TWÓJ KOKPIT
0
FORUM Coruscant

Dolne Poziomy - Kantyna Gruba Minia

Nadiru Radena 2009-04-22 18:15:00

Nadiru Radena

avek

Rejestracja: 2004-04-02

Ostatnia wizyta: 2024-06-28

Skąd: Jugoslavija



Wejście do kantyny znajduje się przy skrzyżowaniu, między fundamentami czterech budynków. Bardzo możliwe, że z tego właśnie powodu panuje tu nieustający tłok. Czasem nawet gdzieś w pobliżu wyląduje jakiś stary, podrdzewiały śmigacz.

Dwuskrzydłowych, automatycznych drzwi do kantyny strzeże zielonoskóry Rodianin, odziany w czarną mandaloriańską zbroję bez hełmu, co z pewnością jest widokiem niespotykanym, gdyż, jak powszechnie wiadomo, stal mandaloriańska i wszelkie wyroby z nią związane są co najmniej rzadkie. W kaburach na obydwu biodrach Rodanina znajdują się dwa zmodyfikowane blastery typu Westar-34. Strażnik wnikliwie przygląda się każdemu, kto wchodzi do kantyny.

W przeciwieństwie do gwarnej ulicy na zewnątrz, w kantynie rzadko panuje duży tłok. Na środku wielkiej sali, utrzymanej w odcieniach granatu, znajduje się bar wraz z ladą w kształcie okręgu, za którą przez cały czas można znaleźć niskiego Twi`leka o żółtej skórze, któremu na imię Larry. Jest on właścicielem lokalu oraz barmanem, u którego da się zaczerpnąć informacji na temat wszelkich usług świadczonych przez „Grubą Minię”. Kilka metrów na prawo od baru znajdują się zamknięte polem siłowym klatki, gdzie półnagie niewolnice tańczą, zabawiając widzów. W tle zazwyczaj przygrywa jakaś stosowna do tańca, aczkolwiek niezbyt głośna muzyka.

Pośród istot przebywających w kantynie trudno nie zauważyć Verpina o imieniu Ferrier, wyróżniającego się charakterystycznym dla swej rasy wyglądem chitynowego szkieletu. Najważniejszą osobą poza Larrym jest jednak pulchniutka kelnerka Minia, której lokal zawdzięcza swoją nazwę – a także sławę, gdyż niemłoda już kobieta lubi pomagać poturbowanym przez los, ma bardzo miły charakter oraz nieprzystające doń wymagania finansowe odnośnie licznych, interesujących informacji, które nierzadko posiada. Jest też, między innymi z tego powodu, pupilką właściciela.

Poza wyjściem, w kantynie znajdują się jeszcze inne drzwi, umieszczone obok siebie, prowadzące w dwa różne miejsca. Dostrzec można, że każde z nich chronione są zamkiem na hasło.

LINK
  • Leiv Hen

    pgkrzywy 2009-04-24 22:56:00

    pgkrzywy

    avek

    Rejestracja: 2008-11-12

    Ostatnia wizyta: 2013-08-18

    Skąd: Warszawa

    --z : Coruscant, Mieszkanie: Leiv Hen
    Podróż do kantyny z mieszkania Leiv`a nie trwała długo, upłynęła też w milczeniu - nigdy nie był gadatliwy wśród nieznajomych. Po dotarciu na miejsce zapłacił za przebytą drogę 30Cr. `Muszę kupić szybko ten cholerny ścigacz, bo na tych taryfach w końcu zbankrutuje`, pomyślał.
    Podszedł do pilnującego przez Rodianina wejścia, przywitał się i udał się do środka.

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-04-25 00:13:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    Mimo tego że był to środek nocy, w kantynie było niezwykle tłoczno. Jednakże już na wejściu Leiv zobaczył Grubą Minię i stojącego obok niej Skarotta. Trudno nie było ich zauważyć. Policjant rozmawiał o czymś z grubą kelnerką i popijał drinka.
    Skarott był nieporównywalnie wysoki w stosunku do innych. Jedynie kilku Wookiech mogło się z nim mierzyć. Kel Dor dopiero teraz to zauważył. Policjant widocznie siedział przygarbiony, ponieważ teraz wyglądał jak gigant.
    Nagle odłożył drinka, przeprosił Minię i podszedł do stojącego przy wejściu Leiva.
    - Panie Cath, panie Cath! - wołał Skarott, próbując przekrzyczeć głośną muzykę jakiegoś Bithańskiego zespołu. - Czekałem na pana!

    LINK
  • Leiv Hen

    pgkrzywy 2009-04-26 16:18:00

    pgkrzywy

    avek

    Rejestracja: 2008-11-12

    Ostatnia wizyta: 2013-08-18

    Skąd: Warszawa

    Leiv spojrzał na chronometr - była 22:40. Spojrzał na Skarotta i z uśmiechem powiedział donośnie:
    -Widzę, że się pośpieszyłeś przyjacielu, jeszcze nie mamy jedenastej. Masz już zajęty stolik? Wolałbym jakiś na uboczu, jeśli jest jakiś wolny

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-04-26 16:50:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    - - U "Minii" nie zawsze jest taki tłok. Na szczęście spotkałem starych znajomych, którzy mają wolne miejsca przy stoliku. Za mną! - machnął ręką i poprowadził Leiva przez całą salę, do stolika w kącie. Po drodze zgubił go parę razy, lecz wysoki mężczyzna był świetnym punktem orientacyjnym. Skarott od razu usiadł przy małym stoliku o średnicy około metra. Leiv trochę się zdziwił, widząc przy nim Kel Doriankę, ale nie dał o tym po sobie poznać. Skarott przedstawił jego przyjaciół.
    - To Jozzel Endac. Pracuje w fabryce TIE Fighterów w Górnych Poziomach, ale mieszka tutaj, na dole.
    Dziewczyna, o kasztanowych, kręconych włosach uśmiechnęła się. Była ubrana w obcisłe spodnie i czarną koszulkę.
    - Cześć - przywitała się podając mu rękę.
    - A to Saf Yilk.
    Leivowi to nazwisko obiło się o uszy. Rodzina Yilk miała sławną na cały system piekarnie, póki wszyscy nie zginęli w bombardowaniu. Widocznie jedna przedstawicielka rodu przeżyła. Dziewczyna jednak nie ruszyła się. Kel Dor zauważył że jest ubrana w długi czarny płaszcz, czarne rękawice i czarną bluzę. Na twarzy miała najbiedniejszy model maski, bez żadnych wzorów. Musiała go kupić poza Dorinem.
    - Dziewczyny, to jest mój przyjaciel Cath Flo. Poznałem go dzisiaj, w trochę nieprzyjaznych okolicznościach..., no ale dzisiaj nie będziemy wspominać upokorzeń i zniewag ze strony Imperium. Dzisiaj się bawimy! - wyjął połówkę wódki Agamariańskiej i każdemu nalał kieliszek.

    LINK
  • Leiv Hen

    pgkrzywy 2009-04-26 17:23:00

    pgkrzywy

    avek

    Rejestracja: 2008-11-12

    Ostatnia wizyta: 2013-08-18

    Skąd: Warszawa

    Leiv nie stronił od trunków, ale nie lubił upijać się do nieprzytomności. Po krótkiej prezentacji przywitał się z oboma paniami kiwając im głową i wziął kieliszek i zlustrował go wzrokiem.
    - Nie myślałeś żeby zacząć od czegoś lżejszego? - powiedział i wychylił kieliszek, wznosząc toast za nowe znajomości. Popatrzył następnie na Kel Dorską kobietę, i zastanowił się ile może mieć lat. Patrząc w jej oczy rzekł, dość głośno rzekł, aby przebić się przez kantyniany gwar:
    - Nie zdarza się często, aby trafić na Coruscant zaraz po przylocie na przedstawiciela naszej rasy, i to w tak miłych okolicznościach. Mogę się przysiąść koło Pani? - jego głos był neutralny, z nutką ciepła i życzliwości. Nie chciał spłoszyć dziewczyny. Przez głowę przemknęła mu myśl, kiedy ostatni raz spotkał na swojej drodze Kel Dorską kobietę, a nie było takich spotkań wiele od śmierci jego żony. Co prawda pogodził się z nią - minęło blisko 20 lat - ale nie miał od tego czasu żadnej partnerki.

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-04-26 17:34:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    Kobieta popatrzyła niepewnie na mężczyznę. Wyglądała na nieśmiałą, lub też coś ukrywała.
    - Proszę. - powiedziała. Jozzel zamieniła się z nim miejscami.
    Skarott za to słysząc pytanie Leiva odparł.
    - Nie wiem jak jest z waszymi głowami Kel Dorianie, ale jak dla mnie to właśnie jest lekkie. Chyba nigdy nie piłeś Corelliańskiej Whisky. To Agammariańskie gówno nadaje się tylko do zwilżenia ust.
    Jozzel uśmiechnęła się i lekko kołysała do muzyki, opróżniając swój kieliszek.
    - Czym się pan zajmuje panie Cath? Skarott nic nam nie chciał powiedzieć. Pewnie sam nie wie. - powiedziała szturchając kolegę pod żebro.

    LINK
  • Leiv Hen

    pgkrzywy 2009-04-26 17:41:00

    pgkrzywy

    avek

    Rejestracja: 2008-11-12

    Ostatnia wizyta: 2013-08-18

    Skąd: Warszawa

    Uwagę o alkoholu Skarotta zbył milczeniem. Odwrócił się w stronę kobiet. Kel Dorka zaciekawiła go, ale starał się nie dać tego po sobie poznać.
    -Faktycznie może nie wiedzieć, gdyż nie mieliśmy okazji dłużej porozmawiać, ale pewnie się domyśla - mianowicie handel. Latam to tu, to tam, jednak na chwile obecna wziąłem sobie... urlop, potrzebuję trochę odpoczynku i chwili wytchnienia. A Wy, drogie Panie?

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-04-26 18:17:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    - - Jak już powiedział Skarott pracuję w fabryce TIE Fighterów. Robota paskudna, ale przynajmniej dobrze płacą. - Kel Dor liczył że jego pytanie zmusi drugą kobietę do mówienia, ale ta się nie odzywała. Jozzel, widząc to, powiedziała za nią.
    - Saf pracuje przy ścigaczach, w zbliżającym się wyścigu. Chciała nawet wystartować, lecz... zrezygnowała. - Jozzel nie chciała dać powodu. Leiv zauważył że Kel Dorianka siedziała z opuszczoną głową i była jakby smutna. Unikała wzroku swego rodaka.

    LINK
  • Rodney Core

    Foleb 2009-04-26 19:54:00

    Foleb

    avek

    Rejestracja: 2007-12-13

    Ostatnia wizyta: 2022-04-09

    Skąd:

    Rodney wszedł do kantyny, rozglądając się wokół. Starał się nie zwracać na siebie uwagi. Core, podszedł do lady, w stronę barmana.
    - Szukam szefa tej kantyny, mam odebrać paczkę - Jedi nie uważał by, ta sprawa była tajemnicą.

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-04-26 20:01:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    - - Co kurwa? - zapytał ordynarnie barman. - Jaką paczkę? Coś ci się chyba pojebało chłopcze.
    Kiedy to powiedział, odwrócił się do niego plecami i obsłużył jakiegoś Givina.
    Kantyna była pełna po brzegi. Rodney nie przypominał sobie czy dzisiaj jest jakieś święto, ale na prawdę nie można było palca wcisnąć. Głośna muzyka powodowała że jego zmysły szwankowały, lecz wyczuł w pobliżu źródło ogromnego zaniepokojenia i poczucia zagrożenia. Oraz znajomy przypływ energii, który ktoś próbował ukryć, gdyż po chwili zniknął...

    LINK
  • Rodney Core

    Foleb 2009-04-26 20:08:00

    Foleb

    avek

    Rejestracja: 2007-12-13

    Ostatnia wizyta: 2022-04-09

    Skąd:

    -- Chcę pogadać z twoim szefem - powiedział Jedi, starając się zachować spokój. Wyciągnął dłoń i wpłynął na umsył barmana, mówiąc:
    - Musisz zaprowadzić mnie do swojego pana.

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-04-26 20:17:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    Barman nie odwrócił się, ale jego Lekku zafalowało.
    - Ja tu jestem szefem szczeniaku, tak więc trochę kultury. - nie odwrócił się, tylko nalał kolejnego drinka. - Czego chcesz?

    LINK
  • Rodney Core

    Foleb 2009-04-26 20:21:00

    Foleb

    avek

    Rejestracja: 2007-12-13

    Ostatnia wizyta: 2022-04-09

    Skąd:

    Rodney zamówił, drinka i usiadł przed barmanem.
    - Szukam Quarrena. Nie ma jednego oka, powinien się gdzieś tu kręcić.

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-04-26 20:25:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    TWi`lek uśmiechnął się.
    - To grzeczniej kurwa nie można? Twój kumpel siedzi... o tam! - powiedział przez chwilę szukając Quarrena wśród ludzi.
    Był tam. Siedział przy stoliku, z tajemniczym trój ocznym Granem, z którym o czymś rozmawiał.
    Rodney nadal czuł źródło energii, które z pewnością nie pochodziło od Quarrena.

    LINK
  • Rodney Core

    Foleb 2009-04-26 20:33:00

    Foleb

    avek

    Rejestracja: 2007-12-13

    Ostatnia wizyta: 2022-04-09

    Skąd:

    - - Dzięki - powiedział Rodney, dopijając drinka. Wstał, i podszedł w stronę stolika, gdzie siedział Quarren. Położył ręce na stole mówiąc:
    - Przysyła mnie Giran.

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-04-26 20:36:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    Quarren zmierzył go podejrzanie wzrokiem. Nie miał jednego zęba i wyglądał jakby widział każdą bitwę w historii Galaktyki.
    - Wyglądasz na wymoczka. Jak cię zwą człowieku? - zapytał wskazując mu ręką miejsce koło Grana.

    LINK
  • Rodney Core

    Foleb 2009-04-26 20:40:00

    Foleb

    avek

    Rejestracja: 2007-12-13

    Ostatnia wizyta: 2022-04-09

    Skąd:

    -- Rodney Core - rzekł Jedi, siadając przy stoliku. Zmysły Jedi, głupiały coraz bardziej. Wszystko to było wywołane, tajemniczym źródłem energii. Core czuł, jakby w kantynie była osoba wrażliwa na moc.
    [cytat]apewniam cię, że potrafię o siebie zadbać [i/]- powiedział do Quarrena, rozglądając się po kantynie. Szukał, źródła tej energii.

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-04-26 21:10:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    Rodney ustalił niemalże w 100% że źródło pochodzi od Kel Dorianki, siedzącej przy stoliku w kącie sali, przy innym Kel Dorze i dwójce ludzi. Wyglądała jakby bała się że ktoś ją zauważy. Core czuł że Moc w tej kobiecie jest silna. Nie mógł jednak wyczuć czy była szkolona na Jedi.
    - Halo, Rodney! - zawołał Quarren. Chłopak poczuł się jakby został wyrwany ze snu. - Pytałem czy dasz sobie radę. Wysłałem już wiadomość do Girana.

    LINK
  • Rodney Core

    Foleb 2009-04-26 21:21:00

    Foleb

    avek

    Rejestracja: 2007-12-13

    Ostatnia wizyta: 2022-04-09

    Skąd:

    -- Po wyjściu z kantyny, od razu łapię taksówkę do górnych poziomów - powiedział Core, wstając z miejsca.
    - Mogę dostać tą paczkę?

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-04-26 21:24:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    - - Już ci ją dałem. - powiedział. Rodney dopiero teraz zauważył w ręce sporej wielkości i ciężaru pakunek. Nie miał jednak problemu z jego uniesieniem. - Na pewno dasz sobie radę? Wyglądasz okropnie. Ta paczka musi dojść do Girana. - Qaurren miał za nic stan Rodneya. Zależało mu tylko i wyłącznie, żeby przesyłka dotarła do odbiorcy.

    LINK
  • Rodney Core

    Foleb 2009-04-26 22:26:00

    Foleb

    avek

    Rejestracja: 2007-12-13

    Ostatnia wizyta: 2022-04-09

    Skąd:

    Core, schował paczkę do plecaka i odszedł od stolika. Spojrzał w stronę Kel Dorianki. Spróbował nawiązać z nią kontakt, poprzez moc. Wysłał jej, informację by wyszła z kantyny. Nie wiedział czy, zdoła ona odczytać przekaz. Rodney poprawił plecak i wyszedł przed kantynę w oczekiwaniu na Kel Doriankę.

    LINK
  • Leiv Hen

    pgkrzywy 2009-04-27 00:33:00

    pgkrzywy

    avek

    Rejestracja: 2008-11-12

    Ostatnia wizyta: 2013-08-18

    Skąd: Warszawa

    -Widzę, że jestem tutaj jedyny, chwilowo mam nadzieję, bezrobotny - powiedział do wszystkich, i zasugerował skinieniem głowy na butelkę kolejną kolejkę nowo poznanemu człowiekowi, po czym zwrócił się bezpośrednio do Saf:
    -Nie dość, że jesteśmy rodakami, to jeszcze oboje piloci, cóż za zbieg okoliczności - może przeznaczenie? - zaśmiał się serdecznie, po czym kontynuował - Od jak dawna interesujesz się lataniem? Ścigacze, Pody, Grawicykle? Może coś więcej, atmosfera, przestrzeń kosmiczna? Generalnie jestem kapitanem Firespraya, ale myślałem o zakupie czegoś odpowiedniego na ulice Coruscant... - Leiv chciał zachęcić dziewczynę do rozmowy, ale nie chciał jej też przestraszyć. Liczył na to, że uda mu się wywrzeć dobre wrażenie na niej.

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-04-27 08:21:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    Kobieta w końcu się uśmiechnęła.
    - Latam od dziecka. Mój... brat mnie tym zainteresował... Pewnie słyszałeś co się stało z moją rodziną, prawda? - głos, mimo modulatora w masce, miała niezwykle melodyjny. Brzmiał tak nieskazitelnie, że oczarował Kel Dora. Przez chwilę Lievowi wydawało się, że w końcu się otworzy, kiedy zeszła na temat dla niej, bardzo bolesny.

    LINK
  • Leiv Hen

    pgkrzywy 2009-04-27 11:44:00

    pgkrzywy

    avek

    Rejestracja: 2008-11-12

    Ostatnia wizyta: 2013-08-18

    Skąd: Warszawa

    -Obawiam się, że tak. I doskonale rozumiem Twój ból i stratę, bo to samo stało się z moją... rodziną. Niedługo po tej tragedii opuściłem Dorin, i nigdy już nie wróciłem, nic mnie tam nie trzymało. A kiedy ostatnio odwiedziłaś naszą planetę? Nie było mnie tam... przeszło 20 lat - powiedział do Sef.
    Z jednej strony chciał kontynuować rozmowę z dziewczyną, która go zaintrygowała. Z drugiej zaś przyszedł tu w interesach, i chciał pogawędzić sam na sam ze Skarottem. Ale druga kobieta zrobiła na nim także dobre, przyjazne wrażenie i nie chciał ich obu się pozbyć i zrazić do siebie. Wypił kolejny kieliszek i poczuł już przyjemne ciepło w żołądku, i patrząc w oczy Kel Dorki czekał na jej odpowiedź.

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-04-27 15:09:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    Kobieta przez chwilę się nie odzywała. Ból utraty planety był silniejszy niż kiedyś.
    - Nie byłam tam cztery lata. Od tamtego czasu błąkam się po dolnych poziomach, unikając Imperium. Jeżeli dowiedzieliby się że... - przerwała na chwilę i spojrzała z przerażeniem na Leiva. - Ale ty im nie powiesz, prawda? Nie mogą wiedzieć że tu jestem.
    - Heeej, heej - powiedziała uspokajająco Jozzel, gładząc ją po głowie. - Pan Flo nic nie powie, prawda? - powiedziała spoglądając na Hena. Co zdziwiło Hena to strach przed Imperium. Co ta biedna dziewczyna mogła zrobić, że ścigał ją rząd? Wiele musiało się zmienić na Dorinie, od czasu jego odlotu.

    LINK
    • MG

      Bolek 2009-04-27 16:06:00

      Bolek

      avek

      Rejestracja: 2007-03-18

      Ostatnia wizyta: 2024-05-22

      Skąd: Inowrocław

      Ad post

      Kobieta nagle zerwała się, jak poparzona, z miejsca i rozejrzała. Złapała spojrzenie jakiegoś ludzkiego mężczyzny w wieku około trzydziestu lat i wybiegła za nim. Zatrzymała się jednak i powiedziała do swego rodaka.
      - Chodź ze mną.Będziesz n a m potrzebny. - Była niesamowicie poważna.
      Rodney w tym czasie zdążył wyjść na zewnątrz. Dostał jednak sygnał, że Kel Dorianka zaraz wyjdzie.
      Core czuł się dziwnie. Jakby wszystko było snem. Świat był jakiś niewyraźny. Znał to uczucie. Mógł to być albo upływ krwi, albo nagromadzenie wielu źródeł Mocy w jednym miejscu. Byłemu padawanowi, nagle przypomniał się pobyt na Dantooine. Wtedy, kiedy znalazł jaskinię z kryształami, czuł coś podobnego.

      LINK
  • Rodney Core

    Foleb 2009-04-27 16:25:00

    Foleb

    avek

    Rejestracja: 2007-12-13

    Ostatnia wizyta: 2022-04-09

    Skąd:

    Core stał oparty o mury kantyny. Czuł, że lada chwila zjawi się Kel Dorianka. Doskonale mógł wyczuć jej obecność. Od tak dawna tego nie czuł. Obecność żywej mocy. Sam nie wiedział, co mógł jej powiedzieć. Nie był pewny czy miał doczynienia z Jedi. Jednak, nie mógł tego przoczyć. Ona mogła być kluczem. Być może ma wiadomości dotyczące Jedi. Rodney westchnął, wdychając zimne powietrze.

    LINK
  • Leiv Hen

    pgkrzywy 2009-04-27 16:43:00

    pgkrzywy

    avek

    Rejestracja: 2008-11-12

    Ostatnia wizyta: 2013-08-18

    Skąd: Warszawa

    Leiv spojrzal na Skarotta i jego ludzka towarzyszke lekko zdezorientowany. Wstal mowiac -Przepraszam, poczekajcie chwile- i obejrzal sie za dziewczyna. `Co tu jest grane? Nie to planowalem na wieczor`, pomyslal. Jednak dziewczyna go intrygowala i nie chcial zerwac tej cienkiej nici zaufania, ktorym go zaczela obdarzac. Chyba czul sie lekko... Podekscytowany? Wyszedl za nia z kantyny, sprobowal chwycic jej dlon, by nie zgubic jej w tlumie.

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-04-27 17:09:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    Leivowi udało się złapać ją za rękę. Ta wcale się nie wyrywała, a nawet ścisnęła go mocniej, czując ekscytacje. Wyszli razem na zewnątrz. Ulice były niesamowicie puste.
    Stał tam mężczyzna w wieku 30 lat, ubrany w szaty przypominające odrobinę Jedi. Miał również ciężkie buty, a przy pasie blaster. Jego średnio długie włosy opadały mu na szyję i odrobinę na plecy.
    Saf wyglądała jakby odnalazła dawno zagubionego przyjaciela. Cały czas trzymała mocno rękę Leiva. Szepnęła mu do ucha.
    - Cokolwiek się stanie, trzymaj się go Leiv. - nim Kel Dor zdążył cokolwiek powiedzieć, dziewczyna odezwała się głośno.
    - Rodney Core, czekałam na ciebie. Moc jak widzisz prowadzi naszymi losami. Jej wolą było nas tutaj spotkać. W tym dzikim miejscu. Błędem było, że tutaj przybyłeś. Imperator już o tobie wie. Widziałam w wizji, nasze spotkanie. Wiem że nie ma już odwrotu, mimo że małe są szanse na pozytywne zakończenie tej sprawy. Musisz się ukryć. Póki znajdujesz się w moim pobliżu, szpiedzy Palpatinea, cię nie odnajdą. Wiec jednak, że moje siły nie są nieograniczone, a mój czas jest bliski. - puściła rękę Leiva i sięgnęła pod rękaw. Wyciągnęła stamtąd mały cylinder. Wskazała ręką jakąś boczną uliczkę i po chwili wszyscy siedzieli na jakiś śmieciach. Kel Dorianka, trzymała na kolanach tajemniczy cylinder, drżącymi rękoma gładziła go, jak potulnego pieska.
    - Powiedz mi Jedi, czego tu szukasz. W stolicy Imperium Zła.

    LINK
  • Rodney Core

    Foleb 2009-04-27 17:33:00

    Foleb

    avek

    Rejestracja: 2007-12-13

    Ostatnia wizyta: 2022-04-09

    Skąd:

    Jedi, nie mógł uwierzyć. Kel Dorianka znała go. Po tylu latach, pamiętała jego twarz, jego imię. Ciężko było mu poukładać wszystko w głowie. A więc Imperium wiedziało o jego obecności.
    - Nie jestem pewien czy to bezpieczne miejsce - rzekł Rodney przygladając się rzeczy trzymanej przez Kel Doriankę. Był to prawdopodobnie miecz świetlny.
    - Zniknąłem na tyle, lat. Ale moc cały czas była ze mną. Usłyszałem jej wołanie. Muszę odnaleźć ocalałych Jedi. Widzę że Ciebie już znalazłem - powiedział uśmiechając się - mam wynajęty apartament w górnej części miasta, możemy się tam dostać i porozmawiać. Musisz mi pomóc. Szukam dawnego przyjaciela, Ferona G`Hasa. Powiedz, mi jak się nazywasz, i skąd znasz moje imię.

    LINK
  • Leiv Hen

    pgkrzywy 2009-04-27 18:14:00

    pgkrzywy

    avek

    Rejestracja: 2008-11-12

    Ostatnia wizyta: 2013-08-18

    Skąd: Warszawa

    Leiv oniemial. Tyle dzialo sie naraz. Jedyne co potrafil wykrztusic to: - Saf... Skad znasz moje prawdziwe imie? co tu sie dzieje?

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-04-27 18:38:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    Dziewczyna uśmiechnęła się nieśmiało, jakby złapano ją na jakiejś złej czynności.
    - Jestem Jedi, Leiv. Moc podpowiada mi co mam robić, oraz z kim rozmawiać. Widzisz... byłam szkolona na konsula. Jest to grupa Jedi, wyszkolona specjalnie w używaniu Mocy i widzeniu przyszłości. - przerwała na chwilę, jakby zastanawiała się czy powiedzieć to o czym myśli. - Moc... od wielu miesięcy, daje mi wizję ciebie...nas...Długo nie mogłam pogodzić się z jej wolą, lecz jak teraz widzisz, jesteś tutaj ze mną. Nasze spotkanie oznacza że niedługo zjednoczę się z moją przyjaciółką Mocą.
    Jednak, prócz Levia Hena, w mych wizjach pojawiała się jeszcze jedna osoba. Rodney Core.
    - spojrzała na ex-Jedi, karcącym wzrokiem.
    - Jedi, który nie ukończył szkolenia. Ukrywał się wiele lat. A kiedy się zjawił chce zebrać Jedi i poprowadzić ich do walki z Imperium. Trochę za późno, nie uważasz?
    - spojrzała na niego z wyrzutem. - Moc jednak pragnie, żebym nauczyła cię drogi Jedi. Żebyś ponownie odkrył dlaczego powstał Zakon. - wstała z miejsca i otrzepała spodnie z brudu. - Mamy mało czasu. Musimy się dostać z powrotem do kantyny i porozmawiać z Jozzel. Szpiedzy Imperatora mogą być na twoim tropie. - spojrzała na Kel Dora.
    - Leiv, twoje przeznaczenie jest związane z tym mężczyzną i ze mną, czy ci się to podoba, czy nie. Miałam widzenie, w którym razem stajecie do walki z tajemniczą osobą. Jak mawiał mój mistrz "przyszłość w ciągłym ruchu jest", lecz wasza przyszłość kręci się wokół tej osoby. Moja... nie.
    Zapadła krótka cisza, po której Rycerz Jedi, powiedziała.
    - Jeżeli macie jakieś pytania, zadajcie je szybko. Musimy biec do kantyny.

    LINK
  • Rodney Core

    Foleb 2009-04-27 18:49:00

    Foleb

    avek

    Rejestracja: 2007-12-13

    Ostatnia wizyta: 2022-04-09

    Skąd:

    -- Załatwmy to co mamy do załatwienia - powiedział Rodney ruszając do kantyny.
    - Muszę dostarczyć pewną paczkę. To ważne, ale powiem wszystko na spokojnie, gdy dostaniemy się do bloku mieszkalnego. Powinniśmy być tam bezpieczni.

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-04-27 18:53:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    - - Młody Jedi, nigdzie nie jesteś bezpieczny. - odwróciła się do niego plecami. - Nie mogę z tobą pójść na Górne Poziomy. Mogę cię jedynie nauczyć ukrywać się w Mocy. - popatrzyła na Kel Dora.
    - Leiv... mogę cię prosić żebyś miał na niego oko? - zapytała, pokazując mu jak ukryć swą obecność w Mocy.

    Od teraz możesz w każdym momencie napisać że ukrywasz się w Mocy. Musisz to robić co 24 godziny.

    LINK
  • Leiv Hen

    pgkrzywy 2009-04-27 20:11:00

    pgkrzywy

    avek

    Rejestracja: 2008-11-12

    Ostatnia wizyta: 2013-08-18

    Skąd: Warszawa

    Pierwsze co cisnęło mu się na usta to było, brzydko mówiąc, `O kurwa...`. Nie powiedział jednak tego głośno, bo w towarzystwie Kel Dorki chciał wypaść na miłego gentlemana. Czuł się wszakże jak w półśnie... Popatrzył szeroko otwartymi oczami na nowo poznaną kobietę i człowieka. Dwóch rycerzy Jedi... Jak on się w to wplątał? Nie był złą istotą, ale nie lśnił kryształową czystością w sercu. Czy to wyczuli? Czemu zwracają się do niego o pomoc? O Jedi wiedział wiele, wszakże Kel Dorowie jako rasa była bardzo związana z zakonem, spotkał nawet kilku w swoim życiu, ale byli to pierwsi którzy stanęli na jego drodze od zakończenia Wojen Klonów.
    - Nie wiem co tu się dzieje kolego, ale wydaje mi się, że powinniśmy trzymać się faktycznie razem. Nazywam się jak słyszałeś, Leiv... Ale jestem tutaj incognito, tak więc zapomnij tamto nazwisko. Na tej planecie nazywam się Cath Flo, zapamiętane? I spokojnie, dostarczymy Twoją paczkę tylko tam w środku jest ktoś, z kim byłem umówiony i zamieniłem z nim dopiero dwa słowa, przyjaciel naszej, wspólnej teraz, znajomej...
    Następnie zwrócił się do Kel Dorki:
    -Saf... Czy my spotkaliśmy się kiedyś na Dorin? I o czym Ty mówisz, jakie zjednoczenie się z Mocą? Wiedziałaś, że się tu spotkamy? I czemu chcesz tu zostać? O jakim przeznaczeniu mówisz? Nie podoba mi się to, do czego zmierzasz

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-04-27 20:31:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    Kel Dorianka ciepło się uśmiechnęła.
    - Ja też do końca tego nie rozumiem. Wiem jednak, że jest to nieuniknione.
    Moja śmierć zmieni twoje życie Leivie. Ale pamiętaj o tym żeby zawsze trzymać się blisko Rodneya. On cię obroni, przed zagrożeniami, które z pewnością was spotkają.
    - schowała miecz świetlny z powrotem do rękawa. - Wiem że poznaliśmy się ledwie przed kilkoma minutami, lecz to ja szukałam ciebie większą część mego życia. A Moc wybrała cię jeszcze przed moimi narodzinami. Jedi nazywają to więzią w Mocy. Ty również jesteś na nią wrażliwy. I nauczysz się z niej korzystać, tak jak ja.
    Pytasz czy cię znałam na Dorinie. Nie, ale wiem kim był twój ojciec. Jadałam w jednej z waszych kantyn. Czasami z nim rozmawiałam. Mogliśmy się również spotkać na uniwersytecie. Często tam zaglądałam. Pamiętałabym jednak nasze spotkanie.
    Na Coruscant muszę zostać, lecz powiem wam o tym, dopiero kiedy wrócicie. Teraz idźcie. Czas na was. Wróćcie tu jak najszybciej. Będą czekała.
    - odwróciła się i chciała odejść, lecz zatrzymała się i dodała. - Skarott jest chory. Nie pomagaj mu w ten sposób. - po tych słowach weszła do kantyny.

    Jedi i pilot zostali sami.

    LINK
  • Leiv Hen

    pgkrzywy 2009-04-27 21:10:00

    pgkrzywy

    avek

    Rejestracja: 2008-11-12

    Ostatnia wizyta: 2013-08-18

    Skąd: Warszawa

    Spojrzał na człowieka i powiedział:
    - Nawet nie wspominaj, że musimy już iść. Jak chcesz, żebym ruszył z Tobą, poczekasz tu na mnie. Jak nie, idź sam. Nie zostawię tego w ten sposób
    Nie czekając na jego odpowiedź pognał do kantyny za Sef. Wszedł po raz kolejny (naturalnie witając się ze strażnikiem) i szukał Kel Dorki wzrokiem. Jej pomarańczowa skóra wyróżniała się w wielokolorowym tłumie, i przeciskając się między klientami tej wątpliwej klasy lokalu dogonił ją szybko. Nie spostrzegła (albo udawała, że nie widzi) tego, że się zbliża. Złapał ją kolejny raz za rękę - poczuł przy tym przyjemny dreszcz - , przysunął się do niej w ciasnym tłumie. Szepnął do ucha:
    - W normalnych okolicznościach uciekałbym, jakby goniła mnie banda celników wiedząca, że mam kontrabandę na pokładzie. Nie będę krył, tego kim byłem i jak moje życie wyglądało do tej pory, bo to już pewnie wiesz, ale jednak idę za Tobą. Też czuję, że nasze drogi splotły się nie bez powodu, a sam na Coruscant przybyłem w wyniku wizji. Może to był tylko zły sen, może ta cała Wasza Moc, ale liczy się teraz to i tylko to, że jestem koło Ciebie. Nie godzę się na ten nonsens o przeznaczeniu. Dobrze znam mantrę Jedi `ciągle w ruchu przyszłość jest`, a sam jestem Panem swojego losu... Już raz straciłem bliskich mi ludzi w życiu. O jeden raz za dużo.

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-04-27 21:21:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    Kel Dorianka spochmurniała i ściągnęła kaptur.
    - Stracisz w takim razie jeszcze jedną osobę. Albo ja, albo ty. Jednak jeżeli to ty umrzesz, zginie może i Rodney i cała Galaktyka. - przytuliła się do swego rodaka. - Kiedyś wspomnisz moje słowa i przyznasz mi rację. Przeznaczenie istnieje. Są różne drogi, by do niego dojść, lecz mimo wszystko istnieje. Moim jest zginąć, żebyście wy mogli przeżyć. Teraz proszę, idź z Rodneyem. Ja i Jozzel przygotujemy wszystko na wasz powrót. Wróćcie tu około 16:00. Zaprowadzę was do reszty. - szepnęła mu do ucha - Idź! - po czym zniknęła w tłumie. Leiv już jej nie zauważył. Stał z wyciągniętą ręką, tępo patrząc w przestrzeń. Przy stoliku siedzieli już tylko ostro wstawieni Jozzel i Skarott. Nie było śladu po Saf.

    LINK
  • Leiv Hen

    pgkrzywy 2009-04-27 21:38:00

    pgkrzywy

    avek

    Rejestracja: 2008-11-12

    Ostatnia wizyta: 2013-08-18

    Skąd: Warszawa

    Szepnął bezgłośnie w powietrze - Jeszcze zobaczymy... - i poprzysiągł sobie w duchu udowodnić Saf, że się myli. Podszedł do stolika, przy którym spędził tylko chwilę (a wydawało się to wieki temu) i zwrócił się do pijanych w sztok Skarotta i Jozzel:
    - Jak zauważyliście, coś się zdarzyło. Muszę już wyjść, ale spotkamy się jutro o 16:00. Tutaj. Nie będę sam. Jeśli macie kontakt z Saf, wyjaśni Wam o co chodzi. Nie próbujcie mnie szukać... Nie wiem do końca, co się tu dzieje, jutro czeka nas długa pogawędka. Wszystkich. I przekażcie jej, proszę, żeby na siebie uważała, dobrze?... - ostatnie słowa wypowiedział trochę niepewnie. Już miał wychodzić, ale odwrócił się na chwilę zabierając butelkę ze stołu (teraz już Correliańskiej Whisky opróżnionej do połowy) - To już nie będzie Wam potrzebne, nie zgubcie się wracając - uśmiechnął się z przekąsem i udał się w stronę wyjścia.
    Pociągnął łyk z butelki (owszem, nie lubił się upijać, co nie znaczy że nie marzył o tym w tym momencie z powodu natłoku wrażeń) Człowiek, Rodney, ciągle na niego czekał ukryty w cieniu w zaułku po prawej. Minął Rodianina (tym razem żegnając się) i podszedł do Jedi (butelkę trzymając za pazuchą)- Nie wiem skąd się znacie, ale coś mi mówi że mogę Saf zaufać i trzymać się z Tobą. Paskudnie wyglądasz stary - zlustrował go wzrokiem, widząc ślady niedawnej walki - wziąłem troche Whisky, żebyś przemył i zdezynfekował sobie rany. Masz śmigacz, czy mam pójść szukać jakiejś Aerotaxi? Jestem tu dopiero jeden dzień, a po raz trzeci żałuję że nie mam swojego środka transportu

    LINK
  • Rodney Core

    Foleb 2009-04-27 21:45:00

    Foleb

    avek

    Rejestracja: 2007-12-13

    Ostatnia wizyta: 2022-04-09

    Skąd:

    - Słuszne spostrzeżenie - rzekł Rodney, obmywając rany alkoholem. Rany bardzo szczypały, ale wiedział że jest to konieczne, by obejść się bez zakażenia. - Idziemy szukać taksówki. Polecimy najpierw do apartamentu. Zdaje mi się że zamieszkujemy ten sam budynek - dodał uśmiechając się do Leiv`a.
    - Słuchaj, muszę wypocząć do rana, tak więc ty też idź się wyspać. Z samego rana idziemy szukać G`Hasa. Jeżeli masz tego astromecha, to lepiej gdybyś go do rana przygotował. Spróbuję ściągnąć mojego znajomego do mieszkania.
    Idąc ulicą, Rodney wypatrzył pierwszą lepszą taksówkę.
    - Do bloku mieszkalnego w górnych poziomach - powiedział zmęczonym głosem, siadając na zniszczonej kanapie transportowca.

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-04-27 21:51:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    - - Już się robi - powiedział zmęczonym głosem człowiek i zawiózł ich -> do Bloku Mieszkaniowego.

    LINK
  • Leiv Hen

    pgkrzywy 2009-04-27 21:56:00

    pgkrzywy

    avek

    Rejestracja: 2008-11-12

    Ostatnia wizyta: 2013-08-18

    Skąd: Warszawa

    - Skad do cholery wiesz, że w ogóle mam astromecha? - powiedział, zastygając w bezruchu przy drzwiach do Taxi. - I co potrzebujesz od niej? Zanim zrobimy cokolwiek, i zanim oddalisz się na swój wymarzony odpoczynek, mamy ze sobą dużo do porozmawiania, zapraszam więc do mnie. Bez świadków. - przy ostatnich słowach skinął głową na taryfiarza. Wszedł do środka i podał adres swojego bloku.

    LINK
  • Rodney Core

    Foleb 2009-05-04 15:19:00

    Foleb

    avek

    Rejestracja: 2007-12-13

    Ostatnia wizyta: 2022-04-09

    Skąd:

    Rodney Core oraz Leiv Hen
    --> Megablok Mieszkaniowy - Dolne Poziomy Gruba Minia

    Pojazd zatrzymał się bardzo blisko budynku. Jednak Rodney nie wstał, tylko spojrzał się na Leiv`a, mówiąc:
    - Na kogo wygląda ci ten człowiek - rzekł z ironią, oglądając się na kierowcę.
    - Mówiłeś o pojeździe, a ta taksówka wydaje się być nieuszkodzona i w dobrym stanie. Mogę spróbować ją kulturalnie przejąć. Co ty na to?
    Odstawisz najwyżej tego gościa w górnych poziomach i wrócisz. A ja wpłynę na jego umysł. Co o tym sądzisz - zapytał się Jedi z uśmiechem. Być może nie postępywał uczciwie, ale zawsze mógł ją oddać z powrotem, gdy tylko zakończy swoje sprawy na Coruscant. Czekał na odpowiedź Leiv`a.

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-05-04 16:18:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    Taksówkarz odwrócił się i zaśmiał.
    - Nie myślisz padalcu że jestem przygotowany na taką sytuację? - wyjął blaster ze schowka i wziął go do ręki. - Wypierdalać, albo odstrzelę wam równie kulturalnie jaja! - wskazał ręką drzwi taksówki.
    Rodianin stojący niedaleko budynku zbliżył rękę do jednego z westarów.

    LINK
  • Viner Tradh

    Timonaliza1 2009-05-04 17:32:00

    Timonaliza1

    avek

    Rejestracja: 2007-08-20

    Ostatnia wizyta: 2010-08-02

    Skąd: Timonaliza1

    Z Inne lokacje -> Mieszkanie Viner Tradh.
    Viner wysiadł z taksówki płacąc standardową sumę kredytów. Zaskoczony minął Rodianina. Nie spodziewał się ujrzeć nie człowieka jako ochroniarza. Klub spodobał mu się. Cichy, spokojny, niezbyt tłoczny. Półnagie tancerki boleśnie przypomniały mu o swojej inności, ale szybko wyzbył się tego uczucia. Dzisiaj miał się zrelaksować. Podszedł do barmana, który ku jego zaskoczeniu również nie był człowiekiem.
    -Poproszę jakiegoś dobrego drinka.- powiedział Viner i wsłuchał się w takt muzyki jaką grała orkiestra.

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-05-04 17:50:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    Twi`lek nalał mu słabego drinka. Niebieska barwa płynu, aż się prosiła, by jej zasmakować. Okazało się że to były corelliańskie jagody, z chandrillańską wódką. Smakowało wybornie.
    - Nowy w mieście? - zapytał barman oglądając się na odbiornik holonetu, w którym mówiono o jakiejś eksplozji w dzielnicy Sektora Wspólnego.

    LINK
  • Viner Tradh

    Timonaliza1 2009-05-04 17:57:00

    Timonaliza1

    avek

    Rejestracja: 2007-08-20

    Ostatnia wizyta: 2010-08-02

    Skąd: Timonaliza1

    Barman wydawał się Vinerowi sympatyczną "osobą". Delikatnie napił się z kieliszka. Następnie jeszcze raz. Cudowny smak roztaczał się w jego ustach. Bardziej rozprężony odpowiedział.
    -Tak właśnie przyleciałem. Bardzo podoba mi się Twoje miasto. Nie spodziewałem się, że jest tu tak cudownie. Szkoda tylko, że niektórzy- wskazał ręką na odbiornik holonetu- nie doceniają tego co jest im oferowane. Jak myślisz kto to mógł zrobić?
    Viner naprawdę był ciekawy zdania barmana.

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-05-04 18:30:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    - - Ludzie nie doceniają tego co mają. Chcą więcej, mimo że mają dobrze. - zaczął wycierać blat szmatą. - Panowie z IA, nigdy nie przepadali za CG. Wiadomo. Konkurencja. Z tego co jednak słyszałem, to obydwie firmy dobrze zarabiały. - westchnął i oparł ręce na biodrach. - Żądza pieniądza i władzy jest wszędzie wokół nas. - uśmiechnął się i nalał klientowi jeszcze jednego drinka.

    LINK
  • Viner Tradh

    Timonaliza1 2009-05-04 18:35:00

    Timonaliza1

    avek

    Rejestracja: 2007-08-20

    Ostatnia wizyta: 2010-08-02

    Skąd: Timonaliza1

    -Bardzo dobrze powiedziane. Twoje zdrowie.- tym razem Viner wypił wszystko duszkiem. Ekstaza jakiej doznał była nie do opisania.
    -A jak Tobie się powodzi? Wszystko gra, nie masz żadnych problemów z no wiesz... Nie wiedząc co powiedzieć utkwił wzrok w blacie.

    LINK
  • Leiv Hen

    pgkrzywy 2009-05-04 18:38:00

    pgkrzywy

    avek

    Rejestracja: 2008-11-12

    Ostatnia wizyta: 2013-08-18

    Skąd: Warszawa

    Kel Dor oniemial. Szybkim ruchem otworzyl drzwi, wypchnal czlowieka z wozu. Spojrzal na kierowce
    - Szalenie przepraszam za mego uposledzonego kumpla - i rzucil mu podwojna stawke za przejazd. Stanal przed Rodneyem i trzymajac go za fraki przyparl do muru i wycedzil przez zeby
    - Czy Ciebie do reszty popierdolilo!? Na jakim swiecie Ty zyjesz? Ty masz byc Jedi, czy jakas marna imitacja? Myslalem ze bedziesz mial opory do wspolpracy ze mna, a tu z Ciebie niezle ziolko, szkoda ze rozumu Ci brak
    Leiv odetchnal gleboko. Z natury byl spokojna istota, ale kazdego mozna wyprowadzic z rownowagi. Zanim czlowiek zdazyl mu wejsc w slowo dokonczyl:
    - Mam tu robote do wykonania, a nie pozwole by jakis narwany zoltodziob mi przeszkadzal. Zgodzilem sie Ci pomoc, na prosbe mojej rodaczki i Twojej kumpeli po fachu Saf, ale wydaje mi sie ze pomylila sie co do Ciebie. Teraz wchodzimy... Jesli bedziesz mial odwage spojrzec jej w oczy. Jesli nie, to zjezdzaj z moich. O ile mi wiadomo, to ja jestem Ci potrzebny, i bedziemy grac wedlug moich regul
    Nie ogladajac sie Leiv ruszyl w strone wejscia.

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-05-04 18:55:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    - - Z Imperium? - dokończył za niego z uśmiechem Twi`lek - Na Dolnych Poziomach nie ma Imperium. Jedynie Czarne Słońce i Huttowie. Póki mamy z nimi dobre kontakty, nic nam nie grozi. - Twilek chciał powiedzieć więcej, ale sobie darował. Widocznie nie mógł zaufać nowo poznanemu człowiekowi, mimo że dobrze mu się z nim rozmawiało.


    --------------


    Kiedy Leiv mijał Rodianina, ten uśmiechnął się swoją trąbką i puścił mu oko. Oparł się o ścianę i ułożył ręce na piersi, z dala od swoich blasterów.

    LINK
  • Viner Tradh

    Timonaliza1 2009-05-04 19:02:00

    Timonaliza1

    avek

    Rejestracja: 2007-08-20

    Ostatnia wizyta: 2010-08-02

    Skąd: Timonaliza1

    -Rozumiem.- wypowiedział te słowo z dużą dozą ciepła i przyjaźni. Widać było, że mimo miłej rozmowy nie chciał wdawać się w szczegóły. Viner uśmiechnął się. Nie wiedząc co powiedzieć odwrócił się w stronę wejścia. Akurat wchodził jakiś kosmita. Mężczyzna nie mógł powstrzymać śmiechu. Jego maska wyglądała komicznie. Wydał z siebie szczery, głośny rechot. Po chwili odwrócił się czerwony z powrotem do lady gdzie spodziewał się ujrzeć oburzoną minę barmana. Wiedział, że właśnie zrobił z siebie idiotę. Westchnął i pochylił się nad pustym kieliszkiem.

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-05-04 19:07:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    Twi`lek rzeczywiście nie wyglądał na zadowolonego. Kiwnął tylko głową w prawą stronę, gdzie siedziała taka sama kobieta o pomarańczowej skórze i dwójka ludzi. Kobieta i mężczyzna.

    LINK
  • Viner Tradh

    Timonaliza1 2009-05-04 19:14:00

    Timonaliza1

    avek

    Rejestracja: 2007-08-20

    Ostatnia wizyta: 2010-08-02

    Skąd: Timonaliza1

    Viner delikatnie spojrzał się w stronę wskazywaną przez Twi`leka. Tym razem nie było mu do śmiechu. Czuł też poczucie winy. Ogromne poczucie winy. Postanowił coś z tym zrobić.
    -Przepraszam jeśli Cię uraziłem.
    Trochę mu ulżyło, ale nadał wyrzuty sumienia nie dawały mu spokoju. Wstał z krzesła i podszedł do obcego z którego się śmiał.
    Bardzo chciałbym Cię przeprosić. Moje zachowanie było idiotyczne. Czy mi wybaczysz? Oto człowiek płaszczył się przed kosmitą. Rodzice Vinera przewracają się teraz w grobie.

    LINK
  • Leiv Hen

    pgkrzywy 2009-05-04 20:27:00

    pgkrzywy

    avek

    Rejestracja: 2008-11-12

    Ostatnia wizyta: 2013-08-18

    Skąd: Warszawa

    Leiv był jeszcze, łagodnie mówiąc, nabuzowany po sprzeczce z Rodneyem. Zachowanie człowieka zirytowało go dość mocno, i tylko cudem powstrzymał się, żeby nie grzmotnąć jego głową o ścianę, ale nie był typem osiłka i generalnie stronił od przemocy. Rozejrzał się i dostrzegł w oddali stolik, przy którym siedziała Saf i dwoje znajomych ludzi, a widok ten go nieco uspokoił. `Jest jeszcze bardziej urocza niż...`
    Nie zdążył dokończyć myśli. Poziom jego zdenerwowania znów podskoczył, w rozmyślaniu przeszkodził mu rechot człowieka, który rozległ się po jego wejściu do `Minii`, tak głośny że zagłuszał jego myśli. Obejrzał się w stronę, z której dochodził paskudny odgłos, zobaczył znajomy już bar, Twi`lekańskiego barmana... A przed barem siedział człowiek z otwartą gębą gapiący się prosto na niego. Bardzo młody, a po jego wyglądzie Kel Dor wywnioskował, że jest to jakiś wymoczek z dobrego domu. `Co taki gnojek robi w takim miejscu pełnym obcych? I jeszcze prosi się o obicie gęby?`
    Zanim zdążył zareagować, człowiek zaczął go przepraszać za swój atak śmiechu. Leiv`a sytuacja w tym momencie zamiast zirytować, rozbawiła. `Oj, dużo jeszcze musisz się człowieczku nauczyć, pierwszą lekcją powinno być trzymanie języka za zębami`
    - Spokojnie, dzieciaku... Nie rób scen. Nie mam czasu i nastroju, żeby Ci porządnie wytłumaczyć, że tak się nie robi. Ciesz się, że nie zareagowałeś tak na widok Rodianina przy wejściu, bo by Ci spuścił zapewne niezły łomot. A teraz jeśli mi wybaczysz, mam umówione spotkanie... - Leiv wyminął człowieka. Na odchodne dorzucił, już z uśmiechem - Nie martw się, Twoja buźka też jest dla mnie prześmieszna
    Podszedł do stolika i przywitał się z Saf, Skarrotem i Jozzel. Spojrzał na Kel Dorkę i z uśmiechem rzekł
    - Czy mogę także i dziś, zając koło Pani miejsce?

    LINK
  • Rodney Core

    Foleb 2009-05-04 20:28:00

    Foleb

    avek

    Rejestracja: 2007-12-13

    Ostatnia wizyta: 2022-04-09

    Skąd:

    Rodney stał samotnie pod kantyną. Ręce mu drżały. Uświadomił sobie że zrobił coś głupiego. Nierozważnego, coś co nie pasowało Jedi. Core przyległ do ściany i spuścił głowę w dół. To nie jest sprawiedliwe. Chciał pomóc, a jednak ta decyzja uderzała go teraz, powodując silny ból. Core powtarzał sobie w myślach to jedno zdanie. "Jesteś Jedi, to towje przeznaczenie." Moc, podyktowała jego los do końca życia. Rodney oddychał ciężko, łapiąc zimne powietrze.
    Był zdruzgotany. Co się z nim dzieje? Być może cień Coruscant, wpływał na niego negatywnie. Młody Jedi, miał już tego dosyć. Morcznych ulic tej planety. Wielkiego miasta, które rzucało mrok na myśli. "Czemu akurat ja..." - pomyślał Core.
    Jedi westchnał i wszedł do kantyny by rozejrzeć się za Leivem. Nie zamierzał się odzywać w kwestii tego co się stało. Już widział na sboie wzrok rozczarowanej Saf. Rodney wchodząc do środka, założył kaptur.

    LINK
  • Viner Tradh

    Timonaliza1 2009-05-04 20:49:00

    Timonaliza1

    avek

    Rejestracja: 2007-08-20

    Ostatnia wizyta: 2010-08-02

    Skąd: Timonaliza1

    "Mam przyjąć to jako tak?"- Viner nic jednak nie odpowiedział gdyż rozmówca zdążył już odejść. Mógłby teraz iść do najbliższego posterunku Imperium i wymyślić jakąś historyjkę o pobiciu. Nikt by się nie dopytywał. Viner nie był zawistny. Wiedział, że popełnił głupstwo. Chłopak kiedy odwracał się w stronę baru zauważył jeszcze jakiegoś mężczyznę wchodzącego do kantyny. Podszedł do stolika gdzie siedzieli kosmici. Zainteresowało go to. Nie chciał być jednak natarczywy. Podszedł do barmana:
    -Hmmm... pomijając fakt, że się ośmieszyłem, poszło chyba całkiem nieźle, nie? Mógłbyś mi nalać jeszcze tego co wcześniej? Znasz ich? To znaczy tych co siedzą przy tamtym stoliku.- wskazał głową na, już nie śmieszącego go, kosmitę- Nie jestem taki głupi na jakiego wyglądam, więc mogę coś zaoferować za informację. - w ręku pojawiło się 40 kredytów.
    -Wiem, że miło nam się rozmawiało, ale rozumiem na czym ten świat się opiera.- Viner nie chciał, aby próba przekupstwa źle wpłynęła na ich relację. Polubił tego mężczyznę. Dopiero teraz zastanowił się ile może mieć lat.

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-05-04 22:37:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    Saf już miała się uśmiechnąć, kiedy zza pleców Leiva wyrósł Rodney. Leiv myślał że wybuchnie wrzaskiem i wściekłością, lecz po chwili się uspokoiła. Ciężko oddychała. Wskazała Leviowi miejsce obok Skarrota. Ten napił się piwa i szepnął.
    - Twój przyjaciel ma kłopoty. - powiedział trochę niewyraźnie przez to że trzymał usta przy kuflu, lecz Kel Dor zrozumiał go całkowicie.
    Saf popatrzyła na Rodneya i agresywnie wskazała mu, żeby usiadł.
    - Co ty sobie wyobrażasz? - szepnęła z wściekłością. - Nie po to nauczyłam cię ukrycia w mocy, żebyś sobie za nic miał tą lekcję. - westchnęła ciężko. - Czy ty wiesz że czuć cię na całej planecie? Jedynie w mojej obecności twoja energia życiowa zostaje rozproszona. Po za tym... - wyjęła holo gazetę i rzuciła na stół. Na pierwszej stronie widniał artykuł o eksplozji w hurtowni IA. - Coś ty najlepszego narobił. Nie wiesz, że nie wolno ufać Nikto? I co to był za pomysł pod kantyną? Czułam jak przepływa przez ciebie ciemna strona. chcesz skończyć jak inkwizytorzy? Zostać niewolnikiem ciemnej strony? - ponownie ciężko westchnęła. - Dałeś zabić cztery osoby za informacje o przyjacielu. Gdybyś dokończył szkolenie, wyczuł byś go w innej części galaktyki. - ostatni raz ciężko westchnęła i po krótkiej chwili ciszy dodała. - Masz coś na swoje usprawiedliwienie?


    -----------------------

    - Tamta grupka? - zapytał Twi`lek licząc kredyty. - Saf i Jozzel to stali bywalcy. Skarott i ci dwaj od niedawna tu się pojawiają. Saf pracuje jako mechanik, a Jozzel w fabryce TIE Fighterów. - schował kredyty do kieszeni i nalał Vinerowi kolejnego drinka.

    LINK
  • Leiv Hen

    pgkrzywy 2009-05-04 23:43:00

    pgkrzywy

    avek

    Rejestracja: 2008-11-12

    Ostatnia wizyta: 2013-08-18

    Skąd: Warszawa

    - Domyślam się dlaczego, zresztą mnie też, lekko mówiąc kolego, wkurwił. Po prostu... irytuje mnie amatorszczyzna, wiesz chyba jak to jest? - odszepnął Skarottowi. Zagadnął droida kelnera, i zamówił dwa (niskoalkoholowe, w końcu była wczesna pora) drinki o wdzięcznej nazwie `Duma Dorin` dla siebie i dla Saf. Oczywiście tak, by tego nie usłyszała, i czekał aż zostaną podane do stolika.

    Przyjrzał się ostrej wymianie zdań między dwójką nowo poznanych Jedi i dodał od siebie do dyskusji:
    - Moja droga, nie bądź zbyt surowa dla kolegi po fachu. Miałaś rację z tym, że trzeba go pilnować, bo próbował mnie namówić do kradzieży taksówki i proponował zrobić pranie mózgu biednemu Rodianinowi... A gdybym nie nie interweniował i nie wypchnął go z tej nieszczęsnej taksówki, taryfiarz cytując, `odstrzeliłby nam jaja`. A ostatnie czego mi potrzeba, to list gończy ISB z moją podobizną. Co by nie było, mam robotę na miejscu, która wymaga dyskrecji, choć pewnie nie aż tak wielkiej jak w... Waszym przypadku

    Wiedział oczywiście, że dolał oliwy do ognia, ale uznał, że sytuacja tego wymagała. Kątem oka obserwował młodego człowieka, który patrzył na ich stolik, i dawał pieniądze barmanowi. Nie spodobało mu się to, chociaż nie mógł jasno stwierdzić z jakiego powodu, chyba po prostu z natury był zbyt podejżliwy.

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-05-04 23:51:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    - - Taaa - odpowiedział krótko Skarott, popijając piwo. - Zauważ jednak, że nie wszyscy funkcjonariusze CSF zostali wyszkoleni do pracy w porcie. Więc tak właściwie sam jestem żółtodziobem. Ale nie narzekam. Zawsze trochę grosza się przyda. - mężczyzna wyglądał dzisiaj o wiele lepiej. Jakby wziął działkę.

    LINK
  • Leiv Hen

    pgkrzywy 2009-05-05 00:06:00

    pgkrzywy

    avek

    Rejestracja: 2008-11-12

    Ostatnia wizyta: 2013-08-18

    Skąd: Warszawa

    Po rzuceniu swojej uwagi, Leiv pozwolił zamienić kilka słów Rodneyowi i Saf, i zwrócił się do Skarotta. W końcu nie miał czasu z nim porozmawiać wczoraj, a to był przecież powód dla którego zjawił się w kantynie.
    -Oj kolego, wiesz przecież o czym mówię. Uczymy się całe życie i nie widzę w tym nic złego, ale jakby głupota mogła latać to jedna osoba siedząca przy tym stoliku by znalazła się pod sufitem. Ostatnie lata pod rządami naszego Wspaniałego i Kochanego Imperium nauczyły mnie, że wychylać się jest co najmniej nieroztropnie. Ale młody jest, może jeszcze sie wyrobi, albo ktoś go w końcu ustrzeli. Selekcja naturalna, jak mówią - kończąc zdanie zaczął rozglądać się za robotem serwującym drinki, lekko zniecierpliwiony.
    - A tak zmieniając temat, jak tam w ogóle w porcie? Problemy z szefem, coś ciekawego się działo? Co prawda mój astromech melduje mi regularnie, że ze statkiem wszystko gra, ale ostrożności nigdy za wiele, nie interesował się nikt moją `Ręką` przesadnie? - po czym schylił się i szepnął mu do ucha, korzystając z tego, że Saf zajęta była Rodneyem - Pozatym wiesz, o czym mieliśmy rozmawiać wczoraj i dlaczego się spotkaliśmy, prawda? Tylko, że naszej przyjaciółce może się to nie spodobać, więc trzeba będzie rozmowę przełożyć na inny termin. Ale jak widzę, dzisiaj sprawy w... tej materii mają się całkiem nieźle.

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-05-05 00:14:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    - - Gdyby nikt się nie wychylał, to zapewne Jozzel by tu dzisiaj nie było - szepnął cicho, mając oczywiście na myśli rebelię. Spojrzał smutnie w swój kufel, kiedy zauważył że piwo zaczynało się kończyć. Nagle podeszła Minia z tacą i postawiła dodatkowy browar. Uśmiechnęła się i puściła mu oko.
    - Wiedziałam, że zaraz poprosisz o drugi. - zdjęła dwie szklanki z tacy i postawiła przed Leivem. - A to dla ciebie.
    Skarott słysząc, na jaki temat zmienia się rozmowa, odpowiedział.
    - To już chyba nie będzie potrzebne. Po prostu obudziłem się dzisiaj rano i głód się nie pojawił. A towarzyszył mi od dłuższego czasu, jak dodatkowa noga. Tak do niego przywykłem. Dzięki temu, że dzisiaj nie wziąłem, dostałem nawet dzień wolny. Dlatego teraz tu jestem. - wziął łyk piwa i dodał. - A o statek się nie martw. Często tam zaglądałem. Szef się kręcił, ale twój droid był czujny. Dobrze że nie należy do serii IG, bo stracił bym przełożonego. - zaśmiał się szczerze. Wyglądał zupełnie inaczej niż wczoraj. Radośniej.

    LINK
  • Leiv Hen

    pgkrzywy 2009-05-05 01:58:00

    pgkrzywy

    avek

    Rejestracja: 2008-11-12

    Ostatnia wizyta: 2013-08-18

    Skąd: Warszawa

    Leiv podziękowawszy wziął drinki. Spojrzał na Saf i przesunął jedną szklankę w jej stronę mówiąc - Proszę, to dla Pani - i uśmiechnął się tajemniczo, patrząc na jej reakcję, nie chciał jej bowiem przerywać rozmowy. Odwrócił się do funkcjonariusza CSF:
    - Bronisz go? Proszę Cię, czy `Jedi` który proponuje kradzież taksówki siedząc w niej kogoś ratuje, czy może prosi się o kłopoty? Zresztą Saf już mu dała do wiwatu, ja też mu powiedziałem co na ten temat myślę i chyba starczy. Ciesze się, że Ci się poprawiło, dobrze to słyszeć. A co do pracy to widać szef ma czasem, hmm, ludzkie odruchy. - po chwili zastanowienia zdecydował się zaufać człowiekowi i powiedział mu - Pozatym, skoro już pijemy razem po raz drugi, jestem Leiv. Nazwisko, które podałem w porcie to alias, którego używam... z racji zawodu, którym się param, chyba rozumiesz - mówiąc to stuknął swoją szklanką w kufel Skarotta

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-05-05 08:24:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    Skarott nie wyglądał na zaskoczonego.
    - Imiona nie mają znaczenia. - wziął łyk piwa i zapytał. - Twoja praca ma związek z moim... stanem ciała? - zapytał, pytając oczywiście o przyprawę.

    LINK
  • Viner Tradh

    Timonaliza1 2009-05-05 09:01:00

    Timonaliza1

    avek

    Rejestracja: 2007-08-20

    Ostatnia wizyta: 2010-08-02

    Skąd: Timonaliza1

    -W fabryce mówisz. Ciekawe, naprawdę ciekawe. W sumie nigdy nie wiedziałem myśliwca z bliska. Może kiedyś się tam wybiorę.- Viner pociągnął łyk -Nie zaskakuję Cię takie ludzko-obca grupa i ta nagła przyjaźń? Po ich gestach, minach, nerwowych ruchach i szeptach wyglądają jak by byli jakimś szpiegami Rebelii, pfu.- zaśmiał się jak miał nadzieję z udanego kawału. Miał nadzieje, że jegomość z którego się śmiał wcześniej nie weźmie tego do siebie. A nawet jeśli przyda się trochę akcji.
    -Wiesz może gdzie znaleźć jakąś dobrze płatną pracę? Wolałbym bardziej jakąś fuchę, hmm... nie wiem jak to ująć. Nie lubię używać blastera i pięści a wiedzy i sprytu.- Viner wypił do dna swojego drinka. Gestem ręki zabronił barmanowi nalać kolejną porcję.

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-05-05 09:29:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    - - Nie mnie przypada oceniać ludzi i nie-ludzi. - Larry zabębnił palcami w blat stołu. - Legalna praca bez używania blastera powiadasz? - Twi`lek się zastanowił. - Wiesz, polubiłem cię, mimo twojego dziwnego, mam nadzieję nie rasistowskiego zachowania. - wyjął szklankę z pod stołu i sam sobie nalał drinka. Wypił go szybkim haustem i powiedział. - Na twoim miejscu szukałbym szczęścia w kilku miejscach.
    CSF siedzą na tyłkach i nic nie robią. Idealna praca dla człowieka.
    Możesz też spróbować w CCS, jako kurier i pilot.
    W CTC już kompletnie tylko pilotów szukają, a w fabryce i szpitalu, tylko specjalistów.

    LINK
  • Viner Tradh

    Timonaliza1 2009-05-05 09:41:00

    Timonaliza1

    avek

    Rejestracja: 2007-08-20

    Ostatnia wizyta: 2010-08-02

    Skąd: Timonaliza1

    Chłopak uśmiechnął się. Nie dziwił się, że Twi`lek wziął go za rasistę. Chwilę zastanawiał się co teraz. Praca w policji mało go interesowała. Był młody, sprawny. Właśnie poczuł, że potrzebuje jakiejś przygody, dreszczyku emocji, intrygi. Nie wiedział czemu tak jest. Może ta planeta tak na niego zadziałała. W sumie nie miał nic do stracenia, więc mógł pozwolić sobie na wszystko.
    - Jak wspominałeś, nie ma tutaj Imperium. Może ktoś potrzebuję trochę "innych" usług. W ostateczności mogę zawsze postraszyć bronią. Nie wyglądam na jakiegoś zabijakę, młody jestem, nic nie przeżyłem. A nóż ktoś potrzebuje świeżej krwi? Co do twojej uwagi. Nie, nie jestem rasistą. Po prostu jeszcze nigdy nie miałem styczności z tyloma różnymi istotami w jednym miejscu. I tak mam szczęście, że mnie tamten nie pobił. Wiesz może jak nazywa się ta rasa?- kolejny raz Viner wskazał stolik o którym rozmawiali wcześniej. Tym razem zuchwalej i bardziej zauważalnie. Nie liczył na zbytnią uwagę z ich strony, ale zdał sobie sprawę, że przez tajemnicze gesty i ruchy ściągał na siebie ich wzrok.

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-05-05 10:20:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    - - Chyba szukasz guza kolego. - powiedział wracając do czyszczenia blatu. - To Kel Dorianie. I radzę ich nie denerwować. Wiele widzieli i wrażenia na nich z pewnością nie zrobisz. - splunął na blat, żeby pozbyć się jakiejś uciążliwej plamy. - Co do roboty, to szczerze wyglądasz mi kolego na wymoczka. Tak więc zapomnij o zajęciu łowcy nagród, czy chłoptasia na posyłki Huttów.

    LINK
  • Viner Tradh

    Timonaliza1 2009-05-05 10:35:00

    Timonaliza1

    avek

    Rejestracja: 2007-08-20

    Ostatnia wizyta: 2010-08-02

    Skąd: Timonaliza1

    -Masz rację.- Viner skwitował całą wypowiedź barmana. Poczuł lekkie rozczarowanie. Dopiero teraz uświadomił sobie, że nikogo nie obchodzi i dla nikogo nic nie znaczy. Każdy widział w nim szczyla, który nie wie co to życie. Najśmieszniejsze było w tym wszystkim to, że tak naprawdę jest. Nie miał zamiaru nikomu imponować. A w szczególności jakiemuś Kel Dorianiniowi.
    A co z Tobą? Jaka jest twoja hisotoria? A tak wogóle to jestem Viner, miło mi. Hmm... ile ty masz lat?- mężczyzna przesiadł się tak by móc stale obserwować stolik, który tak go intrygował. Na pewno była to grupka znajomych, która przyszła na piwo. Viner nie miał jednak nic lepszego do roboty. Po za tym, polubił barmana i rozmawiało mu się z nim bardzo przyjemnie. Wiedział, że żeby ,poznać losy Twi`leka musi sam się z czegoś zwierzyć.
    -Moja rodzina zginęła w napadzie Rebelii na posterunek Imperium. - trochę skłamał, ale co tam-Straciłem grunt pod nogami, szwendałem się po klubach, straciłem kredyty. Miałem skończyć studia, ale nie miałem za co.- bolesne wspomnienia wywołały grymas smutku na twarzy. Wiedział, że historia barmana będzie pewnie bardziej intrygująca i ponura, jednak nie mógł sam sobie zaprzeczyć, że jak na swój wiek śmierć rodziców to nadal potężny szok.

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-05-05 10:44:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    - - Larry - przedstawił się Twi`lek. - Moja historia? Siedzę tu od małego. Interes przejąłem po ojczulku. Nic specjalnego. - zapytany o wiek odpowiedział. - A czy to ważne? Mam 42 lata. Wiek nie decyduje o inteligencji. Jedynie o doświadczeniu. - cały czas skrobał ową ciężką plamę, nie patrząc na człowieka.

    LINK
  • Terry Salvano

    Befree 2009-05-05 10:54:00

    Befree

    avek

    Rejestracja: 2009-05-03

    Ostatnia wizyta: 2009-07-28

    Skąd:

    W miarę, jak kierowca aerotaksówki obniżał poziom lotu, Terry kontemplował coraz większą ilość napływających wspomnień. Tak, znał Dolne Poziomy dużo lepiej niż strzeliste wieże i piękne apartamentowce na górze. To tu pracował - czasem spędzał w tych okolicach wiele dni, a nawet tygodni, odzwyczajając się od naturalnego światła. Teraz dolne partie planety-miasta zdawały się być jeszcze bardziej nieprzyjaznymi. Wiedział, że poza standardowymi niebezpieczeństwami, będzie musiał zwrócić szczególną uwagę też na inne - wliczając w to swoich dawnych przyjaciół. Oni na pewno nie zapomnieli.

    Kiedy tylko kierowca wylądował, Terry zdał sobie sprawę z faktu, że nigdy nie odwiedzał tej konkretnej knajpy. Niedobrze - będzie musiał od początku urabiać sobie informatorów. A proces ten, co wiedział każdy, kto choć raz znalazł się w potrzebie posiadania takowych, należał do wyjątkowo nieprzyjemnych oraz czaso- i kredytochłonnych. Cóż, jedynym pocieszeniem było, iż wraz z nie odwiedzanym dotychczas nigdy miejscem rosło prawdopodobieństwo, że mężczyzna nie zostanie rozpoznany. Miał zresztą świadomość, że jego wygląd zmienił się nieco od ostatniej wizyty na Coruscant.

    - Dzięki. - Rzucił niedbale, kładąc na podłokietniku kierowcy kilka kredytowych czipów o łącznej wartości 35 CR. Zachowywał się tak, jak gdyby w ogóle nie zwrócił uwagi na jego przerażenie. Rzeczywistość przedstawiała się jednak nieco inaczej - owszem, Terry odnotował reakcję pilota, nie zamierzał jednak wykorzystywać jej na swą korzyść. Sam pracował niegdyś w jego zawodzie, a poza tym nie przepadał za zadawaniem bezcelowego cierpienia. Przynajmniej na razie.

    Wysiadłszy z taksówki, Terry uderzył dłonią dwa razy w dach pojazdu, dając kierowcy do zrozumienia, że może ruszać. Następnie wolnym krokiem ruszył w stronę jedynego widocznego wejścia do kantyny, wzrokiem mierząc charakterystycznego bramkarza. "Cóż..." - Pomyślał. - "Z takim wykijadłem nie może to być zwykła speluna." Co by nie powiedzieć, Rodianin ze skłonnościami ku mandaloriańskiej modzie robił wrażenie.

    Przeszedłszy przez automatyczne, dwuskrzydłowe drzwi, Salvano zdziwił się nieco, zauważając, że kantyna nie cieszy się zbyt dużą popularnością. O jej wnętrzu można było powiedzieć naprawdę wszystko, poza jednym - że była tłoczna. Nie można jednak było odmówić jej swoistego uroku. Lokal utrzymany był w naprawdę dobrym guście, a centralnie umieszczony bar na planie okręgu wydawał się być naprawdę trafionym pomysłem. Rozglądając się po niezbyt licznym towarzystwie, Terry ruszył w stronę lady. Odnotował kilku charakterystycznych obcych, w tym przedstawiciela niespotykanej raczej w knajpach rasy - Verpinów - oraz dwójkę Kel-Dorów w ludzkim towarzystwie.

    Przy barze nie było tłoczno. Na szczęście - taka sytuacja znacznie utrudniałaby ewentualnemu szpiegowi podsłuch. Terry zajął jeden ze stołków przy nienagannie czystej ladzie i poczekał aż barman, żółtoskóry Twi`lek, zaszczyci go swoją obecnością.
    - Antakariańska Tancerka Ognia. - Wyrecytował, zastanawiając się, czy tu, na Dolnych Poziomach Coruscant, ktokolwiek zna tego typu drinki. I czy tu, na Dolnych Poziomach Coruscant, panują podobne obyczaje jak w jednej z kantyn na Kothlis. Jeśli, bowiem, barman był w miarę dobrze obyty w swym fachu, powinien zrozumieć, co kryje się za takim zamówieniem. - Często odwiedzają Was tu Zabrakowie? - Zapytał wreszcie, gdy - i jeśli - Twi`lek przygotował napój. Pytanie było z pozoru błahe, ale jeśli barman poprawnie zinterpretował słowa nowego klienta, wiedział już, iż chce on kupić od niego informacje. A kupno oznaczało zapłatę.

    Ps. http://starwars.wikia.com/wiki/Antakarian_Fire_Dancer

    LINK
  • Viner Tradh

    Timonaliza1 2009-05-05 11:08:00

    Timonaliza1

    avek

    Rejestracja: 2007-08-20

    Ostatnia wizyta: 2010-08-02

    Skąd: Timonaliza1

    Jakiś facet przerwał im rozmowę. "Świetnie, po prostu świetnie"- pomyślał Viner jednak nic nie odpowiedział. Szczerze mówiąc mężczyzna siedzący przy barze przeraził go. Na dodatek zamówił jakiś dziwny napój, do tego zadał jeszcze ni z tego ni z owego jakieś pytanie. "Sprawia wrażenie pewnego siebie. Po jego wyglądzie widać, że musiał wiele przeżyć." - Viner chciał przypomnieć o swoim istnieniu.
    -Święta racja Larry.- miał nadzieje, że znajomość barmana wywrze jakiekolwiek wrażenie-Wiek nigdy nie był miernikiem inteligencji. Mógłbyś mi nalać znowu tego co wcześniej?- Viner nie chciał pić, ale żeby wypaść jeszcze naturalniej musiał coś zrobić.

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-05-05 11:11:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    Larry cały czas rozmawiając z Vinerem, nalewał drinka. Przez chwilę nie wiedział co nalewa. Widocznie robił to instynktownie. Dopiero potem usłyszał pytanie i przyjrzał się policjantowi podejrzliwie.
    - Tancerka raz. - patrzył Terryemu prosto w oczy, podając mu drinka. - Maniery z Kothlis. Bardzo dobrze. - powiedział kiwając głową w zamyśleniu. - Szukasz Zabraka? A zdarzają się, zdarzają. - powiedział prostując się i zaczynając wycierać szklankę. Był to znany ruch oznaczający "Może coś wiem, może nie. Wykładaj kasę na stół".
    Trochę wcześniej do wcześniejszego klienta podleciał drink. Nalewając i tego, Twi'lek cały czas patrzył nowo przybyłemu w oczy.

    LINK
  • Leiv Hen

    pgkrzywy 2009-05-05 11:15:00

    pgkrzywy

    avek

    Rejestracja: 2008-11-12

    Ostatnia wizyta: 2013-08-18

    Skąd: Warszawa

    - Dokladnie o tym mowie kolego. Ale moje obecne zlecenie troche odbiega od standardowej fuchy. Jestem na... Wakacjach, ale musze byc pod reka dla szefa - skonczyl zdanie, i popil swojego drinka. Nie byl taki zly jak mozna by sie spodziewac.

    Kantyna nie byla zatloczona jak poprzedniego wieczoru, pewnie z powodu wczesnej pory. Widzial wyraznie, ze czlowiek rozmawiajacy z barmanem, ktory zaczepil go przy wejsciu caly czas na niego patrzy.
    -Co myslisz o tym dzieciaku, ktory ciagle lypie w nasza strone po wysmianiu mojej facjaty na wejsciu? - spytal Skarotta - Nie moge sie zdecydowac czy mnie smieszy, wzbudza politowanie czy tez po prostu wkurwia

    Nie sposob bylo tez dla Kel Dora nie dostrzec nowej osoby, ktora pojawila sie przy barze. Czlowiek sprawial wrazenie zbyt pewnego siebie, i urodzonego z pewnoscia pod ciemna gwiazda. Cos go jednak wyroznialo sposrod reszty bywalcow.

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-05-05 11:18:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    - - Ten skurczybyk przy barze? - popił piwo i kątem oka spojrzał na ladę. - Widać kolejny gówniarz, co wyrwał się z pod spódnicy matki. - odstawił kufel i beknął. - Wybaczcie panie. - wytarł rękawem usta i dodał. - Mogę go zaaresztować, jeżeli chcesz. Na wyrok nie ma szans. Wiadomo, człowiek. Może jednak czterdzieści osiem godzin w areszcie mu się przyda? - Skarott się uśmiechnął. Widać miał ochotę się rozerwać.

    LINK
  • Viner Tradh

    Timonaliza1 2009-05-05 11:21:00

    Timonaliza1

    avek

    Rejestracja: 2007-08-20

    Ostatnia wizyta: 2010-08-02

    Skąd: Timonaliza1

    Viner, jakiś mężczyzna i Kel Dorianin chwilę mierzyli się wzrokiem. Chłopak poczuł przypływ adrenaliny. Wiedział, że oberwie za to, ale nie mógł się powstrzymać. Mrugnął jednym okiem w stronę stolika.

    LINK
  • Terry Salvano

    Befree 2009-05-05 11:31:00

    Befree

    avek

    Rejestracja: 2009-05-03

    Ostatnia wizyta: 2009-07-28

    Skąd:

    - Dzięki. - Odparł Terry, przysuwając w swoją stronę drinka. Nie spróbował jednak. Zamiast tego zerknął na wmontowany w bransoletę chronometr, uśmiechając się lekko. - Fakt, głupie pytanie. Rasa pionierów, sporo piją. Mój przyjaciel... Jego imię zawsze wylatywało mi z głowy. - Tu mężczyzna przerwał na chwilę, uśmiechając się sugestywnie. - Jest dość charakterystyczną osobą. Dobrze zbudowany, raczej nie przepada za tatuażami. Nie ma na twarzy ani jednego, a - jak wiadomo - to oznacza, że nie był też nigdy fanem swojej rodzimej kultury. Zawsze jednak interesował się bronią energetyczną, a konkretniej karabinami. Dorobił się nawet własnego... E-5, jeśli mnie pamięć nie myli. - To powiedziawszy, Terry oparł się łokciem o ladę, przekrzywiając głową, a następnie spoglądając na siedzącego nieopodal mężczyznę. Wróć, chłopaka. Czyżby próbował podsłuchiwać? Niegrzecznie. Salvano nie odezwał się jednak do niego ani słowem, nie zrobił też żadnej sugestywnej miny. Zamiast tego, spoglądał chłopakowi przez pewien czas prosto w oczy, by wreszcie najzwyczajniej w świecie odwrócić się z powrotem do Twi`leka.

    Nie jestem pewien, jak umiejętności funkcjonują od strony technicznej - czy za każdym razem, gdy chcę skorzystać, powiedzmy, z perswazji, muszę to sygnalizować, czy Ty, Bolek, jako MG, po prostu rozpoznajesz różne sytuacje jako wymagające użycia jakiejś umiejętności (bądź nie) i sam sobie - zakulisowo - sprawdzasz, czy jestem w stanie wykonać daną akcję?

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-05-05 11:57:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    Twi`lek się uśmiechnął i spojrzał łakomie na pięćdziesiąt kredytów.
    - Dobra, powiem ci. W ostatnim tygodniu było tu kilku Zabraków. Wczoraj czterech, a tydzień temu dwóch. Trzech z nich miało blastery. Jednego nie widziałem tu od tygodnia, a dwóch innych wpada codziennie. Grają w sabacca. - Twi`lek wyciągnął rękę po kredyty. Więcej nie wiedział. Wyglądał na całkiem porządnego gościa. Jednak mógł sprawiać jedynie takie pozory. Nigdy nic nie było pewne.

    Umiejętności domyśle się po opisie, jednak już talenty, czy atuty lepiej zaznaczać. Wtedy łatwiej mi idzie określić co zamierzasz.

    LINK
  • Viner Tradh

    Timonaliza1 2009-05-05 12:04:00

    Timonaliza1

    avek

    Rejestracja: 2007-08-20

    Ostatnia wizyta: 2010-08-02

    Skąd: Timonaliza1

    W głowie Viner pojawiło się wielki "CO?!". "Tak więc załatwia się interesy. Barmani muszą się nieźle obławiać. A przynajmniej Ci co się uważnie rozglądają.". Chłopak nie patrzył w stronę nieznajomego mężczyzny. Bał się. Nie chciał go sprowokować. Zresztą nauczono go kultury. Miał już zresztą tamtych przy stoliku na głowie. Udając, że nie słyszał tego co powiedział barman patrzył się w swoją szklankę. Ziewnął przeciągle. Po czym zaśmiał się cicho sam do siebie.

    LINK
  • Terry Salvano

    Befree 2009-05-05 12:23:00

    Befree

    avek

    Rejestracja: 2009-05-03

    Ostatnia wizyta: 2009-07-28

    Skąd:

    Terry pokiwał głową. Trochę mało, jak na 50 kredytów. Nie zamierzał jednak zniechęcać barmana już na starcie, w związku z tym z niezauważalnym niemal wahaniem położył czip na żółtej dłoni obcego, a następnie uścisnął jego prawicę. Wreszcie odwrócił od niego wzrok, skupiając się na cylindrycznym naczyniu z nienaruszonym drinkiem.

    Siedział tak przez dłuższy czas, sprawiając wrażenie, jak gdyby nie zwracał najmniejszej uwagi na otaczającą go rzeczywistość. Z zamyślenia wyrwał go dopiero cichy śmiech siedzącego nieopodal chłopaka. Terry znów spojrzał w jego stronę, tym razem jednak kontakt wzrokowy trwał zdecydowanie krócej niż poprzednio.

    Po kilku sekundach Terry odsunął od siebie szklankę z drinkiem i wstał, zwracając się do barmana.
    - Dżentelmeni nie piją przed południem. - Oznajmił, uśmiechając się szeroko. - Kiedy pojawią się moi koledzy, ci od sabacca i blasterów, proszę pozdrowić ich ode mnie i nalać - na mój koszt, rzecz jasna - po szklaneczce jakiegoś dobrego rocznika brandy, koniecznie chandrilańskiej. Kiedy już spróbują, warto poinformować ich, że mam dla nich smutne wieści. - Terry przerwał, odchrząkując. - Macie tu wspaniałą muzykę. - Skomentował, siląc się na szczery ton. - Zostanę dziś nieco dłużej, będę przy tamtym stoliku. - To powiedziawszy, wskazał blat umieszczony niedaleko jednego z rogów sali. - Aha, zapomniałbym. Temu panu, po lewej... - Tym razem Salvano skinął głową w stronę siedzącego przy barze chłopaka, uśmiechając się serdecznie. - Proszę zaserwować Oddech Rancora i przekazać, że będzie mógł na własnej skórze sprawdzić, do czego zdolne jest to słodkie stworzenie, jeśli nie nauczy się nieco subtelniej podsłuchiwać prywatnych rozmów praworządnych obywateli Imperium Galaktycznego. - Mężczyzna rzucił na ladę jeszcze 10 kredytów i odszedł w stronę upatrzonego wcześniej stolika.

    "To wspaniałe..." - Pomyślał, idąc. - "Jak wiele przekazać można za pomocą szklanki dobrze wybranego alkoholu."

    Zająwszy miejsce w dość wygodnym fotelu, postawił przed sobą wzmacniany futerał, wpisał odpowiedni kod i otworzył go, wyjmując ze środka utrzymaną w idealnym stanie, hebanowo czarną quetarrę. Następnie zamknął pojemnik i wziął instrument w ręce, rozpoczynając rytuał strojenia. Muzyka w lokalu była naprawdę cicha, co wybitnie sprzyjało takim procesom. A Terry musiał się czymś zająć - nie miał tak naprawdę pojęcia kiedy - i czy na pewno - Zabrakowie zawitają do Grubej Minii.

    LINK
  • Rodney Core

    Foleb 2009-05-05 12:29:00

    Foleb

    avek

    Rejestracja: 2007-12-13

    Ostatnia wizyta: 2022-04-09

    Skąd:

    Rodney wytrzeszczył oczy. Nie wierzył w to co słyszał. Z jego winy zginęły cztery osoby. A to wszystko przez paczkę. Core zbladł i wbił wzrok w stół. W tej sytuacji, nie miał już nic do powiedzenia.
    - Wybacz, Saf. Wiem że postąpiłem bardzo źle. To nie jest droga Jedi. Żałuje, że wróciłem do wpływów mocy. Żałuje tego wszystkiego. Jedi już nie istnieją, Saf. Jesteśmy osobami, których tożsamość wygasła już bardzo dawno. Jeśli chodzi o mnie, nie ma powodów, które mogłyby by mnie usprawiedliwiać.
    Jedi westchnął, po czym wstał od stolika.
    - Wyjdźmy na zewnątrz, chcę ci coś powiedzieć. Męczy mnie ta muzyka - dodał, kierując się w stronę wyjścia. Saf poszła za nim.

    Na zewnątrz kantyny, było o wiele ciszej. Core zbliżył się do Saf, i szepnął:
    - Dziś stało się coś niepokojącego. Nad ranem, gdy szalała burza, stałem przed zakładem Cybot Galactica. Czekałem na Leiv`a. Nagle zobacyzłem piorun, który ukazał potężną sylwetkę na dachu jednego z budynku. Ta osoba, patrzyła na mnie. Byłem obserwowany. Nie wątpię, że był to ktoś o zdolnośćiach Jedi. Chwilę później zniknął. Czy wyczuwałaś dziś jakieś zakłócenia w mocy? Jest możliwe, że jesteśmy w poważnym niebezpieczeństwie.

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-05-05 12:41:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    Barman przyjął pieniądze i nalał drinka Vinerowi.
    - Słyszałeś. - postawił napój przed klientem, z ogromną siłą. Trochę płynu rozlało się na blat. - Słuchaj. Nie wiem czy zauważyłeś, ale to są dolne poziomy. Ten facet mógł cię zabić!


    -------------

    Terry stroił swój sprzęt, kiedy nagle grupa ludzi do niego podeszła. Wyglądali jak typowi żebracy. W brudnych ciuchach, chudzi, nieogoleni. Najstarszy z nich mógł mieć z pięćdziesiąt lat. Miał długie siwe włosy. Wyglądał na lidera czwórki ludzi.
    - Ładnie pon gro. - powiedział dziwną gwarą.


    -------------

    Saf popatrzyła na niego, kiwając przecząco głową.
    - Nie. Ty jesteś w niebezpieczeństwie. - upewniła się, że miecz świetlny łatwo jej wychodzi z rękawa i powiedziała.
    - To na pewno był inkwizytor. Czemu nie używałeś techniki której cię nauczyłam? - wyglądała na wściekłą. Lecz jako Jedi ukrywała to z trudnością. - Nawet teraz może nas obserwować. Przez ciebie cały plan zawiedzie. Nie dziwie się, że zginę w twoim towarzystwie. Ile lat byłeś szkolony na Jedi, żeby nie wiedzieć kiedy się ukrywać, a kiedy chodzić bezpiecznie po Górnych Poziomach? Co? Odpowiedz mi? - dźgnęła go palcem w klatkę piersiową. - Moc każe mi cię ochraniać. Jak mam jednak to robić, kiedy masz za nic moje ostrzeżenia i nauki?

    LINK
  • Rodney Core

    Foleb 2009-05-05 12:45:00

    Foleb

    avek

    Rejestracja: 2007-12-13

    Ostatnia wizyta: 2022-04-09

    Skąd:

    Rodney zaśmiał się.
    - Jestem na poziomie padawana, moja mistrzyni, los tak chciał by mój mistrz odszedł na tamten świat - rzekł z ironią. Po chwili dodał:
    - Muszę skontaktować się z pewną kobietą, Jozzel. Ona wie, gdzie przebywa Feron G`Has. Jest w kantynie, przyprowadzisz ją tu?

    LINK
  • Viner Tradh

    Timonaliza1 2009-05-05 12:47:00

    Timonaliza1

    avek

    Rejestracja: 2007-08-20

    Ostatnia wizyta: 2010-08-02

    Skąd: Timonaliza1

    -Mógł, ale tego nie zrobił. Nie ma się czym przejmować. Zresztą wcale nie podsłuchiwałem, nie wiem o co mu chodziło. Siedzi obok mnie i gada tak, że wszyscy go słyszą. Później ma pretensję. A po za tym. Co Ci tak na mnie zależy... takich jak ja jest pełno w galaktyce.- Viner przypatrzył się uważnie barmanowi. Zauważył również, że od stolika któremu się tak przypatrywał odeszły dwie osoby. Nie miał zamiaru iść za nimi.
    Chłopak popatrzył na szklankę przed sobą. Z pewną dozą nie ufności spróbował. Ani razu nie spojrzał się już na mężczyznę, który odszedł do stolika w rogu kantyny.

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-05-05 13:00:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    - - Nie mogę cię do niej dopuścić, póki jesteś na celowniku inkwizytora. Przynajmniej wiemy, że to nie Vader. Nie ma go aktualnie na planecie. - spojrzała mu w oczy. - Czy jeżeli ci pomogę, obiecasz mi, że będziesz się mnie słuchać?

    -------------

    Oddech smakował jak nazwa wskazywała. Palił w gardło tak mocno, że młodzik nie mógł złapać oddechu.
    - Smakuje? - zapytał barman obserwując obdartuchów, którzy weszli do kantyny.

    LINK
  • Viner Tradh

    Timonaliza1 2009-05-05 13:07:00

    Timonaliza1

    avek

    Rejestracja: 2007-08-20

    Ostatnia wizyta: 2010-08-02

    Skąd: Timonaliza1

    -Wody!- gdy zwilżył już gardło na tyle by móc odetchnąć, odsunął szklankę na bezpieczną odległość. Powędrował spojrzeniem za wzrokiem barmana. "Co za ironia. Ktoś się doczepia do naszego pana tajemniczego. A myślałem, że to ja wszystkich irytuje."- Viner zerknął na barmana. Nie odpowiedział mu na wcześniej zadane pytanie. Nie zamierzał naciskać. Zwrócił głowę z powrotem w stronę biedaków. Na wszelki wypadek poklepał się dyskretnie po biodrze czy wszystko jest na swoim miejscu. "Będzie ciekawie."

    LINK
  • Terry Salvano

    Befree 2009-05-05 13:35:00

    Befree

    avek

    Rejestracja: 2009-05-03

    Ostatnia wizyta: 2009-07-28

    Skąd:

    - Dziękuję. - Skwitował uprzejmym tonem Terry, mierząc przybyłą czwórkę wzrokiem. Starał się skupić, chcąc wychwycić wszelkie elementy charakterystyczne ich ubioru, budowy, twarzy. - Ale to jeszcze nie gra. - Dodał, uśmiechając się krzywo.

    To powiedziawszy, Salvano odłożył quetarrę na stół, prawą ręką sięgając do zamocowanej na udzie kabury. Odpiął ją, opierając dłoń na zimnej rękojeści ciężkiego blastera. To na pewno nie byli żebracy - jednym z głównych zadań bramkarzy w knajpach było bowiem trzymanie takowych z dala od wnętrza lokalu. Jeśli Rodianin - który swoją drogą nie wyglądał na w ciemię bitego - wpuścił ich do środka, cała to szopka musiała coś ukrywać.

    - W czym mogę pomóc? - Zapytał, przywołując na twarz wyraz zdziwienia. Jednocześnie mocno chwycił pistolet i oparł prawy but o krawędź stołu, co pozwoliło mu ustawić udo w takiej pozycji, by być gotowym do postrzelenia najstarszego z "żebraków" prosto w głowę bez wyciągania broni z kabury.

    Kaburę, bowiem, zawsze można było kupić nową. Z głową trudniej.

    LINK
  • Leiv Hen

    pgkrzywy 2009-05-05 13:55:00

    pgkrzywy

    avek

    Rejestracja: 2008-11-12

    Ostatnia wizyta: 2013-08-18

    Skąd: Warszawa

    Leiv zastanowił się nad propozycją i odpowiedział - Lepiej zostawic gnojka w spokoju. Pozatym możesz miec zaraz co innego do roboty... - i wskazał głową człowieka z jakimś instrumentem, do którego podeszło czterech obdartusów.

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-05-05 14:01:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    Wszystko było na swoim miejscu. Oprócz resztek wczorajszego obiadu w żołądku, które wypłynęły na zewnątrz. Mocny, śmierdzący drink zmieszany z chłodną wodą dawał wiadomą reakcję.
    - Zafajdałeś mi całą ladę! - wrzasnął barman i trzepnął szlachcica w głowę szmatką. - Jak nie wiesz co pijesz, to nie pij! Mógłbyś chociaż żołądek mieć mocniejszy!

    -------------


    - Oh - powiedział żebrak, gładząc się po brodzie. - Przeproszom. Jo sie nie znom na muzyce. Lubio słuchać tylko jak kobita gro.
    Terry nie zauważył w twarzach żebraków nic podejrzanego. Żadnego miejsca w któym mogli by ukryć broń. Jedynie datapad, który trzymał jakiś młodszy chłopak.
    Terry zauważył, że nie byli tacy głupi, mimo, że biedni. Starszy od razu podniósł ręce w geście obronnym i powiedział.
    - Jo panu powim, że ni mom złych zamiarów. Chopie, podoj datapad. - chłopak podał komputer, jak kazał ojciec, jak Terry się domyślał. - Rodianin przy wejściu powidział nom, że pon nom pomoże. - mówiąc to wskazał kciukiem wyjście. - Znaleźlim to rano, szukojąc jedzenia. To jist mapa, do magazynu z droidami. - skończył mówić i podał mapę. - Pon zobaczy, to opuszczone. Potrzebujemy pomocy by tom wejść.

    -------------

    Skarott spojrzał w miejsce wskazane przez Leiva. Rozsiadł się wygodniej i powiedział.
    - Znam tego gościa. Pracował w policji. Z naciskiem na pracował. Wywalili go za parę wydarzeń, w których nie powinien maczać uczciwy detektyw. Myślałem, że wyjechał.

    LINK
  • Viner Tradh

    Timonaliza1 2009-05-05 14:16:00

    Timonaliza1

    avek

    Rejestracja: 2007-08-20

    Ostatnia wizyta: 2010-08-02

    Skąd: Timonaliza1

    -Auuu!- z udawanym bólem chłopak uśmiechnął się. Poczuł się trochę jak syn Twi`leka. Było to niemożliwe z naturalnych względów, ale tak właśnie się poczuł.
    - Pomóc Ci? Naprawdę przepraszam. Trzeba było mnie ostrzec.- błagalnym wyrazem twarzy Viner miał zamiar trochę udobruchać Larry`ego.
    Obejrzał się z powrotem na wszystkich w sali. Wiedział, że cała uwaga z obdartusów przeniesie się zaraz na niego. Już widział w myślach te szydercze uśmiechy i głupie wyrazy twarzy. "No cóż, zdarza się"
    Daj mi jakąś ścierkę, żebym mógł się obetrzeć.

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-05-05 14:26:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    Barman rzucił mu brudną szmatę i warknął.
    - Wytrzyj się tym. A teraz wypierdalaj z mojego lokalu!
    Uwaga wszystkich ludzi rzeczywiście przeniosła się na wrzeszczącego Twi`leka i obrzyganego człowieka.

    LINK
  • Viner Tradh

    Timonaliza1 2009-05-05 14:33:00

    Timonaliza1

    avek

    Rejestracja: 2007-08-20

    Ostatnia wizyta: 2010-08-02

    Skąd: Timonaliza1

    Viner dokładnie wytarł się szmatą. Złożył ją szybko w kostkę i odłożył na ladę.
    -Dzięki za rozmowę i drinka. Może jeszcze wpadnę.- zastanowił się chwilę. Podniósł się z krzesła i swobodnym krokiem wypełzł z kantyny. Zastanawiał się nad naturą barmana. W jednej chwili czuje się jak przy najlepszym przyjacielu w drugiej jak przy obcej osobie. Cóż świat jeszcze nie raz go zaskoczy. "Muszę się przebrać. Strasznie śmierdzę."
    Podszedł do jednej z taksówek.
    -Do megabloku. Tak, tak zapłacę za zapach. 10 CR gratis może być?
    Inne lokację-> Mieszkanie Viner Tradha

    LINK
  • Leiv Hen

    pgkrzywy 2009-05-05 15:10:00

    pgkrzywy

    avek

    Rejestracja: 2008-11-12

    Ostatnia wizyta: 2013-08-18

    Skąd: Warszawa

    Tym razem Kel Dor mial ochote wybuchnac smiechem, jak widzial splywajacego rzygowinami czlowieczka. Doprawdy, przekomiczny widok
    - Widze Skarrocie, ze gowniarski nasz problem mial tyle taktu by rozwiazac sie samemu - powiedzial czlowiekowi. Staral sie nie spogladac w strone `Muzykanta i jego publiki`
    - W takim razie skoro to taki grozny zbir, lepiej nie wchodzic mu w droge. Pozatym, gdzie Saf i nasz niedorobiony rycerzyk sie podziewaja? - Leiv byl juz conajmniej zniecierpliwiony. Spojrzal na Jozzel, ktora nie odezwala sie jeszcze ani slowem.
    - Twoja kolezanka jest nadal zajeta, moze Ty moja droga powiesz mi w czym rzecz? Rodney zjawil sie tu bo chcial rozmawiac o Waszym wspolnym znajomym, wiesz kogo mogl miec na mysli? - niestety albo nie znal, albo nie umial sobie przypomniec nazwiska tego `wspolnego znajomego` - Jakie jest Twoje zdanie wogole o moim, o zgrozo, partnerze z przypadku?

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-05-05 15:21:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    - - Wolę się nie udzielać. - Jozzel uśmiechnęła się tak sztucznie, że aż za bardzo. Coś jej chodziło po głowie. - Według mnie każdy zasługuje na kolejną szansę. Nawet, jeżeli wykorzystał już drugą i trzecią. - puściła mu oko. Kolejny sztuczny uśmiech. Jozzel wyglądała dzisiaj na nieobecną. Jakby stało się coś naprawdę złego. Może miało to związek z eksplozją w IA? Leiv nie miał pojęcia.

    LINK
  • Rodney Core

    Foleb 2009-05-05 15:25:00

    Foleb

    avek

    Rejestracja: 2007-12-13

    Ostatnia wizyta: 2022-04-09

    Skąd:

    Vader. Na to słowo, Rodney`a przeszedł dreszcz. Miał przed oczami czarną postać zakutą w zbroję. Darth Vader. Znalazł parę wzmianek o tej postaci w zdobytych wcześniej informacjach. Strach dawał o sobie znać. Strach to ciemna strona mocy.
    - Służę twojej intuicji, moja mistrzyni. Jestem wierny twoim naukom - rzekł z powagą Rodney, chyląc się przed mistrzynią.
    - Co możemy teraz zrobić, by znaleźć Ferona?

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-05-05 16:26:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    - - Feron nie jest naszym priorytetem. Musimy się dostać do siedziby buntowników. - to powiedziawszy rozejrzała się. Rodney też to poczuł. Przypływ Mocy i jej nagłe zniknięcie.
    - Wróćmy do środka - powiedziała czujnie badając siedzących na ulicy żebraków, oraz spoglądając w górę na fundamenty wieżowców.
    Kiedy weszli do środka, starali się zachować spokój. Saf podeszła do do do stolika przyjaciół i powiedziała.
    - Mamy ogon. Musimy się zbierać. - nagle kobieta zamieniła się w urodzoną przywódczynię.
    - Jozzel, weźmiesz Skarotta i pójdziecie skrótem do punktu zbornego. Ja z Rodneyem i Le... Cathem pójdziemy dłuższą drogą i spróbujemy odwrócić uwagę pościgu od was.
    - Szturmowcy? - zapytała Jozzel wstając z miejsca i wyjmując broń z kabury.
    - Inkwizytor. - powiedziała mrocznie Kel Dorianka.
    - O kurwa - powiedział Skarott. Jednak nie na wzmiankę o inkwizytorze, ale na widok czterech szturmowców wchodzących do kantyny. Rozejrzeli się, po niemalże pustym barze.
    - Tam są! Rozwalić ich! - szturmowcy natychmiast otworzyli ogień. Do Rebeliantów.
    Ci jednak byli szybsi. Wspólnymi siłami przewrócili stolik. Szklanki i kufle porozbijały się na drobne elementy. Stół dawał pewna ochronę, mimo że był zrobiony z wątpliwej jakości drewna. Skarott szybko się o tym przekonał, kiedy stół został przestrzelony, a jego ramię trafione (-14 HP).
    - Sukin...! - zawołał łapiąc się za ranę.
    - Nie becz tylko łap za blaster! - zawołała Jozzel strzelając.
    - Do kurwy nędzy, jestem policjantem, nie zabójcą! - zawołał strzelając tak marnie, że aż wszyscy wytrzeszczyli na niego oczy. Zmarnował cały magazynek.
    - No co? - zapytał zmieniając ogniwo energetyczne. - Miałem przerwę od chodzenia na strzelnicę.
    Jozzel pokręciła głową, zrozpaczona zdolnościami policjanta. Jeden z pocisków szturmowca przemknął jej tuż kolo ucha.
    Kolejny pocisk prawie trafił by Leiva, gdyby nie to, że Saf przywołała Mocą szklankę z pobliskiego stolika. Ta rozbiła się na tysiące kawałków, ratując Kel Dora. Dziewczyna puściła do niego oko i usiadła za stołem po turecku. Nagle wszyscy poczuli przypływ odwagi i zaczęli coraz celniej trafiać. Bitewna Medytacja Kel Dorianki zaczęła działać.
    Wszystko działo się przez kilka sekund. Rodney już chciał sięgnąć po którąś ze swoich broni, kiedy jego lewe ramię zostało przestrzelone (-9 HP). Jedi cicho jęknął, lecz rana nie była poważna i ominęła jakimś cudem kość.
    Jozzel nagle jak w zwolnionym tempie wychyliła się po prawej stronie stolika i wystrzeliła. Wyglądało to niesamowicie. Jeszcze nie zdążyła do końca wyciągnąć głowy z po za stołu, a jej pocisk spowodował eksplozję hełmu dowódcy szturmowców, który strzelając próbował sie schylić za taboret. Pozostało trzech żołnierzy.
    Dopiero teraz drużyna rebeliantów usłyszała lament młodego chłopaka, oraz płacz Twi`leka, który rozpaczał nad swoim barem.
    - Dość! - zawołała Saf i wykonując piruet wyskoczyła z za stołu i padając pomiędzy dwoma szturmowcami wykonała okrąg z mieczem świetlnym. Pierwszy z nich dostał w klatkę piersiową (-16 HP). Cios nie był śmiertelny. Jeżeli szturmowiec miał zginąć, to tylko jeżeli nie otrzyma pomocy w ciągu godziny. Cios z chirurgiczną precyzją ominął wszystkie ważne narządy.
    Drugi szturmowiec miał dostać cios w nogi, lecz zdążył wystrzelić, przez co Saf odbiła pocisk i trafiła biedaka w głowę (-18 HP) mógł to przeżyć, lecz do końca życia zapewne będzie inwalidą.
    Ostatni szturmowiec miał już uciec, kiedy z za jego pleców wbiegło do środka ośmiu innych. Tym razem w ciężkich pancerzach i z cięższymi rusznicami blasterowymi, zamiast zwykłych E-11.
    Saf zawołała biegnąc w stronę żołnierzy.
    - Cath, Rodney pomóżcie mi. Reszta niech ucieka! - Reszta oznaczała oczywiście Jozzel i Skarotta. Leiv i Rodney mieli zostać z Saf i udać się do siedziby buntowników.


    Kolejność pisania postów: Krzywy -> Foleb -> Befree. Wszyscy dotychczasowi pracownicy i klienci kantyny ukryli się pod stołami, bądź za ladą obok Larrego.

    LINK
  • Leiv Hen

    pgkrzywy 2009-05-05 18:06:00

    pgkrzywy

    avek

    Rejestracja: 2008-11-12

    Ostatnia wizyta: 2013-08-18

    Skąd: Warszawa

    Wszystko stalo sie za szybko. O wiele za szybko. `W co ja sie wplatalem najlepszego, Rebelia? No bez jaj, nie na to sie pisalem, zachcialo mi sie kurwa nowych znajomosci, za stary jestem na takie przygody...`. Nie mial jednak czasu na rozmyslenia, bo spokojna chwile temu `Gruba Minia` przypominala, nieprzymierzajac, burdel ogarniety pozarem. Mial we krwi szybkie dostosowywanie sie do nowych sytuacji, bo nie raz jego fach tego wymagal, ale nie az TAK szybkie.

    Patrzyl z podziwem na Saf, ktora niczym akrobatka wymachiwala mieczem swietlnym. Z bezpiecznej odleglosci caly czas kryjac sie za dymiacym od trafien stolem. Przeszedl go dreszcz na widok rannych ludzi dookola, latajace blasterowe pociski, bialy dym, szklo i zapach alkoholu wymieszany z ozonem po strzalach z blasterow nie napawaly optymizmem. Zrozumial tez ze stolik, to gowno nie ochrona, i czas dzialac.

    Kel Dor nie umial zgrywac bohatera, wojownikiem z zamilowania takze nie byl, bo po prostu nie mial do tego predyspozycji. Od blisko dwudziestu lat dzialal w pojedynke, i nie byl przygotowany na prace w zespole. Obiecal sobie wszakze, ze pokaze Saf, ze to jej przeznaczenie to stek bzdur i nie pozwoli jej zginac, ale w obliczu tej malej apokalipsy jego pewnosc siebie trafil szlag.

    `Jesli nie moge pomoc w walce, ogarne droge odwrotu` pomyslal i zabral sie za wcielanie planu w zycie. Planu, szumnie powiedziane. Nie mial ochoty szarzowac na opancerzonych bialych dupkow, a jego blasterek nic nie pomoze. Z dewiza bialych fagasow `w kupie sila` ciezko dyskutowac. Odwrocil sie w strone kolorowego baru i ogarnal wzrokiem otoczenie. Jego uwage przykul jeden element, z pozoru niewidoczny... Klac siarczyscie pod nosem wystartowal sprintem, modlac sie do znanych i nieznanych bostw, by jakas zablakana laserowa wiazka nie zakonczyla jego przygody. I w najlepszym wypadku zycia. W najgorszym imperialni oprawcy by nim dobrze sie zajeli w ciemnym lochu w trzewiach planety...

    Gdy dobiegl na miejsce, ktorym byl bar, zgrabnie przeskoczyl lade i zwalil sie na podloge kolo przerazonego barmana. Nie obylo sie bez zbicia kilku szklanek i butelek drogich alkoholi. Spojrzal Twilekowi w oczy:
    - Sory za balagan, ale kto by tu imperialnych sie spodziewal? Teraz szybko, zanim Twoj przybytek do reszty szlag trafi, mow gdzie prowadza tamte drzwi i jak mam je otworzyc?! Ktorymi na nizsze poziomy? Rozliczymy sie za szkody pozniej, spokojna glowa stary! - to mowiac, a raczej krzyczac, gdyz harmider byl nieziemski, wskazywal tajemnicze dwie pary grodzi, jego iskierke nadziei w tej beznadziejnej sytuacji.

    Perswazja

    Leiv mial olbrzymia nadzieje, ze ktores drzwi sprowadza jego wraz z kompania nizej, i ze imperialni nie obstawili calej okolicy. Ich wtargniecie sugerowalo, ze tylko robili rekonesans, a nie mieli pewnych informacji, gdzie maja szukac buntownikow.

    Wyjscie przed front niestety nie wchodzilo w gre, cholera wie jakie sily maja imperialni w odwodzie. Nawet nie chcial myslec, co zrobi niedorobionemu Jedi, jesli to on zgotowal im ten pierdolnik...

    LINK
  • Rodney Core

    Foleb 2009-05-05 20:15:00

    Foleb

    avek

    Rejestracja: 2007-12-13

    Ostatnia wizyta: 2022-04-09

    Skąd:

    Rodney przywołał do siebie moc, by kierowała jego umysłem i ciałem. Nie czekał. Wszystko jakby staneło w miejscu. To był ten moment. Błyskawicznie przywołał do swej dłoni swój miecz świetlny.
    - Saf, uważaj! - krzyknął wyskakując za stolika. NIebieska klinga, powędrowała w stronę grupy szturmowców [Rzut mieczem świetlnym].

    LINK
  • Terry Salvano

    Befree 2009-05-05 20:38:00

    Befree

    avek

    Rejestracja: 2009-05-03

    Ostatnia wizyta: 2009-07-28

    Skąd:

    Podczas gdy Terry zastanawiał się, co zrobić z żebrakami - nie wierzył w przypadek i opuszczony kompleks, o którym wspominał siwy starzec, musiał być kolejną pułapką - w kantynie rozpętała się prawdziwa burza.

    Już w chwili, gdy w wejściu lokalu pojawili się szturmowcy (swoją drogą, ciekawe, co z Rodianinem?), Salvano wiedział doskonale, iż szykują się kłopoty. Miał racje i - co gorsza - nie musiał na nie zbyt długo czekać. Wystarczył jeden rzut oka, by ocenić, jakie miejsce będzie w zaistniałej sytuacji najbardziej odpowiednim ze strategicznego punktu widzenia.

    Gdy padały pierwsze strzały, Terry błyskawicznie dobył swojego DC-15s (Szybka kabura?), wstał z miejsca, wyrwał starcowi notes elektroniczny i rzucił się w kierunku zabezpieczonych polem siłowym klatek. Zamierzał ukryć się za jedną z nich, zapewniając sobie tym samym idealną pozycję strzelecką.

    Dotarłszy na miejsce, Terry położył notes elektroniczny na ziemi i przykucnął, chwytając broń oburącz. Oparłszy się plecami o jeden z prętów klatki, wychylił się na ułamek sekundy, chcąc oszacować ilość potencjalnych przeciwników - czytaj: szturmowców, bo to oni w tym momencie byli intruzami i instynkt samozachowawczy nakazywał, by tych intruzów przepędzić - i zdecydować, którego najłatwiej będzie trafić.

    I dopiero w tej chwili mężczyzna odzyskał - na chwilę, bo na chwilę, ale zawsze - zdrowy rozsądek. "Co ja, do cholery, robię!?" - Zapytał, spoglądając na nienaturalnie spokojny chwyt swych dłoni. - "To nie moja impreza..." Wiedział jednak doskonale, co popchnęło go do działania. Adrenalina, emocje, odruch. Walka i zabijanie leżały w jego naturze, a sytuację, w której właśnie się znalazł, można by nazwać warunkami sprzyjającymi jego egzystencji. A poza tym, mógł zyskać nieco względów u barmana, który nie był raczej zadowolony z interwencji szturmiaków.

    Tak, Terry wiedział, że takie myślenie nazwać można mocno przesadzoną nadinterpretacją. Wiedział, że im więcej funkcjonariuszy Galaktycznego Imperium zginie w lokalu, tym więcej problemów będzie miał ich właściciel... oraz zabójca. Potrzebował jednak wymówki, a wspomniana wyżej nadawała się w sam raz.

    Skończywszy rozmyślania, Salvano obrócił się przodem do klatki, przyklęknął na prawe kolano i rozluźnił mięśnie, jednocześnie koncentrując się na planowanej czynności. Plan był prosty: wymierzyć w najbardziej odsłoniętego przeciwnika - a konkretnie w okolice pomiędzy dolną częścią jego hełmu a górną częścią zbroi i oddać możliwie jak najwięcej strzałów w jak najkrótszym czasie (Bliski strzał i Dokładny strzał?).

    Terry nie zamierzał ryzykować - w związku z czym powstrzyma się od strzału, jeśli nie będzie miał dostatecznej pewności, iż ten sięgnie celu.

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-05-06 08:52:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    - - Te drzwi to ślepy... - przekrzyczał harmider Twi`lek. Nim jednak powiedział co nazwał "ślepym", za kontuar wskoczył Skraott, rozbijając na plecach więcej szklanek i butelek. Wraz z jego skokiem, nad ladą przeleciała smuga pocisków.
    - Cath, nie stój tak! - zawołał i w ułamku sekundy odgarnął kawałek blachy z ziemi i wskoczył do dziury. Po sekundzie za barem znalazła się również Jozzel.
    - Flo, musicie nam zapewnić osłonę. - powiedziała wskakując do tunelu. - Dajcie nam minutę i możecie uciekać. Nie martw się. Saf was obroni. Mamy plan. - nim Leiv zdążył coś dodać, zniknęła w ciemnej dziurze.

    -----------

    Rodney rzucił mieczem jak nigdy. Pierwszy szturmowiec stracił prawe ramię, gdy chciał rzucić granatem za bar, próbując trafić Jozzel i Skarotta. Saf widząc to krzyknęła.
    - Staraj się ich rozbrajać, nie zabijać!
    Niebieskie ostrze zgrabnie wróciło do ręki Rodneya.

    -----------

    Starzec przez chwilę chciał się kłócić o datapad, lecz czując jak wiązka przypala mu włosy, wskoczył za bar, razem ze swoimi kolegami/synami.

    Terryemu udało się wszystko. Dobiegł do klatki, do idealnego miejsca dla strzelca i wystrzelił w szturmowca, który właśnie odbezpieczał granat.

    Strzał jednak nie zabił szturmowca. DC-15s był zbyt słaby żeby przebić nawet miększą część zbroi (-7 HP)


    -----------

    Saf czując jak energia życiowa Jozzel i Skarotta opuszcza pomieszczenie, skupiła w sobie Moc i krzyżując ręce przed sobą, pchnęła przed sobą powietrze.
    Trzech szturmowców padło na ziemię, dając szansę ucieczki rebeliantom.
    - Chodźcie! - zawołała odbijając pojedyncze pociski i chroniąc przejście, nim szturmowcy znowu je zablokują.
    Jeden z popchniętych szturmowców skręcił sobie kark (-16 HP), padając na próg drzwi. Drugi lecąc do tyłu padł na drugą stroną progu, zapewne łamiąc sobie kręgosłup (-15 HP). Trzeci natomiast wyleciał na tonące w deszczu ulice, wcześniej niszcząc drzwi. Ten również padł martwy.

    -----------

    Szturmowcy sami zostali odcięci od ucieczki z "Grubej Minii". Zostało ich pięciu. Dwóch znajdowało się na prawo od wejścia do Kantyny, pomiędzy stolikami, a trzech z nich ustawiło się w kupce w lewym rogu, robiąc barykadę ze stołów. Dwóch opierało się na kolanach, a jeden stał wyprostowany. Zasypywali gradem pocisków pomieszczenie, rozbijając szklanki i butelki w sali.

    Szturmowiec z rusznicą, po prawej stronie sali oparł swój karabin na drewnianym stole i zaczął ostrzeliwać rebeliantów. Jego celem był Rodney. Jako, że Jedi wyskoczył z za stołu, stanowił idealny cel. Seria pocisków uderzyła w klatkę piersiową Rodneya (-16 HP, Drabina Kondycyjna -2). Poharatała mu ciało, przebijając bark, tuż nad płucem.
    Nie było jednak tak źle. Jedi nadal nadawał się do walki, mimo że wyglądał, jakby przebiegło o nim stado Banth.

    Drugi ze szturmowców, stojący obok kolegi z rusznicą, miał zwykłego E-11. To ten dostał w szyję od Terryego. To zrozumiałe, że chciał się zemścić na policjancie. Wycelował i wystrzelił w Salvano. Terry wiele słyszał o celności tych żołnierzy, lecz ten strzał całkowicie go zaskoczył. Pocisk pomknął w jego stronę i nawet obrona w postaci klatki dużo mu niem dała. Na szczęście przesunął trochę głowę i zamiast jej stracić, utracił tylko kawałek lewego ucha (-8 HP).

    Trzeci ze szturmowców, ten który stał po lewej stronie, myśląc że Saf ma zamiar uciec, wystrzelił w jej stronę. Ta jednak odbiła pocisk w sufit.

    Czwarty, ten klęczący wystrzelił w Rodneya, który był zszokowany, że dostał. Lecz Rodney w porę schylił głowę. Inaczej jego mózg wylądował by na ścianie.

    Piąty szturmowiec, który klękał, w spokoju wycelował w Salvano. Pech chciał, że akurat odruchowo sięgał do ucha, drugi pocisk przebił mu prawą rękę, w której trzymał blaster, na wysokości nadgarstka (-7 HP).

    LINK
  • Leiv Hen

    pgkrzywy 2009-05-06 15:23:00

    pgkrzywy

    avek

    Rejestracja: 2008-11-12

    Ostatnia wizyta: 2013-08-18

    Skąd: Warszawa

    Dzieki Saf sytuacja wygladala lepiej. Nieco. Wlaz w podlodze Kel Dor nazwal, oby nie przedwczesnie, darem z Niebios i odetchnal z ulga gdy Skarott i Jozzel znikneli we wlazie. `Poczekac minutke, tylko? Swietnie, kurwa`

    Sytuacja w sali lekko sie wyklarowala, Kilku szturmowcow strzelalo nadal, ale jakby grad czerwonych blyskawic lekko przygasal. Saf wygladala jak w tancu...

    Rodney niezle oberwal. Leiv co prawda nie byl po dzisiejszym dniu przyjaznie nastawiony do czlowieka, ale przeciez nie zyczyl mu smierci. Zebral kilka butelek z alkoholem, jednoczesnie krzyczal - Core, kurwa, kryj sie do cholery! -

    Spostrzegl nieoczekiwana pomoc. Czlowiek, byly detektyw CSF (z naciskiem na byly) strzelal do bialych dupkow, i mimo tego ze sie schowal, oberwal. Leiv spotykal ludzi tego pokroju w swojej karierze na Tatooine, w sytuacjach kryzysowych umieli byc solidarni. Nie wychylajac sie na ostrzal, ryknal - Impreza robi sie zbyt goraca dla mnie, spierdalasz czy zostajesz?! - przebijajac sie przez harmider kantyny.

    Zebral kilka butelek i zaczal rzucac nimi zza baru na oslep w strone szturmowcow. Chcial odciagnac ich uwage od reszty i wprowadzic troche zamieszania. Minuta to czasem kurewsko duzo czasu. Jednoczesnie szukal wzrokiem miejsc, gdzie moglby sie ukryc, jakby szturmowcy cos mu... Odrzucili.

    Wiedzac ze imperialni go uslysza, krzyknal do Saf po Kel Dorsku, mowiac jej ze za minute maja sie zwijac przez wlaz w podlodze, i zeby powoli konczyla zabawe.

    LINK
  • Rodney Core

    Foleb 2009-05-06 15:38:00

    Foleb

    avek

    Rejestracja: 2007-12-13

    Ostatnia wizyta: 2022-04-09

    Skąd:

    Adrenalina odchodziła. Dopiero teraz Rodney zaczął odczuwać paraliżujący ból. Obrażenia mogły okazać się śmiertelne. Ostatkiem sił, Core rzucił się za bar, by znaleźć schronienie. Oddychał ciężko i płytko. Potrzebował pomocy.

    LINK
  • Terry Salvano

    Befree 2009-05-07 00:06:00

    Befree

    avek

    Rejestracja: 2009-05-03

    Ostatnia wizyta: 2009-07-28

    Skąd:

    - Cholera! - Krzyknął w nagłym przypływie złości Terry, nie do końca wiedząc, na czym powinien się skupić - czy na niemalże w całości usmażonym uchu, które piekło niemiłosiernie, czy może na kompletnie bezużytecznym nadgarstku. Nie wybrał żadnej z tych opcji - zamiast tego zastanowił się nad przetrwaniem. A sytuacja nie wyglądała różowo.

    Z tego, co udało mu się zaobserwować - czyli niewiele, nie chciał, bowiem, ryzykować kolejnych ubytków na swym (notabene dość cennym) ciele - ofiary agresji szturmowców właśnie ewakuowały się z lokalu tak zwanym "tylnim wyjściem". Wiedział, że jeśli nie wymyśli nic konstruktywnego w przeciągu najbliższych sekund, najprawdopodobniej zostanie na placu boju sam, wygrywając tym samym wycieczkę w jedną stronę do kopalni na Kessel.

    Nie zamierzał na to pozwolić. Przykucnął na chwilę, chcąc zebrać myśli, uspokoić się i zapanować nad mocno rozregulowanym w tym momencie organizmem. I dokładnie w tej samej chwili z panującego w "Grubej Minii" chaosu i towarzyszących mu odgłosów wyłowił jedno krótkie, choć istotne zdanie. Zapytanie.

    Zamierzał skorzystać z zaproszenia obcego, który najwidoczniej docenił jego inicjatywę. Potrzebował jednak nieco szczęścia, albowiem przypadkowy sprzymierzeniec zdawał się ukrywać za barem, a do owego Terry miał ładnych kilka metrów drogi przez kompletnie otwarty teren. Cóż, kto nie ryzykuje, ten nie wygrywa.

    Mężczyzna przez chwilę rozważał nawet powrót po ukochaną quetarrę, która wciąż leżała na stole. Szybko doszedł jednak do wniosku, że na nic zda mu się bezcenny instrument, jeśli resztę życia spędzi w kopalni przyprawy. Pozostawało więc mieć nadzieję, że Imperialni nie skonfiskują wspomnianego przedmiotu, a Salvano będzie mógł po ów przedmiot za jakiś czas wrócić.

    Wciąż aktualnym pozostawał jednak problem przetransportowania swojego pokiereszowanego ciała za bar. Wiedząc, że nie wymyśli nic nadzwyczajnego, Terry szybko zebrał się w sobie, gromadząc energię na ten ostatni, być może kluczowy wysiłek. Pewnie chwycił pistolet w lewą (zdrową) dłoń - stwierdzając w tym momencie, że będzie musiał postarać się o coś sporo większego kalibru - i ruszył w szaleńczym biegu najkrótszą drogą do lady barowej. Biegnąc, nieustannie ostrzeliwał się, kierując wszystkie posyłane wiązki laserowe mniej-więcej w stronę pozostałych w lokalu szturmowców. Będąc już wystarczająco blisko, Terry ugiął nogi, a następnie wyskoczył w przód, przelatując nad ladą i lądując za nią.

    Pozbierawszy się po niezbyt przyjemnym kontakcie z posadzką, Terry odszukał wzrokiem mężczyznę, który zaoferował mu ewakuację, samą drogę ewakuacji, a na samym końcu barmana, który musiał być w tym momencie albo cholernie przerażony, albo po prostu wściekły. Zamierzał zaproponować Twi`lekowi dołączenie do uciekinierów - z góry wiedział jednak, że odpowiedź będzie negatywna.

    - Jaki jest plan? - Zapytał wreszcie obcego, który docenił wcześniej jego niezbyt widowiskową pomoc. W tak zwanym międzyczasie (o ile ów międzyczas w ogóle miał miejsce i czas), Terry starał się posyłać co jakiś czas po kilka strzałów w stronę "Plastikowych Żołnierzyków".

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-05-07 15:36:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    Wszyscy nagle znaleźli się za barem. Rodney, Terry i Leiv. Pozostawał jednak pewien problem. Musieli się utrzymać na tyle długo, żeby Jozzel i Skarott mogli bezpiecznie dostać się do enklawy rebeliantów. A minęło dopiero 18 sekund od początku rozwałki.

    Saf słysząc zawołanie Leiv kiwnęła głową i wycofała się trochę do tyłu. Zrobiła kilka korkociągów mieczem, przykucnęła i przybrała nową postawę do walki, wyciągając ostrze przed siebie. Natychmiast skoczyła do przodu i chciała ciąć jednego ze szturmowców (już teraz zmieniając taktykę), śmiertelnie w głowę. Ten jednak w porę się odsunął i wybił jej miecz z rąk, który wylądował gdzieś między stołami. Tylko Rodney skacząć, zwrócił uwagę, że poleciał pod stół gdzie leżał instrument byłego detektywa.

    --------

    Core wylądował za ladą, prawie na nogach Leiva. Był cały zakrwawiony i ciężko oddychał. Kel Dor nie musiał znać anatomii ludzkiej, by wiedzieć, że Jedi jest umierający.

    --------

    Terry biegł przed siebie wystrzeliwując raz, po raz blasterem w zdrowej ręce. Jednak nie był tak wytrenowany, by celnie strzelać, tak więc jego strzały miały różny skutek.
    Łącznie wystrzelił cztery razy nim, wskoczył za ladę. Pierwszy strzał rozorał czaszkę szturmowca z rusznicą (trafienie krytyczne, -32 HP). Wyglądał jakby ktoś wbił mu wielki topór w głowę.
    Drugi strzał również trafił. Szturmowiec który właśnie miał uderzyć z kolby, bezbronną Saf, w jej cenną maskę, zginął od strzału w klatką piersiową (Trafienie Krytyczne, -22 HP).
    Ostatnie dwa strzały poleciały daleko po za zasięgiem szturmowców. Po lewej zostało dwóch.
    Nim jednak Terrymeu udało się skoczyć, żołnierze wystrzelili serią w miejsca, gdzie biegł policjant. Niczym w zwolnionym tempie zmierzał w stronę gdy dostał raz (-6 HP), oraz drugi (-15 HP), ostatni strzał jednak minął go, akurat, kiedy przeskakiwał nad blatem.

    Zostało trzech żołnierzy, Saf była bezbronna, a wszyscy byli ukryci za ladą. Terry zdążył wypowiedzieć ostatnie słowa, gdy w głowę udeżył go jakiś przedmiot i upadł na ziemię.
    Rzut oka wystarczył, by zdać sobie sprawę, że to standardowy, biały granat odłamkowy szturmowców.

    LINK
  • Leiv Hen

    pgkrzywy 2009-05-07 21:52:00

    pgkrzywy

    avek

    Rejestracja: 2008-11-12

    Ostatnia wizyta: 2013-08-18

    Skąd: Warszawa

    Leiv zobaczył granat. Nawet nie zdażył zaklnąc, Saf musiała radzic sobie sama. Zareaogwał aitomatycznie, najszybciej ze wszystkich zgromadzonych za barem, i mimo umieracjącego Rodneya (który teraz chcąc nie chcąc zszedł na drugi plan) zaryzykował. Puścił się szczupakiem w stronę granatu krzyczac - Spieeerdalac! - i odrzucił granat gdziekolwiek, byle dalej. Jego życzeniem było, żeby trafił w wejście kantyny między pozostałych trzech szturmowców. Po Kel Dorsku krzyczał do Saf, aby uciekała w ich stronę.

    Używam trzech punktów Mocy

    LINK
  • Rodney Core

    Foleb 2009-05-08 22:58:00

    Foleb

    avek

    Rejestracja: 2007-12-13

    Ostatnia wizyta: 2022-04-09

    Skąd:

    Oparty o ścianę, Rodney obserwował całą sytuację. Coraz bardziej brakło mu tchu, a obraz zaczął się rozmwazywać. Wszystko nabrało innego wymiaru. Był trzecią osobą w tym całym zamieszaniu. Nie miał już nawet siły, by wołać o pomoc. Wszystko zaczęło wygasać. Ostatnie cienie poruszyły się przed jego oczami. Ostatkiem sił, Rodney Core wysłał wici mocy do Saf. Jedi umierał.
    Właśnie w tej chwili, zobaczył swój żywot. W tej jednej chwili poczuł znowu obecność mistrza. I właśnie teraz zdał sobie sprawę, że całe jego dotychczasowe życie było tylko jednym rozczarowaniem. Gdzieś w głębi, czuł że to wszystko jego wina. Że to przez niego zginie Saf i Leiv. Właśnie w tej chwili, zrozumiał że cień, który od początku prześladował jego myśli, tak naprawdę nie istniał. Bo istniała tylko jedna osoba. Rodney Core. Cień, który zabijał go każdego dnia na Courscant. Cień mocy, która napwała go lękiem.
    Dopiero teraz, młody Jedi, wie że zawinił. W ostatanich momentach życia, Core poznał prawdę. Jedi żałuje tego wszystkiego. Tego że pokładano w nim nadzieję, a on nie potrafił. Nie podołał swemu przeznaczeniu.
    Rodney zamknał oczy, czując że opuszcza go nawet ta ostatnia cząstka. Moc. Jedi zadrżał. Poczuł nienawiść. W ostatnim momencie swojego marnego życia, Rodney Core wugnał z siebie wszystkie nauki Jedi. Nie liczyły się. Cień stłumił jego uczucia. Jedi, osunął się na podłogę. Nie widział już nic. A lekkie drganie mocy, nadal dawało mu wybór. Światło czy Cień. Cień, daje mu szansę powrotu. NIe ma światła. Saf i Leiv zostawią go na śmierć. Cień daje mu życie.
    Rodney, zaczerpnął siłę z mocy by pozostać przy życiu.

    LINK
  • Terry Salvano

    Befree 2009-05-09 11:06:00

    Befree

    avek

    Rejestracja: 2009-05-03

    Ostatnia wizyta: 2009-07-28

    Skąd:

    Terry dostał mocno. To fakt. Rany nie były jednak na tyle rozległe - ani niebezpieczne - by bezpośrednio zagrażać jego życiu. Ograniczały sprawność, ale mężczyzna wciąż był w stanie brać czynny udział w tym niezbyt równym starciu. Co więcej: musiał to zrobić, w przeciwnym razie jego - oraz przypadkowych towarzyszy broni, w tym jednego machajkija, który zgodnie ze wszystkimi znakami na niebie i ziemi stanowił swego rodzaju przeżytek minionej epoki (wyglądało na to, że sam wkrótce stanie się miniony) - szanse na przetrwanie nie plasowały się na zbyt wysokim poziomie.

    Lądujący za ladą granat nie należał jednak do niespodzianek, które Salvano chciałby w tym momencie otrzymać. Fakt, zakładając szczytową sprawność i maksymalne skupienie, istniała szansa (aczkolwiek niewielka), iż byłby w stanie w odpowiednim czasie rozbroić ładunek, zupełnie go unieszkodliwiając. Obecnie jednak jego kondycja była daleka od szczytowej, a skupienie skutecznie ograniczały cztery różne rany. Ponadto, do zabawy z granatem potrzebował dwóch sprawnych dłoni - nie dysponował takimi narzędziami.

    Pozostawała więc tylko metoda odbitej piłki. Los - lub, jak kto woli, Moc - zadecydował, iż to nie Terry podejmie desperackie działanie. W chwili, gdy Kel Dor - bo właśnie do tej rasy należał ów obcy, który zaproponował Terry`emu ucieczkę - rzucał się w stronę niebezpiecznego ładunku z dramatycznym okrzykiem na ustach (masce?) Salvano odsunął się jedynie, krzycząc równie głośno:
    - Jest Twój!

    Zakładając, że próba Kel Dora się powiedzie, Terry zamierzał bez chwili zwłoki ponowić ostrzeliwanie szturmowców (bez zbędnego wychylania się ponad bezpieczną krawędź lady, a więc - przynajmniej częściowo - na oślep), co, zakładając sprzyjające szczęście, pozwoli uniemożliwić Białym Hełmom powtórzenie sztuczki z granatem.

    Zdając sobie doskonale sprawę z faktu, że prawdziwy mężczyzna dopomaga szczęściu, pragnę zużyć... powiedzmy 2 punkciki Mocy, ażeby to szczęście przyszło do Terry`ego i pomogło mu zdjąć resztkę szturmowców i w efekcie umożliwić dość groteskowej grupie przypadkowych sprzymierzeńców ucieczkę z lokalu.

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-05-09 14:08:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    Leiv miał szczęście w nieszczęściu. Rzucił granatem z niesamowitym efektem. Wydawało się, że jakaś obca ręka decyduje o jego ruchach. Granat poleciał daleko i wylądował w niskiej odległości od dwóch szturmowców i... Saf. Kobieta nie zdążyła oddalić się na wystarczającą odległość i deszcz szarpnęli poranił jej ciało. (16, 16, 26 > 31).

    Pierwszemu szturmowcowi eksplozja urwała nogę, a odłamek trafił go w wizjer, zapewne rozorując mu mózg (-11 HP)

    Drugi szturmowiec po prostu wyparował. Opadający granat trafił go w żołądek, przez co po białym żołnierzu nie było śladu. Tak samo jak po ścianie za nim. Całe pomieszczenie zaczęło tonąć w kurzu.

    Saf dostała w pierś (-11 HP), lecz była zbyt doświadczonym Jedi, żęby tak łatwo zginąć. Siła uderzenia spowodowała, że przeleciała aż osiem metrów i padła ciężko plecami na pokrytą szkłem podłogę za ladą.

    Terry mimo ogromnego bólu w ręce, nie dawał za wygraną. Wystawił rękę za ladą i wystrzelił pojedynczym pociskiem, w ostatniego szturmowca. Nawet nie próbował robić uników. Stał zdziwiony, oglądając śmierć swoich towarzyszy. Oberwał prosto w serce.

    W kantynie zapadła grobowa cisza. Saf, mimo że była ranna, wstała, podeszła do Rodneya i sprawdziła co z nim. Przesunęła po jego drżącym ciele ręką i powiedziała.
    - Nie potrafię mu pomóc, a zaraz będą tu kolejne oddziały szturmowców. Musimy go zabrać do enklawy. - popatrzyła po ludziach wokół niej. - Dobrze sobie poradziliście. - wyciągnęła rękę i przyciągnęła do siebie miecz świetlny. Przypięła go do pasa, a następnie obydwoma rękoma przyciągnęła instrument Terryego.
    - Dzięki za pomoc. - powiedziała, przypatrując się jego rannej ręce. - Tobie też przydała by się pomoc. Możesz iść z nami.
    Larry, Minia, rodiańska kelnerka i kilku żebraków rozglądała się przerażeni. Twi`lek po chwili jednak doszedł do siebie i powiedział.
    - O kurwa... - rozejrzał się i dodał. - Dobrze, że Xizor opiekuje się moją speluną.

    LINK
  • Leiv Hen

    pgkrzywy 2009-05-09 15:43:00

    pgkrzywy

    avek

    Rejestracja: 2008-11-12

    Ostatnia wizyta: 2013-08-18

    Skąd: Warszawa

    Keldor rozejrzal sie po pobojowisku, ktore chwile temu bylo kantyna. Popatrzyl na zgromadzone istoty i ich przypadkowa zbieranine. Zabawa skonczona, mogli uciekac. Spojrzal na Larryego, ktory nie probowal rzucic mu sie do gardla, co bylo milym zaskoczeniem
    - Przepraszam Cie w naszym imieniu za ten pierdolnik stary, ale teraz bedziemy spadac. Ten granat... No chyba lepiej ze padl kolo drzwi nizli tu za barem. Nie bedziesz mial z imperialnymi problemow? Jak duze plecy daje Ci Slonce? Potrzebuje skontaktowac sie z ktoryms z Vigo, dasz rade to zaaranzowac? Jesli tak, to mozemy umowic sie jutrzejszej nocy, porozmawiamy tez o... Rekompensacie za dzis. Pasuje? Gdzie i o ktorej?

    Leiv spojrzal na Saf i bylego detektywa (z naciskiem na bylego). Oboje ranni, ale mogli chodzic, gorzej z Rodneyem ktory krwawil i jeczal.
    - Trzeba go opatrzyc, ale najpierw musimy go gdzies przetransportowac. Macie jakies pomysly? Ja jestem na Coruscant od wczoraj. Jak wogole kolego sie nazywasz? Jestem Cath - i dodal do samej Saf - A jak tylko ogarniemy tego Twojego niby Jedi usiadziemy, i powiesz mi po kolei co tu jest grane, bo tuzin szturmowcow chcial mi sie dobrac do dupy za sam fakt bycia z Wami przy jednym stoliku, kto ich tu sciagnal? Jozzel i Skarrot mieli dosc czasu, idziemy?

    LINK
  • Terry Salvano

    Befree 2009-05-10 14:33:00

    Befree

    avek

    Rejestracja: 2009-05-03

    Ostatnia wizyta: 2009-07-28

    Skąd:

    Gdy chaos ustał, Terry potrzebował jeszcze kilku dodatkowych sekund na uspokojenie galopującego pulsu i opanowanie nadmiernej ilości adrenaliny, która dostała się do jego krwiobiegu podczas bitwy. Skończywszy, wstał wreszcie z klęczek i spojrzał na wciąż kurczowo ściskany w dłoni, lekko przegrzany blaster.
    - Nie jest z Tobą jednak tak źle... - Rzucił w próżnię, uśmiechając się nieznacznie. Następnie umieścił broń w kaburze (co nie było takie łatwe, jeśli wziąć pod uwagę, że ta umieszczona była na prawym udzie).

    Przez dłuższy czas biernie uczestniczył w dyskusji, przyglądając się wszystkim obcym. Gdy barman - właściciel Minii wspomniał o Czarnym Słońcu, Terry spojrzał na niego z dziwnym, nieprzeniknionym wyrazem twarzy.

    Wreszcie przeniósł wzrok na Kel Doriańską kobietę, która wydawała się być przywódczynią całej bandy. I Jedi, reliktem. Zdecydowanie bardziej doświadczonym od pokiereszowanego machajkija. Chyba.
    Jej propozycja logicznie wynikała z wydarzeń ostatnich kilku chwil, jednak mocno zaskoczyła Terry`ego. Oczywistym było, że otaczające go istoty reprezentowały nowo zawiązany Sojusz Rebeliantów, w związku z czym znajdowały się na szczycie imperialnych list osób przeznaczonych do likwidacji. Bratanie się z nimi nie należało do najbardziej odpowiedzialnych i rozsądnych decyzji kogoś, kto od dłuższego czasu stara się udowodnić wszystkim (a także sobie) swą neutralność. Z drugiej strony, ktoś taki nie powinien również posyłać trzech szturmowców, stróżów porządku i Nowego Ładu do piachu.

    - Czy wyglądam na samobójcę? - Zapytał wreszcie kobiety, udając oburzenie. Zrobił kilkusekundową, teatralną przerwę, a następnie kontynuował. - Jasne, że pójdę z Wami. - Oznajmił wreszcie, uśmiechając się. Chyba nawet szczerze. - Pod warunkiem, że wśród swych niewątpliwie nieskończonych środków znajdziecie jakiś okład z bacty. - To powiedziawszy, uniósł w górę prawą rękę, ukazując poparzony nadgarstek. - Bo podejrzewam, że na skórę syntetyczną i dobrego chirurga nie mam co liczyć.

    Następnie zwrócił się do Kel Dora, tego, który zaoferował mu udział w ucieczce z gorącej imprezy.
    - Oprócz oczywistych wad... - Podjął, spoglądając mu wprost w groteskową maskę. - ... Macie jedną, bardzo istotną zaletę. Nie pozwalacie się człowiekowi nudzić. A ja nudy nie znoszę. - Odchrząknął, najpierw wyciągając w kierunku obcego prawą dłoń, a następnie reflektując się i cofając ją. Zamiast tego skinął w geście szacunku głową. - Antwon Tyler. - Fałszywe nazwisko stanowiło standardowy środek prewencyjny. Był niemal pewien, że Kel Dor postąpił podobnie i nie podał mu swoich prawdziwych danych. - Żałuję, że nie spotkaliśmy się w bardziej... sprzyjających warunkach. Choć taki początek daje gwarancję, że raczej nie zapomnę tej znajomości. - To powiedziawszy, cofnął się w stronę lady, opierając się o nią łokciami, kątem oka zerkając na futerał z quetarrą. A więc jednak nie będzie się musiał z nią rozstawać. Odetchnął z ulgą.

    To jednak przypomniało mu o jeszcze jednej z kwestii. Sięgnął do kieszeni kurtki, gdzie ukrył zdobyty od nędzarza datapad. Odszukał starca wzrokiem, a następnie pomachał w jego stronę urządzenie, dając mu do zrozumienia, by podszedł do baru.
    - Jeśli to nie problem... - Podjął, zwracając się ponownie w stronę rebeliantów. - Chciałbym tego Pana zabrać ze sobą. - Dodał, wskazując na starego żebraka. - Jeśli chodzi o transport... W Eastport stoi mój YT-2400. Powinien pomieścić wszystkich. Problem stanowiło by w takim wypadku jedynie dotarcie do doków. - Oznajmił, spoglądając na przywódczynię-Jedi. Gdy wydawało się, że nie powie już nic więcej, odezwał się po raz ostatni. - Rozumiem, że to nie najlepszy moment, by prosić o drinka? - Rzucił w stronę wciąż mocno zdenerwowanego barmana.

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-05-10 14:59:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    Larry spojrzał na Kel Dora, który do niego podszedł.
    - Skontaktować się z Vigo? - zapytał patrząc na niego podejrzliwie. - A co rebeliant chciałby od Czarnego Słońca? - podniósł pękniętą butelkę jakiegoś fluorescencyjnego płynu i wypił resztki z szyjki butelki. Odetchnął głęboko, wytarł usta i powiedział. - O pieniądze się nie martwcie. Miałem dług u Jozzel i chyba go spłaciłem, mimo zniszczeń. Czarne Słońce opiekuje się Karmazynowym Korytarzem i moją kantyną. Tak więc nie martwcie się o rekompensatę. Jesteśmy kwita. - uśmiechnął się i spróbował ukazać, że nie ma żalu, mimo że zapewne czuł gigantyczny smutek. - Przynajmniej mogę wyremontować tą dziurę.

    Sad słysząc pytanie Leiva, gdzie się mogą udać, a Terryego czy znajdzie się bacta, odpowiedziała.
    - W podmieście mamy mała enklawę. Wspomaga nas jeden z miejscowych szpitali. Znajdzie się tam bacta i łóżko dla każdego z nas. - zapytana o szturmowców dodała. - Nie ma czasu na wyjaśnienia. Wiedz tyle, że twój kolega prawdopodobnie ściągnął nam inkwizytora na karki. - wstała z nad ciała Rodneya i zapytała. - Czy któryś z was potrafi ustabilizować jego stan? Przed nami długa droga do klatki schodowej, a leżąc gość nam nie pomoże. - kiedy Terry dodał o swoim YT-2400, odpowiedziała. - Musimy odczekać, nim dzisiejsze wydarzenia trochę nie przycichną w ISB. Do tego czasu radzę unikać dłuższych wycieczek do górnych poziomów. - podniosła Mocą Rodneya i ułożyła go na ladzie, dając któremuś z towarzyszy do zrozumienia, żeby zadziałali. Rodney był cały czas przytomny, mimo że jego wzrok był nieobecny. Jakby widział przed sobą jakąś postać.
    Nie było dużo czasu, Rebelianci musieli opuścić Kantynę, nim przybędą kolejne fale żołnierzy. Mieli przynajmniej takie szczęście, że jak na razie nikt nie zarejestrował ich twarzy. Żaden ze szturmowców nie uciekł by zdać raport na żywo, mimo że wszystkie obrazy z hełmów piechurów był wysyłane bezpośrednio do dowództwa.

    LINK
  • Leiv Hen

    pgkrzywy 2009-05-10 15:52:00

    pgkrzywy

    avek

    Rejestracja: 2008-11-12

    Ostatnia wizyta: 2013-08-18

    Skąd: Warszawa

    Leiv troche spochmurniał nazwany Rebeliantem przez Larry`rego. Nie prosił się o przynależność do tej grupy, nie miał aż tak wykrystalizowanych poglądów politycznych, aby opowiedzieć się za buntownikami. Odpowiedział mu:
    - Kontaktu z Vigo potrzebuje jako wolny strzelec, nie rebeliant, którym w końcu nie jestem. Tak samo jak kolego obok - mówiąc to wskazał człowieka, który przedstawił się jako Tyler - zostaliśmy w to wplątani nie do końca z własnej woli. Więc jak, mogę na Ciebie liczyć czy mam szukać gdzie indziej?

    Perswazja

    -Również miło poznać, widać przynajmniej na chwile jesteśmy skazani na siebie. A co do statku, to raczej szukałbym czegoś bardziej przyziemnego, ścigacza żeby poruszać się po mieście. Sam posiadam Firespraya, ale się nie nadaje do tego typu zabaw. - odpowiedział Tylerowi. - Też nudzić się nie lubię, ale wolę zabawy bardziej po... cichu, niźli z takie wystrzałowe jak teraz


    Popatrzył na Rodneya i spowrotem na Saf - Przykro mi, nie mam umiejętności medycznych, ale jeśli nikt inny się nie zgłasza na ochotnika, to mogę spróbować się nim zając

    Jeśli nikt inny się nie zgłosi na ochotnika zużywam ostatnie 3 punkty mocy z drugiego levelu i próboję ustabilizować stan Rodneya

    LINK
  • Trosh Deron

    Jedi Knight Asdamk 2009-05-10 16:46:00

    Jedi Knight Asdamk

    avek

    Rejestracja: 2008-09-22

    Ostatnia wizyta: 2014-11-19

    Skąd: Tarnowskie Góry

    Trosh w końcu dotarł do kantyny. Pierwsze co go zdziwiło, to widok rodianina, leżącego bez ruchu na podłożu. Może jeszcze żył, z zaznaczeniem na może. Mechanik wszedł do środka. Widok był dość niecodzienny. Bałagan, wszędzie rozbite szkło, jakiś Twi`lek sprzątał wszystko, włączając w to... dwaniaście trupów szturmowców!

    Deron bez słowa podszedł do jednego z plastikowych wojaków. To było dość dziwne. Rana na jego ciele nie pochodziła od blastera. Ani od wibro ostrza, takie by krwawiły... Miecz świetlny? Jedi? Nie, przecież Jedi na pewno nie ma na Coruscant. "Zbyt fantazjuję" - pomyślał. Niezależnie co tu się stało, Twi`lek wyglądający na właściciela speluny miał na karku Imperium, a przynajmniej CSF.

    To nie mogli być przestępcy. Nawet Czarne Słońce nie strzeliłoby otwarcie do szturmowca w Centrum Imperialnym. To musiała być Rebelia.
    Nie widać było istot, które walczyły z żołnierzami, pewnie uciekły.
    -Co tu się stało? - zapytał Trosh Twi`leka.

    LINK
  • Terry Salvano

    Befree 2009-05-10 16:47:00

    Befree

    avek

    Rejestracja: 2009-05-03

    Ostatnia wizyta: 2009-07-28

    Skąd:

    Salvano podniósł ręce w górę w geście bezradności.
    - Jeśli trzeba by go było doprowadzić do takiego stanu... - Podjął, gestem wskazując na rannego Jedi. - [cytat]Nie ma sprawy. Ale wyciągnąć go z tego? To nie moja działka. Jestem w stanie przykleić mu plaster i na tym moje talenty w dziedzinie ratownictwa medycznego się kończą. Możecie skorzystać z mojej apteczki...[cytat] - To powiedziawszy, otworzył futerał, w którym, poza unikatowym instrumentem, znajdowało się również czerwone, plastalowe pudełko. - Tylko uważajcie - mam tam kilka nie do końca legalnych specyfików.

    Terry zostawił grupkę za barem, zabierając uprzednio z apteczki niewielką rolkę nici chirurgicznej. Ruszył w stronę wejścia do kantyny, gdzie na tle zdemolowanej ściany gęsto zalegało ścierwo szturmowców. Spacerując tak, rozglądał się za dwoma rzeczami: po pierwsze, chciał znaleźć dla siebie w miarę nie naruszoną przez eksplozję E-jedenastkę (to w ramach procesu zintensyfikowanych zbrojeń) a także kilka standardowych granatów odłamkowych, z których można by szybko zaimprowizować prostą pułapkę.

    Zakładając, że zaplanowane poszukiwania się powiodą, Terry zamierzał wykorzystać 2-3 granaty odłamkowe i połączywszy uprzednio ich zawleczki za pomocą nici chirurgicznej (która stanowi swego rodzaju elastyczną, wytrzymałą żyłkę), umieścić całość "instalacji" w okolicach (nieco poszerzonego przez poprzednią eksplozję?) wejścia i rozciągnąć żyłkę w nim (w wejściu), mocując ją pomiędzy dwoma jakimikolwiek, wystającymi elementami. Prowizoryczna pułapka miałaby zostać aktywowana przez jakiegokolwiek intruza, który postawi stopę wewnątrz kantyny, naciągając tym samym nić chirurgiczną, a w efekcie detonując granaty. (Do całej zabawy użyjemy Mechaniki). Wystarczyło jedynie ostrzec strzegącego wejścia Rodianina o nowej atrakcji.

    To zrobiwszy, Terry zamierzał wrócić do grupki przy barze (razem ze swym nowym E-11) i sprawdzić, jak udał się proces pierwszej pomocy rannemu Jedi.

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-05-10 19:24:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    Leiv sięgnął po apteczkę i zaczął trudzić się z ranami Rodneya. Większość z nich była drobnymi oparzeniami, lecz w klatce piersiowej znajdowały się trzy spore dziury. Płuco mogło zostać uszkodzone, lecz Kel Dor nie miał wystarczającej wiedzy w tej dziedzinie, żeby wiedzieć na pewno. Wszystkie rany zostały z niesamowitą precyzją zaszyte. Wyglądało na to, że Moc, o której wspominała Saf, musiała wspomóc działania Leiva.
    Rodney nagle poczuł się lepiej, a kilka pigułek spowodowało, że ból ustał. Przynajmniej na razie. Poczuł się o wiele lepiej i nawet był w stanie, choć z małą pomocą Kel Dora, wstać (7+19=26 HP, Rodney Core ma aktualnie 50 HP).

    Terry natomiast szybko znalazł cztery nie uszkodzone granaty i dwa nie zniszczone karabiny E-11. Były o wiele lepszą bronią od przestarzałego karabinu DC-15s. Po za tym odnalazł sześć uniwersalnych ogniw energetycznych. Przydadzą się, mimo że w jego karabinie zostało ładunku na 41 strzałów.
    Założenie pułapki nie było żadnym problemem (26>20). Policjant nie pierwszy raz bawił się ładunkami wybuchowymi i również nie pierwszy raz pokazał, że wie jak się z nimi obchodzić.
    Terry chciał ostrzec Rodianina przed wejściem, o pułapce, lecz nie znalazł go. Na zewnątrz jednak usłyszał, na nagle opustoszałeś ulicy, marsz sporej ilości wojska, po zalanych ulicach podmiasta.

    Saf popatrzyła na wszystkich towarzyszy i powiedziała. Powinniśmy już iść. Odsunęła blachę ukrywającą tajemne przejście i nakazała wszystkim wejść do środka, wskazując ręką.
    [cytat] - Szybko. Już wyczuwam szturmowców. I to w sporej ilości. Rodianin z przed wejścia pobiegł po najemników Czarnego Słońca. Zaraz będzie tu gorąco.

    ----------

    Kilkadziesiąt minut później

    Troshowi tylko się wydawało, że to martwy mandalorianin. Tak naprawdę był to rodiański najemnik z dziurą w głowie. W kantynie za to nie leżało dwunastu szturmowców, ale trzydziestu. Jacyś najemnicy różnych ras sprzątali pobojowisko.
    W ścianie widniały trzy wielkie dziury i resztki nici chirurgicznej, która świeciła się, w bladym świetle latarń na zewnątrz.
    Trosh nie mógł zidentyfikować rany na jednym ze szturmowców. Nawet nie domyślał się, że były to ślady po mieczu świetlnym. W końcu nigdy takiej nie widział, a Imperium starannie usuwało wszelkie informacje o tym, jak go już określano, mitycznym zakonie.
    - A nie widać? Chłopaki za dużo wypili. Coś ci się nie podoba mały? - zabrzmiało to śmiesznie, z racji tego, że Twi`lek był niższy od człowieka o głowę.

    LINK
    • Trosh Deron

      Jedi Knight Asdamk 2009-05-10 19:43:00

      Jedi Knight Asdamk

      avek

      Rejestracja: 2008-09-22

      Ostatnia wizyta: 2014-11-19

      Skąd: Tarnowskie Góry

      "Dziwna rana... Ciekawe jaką bronią zadana?" - pomyślał Trosh, spoglądając na martwego szturmowca. Zapytał co tu się stało, a gdy Twi`lek powiedział niejednoznacznie o jaichś pijakach, Deron trochę się zdenerwował.
      -Gdyby po prostu za dużo wypili, nie byłoby tu trupów ponad dwóch tuzinów szturmowców i paru dziur w ścianie! Co tu się NAPRAWDĘ stało? - pierwsze zdanie mechanik powiedział tonem lekko zdenerwowanym, lecz przy drugim już trochę się uspokojił.
      Zamierzał jakimkolwiek sposobem, nawet łapówką (lecz nie wyższą niż 300 CR) wyciągnąc z Twi`leka informację, co tu napradę zaszło([b]Perswazja?[b]).

      LINK
  • MG

    Bolek 2009-05-10 20:45:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    - - Słuchaj chłopie. Nie wciskaj nos w nie swoje sprawy. - powiedział wkurzony Twi`lek, grożąc mu palcem i spoglądając kątem oka na Rodiańskiego Mandalorianina, który trzymał rękę blisko kabury.

    LINK
    • Trosh Deron

      Jedi Knight Asdamk 2009-05-12 14:59:00

      Jedi Knight Asdamk

      avek

      Rejestracja: 2008-09-22

      Ostatnia wizyta: 2014-11-19

      Skąd: Tarnowskie Góry

      Deron miał przez chwilę wielką ochotę wywiercić dziurę w czole Twi`leka, jednak szybko się opanował. Podszedł bliżej do rozmówcy.
      -To są bardzo moje sprawy, jeśli chciałbyś wiedzieć. - powiedział dość cicho, aby tylko Twi`lek to usłyszał.
      Nic z niego nie wyciągnie, lecz może chyba się rozejrzeć po głównej sali. Szukał jakichś śladów walki, ucieczki, ogólnie czegokolwiek, co nie jest typowe dla kantyny w dolnym mieście.

      Sorry, że tak "Na odwal się" i tak późno, ale net mi siada i mam chwilowe problemy z "weną", czy jak to się pisze.

      LINK
  • Leiv Hen

    pgkrzywy 2009-05-10 20:54:00

    pgkrzywy

    avek

    Rejestracja: 2008-11-12

    Ostatnia wizyta: 2013-08-18

    Skąd: Warszawa

    -- Jeszcze wpadnę pogadać jak sprawa ucichnie! - krzyknął do Larryego, gdy nie mógł się doczekać odpowiedzi. Nie zwlekając zbytnio Leiv puścił Saf przodem, ruszył zaraz za nią i skinął na dwoje ludzi, aby poszli za nim. Im szybciej się wyniosą, tym lepiej. Od nadmiaru wrażeń kołatało mu się w głowie.

    LINK
  • Terry Salvano

    Befree 2009-05-11 18:27:00

    Befree

    avek

    Rejestracja: 2009-05-03

    Ostatnia wizyta: 2009-07-28

    Skąd:

    -Zakładam, że Terry wziął ze sobą jeden karabin (choć nie obrażę się, jeśli się okaże, że 2 ). I jak już wyjaśniliśmy, DC-15s (side arm blaster pistol) to pistolet ;p

    - Lepiej się zbierajmy... - Powiedział Terry, ponownie dołączając do quasi-rebeliantów. Nie kontynuował jednak wątku, widząc podniesioną klapę. Wystarczyło mu to, by zrozumieć, że nie tylko on wiedział o zbliżającej się, kolejnej już fali napastników. - Miejmy nadzieję, że szturmiakom spodobają się fajerwerki. - Zażartował, ruszając ku otworowi w podłodze. Nowo nabyty E-11 wciąż pozostawał w gotowości, spokojnym chwytem dzierżony w jedynej zdrowej, lewej ręce.

    LINK
  • MG

    Bolek 2009-05-12 15:59:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    Twi`lek warknął i machnął ręką na Mandalorianina.
    W ułamek sekundy po ruchu ręką, w stronę Trosha poleciał czerwony pocisk. Umyślnie jednak nie trafił. Musnął jednak policzek rebelianta. Z rany poleciała wąska strużka krwi. Z pewnością po ranie pozostanie blizna.
    - Spadaj! - warknął Mandalorianin, cały czas celując w chłopaka.

    LINK
    • Trosh Deron

      Jedi Knight Asdamk 2009-05-12 18:22:00

      Jedi Knight Asdamk

      avek

      Rejestracja: 2008-09-22

      Ostatnia wizyta: 2014-11-19

      Skąd: Tarnowskie Góry

      Deron poczuł gorąc na twarzy, potem ciepło krwii.
      -Dobra, dobra... - mruknął, wychodząc szybkim tempem z kantyny. Jeszcze raz rzucił okiem na zniszczony budynek. Coś tu było mocno nie tak. Trzeba będzie przyjść tu potem i przekonać Twi`leka wszechmogącym argumentem, nazywającym się kredyty.
      Mechanik ruszył w stronę najbliższej aerotaksówki. Miał zamiar polecieć do najbliższego szpitala miejskiego. "Po cholerę do szpitala z takim zadrapaniem?!" - zapytałby się laik i głupiec. Lecz Trosh wiedział, że zakażenie wdać się nie może, na twarzy byłoby to po pierwsze obrzydliwe i bolesne, po drugie- śmiertelne. A on nie miał żadnego medpakietu. Dotarł w końcu do postoju.
      -Do najbliższego szpitala miejskiego. I żadnych pytań. - powiedział, dalej zakrywając ręką krwawiący policzek.
      "Lepiej, żeby pomoc była darmowa, bo będe spłukany." - pomyślał.

      LINK
  • MG

    Bolek 2009-05-12 18:26:00

    Bolek

    avek

    Rejestracja: 2007-03-18

    Ostatnia wizyta: 2024-05-22

    Skąd: Inowrocław

    - - Się robi szefuniu. - powiedział i zabrał nieszczęśnika do -> Szpitala

    LINK
  • Rodney Core

    Foleb 2009-05-12 21:05:00

    Foleb

    avek

    Rejestracja: 2007-12-13

    Ostatnia wizyta: 2022-04-09

    Skąd:

    Oddech się uspokoił. Rodney dopiero teraz zaczął odczuwać że adrenalina schodziła. Czuł coraz większy ból, jednak minęło oszołomienie. Core otworzył oczy i rozejrzał się wokół. Pomieszczenie było kompletnie zdemolowane, a Leiv krzątał się przy medykamentach.
    Jedi podniósł się ze stołu łapiąc się za klatkę piersiową. Czuł eksplodujący ból, ale był w stanie wstać na równe nogi.
    Postawił pierwszy krok w stronę Leiv`a. Był na granicy śmierci. Był na granicy strachu. otarł się o Ciemną Stronę Mocy. Rodney z trudnością układał wszystko w głowie. Przez moment agonii, stwierdził że zawiódł sam siebie. Patrzył na siebie z nienawiścią, jakby jego nowa świadomość trzymała się z dala od umsyłu Jedi. Obserwował go cień. "Dałem ci życie".
    Rodney zatrzymał się w miejscu. Do oczu napłynęły łzy.
    "Odejdź!" - ryknął w myślach Rodney. Ale, cały cas czuł obecność swojej drugiej osobowości. Cień obserwował go cały czas, przenikając go na wylot. Znając każdą jego myśl. Jednak z drugiej strony, nie chciał jego odejścia. Bo cień został jedyną rzeczą, która mu pozostała. "Poszerzam swe wpływy". Core zacisnął wargi i oparł się o ścianę. "Odejdź!".
    Core przyległ do ściany. Poczuł ulgę. Wygonił Cień daleko. W myślach trwało to jedno zdanie. "Poszerzam swe wpływy". Rodney, wydał z siebie krzyk rozpaczy. "Mistrzu, czemu mnie zostawiłeś" - wyjąkał Rodney szeptem. Jego obecność nie pozostawiła po sobie żadnego śladu. Był tylko on sam. I Cień. Shaenn Hev opuścił go już na zawsze.
    Jedi podniósł głowę i warknął do Leiva:
    - Co się dzieje? Kim są ci ludzie ?! - dopiero teraz zawuważył inne osoby w kantynie. Ręka Jedi powędrowała w stronę miecza świetlnego.

    LINK

ABY DODAĆ POST MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..