mnie tu nie było, czas więc nadrobić zaległości, począwszy od opisu wrażeń z filmu "The Clone Wars" No to jedziemy:
Fabuła. Generalnie przypadła mi do gustu, nic nadzwyczajnego, ale nie ma też co specjalnie narzekać. Mamy sporą bitwę o Christophsis, nową padawankę, syna Jabby porwano, bitwa o Teth, zgrabna akcja w B`omarr Monastery, Tatooine; Anakin vs. Dooku i zwieńczenie akcji. Fakt, że nie było tu wielu zaskakujących zwrotów akcji, czy dogłębnych przemyśleń filozoficznych, ale nie tego po TCW oczekiwałem. Jedyne co mnie zastanawia i irytuje <wyprowadźcie mnie z błędu, jeśli w nim jestem> to to, że Jabba, po urodzeniu syna nie zmienił płci na żeńską. Nie tak dawno czytałem "Gambit Huttów" i tam kiedy pewien Hutt skalał świat potomstwem chyba właśnie takie zdarzenie miało miejsce. Jeśli się mylę, to dobrze, jeśli nie - minus dla twórców.
Postaci. Zacznijmy od Obi-Wana. Sympatyczny i ciekawie przedstawiony, choć cały czas odnosiłem wrażenie, że generalnie to cały film, akcję i rozgrywane wydarzenia ma głęboko w d*pie <dajmy na to scenę z herbatką, stosunek do Asajj Venress, czy poszczególne odzywki do Anakina, sługusów Jabby..> Teraz kolej na na Anakina. Tu aż się zdziwiłem, bo twórcy odwalili kawał dobrej roboty i ich Anakin jest już postacią inną, bardziej doroślejszą niż gówniarz z AotC. Aż pozazdrościć Ahsoce mistrza. Właśnie, Ahsoka. Kiedy pierwszy raz obejrzałem film z polskim <dno> dubbingiem, miałem ochotę ją zarżnąć, gdyż za sprawą żenującej aktorki <co za pomysł, by 14 letniej postaci głosu użyczała 28 letnia kobieta?!>, która na nieszczęście dubbingowała pannę Tano, uczucia jakie do niej żywiłem nie były zbyt pozytywne. Po obejrzeniu oryginalnej wersji mogłem jednak obiektywnie ją ocenić i stwierdzić, że nie jest taka jak się obawiałem, a nawet, że wzbudza moją sympatię. Poza paroma irytującymi wypowiedziami jest to naprawdę świetna postać. Co do reszty już nie będę taki szczegółowy - Asajj świetna i podła, tak jak lubię, Dooku niezły, lecz bez rewelacji, Rex i reszta klonów - świetni, wręcz niesamowici, Yoda i Windu znów siedzą i gadają od rezczy, zamiast skasować kilka batalionów droidów, Ziro - transwestyta, ale coś w sobie ma, Padme irytująca, jak też w całym serialu, głupota droidów jest nieopisana, ale tak naiwna i rozbrajająca, że nie sposób się nie śmiać.
Animacja I tu trudno jednoznacznie ocenić, gdyż jest dosyć drętwa, miejscami mało szczegółowa, a włosy i mimika są kiepskie, ale zaś ogólna tonacja i przede wszystkim kolorystyka spodobała mi się jak w żadnej animacji. Mógłbym godzinami rozpływać się w zachwytach nad tłem, które wygląda jak... nie wiem, akwarele? Niemniej jednak barwy są jak najbardziej klimatyczne w przeciwieństwie do słabej animacji postaci. Inna sprawa, że w wielu produkcjach mimika jest z kolei "przesadnie" realistyczna, przez co niekiedy żenująca, a mam tu na myśli sytuację, gdzie po jednym wypowiedzianym słowie, twarz wykrzywia się w przerysowanym i okropnym grymasie, mającym w domyśle łudząco przypominać ludzki wyraz twarzy. Ale zostawmy moje wywody - mimika w TCW jest słaba, włosy potworne, wykonanie pojazdów rewelacyjne, a tło powala i wgniata w ziemię.
Dźwięk Zacznę od Soundtracka. Ok, można narzekać, że mało Williamsowy, ale jestem pewien, że gdyby był taki, to byłoby zrzędzenie pt. "a, to już było, gdzie jakaś nowość?". Choć przyznam, że zabrakło mi czegoś w stylu "Battle of the Heroes", ale cóż począć, może to nawet lepiej, bo chyba nie pasowałoby to do reszty. Ale Soundtrack jest GENIALNY. Mamy tu w zasadzie nie powiew, a huragan nowośći. O ile "Battle of Christophsis" i "Anakin vs. Dooku" mają jeszcze coś z Williamsa, tak takie "Battle on Teth", "Obi-Wan to the Rescue" czy "Cortyard Fight" za sprawą elektrycznych gitar <i masy innych instrumentów, których nazw z braku wiedzy nie podam> zapoczątkowały nową jakość w SW. Na wzmiankę zasługuję też rewelacyjne "B`omarr Monastery", które klimatem może dorównać niejednemu utworowi Williamsa. Fakt, może nieco mnie w tych zachytach ponosi, ale te utwory mają w sobie to "coś" co sprawia, że mogę ich słuchać i o nich bredzić godzinami. Ale nie dajmy się zwariować. Poczciwy John jest i zwsze będzie niedościgniony.
Co do dźwięku w filmie, uważam, że jest naprawdę solidny, kwestie w większości bez zarzutu <Jabba i Padme jedynie mnie wnerwiali, za to Asajj i Anakin to mistrzoswto świata>, wybuchy, wystrzały i tym podobne odgłosy zrealizowane zostały naprawdę dobrze.
Klimat. I znów trudne do jednoznacznej oceny. Bo z jednej strony kawał solidnej roboty, z drugiej niepotrzebne wstawki, psujące końcowy efekt. Ale po kolei. Na Christophsis czuć, czym właściwe są te wojny klonów <BTW biję na głowę wszystkie inne naziemne bitwy zarówno z serialu jak i Sagi>, czuć klimat i walkę. Teth <Vertical Battle z AT-TE rzeczywiścię będacymi tu "All Terrain" i w szczególności klasztor B`omarr> zaś niesamowicie urzekł mnie swoim "egzotycznym" klimatem, budowanym przez muzykę oraz scenerię owej planety. Na Tatooine bardzo spodobał mi się duel Ani vs. Dooku, znacznie lepszy od walki Kenobiego z Ventress. Fajny motyw z "burzą piaskową", w końcu jakieś ciekawe użycie Mocy. Niestety gagi droidów, aczkolwiek swoją naiwnością często mnie rozbrajają, to rujnują nieco jednak cały klimat. Ahsoka także kilka momentów mogła przemilczeć.
Na dużą pochwałę zasługują też liczne smaczki i nawiązania, które częściowo rekompensują gadatliwość wyżej wymienionej postaci oraz głupotę droidów.
Podsumowując:
Fabuła - 7,5/10 Nieźle, ale bez kopa.
Postaci - 8,5/10 Ahsoka w porządku, reszta także, niektórzy nieco wbijają się ponad poziom, inni schodzą poniżej.
Animacja - 7,5/10 Gdyby oceniać same postaci i mimikę, byłoby 5/10, gdyby tylko pojazdy, droidy i przede wszystkim kolorystykę, otrzymalibyśmy 10/10. Średnia więc wychodzi nam 7,5.
Dźwięk - 10/10 Co tu dużo mówić. Muzyka genialna, odgłosy i kwestie mówione stoją na naprawdę dobrym poziomie.
Klimat - 9/10 Fakt, droidy i miejscami Ahsoka normalnie zaprzepaściłyby szanse na 9, ale egoztyczność, którą opisałem wyżej, niesamowicie mi się spodobała i tyle.
Ogólna ocena <nie średnia powyższych> - 8,5/10 Spodziewałem się czegoś trochę bardziej dorosłego, bez droidziego humoru, ale efekt końcowy i tak bardzo przypadł mi do gustu, o czym świadczyć może fakt, że zaraz po premierze w lutym, rzuciłem się do Saturna po Blue-Raya.