lord_wiatrak napisał(a):
Jeśli CSM->JSM następuje w chwili śmierci i jest to coś na kształt naszego żałowania za grzechy, ostatniego namaszczenia, itp. Mniejsza o to, religię znasz. W takim wypadku OWK i Yoda się mylili, bo wtedy nawrócenie jest możliwe. Oni po prostu nie wierzyli, żeby to się stało.
A to różnica.
Oj, trzeba, trzeba być kuszonym.
Albo inaczej – trzeba mieć powód i skłonności, żeby przejść na CSM. Vide Hrabia Dooku.
Gdyby Ani znał Impiego miesiąc, to raczej by nie przeszedł, bo ujmujesz wszystko w jednym wymiarze. W którym okresie życia miałby znać go tak krótko? Jako dzieciak? Młodzieniec? A samą Padme? Ile by ją znał? Anakin był nią zafascynowany jako chłopiec, 10 lat nie widział, hormony i już... stało się.
Słabym punktem AS nie była tylko i wyłącznie wizja utraty Amidali – niestety E3 zasadniczo się do tego sprowadza. Całe życie: opuszczenie matki – połączona z tym tęsknota, potem szkolenie – a jak wiemy QGJ go ostrzegał, że nie jest to takie łatwe, potem liczne piętrzące się trudności, o tragedii – utracie matki nie wspomnę, następnie (no w międzyczasie) niespełniona miłość i zemsta (wybicie Tuskenów) – aspekt wiadomy, a potem życie w kłamstwie (potajemny ślub).
A jeszcze ci, którym zaufał, w których wierzył jemu samemu nie wierzyli, nie ufali...zawodzili go coraz bardziej. W jego mniemaniu.
Nawarstwiło się w nim wiele. I masz, ciach i po ręce...to wszystko to olbrzymia trauma.
Weź to razem do kupy, dodaj że kumulowało się to w nim przez wiele lat i otrzymujesz doskonały materiał na Ciemnego Lorda.
A Luke? Dostał wszystko od razu, nie miał czasu na przemyślenia, tylko działanie.
Stąd raz: Imperatorowi chodziło raczej o sam atak, czyli zdolność do podniesienia ręki na bezbronnych (vide Tuskeni w E2).
Stąd dwa: Luke patrząc na rękę ojca przez moment pomyślał. I to go w sumie uratowało.
Sam stracił rękę broniąc się (E5) a uciął już i tak sztuczną rękę ojcu atakując praktycznie bezbronnego człowieka. A to wielka różnica. Luke pokonał ojca po części psychicznie, Vader (wg mojej teorii) chciał sprawdzić czy jego syn zrobi to co on kiedyś. A ten nie zrobił, nie dał się do końca ponieść emocjom, a ponadto odrzucił miecz. Czy Anakin kiedykolwiek porzucił/odrzuciłby miecz? Wątpię. To może proste rozumowanie, ale skoro w chwili takiej klęski swoich jedynych przyjaciół pokonuje największego wroga i mówi stanowczo NIE ostatecznemu ciosowi, to nie może być dla Imperatora użyteczny.
Z tą Leią to moim zdaniem jest inaczej. Luke stracił rodzinę, poznał nowych ludzi, którzy stali się dla niego przyjaciółmi. I bach dowiaduje się, że ma siostrę. Ale tuż przedtem największy wróg okazuje się być jego ojcem. I w dodatku zamiast pomóc Luke`owi, chce go zniszczyć.
Tu jest sedno. Najpierw jego, a jak się nie uda to siostrę. To przyznaję dość szybkie cięcie emocjonalne, ale Control is the first, tak jak dla Anakina miało być Patient.
Luke miał lepszych nauczycieli, samego Yodę. A Anakin dostał młodego, dopiero co świeżo upieczonego Jedi – OWK.
No, to chyba wszystko.