TWÓJ KOKPIT
0
FORUM Ogólnie o Star Wars

Force Unleashed - granat wrzucony w szambo

Ulv 2008-09-20 18:56:00

Ulv

avek

Rejestracja: 2004-09-30

Ostatnia wizyta: 2009-09-04

Skąd: Wrocław

Właściwie już przeszedłem grę, nie była to wielka trudność, bo przecież nie ma większego problemu w rozgniataniu setek wrogów przepotężnym Sithem, poziom trudności jest mniej więcej równy Ulvowi z siekierą w przedszkolu - nie miałbym się czym chełpić licząc kolejne porąbane dziecięce korpusy fruwające w powietrzu. Grafika, gameplay czy sama jakość rozgrywki nie powaliły mnie na kolana, gra zwraca uwagę z innego powodu. Grając nie czułem się jak pragnący niezbyt obciążającej intelektualnie rzeźni fanatyk komputerowej rozrywki, raczej niczym stary żołnierz siedzący w Toi-Toiu, który właśnie wrzucił do dziury pod swoim tyłkiem granat przeciwpancerny.

Temat zacznę końską dawką spoilerów, trudno tego uniknąć, niemniej przestrzegam, bo już kilkukrotnie zdarzyło się, że mogłem mieć na sumieniu samobójstwo.

Zacznijmy od zobrazowania sytuacji... reżyserzy filmów gwiezdnowojennych, autorzy książek i komiksów, a przede wszystkim producenci gier są jak rycerz w pełnej zbroi płytowej wkraczający do składziku porcelany o wielkości 5x5 metrów, na środku którego stoi przepiórcze jajko. Zadanie rycerza to przygotowanie omletu w opisanym składziku, jajo zaś jest kanonem Star Wars. Teraz wyobraźmy sobie, że producenci gier nie tylko mają na sobie zbroję płytową, ale także przeszli ciężki wylew i z trudem się poruszają. Praktycznie nie ma możliwości żeby udało im się przygotować omlet bez rozpiżdżenia wszystkiego wokół na drobny wiór.

Nie inaczej jest w przypadku twórców Force Unleashed, wparowali oni ze swoimi pomysłami w kluczowy dla kanonu czasookres mitologii Gwiezdnych Wojen, historia na której się oparli podchodzi do tematu bez pardonu, z wielkimi ambicjami ekspansyjnymi, na domiar złego sam twór ich pracy jest najmniej ambitnym gatunkiem w historii komputerowej rozrywki - konsolową młócką. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie bardziej obrazoburczego podejścia.

Jak to możliwe, że po przejściu niemal całej gry wciąż jestem zdrowy na umyśle, nie rozbiłem telewizora i konsoli na miazgę, nie kupiłem biletu lotniczego do USA i nie zarżnąłem wszystkich w LucasArts jak prosiąt w rzeźni? Cud. Force Unleashed był jak miotacz płomieni w rękach dzieci, jednak w niepojęty dla ludzkiego umysłu sposób nie stało się nic złego. Przeciwnie - fabuła nowej gry jest naprawdę dobra i z wyjątkiem paru dziur trzyma się kupy (i kanonu). Co więcej, uznawany przez fanów ciąg wydarzeń wzbogaca naprawdę ciekawą historią, odkrywa zasłonę niewiedzy nie czyniąc przy tym większych spustoszeń. Może przesadzę, ale dla mnie Force Unleashed to najmocniejsze wydarzenie w kanonie gwiezdnowojennym od premiery Epizodu III.

Historia gry trzyma się obranej przez Lucasa logiki. Vader ma ambicje obalenia Imperatora, więc kiedy na swojej wyściełanej truchłem Jedi drodze spotyka dziecko silne mocą, które mógłby wyszkolić, na jego ramieniu pojawia się diabełek i szepcze "wyszkolisz to skopiecie Palpatine`owi ten zeskwarczony zad". Jak wiadomo, ci źli zawsze słuchają małych, czerwonych i rogatych stworzonek szepczących w głowie, więc Vader bierze dziecię za Pampersa na statek i szkoli przez bite naście lat na gościa, który wchodząc do Doliny Śmierci zła się nie ulęknie, gdyż jest najpaskudniejszym, najgorszym, najokrutniejszym i najpotężniejszym sukinsynem w tej zapadłej Dolinie, a może i w całych zaświatach. Brzmi idiotycznie, ktoś powie? Pierwszy pomysł na jaki wpadł Vader po spotkaniu swojego syna to wytrenowanie go i wrzucenie Sidiousa do głębokiej dziury, dlaczego więc posiadanie ucznia przed Epizodem IV byłoby tak niedorzeczne? Otóż nie byłoby.

Vader w czasie początkowym dla fabuły nie poznał wielu nauk Sithów, więc przyjmując wychowanka wyszkolił go w rzemiośle które znał. Odrąbywanie kończyn, rzucanie plazmowym prętem jarzeniowym, jakieś bzdury o koncentracji... no i specjalność zakładu - telekineza. Jako Anakin Skywalker świeżoupieczony Darth specjalizował się w agresywnym wykorzystaniu Mocy, nie dziwne więc, że swojego ucznia wytrenował jak kulę do kręgli, która wpadając na tor sieje spustoszenie na całej trasie swego ruchu. Do tego dokooptował mu na kompana podróży najwierniejszego pilota Imperium, a że był on bardzo atrakcyjną blondynką? Co to za różnica dla Vadera, przecież w solarium na Mustaphar męskość spaliła mu się w pierwszej kolejności. Do tej pory wszystko brzmi całkiem logicznie. Vader zdobywa doświadczenie pedagogiczne, próbuje obalić swojego pryncypała (dokładnie podłóg nauk Sith), młody uczeń wykonuje sprawunki swojego astmatycznego mistrza, a najlepsza laska spośród pilotów Imperium robi do niego maślane oczy. Dorzuć do tego zdradę, kłamstwo, zwodzenie, podwójną grę i masz doskonałą fabułę, materiał na rewelacyjną książkę, wielki i długi RPG czy całą serię komiksów.

Wplecenie preturbacji Tajnego Ucznia Vadera w początki Rebelii, czystkę Jedi czy porachunki między Imperatorem i jego uczniem daje niesamowity potencjał, który w moim odczuciu został brutalnie poturbowany formą jego prezentacji. Wiem, że jest książka o Wyzwolonej Mocy, wiem o komiksach, ale niestety, jest też gra, krótka, płytka i prymitywna, która zarzyna pomysł w zarodku. Jak mam teraz czytać cokolwiek związanego z Force Unleashed, skoro już znam finał historii, uczestniczyłem w wydarzeniach bezpośrednio? Czuję się intelektualnie zbrukany faktem, że taka historia została wpleciona w najbardziej debilną z możliwych rozgrywek - iść do przodu i siekać. Żeby tą podkładkę fabularną zapakowano do formuły KoTORA - nie miałbym pretensji. Szlag mnie jednak trafia, że musiałem poznać tak ciekawy epizod w historii Galaktyki tłukąc setki Imperialnych Szturmowców kombinacją 3 klawiszy.

Force Unleashed to jedno z najważniejszych wydarzeń w Expanded Universe, historia może wydawać się naciągana, ale to tylko pozory. Każdy element fabuły da się wybronić, a przy tym stanowi naprawdę świetny i emocjonujący materiał. Nie przeboleję jednak prostactwa przekazu. Po raz drugi obejrzę w kinach Wojny Klonów, scenariusz zbudowany wokół kretyńskiej nawalanki, tymczasem historia o takim potencjale zostaje wydana jako konsolowy slasher. Jeżeli za coś dałbym twórcom w pysk to za kompletny brak poszanowania dla zasady decorum.

Czego sobie i Wam życzę.

Btw. Shaak Ti jest mistrzynią w umieraniu. W samym mainstreamie była zabijana definitywnie i na amen 3 razy. To chyba nowy rekord.

LINK
  • Taaa...

    Misiek 2008-09-20 20:28:00

    Misiek

    avek

    Rejestracja: 2003-01-12

    Ostatnia wizyta: 2022-05-16

    Skąd: Wrocław

    Cóż, gra grą, ja do fabuły póki co podszedłem tylko przez komiks i fragmenty - z reguły w omówieniu - książki; i tak jak psioczyłem na rozminięcia z kanonem znając tylko wersję komiksową, tak teraz nieco przychylniej na to wszystko patrzę i irytuje mnie tylko to, że oba media mają taką samą okładkę. Same kanonowe buraki dają się zaś wcale logicznie wyjaśnić i w sumie nawet fajnie to wszystko wygląda. Wprawdzie wychodzi teraz na to, że operacja Skyhook miała zupełnie inne podstawy, ale to się zespawa. Zresztą już mniejsza z tym.

    To, na co chcę zwrócić uwagę, to sam Tajny Uczeń i jego potęga. Mam wrażenie, że Vader mimo wszystko nie był głupi i nie wchodził w buty Sidiousa w tym przypadku; chodzi mi o analogie ze szkoleniem Maula, który w swojej istocie też miał być maszyną do zabijania. Obie postacie są zresztą paralelne względem siebie, ale dość ciekawie wypada wyłapanie swoistych różnic.

    Pierwsza z nich to kwestia podejścia. Maul był niemożebnym fighterem, ale nastawionym również na szeroko pojętą infiltrację, niezwracanie na siebie uwagi, swoistą subtelność (wbrew ksywce), finezję w walce i sianiu zniszczenia. Starkiller to chodząca bomba zegarowa, rozwalająca wszystko wokół bez szczególnego zainteresowania przedmiotami rozwalanymi. Właściwie to jest jego jedyna metoda; by coś rozwalić i nie zostać odkrytym rozwala również to, co może go odkryć, a także kilka innych rzeczy górką. W miejscu, w którym Maul zakradłby się i kilkoma posunięciami unicestwiłby cel, Starkiller zrobi borutę na pół systemu i jeszcze spuści wszystkim niszczyciel na głowę. Dość `krzykliwe` rozumienie swojej tajności, ale widać zdawało to egzamin.

    Druga sprawa: technika. Słuszna uwaga co do technik Mocy, stosowanych przez Starkillera: Vader uczył go tego, co sam umiał, wyjąwszy może błyskawice, ale to w sumie pierdoła, bo skoro byle Siostra Nocy z Dathomiry mogła to opanować, to czemu nie fluktuujący od energii Mocy sam uczeń Mrocznego Lorda Sithów? W porównaniu z nim Maul odpada w przedbiegach; również sprawnie korzysta z Mocy, jednak w bezpośrednim starciu zostałby zmieciony. Tam, gdzie Maul stawiałby na finezję, energia Starkillera wypływa górskim potokiem nie do powstrzymania.

    To ma zresztą źródło w kolejnej różnicy między nimi, chyba najbardziej fundamentalnej: Maul mimo swojego nastawienia w stylu brute` był jednak Sithem. Tajny Uczeń ewidentnie nie był szkolony w technikach Sithów czy ich filozofii, wątpię, by wiedział w ogóle, co to. On był megaMocną maszyną do zabijania i jako taki zresztą był Vaderowi potrzebny.

    Podobnie bowiem, jak Sidious Maula - a przynajmniej ja mam takie wrażenie - Vader nie rozważał uznania Starkillera za swojego projektowanego następcę w myśl Zasady Dwóch i tego typu spraw. Wykorzystał wprawdzie schemat podsunięty przez historię Sithów, ale zabezpieczył się też z tej drugiej strony; Starkiller nie do końca umiał panować nad swoją Mocą. Nie znał jej ograniczeń, ewidentnie też był utalentowany w dziedzinie telekinezy, jednak jego korzystanie z tej potęgi nie miało wentyli bezpieczeństwa, prowadziło koniec końców do samozniszczenia, co mamy zresztą pokazane pod koniec, gdy Tajny Uczeń po prostu się wypala. Nie wierzę, żeby w przypadku Vadera - który wszak doskonalił się w bezpiecznym panowaniu nad Mocą - było to po prostu przeoczenie.

    Stąd też tak sobie myślę, że gdyby doszło do starcia z użyciem bardziej finezyjnych technik, chociażby mind tricków, Tajny Uczeń mógły wprać w tarapaty. Gdyby na przykład spotkał takiego Halcyona, czyli - pod względem talentów w posługiwaniu się Mocą - swoje absolutne przeciwieństwo, ten drugi miałby go na talerzu. No, chyba że Starkiller zaatakowałby pierwszy.

    A co do Shaak Ti, to jej konkurentem może być K`kruhk; postać, która była gravely wounded i uznawana za zmarłą więcej tazy, niż piamiętam.

    LINK
    • Vader

      Ulv 2008-09-20 21:27:00

      Ulv

      avek

      Rejestracja: 2004-09-30

      Ostatnia wizyta: 2009-09-04

      Skąd: Wrocław

      chciał wyprodukować czołg, co mu się w pełni udało. Przy okazji sprawdził się jako mentor, gdyż przez kilkanaście lat szkolił swego ucznia w sposób tak efektywny, że większość Jedi pod koniec życia Republiki mogłaby mu co najwyżej buty czyścić jeśli idzie o władanie Mocą w sposób taktyczny i inwazyjny.

      Czarny Lord nauczył swego podopiecznego tylko tego co było mu na rękę, stąd np. medytację Jedi zna wyłącznie z opowieści i zaznajamia się z nią w trakcie swych podróży. Jestem pewien tego, że nie był szkolony na Sitha, co zresztą Vader potwierdza w końcówce gry.

      Starkiller był przymiarką pod szkolenie przyszłego pogromcy Imperatora. Vader stracił jednak nad swoją bronią kontrolę i przypadkowo wypuścił na wolność jednego z najpotężniejszych użytkowników Mocy.

      Jak potężny jest Tajny Uczeń? Ciężko ocenić, trzeba jednak jako kanon przyjąć, że pokonał swojego mistrza siłą telekinezy i walczył z Imperatorem jak równy z równym, to dość by uznać, że był potwornie mocny. Rzeczywiście, wiedza Starkillera była bardzo ograniczona, nie był w pełni Jedi ani Sithem, władał swą potęgą wybiórczo.

      Sądzę że stwierdzenie o jego "wypaleniu" jest krzywdzące, zdetonował się w pełni świadomie, wykorzystał swój dar w ostatecznym akcie destrukcji, takie było jego przeznaczenie. Nie sposób powiedzieć co Marek mógłby osiągnąć w pełni wyszkolony, sam Palpatine stwierdził jednak, że był niesamowicie potężny. Myślę, że trzeba go traktować w kategoriach nieoszlifowanego diamentu.

      Jakkolwiek by jednak nie patrzeć na postać Starkillera, jest on jednym z najciekawszych i najlepiej spointowanych bohaterów Sagi. Boli mnie tylko, że znowu w celu wypromowania i zmierzenia nowego herosa w skali Mocy odarto mit Vadera jako jednego z najpotężniejszych Sithów. Nie mogę patrzeć na to jak osłabiany jest ostatnio mój ukochany antybohater z lat szczenięcych. Najpierw nieszczęsna nowelizacja, teraz to... Nie mogę poważnie traktować Czarnego Lorda, który obrywa od własnego ucznia w swojej firmowej dyscyplinie władania Mocą.

      LINK
      • Re: Vader

        Sivori 2008-09-20 21:50:00

        Sivori

        avek

        Rejestracja: 2006-11-26

        Ostatnia wizyta: 2009-12-22

        Skąd:

        Ulv napisał(a):
        Boli mnie tylko, że znowu w celu wypromowania i zmierzenia nowego herosa w skali Mocy odarto mit Vadera jako jednego z najpotężniejszych Sithów. Nie mogę patrzeć na to jak osłabiany jest ostatnio mój ukochany antybohater z lat szczenięcych. Najpierw nieszczęsna nowelizacja, teraz to... Nie mogę poważnie traktować Czarnego Lorda, który obrywa od własnego ucznia w swojej firmowej dyscyplinie władania Mocą.
        ________
        Też nie mogłem tego strawić, ale jeszcze większym policzkiem było dla mnie to jak Vader mógł w tak żenujący sposób przegrać pojedynek z Lukiem na lightsabery. Na szczęście z pomocą przyszła Zemsta Sithów, która daje solidne fundamenty do usprawiedliwiania kolejnych "potknięć" Czarnego Lorda. Mógł być prze kozakiem, ale prze kozaczył i już do końca swego żywota musiał taszczyć na sobie ciężar swojego kalectwa...

        LINK
        • Kaleka nie kaleka

          Ulv 2008-09-20 22:20:00

          Ulv

          avek

          Rejestracja: 2004-09-30

          Ostatnia wizyta: 2009-09-04

          Skąd: Wrocław

          Vader powinien być przekutasem, miażdżyć tchawice, wyrywać jaja, zabijać Jedi, ich krewnych, nawet całą rasę jeśli będzie trzeba.

          Przegrany pojedynek z Luke`iem? Oczywiście, że przegrał, przecież walczył z własnym synem, jak mógł go skrzywdzić? Właśnie relacja syn-ojciec usprawiedliwia porażkę Vadera, w normalnych warunkach Darth powinien obciąć wszystkie wystające części ciała wiejskiego chłopka.

          Nie dzierżę ośmieszania najpodlejszego złoczyńcy w Galaktyce coraz bardziej kompromitującymi porażkami z coraz to większymi zerami. Mam wrażenie, że wejście w świat Gwiezdnych Wojen musi się zacząć od spuszczenia łomotu Vaderowi, każdy to robi. Ci lepsi kładą Czarnego Lorda na dechy, słabsi odetną mu rękę lub dwie. To jest kpina w żywe oczy z najpotężniejszego Jedi. Do tej pory twierdzę, że jedyne co powstrzymuje Vadera przed urwaniem łba z anorektycznego ciała Sidiousa to umiejętność miotania przez niego błyskawic, mogących uszkodzić kalkulator, który Vader nosi na szyi. Tymczasem okazuje się, że spranie Imperatora i jego ucznia to żaden wyczyn i właściwie każdy władający choć odrobinę mieczem świetlnym to potrafi.

          LINK
          • Re: Kaleka nie kaleka

            Sivori 2008-09-20 23:33:00

            Sivori

            avek

            Rejestracja: 2006-11-26

            Ostatnia wizyta: 2009-12-22

            Skąd:

            Ulv napisał(a):

            Nie dzierżę ośmieszania najpodlejszego złoczyńcy w Galaktyce coraz bardziej kompromitującymi porażkami z coraz to większymi zerami. Mam wrażenie, że wejście w świat Gwiezdnych Wojen musi się zacząć od spuszczenia łomotu Vaderowi, każdy to robi. Ci lepsi kładą Czarnego Lorda na dechy, słabsi odetną mu rękę lub dwie. To jest kpina w żywe oczy z najpotężniejszego Jedi. Do tej pory twierdzę, że jedyne co powstrzymuje Vadera przed urwaniem łba z anorektycznego ciała Sidiousa to umiejętność miotania przez niego błyskawic, mogących uszkodzić kalkulator, który Vader nosi na szyi. Tymczasem okazuje się, że spranie Imperatora i jego ucznia to żaden wyczyn i właściwie każdy władający choć odrobinę mieczem świetlnym to potrafi.

            ________
            Lepiej nie można było tego ująć. Ten wyjątkowo mało sympatyczny trend nasilił się zwłaszcza w ostatnich dwóch-trzech latach. Ze zrodzonego z mocy kozaka, który w wieku dwudziestu lat jest głównym motorem napędowym armii walczącej w trakcie jednego z największych konfliktów w galaktyce, wychodzi cało z pojedynków z takimi fechmistrzami jak Ventress i Dooku, powstaje obraz zblazowanego cyborga, który mocą władać za bardzo nie potrafi, a w papę zarabia w co drugiej konfrontacji. Na początku był Purge i zgraja pastuchów, którym do końcowego sukcesu zabrakło dosłownie kilku sekund, potem Drak Lord i kolejni anonimowi Jedi, którzy już prawie witali się z gąską. Oczywiście wszystko miało swoje wytłumaczenie, pytanie tylko, kto to kupił?
            Teraz ten nieszczęsny Starkiller, który pojawia się znikąd i przez 130 kolorowych stron po kolei eliminuje kolejnych bossów, niczym w grze z serii Mortal Kombat. Książki nie czytałem, ale komiksie wygląda to doprawdy zabawnie: "What?" i bęc, nasz bohater wyeliminowany.
            Jestem w stanie zrozumieć,że przygoda,którą przeżył na Mustafar trwale wpłynęła na jego rozwój, ale bez przesady...

            LINK
      • Moc Starkillera...

        Misiek 2008-09-21 00:46:00

        Misiek

        avek

        Rejestracja: 2003-01-12

        Ostatnia wizyta: 2022-05-16

        Skąd: Wrocław

        ...ma jedno poważne ograniczenie - brak ograniczeń. Był potwornie mocny, to nie ulega wątpliwości, co więcej, ta potęga pozwalała mu w potwornie skuteczny sposób eliminować przeciwników wszelakich, wliczając w to najpotężniejszych użytkowników Mocy w tym okresie - Sidiousa i Vadera. Czy jednak traktować to jak nieoszlifowany diament, a więc przeogromny potencjał sprowadzony do kilku zaledwie zastosowań Mocy? Myślę, że nie do końca. O co mi chodzi: standardowo Jedi szkoli się w używaniu Mocy, tymczasem Starkiller został raczej wytrenowany. Różnica wydaje się być subtelna, ale jednak: mam wrażenie, że Vader w ogóle nie pokazał ani nie uświadomił swojemu uczniowi, że można panować nad Mocą (czy też władać nią); on go wytrenował w wyzwalaniu jej i ukierunkowywaniu jej siły. Zgoda, że potencjał Starkillera był spory, a w tym zastosowaniu stawiał go w jednej linii z nieco bardziej rozgarniętymi użytkownikami, zaś brak ograniczeń czyni z niego postać bez precedensu w całym uniwersum... ale za tym nic się nie kryło. Wątpię, by Tajny Uczeń był świadom rozgraniczenia miedzy jasną i ciemną stroną, wątpię też, żeby uświadamiał sobie ich wpływ na swoje poczynania. To był brute w pełnym tego słowa znaczeniu, napakowany tak, że stanowił zagrożenie dla wszystkich wokół. Ale nie mił w tej sytuacji szans na cokolwiek więcej, chociażby dlatego, że takie podejście do Mocy groziło szybkim wypaleniem, jak zresztą mogliśmy się przekonać (abstrahuję od świadomości i celowości tego przepalenia, bo o tym powiem w poście do Lekta, którego napiszę jutro).

        Zaś co do Vadera... no cóż. Mnie też to boli, że Starkiller go sprał. Ale z drugiej strony był on napakowaną bombą, a Vader nie docenił jego determinacji. Pewnie w innej sytuacji, w innych okolicznościach potoczyłoby się to inaczej. Ale fakt, trudno mieć tę samą estymę do Vadera po tym, co mu zrobili w Purge i teraz TFU.

        LINK
  • 3 kredyty...

    Lekt Ridan II 2008-09-20 22:28:00

    Lekt Ridan II

    avek

    Rejestracja: 2004-07-25

    Ostatnia wizyta: 2014-06-30

    Skąd: Posen

    -/Transmisja rozpoczęta/

    Panowie uważajcie bo jak powyższy temat wyczai GROM zrobi z Was przedszkolaków dłubiących w brudnych nosach A tak serio - TFU jest najzwyczajniej w świecie kolejną GRĄ. A od kiedy moim oczom ukazała się szpulka i radio, z którego owe gry się nagrywało - w graniu właśnie chodzi jedynie o.. uwaga to będzie istne odkrycie - o zabawię. I do diabelnie dobrą. Euforia to silnik, który rzec by można znajduje się w I fazie dopieszczania i odkrywania prawdziwej potęgi mocy obliczeniowej Cell`a z PS3. Samej fabuły nie da się strawić lekko i przyjemnie bez uczucia czkawki czy nawet odruchu wymiotnego. Bo jeżeli z wersji na PS3 widok Kashyyyk i Vader`a robiącego przysłowiową "siekę" cieszy oko, tak znikające ciała Wookiech już nie - jeżeli idzie o silnik takiej klasy jak Euforia. Szczegół a jednak do dopracowania w przy następnych projektach "growego" poletka. Panowie na litość małych Ewoków - TFU to gra. Jak każdy RPG ma swoje założenia - idź, zabij, znajdź, uratuj świat etc. tak TFU jako powiedzmy rozbudowany fabularnie nie zawaham się użyć tego określenia przygodówkowy slasher... a cytując GROMA, który najtrafniej moim zdaniem podsumował cały projekt TFU - mianowicie - LucasArts dał nam coś czego oczekiwaliśmy - miażdżenia otoczenia z użyciem bajeranckich efektów użycia Mocy, ciepania po kątach Szturmowcami których AI zakrawa o stado szympansów podczas poszukiwania bananów... Chwila kiedy Starkiller po prostu robi z Vader`a kanapki żeby później w pokazać Pana Złego Ciemna Strona i dopełniając dzieła robiąc sandwicha z samego Palpiego... do wielu drobnych elementów można by się przyczepić, lecz na kolejną litość Ewoków nie o to w tym chodzi. Sama masteria krajobrazu na przyzwoitym sprzęcie po prostu gniecie. A co cieszy oko, raduje również serca. Piszecie o micie Vader`a? Kto takowy lansuje? Vader jeżeli chodzi o ścisłość nie był Sith - nie miał prawa aspirować na "bycie" Sith. Prawdziwa era Lordów Sith zapadła się niczym czarna dziura na czasach Marko Ragnosa... Vader był tylko pieskiem na posyłki Imperatora, sam zaś jegomość był żałosną namiastką idei istoty sithańskiego władcy Mocy...

    A Starkiller? Moi mili panowie - chcieliście badmana któremy Kyle Katarn musiałby lizać podeszwy? Oto nadchodzi zabłąkany syn Jedi, który moim skromnym zdaniem nawet z Yody zrobiłby sobie przystawkę przed głównym daniem... gdyby popuścić wodzę naszej fantazji - Starkiller na własną rękę mógł szukać większej wiedzy bo ona daje siłę ta zaś potęgę. Korriban, Ziost, Russan itd. wystarczyło by poszukał miejsca gdzie wlałaby się w niego esencja Mroku a wówczas Exar Kun byłby przy nim śmiesznym rycerzykiem bezsilnym jak niemowlak... cóż kanon to kanon, a siła $ ma kanon głęboko w dupie, zaś nam przyszło podziwiać pierwsze kroki Euforii oraz wszystkich technicznych wspomagaczy, które programiści LA upchali nam na płycie z grą! Zatem pady w dłoń i zabawmy się w drwali na Kashyyyku i po raz enty zabijmy Shaak Ti. Aaa bym zapomniał Maul return jakkolwiek styl przemilczmy...

    BTW - utwór - `The Sarlacc Unleashed` z OSTa trzyma klimat, a jednak podsumowując kwestię TFU chciałbym napisać na przekorę - oto jak ludzie Lucasa po prostu rozpierniczają kanon

    A teraz wybaczcie idę się zająć wersją na PSP!

    /Koniec nadawania/

    LINK
    • Rozrywka rozrywką

      Ulv 2008-09-20 22:36:00

      Ulv

      avek

      Rejestracja: 2004-09-30

      Ostatnia wizyta: 2009-09-04

      Skąd: Wrocław

      Jakby chcieli robić zwykłą dmuchankę Mocą to gralibyśmy po prostu gościem znikąd, dawno, dawno temu, jeszcze dawniej niż dawno, kiedy starzy starych dziadków Ragnosa nie mieli jeszcze potomstwa w planach.

      LucasArts chciało dać odbiorcom coś więcej i zrobiło to w przeohydny sposób - opakowując dobrą, solidną i bogatą fabułę w prymitywny model rozgrywki. To jakby cały budżet gry, za przeproszeniem, przejebali na model fizyczny, aktorów do przerywników i scenarzystów.

      Czy ja naprawdę wymagam za dużo chcąc zobaczyć dobrą fabułę w obfitej grze, która zapewni mi więcej niż 8 godzin zabawy z przerwami na jedzenie?

      LINK
      • Re: Rozrywka rozrywką

        Lekt Ridan II 2008-09-20 22:51:00

        Lekt Ridan II

        avek

        Rejestracja: 2004-07-25

        Ostatnia wizyta: 2014-06-30

        Skąd: Posen

        Ulv napisał(a):
        Czy ja naprawdę wymagam za dużo chcąc zobaczyć dobrą fabułę w obfitej grze, która zapewni mi więcej niż 8 godzin zabawy z przerwami na jedzenie?
        ________
        /Transmisja rozpoczęta/

        Nie, nie wymagasz lecz wciąż zdajesz się nie brać poprawki, że to nie gracz rządzi światem wszelakiej maści developingu, produkcji, tworzenia lepszych silników, tym półświatkiem włada $ i albo przyjdzie nam się z tym pogodzić - albo też zaprzestać czczych dysput choćby o TFU i schować pady, kieszonsolki, kable i wypasione TV z full HD do szafy - najlepiej na klucz, który wrzucimy do rzeki.
        LucasArts i tak wyjdą z TFU na plus bo czasy gdy robiło się gry z pasji i dla przyjemności dawno już odeszły w niebyt Mocy...

        /Koniec nadawania/

        LINK
        • Wybacz

          Ulv 2008-09-20 23:04:00

          Ulv

          avek

          Rejestracja: 2004-09-30

          Ostatnia wizyta: 2009-09-04

          Skąd: Wrocław

          jakoś nie mogę się z Tobą zgodzić.

          Wychodzisz z dziwnego założenia, "takie jest życie, pogódź się z tym albo żyj w szafie". Mój konsumpcjonizm nie oznacza, że mam jak ukraińska dziwka na A4 brać z połykiem i bez chwili zastanowienia wszystko co ląduje mi w gardle. Wolę myśleć o sobie jak o damie do towarzystwa, która spędza noc z kim chce.

          To ja czynię producentowi łaskę kupując jego produkt, nie odwrotnie, stosowne zbojkotowanie produkcji może skutecznie zmienić politykę wydawcy.

          Pewne bitwy toczy się dla idei, lubię myśleć o sobie jak o konsumpcyjnym spartiacie - toczę wojnę, której wygrać nie mogę tylko dla samej świadomości podjęcia walki. Czułbym się jak ostatni przygłup konsumując bez krztyny pomyślunku i akceptując każdy ochłap, który leci w moim kierunku.

          LINK
          • Z powyższego

            Ulv 2008-09-20 23:06:00

            Ulv

            avek

            Rejestracja: 2004-09-30

            Ostatnia wizyta: 2009-09-04

            Skąd: Wrocław

            wyciągnąłem jeszcze jedną refleksję - zdecydowanie lubię myśleć o sobie. Jakkolwiek

            LINK
            • Ulv

              Darth GROM 2008-09-21 05:34:00

              Darth GROM

              avek

              Rejestracja: 2007-08-05

              Ostatnia wizyta: 2024-01-24

              Skąd: Poznań

              Aby grać w TFU na najwyższym poziomie musiałbyś przejść grę dwa razy, a biorąc pod uwagę, że na Sith Lord, czyli przed ostatnim z bossami nie jest łatwo np. pojedynek z Kazdan Paratusem, to mało prawdopodobne, że przeszedłeś grę na najwyższym, bo musiał byś grać ponad 16 godz., Dlatego też nie opowiadaj, że TFU to bułka z masłem, zwłaszcza, że jak twierdzisz lubisz KOTORa, który nie jest grą zręcznościową. Śmiem twierdzić, że o ile wogule grałeś w pełną wersję gry to wybrałeś pozom Sith Warrior, który faktycznie jest poziomem, lamerskim, czyli dla niedzielnego gracza. Napisałeś dużo na temat mocy Starkillera, ale nic o systemie rozgrywki, który się fajnie rozwija w trakcie gry. Twierdzisz też, że wolałbyś grę w stylu KOTORa, tylko, po co? Czy nie uważasz, że było by tragiczne w skutkach i nudne, gdyby wszystkie gry z logo SW były oparte o typ rozgrywki z KOTORa? Osobiście lubię KOTORa za fabułę, dialogi i smaczki, ale sterowanie i rozwałka daleka jest od ideału, czyli Jadi Academi. Wracając jednak do TFU muszę przyznać, że mimo średniego sterowania i systemu walki lightsaber, gra wciąga na maxa, po za epizodem z, Vaderem, który jest słaby ze względu na sztywniackie ruchy Vadera i łatwość zabijania przeciwników. Demo mnie mało zachwyciło, bo nie pokazywało pełnych możliwości Starkillera, jednak pełna wersja jest świetna. Jeszcze raz powtórzę filmiki, są przepiękne, muzyka rewelacyjna, a grafika po prostu masakryczna, tak pięknej gry z SW jeszcze nigdy wcześniej nie było, zaryzykuję stwierdzenie, że mało gier w tym momencie prezentuje tak wysoki poziom. Najlepszym przykładem jest złomowa planeta Rexus Prime, długo musiałem zbierać szczękę z podłogi, gdy tajny uczeń na niej wylądował, czegoś takiego jeszcze nie widzieliście. Przyznam szczerze, że byłem zaskoczony ogromem lokacji i jakością grafiki, dla takich widoków naprawdę warto kupić tą grę, która wygląda, jak interaktywny film. Dodatkowo warto nadmienić, że rozwijanie mocy i umiejętności, Starkillera, jest bardzo fajne, bo dostaje się mało punktów doświadczenia, a wybór możliwości jest ogromny, początkowo nie wiadomo, na co się zdecydować. Najfajniejsze jednak są pojedynki z bossami, wyglądają mega efektownie. Podsumowując powiem jedno ta gra jest obowiązkową pozycją dla fana, nie, dlatego, że trzeba tylko dla tego, że daje tak wspaniałe przeżycia, gdyż mnie pochłonęła na całego i mimo, że nie ma systemu walki z JA i kilku wad, TFU rządzi na całego. Dla tych, którzy przeczytali ten tekst, do póki nie zagrasz to lepiej się nie wypowiadaj, bo nie wiesz, o czym mówisz!

              LINK
              • Sama gra

                Ulv 2008-09-21 10:00:00

                Ulv

                avek

                Rejestracja: 2004-09-30

                Ostatnia wizyta: 2009-09-04

                Skąd: Wrocław

                naprawdę nie bardzo mnie interesuje. Jest to po prostu kolejna siekanina, po którą bym nie sięgnął gdyby nie tytuł Star Wars.

                Nie kręcą mnie konsolowe rozdupczanki, interesuje mnie wyłącznie ile wyjściowego potencjału rozrywkowego ma w sobie gra. Nie bawię się w przechodzenie tytułu po 10 razy, tylko dla odkrycia najwyższego poziomu trudności. Wszystko co napisałeś nie stanowi argumentu "za" jakością rozgrywki, przeciwnie. Sztuczne przywiązanie gracza przez zaoferowanie mu innych poziomów trudności czy nowych strojów jest żenującym sposobem na ratowanie za krótkiej gry.

                Zresztą nie podniecajmy się zbytnio, Force Unleashed nawet w klasie slasherów jest dość przeciętną i nic nie wnoszącą produkcją, grywało się w dziesiątki, jeśli nie setki lepszych gier.

                Jeśli zaś chodzi o KoTORa - nie twierdzę, że każda gra powinna być RPG`iem, to byłoby rzeczywiście zabójcze. Uważam jedynie, że produkt tak mocny fabularnie jak Force Unleashed został skrzywdzony wciśnięciem go w mało rozwojową i prostacką formułę, analogia do profesora fizyki kwantowej zatrudnionego w przedszkolu integracyjnym nasuwa mi się sama.

                Co z tego, że Force Unleashed ma duży potencjał rozrywkowy i przyjemnie się w nią gra, skoro na wstępie oferuje ledwie kilka godzin nieobciążającej rozgrywki, w dodatku do zwymiotowania liniowej i irytująco prostackiej? Są lepsze tytuły na konsolę, są lepsze tytuły spod szyldu Star Wars, po co zatem poświęcać tej konkretnie produkcji więcej niż to potrzebne na jej przejście? Powiedzmy sobie uczciwie - kupowanie Force Unleashed to pieniądze wyrzucone w błoto, prawdziwy fan dużo bardziej usatysfakcjonowany będzie gdy przeczyta nowelizację lub komiksy oparte na fabule.

                LINK
              • ...

                Mistrz Jedi Radek 2008-09-21 10:50:00

                Mistrz Jedi Radek

                avek

                Rejestracja: 2008-01-26

                Ostatnia wizyta: 2016-11-16

                Skąd: Wa-Wa

                Czyli bronisz gry mowiac, że mozna ja sztucznie przedluzać grajac na wysokim poziomie trudnosci, a pozniej zamiast stosowac jakis innych argumentow piszesz pare linijek o czymś tak trywaialnym jak grafika. W ten sposob Ty gry nie bronisz, ale sam atakujesz

                LINK
                • Radek i Ulv

                  Darth GROM 2008-09-21 17:03:00

                  Darth GROM

                  avek

                  Rejestracja: 2007-08-05

                  Ostatnia wizyta: 2024-01-24

                  Skąd: Poznań

                  Tej gry nie trzeba bronić, wystarczy w nią zagrać, dopóki tego nie zrobisz to debata z tobą, jest stratą czasu. Jednak z skoro już zacząłem to mam do ciebie pytanie, czy czerpiesz radość z zabawy w cokolwiek, gdy twoja przewaga jest porażająca nad przeciwnikiem, czy wolisz, gdy różnice są wyrównane, co z kolei powoduje szybsze bicie serca? Bo moim zdaniem bezapelacyjnie większa frajda jest wtedy, gdy wszystko jest na pograniczu wygranej lub przegranej, dlatego, też wolę gry sieciowe, bo tam zawsze trafi się na kogoś lepszego od siebie, bo to rywalizacja daję największą radość. Wracając jednak do TFU, twierdzisz, że grafika nie ma znaczenia i nie jest argumentem na korzyść, to idąc tą drogą nasuwają się wnioski, że rozwój gier wogule nie ma sensu, a to jest oczywista nie prawda. Dopóki tego nie zrozumiesz to dalsza debata z tobą w temacie gry wideo, jest bezcelowa.


                  Ulv> jedni lubią szachy inni boks spróbuj się z tym pogodzić. Rada na przyszłość , następnym razem dopasuj lepiej poziom trudości w grach, a zobaczysz, że zabawa będzie przednia.

                  LINK
                  • Myślisz

                    Ulv 2008-09-21 17:55:00

                    Ulv

                    avek

                    Rejestracja: 2004-09-30

                    Ostatnia wizyta: 2009-09-04

                    Skąd: Wrocław

                    że jestem ekspertem od gier strategicznych albo RPG?

                    Stary, wychowałem się na bijatykach i strzelaninach, naprawdę cenię prostacką rozrywkę, byle tylko miała polot. Force Unleashed akurat go nie posiada w ilości, która kazałaby mi wracać do gry dziesiątki razy. Do dzisiaj mam zainstalowane Jedi Academy (to już 5 rok jak gości na moich komputerach) i gram regularnie. Ta produkcja ma pazur, polot, magnes, daje złudzenie nieliniowości, a przede wszystkim poczucie pełnej kontroli nad sterowaną postacią. Force Unleashed zostawia najwyżej poczucie zmarnowanej szansy.

                    Btw. jest wiele systemów łączących efektywnie grę akcji z RPG, wystarczy popatrzeć na np. Marvel Ultimate Alliance albo DC Heroes. Gdyby Force Unleashed poszło w tą stronę byłoby o wiele bardziej atrakcyjnym tytułem.

                    LINK
                  • Rozwoj?

                    Mistrz Jedi Radek 2008-09-21 18:32:00

                    Mistrz Jedi Radek

                    avek

                    Rejestracja: 2008-01-26

                    Ostatnia wizyta: 2016-11-16

                    Skąd: Wa-Wa

                    Rozwoj polegajacy na polepszaniu grafiki?? Zaden rozwoj, to tak jakby hodowac krowy majace ladne ubarwienie, ale dajce niesmaczne mleko. Rozwoj gier powinien polegać na rozwoju mechanizmow rozgrywki, powiekszaniu glebi , zwiekszeniu mozliwosci ofarowywanych graczowi, nielinniowości. Zbyt wielkie skupainei sie na grafice to cofanie sie , a nie rozwoj.

                    LINK
                  • Radek

                    Darth GROM 2008-09-22 00:18:00

                    Darth GROM

                    avek

                    Rejestracja: 2007-08-05

                    Ostatnia wizyta: 2024-01-24

                    Skąd: Poznań

                    Nigdy nie twierdziłem, że jedynie, jakość grafiki liczy się w grze. Grafika jest jedną ze składowych dobrego tytułu, za to jedną z najważniejszych, bo realistyczna grafika zbliża nas powoli do interaktywnego filmu. Oczywiście, że o rozwoju fizyki i nowych patentach w grach nie można zapomnieć, ale wynikają one wprost z możliwości graficznych i obliczeniowych współczesnych pecetów i konsol. Inaczej mówiąc to popyt na coraz bardziej realistyczną grafikę wymusza postęp mocy obliczeniowej, a to daje programistą nowe możliwości w tworzeniu fizyki w grach i innych jej aspektach, zbalansowana równowaga między tymi składnikami daje hit. TFU może hitem nie jest, ale dobrom pozycją, a dla fana obowiązkową. Wyobrażasz sobie, co by było gdyby nie było postępu, a graficy mieli do dyspozycji tylko 7 pikseli, jak to było w jednej z pierwszych gier w historii, czyli tenisie, czy sądzisz, że dałoby się z tego zrobić np. KOTORa? Radek wiem, dlaczego grafika nie ma dla ciebie znaczenia, po prostu nie masz konsoli, a twój PC dostaje ciężkiej zadyszki przy każdym nowym tytule, przez co musisz zawsze obniżać ustawienia. Moja rada dla ciebie zrób coś z tym, a zobaczysz, że piękna grafika to nie przekleństwo tylko zbawienie.

                    Ulv jakoś nie widziałem cię na sieci w JA, jak chcesz możemy pograć.

                    LINK
                  • :P

                    Mistrz Jedi Radek 2008-09-22 00:58:00

                    Mistrz Jedi Radek

                    avek

                    Rejestracja: 2008-01-26

                    Ostatnia wizyta: 2016-11-16

                    Skąd: Wa-Wa

                    rozwoj fizyki jest akurat srednio wazny, ale nowe patenty wynikaja z mocy obliczenioowej?? Bzdury. Nowe patenty wynikaja z kreatywnośc tworcow. Nowe patenty to nieliniowosc, a ona do mocy obleczeniowej nie ma sie wcale, fabula i dialog, mozliwośći takie jak np zamienienie sie w potwora jak w gothicu, ktoree to nie maja nic wspolmnego z grafika Czy nie mozesz po prostu zrozumiec ze grafika nie ma dla mnie znaczenia, poniewaz wplywa tylko na wyglad gry? Nie mozna z nia nic zrobic, tylko patrzec.Nuda. Jezeli ktos wymaga od gry wiecej to zawsze mowi mu się ze to dlatego ze ma saby komputer, wprost smieszne. Nazywanie grafiki zbawieniem to dla mnie herezja, grafika psuje gry, ponieważ poswiece sie jej za duzo czasu , a inne czesci skaldowe gry sie porzuca. Poczytaj sobei zapowiedzi Gothica 4. Zalosne. Zamiast skupic sie na fabule i mechanizmie, tworcy mowia tylko o grafice i o takich bzdetach jak wodzie tworzacej kaluże i rdzewiejacej broni. Czy oni naprawde mysla, że gracza przyciagną ladne kaluze?? Dla kogos tworzaczego crpga, takie zapowiedzy powinny byc wstydem.

                    LINK
                  • Nikt nie powiedział

                    Ulv 2008-09-22 02:28:00

                    Ulv

                    avek

                    Rejestracja: 2004-09-30

                    Ostatnia wizyta: 2009-09-04

                    Skąd: Wrocław

                    że gram w sieci, szczególnie za Bastionowiczami

                    Swego czasu pocinaliśmy w JA via Hamachi na kanale transformery pl, zasadniczo jednak przechodzę sobie dla wprawy grę w singlu. Na multi jestem ledwie przeciętnym zawodnikiem

                    LINK
                  • Radek

                    Darth GROM 2008-09-23 04:05:00

                    Darth GROM

                    avek

                    Rejestracja: 2007-08-05

                    Ostatnia wizyta: 2024-01-24

                    Skąd: Poznań

                    Oj ręce opadają na twoje mądrości. Zacznijmy od tego, że każdy aspekt gry jest WAŻNY zaczynając od grafiki po przez fizykę, fabułę, nowe pomysły, muzykę, nie liniowość(dla twojej wiadomości nieliniowość w grach to mit, jest, co najwyżej namiastka tego), grywalność oraz żywotność np. gry sieciowe. Równowaga tych składowych daje Hit, bo gra idealna powinna mieć, jak najmniej wad( gra bez wad to również mit). Niemniej jednak to grafika jest motorem napędowym postępu, jaki dokonuje się w grach, to właśnie dla grafiki zwiększa się moc obliczeniową konsol i Pecetów o ile ktoś chce rozwijać komputer w tym kierunku, czyli do grafiki i gier. Spróbuję ci wyjaśnić, dlaczego, mianowicie, gdyby założyć, że programista ma do dyspozycji konsole 8 bitową i na nią miałby stworzyć grę to powiedz mi jak myślisz mógłby zrobić zawansowaną fizykę gry, czy coraz nowsze mechanizmy, czy też patenty? Odpowiedz brzmi nie! Nie możesz rozwijać tych dziedzin, bo brak ci prędkości obliczeniowej, a pixeli jest ograniczona ilość, jak to przysłowie mówi „z pustego to i Salomon nie naleje”. Spróbuj stworzyć zawansowane mechanizmy gry, np. na prehistorycznej konsoli PS1. Czy słyszałeś by ostatnio ktoś wydał na tą konsolkę jakiś zawansowany nowy tytuł. Kolejny przykład, dlaczego TFU różni się mocno na różnych konsolach z tendencją im wolniejsza konsola, tym bardziej uproszczony mechanizm gry. Porównaj TFU na komórkę z TFU na X360. Różnica jest kosmiczna! Dlatego to ty nie opowiadaj oczywistych bzdur tylko, dlatego, że nie dysponując odpowiednim sprzętem grasz w stare tytuły i się nimi podniecasz( o właśnie uderzyłem czterema pixelami w osiem pieli, łał, ale super! Tjjja!). Oczywiście twój wybór, co w grze dla ciebie liczy się najbardziej, tylko pamiętaj ten, co stoi w miejscu w rzeczywistości się cofa, bo postępu w świecie pixeli nie da sie zatrzymać, czego dowodem jest rosnący popyt na coraz ładniejsze gry, co w konsekwencji doprowadza do wyprodukowania szybszych konsol i tak w kółko. Kończąc ten wykład odniosę się do TFU. Jako pierwszy na Bastionie zrecenzowałem grę wytykając jej wszystkie wady, powiem więcej byłem nawet lekko rozczarowany, jednak grając w pełną wersję gry stwierdzam, że fabuła jest znakomita, filmiki robią wrażenie prawdziwego filmu SW, że aż dech zapiera, muzyka jest genialna, a gra na wysokim poziomie trudności daje wiele frajdy i adrenaliny, jako produkt SW dla fana jest doskonały, przy tych zaletach, bledną nawet największe wady. Szczerze polecam każdemu fanowi, który chce przeżyć kolejny piękny epizod SW. Szable w dłoń ups lightsabery

                    LINK
                  • ...

                    Mistrz Jedi Radek 2008-09-23 16:20:00

                    Mistrz Jedi Radek

                    avek

                    Rejestracja: 2008-01-26

                    Ostatnia wizyta: 2016-11-16

                    Skąd: Wa-Wa

                    jezli grafika jest motorem postepowym to powiedz mi czemu nie tworzy sie gier tak skomplikowanych fabularnie jak Torment czy Fallout ??Czemu nikt nie tworzy niczego originalnego? (mowie o rpgach, spore sie nei liczy ). Czemu gry są coraz prostrze, maja coraz mniej umiejetnosci i glębi? Mowisz teorie , a w praktyce ludzie inwestuja pieniadze w grafike a reszte mniej lub bardzie olewaja... . Co z tego ze moc onliczeniowa sie zwieksza skoro uzywa sie jej na rozne shadingi i mappingi a nic konkretnego?? Moc pc zwieksza się zeby mogly udzwignac lepsza grafikę, a nie mechanizmy, poniewaz inwestuje sie w to pierwsze. Gdyby inwestowalo sie w to drugie i dodatkowa moc obliczeniowa bylaby potrzebna to takze w miare potrzeb rozwijano by i sprzet. I nie, nie podniecam sie malymy pikselikami, tylko fabual i mechaniką. Jezli grajać w wybitna gre nazywasz ją uderzaniem 4 pixelami o 8 pikseli to graturuję. Zgaduję, ze dobrze bawiles sie grajac w obka? Wiem, jestem zlosliwy

                    LINK
                  • Generalnie

                    Darth GROM 2008-09-24 01:14:00

                    Darth GROM

                    avek

                    Rejestracja: 2007-08-05

                    Ostatnia wizyta: 2024-01-24

                    Skąd: Poznań

                    Jesteś z tych ludzi, którym jak się powie, że ziemia jest okrągła to będzie uparcie twierdził, że jest płaska. Jesteś, jak uczestnik maratonu, który biegnie w odwrotnym kierunku niż jest meta, licząc na to, że będzie bliżej, a tak serio to RPGi są tylko jednym z wielu gatunków gier i to nie tym cieszącym się największym zainteresowaniem graczy. Gry zawansowane fabularnie i z coraz to nowszymi patentami są, tylko musisz zainwestować w konsole lub mocniejszego peceta i wybrać grę, którą dobrze ocenili recenzenci i gracze, przejdź od paplaniny do czynu, a na pewno znajdziesz taki tytuł. Najbardziej zabawne w tej debacie, jest to, że ty nie wiesz, o czym mówisz, (bo nie grałeś w TFU), a ja tak , więc Wyluuuuuuzzuj, jak pogodzisz się z tym, że ziemia jest okrągła to wrócimy do debaty i nie zapomnij zagrać w TFU, bo nie będziesz miał argumentu. Pozdro&poćwiczv

                    LINK
                  • ...

                    Mistrz Jedi Radek 2008-09-24 14:55:00

                    Mistrz Jedi Radek

                    avek

                    Rejestracja: 2008-01-26

                    Ostatnia wizyta: 2016-11-16

                    Skąd: Wa-Wa

                    A Ty jestes jednym z tych ludzi ktory wierza ze wszytko co mowia jest taka sama prawda, jak to ze ziemia jest okragla... Mam wierzyc recenzja? Tym ktorzy dajli oblivionami nagrode rpg roku? Toz to teatr jakis... My akurat rozmawiamy ogolnie o grach wiec to czy gralem w tfu nie ma znaczenai zadnego.

                    LINK
                  • W aspekcie

                    Darth GROM 2008-09-25 02:59:00

                    Darth GROM

                    avek

                    Rejestracja: 2007-08-05

                    Ostatnia wizyta: 2024-01-24

                    Skąd: Poznań

                    Symbolicznym ziemia jest okrągła, choć oczywiście w sensie matematycznym na biegunach jest lekko spłaszczona w wyniku grawitacji, a w osi obraca się z lekkim odchyleniem spowodowanym oddziaływaniem grawitacyjnym księżyca na ziemię, to tak jak w sensie metaforycznym na ziemię mówi się niebieska planeta, choć oczywiście cała niebieską nie jest, ale ty dalej będziesz twierdził, że jest płaska jak żyletka, strzępiąc oko, jaki jest jej kolor, a Kopernik była kobietą, Tjjja! Jak pograsz w TFU to zrozumiesz, o co mi chodzi z tą grafiką, bo w przeciwnym razie nasza debata będzie przypominać dyskusję ślepca z malarzem, na temat obrazu. Na marginesie cały czas gram w TFU i powiem jedno gra jest prześliczna, oraz daje wiele radochy z zabawy, jestem mile zaskoczony.

                    LINK
    • Lekt

      Darth GROM 2008-09-21 05:41:00

      Darth GROM

      avek

      Rejestracja: 2007-08-05

      Ostatnia wizyta: 2024-01-24

      Skąd: Poznań

      Zgadzam się z tobą.

      Ps.Sory za zrobienie z ciebie wojownika z Mortal Kombat na spotkaniu

      LINK
    • To co to ja...

      Misiek 2008-09-21 15:18:00

      Misiek

      avek

      Rejestracja: 2003-01-12

      Ostatnia wizyta: 2022-05-16

      Skąd: Wrocław

      ...miałem... acha. Polemizować.

      Oczywiście nie będę podważał całości Twojego zdania, pozwolę sobie też na nieomawianie (co najwyżej napomknienie) kwestii poruszonych przez Ulva czy GROMa (a`propos, dyskusja z GROMem na Forum ma jedną przewagę nad dysusją w realu: tutaj nie da się nikomu wejść w słowo ). Skupię się na kilku kwestiach raczej fabularno merytorycznych niż na gameplayu, którego nie znam i pewnie długo nie poznam, bo musiałbym pójść w tym celu do Ulva, a w tej chwili mi się nie chce Ale do rzeczy.

      ...w graniu właśnie chodzi jedynie o.. uwaga to będzie istne odkrycie - o zabawę

      No masz. To by wiele wyjaśniało, o ile nie wszystko... sprawa jest jednak znacznie szersza, bowiem we wszystkim, co robimy w SW - owszem, w graniu, ale też czytaniu komiksów, książek, pisaniu ficów, chodzeniu na spotkania - chodzi o zabawę. Jednych jednak bawi młócka i krew spływająca po monitorze wśród hektolitrów wydzielin jentakularnych, drugich bawi, jak poziom gry (w rozumieniu gatunkowym) odpowiada jej treści, innych zaś zabawa samą treścią. To chce przekazać Ulv; na poziomie młócki zapewne bawił się świetnie, ale w pozostałych sferach czuł niedosyt. A niedosyt psuje zabawę.

      Samej fabuły nie da się strawić lekko i przyjemnie bez uczucia czkawki czy nawet odruchu wymiotnego.

      Na pierwszy rzut oka tak. Ale - jak pisałem wyżej - po zastanowieniu, przejrzeniu tego i owego i wreszcie dodaniu do siebie paru kwestii, wiele rzeczy w TFU można zgrabnie wytłumaczyć, czy też odwrotnie - TFU zgrabnie tłumaczy wiele rzeczy. Co nie zmienia faktu, że chyba jednak nie do końca niektóre z nich przemyślano (vide Vader i jego potęga).

      LucasArts dał nam coś czego oczekiwaliśmy

      Kto oczekiwał, ten oczekiwał.

      Piszecie o micie Vader`a? Kto takowy lansuje?

      Uwielbiam słowo `lans`. Jest w nim coś fantastycznie wręcz kretyńskiego... ale mniejsza z tym. Ów mit jest dziełem samego papcia Lucasa, który robiąc z Anakina Wybrańca wpisał przekozackość w jego istnienie, wcześniej mówiąc (co podchwycili i wykorzystali twórcy EU) o Vadeerze w kontekście sprawcy zagłady Jedi i robiąc z niego głównego antagonistę w Starej Trylogii. Taki ktoś to nie siusiumajtek i to nam mówi połowa EU, którą w tej chwili stara się przeinaczyć druga połowa EU. Przykładów nie chce mi się mnożyć, ale ogromna potęga Vadera jest truizmem od Dark Empire przynajmniej.

      Vader jeżeli chodzi o ścisłość nie był Sith - nie miał prawa aspirować na "bycie" Sith. Prawdziwa era Lordów Sith zapadła się niczym czarna dziura na czasach Marko Ragnosa...

      Wietrzę tu propagandę BotS Włącznie z odmianą słowa `Sith` skądinąd... Problem z tymi tezami polega na tym, że straciły one na aktualności w chwili pojawienia się nowej trylogii, szczególnie epizodu III. Przypomnijmy wszystkim, jaki był tytuł. Zemsta Sithów. Nie pretendentów, imposterów, namiastek czy innych patałachów, ale Sithów. Nie ma żadnych przesłanek (poza genetyczno-biologicznymi), dla których starożytni Sithowie byliby bardziej tru niż ci z Zakonu post-Ruusan, co więcej, mitologiczny charakter ich potęgi wydaje się wskazywać bardziej na podobieństwa niż różnice. W obecnym kształcie historii SW teza o tru-Sithach i pseudo-Sithach może wywołać tylko uśmiech, zwłaszcza gdy przypomnimy sobie Kuna, Revana, Ruina, Bane`a i wszystkich po drodze, którzy tak naprawdę zapracowali na wizerunek Sithów, a wedle postulowanej przez Ciebie koncepcji byli tylko uzurpatorami. W tę tendencję wpisuje się również Sidious, Caedus, a także (niech już będzie) Krayt. Wszyscy to Lordowie Sithów jak w mordę strzelił.

      Moi mili panowie - chcieliście badmana któremy Kyle Katarn musiałby lizać podeszwy?

      Kto chciał, ten chciał. Też nie demonizuj tak potęgi Kyle`a - początek spoilera Caedus zjadł go na śniadanie koniec spoilera.

      który moim skromnym zdaniem nawet z Yody zrobiłby sobie przystawkę przed głównym daniem...

      Zależy. Nie dajmy się zwieść pojedynkowi z Imperatorem, a tym bardziej jego filmowej wersji. Yoda był przekozakiem, który miał do dyspozycji taki arsenał środków i możliwości Mocy, o jakim Starkiller nawet nie mógłby marzyć. Inna bajka, że były to środki subtelniejsze, ale już perswazje czy iluzje Mocy w wykonaniu Yody mogłyby być skutecznym remedium na brutalną potęgę Tajnego Ucznia. Co nie oznacza, że Starkiller nie byłby wymagającym przeciwnikiem.

      Starkiller na własną rękę mógł szukać większej wiedzy bo ona daje siłę ta zaś potęgę.

      Zgoda, z jednym zastrzeżeniem. Musiałby on szukać jakiejkolwiek wiedzy, bowiem jego potęga opierała się na wyzwalaniu Mocy, nie zaś panowaniu nad nią (o czym już pisałem). I nie jest powiedziane, że przy takim nastawieniu do Mocy, jakiego go nauczono, coś by ztej wiedzy pojął. To był raczej krótkodystansowiec, moim zdaniem.

      To chyba tyle.

      LINK
  • ja to się

    Lord Bart 2008-09-20 23:47:00

    Lord Bart

    avek

    Rejestracja: 2004-01-20

    Ostatnia wizyta: 2021-09-13

    Skąd: Warszawa

    chyba nie muszę wypowiadać na ten temat??
    Choć część swoich wrażeń opiszę niedługo w recenzji tfu na komórkę

    LINK
  • Re: Force Unleashed - granat wrzucony w szambo

    Vua Rapuung 2008-09-21 15:10:00

    Vua Rapuung

    avek

    Rejestracja: 2005-03-29

    Ostatnia wizyta: 2024-04-11

    Skąd: Biała Podlaska

    Co do niezgodności z kanonem się wypowiadałem w innym temacie, a coś więcej powiem jak dorwę nowelizację książkową, w grę nie grałem i jeszcze pewnie długo nie zagram, tym niemniej nie mogę sobie darować:

    Btw. Shaak Ti jest mistrzynią w umieraniu. W samym mainstreamie była zabijana definitywnie i na amen 3 razy. To chyba nowy rekord.

    Ja tam wcale nie jestem przekonany o jej śmierci . W komiksie nic szczególnego nie ma, ot w dół zleciała, w grze z tego co widziałem było jeszcze jakieś światło. Shaak Ti jeszcze wróci .

    LINK
  • .

    Krogulec 2008-09-23 04:30:00

    Krogulec

    avek

    Rejestracja: 2003-01-05

    Ostatnia wizyta: 2025-08-12

    Skąd: Szczecin

    Niestety...gra TFU jest hmm....jak doom tylko z lepszą grafiką i mieczem świetlnym, nie da się na to patrzeć, jest to paskudne, ordynarne, kipiące bezsensowną przemocą i nudą.

    Książka? Cała opowieść jest baaardzooo rozwleczona, ale książka się broni, jako tako.

    Komiks? No i na to ta historia się nadaje, na 120 stronicowy komiks i nic więcej.

    Teraz o samej fabule....ona nie jest tak całkowicie zła, poza 3 - 4 faktami które po prostu powodują, że pałam niechęcią do wszystkiego co nosi na sobie logo TFU.

    1. Potęga Galena Marka

    Jeżeli to nie jest Skywalker i nieślubny syn Dartha Vadera, to jest oczywistym nadużyciem obdarowywanie go potęgą nie mającej sobie równych, powiedzmy sobie szczerze, w historii SW nikt nigdy imperialnym niszczycielem nie pokierował telekinezą i nikt nigdy z łatwością nie pokonał Dartha Vadera i Imperatora Palpatine`a....trzeba chyba redefiniować kanon, bo jak tak patrzę, to Galen Marek jest najpotężniejszym Jedi/Sithem/użytkownikiem mocy w historii.

    2. Powstanie Rebelii

    Wszyscy cieszą się, że opisane jest powstawanie Rebelii...ale chwila....to już jest opisane w co najmniej 3 źródłach....teraz nie wiadomo, czy to Galen stworzył, czy jeszcze Bail z Padme czy Garm...ja już nie wiem która wersja jest odpowiednia, bo nie ma jednoznaczności, przecież chociażby EAW zaczyna się przed TFU a jest tam sojusz już w pełni rozwinięty....kolejna nieścisłość.

    3. Ciemna i Jasna Strona

    Do tej pory w SW panowała "równowaga", użytkownicy jasnej i ciemnej strony pojedynkowali się i ktośtam wygrywał...w momencie gdy 19 letni Marek pokonuje najpierw Kote a potem Shaak Ti bez większych trudności...no cóż trzeba chyba przyjąć, że ciemna strona jest potężniejsza (choć sam lucas mówił że nie). (i niech mi nikt nie mówi że Galen był po prostu lepszy w zabijaniu, bo dorobek Shaak Ti, długość jej szkolenia, miejsce w radzie, trening od najmłodszych lat i dużoo większe doświadczenie wykluczają taką możliwość).

    4. Moc

    "Moc Wyzwolona"? sam tytuł brzmi...irytująco...łatwość z jaką Galen Marek posługuje się mocą, w momencie gdy w Legacy czy Dark Nest, Wielki Mistrz Zakonu Luke Skywalker wyczerpany jest po tworzeniu niewielkiej iluzji jest....dziwna. Okazuje się, że niektórzy potrafią posługiwać się mocą na całkiem innym "wyzwolonym" poziomie...kolejny argument za tym by przyjąć Galena Marka za nowego wybrańca, bo obiektywnie rzecz biorąc musiał mieć faktycznie powyżej tych do Anakin...

    LINK
    • Równowaga

      surin 2008-09-23 10:50:00

      surin

      avek

      Rejestracja: 2005-02-27

      Ostatnia wizyta: 2017-04-17

      Skąd: Gdańsk

      Krogulcu, sprawę równowagi traktuję trochę inaczej. Jeśli patrzę na Sithów potrafiących ściągać Niszczyciel na powierzchnię planety Coruscant, wiem w jaki sposób są przez to upośledzeni.

      Wyobraź sobie że Jedi kieruje sprawnym, lecz bardzo wolno rozwijającym prędkość ścigaczem. Sith dosiada pojazd sprawniejszy, posiadający większe osiągi, maksymalną prędkość już na starcie. Mija czas, pojawiają się umiejętności, Jedi uczy się cierpliwości, poznania swojej maszyny, zaczyna poznawać jej granice możliwości.
      U Sitha, pysznego i pewnego siebie, sprawa wygląda zupełnie inaczej - pędzi na złamanie karku, podejmuje się coraz trudniejszych akrobacji, sprawia że maszyna o świetnych osiągach, przybliża go do niezłej kraksy. NIE SZANUJE JEJ. Czuje się on pewniejszy, wydaje mu się że czerpie Moc z zupełnie innego źródła, niż nasz poczciwy Jedi.

      Wyzwolona,nieograniczona moc ściąga śmierć i tragedię sto razy szybciej niż może się to Sithowi wydawać. Szkolenia i ideologie oparte na wcześniejszym lub późniejszym wyeliminowaniu swojego mistrza, wypaczają tą stronę mocy kompletnie i jednoznacznie określają drogę większości wielkich i pewnych siebie mocarzy we władaniu błyskawicami (szyby wentylacyjne, skazanie na wegetację pod postacią ducha przez 100000 lat w jakiś zapomnianych przez ludzkość katakumbach i świątyniach) To wszystko tylko po to, aby stać się ikoną, wzorem do naśladowania dla kolejnych adeptów Imperium Sithów, powielających w koło Macieju te samy wady i błędy. (zemsta,nienawiść,zazdrość, źle przeprowadzona obrona bliskich staczająca w objęcia ciemności)

      Sithowie od pokoleń są dla mnie avatarami porażki. Czerpią z tego samego źródła co ich odwieczni wrogowie z drugiej strony barykady, ale ta sama woda jest dla nich trucizną. Moc naprawdę kojarzy mi się z dragami- na początku świetnie i bez ograniczeń, potem coraz szybciej i więcej, na końcu zaś - mentalna i fizyczna porażka - stajesz się kolejnym pomnikiem Sithów, gratulacje!

      Yoda zapracował na swój sukces setkami lat ćwiczeń, studiując zapewne dziesiątki holocronów najpotężniejszych Jedi, jacy dawniej stąpali po niezliczonych planetach galaktyki. Hrabia Dooku zdecydował że w starciu z nim nie ma szans, więc uciekł się do tanich sztuczek ciemnej strony ( rzucanie czymkolwiek w bliskich wroga - wiem,brzmi to żałośnie).
      Podobnie też Palpatine, bardzo słaby szermierz, tnący podstępem i zaskoczeniem a w rzeczywistości - tak słaby że musiał uciec się do podstępu żeby "pokonać" Yodę. (sapiąc przy tym niemiłosiernie - przecież to "nieskończona" i "nieograniczona" moc, czego się czepiacie!)

      Sithowie to karykatury Jedi. Pośpiesznie ulepione, głodne wiedzy i brutalne w obejściu. Ich cywilizacje znikały tak szybko jak się pojawiały. Gdyby którekolwiek z ich praw głoszonych miał choć ułamek prawdy - to oni a nie Jedi, ustanowiliby radę na Coruscant. A tak musieli chować się jak tchórze pod postacią Kanclerza o uśmiechu aniołka.

      LINK
      • Re: Równowaga

        Sivori 2008-09-23 12:46:00

        Sivori

        avek

        Rejestracja: 2006-11-26

        Ostatnia wizyta: 2009-12-22

        Skąd:

        surin napisał(a):

        Yoda zapracował na swój sukces setkami lat ćwiczeń, studiując zapewne dziesiątki holocronów najpotężniejszych Jedi, jacy dawniej stąpali po niezliczonych planetach galaktyki. Hrabia Dooku zdecydował że w starciu z nim nie ma szans, więc uciekł się do tanich sztuczek ciemnej strony ( rzucanie czymkolwiek w bliskich wroga - wiem,brzmi to żałośnie).

        ________
        Na sukces powiadasz?Jeżeli ucieczkę szybem wentylacyjnym rozpatrujesz w kategoriach sukcesu, to cóż...
        Yoda, wielki mistrz Jedi, uwielbiany i szanowany przez wielu w rzeczywistości jest jednym z głównych winowajców czystki swoich ziomków, oraz upadku systemu, którego przysięgał bronić. Za jego kadencji marna karykatura Jedi, tchórzliwy, pospiesznie ulepiony Sith przewrócił do góry nogami cały dotychczasowy ład i oddał galaktykę pod swoje panowanie.

        surin napisał(a):
        Hrabia Dooku zdecydował że w starciu z nim nie ma szans, więc uciekł się do tanich sztuczek ciemnej strony ( rzucanie czymkolwiek w bliskich wroga - wiem,brzmi to żałośnie).

        Dooku uciekł, bo stwierdził, że nie ma szans? Najwyraźniej umknął Ci główny wątek całego zamieszania. Hrabia był jednym z głównych aktorów planu mającego za cel obalenie ówczesnego systemu. Jego priorytetem nie były pojedynki z Jedi, a dopilnowanie, aby każdy najważniejszy szczegół szeroko zakreślonego planu został zrealizowany. Na Genosis Dooku miał przy sobie plany budowy Gwiazdy Śmierci, które w żadnym wypadku nie mogła wpaść w niepowołane ręce. Akurat dwaj Jedi byli na tyle nadgorliwi, że za wszelką cenę chcieli mu utrudnić drogę odwrotu. O ile pokonanie Obi-wana przyszło mu stosunkowo łatwo, o tyle pojedynek z porażonym błyskawicami Skywalkerem mocno nadszarpnął jego siły. I nagle pojawia się Yoda, kolejna przeszkoda na drodze ucieczki. Musiał podjąć kolejne wyzwanie. I w żadnym wypadku nie odstawał od swojego starego mistrza. W pewnym momencie słusznie doszedł do wniosku, że wyniszczająca walka nie ma dalszego sensu,bo im dłużej trwała tym większe było prawdopodobieństwo pojawienia się kolejnych potencjalnych rywali. Zrobił więc to co musiał i był to tzw. taktyczny odwrót.
        surin napisał(a):

        Podobnie też Palpatine, bardzo słaby szermierz, tnący podstępem i zaskoczeniem a w rzeczywistości - tak słaby że musiał uciec się do podstępu żeby "pokonać" Yodę. (sapiąc przy tym niemiłosiernie - przecież to "nieskończona" i "nieograniczona" moc, czego się czepiacie!)

        Podstęp?Jaśniej proszę...

        LINK
    • Re: .

      Sivori 2008-09-23 14:04:00

      Sivori

      avek

      Rejestracja: 2006-11-26

      Ostatnia wizyta: 2009-12-22

      Skąd:

      Krogulec napisał(a):

      1. Potęga Galena Marka

      Jeżeli to nie jest Skywalker i nieślubny syn Dartha Vadera, to jest oczywistym nadużyciem obdarowywanie go potęgą nie mającej sobie równych, powiedzmy sobie szczerze, w historii SW nikt nigdy imperialnym niszczycielem nie pokierował telekinezą i nikt nigdy z łatwością nie pokonał Dartha Vadera i Imperatora Palpatine`a....trzeba chyba redefiniować kanon, bo jak tak patrzę, to Galen Marek jest najpotężniejszym Jedi/Sithem/użytkownikiem mocy w historii.


      ________
      Trochę przesadzasz z tą potęgą Marka. Zwróć uwagę na jeden fakt. Galen był silnym mocą osobnikiem, który został wytrenowany w taki sposób, aby spełniać rolę jednostki-niszczyciela. Nie posiadał magii Sith. Był żołnierzem stworzonym na potrzeby swojego mistrza, który do perfekcji rozwinął pewne określone umiejętności mające pomóc mu spełnić określone zadania.
      Pomyśl sobie co by było, gdyby ktoś w podobny sposób trenował od dziecka Anakina Skywalkera, czy Solo. Jestem świecie przekonany, że ściągnięcie niszczyciela byłoby pikusiem, przy tym co byłaby w stanie wyczarować wspominana dwójka.
      Jeżeli chodzi o pokonanie Vadera to nie traktowałbym tego jako wyznacznik jego pseudo nieograniczonych możliwości. Spójrzmy prawdzie w oczy, Darth Vader z telewizyjnego wizerunku wszech potężnego Sitha, został przetransformowany w sfrustrowanego, ograniczonego cyborga, który żyje dzięki sztucznej aparaturze i posiada ograniczone możliwości korzystania z mocy. Dlaczego więc dobrze wytrenowany, będący silny mocą użytkownik nie miałby go nie powalić?Szczególnie, że w komiksie robi to w sposób niejednoznaczny, i bliższy jestem stwierdzeniu, że z dalszej walki eliminuje go głównie przez uśpienie i zaskoczenie. A Imperator, tak czy siak go zabił, więc pokonany suma sumarum nie został.

      LINK
      • Imperator

        Ulv 2008-09-23 18:21:00

        Ulv

        avek

        Rejestracja: 2004-09-30

        Ostatnia wizyta: 2009-09-04

        Skąd: Wrocław

        go nie zabił, Marek sam się zdetonował w telekinetycznej eksplozji.

        Z grubsza podpisuję się pod tym co napisałeś, z małym zastrzeżeniem. Marek mógł być szczególnie utalentowany w dziedzinie telekinezy. Jeżeli, przykładowo, ród Halcyonów nie posiadał talentów w dziedzinie poruszania przedmiotów Mocą, w zamian za jego członkowie mieli szczególny dar wpływania na umysły, dlaczego Tajny Uczeń nie miałby posiadać nadnaturalnie nadnaturalnych umiejętności w posługiwaniu się telekinezą?

        To byłoby całkiem rozsądne wytłumaczenie. Marek to prostu silny, wyspecjalizowany użytkownik Mocy, którego specjalnością zakładu były takie a nie inne umiejętności.

        Nożyce tną papier, kamień łamie nożyce, papier owija kamień, Vader ulega telekinezie. Proste jak drut kolczasty.

        LINK
    • Re: .

      Ulv 2008-09-23 19:08:00

      Ulv

      avek

      Rejestracja: 2004-09-30

      Ostatnia wizyta: 2009-09-04

      Skąd: Wrocław

      Krogulec napisał(a):
      powiedzmy sobie szczerze, w historii SW nikt nigdy imperialnym niszczycielem nie pokierował telekinezą
      ________

      A Darth Nihilus na Malachor V to pies? On nie ograniczał się do kierowania statkiem, sam je podnosił.

      Btw. jak to ujął Mistrz Yoda? "Size matters not"

      LINK
      • ...

        Strid 2008-09-23 20:31:00

        Strid

        avek

        Rejestracja: 2003-06-28

        Ostatnia wizyta: 2025-09-03

        Skąd: Poznań

        To mnie zawsze rozsmiesza. Było tak i już przy "Clone Wars" gdy Yoda niszczył statki desantowe Federacji (jeśli dobrze pamiętam). Ludzie podnosza krzyk gdy przy pomocy robi się coś więcej niż gripa czy podnoszenie X-Winga a o tym jak np. w "Tales of the Jedi" byliśmy świadkami wywołania rozbłysku słońca wywołanego mocą to już nikt nie pamięta.

        LINK
  • Fabuła

    surin 2008-09-23 10:20:00

    surin

    avek

    Rejestracja: 2005-02-27

    Ostatnia wizyta: 2017-04-17

    Skąd: Gdańsk

    Skoro poświęciliście tyle miejsca na kłótnie i niesnaski, to można liczyć na umieszczenie streszczenia fabuły gry? Historia znacząca a opcja zakupu konsoli w moim wypadku nie istnieje, poza tym na wszelkich serwisach encyklopedycznych są to sporadyczne informacje, nie poskładane w całość.

    LINK
  • Równowaga c.d

    surin 2008-09-23 13:12:00

    surin

    avek

    Rejestracja: 2005-02-27

    Ostatnia wizyta: 2017-04-17

    Skąd: Gdańsk

    Sivori -> Tak, Palpatine wziął galaktykę w panowanie tylko po to aby ją w końcu stracić z ręki swojego ucznia - schemat Sitha zachowany jak najbardziej. Podstęp? Raczej tanie tricki z gry komputerowej - miotanie siedziskami senackimi w kierunku Yody.(jak rozwydrzone dziecko, któremu rodzic zabrał zabawkę). Ale nie rozdrapujmy już przeszłości, "ROTS" przeminęło.

    Nie wiem czy Yoda może czuć się winnym całego tego zamieszania. Owszem, był sercem rady starej Republiki i to do niego zależała wszelka inicjatywa. Ale co zrobić kiedy brakuje najważniejszego składnika każdego rządu/państwa/rady - czyli stanu zagrożenia ?
    Chociaż ciężko mi uwierzyć że znieczulica Rady na siłę Sithów była tak silna że kilkunastu wytrenowanych mistrzów, nie było w stanie wyczuć aury kanclerza. Kto wie, może Mace Windu przeceniał swoje umiejętności?

    LINK
  • ..

    Krogulec 2008-09-24 02:18:00

    Krogulec

    avek

    Rejestracja: 2003-01-05

    Ostatnia wizyta: 2025-08-12

    Skąd: Szczecin

    Dalej co do równowagi i potęgi mocy.

    Nawet mistrz Yoda nie byłby w stanie poruszyć isd, no niestety, ja teraz patrzę na suche fakty. Starkiller w kilkanaście lat morderczego treningu osiągnął stopień najpotężniejszego użytkownika w historii, dzięki ciemnej stronie mocy, Vaderowi i swojemu potencjałowi przekraczającemu każdy inny...bo tak to powinno być....ale wszyscy wiemy, że zrobiono to na potrzeby gry...mimo to, jest to jednak kanoniczne i Galen Marek (wiem, że ginie w eksplozji) jest jakimś ewenementem.

    Ktoś pisał o talentach....Przyglądając się Galenowi miał talent do szermierki, gigantycznych błyskawic mocy i telekinezy (wg mnie więcej ale niech już tyle zostanie), to tak naprawdę nikt mu w tym nigdy nie dorównał i w "pojedynku" dzięki tym umiejętnościom byłby w stanie wygrać z każdym, co udowodnił zabijając Shaak Ti, która skądinąd powinna samym doświadczeniem i siłą umysłu i taktyki wygrać to starcie.

    Dooku owszem musiał uciekać przed Yodą, ale Yoda uciekł przed Sidiousem...sam nie wiem czemu, ale wiem, że gdyby był w stanie wskoczyłby z powrotem na platformy senatu.

    LINK
    • Re: ..

      surin 2008-09-24 10:23:00

      surin

      avek

      Rejestracja: 2005-02-27

      Ostatnia wizyta: 2017-04-17

      Skąd: Gdańsk

      Krogulec napisał(a):
      Dalej co do równowagi i potęgi mocy.

      Nawet mistrz Yoda nie byłby w stanie poruszyć isd, no niestety, ja teraz patrzę na suche fakty. Starkiller w kilkanaście lat morderczego treningu osiągnął stopień najpotężniejszego użytkownika w historii, dzięki ciemnej stronie mocy, Vaderowi i swojemu potencjałowi przekraczającemu każdy inny...bo tak to powinno być....ale wszyscy wiemy, że zrobiono to na potrzeby gry...mimo to, jest to jednak kanoniczne i Galen Marek (wiem, że ginie w eksplozji) jest jakimś ewenementem.

      Ktoś pisał o talentach....Przyglądając się Galenowi miał talent do szermierki, gigantycznych błyskawic mocy i telekinezy (wg mnie więcej ale niech już tyle zostanie), to tak naprawdę nikt mu w tym nigdy nie dorównał i w "pojedynku" dzięki tym umiejętnościom byłby w stanie wygrać z każdym, co udowodnił zabijając Shaak Ti, która skądinąd powinna samym doświadczeniem i siłą umysłu i taktyki wygrać to starcie.

      Dooku owszem musiał uciekać przed Yodą, ale Yoda uciekł przed Sidiousem...sam nie wiem czemu, ale wiem, że gdyby był w stanie wskoczyłby z powrotem na platformy senatu.

      ________

      Yoda pozwolił się zdetronizować. O wiele słabsi Jedi doświadczali już wizji przyszłości, może i tak samo było z Yodą. Nie wiem czy spodziewał się wizyty Luke`a na Dagobah, przed powstaniem Imperium, czy były to na przykład przebłyski w trakcie Czystki Jedi. Żyjąc tyle wieków z pewnością mógł oszacować szanse na wygraną z Palpin, także takie rozwiązanie musiało być przez niego choć przez chwile przemyślane. Skoro Dooku mógł, to Yoda też zaserwował sobie "odwrót taktyczny".

      LINK
      • .

        Krogulec 2008-09-24 10:59:00

        Krogulec

        avek

        Rejestracja: 2003-01-05

        Ostatnia wizyta: 2025-08-12

        Skąd: Szczecin

        to w takiej sytuacji jaki cel miała ta walka?

        LINK
        • Unleashed.

          surin 2008-09-24 11:14:00

          surin

          avek

          Rejestracja: 2005-02-27

          Ostatnia wizyta: 2017-04-17

          Skąd: Gdańsk

          A cóż innego mu pozostało ?

          Przeglądam te cut-scenes z "Unleashed", które zamieścił serwis "The Outer Rim" i szczerze mówiąc Rahm Kota jest sto razy ciekawszą postacią niż ten cały Starkiller. Galen Marek jest jakiś bezpłciowy i tak naprawdę nadaje się tylko na super, mega tajnego ucznia, którego nikt poźniej za bardzo nie żałował Duże stężenie midichlorianów ale za to tatalny brak charyzmy. Nie żebym oczekiwał Mary Jade czy Katarna, ale mogli się bardziej przyłożyć do jego chociażby wyglądu - jakiś taki szczegół dzięki któremu Stakillera można zapamiętać. A tu? Nic

          LINK
          • O to chodziło

            Ulv 2008-09-24 11:22:00

            Ulv

            avek

            Rejestracja: 2004-09-30

            Ostatnia wizyta: 2009-09-04

            Skąd: Wrocław

            miał wyglądać jak "jeder mensch", być, jak to Amerykanie określają, mr Nobody, podobny z twarzy zupełnie do nikogo.

            Stosowanie takiego zabiegu pozwala graczowi utożsamiać się z kierowaną postacią. Nie uważam wyglądu Mareka za wadę.

            Poza tym wyglądał jak wyglądał - Juno Eclipse się na jego widok śliniła. Zalicz taką laskę a potem filozofuj

            LINK
    • Yoda

      Ulv 2008-09-24 11:19:00

      Ulv

      avek

      Rejestracja: 2004-09-30

      Ostatnia wizyta: 2009-09-04

      Skąd: Wrocław

      nie dostał bęcków, po prostu nie fartnęły mu się warunki otoczenia, zaliczył glebę spadając ze sporej wysokości prosto na swój niemłody tyłek. Porażka Starego Mistrza nie była zasługą Sidiousa, bo w warunkach optymalnych (na płaskiej powierzchni) walka mogłaby się toczyć jeszcze całą wieczność i przegrana Yody nie byłaby tak oczywista.

      Skoro uważasz, że Marek jest napakowany to co powiesz o Kyle`u Katarnie, który walczy mieczem o wiele lepiej (w dodatku kilkoma stylami), przy samym pierdnięciu wali takie błyskawice, że Imperator wygląda przy nim jak zwykła bateria przy Duracellu, dusi, rzuca mind tricki, otacza się ochronną aurą, absorbuje Moc, znakomicie strzela, skacząc musi uważać na lecące pod sobą X-Wingi, a to nie koniec repertuaru jego możliwości. Wytrenował ucznia do tego stopnia, że ten był w stanie wejść do grobowca starożytnego Sitha, sprać jego uczennicę a potem jego samego tak mocno, że każdy następny Czarny Lord zastanowi się 10 razy zanim wyściubi swego ducha z pomnika. I wszystko to w ledwie kilka miesięcy/lat!

      Marek dawał sobie radę w walce, potrafił pizgnąć błyskawicą, rzucić mieczem i poddusić. To wszystko. Tylko wielki talent telekinetyczny wyróżnia go na tle innych użytkowników Mocy. Zwycięstwo nad Shaak Ti? Corwin Shelvay sprał Tremayne`a, Obi Wan upodobnił Anakina do gadów z rzędu łukoskośnych, Luke po kilku latach niezbyt intensywnego treningu stłukł Vadera jak burą sukę. Co w tym dziwnego, że dobrze wytrenowany Mroczny Jedi był w stanie zawłaszczyć tyłek weteranki Wojen Klonów, która od kilku lat nie stoczyła solidnej potyczki na miecze świetlne? Nie pierwszy i nie ostatni raz coś takiego miało miejsce.

      LINK
    • Eh, ci Munchkini...

      Vua Rapuung 2008-09-24 13:13:00

      Vua Rapuung

      avek

      Rejestracja: 2005-03-29

      Ostatnia wizyta: 2024-04-11

      Skąd: Biała Podlaska

      Kurczę, strasznie nie podoba mi się pomysł mierzenia potęgi Force Userów tym, ile ton są w stanie ruszyć telekinezą. Za bardzo mi to pachnie pewna heretycką stroną i liczeniem midichlorianów.
      Co potęgi Mareka (Marka ?), to zacznijmy od tego, że on w końcu nie ściągnął tego ISD z orbity, tylko go przydusił Mocą do ziemi, a i tak omal przy tym nie zginął (kojarzy mi się scena z nosorożcem z 300 ). Gdzież mu do siły grupki ledwo opierzonych studentów Luke`a na Yavinie IV, którzy zdołali telekinetycznie wyrzucić z systemu całą flotę Daali, miażdżąc przy tym między innymi SSD "Niewidzialny Młot"? Do wspominanego przez Strida Nagi Sadowa, zdolnego poruszać nie marnymi flotkami, ale materią słoneczną? Do Nihilusa, zdolnego przemieniać całe planety w pozbawione życia pustkowia? Do użytkowników medytacji bitewnej, mogących przesądzać losy całych bitew? Wreszcie choćby do Kyle`a Katarna, który może mniej efektownie, ale przynajmniej równie efektywnie przerzynał się przez legiony szturmowców i kohorty Mrocznych Jedi.
      Że powalił Imperatora? Mace`owi też się udało i równie niewiele mu z tego przyszło. A Wielcy gineli już z rąk nie takich wyszkolonych na maxa power-gamerów jak Galen. Sith happens .

      LINK
  • Yoda #2

    surin 2008-09-24 11:38:00

    surin

    avek

    Rejestracja: 2005-02-27

    Ostatnia wizyta: 2017-04-17

    Skąd: Gdańsk

    Nie wiem, Ulv - postacie " no-name" mnie zawsze irytowały. Nie mam więc najmniejszego pojęcia jak można czuć się wygodnie, kierując kimś kto zachowuje się i wygląda jak wyjałowiony opatrunek uciskowy Marek zaszalał w "Unleashed", ale jak znam życie (nie za długo,nie za krótko)- to humorzaści marketingowcy LucasArts już ziewają patrząc na plakaty ze Starkillerem.
    Chociaż olewanie gracza to podstawa sukcesu, no bo przecież (uwaga pytanie grzmiąco retoryczne) - kto chciałby się dowiedzieć co stało się z załogą "Ebon Hawk`a" z "KOTOR I" ? Nie dość że grałem "beztwarzowcem", do którego się przywiązałem (nawet gracz idący w największe zaparcie, po 13313 godzinach gry, MUSI - czy chce czy nie - do kogoś się przywiązać to według mędrków wujka Lucasa, wymiana załogi była bardzo, ale to bardzo trafionym podejściem...

    No comment. Sorry że wracam do starych gier ale mnie gnębiło

    LINK
    • Ostatecznie

      Ulv 2008-09-24 11:44:00

      Ulv

      avek

      Rejestracja: 2004-09-30

      Ostatnia wizyta: 2009-09-04

      Skąd: Wrocław

      wymienili tylko tą mniej ciekawą część ekipy. Dla mnie najważniejsze, że mój wierny kompan HK-47 się ostał na posterunku

      Pamiętaj, że beztwarzowiec z KoTORa był poniekąd Twoim dziełem - dałeś mu jakąś twarz, ubierałeś go, zbroiłeś, dawałeś mu umiejętności i kazałeś mówić co sam chciałbyś wpowiedzieć. Wpływ wywierany na postać Mareka jest daleko mniej inwazyjny, przez co postać w większej mierze żyje własnym, bardzo mało ciekawym życiem.

      LINK
  • Unleashed

    surin 2008-09-24 18:33:00

    surin

    avek

    Rejestracja: 2005-02-27

    Ostatnia wizyta: 2017-04-17

    Skąd: Gdańsk

    Cholera, te cut-scenki to olbrzymi potencjał, teraz dopiero rozumiem twoją frustrację Ulv Brawa za dobre zazębienie 3 i 4 epizodu. Historia godna pełnego filmu.

    LINK
  • Wersja PSP

    SroQ 2008-10-05 17:14:00

    SroQ

    avek

    Rejestracja: 2008-09-16

    Ostatnia wizyta: 2019-12-01

    Skąd: Sopot

    Osobiscie miałem przyjemnosć grać na razie tylko w wersje PSP (ostrze takze ząbki na wersje DS, gdy tylko zakupię dwuekranową konsolkę) i wrażenia mam pozytywne. Realia, w jakich została osadzona akcja sprawiają ,ze klimat jest kapitalny, poprostu StarWarsowy do bólu. Jak dla mnie mozliwość wykonywania osobiście rozkazu 66 jest magnesem niesamowicie przyciągającym. Owszem, gameplay nie jest zbyt skomplikowany, ale od początku wiadomo było, że będzie on stawiał na efekciarskie używanie mocy, zaś lightsaber będzie tu raczej dodatkiem. Bo jesli chodzi o oprawę w wersji na konsolkę Sony nie jest to moze God of War, ale interakcja z otoczeniem czy bardzo ładne efekty użycia konkretnych mocy maja prawo sie podobać. Do większych wad zaliczyłbym nieco monotonne walki oraz słabo oteksturowane postacie. Ale pomimo tego gra jest grzechu warta. Dodatki pokroju historical mission tylko to potęgują ;]

    LINK
  • The Force Unleashed

    Galen Marek 2009-03-28 21:28:00

    Galen Marek

    avek

    Rejestracja: 2009-02-16

    Ostatnia wizyta: 2012-06-27

    Skąd: Kashyyyk

    Również mam tę grę na PSP, gra się całkiem przyjemnie, ale najlepsza jest za pierwszym razem. Gdy zagrałem w to pierwszy raz czułem się wspaniale, "hahahaha, z taką Mocą nikt mi nie podskoczy:, myślałem. Niszczenie wrogów sprawiało mi wielką przyjemność gdyż pierwszy raz w grze ze Star Wars miałem taką siłę. Gdy przechodziłem ją za drugim razem "nie czułem tej siły". Teraz przechodzę grę po raz 14-ty i to z nudów gdy już na prawdę nie mam co robić. Śmierć przeciwników, wielka Moc, czy zbieranie holokronów nie przynosi mi już zbytniej przyjemności.

    LINK

ABY DODAĆ POST MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..