TCW coraz bliżej, "kino-ripy" z tego co słyszałem już się pojawiają i oto ponownie rozbrzmiewa stara śpiewka która tyle już razy przelewała się przez łamy nie tylko Bastionu lecz przez chyba wszystkie fora światka fanów Star Wars. Mianowicie znów zaczyna się wykrzykiwanie iż "mroczny klimat Gwiezdnych Wojen" został porzucony. Z tego właśnie powodu - dyskusji, nie "porzucenia klimatu" - chciałbym zadać pewne pytanie: Od kiedy to Star Wars są mroczne? Spójrzmy na to w miare obiektywnie nie kalając się gustami.

Nowa Nadzieja - Mrok? Nie, to baśń, przygoda, droga bohatera itd. Mroku tu niewiele tak na prawdę.
Imperium Kontratakuje - tu żadnych wątpliwości nie ma. Mrok wycieka z tego obrazu litrami.
Powrót Jedi - Powrót do korzeni. Na pewno "mroczniejsze" od EIV jednak znów pojawia się raczej forma baśni.
Mroczne Widmo - Mrok? Jaki mrok?
Atak Klonów - Spisek, poczatek wojny, raczej sensacja niż thriller.
Zemsta Sithów - Mrocznie, może nie tak jak w "Imperium..." lecz jest jednak mrocznie.

Spójrzmy na to zestawienie. Na sześć filmów dwa okazały się być tymi "mrocznymi". I gdzie tu "mroczny klimat Gwiezdnych Wojen"? Moim zdaniem jeśli ktoś chciałby zdefiniować klimat Sagi powinien go nazwać raczej "basniowym" - baśniowym w tym "kolorowym" tego słowa znaczeniu - niż "mrocznym". Teraz spójrzmy na inne filmy i seriale... Nie, czekajcie. O mroku w pozycjach takich jak filmy o Ewokach, Clone Wars, Droids czy Holiday Special nie mamy co mówić, prawda? No i dalej mrok w Sadze nie dominuje. Mógłbym teraz omówić książkowe, komiksowe i growe (?) EU ale jest tyle tego że zwyczajnie mi się nie chce ale odpowiedzcie sobie sami: Ile z tego było "mroczne"? W miare obiektywnie rzecz biorąc SW nie są wcale takie mroczne nieprawdaż? To nie "Alien", to "Star Wars" więc może ktoś mi wyjaśni o co tak na prawdę chodzi z tym "brakiem Star Warsowego mroku"? Czy to po prostu wrodzona nam fanom skłonność do narzekania czy też może tak na prawdę nie zdajecie sobie sprawy z tego czym jest klimat Gwiezdnych Wojen?