Chciałbym zadać Wam moim zdaniem ciekawe pytanie (choć może troche nierealne ), a oto one: Czy wojska imperialne poradziłyby sobie w walce z dzisiejszym wojskiem ( z dzisiejszą techniką? ) ???
Chciałbym zadać Wam moim zdaniem ciekawe pytanie (choć może troche nierealne ), a oto one: Czy wojska imperialne poradziłyby sobie w walce z dzisiejszym wojskiem ( z dzisiejszą techniką? ) ???
ale brutalne pytanie to bylaby masakra speedery co 1000 k/h wyciagaja to szybki zwiad nawet snajperzy bo niemogli trafic atak na miasto abramsy phi dla at at to jakies male zabawki no i wsparcie dla at at>atst nie poprostu by przyszli i poszli na nastepna planete a artyleria na orbicie 5 isd to cale miasto by puscilo z dymem
wyobraźcie sobie konflikt USA i ich atomowy potencjał przeciwko Gwieździe Śmierci.. Ciekawe, czy Imperium straciłoby choć jeden myśliwiec. Pewnie nie, bo nie mieli tylu pomyłek co amerykanie .
Pamiętam że w Vivie a konkretnie w dodatku o SW był artykuł poruwnujący U.S Marines i Stormtropers. W sumie to wyszkolenie oboje są spox wyszkoleni i Marines jedne na jeden (bez urzycia maszyn) z tropersami toczyli by wyruwnane walki. Natomiast np AT-AT przeciwko czołgą nie miały by najmniejszych szans
były by bez szans. Wojna by się skończyła po jednym strzale z DS albo Imperium wysłało by kilka załadowanych niszczycieli i kuniec.
oczywiście odpowiedź, że ziemskie wojska nie miałyby żadnych szans. Przede wszystkim bo tamci mieliby tarcze, po drugie rozwalili by nas z niszczycieli, czy innychy zabawek. Jednak jakby porównać tylko wojaska szturmowe naziemne, to już nie byłoby tak źle, bo AT-AT i AT-ST, to zupełnie bezsensowne maszyny nie miejące żadnego uzasadnienia z wojskowego punktu widzenia, z nimi czołgi molyby juz powalczyć, wojska jeden na jeden, bez specjalnych nowinek Imperialnych też mogłyby coś zdziałać. Jednak nie potrzebaby było Thwarna, żeby wiedzieć, że wystarczyłoby nas z kosmosu pomęczyć i już po wszystkim...
by z ziemskich wojsk została. Wyobrażam sobie już marines z karabinem VS szturmowiec z blasterem.
Tak sie wlasnie zastanawialem co by bylo jakby taki np trooper wyjechał z blasterem na żołnieża z CKM-em... no wiecie jedna seria i po bialym ludziku, a taki blaster (jeszcze nie celny) to moze jajo zrobić. Na pewno jakby porownywac sprzet to Imperium rulezz (at-st, lotnocwo[tie] itp)...
Może i nie są zwrotne ale myśle ze Laser jest lepszy od rakiety ale zeczywiscie w powietrzy Imperium mogło by miec problemy z F18 bo ten model jest lepszy od 16
TIE na pewno by sobie poradziły z Lotnictwem, bo są przede wszystkim kilku krotnie szybsze, a laser mknie z prędkością światła, nie to co rakieta. Lotnictwo bez tarcz nie miałoby szans, poz tym TIE na pewno miały dużo lepsze systemy radarowe, naprowadzania, śledzenia celu itp itd...
Z tą prędkością światła... Pooglądaj sobie jeszcze raz obie trylogie.. Pomienie lecą i lecą i lecą zanim do celu dolecą.
tylko powidoki
Pytanie do Jetha, jak to jest wyjaśnione w SW RPG gdzieś o tym czytałem ale już zapomniałem.
Z resztą w galaktyce far far away jest inna fizyka od tego bym zaczął ( np. dzwięk w próżni, a może tam kosmos coś wypełnia? )
Imperium zgniotło by ziemię. Walka w kilku aktach:
Bombardowanie planetarne:
1 niszczyciel klasy Imperial i osłona z Tie (przed Wachadłowcami kamikadze i rakietaki balistycznymy niszczy lotniska, bazy fabryki, itp.
Z nadziemnych baz zostaje 20%. Im więcej niszczycieli tym lepiej.
2 Tie fightery oczyszczają drogę lądującym barkom. 80% myśliwców ziemskich jest niszczonych w chwili startu przez ISD, a z resztą to Tie powinny sobie poradzić (ziemskie myśliwce to nie X-Wingi)
3 AT-AT atakują (czołgi? przecież lasery z Hoth nie były w stanie przebić się przez pancerz AT-AT). Puste przestrzenie opanowane.
4 AT-AT okrążają miasta, ISD bombarduje je, a Scout troopers przeczesują lasy (karabin szturmowców przebije drzewo w przeciwieństwie do ziemskich kul, więc szturmowcy mogą się kryć za drzewami a ludziom niewiele to daje.
5 Do ruin miast wkraczają szturmowcy wspierani przez AT-ST i AT-PT. Nieliczne czołgi są niszczone przez Tie-Bombery.
6 Pojedyńcze punkty oporu są okrążane, niszczone przez ISD i dobijane przez siły lądowe.
7 Imperium w spokoju opanowuje ziemię.
w/g encyklopedii ochrania przed bronią kinetyczną (Machinegewehr M-16A2 )
Ja wiem: Ewoki w ROTJ ale tak stoi w encyklopedii...
Walka na orbicie - wygrana Imperium
Bombardowanie orbitalne - spox - podda się każdy rząd... włącznie z USofA
Walka w powietrzu - tu zagwozdka - czy TIE mają dobry jamming? (Szczegóły są dostępne jedynie w grach, a te niestety ostro przeginają)
Poza tym: ilość! maszyn ziemskich vs kontygent imperialny (no, chyba że wysłaliby DUŻO tych ISD na nas...). To samo odnosi się do walki naziemnej - partyzanci istnieliby zawsze (ach ci ziemscy Rebelianci!)
Jednym słowem: wynik - zniewolenie pod rządami Imperium, lokalne rewolty i zamieszki (czeczeńscy terroryści wysadzający siedzibę Wielkiego Moffa, polska eskadra Rogue przypuszczająca atak na koszary szturmowców, ataki rosyjskich hackerów na Holonet itp.)
Tam tam tam ta-tatam ta-tatam...
i uważam,ze Imperium miałoby ciężki orzech do zgryzienia. Fakt, że ISD-kowi na orbicie moglibyśmy conajwyżej pomachać, ale w artmosferze planety już byśmy im pokazali
IMHO imperium musiałoby wykorzystać coś lepszego niż TIE Fightery - one nie nadają się zbytnio do walki w atmosferze. Wypadają gorzej od naszych myśliwcow z lat 60`. Dla porównania F4 Phantom - predkość max nad ziemią to 1460 km/h, na 12 km to już 2200 km/h a TIE marne 1200 km/h. Pod wzgledem uzbrojenia też nie wypada najlepiej. 2 działka laserowe o marnej celności vs. rekiety kierowane o zasięgu kilkudziesięciu km. A jeśli chodzi o elektronikę pokładową to widać w ANH w co jest wyposażony TIE Vader`a.
Swoją drogą ciekawe, jak można zalokować lasery na cel?
TIE Bombery musialyby atakować niemal pionowo, bo obrona przeciwlotnicza nie dałaby im tak sobie latać swobodnie i likwidowac cele naziemne.
Jeśli chodzi o siły pancerne, sprawa ma się podobnie. Nasze czołgi (nie mówie o polskich) bez trudu rozwalilyby AT-ST. Nie sądze,żeby ich pancerz wytrzymał trafienie współczesnego pocisku. A za AT-AT wziełoby sie też lotnictwo.
Ciekawie mogłoby wyglądać starcie nad wodą. Imperium nie ma chyba sił typowo morskich, a Ziemianie (głównie USA) rządziłoby na morzu i wspierało siły lądowe i powietrzne.
Wszystko to przy pominięciu niszczycieli i innych jednostek orbitalnych.
Ale może w końcu bedziemy dysponować jakąś bronią przeciwko takim celom.
wynika jednoznacznie, że siły imperium to fil;mowy kniot. No bo jest przecież ogromna różnica między ISD i takimi AT-ST. Chodzi mi o różniczę generacji. ISD, to coś nowoczesnego, a taki głupi AT-ST to jakby z epoki kamienia łupanego. Czyli wygląda to tak, jakby po prostu z dwóch różnych epok skłądał się jeden film.
ISD to przeżytek podobnie jak pancernik w IIWŚ. Praktycznie nie ma obrony punktowej w epoce dominacji myśliwców (to one wygrały wojnę dla Rebelii): tylko kilka baterii blasterów - por. "atak" Falcona, gdzie ciężkie turbolasery nie były w stanie trafić szybko poruszającego się celu.
A jeśli AT-AT są "jakby z epoki kamienia łupanego" to z jakiej epoki jest rebeliancka broń p.panc. ?
można dojść do wniosku, że całe przedstawienie techniki w SW, to jesten wielki kit i kniot. No bo podróże w hiperspace, to mocno zaawansowana technologia, a te ATAT i inne ISD to przeżytki, czy to wszystko w ogóle do siebie pasuje? Według mnie nie. No bo zobacz, wystarczy spojrzeć na nasze samoloty, które wyglądają duzo bardziej zaawansowanie niz jakieś tam myśliwce, no a jeszcze do podróży w hiperprzestrzeni nam daleko
- nie gubmy się w przesadnym nadawaniu jej "realizmu" bo zapędzimy się w kozi róg, jak Trekkies. W Stanach im się pomieszało we łbach i myślą, że to prawda (tak jakby to byli ci ludzie z "Dynastii" )
Przypatrz się rozwojowi techniki w czasie IIWŚ. 5 lat. Zaczynamy na konisiach i z pyrkocząymi samolotami. Czołgi mają tyle pancerza co dobry samochód terenowy dziś. (OK - lekko to ubarwiłem ). Kończymy na broni atomowej, odrzutowcach (a`la B-2, o zmniejszonej wykrywalności), podczerwieni itp.
A jak to wygląda w Star Wars?
M-dzy ANH a ROTJ minęło ok. 4 lata = powiedzmy dla równego rachunku, że tyle samo trwała IIWŚ. I jaki wielki przełom? Imperium dopiero wprowadza TIE Interceptory, a Rebelia A-Wingi i B-Wingi - które nota bene używają tego samego uzbrojenia co stareńkie Y-Wingi.
Wszechświat w SW nie rozwija się normalnie, tj. w naszym tempie. To tylko wizja gościa z brodą, a nie realny świat - dlatego tyle w nej zagwozdek. Gościu montował sceny na filmach archiwalnych z dogfightów Hellcatów i Zero - dlatego po przeliczeniu prędkości w grze "X-Wing" wyszło mi, że latam z prędkością P-51D Mustang. Bo GL sobie tak to wyobraził. Gdyby służył w Vietnamie to pewnie zrobił by myśliwce a`la F-4 Phantom Imperium, stylizowane na Imperialną Japonię i III Rzeszę, posiada pancerniki - symbol dawnego myślenia w Navy. Rebelia próbuje myśleć nowocześnie i nie popełniać błędu USNavy z lat 30tych - używa maleńkich tanich myśliwców by zniszczyć "niepokonane" kolosy.
Naziemne Imperium jest bardziej stylizowane na Wehrmacht. Niejaki Wąsik kochał sie w dużych tankach. Okazało się, że cud aryjskiej techniki Kónigstiger jest wolny i co za tym idzie staje się łatwym łupem (nie wspomnę już o Tempestach walących mu z nieba rakietę w kuper). Takie są też i AT-AT. Mają wzbudzać postrach u widza. Żadnych glanców a`la TPM tylko szara plasteel przypominająca Pzkpfw I z września `39.
To wszystko baja stylizowana na wojenkę sci-fi z dodatkiem mistycyzmu.
Dzięki temu to jedyny film wojenny jaki mogę spokojnie oglądać bez kaca moralnego...
to ująłeś. Ja pisząc o nierealności nie maiłem żadnych pretencji do Lucasa, tylko tak sobie gadałem. Jednak zały czas jak sie nad tym zastanowić troche się to kupy nie trzyma. Oczywiście nie mówiąc już o "wstecznym postępie" technicznym między NT i ST. To zreszta jest temat na odrębną dyskusję jak sobie z tym problemem poradzi brodacz w EIII i czy w ogóle spróbuje to wytłumaczyć.
trudno odmówić racji RRS-1980, jak i temu, że naziemne wojska miałyby większe szanse z Imperialami niż jednostki powietrzne...
Jednk sam mam czasem na ten temat pewne przemyślenia które dosyć trudno przelać na papier.. cóż jeśli ktoś się dłużej zastanowi nad tym tematem, to może również dojdzie do podobnych wniosków... no ale nakopałem
Czytając post RRS-1980 mam wrażenie jakby on odrzucał potrzebę istnienia dużych jednostek, ponieważ mogą je zniszczyć eskadry jednostek małych. Ja się z tym nie zgadzam. Są oczywiście dwie teorie, jedna podkreśla szybkość i zwrotność małych, a druga siłę ognia dużych, lecz każda w skrajności okazuje się błędna. Przecież zadania sił zbrojnych są dość różne i dlatego różne muszą być instrumenty, którymi da się je wykonać. Z czysto logicznego punktu widzenia, myśliwce mają stosunkowo niewielki zasięg i muszą mieć gdzie stacjonować - trzeba zbudować dużą jednostkę zdolną to wykonać. W dalszej kolejności muszą istnieć kolejne duże jednostki, które będą osłaniały te przenoszące myśliwce itd. itp. Trzeba po prostu wiedzieć co wystawić przeciw czemu. Gwiazda Śmierci nie nadawała się na myśliwce, a na planety. AT-AT miał chyba z kolei za zadanie niszczyć naziemne umocnienia wroga i na Hoth robił to całkiem udanie...
jednak trzeba umieć je wykorzystywać skutecznie. Eskorta. Popatrzcie jak wygląca grupa lotniskowcowa USNAVY: ogromny lotniskowiec osłaniają roje myśliwców i stadko okrętów. ISD były wypuszczane (w filmie) samopas i stawały się łupem elitarnych (ach, ci niezwyciężeni gieroje ) eskadr myśliwskich (no, tak właściwie to X-Wing to taki F-15 bardziej...).
Lucas pokazał stary numer: zachwyt (i zaślepienie) ustrojów totalitarnych superbroniami: wielkimi czołgami, okrętami itp. Prześledźcie historię. I zobaczycie, że partyzant z PIATem rozwala potężną Panterę. Co nie świadczy o nieprzydatności "dużych i silnych" - jedynie nakazuje zastosowanie trzeźwej taktyki a nie "łał, wyślemy im to, to narobią w spodnie ze strachu i się poddadzą".
Wniosek: Death Star winna mieć swój potężny kontygent myśliwski w pogotowiu na swej orbicie gdy tylko wykryto startujący rebeliancki zespół uderzeniowy.
oczywiście Seba również. Wystarczy równiez sięgnac do historii i spojrzeć na Bissmarka i jak został załatwiony ten postrach! Prawie to samo co z Imperium i DS. Wg mnie także pod taką bitwą o Endor powinno być więcej kanonierek, fregat, krazowników, lekkich frachotwców w Imperialnej służbie. Wtedy całość sie uzupełnia i tworzy niezniszczalną tyyradę. W rzeczywistości czołg jakikolwiek, jest niby potezną maszyną, ale jeśli nie ma osłony piechoty to jedn ludzik jest go w stanie załatwić bez wiekszych problemów. Wszystko musi mieć swoją logike militarnę i tu powstaje pytanie, czemu Imperiale byli tacy zaslepieni, przecież niejeden geniusz taktyk tam siedział, a podobno Sidek, też miał łeb niczego sobie. Rozumiem oczywiście głupotę i uwielbienie dla wielkich jednostek niektórych kapitanów, ale czy wszyscy byli tak naiwni!!!
wakacje ale odwołajmy się znowu do historii. W 1939 r wszyscy widzieli że Rzesz się umacnia ale przywodcy Wielkiej Brytanii i Francji (2 największych mocarstw w ówczesnej Europie) kamuflowali to płomiennymi wymowami. Ale zmierzam do czegoś innego. Naczelny Wódz francuski w czasie kierowania obroną siedział w schronie bez komunikacji z wojskiem nawet przez radio. Mimo przewagi więc wojska francuskie pozbawione były wszelkiego dowodzrnia. pozostaje jeszcze kwestia siły woli, tak ważnej przecież w walkach AK czy Rebelii. Wszystkie niemożliwe dokonania Eskadry Łotrów były przecież uwarunkowane tym, że "albo zwycięstwo, albo śmierć". Jest jeszcze imperium, ale to gorsze niż śmierć. Wiem że momentami ten post odstaje od tematu, ale to przedstawia (wg mnie) sedno sprawy: DOWODZENIE, TAKTYKA, MOTYWACJA.
Widać, że nie czytałeś przewodnika po statkach i okrętach SW. Gwiazda Śmierci miała dwanaście eskadr myśliwskich ( nie wliczając myśliwców Dartha Vadera) tylko Tarkin uznał atak za nieistotny i nie zezwolił na start myśliwców. W rezultacie przeciwko dwóm rebelianckim eskadrom myśliwskim i dwóm bombowym wystartowało 12 maszyn Vadera.
jest jak najbardziej na miejscu.
Fel, Anor: wszystko co napisaliście się zgadza. Ale pamiętajmy by bardziej patrzeć przez pryzmat "co flanelowiec chciał nam przekazać" a nie "czy to ma sens w świecie SW". Tzn. chciał nam pokazać "kolosa na glinianych nogach", przerośnięte, zbiurokratyzowane państwo totalitarne nazbyt ufne w swą siłę i lekceważące zagrożenia ("no bo kto nam niby podskoczy?"). Stąd te elementarne "byki" w prowadzeniu wojny.
Natomiast Rebelia stara się być elastyczna - "zwycięstwo albo śmierć", jak powiedział Fel, jest bardzo dobrą motywacją....
Swoją drogą gdyby Imperium nie popełniało błędów to film skończyłby się bardzo szybko, a nie o to chodziło Luca$owi
"There goes another one."
"There are no life forms. It must have short-circuited. But blast it out of the sky, just in case."