Lord Sidious napisał:
Natomiast nie wiem czemu w odniesieniu do mojego posta piszesz o porównaniu do TFA? Nie do końca rozumiem, zwłaszcza, że jak pewnie doskonale wiesz, mnie TFA się bardzo podobało. Tobie nie. Pytanie tylko czy Tobie nie podobał się film? Czy po prostu fakt, że skasowali EU (co nadal mi się nie podoba) i wszystko skreśliłeś jak leci (ja skreśliłem nowe wytwory wchodzące w miejsce EU - czyli książki Del Rey i komiksy Marvela). W tym drugim przypadku, to chyba nie jesteś obiektywny na tyle by móc mówić o jakości TFA, zupełnie jak ja jakbym pisał o tej serii Star Wars Marvela. A druga sprawa jesteś tu już chyba na tyle długo, by pojąć, że ludzie mają różne gusty. Jednym podobają się Mavele i Smoleńsk, drugim TFA i Star Treki Abramsa. Ja jestem wśród tych drugich. I jakby Abrams zrobił Indiego w taki sposób jak zrobił SW, ST, MI czy S8 to naprawdę byłbym zadowolony. I póki co jestem większym fanem Abramsa niż Spielberga. W przypadku filmów Stevena już zazwyczaj nie jestem zadowolony.
-----------------------
Piszę tak, bo oba filmy mają wiele cech wspólnych - przede wszystkim, są nakręconą po latach kontynuacją starej, kultowej sagi, zrobioną w innym klimacie, w innych warunkach - i oba w pewnych elementach okazały się dużo słabsze od starszych części swych serii. I piszę tak też, bo sam przywołałeś postać Abramsa - zapewne nieprzypadkowo akurat jego, a nie np. Nolana, Columbusa, Cooglera, Jacksona czy kogokolwiek innego. Wybrałeś akurat Abramsa w dużej mierze właśnie przez pryzmat TFA - bo nie wierzę, że oceniasz jego wielkość przez pryzmat Star Treków czy MI3
Odpowiadając na Twoje pytanie - zanim wrócę do porównania IJ4 vs. TFA - tak, po części zapewne nadal boli mnie skasowanie EU na rzecz nowego kanonu. Ale uwierz, że na film szedłem nastawiony naprawdę pozytywnie - dość powiedzieć, że po finalnym trailerze byłem nakręcony na tyle, by pójść na nocną premierę - co wcześniej planowałem odpuścić. Ale dla mnie z TFA było mniej więcej tak, jak z naszym "Wiedźminem" 15 lat temu - okazało się, że nie zawsze fajny trailer jest zwiastunem równie dobrego filmu. Wizualnie jest naprawdę super, pojedyncze scenki są super, ale w ogólnym rozrachunku (linia fabularna, interakcje między postaciami, no i montaż- dużo już o tym pisałem gdzie indziej i nie chcę się powtarzać), to ten film po prostu leży i kwiczy.
Mimo wielu mankamentów obecnych w IJ4, wciąż uważam, że ten film jest od TFA lepszy o kilka klas. Narzekasz na broń nuklearną, UFO i komunistów, ale w sumie to było naturalne, że w filmie osadzonym w latach 50-tych te elementy się pojawią. Wykonanie filmu momentami kulało (ach, ta Marion, no i "przestworza między przestworzami" ), ale ten film wciąż ma w sobie dużo logiki - czego o TFA nie mogę z czystym sercem powiedzieć. No i Indy pozostał Indym, a dla mnie TFA to już nie jest SW. I skoro - jak sam mówisz, ludzie mają różne gusta - to i ja mam chyba prawo do własnej opinii?