przeszukuje statek i zmieniam szaty Jedi na zwykle ubranie. Zostawiam miecz świetlny. Wychodze na zewnatrz wcieram sobie w twarz piach, zeby wygladac jak miejscowy. Jezeli na pokladzie jest alkochol to polewam sie nim , wcieram go sobie w twarz , zeb ywygladac jak podpity miejscowy. Ide do najblizszego miasta na zwiady. Szukam wszytkich mozliwych informacji, ale nie wypytuje natretnie. Robie z siebei raczej czlowieka, o ktorym inni pragna zapomniec.

też zmieniam ubranie na jakieś "bardziej pospolite", miecze chowam gdzieś głęboko pod szatą, żebym miał do nich szybki dostęp...
udaje się na zwiedzanie miasta, ale tylko tej jego części która jest najbliżej statku... nie zapuszczam się daleko... staram się nie zwracać na siebie uwagi... gdy skończę wycieczkę wracam na statek pogadaćz resztą załogi...
mówię im iż musimy znaleźć sobie kryjówkę najlepiej z daleka od miasta, kryjówkę tymczasową...
możemy także zatroszczyć się o zdobycie paliwa i kontynuowanie podróży...
tylko gdzie byśmy polecieli...
(czy mamy jakieś zapasy jedzenia, pojazdy naziemne, leki, cokolwiek? co pozostało nam na statku? może jakiś astromech?)

-Radek Vimes
Spotykasz grupkę ludzi siedzących w niewielkim barze. Udaje ci się usłyszeć, że rozmawiają o jedi. Co robisz dalej?


Kirishima Koen
Gdy tylko opuściłeś statek zobaczyłeś wysoką wydmę. Z pewnością roztacza się z niem wspaniały widok na okolicę.

PS. Jeśli chcecie powiedzieć coś do innego gracza róbcie to według podanego poniżej przykładu.
- Jak leci - powiedziałem.
Pozostali gacze nie licząc was siedzą na razie na statku jak skamieniali. Dlaczego? Userzy nie napisali jeszcze postów

-Radek Vimes
- Ej koleś - zwraca się do ciebie jeden ze strażników - czego podsłuchujesz. Lepiej przysiądź się do nas. Jeśli umiesz walczyć to może pomożesz nam w poszukiwaniu jedi? Imperium oferuje pokaźną sumkę za znalezienie przynajmniej jednego.

zmieniam sobie imie na Gork Ulec z qyamana :|

Wysiadam powoli ze statku, patrząc czy jest w nim coś, co by mi się przydało, po czym ostrożnym krokiem wyskakuje z wnętrza statku na rozgrzany piasek. Szczelnie owijam się swoją szatą i rozglądam się.

- Darth Kirishima
Gdy tylko wdrapałeś sie na wydmę zaatakowało cię dwóch ludzi pustyni. Byli uzbrojeni. Z pewnością widzieli wasze lądowanie i chcieli okraść wasz statek. Jednak ty stanąłeś im na przeszkodzie.

PS. Proszę cię o nie wybieganie w przód. Napisz najpierw ,że wdrapujesz się na wzgórze. Być może na wzgórzu czeka na ciebie jakaś niespodzianka. Dopiero jak rozprawisz się z ludźmi pustyni napisz, że wracasz na statek. Pamiętaj nie wybiegaj w przyszłość

-Gork Ulec z qyamana
Rozglądasz się i twoją uwagę natychmiast przykuwa wielka wydma. Na jej szczycie stoi twój towarzysz. W jego kierunku skrada się dwóch ludzi pustyni. Następnie rzucają się na niego wymachując dzidami.

PS - do wszystkich: Jeśli możecie to wpiszcie swoje karty postaci w opis. Jeśli zdobędziecie doświadczenie ja wam o tym napisze. Mając kartę w opisie będziecie ją mogli natychmiast edytować. Zbędne będzie czekanie na to aż admini dokonają edycję w temacie. A teraz prośba do adminów. Czy możecie zamienić kartę generała Griveusa z kroqulca?

O i żeby była jasnośc, jestem kel dorem!

myślę "dwóch ludzi pustyni? da sobie rade, nie będe mu przeszkadzał". Tymczasem chowam swój miecz świetlny by był niewidoczny i idę w kierunku najbliższej osady jeżeli jakąś widze, jeżeli nie, rzukam patykiem i tam gdzie wskaże zaostrzony koniec, tam ide.

Gork Ulec z Qyamana
Widzisz w oddali wielką osadę. Gdy tylko do niej docierasz twoją uwagę przykuwa niewielki bar.

PS. Wstawicie te karty do opisów?

wolnym krokiem wchodzę do baru rozglądając się i wyostrzając swoje zmysły w nocy, by na ewentualny atak zdążyć zareagować, jednocześnie ręke pod płaszczem trzymam na rączce od mojego miecza świetlnego. po wejściu do baru rozglądam się.

-Gork Ulec z qyamana
Widzisz swojego przyjaciela Radka. Stoi on naprzeciwko grupy osób siedzącej przy jednym ze stolików.
- Ej koleś - mówi jeden z siedzących przy stoliku do Radka - czego podsłuchujesz. Lepiej przysiądź się do nas. Jeśli umiesz walczyć to może pomożesz nam w poszukiwaniu jedi? Imperium oferuje pokaźną sumkę za znalezienie przynajmniej jednego.

Patrzę na niego, przysiadam sie. Mowie mu, że jestem słabym wojownikiem , ale swietnym tropicielem i znam sie na komputerach.

-Radek Vimes
- To świetnie - powiedział mężczyzna - brakuje w naszej drużynie tropiciela. Czy chcesz do nas dołączyć? Jeśli dorwiemy jakiegoś jedi podzielimy się nagrodą.
Kątem oka dostrzegasz swojego towarzysza Gork Ulca z qyamana wchodzącego do baru.

PS. Mam nadzieję, że czytacie wszystkie posty nie tylko te dotyczące waszych postaci.

spoglądam na ludzi pustyni, którzy mnie atakują. w jaki sposób i czym mnie atakują... (próbuje zrobić tak ażeby stali i atakowali: jeden z lewej, drugi z prawej...)
jeżeli atakują Pałkami Gaffi (chyba tak to się nazywało)
jeżeli biorą zamach od góry, lub z boku pozwalam im jak najbliżej podejść, a gdy tylko poprzez moc wyczuje, iż zamierzają uderzyć rzucam się na piasek, i jednocześnie mocą wyrywam im broń w ten sposób aby nadziali się na broń swojego towarzysza...
jeżeli biorą zamach od dołu wyskakuje do góry przeskakując jednego z nich i kopię go w plecy...
jeżeli jednak obaj atakują frontalnie, robię odskok i gdy broń mnie mija wyskakuje i próbuje kopnąć jednego w głowę...
ogólnie próbuje ich rozbroić...

Kopnąłeś jednego w głowę a drugiemu wyrwałeś mocą broń z ręki. Pozbawiony broni człowiek pustyni zaczął uciekać, a ten, którego kopnąłeś w głowę padł na ziemię nieprzytomny.

PS. Jeszcze raz mi coś takiego napiszesz, a ci nie odpowiem. Możesz napisać tylko coś takiego np. Atakuje ich mieczem. Nie można robić takich jeżeli. Następnym razem, gdy coś takiego zobaczę walka potoczy się nie na twoją korzyść albo w ogóle nic nie odpisze.

Pytam ich co wiedzą o Jedi, oraz co wiedza ogolnie o planecie, poniewaz niedawno przylecialem , gdy dowiedzialem sie o Jedi i nic nie wiem o tym co dzieje sie na planecie, nawet nie wiem co robia imperialni.

-Radek Vimes
- Jedi to - zaczął mężczyzna - rycerze posługujący się świetlnymi mieczami. Są oni wrogami nas wszystkich i imperium. Podobno jeden z nich próbował zabić imperatora! Jednak uratował go dobry Anakin Skywaler. Teraz jednak nazywa się Lord Vader. Przeszedł na dobra stronę i został Sithem. Chcemy zabijać jedi nie tylko dla nagrody ale również dlatego, że wyrządzili tyle złego. To jak dołączysz do nas?

Chetnie. A jak sytuacja wewnetrzno-polityczna planety? I wiecie gdzie szukac tych Jedi?

Tak swoja droga, to mam nadzieje ze wiesz, ze niepodano do publicznej wiadomoaci ze Darth Vader to Anakin? Zdaje mi sie ze oficjalna wersja donosi, ze Anakin zginał broniac Światyni, ale nie jestem pewien.

patrze zdziwionym wzrokiem na radka i jego "kumpla" w barze, ignoruje ich, są dla mnie powietrzem. podchodzę do baru i pytam barmana.

- hej, wiesz za ile można by tu wynająć transport?

-Radek Vimes
- Planeta jest pod nadzorem imperium. Wiemy, że grupa jedi leciała swoim statkiem z Naboo, gdzie wykonywała pewna misję. Obliczyliśmy, że paliwo im się skończy na tej planecie. Dlatego tu jesteśmy.

Gork Ulec z qyamana
- Pogadaj z tym gościem - wskazał na siedzącego samotnie przy stoliku mężczyznę

biorę tuskena na statek i ściągam mu ubranie, (czy ktokolwiek z nas się w nie zmieści?) jednocześnie mówię do reszty:
- przed momentem zaatakowali mnie dwaj tuskeni, jeden z nich uciekł, i na pewno wróci tutaj za niedługo z "przyjaciółmi" trzeba się przygotować...

P.S.: opisuj mi rzeczy takie jak walka bardziej szczegółowo, ponieważ nie da się napisać czegoś w stylu "to ja im wbijam miecze w głowy i po problemie...", nie wiem jak dużo grałeś w rpg, ale im więcej szczegółów tym lepiej, więc proszę o bardziej szczegółowe walki...
a do sprawy z "jeżeli" się dostosuje, bo jaki mam wybór...

Ta zmieścisz się w ubranie tuskena. Zakładasz je więc i bierzesz jego dzidę. Teraz wyglądasz jak prawdziwy człowiek pustyni.

PS. Do jakich przyjaciół mówisz? Przecież oni są w mieście. Jeśli chcesz coś powiedzieć rób to według podanego poniżej przykładu.
- Cześć - powiedziałem.

No to i ja coś wreszcie napiszę.

Idę do miast. Po drodze rozglądam się za kimś, kogo łatwo można okraść np. bogata staruszka. Jeśli nikogo takiego nie znajduję to idę do kantyny.

Idę z nimi na polowanie..

-Darth Kamil
Gdy tylko wszedłeś do miast podbiegł do ciebie zamaskowany mężczyzna. Celował do ciebie z pistoletu.
- Witaj jedi - mówi - teraz pójdziesz ze mną.

Radek Vimes
Idziecie do wyjścia miasta. Widzicie tam twojego kolegę jedi Darth Kamila, który przyleciał z tobą statkiem. Przed nim stoi zamaskowany mężczyzna i celuje do niego z pistoletu. Z pewnością to łowca nagród.

PS. Witamy Darth Kamila!

podbiegam do mezczyzny wykrecam mu reke do tylu , zabierma pistolet i celuej do niego cedzac: mam Cie! -odwracam sie do towarzyszy- juz od miesiaca ten czlowiek tropi mnie i mojego towarzysza. Mysli ze mamy jakies informacje o Jedi. Phi, co za glupota! Gdybysmy je mieli juz dano bylibysmi bogaci. Wszytko przez to ze moj kuzyn ze strony tego świrnietego wuja Eneema, zostal przyjety na trening. Ale nie mam pojecia co sie z nim dzieje i jezeli chociaz troche jest podobny do wuja to zabil sie po drodze na Coruscant, a na pewno jest juz martwy od poczatku wojen klonow...

- Ciekawe - powiedział łowca nagród - interesuje mnie dlaczego twój przyjaciel jest ubrany jak jedi, a u pasa ma świetlny miecz?
Twoi towarzysze wyciągają pistolety i celują z nich w twojego przyjaciela.

PS. Darth Kamil nie przebrał się

idiota....

mhmmm....

Czy ja mowilem, ze moj towarzysz jest normalny? Od dziecisntwa tak ma. W kolko sie przebiera. Raz jest Jedi, raz lowca nagrod, kolejny raz senatorem. Jakies 3 miesiace temu wbiegł na przyjecie dyplomatyczne na planecie Birrkaunla przebrany w stroj kompielowy. Ale prosze nie rozpowiadajcie ze jest szalencem , bo bedzie mu przykro. A teraz Kamil przeprosz tych panow. Kto by pomyslal przebierac sie w te tandetne szmatki w bialy dzien? Nigdy nie miales smaku.

- Po co ty prowadzasz ze sobą tego wariata - spytał łowca nagród - na mnie już czas. Do zobaczenia albo do nie zobaczenia. Oddaj mi jednak pistolet ok?

-poniewaz pewnego dnia kiedy mialem jakies 10 lat i przechodzac przez ulice zagapilem sie i omalo nie wpadlem pod smigacz prowadzony przez jakiegos oszoloma. Gdyby nie ten o to Kamil ktory podbiegl i wypchnal mnie spod pojazdu juz bym nie zyl. Nie wiem czy zrobil to w przyplywie swiadomosci czy w jej braku, ale bylbym chamem, gdybym go nie przygarnal. Masz balster-daje mu go- To co teraz robimy?

-Radek Vimes

- Hymm... - mówi mężczyzna - wokół miasta rozstawiłem kamery. Monitoruje bardzo duży teren.
Mężczyzna wyciągnął z kieszeni małe podłużne urządzenie. Nacisnął jakiś klawisz na jego obudowie i pojawił się niebieski hologram. Gdy mężczyzna skończył mu się przyglądać schował urządzenie do kieszeni i odwrócił się do towarzyszy.
- Widzę na wzgórzu człowieka - powiedział - sprawił, że z ręki tuskana wyrwała sie dzida. To może być jedi. U stóp wzgórza stoi statek kosmiczny. Ruszamy tam natychmiast.

Ide z nimi biore Kamila.

Wypraszam sobie! Ja jestem aktorem! Przyleciałem tu, aby wczuć się w rolę rycerza Jedi! A ten prostak po prostu mi zazdrości. Zawsze był lepszy ode mnie we wszystkim. Nawet na studiach. A teraz, kiedy wreszcie mnie się udało, postanowił zrobić ze mnie wariata - mówię do wszystkich wokół, po czym zwracam się do Radka:
- Radku jak mogłeś? Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi. Nie wierzę.
Następnie ponownie mówię do wszystkich:
- Reżyser poprosił mnie, bym pochodził w tym ubraniu, aby odpowiednio wczuć się w rolę, a z racji, iż Tatooin jest moją ulubioną planetą, postanowiłem tu przylecieć. Ale nie sam. Żeby kogoś zagrać, trzeba go bacznie obserwować. Jego ruchy, sposób mówienia itd. Dlatego ten oto człowiek – wskazuje na Radka – postanowił mi pomóc. Tak, dobrze zrozumieliście. On jest Jedi, w role, którego mam się wcielić. Możecie go zabić. Jestem zrozpaczony jego zdradą.
(akcętuję każde słowo tak jak gdybym był na prawdę aktorem [a propo mam skończone studia aktorskie, wiec przychodzi mi to z łatwością]).


Po chwili pytam się tego łowcę nagród:
- I jak mi poszło? Byłem przekonujący? A może bardziej zaakcentować "Radku! Jak, mogłeś?".
Potem mówię do siebie:
A może z większą wściekłością? Nie, nie. Lepiej będzie się rozpłakać.

-Radek Vimes
Reszta odwraca sie w twoją stronę i wyciąga broń. Przewodzi im łowca nagród.
Darth Kamil
- Ty wariacie - mówi łowca nagród - naprawdę jesteś stuknięty. Powiedziałeś nam, że twój przyjaciel jest jedi. Gdybyś to ty go dostarczył imperium zarobiłbyś kasę. Tak my to zrobimy. A ty również zginiesz za krycie jedi.
Strzela do ciebie z pistoletu.

I co, zginąłem? xD

Jeśli jeszcze żyje, to blokuje jego strzał mieczem, po czym biorę nogi za pas i uciekam ile sił w nogach na statek, wspomagając bieg Mocą. Oczywiście podczas biegu, staram się odbijać wszystkie pociski.

ech...

Uciekam z nim. Uciekajac uzywam Mocy zeby podniesc pasek dookola lowcow i zakryc nasza ucieczke.

-Radek Vimes i Darth Kamil
Biegniecie co sił w nogach. Nagle nad wami pojawia się lecący łowce nagród na takich silnikach jakie miał Boby Fett. Wylądował przed wami i wyciągnął pistolet.
- Ręce do góry - krzyknął.

Krzyczę glosno : Arggghhhhh. Rzuczam sie na ziemie i tarzam sie po niej. A kiedy lowca ze zdziwieniem na mnie spojrzy, przekrecam my miotacz w dloni za pomoca Mocy tak zeby celwoal w jego glowe i naciaksm za pomoca Mocy spust.

-Radek Vimes
Przebijasz głowę łowcy nagród na wylot. Twój przeciwnik pada na ziemie martwy. Upuszcza pistolet. W oddali widzisz biegnącą grupę mężczyzn. Jeden z nich ma karabin blasterowy. Wyciąga go i strzela do ciebie salwą.

turlam sie po ziemi unikajac salwy , lapie miotacz lowcy. Strzelam w tego co do mnei strzelai rzuczam sie do ucieczki.

podchodzę do wskazanej osoby siadając obok niej
- potrzebuje transportu, na Coruscant.

Ja nadal uciekam w stronę statku Biegam między budynkami, żeby zmylić pościg.

Jeśli znajduję chwilę zmieniam ubranie na jakieś łachmany i wcieram w siebie błoto lub coś podobnego. Następnie powoli, jak gdyby nigdy nic idę powoli w stronę statku. A i chowam pod ubraniem miecz.

Jeśli jednak nie znajduję tej chwili, biegnę jak najprędzej w stronę statku, unikając pocisków wymierzonych we mnie.

-Radek Vimes
Twój przeciwnik padł na ziemię martwy. Biegniesz dalej. Zdobyłeś jego pistolet dopisze ci go do ekwipunku. Na horyzoncie widać już wasz statek.
Gork Ulec z Qyamana
- Da się załatwić - mówi mężczyzna - 20 tysięcy z góry. Masz jakieś specjalne życzenia?
Darth Kamil
Uciekasz, bo nie znalazłeś ani chwili na charakteryzację. Zmyliłeś wrogów i pobiegłeś w stronę wydmy, na której stał twój przyjaciel Koen.

Biegne niby w strone statu, ale tak zeby go wyminac i zeby lowcy go niezauwazyli. Chce ich wprowadzic w pustynie a potem schowac sie gdzies i zotawic samych

- Radek Vimes
Biegniesz tak chyba przez godzinę. Łowcy podążają za tobą ale są coraz bardziej zmęczeni. Widzisz jak jeden po drugim padają na ziemie ze zmęczenia. W końcu nie możesz dostrzec żadnego z nich.

PS. Za załatwienie łowcy nagród zarabiasz pięć doświadczenia. Wkrótce powinno ci sie to pojawić w karcie postaci.

-Radek Vimes

+ pistolet blasterowy do ekwipunku
+ 5/10 doświadczenia

Jak jakiś admin będzie miał czas to niech wprowadzi zmiany do karty Radka.

- to chodźmy na twój statek, byle prędko, nie zaplace dopoki go nie zobacze.

-Gork Ulec z Qyamana
Prowadzi cię na jakieś lądowisko. Statek wygląda dość porządnie. Jest biały, a z tyłu ma cztery duże silniki.
- Może być - pyta z uśmiechem mężczyzna - 2o tysięcy to wystarczająca kwota jak na taki luksusowy statek. Powiedz mi teraz kogo mam wieźć? Ile pasażerów?

Wracam sie tą sama droga co przyszedlem na statek. Jezeli widze po drodze martwych lowcow to ich przeszukuje. Na tatku wypoczywam.

Ktory musze meic lv zeby zabic Vadera? Alb chociaz mu dorownac?

odwracam się i jeżeli nikogo w pobliżu nie widze to popycham go mocą na ściane głową, żeby stracil przytomność

-Radek Vimes
Nie spotykasz łowców. Pewnie już zaniechali poszukiwań i uciekli. Wracasz na statek i wypoczywasz. W rogu statku stoi automat z napojami.
Oferuje najnowszy hit galaktyki Big Drink. Ten pyszny napój jest produkowany z owoców coli rosnących na Naboo.

PS. Żeby zabić Vadera musisz mieć 15 level.

wypijam. Pozniej rozkladam sie na kanapie i odpoczywam. Jako ze juz i tak mnie znaja zakladam szaty i biore miecz swietlny. Wychodze ze statku i skradajac sie ide na poszukiwanie przyjaciol.

-Radek Vimes
Na wydmie widzisz tuskena. Oprócz niego nie widzisz nikogo innego. Dziwi cię to, że u stóp tego tuskena leży inny tyle, że nieprzytomny.

PS. To, że masz 15 level nie znaczy, że pokonasz Vadera. Jeśli napiszesz
"wale go mieczem" to wątpię żebyś wygrał. Trzeba zrobić coś mądrego.

-Radek Vimes
Na wydmie widzisz tuskena. Oprócz niego nie widzisz nikogo innego. Dziwi cię to, że u stóp tego tuskena leży inny tyle, że nieprzytomny.

PS. To, że masz 15 level nie znaczy, że pokonasz Vadera. Jeśli napiszesz
"wale go mieczem" to wątpię żebyś wygrał. Trzeba zrobić coś mądrego.

-Gork Ulec z Qyamana
Mężczyzna uderzył głową w ścianę i padł na ziemię nieprzytomny. Na szczęście nikt tego nie zauważył.

PS. Sorry nie zauważyłem, że napisałeś posta

szybko przeszukuje jego ciało by znaleźc kluczyki czy jakis kod dostępu do jego statku. po czym zastanawiam się ile wart jest moj miecz świetlny

-Gork Ulec z Qyamana
Znajdujesz w jego kieszeni srebrna kartę. Z pewnościś służy do otwierania statku. dochodzisz do wniosku, że twój świetlny miecz jest wart z 2500 kredytów.

PS. Nie musisz go sprzedawać. Twoi przyjaciele tez mają kasę. Możecie sie złożyć na cokolwiek tam chcesz

(a ty myślisz że ja mysle o przyjaciołach -.-)

biore swoj miecz i kartke, na kartce piszę "Wybacz mi tą napaść, ale jako Jedi byłem zmuszony zdobyć twoj statek, kiedy się ockniesz, mnie tu już nie bedzie, w ramach malej rekompensaty oddaję Ci mój miecz".

zostawiam mu swoj miecz ale tak by nie byl na wierzchu razem z kartką, po czym wchodze na pokład statku, wznoszę się na orbite, patrze na jakie planety mam wspolrzędne.

zakradam sie do niego, staje za nim ze zgaszonym mieczem w reku i czekam az mnei zauwazy

-Gork Ulec z Qyamana
Nagle zza planety wysuwa się niszczyciel Imperium. Przed tobą pojawia sie holograficzny obraz jakiegoś mężczyzny.
- Witam - mówi - tu osłona planety. Przyjmiemy cię na pokład aby sprawdzić co wieziesz i kim jesteś. Przemieść się we wschodnią część statku i wyląduj na lądowisku numer 23. Pozdrawiam!

Radek Vimes
Tusken cię nie zauważa. Rozglądasz sie i widzisz, że słońce już zachodzi. Jest około 20:30 ale na tej planecie szybko robi sie ciemno. Nagle widzisz coś niesamowitego na niebie są dwa słońca.

PS. Ten Tusken do gracz tylko, że przebrany. Lepiej go nie zabijaj

wpisuje w komputer nawigacyjny 0,0,0 i lecę na Coruscant nim statek się zbliży.

-Gork Ulec z Qyamana
Niszczyciel rozpoczął atak. Wystrzelił za tobą kilka pocisków. Jeden z nich trafił w twój silnik. Rozległ sie huk. Możesz jednak kontynuować lot dale. Trzy silniki są wystarczające. Odwracasz sie i kątem oka widzisz sześć myśliwców łącznie z dowódca wyłaniających się zza niszczyciela. Jesteś w bardzo złej sytuacji. Twój statek niestety nie jest wyposażony w żadne działo.

-.- ja lece nadprzestrzenią a nie normalnym trybem, to chyba oczywiste, że nim oberwalem wleciałem w nadprzestrzeń -.-

-Gork Ulec z Qyamana
Oberwałeś, gdyż nie zdążyłeś wskoczyć w nad przestrzeń. Uszkodzenie silnika jest zbyt duże by w niż wskoczyć, a myśliwce są coraz bliżej.

Czy na tej planecie jest jakas inna osada w poblizu? Przebieram sie w zwykle ubranie i chowam miecz

zwalniam i zatrzymuje statek.

-Redek Vimes
Tak na tej planecie około 20 kilometrów stąd znajduje się inna osada. Jest jednak bardzo biedna. Ludzie żyją tam bardzo skromnie. Nadchodzi jednak noc, a wędrowanie tu po nocy jest bardzo niebezpieczne nawet dla jedi.
Gork Ulec z Qyamana
Twój statek zatrzymuje się. Myśliwce otaczają cię kręgiem. Przed tobą znów pojawia sie hologram mężczyzny. Jest on bardzo zdenerwowany.
- Co to miało być? - pyta - Natychmiast udaj sie na lądowisko. Jeśli spełnisz mój rozkaz w ciągu pięciu minut unikniesz więzienia za ucieczkę. Będziemy jednak zmuszeni przeszukać twój statek.

zakładam szczelniej plaszcz i udaje imperialnego inkwizytora (mogę dusić na odleglosc?)

- Ty chyba nie wiesz z kim masz do czynienia!

w tym momencie podnosze kilka obiektów obok siebie by sprawić dobre wrażenie do projektora.

- Jestem imperialnym inkwizytorem wysłanym do zbadania sprawy Jedi na Tatooine! ale jeden z nich uciekł już na Coruscant, jeżeli opóżnisz moje poszukiwania imperator DOWIE SIĘ O TYM ODE MNIE SZMATO.

Jest w miescie jakas gildia lowcow czy czegoś tam? Mają lądowisko?

-Gork Ulec z Qyamana
Wcale nie możesz dusić. To umiejętność Sitha. Twój rozmówca niestety nie daje się zwieść choć nie jest już taki pewny.
- Imperator - mówi przełykając nerwowo ślinę - kazał sprawdzać każdego opuszczającego planetę. Nie wspominał nic o żadnych wyjątkach. Wracaj natychmiast na nasz niszczyciel. Imperator kazał mi zestrzelić każdy nie słuchający poleceń statek.

Radek Vimes
Na Tatooine wszyscy działają samotnie. W barze, z którego uciekłeś można zdobyć transport jednak po twoich ostatnich wyczynach nie byłbyś tam mile widziany. Polecam ci dość duży budynek we wschodniej części miasta. Mieszczka tam sławny gangster. To do niego należą statki przemytników, których możesz spotkać w barze. Jećli zaoferujesz mu coś ciekawego zawła jednego z nich.

używam na nim affect minda by powiedzial zalodze "zostawić go w spokoju"

-Gork Ulec z Qyamana
- Zostawić go w spokoju - mówi mężczyzna.
Myśliwce zawracają i odlatują w kierunku niszczyciela. Możesz ruszyć dalej. Kątem oka dostrzegasz statek, który zza wrotną prędkością przelatuje poniżej niszczyciela. Najwyraźniej załoga tego statku była skupiona na tobie i nie zauważyła tamtego statku. On tymczasem zwolnił
i posuwał się tylko siłą rozpędu.

rozumiem że w nadprzestrzen nie moge bo...sesja nie pozwala ? jeżeli mogę to wskakuje w nadprzestrzeń na Coruscant, jeżeli nie, zawracam i ląduje niedaleko pałacu jabby.

-Gork Ulec z Qyamana
Wracasz na planetę. Gdy wchodzisz w atmosferę widzisz, że statek zawraca. Jednak zewsząd naparł na ciebie ogień nie mogłeś nadal go obserwować. Wylądowałeś obok pałacu Jabby. Był to dość duży budynek zwieńczony kopułą.

-Gork Ulec z Qyamana
- miecz świetlny.
Jak jakiś admin znajdzie czas to niech wprowadzi zmianę w kp.

ide tam, pytam oceny statkow, prace itd

wychodzę ze statku zamykając go i dochodzę przed brame pałacu jabby, pukam.

-Radek Vimes
W budynku siedzi mężczyzna. Patrzy na ciebie i mówi.
- Witam. Czego chcesz?
Gork Ulec z Qyamana
Z drzwi wysuwa sie mikrofon i głośnik.
- Czego chcesz? - pyta głos.

pytam o ceny statkow oraz czy nie ma jakiejs mysji..

- Hymm... - mówi mężczyzna - statku ci nie sprzedam ale możesz wynająć transport. Cóż... Zadania są stałe. Złap jakiegoś jedi i przyprowadź go tu.

ile kosztuje wynajem transportu? Powiedzmy na Dantooine.

-Radek Vimes
- 10 tysięcy - powiedział mężczyzna.

Mhmm... tam moga byc Jedi. Co powiesz na ugode? 5 tys teraz oraz konrakt na Jedi spisany na papierze. Dzieki temu konraktowi dostaniecie 10 tys z nagrody wyplacanej za Jedi? Czyli w sumie zyskacie 5 tys oraz Waszą cześc z tego co Imperium Wam zapłaci z zabicia przez mnie Jedi. Widzisz... mam pewne umiejetnosci , ktorych Jedi sie nie spodziewa. Przez wiele lat trenowałem sztuke szermirki w lokalnych klubach porozrzucanych na calej Galaktyce. Do tego 5 lat temu nabylem po okazyjnej cenei od jakiegoś łowcy nagrod miecz świetlny. W sumie ;atwo sie do niego przyzwyczaic, jest lzejszy od typowej broni białej. Zaskoczenie da mi taka przewagę, że Jedi padnie. W razie gdybym trafil na paru mogę udawać jednego z nich w koncu mam miecz świetlny i zwabic ich w pulapke. Widzisz wiec jakie macie szczescie ze mnie spotkaliscie

- pracy.

mówię spokojnym glosem.

-Radek Vimes
- Ok - mówi mężczyzna - idź na lądowisko numer 34.
Gork Ulec z Qyamana
- Ok - odpowiada głos - wchodź.
Drzwi stają przed tobą otworem.

Ide tam , biore statek. Patrze uwaznei czy wypisuej mi kontrakt

wchodzę, staram się wyglądać jak najmniej jediowo.

-Radek Vimes
Na lądowisku stoi mężczyzna.
- Czego chcesz? - pyta.
Gork Ulec z Qyamana
Wchodzisz do sali głównej. Po lewej stronie siedzi jabba.

- Witam o wielki dostojny Jabbo The Hutt`cie, przyszedlem prosić Cię o prace.

-Gork Ulec z Qyamana
- Hymm - mówi - jeden facet mnie okradł. Masz mi go tu przyprowadzić. Nazywa sie Kulo.

- jak wyglada?

-Gork Ulec z Qyamana
- Ma czarne włosy - zaczął jabba - i zielone oczy. Jest drobny biznesmanem. Prowadzi wypożyczalnie śmigaczów w południowej części miasta. Odkąd mnie okradł trudno go spotkać. Popytaj różnych ludzi.

- przydalaby mi się jakaś zaliczka..na broń..

-Gork Ulec z Qyamana
Jabba uśmiecha się szeroko.
- Nie daje zaliczek - mówi - idź i przyprowadź mi Kulo.

PS. Super! Nasze rpg ma już sto postów! Brawa

wychodzę z pałacu rozmyślając, owijam się szczelnie płaszczem i idę w strone pustyni.

-Gork Ulec z Qyamana
Kilka minut po tym jak opuściłeś pałac jabby zaszło słońce. Zewsząd naparła na ciebie nieprzenikniona ciemność. Robiło się coraz zimniej jak to na pustyni w nocy. Zgubiłeś kierunek i nie wiedziałeś dokąd iść. Pożałowałeś, że oddałeś swój miecz świetlny. Podobno tutejsze pustynie nocą nie są przyjazne.

siadam i medytuje liczac na cud bo pracować dla hutta nie miałem i nie mam zamiaru.

-Gork Ulec z Qyamana
Nagle z mroku wychodzą dwaj tuskeni. Trzymają w rękach pałki. Słyszysz wokół kroki. Z pewnością ludzie pustyni cię otaczają.

unosze mocą wokol siebie piasek, zeby wyglądać jak wydma.

-Gork Ulec z Qyamana
Tuskeni musieli widzieć cię wcześniej, gdyż nie dają się zwieść. Atakują cię pałkami. Jeden z nich trafia cię w ramię. Całym twoim ciałem wstrząsa okropny ból. Widzisz, że jest ich około dziesięciu.

robię skok na sąsiednią wydme i force speedem uciekam z miejsca.

-Gork Ulec z Qyamana
Ruszyłeś na przód. Biegłeś co sił w nogach ale ludzie pustyni wcale sie nie oddalali. Od lat tutaj mieszkali i przywykli do ścigania ofiary. Nagle na horyzoncie widzisz domek. W jego oknach świeci się światło.

zatrzymuje się czekając aż mnie otoczą, używam force wave i wywracam ich, po czym przyciągajac broń jednego atakuje bezbronnych leżących na ziemi.

-Gork Ulec z Qyamana
Zabijasz dwóch z nich jednak reszta podnosi się. Jest strasznie zdenerwowana tym co zrobiłeś. Atakują cię swoimi pałkami. Jeden z nich trafia cię nią w rękę. Słyszysz szczek łamanych kość. Całym twoim ciałem wstrząsa okropny ból. Masz złamaną rękę. Padasz na ziemię z wielkim trudem łapiąc oddech.

to jest kit, że jedi by sobie z 10 tuskenami nie dal rady ^^

unosze wszystkich naraz mocą do gory i zrzucam z wydmy uspokajając umysł.

mowie mu ze chce pojechac na Dantooine z grupka lowcow

-Radek Vimes
- Ok - mówi mężczyzna - będzie to kosztowało dziesięć tysięcy. Przyprowadź tu swoich towarzyszy jutro rano. Na dziś kończę prace.
Zrobiło się ciemno. Słońce zaszło i zimno naparło na ciebie ze wszystkich stron.

Gork Ulec z Qyamana
Zrzuciłeś ich z wydmy. Przerażeni twoimi nad przyrodzonymi zdolnościami zaczęli w popłochu uciekać. Bardzo doskwiera ci ból ręki.
Jest złamana. Nie możesz nią swobodnie ruszać. Zwisa smętnie przy twoim boku. jest okropnie zimno. Na horyzoncie widzisz mały domek. W jego oknach palą się światła.

PS. Nie jesteś jakimś super jedi. Można cię porównać do Anakina z drugiej części

wiesz, myślę że moc Anakina z drugiej części i tak jest mocą o której 3/4 jedi może pomazyc jak nie więcej :]

medytuje i wprowadzam się w trans leczniczy

-Gork Ulec z Qyamana
Mimo usilnych prób nie dajesz rady sie wyleczyć. Jesteś początkującym jedi i to za wiele na twoje umiejętności. Jest bardzo zimno. Twoje ciało skostniało i zdrętwiało. Leżysz na pisaku. Ból ręki jest bardzo silny.

-Wszystkich graczy zapraszam do gry o 16:00. Wejdźcie wtedy na bastion do tego tematu. Przez godzinkę lub nawet trochę więcej(to zależy od ilości czasu jakim dysponujecie) pogramy sobie w naszego rpg`a. Pchniemy trochę sesje do przodu. Zapraszam na pewno będę. Nie zawiedźcie mnie! Może podczas dzisiejszej gry o 16:00 levele wam trochę podskoczą

-.- to leże i umieram.

-Gork Ulec z Qyamana
Nagle z domku, który widziałeś wychodzą ludzie i biorą cię do środka. Mężczyzna nastawia ci rękę i nakłada gips. Potem kładzie cię przy piecyku.

PS. Nie jesteś herosem i wszystko nie będzie ci się udawać. Myślałeś, że zaraz polecisz na Coruscant i zbijesz za jednym zamachem imperatora i Vadera. Bądź o 16:00

nie, mysle ze na Coruscant lepiej się ukryć i gdzies stamtąd polecieć -.- niż na zapyzialym tatooine we wladaniu huttów.

czekam.

-Gork Ulec z Qyamana
W domu mieszka mężczyzna oraz kobieta. Maja dwójkę dzieci. Brzdące grają w jakąś grę wyświetlaną na holograficznym ekranie. Mężczyzna zauważywszy, że się zbudziłeś podszedł do ciebie i powiedział:
- Przez dwa dni będziesz musiał nosić gips. Jest on zrobiony z żelu, który przyspiesza zrastanie kości. Muszę podać ci witaminy, gdyż bardzo długo leżałeś na piasku i możesz dostać zapalenia płuc.
Mężczyzna podał ci szklankę pełną zielonej, niezbyt zachęcającej mazi.
- Wypij to. Jest to napój bogaty w witaminy. Opowiedz mi teraz co tu robiłeś o tej porze.

PS. Czemu cię nie było o 16:00?

- jestem tragarzem, napadli na mnie tuskeni...

-Przeciez byla umowa z szefem, że jade za 5. Spojrz tu masz moj kontrakt.
Pokazuje mu go.

-Gork Ulec z Qyamana
Mężczyzna uśmiechnął się sam do siebie.
- Dobrze panie tragarzu - powiedział - ciężki ładunek niosłeś nie?

Radek Vimes
Mężczyzna roześmiał się.
- Umawiałeś się z moim szefem - powiedział - a nie ze mną. Ja żądam 10 tysięcy. Chyba, że dasz mi 5 tysięcy i coś ekstra.

- okradziono mnie..

-Gork Ulec z Qyamana
Mężczyzna uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Ani trochę ci nie wierzę - powiedział - ale to twoja sprawa i nie będę cię wypytywał. Czy masz ochotę coś zjeść?

- mogę coś zjeść, ale jak mogę się odwdzięczyć, mam tylko 5000 kredytów..

-Gork Ulec z Qyamana
- Nie ma za co się odwdzięczać - powiedział mężczyzna.
Przyniósł ci talerz na którym była pizza. Wyglądała naprawdę znakomicie. Do popitki miałeś jakiś nie znany napój.
- To jest Big Drink - powiedział mężczyzna - jest produkowany na Naboo z owoców coli. To hit galaktyki spróbuj.

jem pizzę, napoju nie tykam pijąc kranówe, czekam aż zagoją mi się rany

Pfff... Smieje mu sie w twarz. Patrze rezolutnie. No wlasnie. Z Twoim szefem. Twoim. Twoim imbecylu. Mam nadzieje ze chczesz u niego nadal pracowac? Bo jak nie to moge z nim pogadac. Jestem wazna cześcią świezej misji na Jedi. Bez mojego udzialu misja sie nei uda, i Ty nie dostaniesz premii.

-Gork Ulec z Qyamana
Gdy kończysz posiłek czujesz się bardzo śpiący. Dzisiejszy dzień był naprawdę emocjonujący. Jest około północy. Do rana jeszcze trochę zostało. Do tego czasu lepiej nie wychodzić z domu. Jak sam zauważyłeś pełno tu ludzi pustyni. Są oni niebezpieczniejsi niż przypuszczałeś.

Radek Vimes
Mężczyzna czyta uważnie kontrakt.
- No dobra koleś - mówi - może pić i pięć tysięcy. Przyjdź tu jutro rano o godzinie siódmej razem ze swoimi przyjaciółmi.
Było już ciemno i zimno. Trzeba było poszukać miejsca na nocleg.

ide poszukc lowcow

Opuszczasz lądowisko i idziesz miastem. Nagle widzisz stojących nieopodal baru mężczyzn w masach. z pewnością to są łowcy nagród.

zasypiam i budze się 2 dni pozniej jak moge zdjąć gips

-Gork Ulec z Qyamana
Niestety obudziłeś się rano. Mężczyzna popatrzył na ciebie z powagą:
- możesz wyruszyć dalej - powiedział - gips ma w sobie komputer. Gdy nadejdzie czas rozsypie się w proch. Jest bardzo elastyczny i w niczym nie powinien ci przeszkadzać. Czy zjesz z nami śniadanie?

- nie, dziękuje, czy macie na sprzedaż jakąś broń? okradziono mnie z mojej własnej, zapłace.

--Gork Ulec z Qyamana
- Mamy - powiedział mężczyzna.
Wyszedł z pokoju i po chwili wrócił z długom dubeltówką blasterową. Ta broń nie nadawała się raczej do walki. Można wystrzelić jedynie dwa pociski bez przeładowywania.
- Sprzedam ci ją za trzy tysiące - powiedział mężczyzna - wiem, że jesteś w potrzebie ale ja też potrzebuje pieniędzy. To kiepska broń. Używam jej gdy chodzę na polowania. Nie jest taka zła.

- nie pozbawie was jedynej broni, już lepiej obronie się bez żadnych przyrządów, w którą strone moge dojść stąd do najbliższego portu kosmicznego?

-Gork Ulec z Qyamana
Idź na północ - mówi mężczyzna - jakąś godzinę drogi stąd jest port kosmiczny. A tak na przyszłość mam dla ciebie radę. Podróżuj tylko za dnia. W nocy wszędzie jest pełno tuskenów.

- dziękuje, moge coś dla was zrobić?

-Gork Ulec z Qyamana
- Jeśli masz czas i ochotę to tak - powiedział mężczyzna - niedawno zaginął mi robot. Może ktoś go ukradł. Czy mógłbyś go odszukać. Stało się to kilka chwil przed tym jak ciebie znalazłem. Właśnie dlatego opuściłem dom. Szukałem mojego robota. Ten, który go porwał odszedł w głąb pustyni. Widziałem na horyzoncie ciemny kształt. Pomożesz mi? Zapłacę.

- rozejrzę się w drodze do portu, nie mogę zbyt długo zabawiać w jednym miejscu, jestem poszukiwany.

-[color=red]Od jutra do 20.08.08 nie będzie mnie na Bastionie. Przez ten czas nie będę mógł prowadzić sesji. Jednak 20.08.08 na pewno zamieszczę posta. Jeszcze dzisiaj jestem![/color]

-Gork Ulec z Qyamana
- Ok - mówi mężczyzna - powodzenia!
Po dwóch godzinach drogi nareszcie jesteś w mieście. Jest dziesiąta rano, a wszędzie są już tłumy.

szukam statku w porcie który mógłbym zdobyć i udać się nim na Coruscant/Taris/Dagobah/Naboo/Alderaan

-Gork Ulec z Qyamana
Idziesz na lądowisko. Spotykasz tam jakiegoś faceta.
- Czego chcesz? - pyta cię unosząc brwi.

- załatwisz mi statek (używam mind tricka jak obi wan )

-Gork Ulec z Qyamana
Mężczyzna uśmiecha się szeroko.
- Schowaj swoje sztuczki jedi w kieszeń i mówi gdzie chcesz lecieć - wypalił pilot.

- przetransportuj mnie na Alderaan

-Gork Ulec z Qyamana
- Ok - mówi - będzie cię to kosztowało 30 tysięcy. Co? Ta palneta jest daleko.

- 5 tysięcy teraz, 25 na miejscu. (czy on ma blaster przy sobie?)

-Gork Ulec z Qyamana
Mężczyzna śmieje się ochryple.
- Za pięć tysięcy to cię mog e zawieść na Dantooine - mówi.

on ma blaster

przyciągam jego blaster i wycelowuje w niego

- twoje życie jest warte 25 tysięcy? (tylko mnie nie zmuszaj do lotu na dantooine -.-)

Mężczyna roześmiał się. Poczułeś zimną lufę na skroni.
- Zapomniałem wspomnieć, że mam drugiego pilota - powiedział.

schylam się, turlam pod 2gim pilotem i strzelam do niego serią pocisków laserowych.

-Gork Ulec z Qyamana
Jeden z pocisków trafił drugiego pilota w ramię. Mężczyzna zawył z bólu i chwycił się za krwwawiące ramie. Pierwszy pilot uderzył cię pięścią w twarz i pchnął na ścianę. w tym zamieszani upuściłeś pistolet odebrany pilotowi.

skupiam się przez sekunde i używam najmocniejsze force pusha jakiego potrafie, żeby pchnąć ich mocą w sufit albo przeciwległą ściane, chwile potem przyciągam mocą oba pistolety blasterowe.

-Gork Ulec z Qyamana
Mężczyźni wzlecieli w powietrze, a następnie poszybowali w lewo. W prost na ścianę. Uderzyli w nią z taką prędkością, że posypał się tynk obaj stracili przytomność. Drugi pilot najwyraźniej doznał jakiegoś poważnego obrażenia gdyż z jego usta zaczęła wypływać krew plamiąc ubranie czerwonymi kropkami. Hałas jaki wyrządziłeś najwyraźniej był słyszalny, gdyż zewsząd rozległ się odgłos kroków.

- ups, przegiąłem.

jak najszybciej do nich biegne zabierając kluczyki czy co to tam do otwarcia ich statku, zabieram blastery i kredyty jeżeli maja i wbiegam na poklad statku.

-Gork Ulec z Qyamana
Gdy spróbowałeś włączyć silniki na ekranie wyświetlił się komunikat o bardzo małej ilości paliwa. Nie starczy z pewnością na opuszczenie terytoriów zewnętrzny. Komputer wyświetlił, że możesz dolecieć na następujące planety:
Dantooine
Endor
Geonosis
Tatooine
Utapau
Bakura
Kessel
Yavin
Mustafar

wybieram kurs na Dantooine bo to juz najmniejsze zło

-Gork Ulec z Qyamana
Gdy tylko opuszczasz planetę pojawia się już znajomy niszczyciel imperium. Przed tobą materializuje się hologram mężczyzny, który każe wylądować ci na lądowisku numer 42

olewam to i ciągne za dźwignie nadprzestrzenną by wlecieć w nadprzestrzeń na Dantooine nim oni cokolwiek zdążą zrobić.

olewam to i ciągne za dźwignie nadprzestrzenną by wlecieć w nadprzestrzeń na Dantooine nim oni cokolwiek zdążą zrobić.

Ide do baru, witam sie z nimi, mowie kim jestem.

zdejmuję maskę Tuskena, wchodzę na nasz statek i przeszukuję go dokładnie...
biorę najcenniejsze rzeczy...
próbuje także znaleźć jakiś elektroniczny notes i przesłać z komputera pokładowego wszystkie ważniejsze informacje... potem kasuje wszystko w komputerze pokładowym...

-Gork Ulec z Qyamana
Wylatujesz w nad przestrzeń. Lot nie trwał zbyt długo. Nagle rozległ się komunika głoszący, że za pięć minut dotrzesz do Dantooine. Trzeba wyłączyć silniki. Komputer nie wykrywa żadnych statków imperium w pobliżu planety. Można więc przeprowadzić manewr lądowania.

Radek Vimes
Podczas rozmowy mówisz im, że jesteś jedi. Jednak łowcy nagród nie wykazują tym najmniejszego zainteresowania. Jednak dostrzegłeś cień uśmiechu na twarzy jednego z nich.

PS. Pewnie ciekawi cię dlaczego powiedziałeś im kim jesteś. W ostatnim poście napisałeś "mówię im kim jestem". Nie wspomniałeś ani słowa o kłamstwie. A może chciałeś im powiedzieć, że jesteś jedi

Darth Kirishima
Znajdujesz na pokładzie elektroniczny notes. Przesyłasz na niego informacje z komputera. W ładowni znajdujesz dwa pistolety blasterowe.
Oprócz nich nie ma na pokładzie nic wartościowego. Jesteś bardzo zmęczony po całym dniu. Kładziesz sie na kanapie i idziesz spać. Rano budzi cię wpadające przez okna statku światło.

to byl skrot myślowy...... mialem na mysli kim jestes wziawszy pod uwagę kontrakt kotry podpsialem, pokazuje im go.

-Radek Vimes
Łowcy nagród przeczytali kontrakt.
- Acha - powiedział jeden z nich - zgoda wyruszymy z tobą. Lecz najpierw
chodźmy do baru coś zjeść.
Łowcy skierowali się w kierunku drzwi wejściowych.

PS. Odpisuje drugi raz dziennie. Według regulaminu

ide z nimi, nei daje sie otruc

-Radek Vimes
Po obfitym posiłku zdrzemnąłeś się w barze. Wkrótce łowcy nagród obudzili cię. Była szósta rano. Powiedzieli ci, że czas iść na lądowisko jeśli mamy tam być o siódmej.

PS. Czemu inni gracze nie odpisują?

ide z nimi,

-Radek Vimes
Idziecie na lądowisko i wsiadacie do statku. Pilot potchodzi do ciebie i pyta:
- Gdzie mamy lecieć? Daj mi te 5 tysięcy!

daje mu je ,
-Kurs na Dantooine

-Radek Vimes
Docieracie na miejsce około jedenastej. Wysiadacie ze statku. W małym porcie kosmicznym.

pytam swoich jak zamierzaj dorwac jedi...

-Radek Vimes
Jeden z łowców podrapał się po głowie, a następnie zaczął swoją przemowę:
- Na tej planecie są kopalnie, z których wydobywa się kryształy używane do budowy mieczy świetlnych. Jeden ze szmuglerów został ogłuszony przez jedi ale ten zostawił mu miecz. Z pewnością będzie chciał sobie zbudować nowy. Uda się więc do kopalni. My też musimy tam ruszyć. Zastawimy pułapkę. Najpierw jednak musimy wynająć jakiś śmigacz.

PS. Jeśli jesteś zainteresowany wzięciem udziału w sesji rpg, która rozegra się na bastionowym chacie wyraź zainteresowanie w założonym przez mnie temacie: Gra na bastionowym chacie

Ide z nimi coeniam ich sile ilosc i wyposazenie.

-Radek Vimes
Jest ich pięciu. Przewodniczy im najwyższy z nich. Wszyscy maja maski. Uzbrojeni są jedynie w karabinki blasterowe przewieszone przez ramię. Maja duże muskuły co świadczy, że są bardzo silni. Po godzinie drogi przywódca łowców proponuje zatrzymać się na chwile. Znajdujecie kilka skał między, którymi można odpocząć w cieniu.

ide z nimi odpoczac

-Radek Vimes
Nagle na horyzoncie zauważasz kilka osób. Po chwili rozpoznajesz w nich ludzi pustyni. Kroczą powoli. Jest ich może z dwudziestu.

ide w ich strone. co lubia tuskeni na Dantooine?

-Radek Vimes
Przywódca stada ogarów Kath rzuca się na ciebie. Reszta przygląda sie jego poczynaniom.

PS. Upss... Pomyliło mi sie i mśslałem, że jesteś na Tatooine. Zamieniam tuskenów w ogary Kath.

odskakuej na lewo i tnę go meiczem po boku..

-Radek Vimes
Z rozciętego boku zwierzęcia trysnęła krew. Inny członek stada skoczył na ciebie i uderzył cię łapą tak, że odleciałeś kilka metrów dalej.

kiedy zatrzymuje sie na ziemi skacze na ronw nogi i czekam w pozycji obronnej

-Radek Vimes
Nagle zza twoich pleców leci salwa pocisków blasterowych. Obracasz sie i widzisz strzelających łowców nagród. Dwie bestie zostają powalone. Pozostało jednak jeszcze 18, a łowcy nie maja w blasterach nieograniczonej liczby nabojów. Zwierzęta również siadają w pozycji obronnej.

podbiegam do drapieznikow, w ostatnim momemencie gdy jestem tuz przed nimi odskakuje na bok i ciacham szeroko

-Radek Vimes
Dwóm odciąłeś łby ale jeden z pozostałych rzucił się na ciebie i drapną cię w ramie. Krew trysnęła na wszystkie strony. Okropny ból wstrząsnął twoim ciałem. Upadłeś na ziemię jęcząc z bólu. Ogar podszedł bliżej i uniósł wyposażoną w pazury łapę. Zaczął ją opuszczać. Widziałeś to jak na zwolnionym filmie. Pozostało tylko kilka sekund na reakcję.

Czemu nie odpisujesz???

kopia go noga po glowie , ptyztykam meicz do lba i go wlaczam...

-Radek Vimes
Przecinasz łeb zwierzęcia na wylot. Stworzenie pada na ziemię martwe. Reszta stada widząc z jaką łatwością pokonałeś ich pobratymców ucieka w popłochu potykając się jeden o drugiego. Krew płynie z twojego ramienia. Łowcy nagród podbiegają do ciebie.
- Co się stało? - pyta ich przywódca.

-Te stworzenia za nami szły. Chcialem im sie przyjrzec, w koncu neibezpiecznei jest pozwolic drazpiznikom za nami podazac, i to mne izzatakwoalo.

-Radek Vimes
Przywódca łowców nagród drapie się po głowie.
- Muszę ci założyć opatrunek - mówi.
Odcina ci rękaw koszuli nożem, a następnie użya go jako opatrunku. Biały materiał szybko robi się czerwony.
- Nie mam niczego do odkażenia rany - mówi łowca - musisz poczekać do czasu aż znajdziemy się w mieście. Tam pójdziemy do szpitala. Miejmy nadzieję, że nie wdało ci się zakażenie.
Z trudem wstałeś. Ramię bardzo cię boli jednak krew wkrótce przestanie płynąć.

najpierw chowam głęboko pod ubranie miecz świetlny oraz notes elektroniczny, blastery przypinam do pasa; ubieram się tak aby wyglądać na tutejszego i udaję się w stronę miasta do jakiegoś baru...

dziekuje mu i ide z nimi

Wasz statek stał na pustyni. Kilku tuskenów zbliżyło się do niego.
- Mamy szczęście - powiedział jeden z nich.
Było ich kilkunastu. Weszli do środka i pierwsze co zobaczyli to był jakiś człowiek. Nazywał się Dash Organa. Siedział na kanapie. Gdy tuskeni weszli na pokład poderwał się lecz zanim zdążył wyciągnąć miecz świetny został trafiony pociskiem z blastera jednego z tuskenów.
Padł na ziemię martwy. Jego świetlny miecz potoczył sie po podłodze. Tak zginął Dash Organa. Jeden z ostatnich jedi w galaktyce.

PS. Gdyby Kirishima nie odpisał to spotkałby go taki sam los jak masterlu. Gracz zginął ponieważ nie odpowiadał. A przecież nie można siedzieć w statku kosmicznym na środku pustyni przez wieki.

Darth Kirishima
Opuszczasz statek i kierujesz się w stronę miasta. Po dwóch godzinach drogi docierasz na miejsce. Twoja uwagę przykuwa niewielki barek. Wchodzisz do środka i rozglądasz się wokoło. Siedzi tu wiele osób.
- Coś podać? - pyta barman.

Radek Vimes
Zanim jednak wyruszyliście w drogę przywódca łowców zaproponował jakiś posiłek. Nie mieliście zapasów więc łowca zasugerował upieczenie mięsa ogarów. W cieniu kamieni między, którymi mieliście obóz rosły jakieś rośliny. Łowcy wykarczowali je i ułożyli z nich stosik. Przywódca zdarł z ogara skórę i podzielił mięso na porcje. Potem nabił je na długie zaostrzone patyki.
- Ej - zwrócił się do ciebie - czy mógłbyś jakoś za pomocą swojego świetlnego miecza zapalić ten stosik?

moge, ostroznei podbalam czesc nazbieranego chrustu

-korelianską raz-zamawiam i rozglądam się po spelunie

-Radke Vimes
Posiłek nie był zbyt smaczny. Mięso ogarów było żylaste i twarde. Po posiłku przywódca łowców przemawia zwracając się do ciebie.
- Co dalej?

Darth Kirishima
Barman podaje ci napój. Wszystkie stoliki są zajęte. Musisz się wiec gdzieś dosiąść.

proste, idziemy do mista, ja ide po lepszy opatrunek a kilu ludzi niech sie wypyta o Jedi, tylko nie chodzmy wszyscy b o sie plotka rozejdzie

przechodząc przez sale słucham kto z kim o czym rozmawia...
jeżeli ktokolwiek wymienia słowo "jedi" prubuje do niego zagadać...
albo szukam po prostu jakichś łowców nagród i do nich się dosiadam...

Drodzy Admini! Jeśli moi aktywni gracze odpisali to nie widzę przeszkód abym odpisał trzeci raz dziennie.

Radek Vimes
Idziecie do miasta. Nie macie czasu wracać do tego miejsca gdzie przylecieliście. Udajecie się więc do handlarskiego miasta znajdującego się w okolicach kopalni diamentów. Gdy tylko przekroczyliście bramę miasta zauważyliście mnóstwo sklepów z diamentami.
- Idziemy popytać sie o jedi - mówi przywódca łowców - ty idź do szpitala. Spotkamy się tu wieczorem.
Łowcy odchodzą.

Darth Kirishima
Nie słyszysz słowa jedi ale przy jednym ze stołów siedzą dwie zamaskowane postacie. Z pewnością są to jedi. Gdy sie do nich dosiadłeś jeden z nich zapytał.
- Czego chcesz?

pytam przechodnai o droge do szpitala i ide za jego wskazaniem

-[Radek Vimes[/b]
Gdy tylko przekroczyłeś próg szpitala zagadnął do ciebie znudzony recepcjonista
- Jakie schorzenie?

pokazuje mu zakrwanioną rękę :
- powierzchowna rana

-Radek Vimes
- Aha - mówi będzie to kosztowało 100 kredytów chyba, że masz coś ciekawszego do zaoferowania. Wtedy zapiszę w bazie danych, że w ogóle cię tutaj nie było. Masz coś? Jakiś blaster kryształ?

mowie ze w zamian za opieke moge pomoc dogladac chorych (do tego czacu co ustalilem na sptokanie)i ze znam sie na tym troche

-Radek Vimes
- No dobra - powiedział recepcjonista - idź do pokoju numer 8. Tam opatrzą ci ranę. Gdy skończą poproś ich o jakąś pracę np. doglądanie chorych.

ide zeby mi opatrzyli ramie, a potem pomagam tym co trzeba

-czy mogę się dosiąść?- pytam łowców nagród, przyglądam im się uważnie...
-jestem Killow, widzę że wy także szukacie Jedi... jestem od niedawna łowcą i brakuje mi wprawy czy mógłbym się do was dołączyć? na pewno się przydam. - zagaduje do nich, (czy są to jacyś znani łowcy? czy gdzieś widziałem już ich twarze?)

-Radek Vimes
Nastaje wieczór. Przypomina ci się, że musisz już iść na spotkanie z łowcami. Personel szpitala dziękuję ci za pomoc. Wychodzisz ze szpitala.
Po drodze widzisz znudzonego recepcjonistę śpiącego w fotelu.

Darth Kirishima
Nigdy ich nie spotkałeś. Jest ich dwóch. Jeden patrzy na ciebie ciekawie.
- Jeśli chcesz to możesz się do nas dołączyć - powiedział.

Mały statek zbliżał się do Dantooine z zawrotną prędkością. Komputer sygnalizował, że trzeba wyłączyć silniki nad przestrzeni ale pilot spał. Nazywał się Kroqulec. Był bardzo zmęczony wydarzeniami ostatnich dni i zasnął za sterami. Spał tak mocno, że nawet alarm go nie obudził. Statek zderzył się z atmosferą planety. Rozległ się wielki wybuch, a pojazd po prostu wyparował. Dla mieszkańców Dantooine niebo częściowo przez kilka sekund było czerwone. Na ziemię nie spadły nawet części statku. Zderzenie było tak mocne, że wyparował już w górnych warstwach atmosfery. Tak zginął Kroqulec. Jeden z ostatnich jedi w galaktyce.

Tymczasem na Tantooine na wielkiej wydmie stała wysoka postać. Był to jedi o imieniu Kamil. Nagle ze stojącego w pobliżu statku wyszło kilku tuskenów. Nieśli oni wielkie tobołki. Zauważywszy człowieka rzuciły się w jego stronę. Zanim mężczyzna dobył swego świetlnego miecza został trafiony serią z blastera jednego z tuskenów. Zachwiał sie na nogach i runął na ziemię. Zsunął się z wydmy, a miecz wypadł mu z ręki. Tak zginął Kamil. Jeden z ostatnich jedi w galaktyce.

Jak się nie odpisuje to się ginie

-widzieliście już statek jedi? jest niedaleko. mogę wam pokazać. ja już go przeszukałem ale nic nie znalazłem, może wasze oczy będą bystrzejsze i coś znajdziemy, coś co pozwoli nam schwytać jakiegoś jedi...- proponuje pijąc drinka...

-Darth Kirishima
- No czas zostać bogatym - krzyknął jeden z łowców - idziemy zapolować na jedi w drogę.
Poderwał się z miejsca lecz potknął się o nogę fotelu i runął na stolik. Stłukł wszystkie szklanki łącznie z twoją. Stolik zarwał sie pod ciężarem łowcy. Nogi połamały się a łowca wylądował na podłodze.

klepe go przyjaznei po ramieniu i wychodze do lowcow

-Radek Vimes
Na miejscu spotkania jest jakoś dziwnie. Wszystkie kramy są otwarte ale nie ma sprzedawców ani kupców. Łowców też nigdzie nie widać. Nagle ze wszystkich ulic wypały klony Imperium przeładowały broń i wycelowały w ciebie. Było ich około 60. Pojawili się także łowcy nagród oraz... Darth Vader.
- To on - powiedział przywódca łowców do Vadera.
- Aha - odparł Sith - Witaj młody jedi. Jakie jest twoje ostatnie słowo?
- Mogę się wtrącić? - spytał Vader łowca.
- Mów
- Więc chciałem ci drogi Radku na końcu naszej znajomości przytoczyć pewne powiedzenie. Lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu. Chodzi tu o to, że lepiej dostać kasę za jednego jedi niż uganiać się za czterema.
- Twoje ostatnie słowo? - powtórzył Vader.

Patrzę na niego: Ty tchorzu! Wiedzialem ze to w Twoim stylu wydac mnie nawet nie probujac ze mna walczcyc, szelmo!
Do Vadera: Ah tak typowy Sith. Kazac ludziom zalatwic sprawę za siebie, samemu nie kiwajac palcem. Slebeusz [pogardliwy usmiech]

-Radek Vimes
- Hehehe - zaśmiał się Vader - widzę w tobie predyspozycje na Sitha. Może zechciałbyś służyć Imperium. Sithem jednak nie zostaniesz za słaby na to jesteś. Możesz jednak zostać dowódcą batalionu szturmowców. Co ty na to mój młody jedi?

-[okolo minuty patrzenia na mistrza gry w bardzo dziwny sposob]

No ok, ok....

Vader zaśmiał się.
- Dobrze, dobrze - powiedział Vader - teraz musisz odnaleźć swojego przyjaciela Kirishime. Powiem ci tyle, że wyśledziliśmy, że przeby wa Tatooine. Masz go zabić. Transport już czeka. Polecisz promem Imperium, a wesprze cię garnizon. Dzięki temu dowiedziesz swej lojalności wobec imperium.

PS. Pamiętaj Radek. A gdy na ciemną ścieszke wejdziesz na zawsze twoim losem rządzić będzie. Jeśli zgodzisz się służyć imperium nie pozwolę ci go zdradzić. Jesli to zrobisz to zginiesz

Kto powiedzial ze sie zgodze? Zgodze sie dopiero jak dowiode lojalnosci, narazie to sa puste slowa

Ide do transportu... patrze ilu mam ludzi i jak uzbrojonych

-Radek Vimes
Masz 20 klonów. Uzbrojonych w karabiny blasterowe. Startujecie. Po kilku godzinach wpadasz razem ze swoim oddziałem do baru. Przy jednym ze stołów siedzi Kirishima w towarzystwie dwóch łowców nagród.