Ja moge powiedzieć, że w ostatnim odcinku wróciła moje najulubieńsza postać. No, prócz Ronona Dexa.
Powiem szczerze, że pierwszy raz mi się zdarzyło na prawdę posmutnieć jak ta postać zginęła. Wręcz, gdybym umiał płakać to bym zapłakał. Ale za to inni płakali za mnie.*
SGA ma to do siebie, że w momencie, kiedy SG1 zaczęło się powoli powtarzać i bełtać we własnym sosie, nadaje troche świeżości - inna galaktyka, inni przeciwnicy, więcej ascenandand-tech i tym podobnych.
No i kwestia taka, że jak będe chciał ciężki i miażdzący klimat, to odpale BSG, bo StarGate od zawsze był raczej takim lajtowym sci-fi, do pooglądania w sobote wieczorem [jak się już ściągnie ;p].
No i Rodney McKay zmiata większość innych bohaterów równo - jak Hawlett sam przyznał, on jest geekiem to i jego postać jest geekiem. I dobrze na tym wychodzi.
Wypadałoby, żeby Ark of Truth wyszło, bo to co na necie leży od dłuższego czasu, jest w tak słabej jakości, że się oglądać nie da. I może Continuum późniejszym.
Uedż - znasz stronke stargate.mgm.com? Ja tam często wpadam, żeby pograć w tą debilną gierkę z nowego odcinka i obczajać filmiki - niektóre na prawde są ostre ;P
P.S.
Czekajmy na StarGate Worlds!
*- no dobra, przyznać się: kto przyczaił nawiązanie do Conana?