"Czas Zapłaty"
Autorzy: Paweł Kręgiel alias Lord_Paweł
Sebastian Majak alias Seba_Kamil
Prolog
Podczas wykonywania rozkazu 66, dwóch rycerzy Jedi Mistrz Peła i jego padawan Tobiasz Majak przybyli na planetę leżącą w Nieznanych Rejonach nazwaną Kila IV. Chronili się tam, przed ludźmi imperatora.
Dwa lata po bitwie o Endor rząd Nowej Republiki wysyła na planetę Kila IV ekspedycję pod dowództwem Admirała Cooby, aby odnaleźć zaginiony artefakt Mandaloriański.
Niewiedzą jednak że Imperium planuje to samo...
Rozdział 1
Gwiezdny niszczyciel typy imperial, unosił się w pustce kosmosu. Tuż pod nim widniała planeta. Nieliczni wiedzieli o istnieniu tego małego, zapuszczonego świata. Na planecie, oddział szturmowców na czele z oficerem, transportował więźniów obcej rasy. Kolumna biedoty, bólu i cierpienia przewijała się, przed zakutymi w zbroje żołnierzami bez twarzy. Więźniowie ustawili się w szeregi. Dwóch żołnierzy, chwaciło starszego wioski i jego adiutanta. Nagle rozległ się charakterystyczny dźwięk silników promu lambda. Prom wylądował przed kolumną więźniów. Rampa opadła, a z wnętrza wysunęło się dwóch imperialnych oficerów. Uzbrojeni w E-11 stanęli na straży. Z wnętrza wyszedł człowiek w nieskazitelnie białym mundurze Wielkiego Admirała. Stanął przed starszym.
-Obejmuje tę żałosną planetę w posiadanie! Wszyscy którzy się sprzeciwią zostaną natychmiast zgładzeni!
-Ależ panie...
-Zabij go!-Starszy upadł martwy na ziemie trafiony w głowe przez jednego z oficerów - Dobrze, Josarianie. Daj mi swoją broń.
Nie czekając na reakcje wyrwał karabin z ręki swego adiutanta i podszedł do kolumny więźniów.
-Zostaniecie przykładnie zgładzeni za bunt waszego przywódcy.- I nie czekając na nic, zaczął słać laserowe błyskawice jedną po drugiej w szereg jeńców. Rozległy się krzyki. Do ostrzału przyłączyli się szturmowcy. Po chwili plac zaścielony był trupami. Admirał rzucił broń na stos ciał i odwrócił się do pomocnika starszego.
-Dla ciebie mam coś ekstra. Zjeżdżałeś kiedyś na linie bez spodni?
Po rzuceniu rozkazu do swoich żołnierzy, wszedł na pokład promu zanim zaś dwaj oficerowie.
Kiedy prom wracał do Imperialnego niszczyciela "Zemsta Harcerza" Admirał odezwał się do swoich towarzyszy. - No i kolejna planeta spacyfikowana, a jacyś żałośni obcy zniewoleni...
Po wylądowaniu, Kiedy na mostek wchodził Admirał, podbiegł do niego jego pierwszy oficer Vegeta.
-Dostaliśmy informację o grupie Nowej republiki w sektorze Kila.
-Świetnie, polecimy tam i zniszczymy tych rebeliantów poruczniku. Proszę przygotować się do skoku w nadprzestrzeń!
-Tak jest, Admirale Vriko!
Rozdział 2
Fregata klasy Nebulon-B unosiła się nad planetą Kila IV. Na statku admirał Cooba oraz jego pierwszy oficer Nikolas Macek patrzyli na pustkę kosmosu, kiedy nagle na mostek wbiegł adiutant admirała
-Co się stało młody człowieku?
-Gwiezdny niszczyciel klasy Imperial właśnie wszedł do systemu!
-Co zrobimy?? Zapytał Macek
-Przygotować się do obrony, imperialni nie mogą dostać się na planetę! Skątaktujcię mnie też z admirałem Ackbarem i pułkownikiem Slavcem. - Rozkazał dowódca.
Tymczasem na gwiezdnym niszczycielu "Zemsta Harcerza" admirał Vriko, jego pierwszy oficer Josarian, oraz adiutant Vegeta przygotowywali się do nadchodzącej bitwy.
-Najwyraźniej szykują się do bitwy. - stwierdził oficer
-Pewnie nas wyśledzili. - dołożył drugi
-Mogą nam zagrozić.
-Bzdura! Admirał Cooba jest bardzo przeciętnym dowódcom. Nie obroni tej planety.- Sarkastycznie stwierdził Admirał z błyskiem w oku.
-Przygotować się do walki!
Wszyscy obecni na mostku przekazali tą informacje do wszystkich części statku. Na korytarzach dało się usłyszeć kroki żołnierzy biegnących na swoje stanowiska bojowe.
Kilka chwil później oba statki były gotowe do bitwy.
-Strzelać ze wszystkich dział! Padł rozkaz Admirała
-Zmieść ich!
Wystrzelone ze wszystkich dział pociski trafił niemal w to samo miejsce.
-Sir, stracili główne osłony! Powiedział jeden z oficerów.
-Dobrze, teraz pójdzie już łatwo.
Na okręcie admirała Cooby nie wszystko szło łatwo.
-Admirale straciliśmy osłony. zameldował kapitan
-Wiem. Musisz się ewakuować i ostrzec siły naziemne!
-Chodźmy do kapsuł. Zasugerował Macek
-Dobry Plan. Chodźmy.
Admirał Cooba i Macek biegli do kapsuł. Fregata Nebulon-B broniła się ostatkiem sił, jednak nic nie mogło powstrzymać zwycięstwa Imperium
-Jesteśmy. Macek wsiadaj! Nie ma czasu do stracenia!
-Nie!- krzyknął wpychając admirała do kapsuły.
-Ja będę strzelał! - oznajmił bohatersko
-Wy dwaj! Dołączcie do admirała!
Macek odpalił kapsuły. Lecieli w kierunku planety. Kątem oka Cooba zauważył jak jego statek zostaje trafiony i rozpada się na miliony kawałków.
-Macek, Nie!- Krzyczał
Rozdział 3
Odział ekspedycyjny Nowej Republiki, odnalazł krater w którym rozbiła się kapsuła z Coobą i jego pomocnikiem Slavkiem i majorem foresterem.
-Mistrzu Peła spójrz to rozbitkowie z naszego okrętu!
-Widzę Padawanie, ale na wszelki wypadek zachowaj ostrożność Tobiaszu.
Nie czekając na pozwolenie, młody Jedi pobiegł otworzyć kapsułę. Usczelniki puściły i w środku Tobiasz zobaczył 3 osoby. -To dowódca mistrzu!
Mistrz Adam Pełka siedział przy łóżku admirała Cooby. Mocą leczył jego rany ponieważ ekspedycja nie miała płynu bacta. Nagle cisze przerwał jęk admirała: Macek uciekaj!
Po czym rozbudził się i usiadł.
- Czy jest pan tym rycerzem Jedi którego spotkała moja ekspedycja?
- Owszem Admirale. Co się stało?- I do Cooby nagle dotarło wszystko. Stracił przyjaciela, okręt i długo wyczekiwaną szanse na awans.
-To imperialni. Nie daliśmy im rady, ale poprosiliśmy o posiłki Admirała Ackbara. Mogą tu być w każdej chwili! ilu mamy ludzi?
-Jest 40 osób z pańskiej ekspedycji z karabinami blasterowymi. Mamy też pana i pańskich dwóch oficerów z blasterami ręcznymi. Mnie i Tobiasza. Oraz ostatniego żyjącego klona: Polo 21.
-Oni mają taką wielką przewagę liczebną! Co robić, co robić?
-Nie wiem Admirale, ale nie mamy zbyt dużo czasu jeśli jest tak jak pan mówi.
Nagle poły namiotu uchyliły się i do środka wpadl Padawan.
-Mistrzu, na horyzoncie widać 5 At-st!
-O nie...
Imperialny dowódca kompani At-ST, Mitch Bukanon rozmawiał właśnie z dowódcą szturmowców, Patrickiem.
-Z tego co widzę kapitanie Patrick właśnie nas zauważyli. Szykują jakąś śmieszną obronę.
-Nic nie obsze się imperialnym szturmowcom, Majorze.
-Mam nadzieję Kapitanie. Bez odbioru.
-Dobrze, na wały, wszyscy przygotować się do odparcia piechoty! Nie oddamy im się bez walki!
-Tak jest Generale Peła!-chór głosów wtopił nadzieje w Admirała Coobe. Po chwili jednak zdał sobie sprawę, że jest to bez celu. I wtedy nastąpił atak. wokół obozu wylądowały barki desantowe typu Lambda. Wypadły z nich oddziały szturmowców zakutych w zbroje i hełmy. Ze strony obrońców posypały się strzały. Pierwsze szeregi szturmowców zostały skoszone lecz nawała parła dalej. Nitki strzałów krzyżowały się w powietrzu, i kończyły w czyichś ciałach.
Na pomoc Imperium do walki wkroczyły At-st. Siały zniszczenie w szeregach obrońców strzelając z swych potężnych dział. Obaj Jedi walczyli dzielnie w środku imperialnej nawały. Mistrz Peła pierwszy zobaczył, że to bez celowe.
-Bierz admirała i uciekajcie do promu, Tobiasz!
-Ale,...
-Już! To jest rozkaz padawanie!
Zrozpaczony Tobiasz musiał usłuchać. Widział jeszcze jak jeden z at-st przewracał się na wrogich żołnierzy pchnięty mocą. Dopadł do admirała który bronił się ostatkiem sił.
-Za mną admirale!
-ależ...
-nie ma czasu na pytania! Szybko!
Pod gradem strzałów i w chaosie bitwy ledwo coś słyszeli. Dopadli do promu. Tobiasz wskoczył tam pierwszy. Jednym sztychem zabił pilota. Zaraz potem do sterowni wkroczył Cooba. Kątem oka widzieli jak ostatni żyjący klon Polo 21 poświęca się, jadąc na skuterze rakietowym i ginąc, dalej nakierowywał go w strumień szturmowców. Zabrał część, ze sobą. Prom wystartował. Tym razem dokładnie widać było, jak Peła zauważył, że ich prom brany jest na cel przez at-st. Zniszczył je, poświęcając siebie, by Tobiasz mógł odlecieć. Gdy prom był na orbicie Tobiasz rzekł
-Lece na ten statek, Admirale! Nie powstrzyma mnie Pan! Ten człowiek, Vriko zabil mojego kuzyna który wstąpił do akademii imperialnej. Teraz odebrał mi Mistrza! Nikt nie powstrzyma mnie od zemsty!
I skierował się w stronę wielkiego śmiercionośnego klina, sunącego przez pustkę przestworzy.
Rozdział 4
Gwiezdny niszczyciel admirała Vriko unosił się nad planetą Kila IV. Na planecie resztki wojsk Republiki walczyły ostatkiem sił.
Tymczasem prom imperialny typu Lambda z republikańskim admirałem i jedi Tobiaszem Majakiem na pokładzie.
-Admirale, wybacz mi muszę zabić tego admirała.
-To nie byle admirał. To wielki admirał Vriko, jeden z lepszych dowódców floty imperialnej.
-Nieważne. I tak go zniszczę, zmiażdżę, zmieszam z błotem. Zrobię to za wszystkich których zabił!
-O,zaraz będziemy w hangarze. Przygotuj się do walki.
Tymczasem na gwiezdnym niszczycielu.
-Kapitanie Josarianie, zbliża się prom typu Lambda. Co zrobimy?
-Panie adiutancie, panie adiutancie. Rzucił sarkastycznie Josarian.
-No co?
-To plan admirała, na tym promie jest jakiś Jedi i ten republikański śmieć Cooba.
-Wiec zniszczmy go, raz na zawsze!
-Nie! Admirał sam się nimi zajmie. My natomiast mamy piętnaście standardowych minut przerwy.
-Hura!! Krzyknęli wszyscy obecni imperialni.
-Panie admirale nie widzieliśmy jeszcze żadnego imperialca.
-Pewnie admirał sam chcę się z nami rozprawić.
-Gdzie on jest?
-Myślę że w swoich kwaterach. To za rogiem.
Bojowa drużyna republiki weszła o kwater admirała Vriko, zastali go patrzącego na hologram pola bitwy planetarnej.
Nagle wyjął blaster, odwrócił się i strzelił do Cooby.
-Ahh! dał się słyszeć jęk.
To było jego ostatnie słowo.
-Tak odchodzi najgorszy admirał świata. Hahahaha!! Zaśmiał się Vriko.
-Zapłacisz za swoje zbrodnie admirale! Powiedział Tobiasz i zapalił miecz świetlny jarzący się pomarańczowym światłem.
-Ha! Nie rozśmieszaj mnie. Powiedział admirał odrzucając blaster i wyjmując wibromiecz pokryty kortozis.
Tobiasz ruszył na Vriko ze wściekłością, zamachnął się swoim mieczem i próbował atakować.
Jedi uderzył w miecz admirała swoim, jednak ten zgasł.
-Co się stało?
-To jest klinga z kortozis, przy niej twój miecz jest bezużyteczny.
-Może i tak, ale ciąle mam moc po swojej stronie.
Powiedział Tobiasz i pchnął admirała na ścianę.
-Teraz mi za wszystko zapłacisz! Zabiłeś mi kuzyna!
-Nie, to ja jestem twoim kuzynem!
-Nie,nie, to niemożliwe!
-To prawda. Nie nazywam się Vriko tylko Sebastian Majak.
-Nie!
-Tak!
-Trudno, ciągle jesteś winny śmierci wielu istnień, muszę cie zabić.
Po tych słowach Tobiasz przyciągnął miecz admirała do ręki i uciął głowę swojego kuzyna.
Tymczasem niedaleko okrętu "Zemsta Harcerza" z nadprzestrzeni wyszła flota Republiki pod dowództwem admirała Ackbara.
-Cała moc dział na ten niszczyciel! Rozkazał Ackbar
Jedna salwa zmiotła "Zemstę Harcerza" uszkodzonego po potyczce z fregatą Nebulon-B.
Admirał nie wiedział jednak że oprócz załogi niszczyciela, zabił Tobiasza...
Epilog
Po tym jak Tobiasz, zabił swego kuzyna Vriko, imperium zostało pozbawione ważnego dowódcy. Zaś galaktyke została pozbawiona okropnego tyrana. Niestety Tobiasz został zabity przez własne siły. Nowa Republika zaś stała się posiadaczem mandaloriańskiego artefaktu wokół którego troczyła się walka. Był to hełm X-yuriego. Który jak wykazały późniejsze badania naukowców z Nowej Republiki, był gówno wart.