Nie wiem czy cos takiego było, ale! Jak byście wytłumaczyli to, że prawie na każdej planecie, która pokazują lub opisuja w SW, są odpowiednie warunki do zycia prawie wiekszości gatunków. Chodzi tu o odpowiednie przyciąganie, atmosferę, temperaturę, itd. Są oczywiście wyjątki, bo w niektórych książkach opisywani sa osobnicy, którzy muszą nosić maskę itd (zdaje się: np Zukuss)
Tak, masz racje.. Te warunki atmosferyczne to przedewszystkim tlen, który występował już na każdej planecie ukazanej w filmach SW. Osobiście znam tylko jedną planetę gdzie nie ma tlenu, a mianowicie DORIN, z kąd pochodził Plo Koon zasiadający w radzie Jedi. (patrz avatar ->).gif)
Dlatego nosi takie specjalne maski, bo rasa Kel Dor nie jest przystosowana do warunków zwykłej "ziemskej" atmosfery. Pisze, że ziemskiej, bo można zauważyc, że każda planeta przypomina naszą ziemię, tylko różne miejsca i pogody. Podobnie jak Zuckuss, ktory oddycha jakas mieszanka amoniaku...
tlen jest ważny, ale również bardzo ważna jest siła ciażenia, bo jakby było za duże, to niektóre rasy po prostu by sie "posładały". Siła ciążenia zależy od masy planety, a przecież w SW jest wiele różnych planet które róznia sie masą, dlatego warunki na nich muszą być odmienne. Weźmy np. taki księżyc Nar Shadda, przecież on jest mały więc ciążenie powinno byc podobne jak na naszym księzycu, a jakoś Han, Shug i inni nie skakali na 10 metrów. Wyjasnieniem mogą byc inne prawa fizyki, ale to troche naciągane jak dla mnie
... był Bouush ( chyba nie tak się to pisze), za którego przebrała się Leia. Nie wiem czy Kosmiczne Ślimaki też się liczą.
W Star Wars mamy kilkadziesiąt planet o "ziemskich" warunkach, a w przeciętnej galaktyce wszystkich planet jest bardzo bardzo dużo. My na Ziemi, nie wylecieliśmy jeszcze poza własny układ słoneczny. Tak więc życie inteligentne na kilkudziesięciu spośród milionów milionów planet jest jak najbardziej możliwe i prawdopodobnie za pare wieków przestanie być Science-Fiction. Kto wie ile jest ziemio-podobnych planet w całej galaktyce?
ja się będę upierał, że zróżnicowanie planet jest ogromne i niemożliwe, zeby panowały takie same warunki na wielu planetach
... to był ten, który wymyślił żarówki Bosh?
A co powiecie na to jak w epizodzie V Han wyszedł na zewnątrz tylko w masce tlenowej. A dodam że to była asteroida w której nie ma siły ciążenia ani ciśnienia tak więc by go rozerwało
jest total bez sensu, tym bardziej, że na asteroidach nie ma w ogóle atmosfery bo jest za małe ciążenie, żeby ją utrzymać, a bez atmosfery to tam powinna być taka temperatura, że zamarzłby w pięc minut, a jemu nawet para z ust nie poleciała
to już by nie istniał.. Rozpadłby się. Umarłby po sekundzie. Tam jest 0 absolutne!
musi być 0 absolutne, ponieważ każde ciało niebieskie (a takim jest i asteroida) wytwara jakies ciążenie, dzięki któremu temperatura wzrasta, ale to nie jest ważne liczy się fakt, że oni tam sobe normalnie wysiedli, jak w kosmoporcie na Corouscant, a próżnia, - atmosfera??? łe tam nie narzekajmy
bardzo niska. Może i nie ) absolutne ale w okolicach... "ponieważ każde ciało niebieskie (a takim jest i asteroida) wytwara jakies ciążenie, dzięki któremu temperatura wzrasta," mi się zdawało że jest tak że ciała które mają odpowiednią masę zaczynają to robić. np. Księżyc chyba nie wytwarza ciepła? W przypadku planet jest trochę inaczej (pomijając te z zimnym jądrem) bo temperaturę wytwarza wtedy jądro...
i Wy się nazywacie fanami SW - pożal się Boże 
Przecież Han nie wyszedł na powierzchnie asteroidy, tylko chodził po cudzym organiźmie .gif)
czy jak w asteroidzie nie ma atmosfery to uważasz ze w ślimaku kosmicznym już jest? To co on Tlen wytwarza???
nigdy nie byłem w ślimaku kosmicznym, ale skoro swobodnie latały tam mynocki to o czymś to świadczy
się upierał bo za bardzo kocham SW, ale podważenie teorii ze w Ślimaku jest atmosfera jest wręcz banalne...przez zeby by mu próżnia ją wyssała, to barziej byłbym skłonny do sugestii że Mynocki moga życ w próżni
to nie twierdzę, że w ślimaku był tlen, tylko warunki wystarczające do tego, żeby Han mógł w miarę bezpiecznie wyjść i poruszać się tam.
A po 2, to sam temat jest durny, bo to SW, a nie film dokumentalny o życiu na planetach
temat nie jest durny bo gdyby był to ja byłbym durny tym samym a moze jestem Ja tu zmierzam do pewnej konkluzji, którą zresztą Lord już wygłaszał nie jeden raz, a mianowicie SW to chyba rzeczywiście coś pomiędzy SF i Fantasy, coś gdzie reaia nie grają najwazniejszej roli, coś gdzie liczą się wydarzenia....ale może jednak jestem durny...
wydarzenia. Więc po jaką cholerę gadać o tym, czemu większość planet w SW jest podobna do Ziemii, skoro liczą się wydarzenia, a nie realia??
gdyby SW działy się np. w Narni i wszędzie by latały małe zębne wróżki, jednorożce itp... to nie brał bym tego na poważnie..... z drugiej strony gdyby to był ST to też nie było by tej magi... tylko misz-masz SF-Fantasy spowodowały że SW są tym czym są.
Ale kiedy wychodzil to nie wiedzial ze jest w slimaku, wiec z tego wynika ze mial zamiar wyjsc tylko w masce tlenowej na powierzchnie asteroidy...
kocham te odpowiedzi po latach. W każdym razie to niczego nie zmienia, że Han nie wiedział, bo warunki się przez to nie zmieniły.
napewno Han sobie pomyślał "tam jest atmosfera" i tak sięstało!!.. dla Hana nie ma rzeczy niemożliwych
A co do ślimaka.... hmm... aby sobie wytłumaczyć tego buga uznaję, że po prostu Han sprawdził odczyty pokładowego systemu analizy otoczenia i wyszło mu że wokół statku atmosfera istnieje a że jej skład nie jest zdatny dla ludzi to załozyl maske.
Jak podaje informacja na początku każdej części Star Wars, rzecz się dzieje dawno, dawno temu w odległej galaktyce. Być może jest to tak odległa galaktyka że my nie mamy pojęcia o ich fizyce. Przecież w innych galaktykach (nie znanych jeszcze człowiekowi) może być na porządku dziennym że na każdej planecie jest np. tlen. Może nasza Droga Mleczna jest tak pogibana że na Ziemii są tylko odpowiednie warunki
najłatwiejsza odpowiedź Zupełnie do mnie nie przemawia, ale może oczywiscie by to racją
teoria dobra jak inne... i teoretycznie mogła by być prawdziwa bo wg. teori pęcherzy (albo bąbli?? nie pamiętam).. ogólenie np. nasz wszechświat jest podobny do balona... i w jakimś słabszym miejscu może nagle się"wybrzuszyć" i powstanie nowy wszechświat z całkowicie innymi prawami fizyki... i tak dalej... i dalej... a łacznikiem między nimi sa czarne dziury ... Więc czemu nie :?|
Wiecie, pół roku temu () czytałem Rajską pułapkę i Gambit Huttów. Byłtam Muuurgh - Togorianin, Wyższy od Wookiego. I w Jednej z tych książek był opis planety na której żyją Togorianie. Była tam słaba grawitacja, dzięki czemu Togorianie byli tak wysocy. Kashyyyk widocznie też musi mieć słabszą grawitację, skoro Wookie są tak wysocy. Więc teraz nasuwa się pytanie: Czy gdyby np, Chewbacca urodził się i wychował na planecie o bardzo silnej grawitacji, to byłby nieco niższy (może nawet niższy od człowieka) i dużo silniejszy (grawitacja... uczcie się dzieci to będziecie wiedzieć o co chodzi ).
A skoro Togorianie i Wookie mieszkają na planetach o niskiej grawitacji, to są baaardzo silni, bo wiadomo - im mniejsza grawitacja tym mniejsze "używanie" mięśni i na przykłądzie astronautów - kilka godzin dziennie ćwiczą na rozmaitym sprzęcie żeby zachować masę mieśniową...)
Jak postrzegacie tą "grawitację" ???? Czy na większości planet grawitacja jest taka sama? Czy można nagiąć prawa grawitacji (Matrix) i mechanicznie "zwiększyć ją lub zmniejszyć" ??? W końcu różne rasy mają różne potrzeby... tak samo jak z tymi WC, gdzie muszą być różne "kible" bo na przykład Wookie i Dug nie skorzystaliby z jednego klopa... Chyba że jest po prostu dziura w podłodze.... no ale wróćmy do grawitacji...
...wzrost, uwarynkowanie genetyczne spowodowane warunkami na planecie i grawitacją. Mi się wydaje, że na Kashyyku było normalne ciążenie w okolicy 10 m/(s)kwadrat, czyli 1G, wzrost i siła uwarunkowane drzewami i kierunkiem rozwoju gatunku.
że niestety grawitacja to sprawa trocę zlana zarówno przez GLa jak i przez panów z EU. choć kto wie, może na Bespinie jest coś normalniejszego - znaczy innego, w końcu sami widzimy jak Luke spada i łapie się za szyb...Wtedy w kompleskie byłaby sztuczna grawitacja.
W jednym z odcinków Star Trek: DS9 było jak się pojawiłą pewna kobieta z planety o niskiej grawitacji - i jak normalna była niebezpieczna dla jej kości. Obawiam się, że LFL w ogóle zapomniał o takich kwestiach.. to raz.. a po drugie bardziej skupiono sie na materi fantasy niz SF.
wiele już zostało powiedziane, ale nie ma się chyba jak nie zgodzić z Lordem, zę to po prostu jest zlewka ze strony GLa a także większości pisarzy. Różnice grawitacyjnie poza tym nie tylko powinny dotyczyć ras, ale także i gatunków fauny, takie wroshhyryy nie urosłyby na planecie o dużej grawitacji, wiec pewnie Kashyyk musiał miec odpowiendnio niższą grawitację a to znowu lekko przeczy potędze wooiech... itd
Hmm... błędy przezemnie dostrzeżone będę wymieniał w punktach...
1. Klimat... z powodu okrągłości globów swiatło pada pod różnymi kontami na różnych szerokościach geograficznych, z czego wynika różna siła promieniowania, a co za tym idzie i temperatura i warunki klimatyczne... w SW planety są monoklimatyczne.
2. Strefy czasowe... nie wiem czy zauważyliście, ale tak mała a powszechna niedogodność zdaje się świata SW nie dotyczyć.
3. Typy gwiazd, ich ekosfery, oraz ich wpływ na warunki życia. Bardzo istotny jest typ widmowy gwiazdy, a co za tym idzie, jej temperatura, oraz typ i siła promieniowania jakie wytwarza... Gorące gwiazdy błękitne sieją tak mocno w dziedzinia uV, że praktycznie życie jest tam niemożliwe... z typem i wielkością gwiazdy związana jest jej ekosfera... strefa w której panują warunki odpowiednie dla powstania i rozwoju życia, to tu musi się znaleźć planeta na której ma rozwinąć się jakaś cywilizacja..
4. Od samej planety wymagane jest posiadanie płynnego jądra z odpowiednim stężeniem metali... jest to według najnowszych badań warunek konieczny dla powstania pola magnetycznego. Magnetosfera jest natomiast niezbędna dla przetrwania życia, bez niej wysokoenergetyczne cząstki wiatru gwiazdowego przedostawałyby się na powierzchnię planety powodując np. niekontrolowane mutacje organizmów... utrudniło by to lub nawet uniemożliwiło powstanie cywilizacji technicznej... przykład z Ziemi... pamiętacie niedawne awarie sieci energetycznej w USA czy Francji, awarię kilku satelitów, problemy z odbiorem radia i TV... a to tylko był efekt szczytu 11 letniego okresu aktywności Słonecznej... to tylko Ziemska magnetosfera trochę się ugięłła pod naporem silniejszego niż zwykle wiatru... to teraz postarajcie sobie wyobrazić jakie spustoszenie musiało by powstać na planecie bez magnetosfery... I teraz świat SW... Naboo... nie może mieć magnetosfery, bo ma jąbro wodne. Tatoine... hmm... tu dochodzi jeszcze fakt, że orbity wokół gwiazd binarnych i wielokrotnych są niestabilne... ekosfera jest natomiast zbyt nieregularna aby planeta znajdowała się wewnątrz niej cały czas.
5. I jeszcze gwóźdź do trumny... Światy Centrum... w centrum galaktyk występuje nagromadzenie gwiazd i materii, w samym sercy galaktyki są czarne dziury... takie nagromadzenie mas, sił grawitacyjnych i promieniowania uniemożliwia raczej powstanie i rozwój życia.
----------------
Mam nadzieję, że niezbyt chaotycznie to pisałem... jeśli czegoś niedopowiedziałem, zrobiłem jakiś skrut myślowy, to przepraszam, napiszcie co, to postaram się tą myśl rozwinąć.
ale wszystkie te założenia sa zrobione przy założeniu że może powstać tylko życie jakie znamy wokół siebie czyli organizmów opartych na węglu (albo białkowców... nigdy nie pamiętam ?!). A tak naprawde to nic jeszcze o wszechświecie nie wiemy.... a nóż to my jesteśmy wyjątkiem?
Po co mają opisywać planety które nie nadaja sie do zamieszkania????
Przecież to jest logiczne. Istoty skupiają się właśnie na takich planetach, na których są warunki i właśnie takie są przedstawiane!!! oczywiście jest 1000 innych ras którym nie pasuje tlenowa atmosfera itd... Generalnie jednak standardem jest właśnie typ "ziemski"
Problem w tym że ludzie mają kłopoty z wyobrażeniem zobie form zycia innych od tych nam znanych stąd to że w SW niemal kazda planeta przypomina w jakimś stopniu przypomina ziemie choć są wyjatki.
łatwiej jest autorowi napisać "człekopodobny stwóz z XXXX" (za XXXX mozna wstawić czółki, odnóża, rogi, oczy, kolce,ogon itp)... niż wymyślić coś niepowtarzalnego .... na szczęście, tak jak piszesz sa wyjatki.
jeśli ktos poprposiłby cie o wymienienie 10... no 5 ras nieczłekokształtnych to miałbyś zapewne z tym problem :/
ale taka zasadniczo jest konwencja, a z tym się juz nie bardzo da (abstrahujac od tego czy się powinno...) walczyć. Zreszta cała historia twórczosci fantastycznej jest z gruntu antropocentryczna, tak więc wszystko co obce było, jest i będzie przdstawiane jako wariacja na temat humanoidó. Wyjście z tego schamatu jest naprawdę baaardzo cięzkie!
