Jak to mawiają "koniec wieńczy dzieło"... A końcem sezonu pierwszego jest Hostage Crisis. Możecie się zastanawiać jakież jest to zwieńczenie. Odpowiem wam, zakończenie jest takie jak cały sezon pierwszy, czyli mocno przeciętne i jeszcze mniej logiczne. Już sam pomysł skazywał ten odcinek na porażkę. Kilku łowców nagród przejmuje kontrole nad najpilniej strzeżonym miejscem w Galaktyce, wolne sobie. To Grievous potrzebował całej armii, kodów od Palpatine`a i tajnej trasy nadprzestrzennej, a Cadowi wystarczyła garstka najemników? Czy tak wygląda stolica państwa będącego w stanie wojny? Po niebie luzacko śmigają ścigacze i nikomu do głowy nie wpadło, że jeden z nich może kryć potencjalne niebezpieczeństwo dla Republiki? Gdzie oddziały armii stacjonujacej na Coruscant? Gdzie straż senacka? Widać wczasy były wtedy bardzo popularne. Dobrze, że Anakin też się nie wybrał na urlop, bo nikt nie miał go tam znać, a wszyscy, by mu mówili "czołem generale". Tamta grupka żołnierzy pilnowała Senatu pewnie za karę albo ciągneli losy. O dziwo byli jedyną linią oporu na trasie Cad-Senat. Nikt nie próbował mu przeszkodzić, bo wystarczyło zapewnienie, że wszystko jest w porządku. Kamery chyba też miały urlop. W środku łowcom poszło jeszcze łatwiej niż na zewnątrz. Komandosi byli głupi jak Niemcy na filmach wojennych więc dali się wybić jak muchy. Kilka detonatorów, kilka wystrzałów i Bane przejął kontrolę nad Senatem. A co trzeba zrobić jak się już ma Senat pod kontrolą? Oczywiście, że wyłączyć prąd. A do tego potrzebny jest haker, który jako jedyny w załodze Durosa ma kompetencje do pociągnięcia za wajchę. Teraz przydaliby się jacyć zakładnicy. Traf chciał, że pewna frakcja senatorów miała dzisiaj naradę. I jak się nietrudno domyśleć byli oni kartą przetargową łowców nagród. Na ich nieszczęście, jak to często w SW bywa, w pobliżu czaił się Skywalker, który tylko czekał, by popsuć im szyki. A co owy Jedi tutaj robił? Jak już wspominałem wybierał się z Padme na wczasy, a skończyło się na tym, że oddał jej swój miecz i zapomniał go zabrać. Co z tego, że Amidala miała kilka sytuacji, by mu go oddać, ale co z tego? Ani pozostał bez miecza. I to co dalej wyczyniał przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Otóż Anakin, bohater bez skazy, nie potrafił sobie poradzić bez miecza, poważna plama na honorze. Wprawdzie zdążyłem się przyzwyczaić do tego, że w TCW jest mało Anakina w Anakinie, ale na to, że będzie w nim więcej z Jar-Jarza nie byłem gotowy. Skywalker chyba w ogóle zapomniał do czego służy Moc i rozum. W tym odcinku użył jej dwa razy, raz robiąc starą sztuczkę Jedi, a drugi wyrywając broń łowcy nagród. Jak na Jedi pozbawionego miecza i wybrańca Mocy to trochę mało. Pisałem także, że pomyśłemnie błyszczał w Senacie, bo decyzje, które podejmował powodowały, że ręce mi opadały. Najpierw dorwał się do zasilania tylko po to, by dowiedzieć się od Palpatine`a, że też jest w nieciekawej sytuacji, mógł przecież zadzwonić po klony. Następnie podjął kolejną błyskotliwą decyzję, mając do wyboru Alamę i IG-86 wybrał droida i to z nim walczył. Gdyby wybrał Weequay`a bez problemu pokonałby go i miałby blaster, którym mógłby rozprawić się z droidem. Niestety wybrał jak wybrał, wybrał IG-86, z którym nie mógł sobie poradzić, zupełnie jakby zapomniał, że w Świątyni uczono go Teras Kasi z pomocą, którego mógłby z droida zrobić durszlak. Po potyczce w kiepskim stylu Ani wkońcu pokonuje wroga i znika. Cad uradowany wieścią, że Jedi nie ma miecza wysyła Aurrę, jakby nie mógł tego od razu zrobić. Wracamy do Skywalkera, który dał się obejść od tyłu Roboninowi, co ciekawe Anakin wiedział, że on się schował za tamtymi drzwiami. Jedi padł porażony prądem z paralizatora Robonino, dziwne, że Błyskawice Mocy tak niedziałają. Aurra mimo swojej nienawiści do Jedi nie zabija Aniego, tylko odtransportowała go do sali obrad. Tutaj pozwolę sobie na dygresję, strasznie chaotycznie wyglądały te obrady. Senatorowie staneli na środku pustej sali i radzili, ja myślałem, że do obrad są wydzielone specjalne sale, w których są stoły, ew. możnaby zrobić naradę w biurze jakiegoś senatora. Ale wracajmy do odcinka. Cad powiedział Kanclerzowi po co tu przyszedł, a był to... Ziro the Hutt! Ciekawe, opanowuje Senat, by wypuścili gangstera z paki. Chyba pomyliły się mu adresy. Jako, że łowcy nagród dobili targu z władzą mogli juz wyjść, ale Bane wiedząć, że uczciwość to ostatnia rzecz na jaką może liczyć ze strony polityków postanowił zostawić kilka niespodzianek i wyszedł. W tym momencie obudził się Anakin i spytał się Padme z elokwencją gimnazjalisty czemu się tak martwi. Gdy ekipa Durosa wyszła z budynku do akcji wkroczyło wojsko. Rychło w porę, mówiłem, że zachowują się jak Niemcy na filmach wojennych... Przez cały czas trwania filmu miałem wrażenie, że Sidious się wkurzy, weźmie miecz i załatwi to po swojemu. Jednak nie mogli zdziałać nic, bo Bane wyciągnął asa z rękawa, dosłownie. Musieli przystać na jego warunki. Gdy Duros wraz z Huttem opuszczali planetę, Cad odpalił bomby. I tutaj po raz pierwszy (i ostatni) w tym odcinku Anakin ruszył głową. Wyciął dziurę w podłodze i uratował siebie i senatorów. Sądząc po szybkości z jaką zrobił ten otwór muszę stwierdzić, że ta podłoga to fuszerka, nawet dykta wytrzymałaby dłużej pod naporem miecza świetlnego, tym bardziej gdyby była taka gruba. I to by było na tyle, tutaj odcinek się kończy. Odcinek, jak już mówiłem, jest idealnym podsumowaniem sezonu, czyli nie mogło zabraknąć Piotra Zelta, tym razem w roli Baila i zamieszania z sentencjami. Jak zwykle był jakiś smaczek, tutaj uznałbym scenę z luxury droidem, taki ot pikantny Easter Egg. W Hostage Crisis zginął drugi senator, co ciekawe też był Granem, coś się ta rasa naraziła Lucasowi. Jako ciekawostkę podam, że senatorów zginęło więcej niż Jedi. No cóż jaka wojna, takie ofiary... Bym zapomniał w tym odcinku było coś, co można było znaleźć w każdym odcinku TCW, czyli kompletny brak jakiejkolwiek logiki. To byłoby na tyle, teraz odpoczniecie od tego serialu i moich recenzji. No, została się jeszcze cotygodniowa porcja plusów i minusów, mam więc nadzieję, że wytrzymacie jeszcze chwilkę i będziecie mieli ochotę na zgłębienie ostatnich plusów i minusów w tym sezonie grzewczym.
Plusy:
+ brak Ahsoki i Jar-Jara (co za serial, że za takie coś muszę dawać plusy)
+ łowcy nagród (po raz pierwszy w TCW)
+ Aurra Sing (wprawdzie na siłę, ale jest)
+ Bail Organa (wkońcu w TCW, szkoda, że taki niepodobny do siebie i dubbingowany przez Zelta)
+ scena z luxury droidem (czyżby jakiś skandalik czaił się w komnatach Senatu)
+ stara sztuczka Jedi (chyba pierwszy raz w wykonaniu Aniego)
+ brutalność (czy to jeszcze ten serial?)
Minusy:
- Anakin wcielił się w rolę Binksa (ktoś musiał robić za chłopca do bica)
- fabuła (atakować w piątkę Senat!? )
- głupota straży (no cóż nie było droidów, ktoś musiał przejąć ich rolę)
- brak straży (wczasy czy jak?)
- narada (może w Gabonie tak wygląda, ale w Republice Galaktycznej nie)
- przekazanie miecza (powiem, że upuścił, wszyscy to łykną)
- scena u Padme (czy oni naprawdę się kochają? zachowywali się, szczególnie na początku, jak znudzone sobą małżeństwo, a dialogi między nimi na poziomie szkoły podstawowej, a oddanie miecza było sztuczne)
- Ani nie używa Mocy (i on jest niby z niej zrodzony)
Ocena: 5/10 (ostro w dół za brak logiki)