to sraczka. Czyli jak po 9 dniach od zakupu oryginału ??instaluję?? grę... jasne.
Zacznę od tego, taka to będzie luźna opinia, publicystyka, nazwijmy to jak chcemy. Zacznę więc od tego, że już dawno nie kupowałem Football Managera.
Gry którą kocham, grę w którą mógłbym grać na wszystkim i nie wiem czy nie wygrałaby z serią BG gdybym miał zabrać jeden tytuł na bezludną wyspę.
No i ostatnim oryginałem zakupionym był ostatni FM bez tego gówna w temacie. A może nie ostatni? Chyba 06 czy 07? W każdym bądź razie chciałem kupić kolejny, poczytałem, gówno, nie.
Grałem w eleganckie wersje warezowe, nawet z łatkami i nowymi crackami. Co prawda trochę mnie to uwierało, bo akurat uważałem, że ten produkt zasługuje na opłacenie a ja na ładne pudełeczko do kolekcji.
Ale było jak było.
FM2013, w którym dostrzegłem naprawdę poważne zmiany w końcu przekonał mnie do zakupu. I jak zwykle, pełen dobrych chęci - dostałem po dupie.
Zrobiłem format, poinstalowałem wszystko, na końcu stim, chcę się dostać na konto, a tu mi program mówi, że przez jakąś ochronę on nie rozpoznaje maszyny i muszę ją zweryfikować...
Ok, login i hasło znałem to czekałem na ten kod co to go trzeba wpisać. Przychodził na skrzynkę, po 20 minutach, po 40, po godzinie. I oczywiście po wpisaniu był już stary...
A oryginał sobie leżał.
Napisałem do wsparcia. Najpierw w ang. Odpowiedzi nie dostałem, dowiedziałem się, że mają 31 dni.
*****
Napisałem drugi raz po polsku. Wrzuciłem trochę od siebie.
O dziwo ktoś odpisał, oczywiście musiałem dać fotkę klucza jedynej gry na koncie, czyli AvP.
Dałem.
W odpowiedzi przyszło, że mam numer ticketa namazać długopisem na instrukcji i zrobić zdjęcie jeszcze raz.
*****
Żenujący są. W dobie cyfrówek wszelakich muszę zdać się na kartę, długopis i aparat fotograficzny. Oczywiście przypiąłem się do tego, z zapytanie czy za każdym takim razem mam mazać po własnej instrukcji?
Oczywiście na to nie dostałem odpowiedzi, zresztą to zawsze tak jest. Stim czy np. Allegro traktują twój personalny wpis jak... nie wiadomo co. Olewają treści dyskusyjne (a nie mówię tu o wulgarnych), po prostu zbywają milczeniem to co wsadza im ****** głęboko w spasione dupska.
Natomiast przyszedł jakiś tam kod, że zmienili mi hasło i mam się zalogować. Myślę (jak głupi), że jest już ok.
Loguję się z tym hasłem i co? znowu mam się weryfikować.
*****
czy to jest jakiś cyrk z debilem Antkiem Macierewiczem? czy ja wcześniej pracowałem w służbach systemu słusznie minionego?
Jak mam się zweryfikować skoro hasła przychodzą do mnie po godzinie i są... lekko mówiąc nieświeże?
No to zrobili coś i teraz przyszły po 30 sekundach. I fajnie. Po 9 dniach dostałem się na konto.
Od razu skasowałem te wszystkie zabezpieczenia, ale nie cieszyłem się. FM nadal leżał w opakowaniu.
Wrzuciłem płytkę, wystartowałem, dalej, dalej, oczywiście zgadzam się z wszystkim w licencji, bo inaczej nie mogę.
Dalej?
Instalacja nie może się odbyć. Pomimo, że kod przyjęło.
Ja już się nawet nie denerwowałem. Żal mi było, że Sega/SI wymyśliły idealny sposób na piratów - żadne tam sprawdzania w trakcie ala AC, żadne tam wycinanki ala Batman. Po prostu produkt wymaga tylu patchy, łatek itp. że crackerom nie opłaca się uaktualniać wersji co 2 tygodnie. I odpuścili.
Bo inaczej już dawno miałbym party warezowe na dysku.
Idealne zabezpieczenie - gra kompletna w 80% w dniu premiery. Szacunek dla graczy to rzecz podstawowa przecież.
No więc całkowicie na spokojnie miałem zamiar kontynuować wymianę olewackich maili ze wsparciem (nomen omen nigdy nie rozumiem czemu nie można opier* szeregowego pracownika za ****** politykę firmy? mam napisać do prezesa? przecież koleś taką pracę sobie wybrał to i jakość produktu firmuje? co z tego że jest szeregowym - ja bym do stimu nie poszedł pracować nawet gdybym przymierał głodem) ale okazał się, że FM pojawił się na moim koncie...
Teraz tak - niech ktoś mi jak pięciolatkowi wytłumaczy po co wymyślono rzecz zupełnie zbędną do grania w oryginalny produkt?
Jak pięciolatkowi dlaczego, do ***** ciężkiej mam jeszcze 34 min. ściągania (po 2h które upłynęły) skoro mam płytę? Na której szczerze powiedziawszy nie ma żadnych plików instalacyjnych, żadnych spakowanych danych...
Przecież to jest chore.
Czy to są te dobra kultury i przyjazny do nich dostęp? Czy bandyci z branży myślą, że cały świat ma internet jak w Korei Płd.? A jak ktoś ma na zadupiu 512tkę?
Kupił sobie płytę i co? 5 dni downloadu?
Jestem jeszcze ciekaw jak to się uruchomi i jak będzie działało. Bo wspomnienia AvP z tego gówna mam tylko negatywne.
Dlatego też kolejny raz zostałem boleśnie uświadomiony, że ja jako szary człowiek, klient, użytkownik - nie liczę się.
To dlaczego ma się liczyć moja kasa?
Uważam, całkowicie szczerze i otwarcie, że należy piracić gry ludzi, którzy wpuszczają swoje tytuły na to wirtualne badziewie.
Co prawda sam mam parę krążków DVD kupionych i nieodpakowanych a śmigam na warezach, ale to ja.
Szczerze rozumiem i aprobuję jednak download torrentowy czy jaki inny. Po prostu inaczej nie można, nie zasługują na to.
Co prawda jest jeszcze inna strona medalu, że po plecach mogą dostać tacy twórcy jak Telltale Games i ich TWD.
Gdyby nie crash i gdyby nie dzikie akcje z *** to pewnie kupiłbym cyfrowo ten tytuł, bo... zasługują jak mało kto.
Ale na dzień dzisiejszy po prostu nie widzę jak miałbym jeszcze pieniądze w to ładować. Czekać na płyty, których i tak nie rozpakuję? Może.
Ale to wszystko nie jest normalne. I żadne, nawet teoretyczne plusy (czy co tam ludzie, którym to się podoba, sobie ubzdurali) nie zmienią mojego zdania i nie wytłumaczą czemu akurat w branży video powstało coś takiego...
Nie wystarczył klient - sprzedawca. Musiał się pojawić, jak HIV, jakiś pośrednik, ale NAPRAWDĘ TOTALNIE NIEPOTRZEBNY.
Niektóre rzeczy na świecie są po prostu nie do ogarnięcia dla mnie. A tu nie chodzi o życiowe sprawy tylko... k`wa na samym końcu o przyjemność.
Może to dziwnie zabrzmi, ale ta przyjemność ma polegać na tym, że dajesz kasę, przychodzi seksbomba, obciąga z połykiem i jeszcze dziękuje. I mamy przyjemność.
A nie takie samo odczucie, tylko że daliśmy kasę a dostaliśmy madejowe łoże, triathlon i starcie z Najmanem i po wszystkim też jakaś satysfakcja jest. Ale z tego, że przeżyliśmy.
To chyba nie jest równie i chyba nie skłania do bycia uczciwym?