A pospekulujmy sobie, wszak jest 1:30 w nocy, do świtu daleko, są ferie, więc można poszaleć w tym topicu. Let`s do it.
Musimy wyjść z następującego założenia - opieramy się na nowelizacji Stovera. Wszystko to z tego powodu, że tylko tam możemy wniknąć w myśli i psychikę bohaterów, a nie po prostu obserwować ich czyny. Teraz zaś przejdźmy do sprawy zasadniczej. Finał walki w biurze Kanclerza zależał od jednego zdarzenia, a było nim przybycie Anakina Skywalkera. Zatem możemy rozważyć następujące scenariusze:
1) Anakin przybywa do biura
2) Anakin słucha Windu, ewentualnie daje się zatrzymać przez Shaak Ti i zostaje w Świątyni
W pierwszym przypadku jedyna możliwość warta rozważań jest taka, że Anakin nie zwraca się przeciwko Mace`owi lub ewentualnie przyłącza do niego (choć pomysł żeby miał podnieść rękę na mentora jest wielce dyskusyjny). Pytanie czy Sidious miałby wtedy wystarczająco dużo czasu na reakcję? Myślę, że nie i że najzwyczajniej w świecie by zginął. Wiadomym jest, że oznaczałoby to klęskę Sithów i zwycięstwo Republiki. Jednym słowem stawiając na Anakina Skywalkera Sidious zagrał va banque, no ale czy miał inny wybór? Został wszak zdemaskowany, nawet gdyby udało mu się opuścić Coruscant byłby tropiony (tak samo jak jego ewentualni nowi następcy) aż do końca świata. Siłą, która pozwoliła przetrwać Sithom od czasów Bane`a było to, że Jedi nie zdawali sobie sprawy z ich istnienia. W przeciwnym razie byliby skazani na zagładę i Sidious o tym wiedział. Jednym słowem Anakin zostałby Mistrzem Jedi, Sithowie zostaliby zniszczeni, wojna zostałaby wygrana, a Zakon trwałby nadal.
No to teraz drugi przypadek. Sprowadza się on do zasadniczego pytania - czy Mace naprawdę mógł wygrać z Sidiousem? Wiemy bowiem, że Sith wyczuwał nadejście Anakina i karmił się jego strachem. Dodatkowo ewidentnie podłożył się Windu, by postawić Skywalkera pod ścianą. A jakby go nie było i nie byłoby przed kim udawać? Vaapad miał tę siłę, że wykorzystywał ciemność wroga przeciwko niemu. To był styl de facto stworzony do walki z Sithami, choć sam Mace chyba nie zdawał sobie z tego sprawy. Dodatkowo był czymś nowym, czymś na co Sithowie nie mieli czasu się uodpornić (jako że tradycyjne 7 form od dawna mieli opanowane w małym palcu). Wiemy, że Yoda nie dał sobie rady w starciu z nieograniczoną siłą Sidiousa. A Windu?
Mógłby.
Tylko on i Anakin Skywalker byliby w stanie tego dokonać. Osamotniony Sidious kontra Mace Windu... Wraz ze śmiercią Sidiousa nie byłoby nikogo, kto mógłby uczynić Anakina Sithem. Może nawet wyspowiadałby się ze swoich obaw przed Macem? A wiemy przecież, że Padme zginęła bo Anakin został Sithem - czyli próba zapobieżenia wizji tak naprawdę była jej przyczyną. Może nawet zreformowanoby zasady Zakonu, lub uczyniono wyjątek dla Wybrańca? A Luke`a i Leię wyszkolonoby na wielkich Mistrzów Jedi...
A nawet gdyby Mace Windu zginął, a Anakim zostałby w Świątyni, wcale nie jestem pewien, czy Sidiousowi dalej byłoby tak łatwo przeciągnąć go na swoją stronę. Anakin wiedziałby o krwi, jaką ma na rękach Sith, a przecież czwórka Mistrzów, którą by zabił wzbudzała podziw w samym Skywalkerze. Myślę, że Sidious wykonałby wtedy mimo wszystko Rozkaz 66. I tu mamy najciekawszy scenariusz: Anakina broniącego Świątyni przed Legionem 501. Po prostu istny Skywalker Unleashed... Myślę, że nic nie byłoby go w stanie wtedy powstrzymać, a wielu Jedi udałoby się umknąć z Coruscant (zapewne wraz z brzemienną Padme na pokładzie, może też przy pomocy Baila Organy?). A wtedy pozostawałby już ruch oporu z udziałem Yody, Obi-Wana i Anakina - a wszyscy trzej kontra Sidious oznaczaliby klęskę Sitha. Szczerze jest to dla mnie znacznie bardziej fascynujący scenariusz niż powstanie Dartha Vadera
A więc jak widzimy od tej jednej prostej decyzji Anakina zależało aż tyle