Miłego czytania !!!!
Rozdział 1 Bitwa o Hoth
Trwa bitwa o Hoth , co chwila słychać odgłosy strzałów z blastera i okrzyki cierpienia . Żołnierze republiki starają się nie wpuścić wroga do okopów , a jedi chronią wejść do bazy . Nazywam się Alan Carul i mam zaszczyt być w grupie uderzeniowej mistrza jedi Kazifa ...
- Zostań tu Alan
- Ale mistrzu ....
- Nie ma żadnego „ale” , nie chcę żeby mój najbardziej utalentowany uczeń zginą . Nie popełnię dwa razy tego samego błędu ... masz iść do lądowiska i spróbować opuścić to miejsce myśliwcem który tam jest , zrozumiałeś ?
- Tak
- Ja jestem twoim nauczycielem , musisz nauczyć się słuchać i ufać memu doświadczeniu nawet jeśli nie dostrzegasz wszystkich motywów działania . Powiedział to i pobiegł na pole bitwy . Widzę go ... zbliża się do niego sześciu mandalorianinów , zapala miecz z którego rozbłyskuje się zielone światło . Po chwili poda na ziemię czterech lecz dwaj ostatni zza pleców puszczają serię zabójczych pocisków . Czuję jego bul przeszywający się po całym ciele i wszystkie wspomnienia które pędzą daleko niczym nieposkromione zwierzę . A on pada na ziemię cały w palących go ranach . Po chwili przypominam sobie jak w świątyni na Curusant opowiadał mi o swoim poprzednim uczniu który wraz z nim wpadł w ręce bandytów na Tatoine . Był bardzo przekonany o swoim przeznaczeniu ponieważ ciągle mówił o swoich zdolnościach . Ich przywódca Korn miał tego dość i rzucił go w dziurę reaktora energii . Podczas upadku musiał uderzyć głową w jakąś część bo generator zaczął wariować i statek eksplodował . Kazif przeżył wybuch ale jego uczeń nie . To właśnie dzięki niemu na Tatoine nie ma teraz żadnych piratów . Niezłe przeznaczenie , zawsze opowiadał mi tą historię gdy byłem zbyt pewny siebie . Lecz teraz czuję gniew , złość i nienawiść , mam chęć ją wypuścić ale wiem że w ten sposób zmarnuję te wszystkie lata nauki . Ruszyłem w stronę lądowiska , lecz po drodze w centrum nadawczym usłyszałem jak ktoś rozmawia . Zdziwiłem się ponieważ wszyscy jedi , żołnierze oraz generałowie byli na polu walki . Słyszałem tylko jak ktoś przekazywał informację o nowej siedzibie republiki na dagobach . Wyszedłem zza rogu by zobacz kto to , lecz przede mną ukazała się postać która miała zasłoniętą twarz kapturem i była ubrana w szaty z różnymi czarno czerwonymi wzorami .
- Kim jesteś ? zapytałem
Postać nie odpowiedziała tylko zapaliła miecz z którego wydobyła się klinga o złowrogim czerwonym kolorze . Chciała mi zadać cios w nogi lecz ja szybko odskoczyłem na lodową ścianę i odbijając się od niej włączyłem żółty miecz świetlny . Wpadłem na wroga rozpoczynając siłowanie .
- Po co chcesz wiedzieć kim jestem skoro zaraz zginiesz ?
Syknęła przewracając mnie . Wbiła miecz w ziemie chcąc mnie zranić , zanim to zrobiła przekulgałem się i szybko wstałem . Zauważając to nieprzyjaciel zaatakował mnie poziomem, lecz zdołałem się obronić . Postać wykonała atak z obrotu i zraniła mnie w plecy . Upadłem czując żar na plecach .
- Właśnie tak kończą wszystkie marionetki jedi . dodała z śmiechem
- Tak myślisz ?
Zebrałem w sobie siłę i zaatakowałem ją w nogi , a ona odskoczyła na niewielką górę ze śniegu . Też wskoczyłem na nią i wykonałem atak lecz nie trafiłem , przeciwnik zablokował mi miecz , więc kopnąłem go . On skoczył na metalowy stempel który podtrzymywał śnieg .
Nie mam tyle siły by tam wskoczyć .
- To już twój koniec jedi !
Po chwili zaczął we mnie ciskać zabójczymi piorunami które odbierały mi energie . Długo się trzymałem lecz w końcu spadłem . Widzę jak postać z którą walczyłem ucieka . Stopniowo obraz przed oczami ciemnieje , a głosy walki cichną ...
Rozdział 2 Rasel Telen
Obudziłem się na łóżku widząc że moje wszystkie rany znikły . Przy mnie siedział jakiś człowiek w mundurze republiki .
- Kim jesteś ? Gdzie jestem ? Co się stało ?
- Spokojnie , nazywam się Kornel i jestem kapitanem tego transportowca medycznego . Z pewnością ucieszy cię fakt iż wygraliśmy bitwę . Od razu po tym kazałem żołnierzom przeszukać teren . Znaleźli ciebie pod gruzami .
- Co się stało dalej ? zapytałem
- Byłeś kilka dni w komorze regeneracyjnej .
- To dlatego moje rany znikły .
- Zgadza się , otrzymałem rozkaz od mistrza Dorak’a że mamy wylądować w enklawie jedi na planecie Dantoine , ma ci coś bardzo ważnego do powiedzenia .
Patrzyłem się na niego przez chwilę lecz później rozglądnąłem się po pomieszczeniu . Byłem przykryty białą kołdrą .
- Ktoś jeszcze przeżył ?
- Tak , Rasel Talen . Jest w 8 pokoju , moim zdaniem przyda mu się towarzystwo .
- Kiedy będziemy na miejscu ?
- Za 2 godziny , masz więc czas pozwiedzać .
- Możesz mi podać moje ubranie ?
- Proszę
Wstałem z łóżka z bólem głowy , ale i tak wyszedłem z pokoju . Małe drzwi otworzyły się szybko i bezszelestnie . Znajdowałem się w długim oświetlonym korytarzu , którego światła raziły mnie w oczy . Przypomniałem sobie tego Rasela Talena o którym mówił mi ten kapitan. Z ciekawości poszedłem do niego . Szukałem go chyba pół godziny ponieważ on był w pokoju 8 a ja w 65 . W końcu wszedłem do niego . Siedział na krześle i wydawało mi się że chyba nie miał ochoty na rozmowę .
- To ty jesteś Rasel Talen , tak ?
- Mhm , a po co tu przyszedłeś ?
- W końcu braliśmy udział w tej samej bitwie i jako jedyni jedi przeżyliśmy .
- I to jest powód dla którego tu przyszedłeś ? Może innym razem , teraz nie chcę rozmawiać .
- Zauważyłem , chociaż jestem zdziwiony że nie spotkaliśmy się na Hoth .
- Daj mi spokój !
- Dobra , jak chcesz .
Po wyjściu z pokoju usłyszałem komunikat że za 20 minut lądujemy . Ucieszyło mnie to ponieważ mam wiele do powiedzenia dla mistrza Dorak’a .
Dantoine to planeta obfita w łąki i gaje . Nie istnieją tam żadne tubylcze rasy , tylko ludzie uprawiający rolę . Enklawa jedi nie była ogromna , chociaż może mi się tylko tak wydaje ponieważ większość akademii nie jest dostępnych dla zwykłych uczniów . Nie rozumiem tego. Wreszcie wylądowaliśmy , wiedziałem to bo usłyszałem znajome gruchotanie gizek .
Wyszedłem z transportowca i ujrzałem dziedziniec na którym wylądowaliśmy . Byłem tu rok temu a mimo to wydaje mi się jakby były to całe wieki . Poszedłem w kierunku drewnianej bramy która sama się otworzyła . Przede mną ukazał się drugi plac w kształcie koła , w jego samym środku była wielkie drzewo którego gałęzie wystawały za sufit świątyni który był odkryty . Zauważył mnie mistrz Dorak , i zapytał :
- Porozmawiać ze mną pewnie chcesz ?
- Tak , mistrzu .
- O co chcesz pytaj .
- W czasie bitwy o Hoth zginą Kazif ...
- To wielka strata jest , ale kiedy mówisz to w tobie wielką żal czuje .
- Kazał mi zostać w okopach , a sam poszedł na pole walki .
- Kazif nie chciał na niebezpieczeństwo narażać ciebie , a co dalej stało się ?
- Kiedy szedłem na lądowisko , to w stacji nadawczej usłyszałem jak ktoś przekazywał informacje o nowej siedzibie republiki na Dagobach , wychyliłem się zza rogu i ujrzałem postać w kapturze ubraną w czarne szaty z czerwonymi wzorami , zacząłem z nią walczyć ... była potężna i posiadała czerwony miecz świetlny . Później ja spadłem z góry a ona uciekła .
Czy masz jakieś pojęcie kto to mógł być ?
- Jeśli ta postać jest tym czym myślę , to nasze najgorsze obawy sprawdziły się . Jak już wiesz kilka lat temu Exar Kun wojnę wypowiedział republice . Do niego przyłączyli się mroczni jedi , wygraliśmy ostatnią bitwę za wielką cenę , zginęło wiele uzdolnionych mistrzów jedi .
- A co się stało z Exar Kunem ?
- Nikt nie wie tego . Ale Exar Kun miał ucznia który zwał się Lord Redgar . Na niszczycielu Exar Kuna stoczyliśmy ze sobą straszną walkę . Stracił w tedy dwie ręce , i w pewnym momencie niszczyciel zaczął wybuchać . Uciec zdążyłem w chwili ostatniej . Być może wojna z mandalorianinami pobudziła ciemną stronę i sprawiła że Lord Redgar w jakiś sposób się oswobodził z grobowców na Koriban . Mam przeczucie że w niego wstąpiły wszystkie duchy sithów . Ten ktoś a raczej to coś jest skupieniem całego zła w galaktyce które stworzyli Exar Kun , Lord Redgar a nawet Lord Plades . To coś jest ultymalnym narzeńdziem ciemnej strony mocy .
- Więc jeśli to coś jest takie potężne jak sądzisz to czemu mnie nie zabiło ?
- Przepuszczam że zanim uwolni swoją całą moc minie trochę czasu . Musimy go zniszczyć teraz , bo jeśli tego nie zrobimy to galaktyka pogrąży się w wiecznej ciemności ...
- Słyszałeś może coś o Raselu Talenie ?
- Mhm,mhm o nim słyszałem , przed bitwą o Hoth został mianowany jedi . A czemu o to pytasz mnie ?
- Kapitan transportowca powiedział że jest ciężko ranny . Poszedłem do niego żeby z nim porozmawiać . Nie był dla mnie zbyt miły .
- Nie wiem co mogło to spowodować .
- A o czym chciałeś ze mną porozmawiać ?
- Na Mustafar widziano osobę która niszczy całe miasta , być może to Redgar .
- Mam to sprawdzić , tak ?
- To zbyt niebezpieczne , nawet dla takiego utalentowanego rycerza jedi jak ty .
- Wiem , ale jedi ryzykują życie w imię dobra .
- Jeśli na Hoth ledwo przeżyłeś to masz pojęcie jaka jego moc jest teraz ?
- Wiem , ale proszę cię mistrzu , nie wiadomo nawet czy to on .
- Dobrze , polecisz tam myśliwcem XB 230 . Czeka już na ciebie na lądowisku .
- Dziękuję .
Rozdział 3 Safir
Idąc na lądowisko zdawałem sobie sprawę że może być to moja ostatnia misja . Wsiadłem na statek który miał mnie zabrać do ognistego świata Mustafar.Lot nie trwał zbyt długo ponieważ Mustafar nie jest zbyt oddalone od Dantoine . Wylądowałem na spalonym lawą obszarze . Przede mną rozciągało się główne miasto Siduet i otaczające go mury . Wszedłem do pierwszej najsłabiej chronionej części miasta . Niektóre domy były spalone , a inne zawalone . Obawiałem się że zniszczyć pół miasta jest tylko w stanie Lord Redgar , chociaż wcale nie czułem tu obecności ciemnej strony mocy . To było raczej coś niebezpiecznego i nieokreślonego . Miałem spore trudności z odczytaniem tego co tu się mogło dziać . Może to tylko podnoszeni się poziomu lawy co wywołało fale która spaliła większość domów .
Jednak wyraźnie czułem że to coś bardziej zaskakującego niż zdołałem sobie wyobrazić .
Poszedłem do opuszczonej fabryki na wzgórzu . Nagle usłyszałem jak by ktoś ładował broń . Przede mną ukazał się wielki robot , uzbrojony w najgrubszy pancerz jaki widziałem w całym moim życiu , metalowe rękawiczki w których były zamocowane blastery , paralizatory i elektryczne liny . Zrobiło to na mnie wrażenie . Robot wyciągną zza pleców przenośne działo jonowe i strzelił we mnie . Zdołałem uniknąć pocisku ale rozwalił on ścianę . Jego wybuch zadał mi poważne rany . Szybko włączyłem miecz świetlny i zauważyłem że wróg wyciąga dwa czerwone miecze .
- Robot który walczy mieczami . powiedziałem ignorując go .
- Nie jestem zwykłym robotem , jestem Safir ! wykrzykną niskim głosem . Podbiegł do mnie i zaatakował mnie poziomem.Schyliłem się i podskoczyłem kopiąc Safira w twarz.Cofną się ,a ja wykonałem cięcie . Obronił się i chciał mnie przepruć mieczem , lecz ja zrobiłem unik i popchnąłem go mocą . Mój przeciwnik odskoczył na balkon rozbijając szybę . Był wyposażony w plecak odrzutowy więc wleciał na dach , po czym puścił we mnie serię zabójczych pocisków jonowych . Szybko wskoczyłem na dach fabryki . Safir wystrzelił w moim kierunku paralizatory elektryczne . Przez pewien czas raził strasznie mnie raził , czułem przeszywający się ból i myślałem że to już koniec . Lecz zebrałem swoje wszystkie siły i odczepiłem od mojego ciała te okropne przedmioty , po czym rzuciłem je w mojego przeciwnika . Ale dla Safira wyrządzały one większe szkody , bo był robotem . Korzystając z okazji że jest oszołomiony , obciąłem mu ręce i zraniłem w brzuch . Wróg padł bezsilnie padł na ziemię .
- Uczyła mnie sama ciemna strona mocy , jak mogłeś mnie pokonać ?
- Przeceniałeś swoje możliwości , naprawdę myślałeś że robot może równie dobrze władać mieczem świetlnym jak jedi ?
Na te pytanie Safir nie odpowiedział tylko przestał mówić już na zawsze .
- No , no , no brawo ! odezwał się głos zza moich pleców . Odwróciłem się i zobaczyłem tą samą postać z którą walczyłem na Hoth .
- Ty jesteś Lord Redgar !
- Zła odpowiedź , jestem ciemną stroną,skupieniem zła czyli Lordem Redgarem,Exar Kunem i całą nienawiścią na świecie .
- Kim naprawdę jest Safir ?
- Myślałem że jak połączę robota i ludzką inteligencję to wyjdzie z niej idealny adept mrocznej wiedzy która dla jedi jest niestety zakazana .
- Ale ci się nie udało .
- Nie żałuję tego , bo właśnie teraz mam okazje by naprawić ten błąd .
- Nie dam się w to wciągnąć !
- Tylko pomyśl , będąc moim uczniem posiądziesz potęgę jakiej nie mógł doświadczyć żaden jedi . Kiedy razem pokonamy republikę i mandalorianinów zawładniemy światem a sithowie powrócą .
- Nigdy !!!
- Wielka szkoda , jedi mają cię gdzieś ! Jak myślisz dlaczego mistrz Kazif puścił cię sam na tą misję ?
- Bo go o to prosiłem !
- Niech więc tak będzie jedi , teraz zapłacisz karę za swoją bezmyślność !!!
Pioruny które wypuścił tylko z jednej ręki były tak potężne że gdy mnie odrzuciło przewróciłem słup energetyczny . Czułem się jakby pękała mi głowa , przywołałem moc ale ona uciekła mi niczym nieposkromione zwierzę .
- Twoje mizerne umiejętności są niczym wobec potęgi ciemnej strony jedi !!! wrzasną , wiedziałem że ma on racje , jego moc była dwa razy większa niż przy naszym pierwszym spotkaniu . Leżałem na ziemi cały w siniakach przez kilka sekund a potem wydarzyło się coś co mnie zupełnie zaskoczyło .
rozdział 4 Dorak przybywa na ratunek
Nagle pojawił się mistrz Dorak , zupełnie zaskoczony spytałem ze zdziwieniem
- Co ty tutaj robisz ?!!
- Wiedziałem że to zbyt niebezpieczne zadanie dla ciebie , więc przez cały czas leciałem za tobą .
- Idź stąd ratuj się !!!
- Nie , przyszedłem tutaj żeby położyć kres tej wojnie i to zrobię .
Powiedział to po czym wypuścił fale mocy w moim kierunku , stoczyłem się z góry lecz zatrzymałem się i szybko znowu wdrapałem się na nią . Widziałem jak Dorak wyjmuje zielony miecz i mówi
- Już raz cię pokonałem Redgar chcesz umrzeć po raz drugi ?
- Nie jestem już Redgar , jestem ciemną stroną a to o wiele trudniejszy przeciwnik .
Mówiąc to postać w czarnej jak noc szacie zaatakowała małego mistrza jedi szkarłatną klingą. Wykonał on jeden cios w plecy drugi w brzuch , lecz jego przeciwnik obronił je poczym podbił jego miecz do góry . Później obaj wykonali pion w tym samym momencie , ale Redgar bardzo szybko uderzył w miecz mojego mistrza że ten trzymał go przez moment w górze . Mroczny lord wykorzystał to i obciął mu rękę . Usłyszałem przeraźliwy krzyk bólu który mnie całkowicie oszołomił . Sith wziął go za gardło i rzucał mocą o ściany fabryki aż ten zginął . Nie mogłem w to uwierzyć , ale byłem na tyle rozsądny by uciec do mojego statku , biegłem tak szybko jakbym chciał w ten sposób o wszystkim zapomnieć ...
Rozdział 5 Rasel Talen moim przyjacielem
Minęły zaledwie trzy miesiące a ja wciąż nie mogę się przyzwyczaić do nowej rzeczywistości. W galaktyce zapanował chaos który także sprawcą nie mniejszych zmian . Nie mogłem się pogodzić z śmiercią mojego mentora i mistrza ... Doraka , kiedy wróciłem po tym wydarzeniu do zakonu zostałem mianowany mistrzem jedi i przyjęto mnie do rady . Rasel Talen został natomiast moim padawanem i przyjacielem . Teraz kiedy przechadzam się na łące z moim nowym uczniem myślę o problemach których jest niestety coraz więcej , przywódca mandalorianów generał Seirus został zamordowany przez Lorda Redgara który zaś uwolnił z mroków grobowców Koriban swoją mroczną armię , która zawarła sojusz z armią mandalorianów i robotów . Tysiące mrocznych jedi , droidów i uzbrojonych po zęby mandalorianów pod przywództwem Redgara zmierzają na Curusant . Nie ulega wątpliwości że nasi wrogowie rozmnożyli się i obawiam się że rada jedi nie rozwiąże tego problemu .
Z każdą chwilą uświadamiam sobie że NIEBEZPIECZEŃSTWO JEST CORAZ WIĘKSZE. Wszedłem do turbowindy która szybko pomknęła na szczyt jednej z pięciu wież rady jedi . Mistrz Vandal , Wrook i Vernim wezwali wszystkich członków rady na tajemne posiedzenie które miało na celu przedyskutowanie i znalezienie wyjścia z tej sytuacji . Nadal nie mogę uwierzyć że jestem mistrzem jedi , kiedy wróciłem do świątyni , wszyscy czekali już na sali tronowej , ich decyzja zupełnie mnie zaskoczyła . Mój uczeń czyni wielkie postępy , więc pod tym pretekstem nakłoniłem innych mistrzów żeby uczestniczył w tym zebraniu . Weszliśmy do pokoju rady i zajęliśmy miejsce w wielkich fotelach . Pierwszy odezwał się mistrz Vandal - Wszyscy zdajemy sobie sprawę z zagrożenia jakie grozi galaktyce . Nie ujawniliśmy wszystkich szczegółów tego spotkania , ponieważ mogą być wśród nas zdrajcy ... więc zdecydowaliśmy że o wszystkim powiemy dopiero teraz . Otrzymaliśmy wiadomość od Lorda Redgara , brzmi ona następująco „Niech Curusant się podda dobrowolnie , inaczej zniszczymy je” ...
Nie ukrywałem zaskoczenia słysząc tą wiadomość . Najlepszym rozwiązanie byłoby poddanie się , a po pewnym czasie utworzyli byśmy powstanie . Ale to by trwało o wiele za długo . Niestety , myślę że mistrz zakonu Vernim ( różowy twilek w niebieskiej szacie ) nie pokona swojej dumy i podejmie walkę z armią mrocznych jedi , droidami i mandalorianami . Tak jak mówiłem tak też się stało .
Po 5 dniach ...
Znamy pozycję wroga , jego flota orbituje na księżycami Curusant by zapewnić im większą obronę . Mandalorianie byli znani ze swoich pocisków jonowych które przymocowywali do niszczycieli , właśnie teraz je ładują . Zdajemy sobie sprawę że mogą one obrócić naszą planetę – miasto w popiół . Nasi technicy stworzyli ogromne działo paraliżujące , które jest w stanie uszkadzać i niszczyć statki we flocie nieprzyjaciela , niestety potrzeba aż 2 godzin na jej naładowanie . Mistrz Vernim jako doskonały pilot , wraz z eskadrą „błyskawic” zwróci na siebie uwagę promów wroga , aż do chwili w której działo będzie sprawne . Ja , mój uczeń , mistrz Vandal , i Vroock będziemy dowodzić na bitwie naziemnej . Mamy do dyspozycji czołgi klasy Signar wyposażone w 4 działka laserowe i jedno laserowe , korwety które podczas bitwy będą latać i z góry zrzucać bomby elektryczne na dywizjony droidów i wszystkich jedi ze świątyni . Nagle usłyszałem krzyk „Wróg w zasięgu skanera !!!”
Zszedłem szybko na dół i zacząłem ich wypatrywać . Po chwili ujrzałem biegnące w naszym kierunku miliony oddziałów droidów , wśród nich były małe grupy sithów . Na tyłach jechały ogromne pojazdy na wielkich kołach magnetycznych uzbrojone w dwie skrzynie torped i mały laser . Nie zastanawiając się długo wraz z Raselem i innymi jedi ruszyliśmy do walki . Żołnierze republiki zastali w okopach żeby móc nas osłaniać . Roboty są może słabe ale jest ich strasznie dużo , było strasznie gorąco , kurz zakrywał mi oczy a strzały z blasterów dobiegały znikąd . Wezwałem moc na ratunek i stałem się szybszy , silniejszy i zwinniejszy .
Na pole bitwy weszli mandalorianie uzbrojeni w tarcze i pistolety snajperskie . Zaczołęm dopiero wtedy zwracać na nich uwagę gdy jeden strzał przeleciał zaledwie milimetr koło mojej głowy . Po chwili otoczyło mnie 20 mandalorianinów . Wezwałem moc i skupiłem ją w mieczu , uwolniłem tą falę mocy wbijając miecz w ziemię . nie minęła sekunda zanim wszyscy leżeli na ziemi sztywni . Powietrze było przesiąknięte zapachem spalonego mięsa .
Dowódca polowy dał mi znak do odwrotu . Wycofałem się zasypując serią szybkich cięć swoich przeciwników . Szybko wskoczyłem do okopów .
- Jest ich zdecydowanie zbyt wiele . rzekł dowódca
- Chyba czas wezwać korwety .
- Tak , najwyższy czas .
- Ja wsiądę z Raselem na te śmigacze i zużyję trochę granatów .
- Dobry pomysł .
Rasel najwyraźniej słyszał tą rozmowę , bo od razu dosiadł śmigaczy . Natychmiast wzbiły się nad ziemię i wystrzeliły na sam środek armii nieprzyjaciela . Włączyłem miecz by w razie czego móc odbijać pociski . Wraz z wsparciem korwety które zrzucały miny jonowe na oddziały droidów , przedarliśmy się na śmigaczach przez ich linię obrony i rzuciliśmy za siebie granaty . Po chwili usłyszałem donośne „bum” ale po chwili zwróciłem uwagę na inny głos . Z mojej lewej strony ledwo zobaczyłem maszynę pędzoncą na magnetycznych kołach która baz problemu mogła się rozprawić z naszym dywizjonem kanonierek . Działając pod wpływem emocji ruszyłem na nią , obmyślając plan jej zniszczenia . Czułem że moc wyraźnie mnie otaczała i zacząłem szybciej myśleć i bardziej się koncentrować przewidując przyszłość. Mimo hałasu , wiatru który „omal nie przecinał mi głowy” i okropnego sfątu byłem w stanie się skupić . Gdy machina była już blisko mnie wskoczyłem na nią i wybiłem się w powietrze , gdy byłem 20 metrów nad ziemią widziałem jak zderza się z moim śmigaczem i ulega destrukcji . Nie pomyślałem o jednym co będzie dalej ? A dalej było gorzej niż przepuszczałem ...
Rozdział 6 Finał
Wylądowałem w samym środku pola bitwy otoczony przez pięciu sthów z mieczami o krwistoczerwonym kolorze . Nie tracąc czasu włączyłem też swój . Mój pierwszy przeciwnik wyskoczył do mnie z prawej zasypując mnie krótkimi ciosami . Jak na razie broniłem się ale z chwili na chwilę stawało się to coraz trudniejsze . Zadałem błyskawiczną kontrę wykonując pion od dołu w kierunku brzucha przeciwnika . On zaś obronił się i uderzył mnie w twarz . Upadłem na ziemię i nie tracąc refleksu przeturlałem się w kierunku niemałej górki obsypanej pyłem . Wstałem i fikołkiem wskoczyłem na nią , mój przeciwnik pobiegł za mną i z furią zaatakował mnie . Walczył jedną ręką co czyniło go trochę niezgrabnym , wykorzystałem to i ta że stoję troszeczkę nad nim . Robiąc kolejny fikołek połączony z nagłym atakiem i unikiem obciąłem mu rękę . Później widziałem tylko jak leży na ziemi i tarza się z bólu . Po chwili poczułem ścisk w gardle . To pozostali czterej mroczni jedi użyli ciemnej strony by odebrać mi siły . Ku mojemu zdumieniu u ich stóp wylądował granat i po chwili wybuchł zabierając w lepszy świat moich dawnych wrogów . Ja upadłem bezwładnie na ziemię . Nagle pojawił się Rasel na śmigaczu :
- Wsiadaj mistrzu !!!
Ledwo wstałem i poczłapałem w jego kierunku . Ujrzawszy jak torpeda trafia w miejsce w które przed chwilą leżałem pomkliśmy w kierunku stacji dowodzenia . Gdy byliśmy już u celu skontaktował się z nami mistrz Vernim .
- W przestrzeni robi się gorąco , a jak wam idzie ?
- Nie wiele lepiej , wywiad dał ciała na całego , siła wroga jest pięć razy większa niż przepuszczaliśmy .
- Straciłem już 23 jedi . Pośpieszcie się z tym działem .
- Chyba jest już gotowe .
Ujrzałem jak nasz ogromny paralizator wystrzeliwuje dużą kulę energetyczną w kierunku niszczyciela sithów . Po chwili trafia rozbłyskując się po całym okręcie i dzieląc go na drobniutkie części . Usłyszeliśmy okrzyki radości z ust żołnierzy .
- No proszę , jednak się umiecie postarać .
- Do usług Mistrzu .
Proszę o oceny ( od 1 do 6 ) Pozdrawiam !!!