Dni Fantastyki już za nami. W końcu spisałam swoje wrażenia. I ostrzegam, że dość rozwlekle. W podziękowaniach mały bałagan, część jest na końcu, część rozrzucona po całym poście. A i tak wspominam za mało osób. Ale wszyscy fani SW mogą czuć się uwzględnieni. To niesamowite, że gdzie się nie poszło to wpadało się na starwarsowców. Wszyscy razem stworzyli świetną atmosferę i nawet, jeśli nie udało mi się zagadać ze wszystkimi to i tak ujrzenie wielu osób po raz pierwszy było warte tych godzin spędzonych w pociągu. Jesteście jedyni w swoim rodzaju :*
Naprawdę jestem bardzo zadowolona z tego, że pojechałam do Wrocławia. Bawiłam się o wiele lepiej niż dwa lata temu. Poza SW nie było zbyt wiele interesujących mnie punktów, ale to chyba nawet dobrze. Zresztą, szczerze mówiąc, to na DFy pojechałam i tak przede wszystkim dla Was, a nie dla programów Tym razem więcej zobaczyłam, obejrzałam i więcej się pointegrowałam Naprawdę żałowałam, że muszę już jechać. Program bloku SW był, jak dla mnie, ciekawszy niż w 2006 roku i sprawnie zorganizowany. Niektóre punkty programu zaliczałam tylko pobieżnie, ale i tak za każdym razem dowiadywałam się czegoś ciekawego. W tym miejscu wielkie słowa uznania i gratulacje dla Lorda Sidiousa i Rusisa. Ja sobie nie wyobrażam organizowania bloku dla tak wielkiej gromady fanów. Jestem pełna podziwu. No i dzięki za samo spotkanie - już drugie w tym roku! I duże gratulacje dla wszystkich, którzy maczali palce w tej imprezie.
Sama podróż do Wrocławia minęła mi dość szybko. Dzięki wyborowemu towarzystwu i Ursuli Le Guin Swoim rzeszowianom (Doris, Halski, Tupteq, Tori) muszę podziękować za wspólną wyprawę i te wszystkie ataki głupawki, które zdecydowanie uatrakcyjniły wyjazd, a zwłaszcza drogę powrotną. W pociągu spotkaliśmy się też z Krakowem. I razem zdołaliśmy się trochę zagubić już na wstępie na dworcu we Wrocławiu Cieszę się bardzo, że poznaliśmy ekipę z Krakowa (Kika, Marc, MasterYoda [w tym przypadku to było kolejne spotkanie], Carth, Kirishima) Fajnie było razem spędzić czas i mam nadzieję, że te nasze wspólne plany wypalą Aha, ale Kirishimie nie dziękuję za to, że w drodze powrotnej chciał mnie o zawał serca przyprawić
Uczestnictwo w bloku SW zaczęłam od prezentacji Polish Outpostu, która bardzo mi się podobała. Poprowadzona przez Sizara ciekawie i z humorem. (Gunfan, zazdrościłeś nam Birka. Sizar jest do niego uderzająco podobny w zachowaniu, gestykulacji, tym jak mówi, więc miałeś namiastkę Birka)
Następny był świetny koncert, który umocnił mnie w przekonaniu, że to jednak „The Throne Room” jest dla mnie kawałkiem nr 1. Naprawdę był rewelacyjny, no i to wtargnięcie 501st. Super, że Burzol nagrał całość, przesłuchałam już kilkakrotnie:] A z dziewczynami z orkiestry spotkałam się raz pod prysznicami i jedna „wygrywała” Marsz Imperialny na udzie (nagim oczywiście)
Przez posiłek, na który udaliśmy się z Krakowem, nie zdążyłam niestety na całość konkursu wiedzowego. Ale muszę przyznać, że cieszy fakt, że młodsze pokolenie fanów tak wymiata. To dobrze wróży fandomowi na przyszłość. Finał programu z pierwszego dnia w postaci premier był niesamowitym przeżyciem „Godzilla” - legendarny film, którego nawet nie spodziewałam się zobaczyć. Tego nie da się opisać to trzeba ujrzeć na własne oczy. Drugi też mi się podobał. To był zdecydowanie udany punkt programu.
W przeciwieństwie do niektórych (Sky na plan następnej Narnii mamy jechać! A tak w ogóle to fajnie było Cię poznać) pamiętam i bardzo miło wspominam te wszystkie nocne rozmowy o SW i fandomie.
Sobota:
Prelekcja Wedge’a i Taraissu była bardzo ciekawa. Zaintrygował mnie ten „Kosmiczny szpital”, może kiedyś po niego sięgnę. I może kiedyś obejrzę te polecane seriale. Tak w ogóle to fajnie było Was w końcu spotkać na żywo (a nie tylko zobaczyć) i pogadać.
501-szy Czułam się jak dziecko i nie mogłam przestać głupio się szczerzyć, to było silniejsze ode mnie. Po prostu rewelacja. Jednak co żywy szturmowiec, to żywy szturmowiec:] To był jeden z najlepszych punktów na DFach. Bardzo, bardzo udany. Mam nadzieję, że faktycznie kiedyś szturmowcy zawitają do Rzeszowa. Wielkie dzięki dla Sizara i całego polskiego oddziału 501st za przybycie i zabawianie konwentowiczów.
Na prelekcji o kolekcjonerstwie nie byłam od początku. W pierwszej chwili jak weszłam na salę to mnie cofnął zaduch, ale postanowiłam zaryzykować i zostać. Zdecydowanie było warto. Takiej prelekcji jeszcze nie widziałam. Trudną ją opisać, to trzeba było przeżyć. Ulv i Shock moglibyście mówić i o zeszłorocznym śniegu, a i tak by to było wciągające
Kalambury Hasła świetne, choć muszę przyznać, że te wymyślane wespół na R-konie bardziej wymęczyły fanów. Na swoich śmieciach okazaliście się bardziej litościwi niż na wyjeździe To była świetna i inspirująca zabawa.
Prelekcja o kostiumach była zwięzła, ale ciekawa. No i w końcu znalazłam okazję, żeby dorwać się do „Dressing a Galaxy” i obejrzeć trochę „Ewoków”.
Czytanie komiksu z takim tłumem fanów było naprawdę ciekawym przeżyciem. W Rzeszowie zwykle musiałam robić to samotnie, a tak było zdecydowanie ciekawiej. No i w końcu zapoznałam się z początkiem Dark Timesa. Gdybym czytała sobie sama to z całą pewnością nie mogłabym liczyć na taką ilość efektów dźwiękowych.
Nocna rozmowa z szacownym Bastion Squadem była bardzo sympatycznym, pozaprogramowym punktem DFów. Mówiłam już kiedyś, że lubię z wami pracować?
Niedziela:
Nieplanowana atrakcja, jaką było przeglądanie albumów Zaxa i Burzola, okazała się świetnym zakończeniem konwentu. Co prawda w „Star Wars Vault” nie znalazło się futerko, ale i tak atrakcji było co nie miara. Podobnie w „The Making of Star Wars”. Burzol, a co do ochrony albumu. Każdy fan postąpiłby tak na moim miejscu. Ślady z dłoni znikły po godzinie, a na albumie by już zostały.
Szkoda tylko, że nie mogłam zostać trochę dłużej i że zostałam praktycznie wydarta nagle z Zamku i nawet nie zdążyłam się porządnie pożegnać.
A poza tym kilka luźnych myśli i podziękowań (kolejność dość przypadkowa, pasuje zresztą do ogólnego chaosu w tym poście) :
Wszyscy fani z Warszawy, Wrocławia, Śląska, Krakowa, Poznania i skąd tylko jeszcze byliście. W wielu przypadkach myślałam sobie, że muszę zamienić jeszcze z dwa słowa z tą czy inną osobą, ale potem wychodziło inaczej:/ No, ale mam nauczkę, w przyszłości inaczej to rozegram Ale dobrze było Was chociaż zobaczyć na własne oczy.
Urthona – za płytkę i trzaskanie zdjęć. Mam koleżankę, która potrafi zamęczyć wszystkich robieniem zdjęć, Ty w przeciwieństwie do niej nie ustawiasz nikogo po kilka minut do jednej fotografii (zatrzymała kiedyś ruch w Paryżu!) i za to niech będzie Ci dzięki!
Misiek za spotkanie i rozmowy, a zwłaszcza za „wszyscy mnie słuchają” (jakbyśmy mieli inne wyjście)
Burzol za całokształt… po prostu
Nestor, Morte za to, że mogłam was spotkać na żywo i pogadać, było mi bardzo miło Nestor dobrze, że jesteś takim pracoholikiem
Zax za nieustanne zapraszanie na 50 oraz bardzo emocjonujące oglądanie Vault (naprawdę stresujący był ten brak rękawiczek)
Bakuś miło było Cię poznać
Luxpis zawsze jeszcze możemy Cię zabić, a przynajmniej pozbawić języka… Pamiętaj
Hal mam nadzieję, że następnym razem pogadamy dłużej niż tym razem (o ile można to nazwać rozmowami), ale miło było cię spotkać na żywo.
Gunfan, Jaya oraz Banita fajnie było Was znowu zobaczyć, szkoda tylko, że tak mało porozmawialiśmy.
Chyba już skończę, bo i tak nikomu nie będzie się chciało tyle czytać… Nie chcę rzucać słów na wiatr, ale chyba mogę powiedzieć: do zobaczenia szybciej niż za rok