Rzecz dzieje sie 4000 BBY, po Wojnie Domowej Jedi. Zakon jest
rozproszony, zostalo bardzo niewielu Jedi, mozliwe ze żaden.
Republika chyli sie ku upadkowi, najwieksza sile stanowia Lordowie
Sithow.
Na jednej z planet nalezacych, do Lorda Sithow Nihiliusa szerzy sie
niepokoj, lada dzien niewolnicy moga podniesc bunt. Sith
podejrzewa, że niepokoje podsycja jeden z wrogich mu Lordow Darth
Peertum. On i Nihilius prowadza zatarg o pare systemow Jadra, spor
ten doprowadzil juz do kilku pomniejszych starc, chociaz oficjalnie
Sithowie zyja w pokoju.
Wysyla wiec na gornicza planete grupke Mrocznych Jedi, zeby zbadali
sprawe. Czesc z nicj to doswiadczeni mistrzowie, jednak jest wsrod
nich tez paru nowicjuszy.
Po wyladowaniu od razu udaja sie do zarzadzajacego kopalnia
oficera. Opowiada on o dziwnych , uzbrojonych ludziach , ktorzy
pojawili sie w jednym z szybow kopalni. Sithowie ida tam, maja
jednak wrazenie, że ktos ich sledzi. Po drodze zaczepia ich pewien
starzec ostrzegajacy ich ze przed niebezpieczenstwem i pulapką.
Jeden z mlodych adeptow zabija go w szale zanim ten wyjasnia, o co
mu chodzi. W wyniku tego dochodzi do utarczki pomiedzy Sithami w
czasie ktorej nastepuje walka pomiedzy dwoma mlodzikami i mistrzem
przewodniczacym wyprawie. Adepci gina, jednak mistrz jest
smiertelnie ranny i nie moze prowadzic dalej mysji. Sithowie
dobijaja go , żeby sie dłuzej nie meczył i przywodca zostaje
drugi mistrz, glupszy od pierwszego i o usposobieniu cholerycznym.
Grupka dociera do szybu. Okazuje sie , że nigdy nie bylo tam
zadnych dziwnych ludzi, ktorych podejrzewali o sojusz z Dartem
Peertum. Zastali tam wielkie bydle , podbne do smoka i byka. W
walce zabili je , ale paru z nich padlo.
Sithowie w gniewie wracaja do oficera, żeby go ukarac i wyjasnic o
co we wszytkim chodzi. Napotykaja jednak na atak ze strony
uzbrojonych niewolnikow. Sa zmuszeni do ucieczki. Cudem udaje im
sie uciec do jednej z nieodkrytych jaskin kopalni i zgubic poscig.
Odnajduje ich mezczyzna odziany w brunatne, zszarzale od pylu i
kurzu szaty. Mowi ze jest Jedi, ktory stoli za calymi niepokojami i
kaze im sie poddac, Sithowie go atakuja. Mistrz zabija polowe z
nich, zostaje jednak ranny i wycofuje sie z pola bitwy przez dziure
w szybie na swiat dzienny.
Sithowie go gonia, on jednak znika. W poscigu docieraja do
ladowiska. Mroczni Jedi postanawiaja uciec i sprowadzic wieksze
poslki, by potem zajac planete. Porywaja mysliwce i wzbijaja sie w
niebo.
Wprost wpadaja na niewielka flote Republiki ktora na nich czekala.
Sily liczebnie są rowne, ale Sithowie dysponuja Moca, wiec maja
przewage. W desperackiej bitwie w przestrzeni kosmicznej flota
Republiki pokonuje Sithow. Tylko jednemu udaje sie uciec. Ale co
sie stanie gdy wroci??
Koniec. Co o tym sadzicie? Trzeba jeszcze poprawic, przyznaje że
pisalem to w pospiechu i zmeczeniu.
Pewnie jak zwykle uzylem zbyt wielu skrotow myslowych.