TWÓJ KOKPIT
0
FORUM Ogólnie o Star Wars

Polityka społeczna Zakonu Jedi - analiza

Wedge 2008-02-20 02:23:00

Wedge

avek

Rejestracja: 2005-01-07

Ostatnia wizyta: 2019-05-26

Skąd: Wrocław/Psary

Witam wszystkich Najwyższa pora na drugi przeglądowy temat zachęcający do dyskusji na strice starwarsowe tematy, których ostatnio znów brakuje na forum. Ostatnim razem dyskutowaliśmy na temat Dartha Krayta oraz Nowego Zakonu Sithów. Efekty naszych rozważań można podziwiać w poniższym wątku:

http://gwiezdne-wojny.pl/b.php?nr=300530

A więc pora na coś nowego. Tym razem chciałbym zastanowić się nad Zakonem Jedi i tym, jak realizował on szeroko pojętą politykę społeczną zarówno względem własnych członków, jak i środowiska zewnętrznego. A mianowicie chodzi mi tu o jedno proste pytanie, które na wszelki wypadek wyłuszczę pogrubioną czcionką:

Czy Jedi powinni mieć rodziny?

Kwestia ta była wałkowana na tym forum już tyle razy, że pewnie nikomu nie chce się do niej wracać. Jednak spróbujmy podejść do tego z innej strony. Mając bogatszą wiedzę literacką na temat tak Starego, jak i Nowego Zakonu Jedi możemy pokusić się o znacznie więcej argumentów. Zatem rozważmy dwie przeciwstawne opinie, i wybierzmy tak plusy jak i minusy dla każdej z nich:

Jedi powinni mieć rodziny
+ Oderwanie się od istotnej części życia społecznego szkodzi zarówno społeczeństwu, jak i samym Jedi. Jak bowiem możemy oczekiwać, że Jedi będą bronić wszystkich żywych istot, nie wiedzą, jakie motywy nimi kierują? Doskonałym przykładem jest tutaj chyba Darsha Assant, która rzucona w wir świata poza Świątynią (i to zaledwie parę przecznic dalej) nagle staje się całkowicie osamotniona i nieprzygotowana do tego, co ją czeka. Nie znając miłości Jedi nie mógł być w pełni "ludzki", a jego dehumanizacja zamykała go na pewne sygnały oraz czyniła bardziej aroganckim. Wiadomo, jak wielkie szkody uczyniły wieści o "zabieraniu dzieci" i jak wiele kłopotów przysporzyły samemu Zakonowi. Starczyłoby jednak, by Jedi sami mieli dzieci, a na pewno nie zabraliby ich innym rodzicom. Okazałoby się, że są tacy sami jak reszta społeczeństwa, co sprzyjałoby większej integracji. Tak jak w Nowym Zakonie.
+ Miłość między Jedi jest nieunikniona. Tego nawet nie trzeba potwierdzać. Niemal każdy Jedi, wliczając w to Obi-Wana Kenobiego czy Qui-Gon Jinna miał na swoim koncie romans z towarzyszką/towarzyszem broni. Czy nawet osobą spoza Zakonu. Tyczyło się to także Mistrzów wchodzących w skład Rady. Konieczność ukrywania tego prowadziła czasem do powtornych skutków (Anakin Skywalker), do izolacji (koreliańscy Jedi) lub popadnięcia w obłęd (Shaela Nuur). A przypadek choćby Ki Adi Mundiego wskazuje, że mimo wszystko rodzina w rozsądnych wymiarach nie szkodziła aż tak bardzo. Może mogłaby być oparciem dla strudzonych ciągłymi rozterkami Jedi? Może dałaby im poczucie, że walka o galaktykę to także walka o lepszy los ich własnych latorośli?
+ Zachowane jest dziedzictwo Mocy. Iluż to potencjalnych Mistrzów straciliśmy, ponieważ wielcy użytkownicy Mocy nie posiadali potomstwa? Oczywiście zdarzało się, że dzieci wrażliwych na Moc nie posiadały jej (jak Tigris, syn Hethira i Rilao). Niemniej jednak istnienie klanów silnych Mocą zazwyczaj wychodziło galaktyce na dobre (Skywalkerowie, Sunriderowie, Vaowie) i przysparzało jej wielu wybitnych członków niemal na wyciągnięcie ręki. Nie trzeba byłoby już łatać sił Zakonu odbieranymi od rodziców dziećmi, skoro same by się pojawiały.

Jedi nie powinni mieć rodzin
- Kodeks Jedi. Miłość rodzi namiętność, namiętność jest pasją, a pasja wyklucza spokój. Prowadzi do odurzenia, wzbudza emocje. Zazdrość, rozpacz, tęsknota - wszystko to jest pożywką dla Ciemnej Strony. Anakin Skywalker, Ulic Qel-Droma, Shaela Nuur, Krynda Drayy to tylko niektóre przykłady. Jedi potrzebował czystości ciała do zachowania czystości umysłu.
- Wykluczenie altruizmu. Trudno oczekiwać od Jedi, by stawiali los nieznanych sobie istot nad życie własnych dzieci. Trudno oczekiwać tego od kogokolwiek. To problem, który tak bardzo trapi Nowy Zakon Jedi. Leia Organa Solo powinna być posłuszna bratu jako Wielkiemu Mistrzowi, ale podąża śladem męża. Tenel Ka powinna stać w jednym szeregu z innymi Jedi, ale spełnia obowiązki rodzinne jako Królowa-Matka. Wreszcie Jacen Solo, który dla swojej córki jest gotów zabić i wyrżnąć pół galaktyki. Stawianie altruizmu na pierwszym miejscu często kończy się upadkiem własnych dzieci (jak chociażby los Cade`a Skywalkera po tym, jak jego ojciec poświęcił życie dla ratowania przyszłości Zakonu). Te dwie ścieżki są bardzo trudne do pogodzenia.
- Nieposłuszeństwo. Posiadanie rodziny, własnej tożsamości i korzeni prowadzi do indywidualizmu. A on stwarza alternatywę dla czegoś poza Zakonem. Hrabia Dooku mógł wrócić do swojego tytułu i majątku, który pozwolił mu osiągnąć tak ważną pozycję nie dlatego że był Darthem Tyranusem, ale dlatego że był Hrabią Dooku. Corran Horn mógł dowolnie wstępować i występować z Zakonu, ponieważ miał swoje życie pilota, rodzinę i Korelię. Takich przypadków w Nowym Zakonie jest mnóstwo i powodują one tak wielką niesubordynację ze strony Jedi. Tylko ci, którzy nie mają nic do stracenia służą wiernie i słuchają się Luke`a Skywalkera. W Starym Zakonie z tego powodu wszyscy słuchali się Yody, a jeśli odchodzili, nie było ich wielu.

Tyle argumentów jestem w stanie przytoczyć na chwilę obecną Reszta należy do Was.

LINK
  • Jednym słowem

    Kasis 2008-02-20 08:16:00

    Kasis

    avek

    Rejestracja: 2005-09-08

    Ostatnia wizyta: 2025-09-12

    Skąd: Rzeszów

    i tak źle i tak niedobrze. Obie opcje miały plusy i minusy. I stwierdzenie, który wariant był lepszy nie jest aż tak proste.

    Przeciw małżeństwom dorzuciłabym jeszcze jeden argument. Jak miałoby to funkcjonować? Na pewno część Jedi wiązałaby się ze sobą, co daje nam rodzinę w Zakonie. I wtedy jeszcze jest OK. Mieszkają w świątyni, gdzie wszyscy się uczą, pracują. Jednym słowem to jest ich miejsce. A co gdyby były to związki „mieszane”? Taki Jedi wziął sobie za żonę np. jakąś handlarkę. No i ona ma swoją pracę poza Zakonem. Gdzie mają mieszkać? W świątyni? To sprawiłoby, że na jej terenie zamieszkałoby wiele dodatkowych osób. A gdyby tacy Jedi mieszkali z rodziną poza Świątynią, to byłoby jeszcze dziwniejsze i osłabiałoby ich więź z Zakonem.
    Pamiętam słowa pewnego księdza: „Gdybym miał żonę i dzieci to byliby nieszczęśliwi, bo nie miałbym dla nich czasu. Ja codziennie zajmuję się wieloma osobami, to im poświęcam swój czas, ich kłopotami się zajmuję. Tu nie ma miejsca na moją własną rodzinę.” I myślę, że w tym jest dużo sensu. I te słowa mogą odnosić się do Jedi. Myślę, że tymi, którzy ustalili zasady rządzące Jedi w Starej Republice, kierowały m.in. takie przesłanki. No bo jak taki Jedi ma udać się na misję na drugim krańcu galaktyki kiedy jego żona jest ciężko chora, najstarsze dziecko zadaje się z gangiem, średnie nie znalazło mistrza Jedi, a najmłodsze właśnie ząbkuje No i do tego jeszcze ta gderliwa teściowa.
    Oczywiście lepszą opcją wydają się związki pomiędzy Jedi. To trochę tak jak z małżeństwami sportowców. Oni się dobrze rozumieją, bo znają taki styl życia. Nie będą mieć pretensji o kolejny trening czy wyjazd na zawody. Dwójce Jedi łatwiej byłoby stworzyć rodzinę, ponieważ przyświecałyby im te same cele, rozumowaliby podobnie. Ale przecież nie można by wymagać od Jedi wybierania partnerów tylko w obrębie Zakonu.


    Myślę, że na to pytanie nie ma jednej słusznej odpowiedzi. Zbyt wiele zależy tu od jednostki, od jej wyborów. Na różnych etapach historii Zakonu decydowano się na różne modele i za każdym razem pojawiały się związane z tym problemy.
    Myślę, że kłopot w dużej mierze leży też gdzie indziej. Zbyt wielu Jedi trafiało do Zakonu w wieku, gdy nie mogli decydować o swoim życiu. Wiadomo dlaczego tak to wyglądało, ale nie zmienia to faktu, że trzyletnie dziecko nie wie czy będzie gotowe żyć samotnie i czy w ogóle chce zostać Jedi.

    Na razie tyle. Może coś mi jeszcze przyjdzie do głowy, ale to chyba muszę się do końca obudzić

    LINK
  • ...

    X-Yuri 2008-02-20 12:22:00

    X-Yuri

    avek

    Rejestracja: 2004-12-22

    Ostatnia wizyta: 2025-09-11

    Skąd:

    Ja tam krotko, bez wglebiania sie
    Tak, i zgadzam sie z Lukiem, jak mowil Vergere (bodajze w szlaku przeznaczenia) ze dzieki temu ze jedi zakladaja rodziny, moga byc "pelniejszymi" ludzmi (innymi istotami)..
    No, ale ja nie jestem obiektywny.. :>

    LINK
  • .

    Mistrz Jedi Radek 2008-02-20 13:10:00

    Mistrz Jedi Radek

    avek

    Rejestracja: 2008-01-26

    Ostatnia wizyta: 2016-11-16

    Skąd: Wa-Wa

    A ja jestem za tym, żeby dac Jedi wolny wybor i kazdy przypadek osadzac osobno. Z reszta co jest dziwnego w tym , zby przeniesc rodzine Jedi do Światyni lub obok niej? W koncu gdyby mieskzlli na jakiejs planecie w bloku, to meiliby jeszcze gorzej... a rodziną Jedi an msiji mogliby sie opiekowac inni Jedi, tak jak to sie dzieje u lwow, gdzie czesc lwic zostaje jako nianki. A w koncu Śiwatynia nigdy nie ejst pusta i co najwyzej trzeba byloby dodac jakis 30 Jedi jako zawodowe opiekunki dla rodzin. W sam raz zajecie dla tych ktorzy nie przesli szkolenai a nie lubai korpusu rolniczego. Po jakims czasie bedziemy mieli sporo, nowych silnych Jedi i ich liczba powinan nieco wzrosnac.

    LINK
  • a

    Krogulec 2008-02-20 19:19:00

    Krogulec

    avek

    Rejestracja: 2003-01-05

    Ostatnia wizyta: 2025-08-12

    Skąd: Szczecin

    jedi nie powinni mieć rodzin bo:

    - jest to ich słaby punkt który można obrócić przeciw nim - patrz jacen obrazkujący marze bena skywalkera w chwile potem zabił ją

    - zabiera to czas który powinien być przeznaczony dla zakonu

    z tym że nie wszystkie przypadki są złe i sam już nie wiem, ale tak czy siak zabronione powinno być przywiązanie więc miłość bez przywiązania o ile taka istnieje wogóle.

    LINK
    • Re: a

      Kasis 2008-02-20 21:29:00

      Kasis

      avek

      Rejestracja: 2005-09-08

      Ostatnia wizyta: 2025-09-12

      Skąd: Rzeszów

      tytymek napisał:
      (...)tak czy siak zabronione powinno być przywiązanie więc miłość bez przywiązania o ile taka istnieje wogóle.

      Po pierwsze tu wychodzi sprawa, o której już kiedyś rozmawialiśmy w innym wątku z Taraissu i Miśkiem. Związki miłosne to jedna sprawa, ale przywiązanie pojawia się też w innych relacjach: mistrz - padawan, pomiędzy przyjaciółmi, a tacy przecież byli wśród Jedi.

      A po drugie wydaje mi się, że nie można oddzielić w przypadku prawdziwego uczucia przywiązania od miłości.

      LINK
  • więc lecimy po kolei

    Lord Sidious 2008-02-20 19:35:00

    Lord Sidious

    avek

    Rejestracja: 2001-09-05

    Ostatnia wizyta: 2025-09-12

    Skąd: Wrocław

    Na początek info o spoilerach do kolejnych tomów Dziedzictwa. Tam de facto jest kilka wspaniałych argumentów.

    po pierwsze samo pytanie dotyczące rodzin. Myślę, że jest ono o wiele szersze niż się z pozoru wydaje, bo owszem jedno to zakładanie rodziny, ale druga sprawa to jej posiadanie. I tu jest dość duży dziwny problem z EU, bo z jednej strony mamy takiego Dooku, który pamiętał swoich rodziców i swoje pochodzenie, bo do zakonu trafił dość późno (już nie był niemowlakiem). Z drugiej strony Obi-Wana, który nie za bardzo wie cokolwiek o swojej rodzinie (poza tym, że ma brata Owena) i wysyła się go do korpusu rolniczego, gdy ma odejść z zakonu. To swoiste kuriozum (bo dzieje się w tym samym okresie), bo ktoś wzięty do Jedi nie ma szans trafi z powrotem do domu, chyba, że był wzięty na tyle późno, że pamięta i sam odnajdzie drogę. Z drugiej jednak strony byli rodzice, którzy wciąż interesowali się losami swych pociech i próbowali utrzymywać z nimi kontakty (było ciężko), ale nawet mścić się, po ich śmierci. Np. rodzina Brucka Chuna. To jest swoista nakręcająca się spirala, o której się zapomina.
    Każdy Jedi ma swoje korzenie, ale nie każdy o nich pamięta. Pytanie jest takie, czy zakon miał prawo je komukolwiek zabierać? Ale idąc dalej mamy zakładanie rodzin. A co z Jedi, którzy posiadają rodziny jak choćby Ki-Adi-Mundi? Owszem było pozwolenie od rady w tej sprawie, ale chyba nie o to chodzi. Czy w sposób nielegalny Jedi koreliańscy? Zatem są równi i równiejsi? Efekt powoduje podział, jedni myślą by coś zrobić i zżera ich to od środka, inni robią w świetle prawa i wszystko jest ok. To zupełnie inaczej wygląda już w nowym zakonie gdzie ta reguła nie obowiązuje. Są dobre małżeństwa jak Kam i Tionne`a, gdzie wspólna praca powoduje harmonię i inny rodzaj emocji między nimi. Ale jest i Luke i Mara, który po śmierci swojej małżonki wpada w szał i poddaje się Ciemnej Stronie. Z drugiej jednak strony watro sobie przypomnieć frustrację Anakina, ona nie wynikała tylko z powodu niebezpieczeństwa grożącego Padme, ale także ukrywania wszystkich emocji i masy tajemnic. To musiało wybuchnąć. Pytanie jest takie, czy gdyby Jedi o tym wiedzieli mogliby zapobiedz upadkowi Anakina? Uleczyć jego chory, młodzieńczy związek, w którym ewidentnie fascynacja jest mylona z miłością? Pewnie tak, z drugiej strony jednak pewnie skończyłoby się na jednym Anakinie a kilkudziesięciu upadłych Jedi. Inna sprawa, że faktycznie było tak, że większość Jedi i tak angażowała się w związki, jak Qui-Gon i Tahl czy Obi-Wan i Siri. Jasne kodeks miał chronić nie przed miłością a przed przywiązaniem, ale chyba było to nawet nie tyle zbyt restrykcyjne, co trudne do utrzymania. Ale tu nasuwa się pytanie, czy małżeństwo od razu oznacza przywiązanie? Czy nie można przywiązać się do kochanki/kochanka, albo nie kochać swej żony/męża? Gdyby odpowiedź była prosta, można by wtedy coś postanowić, a tak obawiam się, że nie da się łatwo określić granicy w stylu nie żeń się bo to przywiązanie. A właśnie do tego sprowadzał się ten przepis. Chyba, że to raczej drogowskaz, który ma się wbić w pamięć i ostrzegać nim do czegokolwiek dojdzie, acz to już tylko i wyłącznie gdybania

    Moim zdaniem najlepiej byłoby tak, aby kwestia małżeństw (lub mówiąc szerzej związków), była rozstrzygana w każdym z przypadków oddzielnie, ale z drugiej strony nie ma opcji aby to w jakikolwiek sposób kontrolować. Wywołałoby to jedynie burdy w samym zakonie, bo jednemu pozwolono a drugiemu nie. Problem w tym, że najlepsze rozwiązanie nie zawsze jest możliwe do zrealizowania.

    W pewien sposób reasumując mamy tak:
    + inne spojrzenie na odpowiedzialność za kogoś (bardzo dobra nauka).
    + zrozumienie pełni życia.
    + kontakt z rodzinami (jak w Młodych Rycerzach Jedi) z jednej strony zakon zyskuje wsparcie, z drugiej jest mniej oderwany od rzeczywistości, bliższy ludziom, bo zawsze można powiedzieć, że w rodzinie trafił się jakiś Jedi.
    + rodziny opowiadające o Jedi powodują lepsze ich zrozumienie w galaktyce
    + brak zafałszowania, martwego przepisu.
    + inna harmonia i zrozumienie z partnerem zwłaszcza jak on też jest Jedi.
    - sprawy ludzkie takie jak śmierć. Każdy musi się z nią zmierzyć, zwłaszcza jak jest w związku. Strata lub obawa przed nią prowadzi ku ciemnej stronie.
    - problem w przydzielaniu zadań podopiecznym. Luke`owi ciężko było przydzielać do niektórych misji Bena, zwłaszcza po śmierci Mary. Podświadomie go chroni, a przez to nie traktuje uczciwie wobec innych, a przez to powoduje też frustracje samego Bena.
    - problem z wyborem lojalności. Czy Jedi służą Republice, czy zakonowi, czy może wpierw swojej rodzinie?
    - krzywdzenie bliskich, zwłaszcza gdy trzeba się ich wyrzec, lub poświęcić dla wyższego dobra
    - wewnętrzne podziały. Wstępując do zakonu, wyrzekając się rodziny, i rzeczy materialnych, Jedi stają się sobie równi. Ale gdy te podziały znikną, jak równy ma być Dooku i Zekk. Pochodzą z odmiennych światów, kultur i klas społecznych. Te różnice nie zanikają, tylko się nasilają, a to osłabia ostatecznie zakon.

    ? Natomiast osobną kwestią jest jeszcze sprawa dziedzictwa Mocy i małżeństw wewnątrz zakonnych. Czyli tworzenia się kast. Z jednej strony wzmacnia to zakon, z drugiej właśnie go rozbija. Najlepiej widać to chyba w przypadku KOTORa (ale po 12 zeszytach jeszcze nie wiem, czy jest tak jak myślę) z Przymierzem. Tam są skupieni Jedi, pochodzący z rodów z tradycjami, w pewien sposób się wywyższają i izolują od reszty. Dochodzi do potterowskiego podziału na magicznych, mugoli i szlamy. I w momencie gdy Jedi mogą się żenić, mogą tworzyć klany, takie coś jest nie tylko możliwe, ale staje się pewne. I de facto służy zakonowi na krótką metę, może o ile jeszcze samo wiązanie się powinno być bardziej dozwolone, o tyle istota powinna się koncentrować na unikaniu tworzenia się tego typu podziałów.

    LINK
    • .

      Mistrz Jedi Radek 2008-02-20 20:09:00

      Mistrz Jedi Radek

      avek

      Rejestracja: 2008-01-26

      Ostatnia wizyta: 2016-11-16

      Skąd: Wa-Wa

      no, ale czy zawsze nei byly jakies chociaz male podziały? i czy jesli podizly nie przybiora form patologicznych to czy sa niebezpieczne? W końcu niewielkie podzialy byc mzoe pomoga zachowac swiezosc Zakonowi?

      LINK
  • Jedi, a rodzina

    Bakuś 2008-02-20 20:54:00

    Bakuś

    avek

    Rejestracja: 2006-06-26

    Ostatnia wizyta: 2025-09-12

    Skąd: Kazimierz Biskupi

    A więc czas na odwieczne pytanie, czy Jedi powinni mieć rodziny ?
    No właśnie , jest wiele plusów ale i minusów.
    W Starym zakonie związki małżeńskie były zabronione dla Jedi, choć i tak wielu z nich miało potajemne związki, z którymi kryli się przed radą. Ale właśnie czy powinno być wtedy przyzwolenie na takie działania ?
    Gdyby w okresie schyłku Republiki Jedi mogli mieć rodziny , stworzyłoby to pewien problem. Bo w końcu Jedi żyli wszyscy razem w Świątyni i tu mamy dylemat, gdzie mieszkałyby by te rodziny ?
    W Świątyni ? A kto by płacił za ich utrzymanie?
    Teraz przychodzi mi na myśl też kwestia poświęcenia sie zakonowi, bo gdyby Jedi mieli te rodziny, mieszkały by one gdzieś tam, to jak mogliby oni stworzyć zupełnie normalną komórkę społeczną jaką jest rodzina? Miesiące rozłąki , wyjazdy na misję, jak to pogodzić ? Jedi musieliby mieć też czas na sprawy rodzinne.
    Wiadomo że dzieci bardzo wielu z nich mogłyby zostać Jedi, ale choć mogłoby to prowadzić do wielu tragedii jako że Jedi nieważne kim są , ale stali by się rodzicami i troszczyli by się o swoje dzieci, byli by o nich wielokrotnie zaniepokojeni.
    Kolejną kwestią jest przywiązanie prowadzące na Ciemną Stronę. Wielu Jedi przez związki uległo jej jak np Anakin. Po śmierci ukochanej osoby mogliby oni szukać zemsty co niewątpliwie doprowadzało by do zejścia ze ścieżki światła.
    W Nowym Zakonie sprawa wyglądała nieco inaczej. Zakon Luke`a był od początku jedną wielką rodziną co w sumie się sprawdzało i widzieliśmy wiele rodzin rycerzy.
    Dlatego sam niewiem czy Jedi powinni zakładać rodziny czy nie , być może powinni ponieważ unknęli by ukrywania się z uczuciami i mogliby by kochać, w końcu do tego zostali powołani, do miłości.

    LINK
    • Re: Jedi, a rodzina

      Kasis 2008-02-22 08:16:00

      Kasis

      avek

      Rejestracja: 2005-09-08

      Ostatnia wizyta: 2025-09-12

      Skąd: Rzeszów

      Bakuś napisał:
      Kolejną kwestią jest przywiązanie prowadzące na Ciemną Stronę. Wielu Jedi przez związki uległo jej jak np Anakin. Po śmierci ukochanej osoby mogliby oni szukać zemsty co niewątpliwie doprowadzało by do zejścia ze ścieżki światła.

      Tak sobie myślę, że nie wiem czy nie demonizujemy tego przechodzenia na Ciemną Stronę po śmierci ukochanych osób. Owszem zgadzam się, że tacy Jedi na pewno mogli przeżywać chwile załamania i złości. Ale czy każdy z nich od razu, tylko dlatego, że był czuły na Moc, miałby reagować na czyjąś śmierć nienawiścią i żądzą mordu?? W końcu ludzie różnie znoszą śmierć bliskich, jedni gniewem, ale inni smutkiem, apatią. Zresztą jeśli ta śmierć byłaby wynikiem choroby, nieszczęśliwego wypadku czy po prostu starości, to na kim się tu mścić? Myślę, że jednak wielu Jedi, jakkolwiek zdruzgotanych, znalazłoby jakąś ulgę, ukojenie w Mocy. W końcu oni przez lata byli uczeni godzić się z wyrokami Mocy, panować nad emocjami.
      Nie zakładajmy od razu, że każdy z nich po śmierci ukochanej osoby stanowiłby zagrożenie dla całej galaktyki.

      LINK
  • ja uważam

    Krogulec 2008-02-20 21:33:00

    Krogulec

    avek

    Rejestracja: 2003-01-05

    Ostatnia wizyta: 2025-08-12

    Skąd: Szczecin

    iż posiadanie rodziny nie jest jako jedi złe, ale przywiązanie tak, jedi służy zakonowi, nie swojej rodzinie, jak to jest z andurem i nomi sunrider, że andur wyjezdzal na lata i na kilka dni wracał do swojej żony i dziecka.

    LINK
  • Nie!

    Fenioludek 2008-02-21 10:56:00

    Fenioludek

    avek

    Rejestracja: 2008-02-20

    Ostatnia wizyta: 2008-09-15

    Skąd:

    Jedi nie powinni z nikim wiązać sie emocjonalnie. Mogą z tego wyniknąć dość poważne utrudnienia. Dlatego też przyszłych Jedi zabierano od rodzin - w tym momęcie usuwano ważną więź pomiedzy matką a dzieckiem. Najlepszym przykładem jest tu Anakin choc on nie należał do najinteligentniejszych pod względem rozwiązań. Jedi musi być przygotowany poświęcić każdego dla wiekszego dobra. Czy był by w stanie poświęcić swoją żonę i dziecko ? Jeśli kontroluje swoje emocje to tak... jeśli nie przejdzie na Ciemna Strone. Zdażały sie się już takie przypadki zarówno stabilnych emocjonalnie Jedi jak i nie... Jeśli sie i na to pozwoli trzeba by bylo przeprowadzic inny trening, a nie: Kontroluj Emocje... koniec treningu mozesz wracac do żony bo niedługo urodzi -.-

    LINK
  • .

    Mistrz Jedi Radek 2008-02-21 11:06:00

    Mistrz Jedi Radek

    avek

    Rejestracja: 2008-01-26

    Ostatnia wizyta: 2016-11-16

    Skąd: Wa-Wa

    No nie wiem. Zauwazcie, że przywiazanie emocjonalne jest dosyc podstawowa cecha do istot zyjacych w grupach. I taki Jedi bedzie zawsze do kogods przywiazany. Mistrz do ucznie, uczen do mistrza ( Byłes mi bratem Anakinie !!!). Rycerze probuja w ten spoosb, zapelnic puste w swoim zyciu.... wiec nie da sie usunac wiezi emocjonalnych. Do tego malo ktory Jedi przyznalby sie ze jest przywiazany do innego Jedi, co rodzi poczucie winy, niepewnosc, nie pokoj. To ich wyprowadza trpche z rownogi. To ta kjakby sie czul ktos komu zakazano jesc, w czasie podjadania z lodowki.... Czy to nie powoduje wiekszych niepokojow niz zakazanie wiezi?

    LINK
  • vg

    Krogulec 2008-02-21 11:48:00

    Krogulec

    avek

    Rejestracja: 2003-01-05

    Ostatnia wizyta: 2025-08-12

    Skąd: Szczecin

    obi wan i anakin jak uczeń i mistrz zawsze mają więź jakąś i to nie miłość tylko przyjaźń mocna która zabroniona nie jest.

    LINK
  • ...

    Apophis_ 2008-02-21 13:44:00

    Apophis_

    avek

    Rejestracja: 2005-12-25

    Ostatnia wizyta: 2021-04-26

    Skąd: Łódź

    Wszyscy macie racje. I co z tego - i tak do niczego nie doszliśmy. Sprawa Jedi i ich relacji z rodzinami oraz liberalizacja związków Jedi-Jedi albo Jedi-inna istota jest kwestią tak sporną, że aż niemożliwą do rozwiązania.

    IMO jednak najmniejszym złem jest zakaz na wiązanie się Jedi. Przykład: Anakin. Więź z matką i żoną doprowadziła do katastrofy. Dlatego powinno moim zdaniem dzieci zabierać rodzinom i zrywać te więzi. A ta pustka łatana przez miłość braterską, relacjami mistrz-uczeń, jest lepsza i pod wieloma względami mniej groźna dla Jedi który przez swe emocje może stracić swoją świadomość i przejść na ciemną stronę.

    LINK
  • Jedi nie powinni mieć rodziny

    bombelvader 2008-02-21 14:11:00

    bombelvader

    avek

    Rejestracja: 2008-02-19

    Ostatnia wizyta: 2008-03-29

    Skąd: Chorzów

    bo przeciwnicy zakonu zabili by ich rodziny to doprowadza do tego ,że jedi jest załamany i nie moze dalej słuzyć zakonowi.

    LINK
  • Sprawa z zakonem Jedi

    Vergesso 2008-02-21 14:57:00

    Vergesso

    avek

    Rejestracja: 2007-08-29

    Ostatnia wizyta: 2025-06-03

    Skąd: Toruń

    Z tym czy powinni mieć rodziny, to dość trudna sprawa. Za tym by mieli rodziny, przemawia to, że dzięki temu Jedi stają się bardziej ludzcy. Spojrzenie na takie rzeczy jak rodzina i rzeczy z tym związane dają szersze spojrzenie na życie. Poza tym, legalność zakładania rodzin powoduje, że dzięki temu nie ma żadnych pokus, które Sithowie czy inni popaprańcy mogliby wykorzystać. Wystarczy spojrzeć na Anakina Skywalkera, który zakochał się w Padme, co Palpatine wykorzystał do zniszczenia zakonu Jedi i przejęcia władzy nad galaktyką. Poza Anakinem inni też mieli pokusy, np. były jakieś sprawy z tym związane np. z Qui-Gonem, Obi-Wanem, Kitem Fisto, Aaylą Securą czy innymi. Zdaje się też, ze Jedi rozumieli to, że rodzina jest czasem bardzo potrzebna, zważając na to, że pozwolili Ki Adi Mundiemu mieć własną rodzinę. Do tego jeszcze potomkowie Jedi mogą być silni mocą, wystarczy spojrzeć na syna Anakina Skywalkera, Luke`a, który też miał zresztą dość potężnego syna. Jest jeszcze taka sprawa, że miłość to uczucie, które niewielu potrafi kontrolować i niewielu potrafi wywyższać zdrowy rozsądek nad miłością. Jedi także mieli z tym problemy. Dlatego naturalnym jest, by zakładanie przez nich rodzin było legalne. Zaletą też może być........pewne nieposłuszeństwo swoim przełożonym. Kierowanie się własnym rozsądkiem i wyczuciami może dać korzyści dużo większe, niż wierne wypełnianie poleń przełożonych.

    Są też jednak argumenty, które przemawiają za tym, że Jedi nie powinni mieć rodzin. Olee Starstone słusznie to ujęła, że miłość prowadzi do przywiązania, a przywiązanie do zachłanności. W różnych przypadkach to stwierdzenie się zgadzało. Jeśli Jedi posiadał rodzinę, mógł paść ofiarą szantażu ze strony Sithów lub innych popaprańców, na który mogliby być bezradni nawet pozostali Jedi. Czyli przypadek jednocześnie i podobny, i odwrotny do tego, że jednak powinni mieć rodziny. Strata rodziny może prowadzić też do tego, że Jedi będzie chciał się zemścić, a to go zaprowadzi na Ciemną Stronę Mocy. Brak rodziny, miłości może też powodować, że Jedi dzieki temu lepiej skupia się na swoim zadaniu, zamiast myśleć, co u jego bliskich. Brak rodziny daje też większą gwarancję posłuszeństwa jego przełożonym, jednak takie posłuszeństwo nie zawsze daje dobre korzyści.

    Ktoś zdaje się rzucił hasło, gdzie tacy Jedi rodzinami mieliby miszkać. Czy w świątynii, czy poza. Najlepiej by było, gdyby mieli domy gdzieś w pobliżu świątynii. Dobrym miejscem do tego mógłby być Yavin 4. Mały księżyc, na którym znajdowała się Akademia Jedi, mógłby być siedliskiem wszystkich rodzin Jedi. Raz, że znajdowała się na nim świątynia. Dwa, że był niezamieszkany przez istoty tworzące cywilizację, po zbudowaniu na nim akademii tylko Jedi tam byli, mogliby stworzyć mało cywilizację. Można by nawet stworzyć różne rzeczy specjalnie z myślą o Jedi, np. sklepy. Przedsiębiorcy mogliby zamieszkać razem z Jedi na Yavinie. Niestety, jak wiadomo świątynia na Yavinie została zniszczona przez Yuuzhan Vongów, więc obecne plany są niewykonalne. Luke przeniósł akademię na Ossus, więc teraz w pobliżu tamtej świątyni mogą się osiedlać, choć cała planeta nie może być rozwijana z myślą o nich, zważywszy na fakt, że na Ossusie poza Jedi z akademii żyje ok. 250 milionów osób

    Na koniec mam pytanie: jak to było z tym odbieraniem dzieci, by szkoliły się na Jedi? Roan Shryne miał kiedyś uczestniczyć w czymś takim, ale zrezygnował, kiedy "pojął, na czym to polega". O co z tym chodziło? Czy to było jakieś odbieranie dzieci ich opiekunom bez ich zgody? Jak tak, to jak to wyglądało? Przemocą, jak w "Wiedźminie", czy na mocy jakichś przepisów?

    LINK
    • ,

      Mistrz Jedi Radek 2008-02-21 19:18:00

      Mistrz Jedi Radek

      avek

      Rejestracja: 2008-01-26

      Ostatnia wizyta: 2016-11-16

      Skąd: Wa-Wa

      Mi sie zdaje, że rodzicie pozwalali. Dooku mowil, że nowy Zakon Sithow jaki planowal stworzyc, nie bedzie tak delikatny jak Jedi i bedzie zabieral dzieci rodzica, a nei tak jak teraz, że wiele talentow sie marnuje..

      LINK
  • Wszystko

    Malak The Sith Lord 2008-02-21 15:25:00

    Malak The Sith Lord

    avek

    Rejestracja: 2005-12-30

    Ostatnia wizyta: 2010-11-16

    Skąd: Wrocław

    znów sprowadza się do tego, że nie ma lepszego wyjścia, obie opcje są dobre, z jednej strony, lecz także złe z innej.
    Oczywistością bowiem jest, że każdy wybór rodzi ze sobą konsekwencje, w pierwszym przypadku może być to naprzykład postawienie swojej rodziny ponad innych, bardzo ludzkie zachowanie, ależ czego można oczekiwać od ludzi, którzy mają być ludzcy... Niemniej to samo przywiązanie do rodziny może dać ogromną motywację do ochrony całej Galaktyki, do pracy przeciw "złu".
    I racją jest stwierdzenie, iż miłość, czy zauroczenie jest nieuniknione, a zatajanie romansów nie prowadzi do niczego dobrego.
    Wolność wyboru byłaby tu najlepsza, Jedi-asceta, w pełni poświęcający się zakonowi, jednakże narażony na samotności itp, lub Jedi-człowiek,
    głowa rodziny, istota ludzka, z uczuciami, emocjami, nie maszyna do zabijania...
    Co do minusów, cóż osiągając ludzką formę Jedi trzeba liczyć się z emocjami, ale jak już napisałem, emocje te nie muszą prowadzić tylko do ciemniej strony, rozważne emocje prowadzą, tak mi się wydaje, bardziej do równowagi mocy, którą chcieli zachować Jedi, niż brak tych emocji...
    I co do nieposłuszeństwa, na to też jest jakaś rada, chociaż nie mam pewności jaka, jednakże rozwiązanie można znaleźć, wydaje mi się, że
    wyciągnięcie pewnych konsekwencji względem nieposłusznych Jedi mogłoby być ciekawą opcję rozwiązania problemu...
    To tak w skrócie...

    LINK
  • a

    Krogulec 2008-02-21 23:03:00

    Krogulec

    avek

    Rejestracja: 2003-01-05

    Ostatnia wizyta: 2025-08-12

    Skąd: Szczecin

    - w dark times jest że mistrz jedi proponuje zabranie dziecka na jedi matce

    Doszliśmy chyba wreszcie wspólnie do najważniejszej kwestii mianowicie:

    Na ile i czy wogóle jedi powinien być "typowo" ludzki w zachowaniach?

    Jedi to zakon, zakon z ważną misją, ochrony galaktyki, jeśli jest już miejsce na miłość to staje się ona niewygodna, uciążliwa itd. Anakin dażyl uczuciem matke i nie dał sobie wpoić do końca zasad zakonu bo został zabrany w późnym wieku, małe dzieci mogą być kontrolowane w zakonie i nie mają później takich odruchów.

    LINK
  • rodzinne Jedi

    Hialv Rabos 2008-02-21 23:04:00

    Hialv Rabos

    avek

    Rejestracja: 2005-10-30

    Ostatnia wizyta: 2025-07-15

    Skąd:

    Moje zapatrywania pod tym względem raczej nie uległy zmianie:

    http://www.gwiezdne-wojny.pl/b.php?nr=4402#201069

    Tu wciąż opieram się na OZ II: Odrodzenie, a także na tym co jest mi nie znane, a co zechciał przytoczyć Lord Sidious: początek spoilera Ale jest i Luke i Mara, który po śmierci swojej małżonki wpada w szał i poddaje się Ciemnej Stronie. koniec spoilera

    A nabór młodych? Myślę, że rodzice Lorany Jinzler, czy ojciec Roana Shryne`a, to nie są odosobnione przypadki . Na pewno nie brakowało chętnych, do tego by w Vorshyrze (nie wiem czy dobrze napisałem ) genealogicznym dopisać sobie: Jacuś - syn - Jedi

    Owszem, można rozważyć wersję z dowolnością stanu cywilnego, tylko, że wtedy nie mamy klasycznego zakonu - miejsca przeznaczonego na kontemplację, altruizm - tylko twór bardziej przypominający towarzystwo. Myślę, że Jedi z rodzinami powinni wówczas mieszkać osobno od pozostałych współbraci (choćby po to aby sobie wzajemnie nie przeszkadzać ), jak również zadania im przeznaczane powinne być mniejszego kalibru.

    LINK
  • Taka mała myśl

    Komandor Eire 2009-03-27 21:21:00

    Komandor Eire

    avek

    Rejestracja: 2005-08-08

    Ostatnia wizyta: 2013-05-05

    Skąd: Ze wsi

    wpadła mi dzisiaj do głowy: częściowe pozwolenie na zakładanie rodzin, tak jak w Cerkwi Prawosławnej. Kapłan może posiadać rodzinę, ale po pierwsze żeni się przed święceniami, po drugie taki wybór zamyka mu drogę do awansu w hierarchii.

    LINK

ABY DODAĆ POST MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..