TWÓJ KOKPIT
0
FORUM Opowiadania

Ballada o upadku Zakonu Jedi

Mistrz Jedi Radek 2008-09-27 11:20:00

Mistrz Jedi Radek

avek

Rejestracja: 2008-01-26

Ostatnia wizyta: 2016-11-16

Skąd: Wa-Wa

Przeczytajcie to, a potem napiszcie, co o tym sadzicie. Jezeli Wam sie podoba to wychwalcie ja, bo inaczej nie dostaniecie dalszego ciagu, jeżeli sie Wam nie podoba, to zgancie ją, bo inaczej dostaniecie ciag dalszy

Ballada o upadku Zakonu Jedi
Księga Pierwsza :Nadzieja


Zmierzch juz zapadał, przez ciemne chmury
Światło gasło. Pioruny huczały z dołu i z gory.
Jedni zasypiali, inni juz spali,
Niektorzy pod kołdrą strasznie sie bali.
Tam korek wraca z pracy, a tu nocna zmiana
W pospiechu nie ma przepraszam, leci z ust piana
Na lewo łokieć, na prawo sadło
coś tam upada i zwraca co zjadło.
Inni idą po tym i to dobijają
Spiesząć sie kopią biednych i mijają
Sterty odpadow, co rośną z dnia na dzień,
Pęćznieją, mnożą się, są dla miast tym czym pień
Dla lasu: Szarą normalnościa wśrod wysokości.

Tak oto wyglada Coruscant dnia pamiętnego,
Nic o wyjatkowości nie świadczy dziwnego!
No moze oprocz szmeru: Grieviousa ubili,
Szukali, znaleźli i sie pozbyli!
Przez mrowcze tłoki, pojazdow linnie
Na placu widok człowieka nie minie
Jasnych iglic zakonu Jedi Świątyni
Co, jasnością gęśtniejący wokoł mrok wini

Na tarasie postaci zakapturzone
Wchodzą do statku zapatrzone
We gwiazdy, co je zaraz chmura zakryła
Czy kataklizmu prorokiem była?
Okręt wyrusza z misją przed siebie
Czemu dobrych znakow brakuje na niebie?

Oto przed nami biuro kanclerza
Latajaca maszyna do niego zmierza
I osiada na lądowisku. Wychodzą, wbiegają wewnątrz
Dzielni rycerze,stopy o budynku stal trąc.
Gwardia w purpurze wita i pada na parkiet

A tamci idą z dumą, piersiami wyciosanymi w kamieniu
Krok echem brzmi wokoł, Ci nie ulegnął zwątpieniu
To druzyna najlepsza, elita wsrod elit! Innym doskwiera
niemoc i bol,ale Jedi nawet martwy nie umiera,
Lecz żyje i trwa w pamięci jak płomień wieczny
Lub flaga nad ktora krąży orzeł powietrzny

Na fotelu ciemność siedzi w mrocznym pokoju,
Otoczone burzami, zapadlisko honoru
Patrzy w gwiazdy, cieszy sie jak odchodzą
Jeszcze wiecej upadnie pod jego wodzą,
A zwłaszcza najwieksza, widzana w proroctwie
Razem z innymi wytruta w matactwie
Legnie u stop, lecz wyżej niz inne,
Bardziej pionowo, żywa perfidnie.

Z sykiem do gory drzwi sie podnoszą
Rycerze swe miecze do środka wnoszą.
Stają połokregiem, w oczach mają światło
Ciemne istnienie przy biurku siadło

-W imieniu Rady oraz Zakonu Jedi jestes aresztowany
Zagrzmiał głos za swą nieugiętość tak szanowany
-Zdrada, zdrada, zdrada! Grozić mi smiecie?
Gnić wsrod robakow zaraz będziecie!

A oto Paplatine,polityk, kanclerz i mowca
W sekrecie: Sith, despota, pan hufca
Separatystow. Skacze teraz jak czarna pantera
Oręż reki widać mu nie nie uwiera

Staje mu na drodze Agena Kolar, wojownik
Znany wsrod Jedi zla napastwonik
Co za wygraną nigdy nie da
Nie zmorzy go strach, liczby ni bieda
Zawsze pierwszy do miecza jak i przyjaźni
Umiarł każdy bandzior co nie miał bojaźni
i nie rzucił broni. Lecz tym dziwnym razem
Kolar padł martwy cięty ponad pasem

Saesee Tiin swietny pilot, sławny Itchiatianin
Na rowni msciciel i samarytanin.
Za ciosem przeciwnika sprawnie podąża
Odbija go, ripostuje, zblokowac nie zdąża.

Kit Fisto, ten to ulubieniec ludu!
Nigdy nie szczędził łez ani trudu
By nikczemność wyrwać wraz z korzeniem
Obronił się przed pierwszym uderzeniem
Serię szybkich atakow wyprowadza
Pada gdyż Sithowym planom zawadza.
Głowa toczy się aż pod blat biurka
Nawet martwa, bez smutku cienia ani wiorka

Mace z odległej Haruun Kal, bagna i puszczy
Ostani przedstawiciel ghosta Windu, tłuszczy
Ani pojedyńczym niegodziwcom nigdy nie darował
Został radnym, na radną uczennicę mianował
Każdemu rowny w walce, i wszystim z osobna
Chociaz świętować pokoj woli ta dusza łagodna
Groźnie rzuca wzrokiem, widzi braci zgony
Każe mieczem mordercy bic zwłokom pokłony!

Ten nie reaguje!I z sykiem sie rzuca!
Pozbawił Mace`a dechu, celuje mu w płuca
Drugi cios sparowany a potem i trzeci
Przeciwnicy dziwia sie sobą jak dzieci
Ten podziwia precyzję,na kunszt patrzy drugi
Obaj walczą na całego, broń zatacza smugi
Palpatine szarzuje za władzę, a może i zycie
Mace broni Republiki, jego wizji rowności wycie
Skorumpowanych senatorow nie zakloci. Na znak braterstwa
Ze zgniłym rządem , Palpi rzuczać gotow szyderstwa
Lecz czasu mu braknie, przeciwnik mocarny
Przedstawia kolejny argument niemarny
A za nim kolejny, a potem nastepny
Pod ciosami chwieje sie Sith występny
Ciemność zbiera sie w sobie i kontratakuje
Jedi w obronie do tyłu szybuje
Serie ciosow szalonych odbija chętnie
Palpatine pogrąża się w gniewie namiętnie
Windu cofa się, upada obrona
Przewagę zwietrza przeciwna strona
Mistrz pręży się , swoj Vaapad szykuje
Żaden zwierz jego ideii nigdy nie napluje!
Męczy się szybko każdy z walczących
Sił brak, wołanie stawow konajacych
Nie zakończy tej walki tytanow
Zmęczenie nie rodzieli żadnego z panow
I wtedy przy oknie Sith się zawachał
Mace ciosami szybkim pod scianę go wepchał

-Jesteś aresztowany moj lordzie! Wychrypiał
Nad oknem wybitym, przepaśćią wiatr wiał
Sith niegodziwy pod mieczem lezał bezbronny
Czekał na skutkow zdrady ciag nieuchronny

LINK

ABY DODAĆ POST MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..