Właściwie to mnie naszło przy okazji tematu o Światowym Dniu Książki. Wiele lat temu pytałem Was o to w jaki sposób czytacie (to były pytania z kruczkiem, o ile ktoś to jeszcze pamięta 
). Natomiast jest jeszcze jedna rzecz, którą dość dawno sobie zaobserwowałem, mianowicie fakt kupowania książek na zapas. Gromadzenie, kolekcjonowanie coś w sobie ma, onegdaj książki SW kupowałem w pierwszy dzień pojawienia się we Wrocławiu, teraz jako że znam ich treść z oryginału, niezbyt mi się śpieszy, ani z kupowaniem (acz to kwestia dni, względnie tygodni), ani z czytaniem. Ale to czytanie dotyczy także i innych pozycji, spoza SW, (choć także i SWowych niektórych 
), efekt jest taki, że przyrost ilościowy książek w domu przewyższa moje możliwości czytelnicze (gdyby doba trwała więcej, cóż, niestety nie trwa). Z filmami miałem podobnie, acz udało mi się ten rozrost ograniczyć i właściwie teraz kupuję tylko jak wiem, że to niebawem obejrzę. Z książkami niestety (a może stety) mam jeszcze tyły z wielu lat (choć np. w tym roku przeczytałem więcej książek niż kupiłem i to w czytaniu nie liczę pozycji pożyczonych). Ciekawi mnie jak Ci, którzy mają podobny nałóg kupowania / posiadania, sobie z tym radzą 
? Udaje Wam się wszystko przeczytać?
            
                
                
                
                    
), choć na razie nie jest tak źle i jakoś potrafię to kontrolować ;]
 W końcu co innego można w nich robić? A parę razy przemierzy się trasę Szczecin-Frankfurt, czy Frankfurt-Wrocław i proszę bardzo - parę książek za sobą ^^
                    
 . Nie stosuje żadnych ograniczeń (typu: dopiero jak jakąś przeczytam to mogę kupić nową), bo dla mnie to jest bezsensu. Jak jest okazja to trzeba kupić, bo później może się już taka nie powtórzyć.
                    
))
                    
                    
                    
                    
                    
                    
                    
                    
                    
.