Apartament Core`a, był przestronnym, niewielkim pokojem z łazienką. Pojedyńcze łóżko stało w rogu, naprzeciw holoprojektora z dostępem do sieci. Pokój posiadał także małe zaplecze, przypominające warsztat. Stół naprawczy, wydawał się idelany do modyfikacji przeróżnych broni.
Ściany głównego pomieszczenia, były jasne, przez pokój wydawał się cały czas jasny. Widok z okna, ukazywał panoramę miasta. Wystrój, był dość skromny. Durastalowa, stara szafa i pare prostych mebli.
Wszedł do pokoju, i zdjął plecak. Następnie zdjął lekką zbroję kładąc jej elemnty, w kącie niedaleko łóżka. Rodney usiadł na łóżku i dokładnie przestudiował cyfronotes z mapą. Z samego rana postanowił udać się do kantyny. Odłożył urządzenie i poszedł wziąść prysznic. Po kąpieli, położył się spać. Z samego rana postanowił rozpocząć zlecenie.
Rodney obudził się z długiego snu. Odpoczynek dobrze mu, zrobił, zwłaszcza teraz gdy, na nowo oswajał się z mocą.
Jedi, włączył wiadomości, w holonecie. Dopiero wtedy zorientował się że jest godzina 23:00. Core spał dość długo, ale zasnął dość późno.
Wcześniej jeszcze, aktualizował swój cyfronotes.
Teraz, poszedł się odświerzyć do łazienki. Była środek nocy, ale nie zamierzał tracić kolejnego dnia na bezsensowny pobyt w apartamencie.
Ubrał się, nie apominając doczepić do pasa miecza świetlnego. Był środek nocy, a dolne poziomy Coruscant były niebezpieczne.
Rodney wyszedł z bloku, wypatrując czy nie znajdzie się dla niego jakiś transport. Zamierzał dostać się kantyny "Obleśna Minia".
- - Już się robi. - powiedziała profesjonalnie pilotka i wywaliła peta przez drzwi aerotaksówki.
Kierowca mijała setki innych pojazdów, pędząc wzdłuż wyznaczonego szlaku powietrznego.
- Nieciekawa okolica jak dla tak zadbanego chłoptasia jak ty. - powiedziała, skręcając w tunel wydrążony w środku budynku.
Kobieta była ubrana w lekką bluzkę, mimo nocnego chłodu. Przy pasie miała pas z kaburą i lekkim blasterem. Twarz miała bardzo urodziwą. Długie ciemne włosy i niebieckie oczy przykuły uwagę Rodneya, gdy ta na chwilę się odwróciła.
- Nie wątpię. Jednakże z mieczem świetlnym przy pasie szybko zginiesz chłoptasiu. - wyjęła za kieszeni gumę i zaczęła ją żuć. - Miecze laserowe to bardzo chodliwy towar. Na twoi miejscu nie nosiła bym go tak odsłoniętego. - nie patrzyła teraz na niego, tylko skręciła w lewo, w jakiś ciemny zaułek.
Rodney nie mógł oderwać wzroku od dziewczyny. Przypominała mu kogoś. Tak jakby kogoś z przeszłości. Znał ją. Jednak w głębi swojej pamięci nie mógł odnaleźć jej imienia. Ale pamiętał dokładnie, jak widywał się z nią i Feronem G`Hasem. Spędzali czas na składaniu repulsorów do śmigaczy.
- Niech się pani zatrzyma - zażądał Core. Jego ręka powędrowała w stronę miecza, jednak schował go głębiej, do małej wnęki w lekkiej zbroji, pod spodem ręki.
- Znasz Ferona G`Hasa? - zapytał Jedi, modląc się by moc, aby go nie zmyliła.
Dziewczyna była szczerze rozbawiona. Śmiała się długo, aż zaczęła płakać i przez wybuchy śmiechu mówić.
- Hahaha... dość, dość, proszę hahaha!! - wytarła łzę dłonią i uśmiechnęła się. - Myliłam się. Nadajesz się do dolnych poziomów. Będziesz się świetnie czuć wśród innych wariatów. - gwałtownie odepchnęła ster od siebie i zaczęli spadać z dużą prędkością w dół, do -> Karmazynowego Korytarza.
Rodney czuł się okroponie. A jednak zmysły Jedi, go zawiodły. Nadal potrzebował czasu, na powolny powrót w objęcia mocy. Nie chciał już kontynuować tej rozmowy. Ale cały czas coś nie dawało mu spokoju. Nadal czuł dziwną więź między sobą, a tą dziewczyną.
Wysiadł z taksówki, wyjmując kredyty.
[cytat] - Ile? [i/] - rzekł poirytowanym głosem, wychodząc z pojazdu.
- Dam ci więcej, jeżeli powiesz mi gdzie podziewa się Ferona G`Has - Core wymówił te słowa objętnym głosem, aby nie sprowokować kobiety.
Mieszkanie Coruscant: Leiv Hen --> Mieszkanie Coruscant: Rodney Core
Jedi był dość wyczerpany, by móc mieć problemy ze znalezieniem własnego apartamentu. Jaskrawe, mocne światła na holu, sprawiały że jego oczy błądziły po ścianach korytarza. Zmęczenie dawało wyraźnie o sobie znać. Core, czuł miażdżący ból głowy. Wreszcie, udało mu się odnaleźć właściwe mieszkanie. Jedi, powolnym krokiem przekroczył próg pokoju. zamykając za sobą durastalowe dzrwi i zapalając wieczorne oświetlenie. Zdjął plecak, kładąc go przy łóżku. Gdy zdjął już poszczególne elemnty lekkiego pancerza, poszedł w stronę łazienki by, porządnie opatrzyć rany. Jedi położył się na moment, zamykając oczy. W głowie wirowało mu tysiące myśli. Jedi. Kel Dor. Imperium. To wszystko było tak przytłaczające. Core, złapał oddech i podniósł się z łóżka. Zabrał ze sobą cyfronotes i wyszedł z pokoju.
Mieszkanie Coruscant: Rodney Core --> Mieszkanie Coruscant: Leiv Hen
Core obudził się o poranku. Z przekonaniem stwierdził, że rany zaczęły się już goić. Gdy zmienił opatrunki, włożył na siebie ubranie i ekwipunek. Nie zapomniał włożyć do plecaka. Przesyłki dla Girana z Cybot Galactica. Wyszedł z budynku. Jak zwykle, przed blokiem czekał szereg taksówek. Rodney zapłacił należną sumę i powiedział dokąd ma się dostać. Jedi, był ciekaw czy przed budynkiem będzie czekał Leiv Hen. Rodney nie był pewny, czy Kel Dor będzie w stanie pomóc człowiekowi, reprezentującego zakon, któy odebrał mu wszystko. Core usiadł wygodnie na tylnym fotelu taksówki, wpatrując się w błękitne niebo.
Mieszkanie Coruscant: Rodney Core --> Hurtownia Cybot Galactica
Hurtownia CG --> Mieszkanie Coruscant: Rodney Core
Rodney wraz z Kel Dorem weszli do mieszkania. Core usiadł w fotelu, wskazując miejsce Leiv`owi.
- Rozgość się. A więc przejdę do rzeczy. Z samego rana udałem się do Hurtowni CG, by oddać przesyłkę Giranowi. Powiedział, że Feron pracuje z buntownikami, stąd też ciężko będzie się z nim kontaktować. Jednak do Cybot Galactica, często przychodzi pewna kobieta, Jozzel, która ma kontakt z G`Hasem. Giran powiadomi mnie, gdy złapie z nią kontakt. Wiem tyle, że pracuje ona w fabryce TIE. Niewiem czy jest sens, sterczeć tu na miejscu. Myślę że powinniśmy się tam wybrać.
Rodney przerwał. Do głowy uderzył mu obraz tajemniczej postaci na szczycie budynku. Widać było że ukrywa to przed Kel Dorem.
- Mamy czas do południa, powiadom Saf, że nie zjawię się dziś o 16.00. Jeżeli chcesz to idź. Muszę załatwić pewne sprawy.
Jedi wstał z miejsca i włączył wiadomości HoloNet. Projektor, wyświetlił informacje poranne.
W wiadomościach nie było nic ciekawego. Jedynie kolejne informacje o tym jak Imperium radzi sobie z piratami, buntownikami itp. łachmytami.
Dzień dopiero się zaczął, tak więc nic się jeszcze nie zdarzyło. Jedyna przydatną informacją dla Rodneya było to, że burza będzie trwać przez następne cztery dni, nad sporą częścią planety. Widać urządzenia próbujące sterować pogodą zaczynały wariować.
Core zerwał się ma równo nogi. Wszystko się dopasowało idealnie.
- Doskonale! W takim razie, czekam o 16.00, w taksówce. Do tego czasu, będę się kręcił w okolicy. Do zobaczenia!
Jedi podszedł w stronę Leiv`a, który właśnie wychodził z pokoju.
- Powiedz Saf, że muszę z nią poważnie porozmawiać. Dzieje się coś złego.
Rodney zamknął drzwi za Kel Dorem i poszedł wziąść prysznic.
