czesc, szukam od dluzszego czasu książki Ślub księżniczki Lei,
wiem ze większosc osób uwaza to za chlam, więc jak ktos ma to moze by mi sprzedal, pożyczyl, lub porzynajmniej powiedzial gdize to mozna dostac.
dzięki z góry
stAr
czesc, szukam od dluzszego czasu książki Ślub księżniczki Lei,
wiem ze większosc osób uwaza to za chlam, więc jak ktos ma to moze by mi sprzedal, pożyczyl, lub porzynajmniej powiedzial gdize to mozna dostac.
dzięki z góry
stAr
Ja również jestem z Poznania i poszukiwałem tej książki od bardzo dawna. Przeczytałem ją jakiś czas temu, ale miałem pożyczoną. Aby uzupełnić swoją kolekcję przeszukiwałem w Poznaniu i nie tylko wpierw księgarnie a później antykwariaty. No i efekt był mierny. Jak się później okazało to Słub jest najżadszą książką SW w Polsce i jednocześnie najbardziej poszukiwaną. W końcu znalazłem ją na allegro, ale tam chodziła po 80-90 złotych więc sobie odpuściłem. Jednak Phil, mój [przyjaciez z Azylu zaoferował się że poszuka u siebie w Katowicach i okazało się, że gdzieś tam "wymarał" tą książkę i udało mu się ją kupić za 15 złotych także upiekło mi się całkowicie. Na internecie też już cozywiścei jej nie ma. Także jak mogę coś poradzić, to jedyne co wchodzi w rachubę, to szukanie po antykwariatach.
Maro w Poznaniu masz antykwariat na placu wielkopolskim, koło prosiaczka i tam się reklamują, że specjalizują się w SW książkach (jednak to za dużo powiedziane) Dodatkowo jakieś antykwatriaty są na starym rynku, no i na Marcinkowskiego w tej księgarni takiej dwupiętrowej. Nie wiem jaki tam jest stan z książkami SW, ale wiesz jak to jest w Antywariatach wszystko zmienia się z dnia na dzień.
Jeśli chodzi o moje zdanie na temat samej ksiązki to mi się np bbardzo podobała, jakoś żywię do niej duży sentyment. Są opczywiście przegięte momenty (jak Luke prawie umiera i z roślinek wyciąga Moc), ale generalnie dla mnie jest OK. Są tacy co mówią że Pakt jest OK (ja uważam inaczej) i są tacy co mówią że Słub jest OK, ja należe do tych drugich.
Jak będę miał jakąś opcje to dam znać, bo może m ój kumpel nędzie się [pozbywał booków.
wątek o Rankorach. Fajnie przynajmniej coś się o nich dowiedzieliśmy. Zresztą Wolverton ani zły moim zdaniem jest, ani dobry, choć w "Narodzinach Mocy" bardziej mi się podobał. Napisał krótko i na temat.
stAr, jeśli nie mieszkasz w Koninie to ci nie pomogę . U mnie w jednej bibliotece jest 1 egzemplarz. A książka mi się bardzo podobała, choć przegięcie było kiedy Luke wyszedł cało z rozwalonego X-wing`a. A później gadał od rzeczy. Ale Sokół w jego rękach to maszyna do wymiatania .
bym go zwiną, a poten zapłacił "kare" i tak zapewne by taniej wyszło niz na Allegro
Wielkie dzięki za informację o ksuięgarni na placu wielkopolskim. Tylko tam można chyba było dostać dzisiaj Zdrajcę. Nigdzie indziej nie znalazłam, nawet w Empiku nie było (chociarz ostatnio się nie spieszą w ogóle). I w dodatku spuścili mi 10 groszy z ceny, bo mi zabrakło
cieszę sie, że nie sprzedałem ci "bubla" z ta księarnią, bo wiesz jak to jest - jest po prostu różnie. Ja dzisiaj tam lecę kupić sobie też tą książkę (wyskoczę z pracy w czasie przerwy mam blisko). No i zobaczymy jak ten Triator wygląda i zabierzemy sie do czytania...
muszę przyznać, że zapowiada się całkiem nieźle i wciąga... Już zostałam wsyśnięta w jego objęcia i nie chce mnie wypuścić, więc pędzę czytać dalej
Ta książka SW jest zupełnie inna niż wszystkie, które czytałam, a trochę tego było. Właściwie jest 1 wątek, a książka tak wciąga, że nie można się od niej oderwać. Jeszcze nie skończyłam, ale jeżeli zakończenie będzie nie gorsze niż większąść, którą mam za sobą, to chciałabym żeby powstało więcej takich ksiązek SW. Gdyby Mroczna podróz była tak napisana i poruszała takie problemy, to czytałoby się ją zupełnie inaczej. Jeżeli kiedyś napisałabym książke SW, to chciałabym żeby tak wyglądała
Mam nadzieję, że nie uszkodzę forum odkopując temat sprzed 17 lat Wtedy też ostatni raz czytałem ten tytuł i powrót po tylu latach to bardzo miła przygoda, zwłaszcza, że sama powieść jest przyzwoita. Ma swoje wady, ale zapada w pamięci a pewne debiutujące tu postacie, "monarchie" i planeta na stałe wpisały się w stary kanon.
Ale po kolei - zaczynamy od niebywale naiwnego "plot twistu" - Luke odnajduje zabytkowe nagranie Jedi, które kieruje go na planetę Dathomirę. W międzyczasie Han Solo walcząc o względu Leii wygrywa w karty planetę .... zgadnijcie jaką. Prawdopodobieństwo takiego zbiegu okoliczności nie mieści się nawet w obliczeniach C3PO.
Powieść ta doskonale wpasowuje się w obecną politykę Disney, stanowi również doskonały przykład na to, że stary kanon był pełen silnych postaci kobiecych. Tu dostajemy ich nadto - czarownice traktujące mężczyzn jak dawców genów (swoją drogą sporo tu momentami "dorosłego" kontentu - czarownice nagabują Isoldera by ten dał im nasienie i ogrzał ich łoże - w żadnej innej powieści tajemnice alkowy nie są ujęte tak dosłownie) i niewolników oraz Konsorcjum Hapes. Kosmiczny Matriarchat, gdzie mężczyźni są gorszą kastą służących.
Przygoda jest wartka, dosyć naiwna - Luke potrafi takie sztuczki mocy, których nigdzie indziej w EU nie powtarza np. rozumie piski R2D2 i potrafi mocną zogniskować wzrok w nocy - taka termowizja i force-zoom(?). Są Rancory, które okazują się całkiem inteligentne, czarownice dosłownie rzucające czary - zawsze lubiłem, gdy SW są bardziej fantasy niż SF. Chociaż serialowa Dathomira i ta zielona energia transformująca Maula to już gruba przesada/zły koncept.
Rozczarowuje Admirał Zsinj, który, jako antagonista po prostu nie istnieje, pojawia się na ostatnich stronach powieści by zginąć w totalnie absurdalny sposób. Szkoda, ale kilka lat później Allston w "Eskadrze Widm" doskonale rozpisał tą postać jak i całą kampanię Generała Solo, która tu jest zaledwie wspomniana.
Dałbym solidne 6-/10 - najbardziej przeszkadza mi tu spora niekonsekwencja w kreacji świata przedstawionego - autor rozpisuje kilka scen pełnych tysięcy gapiów, porusza wątki dotyczące wg. niego "tysięcy planet", wylicza liczbę okrętów i statków pomocniczych Zsinja na setki, samym Niszczycieli na orbicie Dathomiry jest ponad 40, sam Solo odgraża się, że wróci odbić planetę z milionem żołnierzy a goście na tytułowym Ślubie liczeni są w tysiącach itp. Wolvetron chce uczynić nadać rozmachu tej galaktyce jak nie przymierzając w epickim W40K, poczym chyba zmęczony nakreśloną skalą ucieka w kameralne przygody filmowych bohaterów, strzelaniny i pościgi. Finałowa walka nie jest nawet opisana, los potężnej floty Admirała zostaje zignorowany i podejrzewam, że jej losy wyczytam w jakimś podręczniku WEG-u albo w innym przewodniku.
Przecież Luke rozumiał R2D2
Może coś źle zapamiętałem, ale w książkach bywało z tym różnie. W Ślubie to moc pomaga mu zrozumieć piski robota. Luke w dodatku potrafi wyczuć, które przyciski na konsolecie są często używane i w jakiej kolejności, dzięki czemu potrafi włamać się do więzienia.