Pracuje nad najnowszym opowiadaniem pod tytułem "Xavier". Dzieje się w naszym świecie, mniej więcej Zapraszam do lektury wstępu. Jeśli przypadnie wam do gustu w przyszłym tygodniu, jak dopracuje ukaże wam wersję całą. Zapraszam do lektury...
Przechadzki po takim mieście jak Dragonpolis nie było dobrym rozwiązaniem. Ale ludzi, wyglądających niczym sataniści, w powłóczystych szatach i kapturach raczej nikt by nie zaczepił. Szybszym krokiem dotarli do drzwi domu z numerem 6. Widniała tabliczka- „M.L White’owie”.
-Czym myślisz że będzie dobrze? Że nie znajdą go?- spytał jeden z zakapturzonych osobników. Jego głos był delikatny, zarazem głęboki i zdecydowany.
-Według moich informacji to najzwyklejsza rodzina w okolicy. Nie znajdą go. Ale musimy go strzec przed ich pokusami.- głos drugiego osobnika był delikatny i zarazem przyjemny. Lecz był on głosem kobiecym.
Mężczyzna przycisnął przycisk zaznaczony wytartą naklejką dzwoneczka i oboje jakby się rozpłynęli za nim brązowo włosa kobieta, wychodząc z progu, zobaczyła u swych stóp koszyk. W tym że leżało smacznie śpiące niemowlę. Na brzuszku dziecka leżał liścik i zawiniątko. Kobieta udała się do domu i rozpoczęła czytanie.
„Mam nadzieje że przyjmiecie dziecko ciepło, i wychowacie je. Zawiniątko przekazać mu w dniu trzydziestych urodzin.”
Kobieta położyła koszyk na dębowym stole i wzięła do ręki zawiniątko. Kiedy odkryła kawałeczek zabłysnęło srebro. Kobieta wyjęła szkatułkę i włożyła zawiniątko następnie zamykając na klucz. Włożyła do szafy, głęboko pod wszystkie sterty ubrań. Czuła że to coś ważnego...Podeszła do dziecka i wzięła je na ręce.
-Jakie by ci tu dać imię? Może Simon? Nie, mamy wujka Simona. Nazwę cię...Xavier.
Nie wiedziała co teraz zrobiła. Teraz dziecko na całe życie będzie nosić pieczęć swego imienia a olbrzymia fala Mocy wzbudziła ich wszystkich. Nadszedł czas...Ciąg Dalszy Nastąpi