Czy zdarzyło sie wam ,ze wasza rodzina ,znajomi,chłopak dziewczyna uważali że jesteście nienormalni ,że wasze hobby jest niedojrzałe,lub `Nierozumiem jak można zbierać figurki karty to bez sensu ,to jest takie dziecinne.
Czy zdarzyło sie wam ,ze wasza rodzina ,znajomi,chłopak dziewczyna uważali że jesteście nienormalni ,że wasze hobby jest niedojrzałe,lub `Nierozumiem jak można zbierać figurki karty to bez sensu ,to jest takie dziecinne.
MalarKotor napisał(a):
Nie rozumiem jak można zbierać figurki karty to bez sensu ,to jest takie dziecinne.
________
Cśśś... Właśnie się ślinię na taką figurkę Revana na alegro... Ach, te dylematy (kasy mało, a niedawno odkryłem Hammerfall ).
A w ogóle ja tam jestem dziecinny, nie wstydzę się tego i nie ukrywam.
I to wielokrotnie! Jak w klasie tego roku szkolnego powiedziałem, że interesuję się SW, to wszyscy wybuchnęli śmiechem. Do dzisiaj są wśród nich tacy, co mi to wypominają od czasu do czasu, mówią że SW to bajka dla dzieci, śmieją się z tego itp. Było też coś takiego, że mama mi narzekała na złe oceny w szkole i wykrzyczała "O Gwiezdnych Wojnach to jakoś zawsze pamiętasz za to o sprawach istotnych bardzo rzadko!". Albo z dziadkiem, kiedy oglądał mój model ścigacza Anakina z wyścigów w Mos Espa, kiedy spytał czemu te silniki są ułożone tak a nie inaczej, to babcia się wtrąciła z komentarzem "A co ty się pytasz, przecież to z bajki dla dzieci, wiadomo że nielogiczne". Było jeszcze kilka innych historii na ten temat.
Generalnie rzecz biorąc, zaczynam mieć dosyć takich komentarzy, czasami mam ochotę im wszystkim wykrzyczeć: "No to co że bajka? Ludzie zajmijcie się czymś ciekawym tak jak ja, zamiast mi d*** zawracać". Mimo tego jestem dumny z tego, że interesuję się SW, że SW to moje hobby, że czytam artykuły na Ossusie, że czytałem serię komiksów Gwiezdne Wojny: Wojny Klonów: Tuż przed Zemstą Sithów, że gram w gry z SW, że przeczytałem jedną książkę z SW a w drodze jest kolejna, że kleję modele z SW i ogólnie jestem dumny z moich zainteresowań! Jednak marzy mi się, aby na tym ponurym świecie było więcej tolerancji dla miłośników Star Wars. A widzę, że nie ja jeden jestem w takiej sytuacji. Wyobraźcie sobie, jak by było pięknie, gdyby nie było takich ludzi, którym się nie podoba to co robią miłośnicy Gwiezdnych Wojen.
Wśród moich znajomych, prawie w ogóle nie ma fanów SW (można by ich policzyć jak dobrze pójdzie na palcach jednej ręki) i nikt nie uważa mnie za nienormalnego, akceptują mnie takiego jakim jestem. Rodzina też nic do tego nie ma. A jak się napatoczy jakaś osoba sceptycznie nastawiona, to tylko się cieszyć, bo można ją wciągnąć w zażartą dyskusję (o ile ma ona jakieś sensowne lub jakiekolwiek argumenty) i troszkę "naprostować". Chociaż z tym jest czasami problem, bo z tego co zauważyłem i o czym wcześniej pisał Prezi, takie osoby zazwyczaj nie pasjonują się niczym i nas po prostu nie zrozumieją. Co ciekawe znam też takich ludzi, którzy są całkowicie negatywnie nastawieni do fantasy i sf (nie trawią w ogóle tych gatunków) i o dziwo są bardziej wyrozumiali. Że tak powiem szanują nas za nasze hobby.
btw: Jeśli ktoś uważa nas za nie normalnego z powodu fascynacji SW czy czymkolwiek innym, a jest to jakaś osoba znajoma/ bliska nam (nie rodzina). To ja bym się zastanowił nad utrzymywaniem kontaktu z takim człowiekiem.
ja osobiście mam w dupie co mówią ludzie z mojej klasy (a jest to nowa klasa 1 liceum) powiedziałem że lubię SW, a jak się nie podoba to kij im w oko... no a potem wyszło, że kilka osób też się interesuje, ale się wstydzi przyznać także szczerość przede wszystkim, a ludzi trza mieć w dupie...
brat cioteczny uważał,że jestem nienormalny pasjonując się SW póki sam nie obejrzał.Jeszcze pamiętam jak później próbował mnie dusić mocą .
Znajomi sie dziwią tylko z tego,że od czasu do czasu kupie sobie jakiś zestaw lego SW nic więcej.Wszystko inne spoko.
Wspolczuje niektorym niedojrzalego srodowiska - kolegow i rodziny, to przyre, jak ludzie wygaduja/wysmiewaja sie z rzeczy, o ktorych nie maja pojecia. W dodatku sami pewnie trudnia sie ogladaniem telewizji, bo to najwiecej na co ich stac.
Moja rodzina troche lagodniej do sprawy podchodzi. Rodzice niewygaduja mi wydanych pieniedzy, mama sie cieszy, ze tego nie przepilem i ze czytam ksiazki w oryginale. A ojciec kozak nie widzi roznicy miedzy Jedi a Yoda : - D. Ciocie i wujki to roznie reaguja, raczej sie dziwia, ze wydalem na to tyle pieniedzy. No w koncu wydac pieniadze na ksiazke to glupota. A miniaturki? Troche ich jest, ludzie reaguja roznie. Ale tak na dobra sprawe patrzec, to rowiesnicy zazdroszcza hobby. Mowia, ze szkoda ze oni nie maja swojego konika.
Dla mnie SW to nie tylko ksiazki i inne gadzety, to przedewszystkim ludzie, ktorych laczy jedna pasja : - ).
a u mnie na luzie z bratem razem czytamy książki z tatą oglądam filmy
mama się cieszy, że czytam książki i tak dalej, jedyny minus to to, że śmieją się ze mnie że mam marzenie zrobienia zbroi. Mówią że mi kubeł kupią i wytną otwór na oczy i będę miała
ale już sie przyzwyczaiłam, więc śmieje sie razem z nimi ;D
Natomiast co do koleżanek/kolegów z klasy... nie ma negatywnych reakcji dziwią się tylko, kiedy nie czytam na przerwie/religii/albo innych nudnych przedmiotach książki
U mnie z tym w miarę dobrze. Rodzina akceptuje moje hobby.
Zaś w szkole... Na początku nie mówiłem, że jestem fanem. Jak się dowiedzieli trochę się wyśmiewali (wzłaszcza jak raz czytałem w szkole Yodę. Morczne spotkanie), ale później im przeszło.
Fanów w mojej klasie nie ma.
Jedyna osoba, która jest całkowicie antyStarWarsowa to moja siostra. Wyśmiewa się, mówi: "No, Jasinek sobie kupi figureczki i się będzie bawił... taaak."
Wtedy mówię "odczep się", jak kilka razy nie wystarczy, to w mordę
Reszta rodziny jest co do SW tolerancyjna... no, ojciec trochę jęczy, że cały czas na allegro musi mi coś kupować Muszę wreszcie się sam tym zająć.
W klasie mam drugiego fana (Qui-Gon-Danio), a reszta tylko się pyta: Jaką teraz czytasz?
... to Babcia i Ciocia, mają pretensje, że wydaje mase pieniędzy na rzeczy ze SW. Mojej Mamie i Tacie to nie przeszkadza, ale to oni zawsze dostają opierz, za to co se kupiłem. Ale się tym nie przejmuje. To jest moje ukochane hobby i zawsze będzie i niech se mówią co chcą. A w klasie to nikt się nie interesuje SW, a szkoda, ale są w miarę tolerancyjni, bo nie wyśmiewają się z tego.
Mama moja tego nienawidzi, rodzina olewa mnie i moje Hobby a kumple... kompletne dno, ile razy coś powiem, przytoczę, poruszę czy pokażę na temat SW to od razu śmiechy, chichy, i inne takie ale... JA MAM TO W DUPIE !!! Oni wszyscy zazdroszczą, ze jest nas tak wielu i że jesteśmy tak zgraną społecznością (bądź nie wiedzą, że jest nas aż tylu ) Niech Moc będzie z WAMI WSZYSTKIMI
P.S. A dziewczyna ? nie mam ;p bo nie ma takiej która by chciała kogoś z taką paszczą jak ja
Mod edited
-------------
O ile rodzina się nie czepia to gorzej z kolegami .Chodzę do katolickiej maksymalnie zje****j szkoły.Wszyscy są tam nawiedzeni.Gdybym im o tym powiedział powiedzieli by mi,że to grzech.Ale wyśmiewać nikt by mnie raczej nie wyśmiewał.
.Chodzę do katolickiej maksymalnie zje****j szkoły.Wszyscy są tam nawiedzeni.Gdybym im o tym powiedział powiedzieli by mi,że to grzech.Ale wyśmiewać nikt by mnie raczej nie wyśmiewał.Nie prawda sam skonczylem taką bude i znam kilku księży co interesują sie SW,a pozatym w sw jest wiele motywów teologicznych
Mod edited
-------------
Ale powiedzieli by mi to,że to grzech,bo są nawiedzeni.Motywy teologiczne,to faktycznie,ale nie z katolicyzmu,więc tak naprawdę jedyna dozwolona powieść fantasy dla skrajnie nawiedzonych i zje****** katolików to "Opowieści z Narni"
nie kopiuj moich postów,bo częściowo skopiowałeś!!!!!
Rozdwojenie jaźni?
odpowiedziałem sam sobie,to miało być do tego gościa który pisał do mnie odpowiedź.Chyba,że faktycznie mam rozdwojenie jaźni?
żeby ktoś z Kościoła w jakikolwiek sposób krytykował SW. Zresztą gdyby nie Kościół, to pewnie SW nigdy by nie powstało: przecież Zakon Jedi (z czasów preimperialnych) to jego trochę zmodyfikowana wersja, która jest, co ważne, ukazana w dobrym świetle.
luz w miare, tata lubi SW i to on mnie w to wciągnął mama obojętna jest do tego. Reszta rodzinki też obojętna dziadek tylko mówi że to pierdoły
ale tak to luz. A w klasie też luz nikt się nie śmieje a nawet mam w klasie drugiego fana (Heavy Metal Mando), a wychowawczyni to już luz kompletny też czytała kilka książek SW
Qui-Gon Danio napisał(a):
(...) a wychowawczyni to już luz kompletny też czytała kilka książek SW
________
Ja jej książki podsunąłęm To były Medstary
MalarKotor napisał(a):
`Nierozumiem jak można zbierać figurki karty to bez sensu ,to jest takie dziecinne.
________
Jedni zbierają filiżanki Rosenthala inni modele... jak widać ceny niejednokrotnie są identyczne, więc co to za różnica?
I właściwa forma to nie rozumiem
Pasją do SW zaraziła mnie moja mama, która raz na miesiąc ogląda sobie starą trylogię (kiedyś strasznie się kochała w Hanie Solo).Tata też lubi (mama zaciągała go do kina), ale obydwoje nie oglądali nowej trylogii bo twierdzą, że to cytuję "kiszka". Siostry oglądały wszystkie części, a najstarsza przeczytała nawet parę książek (kupiła sobie "Planetę Życia", którą po przeczytaniu oddała mi), średnia siostra nie czyta książek SW, ale przynajmniej potrafi odróżnić X-winga od TIE. Co do mojej drugiej połówki to ograniczył się do obejrzenia filmów, ale przynajmniej mu sie podobały. Znajomi i przyjaciele wiedzą, że czasem mi odwala więc ich już nic nie zdziwi. Nigdy się nie spotkałam z negatywną reakcją na wieść, że uwielbiam SW.
-`Nierozumiem jak można zbierać figurki karty to bez sensu ,to jest takie dziecinne.
No. Ja nie rozumiem jak można zbierać figurki i karty. I uważam to za dziecinne. Chociaż nie, bardziej nerdowskie. I co?
zdefiniujcie mi normalność? Jeżeli przyjmiemy, że normalnością jest to, co robi większość, to głupota i ignorancja to normalność, a SW to nienormalne hobby.
Cóż, moim zdaniem to hobby jak każde inne, jeden ma takie, drugi inne, tyle, że przyjęto (tak jest i tyle), iż 20 latek już figurek z plastiku itp nie powinien zbierać. Tak bywa, nie mniej sądzę, że osądzanie tylko po hobby, tak jak po wyglądzie, czy pierwszym wrażeniu, jest totalną głupotą i pomyłką większości ludzi...
Zdefiniować Ci normalność? Jak dla mnie to normalność jako taka nie istnieje. Normalność to zamknięcie osoby w pewnych standardach a przecież każdy jest inny...
podział zachowań na lepsze i gorsze, cóż, tak bywa.
Co do kolegi poniżej, moim zdaniem jeżeli ktoś ma "rispekt", oraz potrafi zaprezentować SW z dobrej strony, to nikt śmiać się nie będzie.
U mnie wiedzą, nikt się nie śmieje, bo i wielu ludzi lubi i zna SW, wiedzą co i jak, lubią, choć fanatykami nie są.
Po za tym też sprawa rispektu, jak ktoś myśli, że jesteś fajny, to nie będzie mówić, że SW jest głupie, bo jak ktoś fajny, może mieć głupie zainteresowania
W mojej nowej licealnej klasie po prostu wyśmiali moje hobbi. Nie wiem dlaczego ludzie uważają ,że SW jest dziecinne? Każdy ma jakieś zajęcie.
Ja nie rozumiem, jak można nazwać dziecinnym coś, gdzie w filmach o tym, jeden gościu morduje niewinne dzieciaki, odlatują ręce, pokazywane są śmierci przez uduszenie.TO raczej wskazuje że SW nie ejst dziecinnym hobby
Bo wszystko w czym nie ma krwi, latającyhc kończyn i zabijanych dzieci, jest dziecinne...
W klasie kiedyś było gorzej - nawet nie wiedzieli `co to takiego te gwiezdne wojny`, teraz sami w rozmowach nawiązują do SW i próbują poszerzać swoją wiedze. Kiedyś zdarzyło mi się ich przyłapać jak walczą na miecze świetlne No ale w tym roku ich opuszczam i zobaczymy jak zareagują na to w nowej szkole...
A w rodzinie to luzy, tata sam jest fanem, to on mnie zaraził ta pasją. Mama cóż, wole nie mówić, ale przynajmniej się nie pluje xD jedynie co siostra nie rozumie jak można lubieć.
Mam prawie 30-tkę na karku i problemy z bracia szkolną są mi obce.. Nie obce są jednak reakcje współpracowników... Reakcje- zasadniczo "polaczkowe"... Smiech, dziwne komentarze...
Jednakże do czasu, albowiem zawsze takiemu bucowi zadaje dwa pytania:
1. Jakie sam masz zainteresowania?
2. Ewentualnie czy zainteresowania i pasje Twojego partnera czy partnerki wykraczają poza wódę, samochody i piłke nożną (zamiennie z szydełkowaniem)?
Zazwyczaj ich odpowiedź jest żadna Tudzież oznacza wymówienie się brakiem czasu na głupoty...W takim wypadku znowu ich naciskam pytając czy organizowanie WOŚPa, Dnia Dziecka, zabaw dla dzieci chorych albo uczestnictwo w takowych imprezach jest według nich głupotą?
Ogólnie wniosek jaki mam brzmi tak, że do trzeba mieć dystans do siebie, do innych, do tego co buce myslą czy mówią... A jak sie komuś nie podoba moja kolekcja minisów czy książek to niech sie buja na szczaw...
U mnie w rodzinie najbardziej wyszydzają replikę miecz świetlnego. Że to zabaweczka z Chin. Że nie świeci. Nie rozumieją co to jest kolekcjonerstwo. Jakby świecił to by wszyscy się rzucili: Daj popatrzeć! Daj potrzymać!
Przerąbane
Ja problemów związanych z moim hobby nie miałem. W klasie jest może jedna, dwie osoby, które wiedzą w ogóle co to takiego SW, ale kiedy jestem z kumplami w jakimś sklepie i zauważą książkę, grę, czy cokolwiek innego związanego z "Gwiezdnymi Wojnami" od razu słyszę "Ej, to coś dla ciebie" i to bez odrobiny sarkazmu, tudzież kpiny
kupuje na allegro rózne rzeczy z SW, a reakcja rodziny to " Znowu ci cos przyszło, odbierz" Raz tylko miałem opieprz za battlefronta 2 bo starszy zobaczył cene. W klasie?.. Wiedzą czym sie interesuje(2 liceum) wciągnąłem w to kolege z klasy, teraz pozycza odemnie ksiażki i gry. I prowadzi fajne dyskusje ze mną nawet. Na SW go nawróciłem ale na Ciemną strone cholera nie dał sie namówic...
Czuję wasza złość, wykorzystajcie ja, zabijcie ich...
...wszystkich
everdark napisał(a):
Czuję wasza złość, wykorzystajcie ja, zabijcie ich...
...wszystkich
________
nie słuchajcie go. Szatan i ciemna strona go kuszą
Szatan nie istnieje.
Jestem iksiuńku, ależ jestem tu...
się podróbko, to do mnie było...
Ależ istnieje i nawet pisze na tym forum...
tak, bo to ja...
każdy kto mnie widział to przyzna...
Widzę że są tu już trzy szatany... Można tu firmę piekła założyć xD
Zaden z was nie jest szatanem. Szatan nie istnieje.
tak sobie dalej, a poznaj nas na żywo, zobaczymy, co będziesz sądzić wtedy
no, nie widzieliście mojego zdjęcia na naszej-klasie?? to ja jestem szatanem!!
się wszyscy podstępni pozerzy, jam jest szatan i Wrocławianie to potwierdzą
wy jesteście tylko pomiotami z piekła rodem, szatan jest tylko jeden, jestem nim ja!
jest, u mnie w domu znaczy się, za spamowanie i podszywanie się podemnie!
nie ma się czym przejmowac po prostu ludzie są ślepi i głupi i nie rozumieją ,że SW jest SUPER!
Takie myślenie jest trochę na wyrost... Są ludzie którzy za SW nie przepadają i ich nie nawróciszChociaż to nie zwalnia ich od tego, żeby być tolerancyjnymi w stosunku do innych i ich zainteresowań.
btw określając w ten sposób anty fanów, tak "trochę" stajesz w ich miejscu robiąc to samo co oni.
o kolesiu, dzięki któremu na poważnie zainteresowałem się SW, który wciągnął mnie w ten świat, dzięki któremu poznałem EU(wcześniej nie miałem pojęcia co to jest), a który obecnie, po zaledwie dwóch latach stał się największym antyfanem SW jakiego widziałem i śmieje się ze mnie i moich zainteresowań?
Ze byl za slaby aby poradzic sobie z ta presja, z byciem fanem.. -.-
to co inni, którzy wiecznie są po za domem, spierając się z ludzkimi opiniami, na żywo, twarzą w twarz
Nie tak jak Ci, którzy heroicznie, pokonując swoje największe wady i leki poznają jak najwięcej ludzi, są otwarci i przebojowi...
Spadaj
ja wcale nie chciałem się czepić, skąd taki pomysł w ogóle...
Ja nawróciłem własnoręcznie 11 osób z mojej klasy Jestem , byłem i
będę fanem SW . Jestem z tego powodu zaszczycony iż byłem w stanie to odkryć . A propos tolerancji , to podam pewien przykład :
oto mój dialog z kolegą :
ja : - czemu się wcześniej wyśmiewałeś z SW ???
on : - wtedy jeszcze nie wiedziałem co to jest , dlatego myślałem że to takie g**** i pie******* na to . Lecz teraz jestem ci wdzięczny że mi to wyjawiłeś .
Moim zdaniem większość "Antyfanów" jest właśnie taka , nie mają pojęcia a wyrażają się o tym temacie negatywnie ... smutne ale prawdziwe
rozumiem tak że Ty mu wyjawiłeś że to g**** i pie******* na to i teraz jest Ci za to wdzięczny
U mnie zawsze jak czytam albo oglądam czesto epizody 5 i 6 to mama gada "wyłącz te bajki i idz sie pouczyć "
dobrze mówi, nauka najważniejsza...
A i kolega Marc ma rację, świat właśnie się tak dzieli...
Niekoniecznie. Znam parę osób których nijak się nie da zachęcić do szerszego wgłębienia się w świat SW.
ale jak szerokiego? Nie każdy ma być fanem, lubić, to nie znaczy kochać, wielbić.
Kto wie co to SW, zazwyczaj lubi, może nie kocha, może nie wielbi, ale wie, kto jest kim, oglądnie jak jest w TV itp. Za to każdy kto nie zna, mówi, że to jakaś bajka-shit dla dzieci.
Tak jest i już
Szerszego - zobaczyć coś więcej aniżeli głupią siekankę, kicz i "głupie sci-fi". Właśnie ludzi nijak się do tego nie przekona. Tak samo jak np. mnie nikt nie przekona do disco-polo, a na tamtejszych forach takie określenia jak "świat dzieli się na tych co lubią disco-polo i na tych którzy o tym nie wiedzą" na pewno padają. Tak samo pewnie o ortodoksyjnych katolikach można powiedzieć "każdy jest ortodoksyjnym katolikiem albo o tym jeszcze nie wie". IMO gusta - ludzie są różni.
mogę się mylić oczywiście, ale z mojego doświadczenia wynika inaczej.
Albo ktoś lubi, albo ktoś kocha, a nienawidzi/nielubi jak nie zna, chociaż jak już pozna, to lubi.
SW jest o tyle lepsze od przykładowego D-P, że może znaleźć odbiorce w każdym, w dziecku, młodzianie, czy dorosłym człowieku. Jedni lubią za odwołania, inni za sensacyjność, ale go lubią...
Moje obserwacje są podobne, wielu ludzi których znam lubi sobie od czasu do czasu oglądnąć SW. Nie pałają może wielką miłością do sagi, ale jest coś co ich zachęca żeby jeszcze raz spędzić te kilka godzin przed telewizorem.
Są też ludzie którzy nic nie mają do SW, zapewne widzieli jakąś tam cześć, ale po prostu nie lubią s-f. Tacy tam realiści
A reszta sceptycznie nastawiona, widziała kiedyś tam trailer, może fragment filmu i dla nich to wszystko jest głupie i dziecinne, choć tak naprawdę sami nie wiedzą co to dokładnie jest i o co w tym chodzi...
btw. a te słowa, które przytoczyłem wcześniej to raczej w humorystycznym celu niż oddającym realia, bo jak jest to każdy wie i widzi.
Skeniol napisał(a):
U mnie zawsze jak czytam albo oglądam czesto epizody 5 i 6 to mama gada "wyłącz te bajki i idz sie pouczyć "
________
ile ty masz lat, że twoja mama mówi na STAR WARS bajki?
Lepiej spytaj się ile lat ma jego Matka.
ja mam ponad 16 lat a co ?
No jak na 16 lat jesteś eee (jakby go tu nie urazić) bardzo, ale to bardzo baaardzo mało oczytany Przejżyj dzrewka fasolko to zobaczysz, że nie do ciebie pije
CHOLERA JASNA! Jak ja nienawidzę kiedy fasolki nie korzystają z drzewek weź trochę poczytaj poradniuki usera bo naprawdę teraz mam wyrzuty sumienia przez ciebie!
masterlu spytał się, ile ma lat, także tak czy siak odpowiedział na pytanie skierowane do siebie...
Horus, spokojnie, nie przeklinaj, pamiętaj, że Ty też kiedyś zaczynałeś... a jak masz wyrzuty sumienia to najlepiej idź się napij... soczku z czarnej porzeczki...
Co prawda mialem okres, w ktorym nie ogladalme, nie czytalem, nie zbieralem, ale juz wracam do formy Na poczatku rodzice mieli do mnie pretensje, ze za duzo czasu na to poswiecam. Mieli racje, ograniczylem to troche, mam czas tez na inne rzeczy i wszyscy sa zadowoleni.
Nigdy nie slyszalem od znajomych slowa krytyki (moze tylko odnosnie warkoczyka, ktory mialem za uchem, ale nie dawno problem sam sie rozwiazal, a raczej ktos go rozwiazal, a dokladniej ściął :/), wrecz przeciwnie. Bardzo miłe uwagi, że zazdroszczą mi pasji, że nie znają osoby tak czymś zafascynowaną, że fajnie mieć takie prawdziwe zainteresowanie, hobby itp.
Bardzo często przez to że lubię STAR WARS byłam odrzucana od grona innych i uważana za nienormalną oraz dziecinną. Ale nie zrażało mnie to. Znalazłam w moim otoczeniu sporo osób które zaciekawiło moje hobby i się po prostu przyłączyli.
Mnie niektórzy uważają za trochę lekko mówiąc "odmienną" z powodu Gwiezdnych Wojen, ale osoby na których mi zależy ( rodzina, najlepsi przyjaciele) pogodzili się już z tym, że jestem wielką fanką Star Wars i stają sie to tolerować.
niestety niektórzy koledzy mówią mi że jestem niepowazny że zbieram figurki SW i że niewiedzą czemu mnieto tak fasunuje.
Ale mam tez duzo znajomych którzy równiez fascynują sie Star Wars i razem zemną rozwijaja swa wiedze na ten temat
Zbieranie figurek zwłaszcza w wieku dojrzewania, na etapie choćby liceum może wzbudzić takie reakcje u kolegów.Ja czasami też tak myslę że gdyby ktoś zobaczył moje lego figurki Vadera, jego ucznia, szturmowców, uznałby to za niepoważne, jednak tu liczy się pewność siebie i nie warto się przejmować tym co myślą o tym inni a cieszyć się z własnego hobby
niedawno polubiłam SW. (i odnalazłam to forum)
jak wypaliłam z jednym cytatem Yody do mojej przyjaciółki(był stosowny do sytuacji) to spojżała na mnie jak na UFO. wytłumaczyłam jej itd,itp,ale nic. cóż. nie lubi,nie interesuje się- nie zmuszam; )
a wracając to `tematu`, to mnie tatko wciągnął. zaczęłam oglądać z nim na TVP2 no i polubiłam^^
U mnie Mama twierdzi że: Komiksy i Figurki są dla dzieci.
Tatuś twierdzi że: SW jest zaj***** i je kocha, ale Komiksy są dla dzieci.
Moja rodzina akceptuje SW, łojczulek nawet lubi, mama oczywiście też Mam zaś też jednego kumpla w szkole którego wciągnąłem w SW, a teraz czytamy równocześnie "Droge zagłady" i sie codziennie wrażeniami dzielimy
O tych idiotach z klasy nie wspomne...Chyba że cytatem...<zbieżność imion jest przypadkowa>
Maciek: Ej, Andrzej, zobacz! On myśli że jest Dżedaj!
Andrzej: Jaki debil! Hłe, hłe, hłe...Jesteś najgorszym fanem Star Wars na świecie! Hłe, hłe, hłe, debil!
No ja juz nie raz sie z dziewczyna o SW "pogryzlem" no ale sie przyzwyczaila, ale Pocketow dalej nie nawidzi ;p
Co do rodzicow to spoko, mama neutralnie, tata sie troche nabija (normalne ), a klase to ja mam gleboko w d***e!!
Ja ogolnie jestem nietypowym 17 letnim okazem
W 2005 roku, niedługo po premierze RotS wraz z kuzynem udaliśmy się do hipermarketu. Wzieliśmy moje dwa miecze, takie świecące i warczące, tak zwane "siejące groze"() i na środku stoiska zaczeliśmy sie okładać
(ale była radocha!) Wtem jakieś dwie starsze babki podeszły i widząc co wyprawiamy rzekły- "Ach, ta dzisiejsza młodzież"
Tak to właśnie było, więcej historyjek tego typu nie pamiętam...
Zawsze znajda się tacy co wyśmieją cokolwiek by się nie robiło, jakiekolwiek hobby się nie miało - najlepiej nie zwracać na takich uwagi. Albo zazdroszczą albo maja znikome obeznanie z tematem. W myśl zasady "Śmiejecie się zemnie że jestem inny? Ja śmieje się z was bo jesteście tacy sami" olać i ubolewać nad ich losem albo ten los też olać. Dobrze jest tez mieć jakąś grupę znajomych w temacie - zawsze raźniej i lepiej.
Zadanie to mam trochę ułatwione bo pewien mój nauczyciel interesuje się SW(niezapomniane "Niech Moc będzie z Wami" - przed klasówką), i jeśli ktoś chce zdać musi być po właściwej stronie Mocy.
Poza tym każdy ma swoje własne dziwactwa i nikomu nic do tego!
U mnie w rodzinie to jest tak ze od taty dowiedziałem sie co to wogole SW i zaczałęm ogladac Mama na poczatku mowiła ze to dziecinne i takie tam... Gdy poznałem moja dziewczyne ona wiedziała juz co to SW
Zaciekwiła sie moim hobby i chyba bawet jej sie to spodobało ( oczywiscie najfajniejszy jest dla niej Anakin
) i na nasza pierwsza gwiazdke dostałem nwet od niej figurke Luke`a
ale była radocha.
A poznije na urodziny nawet puszke z TFU
Swoja droga w pockety regularnie mnie łoi
A w szkole jest kazdy wie, zawsze znajda sie tacy co beda sie nasmiewac, przewaznie tacy co sami niczym sie nie interesuja. Ja jestem bardzo szczesliwy ze zawsze ze mna jest ta "Moc"
Pozdro dla wszystkich fanow trzymajcie sie
według mnie SW to bardzo normalne hobby, tylko niestety kosztowne. Na szczęście o koszty nikt mi już problemu nie robi, bo sama na to zarabiam. W moim przypadku zdziwienie otoczenia wiąże się głównie z tym, że jestem dziewczyną, a SW to w odczuciu większości "męski świat".
Ja o SW do wiedziałem się od taty, ale mama i reszta rodziny patrzą na to sceptycznie (bardzo).
A jak puszczam na YouTube marsz imperialny, to mama jest bliska apogeum złości.
Tata nie ma czasu na SW, więc jestem jedy prawdziwy fan w domu.
A w szkole, jak w szkole - tylko znajomi wiedzą, że jeste fanem, a oni się nie śmieją.
Każde hobby może stać się patologią, albo pozostać normalnym zainteresowaniem. Jedni tańczą w zespole ludowym, a inni interesują się SW. Chodzi o to, żeby wszystko miało swoje miejsce. Gdybym przebrała się za Sitha i poszła tak do pracy, to pewnie musiałabym szukać nowej. Ale to samo dotyczy innych zachowań "nie na miejscu".
spokojnie. Matka i Ojciec się cieszą że kasy nie przepije ani nie przepale tylko książkę z SW kupie. W podstawówce i w gimnazjum nikt się nie naśmiewał bo się długo znaliśmy . A w liceum na pierwszej lekcji jak się "integrowaliśmy" to wstałem i powiedziałem że interesuje się SW, śpiewam w chórze, lubię literaturę iberoamerykańską to wszystkim opadła szczena i zaczęli się mnie pytać czy w Toruniu jest jakiś fanklub itp... Ogólnie mam luuz.
ja mam podobnie jak u Melquiadesa. Rodzice sie cieszą ze wole czytać książki niż włuczyć sie po nocy naćpany lub upity a o paleniu nie wspomne bo po prostu nie mogę, astma. w szkole mam spoko moze troche koledzy dzwią sie jak tak moge dużo czytać, a tak normalnie to mam luz nikt sie do mnie nie przyczepia.
Rodzice nie pozwalają mi kupowac np. żetonów :/
Dziewczyna mnie rzuciła bo uważała że to dziecinne a ona chce MENA :/
ALE JA IM TAK KOCHAM STAR WARS!!!!!!
pzdr fani!
dziewczyna rzuciła Cie po lubisz SW? W sumie to kolejny + SW, pozbyłeś się bylejakiej dziewczyny, bo co to za dziewczyna, co rzuca przez takie błachostki?
jestem zagorzałym fanem SW od początku lat 80. Mój ojciec jak widział jakiekolwiek części sagi, które "puszczałem" na video, reagował odruchem wymiotnym...nie potrafił zrozumieć, że dla mnie to właśnie Gwiezdne Wojny były czymś, co pozwoliło mi się oderwać od szarej rzeczywistości.
Do dziś zaraziłem swoją pasją już wystarczającą ilość osób.
Zacytuję słowa mojej żony: "Nawet nie wiesz jak się cieszę, że masz takiego właśnie świra".
Cóż...widocznie bywają gorsze
P.S.
Moim następcą będzie mój syn.......ma dopiero 3 lata i już biega z mieczem świetlnym, twierdząc, że jest jedi
nikt nie ma nic przeciw temu że mam takie hobby.Czasem moja siostra jak puszczali na tvp2 gwiedzne wojny to troche jęczała,a na trzeciej części jak anakin walczył z ben a padme leżala nie przytomna to taki texst walneła
-kobieta leży nieprzytomna a tych dwóch biega i walczy świeciacymy kijkami.
nie mam źle rodzice się cieszą, że czytam książki, a nie tylko komp, balangi itp. Niektórzy kumple twierdzą że SW jest dla dzieci, ale cóż można przeboleć Kiedyś babka z Polaka na zastępstwie mnie wyśmiała, że czytam ksiązki SW. Nie było to zbyt miłe. Mam tylko czasami narzeka że, cytuję "Zaraz nam się chałupa zawali pod tymi twoimi książkami i komiksami" xD
U mnie rodzice kompletnie nie ingerują w moje hobby. No chyba, że zabraknie funduszy na upragnioną książkę SW i trzeba czasami zasięgnąć z ich "skarbonki" Na szczęście rzadko się to zdarza
A propos nauczycieli z polskiego: znam ten ból :/
nie ukrywam i dzielnie przyznaję, że uwielbiam i interesuję się SW
mój kolega powiedział do mnie tak:
-ej ty i ta cała kompania star warsowiczów jest do kitu
czy to prawda? ja tak nie twierdze
Po pierwsze primo: taki temat już istnieje http://www.gwiezdne-wojny.pl/b.php?nr=302205
Drugie primo: http://www.gwiezdne-wojny.pl/tekst.php?nr=537- warto przyswoić sobie ta wiedzę
Trzecie primo: oczywiście to nieprawda
co za pajac...po pierwsze kto na tym forum powie ci ze zainteresowanie Gwiezdnymi Wojnami to jest poryte hobby skoro tu wszyscy są fanami ?;|
Po drugie jesli ja sie czyms na serio interesuje to nie pytam innych czy to moje hobby jest głupie bo mnie nie obchodzi to co myslą o tym inni jasne ?.. :| zanim dasz drugi taki temat to sie zastanów kilka razy czy on jest normalny.. :|:| May The Force Be With You
U mnie jest całkiem nieźle. Mama lubi gdy jej się opowiada o Starej Republice tatę nie bardzo obchodzi babcia nie wiele kojarzy tylko wujek i ciocia od strony taty się troche czepiają i wmawiają mi że to dla dzieci kuzyni od strony taty tez troche sie czepają ale nie bardzo czyli nie jest źle ale świetnie tez nie jest.Kumple (niektórzy) nic nie kumają(trudno sie dziwic) takie tempaki ze sie nie da opisac. na szczęście zostaje jeszcze ta strona i ludzie ktorzy kochają SW wiec sie nie przejmuje jedna rada na dokuczliwosc: olac ich.
Szczerze. Mnie wszyscy uważają za stukniętą wariatkę, która zamiast stąpać po Ziemi lata między obcymi galaktykami. A w szkole to już się nie mówi. Dziewczyny mówią: "...Przestań być taka ponura..", albo "...chodźmy, ona i tak nas nie widzi, błąka się między planetami...` i śmieją się z Mocy. Nie rozumieją mnie, ale ja mam Moc, no i oczywicie mogę wylać żale u fanów...
spotkałem takich ludzi najczęściej ignoruje takich gości mówią mówią chcą wyprowadzić z równowagi ale wystarczy ich nie słuchać
U mnie ostatnio jest lepiej, bo nie przejawiam już tak bardzo zainteresowania SW, ostatnio mnie w skzole z jakąś książką SW widzieli dawno temu. ^^ Ale uczniowie mojej klasy nadal mnie uważają za idiotę i m.in. zabierają różne rzeczy, twierdząc, że to sprawka Mocy.
u mnie w klasie sie smieją że mówie ,,niech moc będzie z tobą``
ja kiedyś powiedziałem dziewczynną z klasy że egzekutor walnął w World Trade Center a mon calamari w pentagon nafajniesze to że 3/4 z nich uwierzyło(One nawet nie wiedzą co to pentagon ani WTC)
na ale kino dokument o fanach Star Treka. I w porównaniu z ich szaleństwami (chodzenie do pracy w mundurze federacji; operacje plastyczne uszu, aby przypominać wolkan; zmiana nazwiska na Kirk itp.) SW wydaje się całkiem zwyczajnym hobby.
film "Trekkies" - dokument, dość powszechnie krytykowany, właśnie ze względu na to jak ukazał fandom. Cóż, ja go nie widziałem, czytałem tylko masę krytycznych opinii, zresztą o tym filmie wypowiadali się też twórcy zarówno "Fanboys" jak i "The Force Among Us" - to drugie to dokument o fanach SW. W obu przypadkach, odżegnywano się od "Trekkies", że nie chcą ukazać fanów SW jako bandy dziwaków. Cóż, myślę, że zarówno "Fanboys" (acz nie widziałem finalnej wersji) jak "The Force Among Us" cierpią na zgoła odmienne schorzenie - są robione za bardzo z perspektywy fana SW - przez to brakuje tu obiektywnego spojrzenia na całość zjawiska. Ale co do "Trekkies" to bym się nie sugerował. Wystarczy, że zapytam ile tam było chyba najbardziej znanego Trekkera (po tym filmie fani ST przestali się określać mianem Trekkies i przeszli na Trekker ) - Stephena Hawkinga?
. . . w podstawówce to tylko dwie osoby orientowały się co i jak. Teraz idę do gimnazjum i mam nadzieję że będzie lepiej. Z rodziną bywa różnie mama trochę narzeka, że to dziecinne, tata uwielbia starą trylogię, a brat to tylko to co w filmie było.
Słuchajcie , na pewno ktoś z waszych znajomych lub przyjaciół mówi " Te Gwiezdne Wojny to sĄbez sensu , to jest jedno wielkie zamieszanie , to jest głupota , bo wszystkie wony sa bez sensu , tam są same wojny , które do niczego nie prowadzą !" Na pewno ktoś z was słyszał te słowa . Nie przechodźmy obok tego obojętnie , jako fani SW chyba powinniśmy zareagować , a możliwości sa rozmaite : albo ochrzaniamy tą osobę mówiąc , że to ona jest bez sensu itd. albo przekonać ją własnymi słowami że SW to wielka fantastyka naukowa , wspaniałe przygody i super akcje , a także wielkie emocje , albo po prostu moglibyśmy zaprosić tą osobę na weekend do siebie jeśli jeszcze nie słyszały o Gwiezdnych Wojnach , żeby obejrzały jakąś ciekawą część i zmieniły zdanie . I co wy na to , chyba powinniśmy działać , bo takich osób robi się coraz więcej , ja najpierw starałem się to tolerować , ale teraz już nie wytrzymuję !! Wchodzę do szkoły i wszyscy mówią " Jestem luk skajłoker , hahaha chyba nie chcesz być tym żalem ? " No ja już nei wytrzymuję , SŁOWO!
Jak sam się skapniesz że to nic jak wielka maszynka do trzepania kasy bez zwracania większej uwagi na to co się dzieje z rozwojem coraz to nowej ksiązki
Mam łącznie z 60 książek + z 15 albumów i niestety żałuję teraz zakupu
...przyjmę darowiznę.
Ja przez SW straciłam 2 koleżanki. Na nocowaniu zaczęły się brechtać jak byłam w koszulce Gwiezdnych wojen... a następnie wyciągnęłam ,,Cienie mindora" i zaczęłam czytać. Były tam 4 dziewczyny, jedna nic nie zauważyła, druga poprosiła o pożyczenie książki, a pozostałe dwie zaczęły się brechtać. Jakbym ich ,,grzecznie" nie poprosiła żeby się DO CHOLERY zamknęły toby im mordy od tego śmiechu poodpadały... I nawet na przerwach te dwie wołają na mnie Mindorka. Ale na szczęście nikt nie wie o co chodzi z tym Mindorem. Ale one wszystkim rozgadały... Na WF poszłam w tej koszulce i co? Powiedziałam im - ,,Nie wstydzę się. Jak jesteście fankami Gagi to se Gagi słuchajcie. Ja jestem fanką SW i będę nosić koszulki SW. Nic tu wam do gadania.". I koniec z Mindorką. Ale całkiem ładne przezwisko... Załatwcie to dyplomatycznie.
"Mindorka" Szkoda, że było niesympatycznie, ale śmieszne przezwisko Ci zostanie na przyszłość
bronię Gwiezdnych wojen krzesłem. No, w ostateczności metalowym prętem.
lrd napisał(a):
metalowym prętem.
________
Oczywiście z jarzeniówką na końcu?
Heh... U mnie jest toleracja. Ale ja już nie mam tolerancji do znikających filmow i gier (siostra). No ale moja klasa... Wkurzająca, delikatnie mówiąc.
A chłopaka nie mam... Bo żaden nie chce chodzic ze mną... Jest dużo ładniejszych u nas w klasie dziewczyn od jakiejś pierwszej z brzegu okularnicy, a na dodatek ośmieszającej się na każdym kroku...
Osobiście nie mam nic przeciwko nim. Ba, często są to osoby inteligentne, a to jedna z cech, które lubię u kobiet
Btw. nie, nie szukam dziewczyny
I przypomniałam sobie że słyszałam gdzieś że mam nos jak MJ (ten po operacjach ) tyle że... brzydszy
ciężkie turbolasery jak widzę... stwierdzili że jest np. zbyt duży, czy po prostu powiedzieli, że brzydki?
Poczucie wartości nastolatek mnie poraża. Ze skrajności w skrajność, albo uważają się za supersexypr0słitasnelubianeprzezwszystkichzpowodzeniemuchlopakowchodzmyzapaliciwypicpiwo
albo jestem grubabrzydkainiktmnieniechce.
Do tych drugich - uwierzcie w siebie, a nowo poznanego chłopaka nie traktujcie jako potencjalnego chłopaka a jako kolegę. reszta przyjdzie sama, jak już na kogoś traficie
Ja w domu nie mogę niczego powiedzieć o GW bez uwag mamy, ale się tym zbytnio nie przejmuję.
(Prawdopodobnie w całej mojej szkole nie ma fana SW prócz mnie).
Nie mówię w szkole o SW, bo gdybym powiedział że jestem fanem zaczęli by mi niemiłosiernie dokuczać. Ale kiedy założyłem koszulkę SW moja koleżanka znając Je trochę zaczęła się ze mnie nabijać i mówić w kółko Gwiezdne Wojny : Wojny Klonów. W końcu kiedyś się wkurzyłem i zacząłem ją denerwować typu "jesteś gniewna jak sith".Ona się wkurzała i zaczęła mnie szturchać bo nie wiedziała czy mówię o niej dobrze czy źle.
Czasami się zastanawiam, czy tylko ja trafiłem na tak fajną klasę w liceum, że wszyscy się lubią, nikt nikomu nie dokucza i zainteresowania każdego są akceptowane.
Jak czytam posty niektórych z Was, to od razu przychodzą mi na myśl amerykańskie filmy/seriale o uczniach liceum, którzy dzielą się na popularnych, wyśmiewanych i zwykłych/niezauważanych.
ale ja jestem raczej w tej drugiej grupie. jak coś fajnego zrobie to w 3...
Tak, tylko Ty.
Nie tylko on. Mi nigdy nikt nie dokuczał, tym bardziej nikt nikogo nie szykanował za zainteresowania czy poglądy. Fanem jestem już od czasów podstawówki i w klasie miałem kilka osób które też były zafascynowane sagą (w tamtym czasie Mroczne Widmo trafiło do kin, akurat wpisaliśmy się w target), również dziewczyny oglądały.
W gimnazjum też było ok, miałem parę osób lubiących filmy i nawet znalazł się gość znający trylogię Thrawna. W liceum niestety nie mam nikogo kto by się tym fascynował, ale nie ukrywam swojego hobby i nie jestem też za to zainteresowanie w jakiś sposób uznawany za gorszego.
Jak czytam niektóre posty to jestem przerażony... Żeby pobić dziewczynę za to, że się interesuje czymś fajnym zamiast dawać dupy w galerii handlowej? Jakieś szykanowanie, podział na lepszych i gorszych - myślałem, że takie rzeczy tylko w amerykańskich filmach czy TVN. Trochę mnie to zmartwiło.
Moim zdaniem głowa do góry, nie wstydzić się, ale też nie zatracać totalnie w SW (czyli książki czytać w domu, a na przerwach w szkole integrować się z ludźmi).
Potrafie zarazac star wars. Sprawiam ze ludzie zaczynaja to lubic. W koncu to nie przypadek.. Moc jest ze mną ... na zawsze
Miałam w starej szkole koleżankę, która dziwnie patrzyła sie na mnie, gdy coś o Star Warsach wspomniałam - alee co tam, emocjonować sie swoim hobby każdy może. W rodzince spoko luz! W nowej szkole, bo juz w liceum ^^, w klasie mam kilka fanów sw i fantastyki, wiec jest baaardzo pozytywnie!
Ja jestem strasznie wyśmiewana. Zaczęło się od Gwiezdnych Wojen. Śmiała się cała klasa, że Kaja lubi taki głupi film. Później przeszło to na inne moje zainteresowania, a z czasem stałam się ofiarą klasowej paczki, którą rządzi Wanda (ma jednego posta tutaj jako Himitsu). Sprawy posunęły się za daleko i zostałam pobita na korytarzu szkolnym.
A mama i tata nie mają nic przeciwko, jeśli tylko nie zaniedbuję swoich obowiązków.
Kiedyś paczka dziewczyn ,, Wpływowych" (czyt. Takich co manipulują innymi) Włamała mi sie na telefon i napisała do mojego przyjaciela (jedynego po aferze z Mindorką) że go nienawidzę i tym podobne bzdury...
Taką wpływową osobą jest Wanda. Koszmarna dziewczyna. Zabrała mi ostatnie przyjaciółki z klasy. Teraz mam dwie: Klaudię z I gim. i jej siostrę Natalię z III gim.
Macie gimnazjum połączone z podstawówką?
możesz zmienić szkoły na inną?
Nie mogę, bo to najlepsza muzyczna w Warszawie. I po co, skoro za pół roku stara klasa odchodzi, a nowa przybywa?
Princess Leia Organa napisał(a):
Sprawy posunęły się za daleko i zostałam pobita na korytarzu szkolnym.
________
Mnie kiedyś pobił kolega,o którym myślałam,że jest moim dobrym kumplem(jest na Bastionie,ale nicku nie będę podawac).Pokłóciłam się z nim,a teraz rozsyła na mnie plotki,ale nie wie,że wszystkie docierają do mnie,a klasa się z niego przez to śmieje (po pierwsze babski bokser,po drugie plotkarz).Zawiodłam się na nim,bo myślałam,że jest w miarę zrównoważowny i można mu ufac,a poza tym też lubi SW i Michaela Jacksona.Na szczęście większośc klasy mnie lubi i mam dwie prawdziwe przyjaciółki,którym mogę bezgranicznie ufac -Olgę i Natalię.
wszyscy traktują Star Wars jako normalne hobby. W mojej gimnazjalnej klasie, co prawda trochę osób się śmiało, że to bajka dla dzieci etc. Ale teraz, w liceum, to wszyscy akceptują takie hobby i nawet paru kolegów namówiłem, żeby się zaczęli interesować SW. W domu wszyscy to tolerują, tylko ostatnio się czepiają, że za dużo czasu i pieniędzy na to wydaję Ale to szczegóły
Tylko babcia zawsze mówi, że Gwiezdne Wojny to takie czary-mary i nic normalnego tam nie ma
star wars jest dla nienormalnych
że przyznanie się do tego iż ktoś jest fanem SW stanowi po prostu "obciach". Uważam jednak że wyśmiewanie się z tego iż ktoś jest fanem czy fanką SW nie świadczy dobrze o kulturze osobistej osoby wyśmiewającej się. Zainteresowania są sprawą osobistą każdego człowieka i to od niego zależy czy będzie zbierał książki, komiksy, figurki czy spełniał się w inny sposób. Zbieranie znaczków czy monet też jako hobby stanowi "obciach"? To też jest hobby dla niektórych osób i zastanawiam się czy one są przez to "potępiane" we własnym środowisku. Trzeba po prostu do pewnych spraw zachować dystans - niektórych rzeczy nie da się zmienić, tak jak i nie można zmienić negatywnych nastawień innych osób (najczęściej są to te osoby które nie mają zielonego pojęcia o co chodzi i dla zasady bo reszta tak robi krytykują). W moim wypadku nie miałam większego negatywnego nastawienia ze strony rodziny (chociaż kręcili nosem kiedy wracałam z zakupem kompletu książek z SW - nie mieli jednak nic do gadania bo to były moje zarobione pieniądze)a w poprzedniej pracy to było tylko zdziwienie że kobieta tym się interesuje, nic poza tym. Zresztą każdy miał jakieś hobby (mój poprzedni szef kolekcjonował monety i też był fanem SW). Teraz z uwagi na specyfikę pracy mam mniej czasu by się udzielać na forum i na bieżąco czytać książki SW, najczęściej robię to hurtem jak mam wolny czas - ale to stanowi dla mnie "oderwanie" się od pracy, stanowi pewien relaks. No i moim sukcesem było wciągniecie w SW mojego męża (który w ogóle nie wiedział o co w tym wszystkich chodzi - nadal wie niedużo, ale niektóre rzecz już łapie).
Wyśmiewają się tylko osoby bez żadnych zainteresowań, chcące być tacy jak wszyscy- czyli nijacy. Przejmowanie się tym nie jest dobre. ktoś stracił przyjaciółki przez to, że lubi SW czy jakiś inny film? To nie były przyjaciółki. Ogarnijcie się. U mnie w szkole mało kto lubi SW ale nikt nigdy mnie za to nie wyśmiał. Nie jestem jakimś mega fanem chodzącym codziennie w koszulce fana, z plecakiem SW i takie tam. Mam przy torbie breloczek szturmowca, czytam książki co ludzie widzą i maja to gdzieś. Ja nie wiem do jakich szkół wy chodzicie, że leja was na korytarzu za bycie fanem.
Współczuję.
Zastanawiam się, podobnie jak HMM, czy też miałem tak wielkie szczęście, że trafiłem na tolerancyjną klasę? Po przemyśleniu stwierdzam, że wcale nie ma tak pięknie. Jak słucham tych wszystkich żalów, płaczów, smarków i pier*olenia to tak sobie myślę... a może to Wy po prostu jesteście nerdami i noł-lajfami, którzy nie potrafią się odnaleźć w społeczeństwie?
No bo okej, jestem teraz w liceum. Klasa fajna, ludzie mądrzy, tolerancyjni i wogóle ale w klasie mamy agenta, który ma mniej-więcej podobne zainteresowania jak ja (akuratnie nie Gwiezdne Wojny, tylko fantastyka, historia II WŚ, Egipt Starożytny) i tak naprawdę nikt go nie lubi, ale broń Boże nie wynika to z tego czym się interesuje. Wynika to z tego, że po prostu stara się wejść w dupę aż po uszy każdemu nauczycielowi i oprócz tego jest absolutnie nie do życia, nie da się z nim o niczym pogadać i uważa że imprezy są dla debili i alkoholików. Chciałbym zauważyć, że ten kolega ma dużo normalniejsze zainteresowania niż ja, bo ja oprócz SW zajmuję się jeszcze mangą i anime, czyli absolutna ucieczka od rzeczywistości.
No ale dobra, powiedzmy że źle się trafiło... ta klasa jest tolerancyjna, wyjdźmy na głębokie wody.
Mam za sobą mega patologiczne gimnazjum. Dla porównania, w klasie miałem dwóch skinhead`ów, dzikiego ziomboja słuchającego metalu i tedego i kilku dresów. Oprócz tego od cholery blachar, takich w 100% tępych, które fascynowały się jednym napiętym bicepsem na WFie przez około 2 godziny. No ale okej. Skończyło się tak, że skinhead przez jakiś czas zbierał ze mną SW: Miniatures, ziomboj jest teraz największym fanem Battlefronta II. W wolnym czasie graliśmy w Warhammera RPG (tego "papierowego"). Na początku 3/4 klasy pukało się (albo mnie) w czoło gdy zobaczyli, że mam książkę z SW. Także trochę się im pozmieniało.
Bo prawda jest taka, że ludzie mimo swej nietolerancji są w stanie pewne rzeczy zaakceptować. Możesz być nawet największym dzieciakiem, możesz interesować się Star Trekiem, Star Wars czy Władcą Pierścieni, możesz dostawać erekcji gdy Imperator razi Luke`a błyskawicami Mocy. To nie robi, jeśli pokażesz ludziom że oprócz tego wszystkiego jesteś normalnym człowiekiem. Nawet nie trzeba pić, chociaż to pomaga oczywiście ^^ Kiedy pokaże się komuś, że jest się zupełnie normalną osobą poza swoimi zainteresowaniami, to zawsze znajdzie się kilku ludzi którzy zrozumieją i pomogą, a to już chyba jakaś podstawa.
Jeśli natomiast pokażesz, że jesteś nerdem, nie masz życia poza Gwiezdnymi Wojnami a gdy ktoś pomyli SW z ST dostajesz palpitacji serca i go całego zapluwasz z oburzenia, to nie ma co się dziwić że nikt Cię nie lubi w klasie czy w Twoim środowisku.
serio, ludzie nie są tacy straszni <3
lolz. Dziki ziomboj
Co do tolerancji w klasie to mam obecnie kilku trochę patalgicznych, ale da się z nimi rozmawiać(szkoda, że nie na każdy temat. Oprócz jednego wpomnianego to sie w ogóle nie przyczepiają do tego, że tak bardzo lubię SW
W ogóle zauważyłem, że u mnie w klasie mam nowego fana SW bo dzisiaj przyniósł cała swoją kolkecję SW Komiks i dał mi do poczytania <3
Taa... Zdarzają się teksty typu: "jesteś rycerzem jedi?" czy "pokaż swój miecz świetlny" itp. Często ludzie, których spotykam dziwią się, jak można np. czytać książki SW. Ogólnie nie znam osobiście wielu fanów SW, bynajmniej nie w mojej popapranej szkole, ale i tak myślę, że jest nas całkiem sporo
Nie ma co gadać, życie fana SW pod względem tego, że ludzie się z nas śmieją jest baaardzo ciężkie. Przynajmniej w dzisiejszych czasach. Nie żyłem powiedzmy te 20 lat temu ale z tego co wiem wtedy ludzie byli po części inni. Teraz jedyny człowiek, który potrafi zrozumieć fana SW (no zdarzają się wyjątki, ale to ze świecą szukać )to inny fan SW. Moi najbliżsi kumple wiedzą, że jestem fanem SW, bo jak tego nie wiedzieć skoro na pułkach stoją figurki, a na ścianie przed drzwiami, za....biscie duży plakat z AOTC xD. Na szczęście oni już się przyzwyczaili, ale każdej napotkanej osobie nie chwalę się moim hobby, bo niestety już się przekonałem jakie są tego skutki. cóż, my fani musimy z tym jakoś żyć, wyjściem byłby tylko koniec z SW. Ale ja na pewno NIGDY TEGO NIE ZROBIĘ. Wolę żeby się śmiali, niż żebym miał skończyć z SW. A tak jednym zdaniem : Pie...ole tych wszystkich ludzi, którzy nie mają żadnych zainteresowań i po prostu mi zazdroszczą.
Wan-Smith napisał(a):
A tak jednym zdaniem : Pie...ole tych wszystkich ludzi, którzy nie mają żadnych zainteresowań i po prostu mi zazdroszczą.
________
Przyłączam się w pełni do tego co powiedziałeś. Niestety tak jest, że ludzie, którzy nie mają pasji i nie rozumieją jak ktoś może się czemuś poświęcać są największymi krytykami; wyśmiewają wszystko i wszystkich. Żal mi takich ludzi - ich szarego życia z dnia na dzień (w którym często ważną rolę odgrywa butelczyna alkoholu).
Wszystkiego dobrego dla Ciebie Wan-Smith!
A u mnie często roznoszą się ploty, że uważam się za tró Rycerza Jedi. Takie tępe te dzieci, że czasem mi ich szkoda . W ogóle to ja jestem "najgorszym fanem Gwiezdnych Wojen" i ogólnie myślę że jestem Jedi. Ta. Z niektórymi można się dogadać, ale jednak ten pierwiastek stale się kurczy. Do przyjemnej pogaduchy na temat muzyki zostaje mi punkówa i taka fanka biologii
Ja osobiście uważam że ci ludzie nie rozumieją filmu i dlatego tego nie lubią, choć czasem się zdarza że poprostu nie lubią gatunku ale wtedy nic nie komentują.Są ludzie którzy przekształcają fakty z filmu i wychodzą im idiotyzmy(Mój kolega mówił że to niemożliwe, że jakaś kobieta o imieniu Padme, nie mogła uratować galaktyki-tłumaczyłem mu że gada bzdury ale on nie dopuszczał tej myśli do głowy). Ja przyznaję się do mojego fanostwa w tym kierunku. Nie raz słyszałem że jestem dziecinny, debilem itd. ale cóż tym ludziom też nawytykałem -oko za oko ,ząb za ząb. Ludzie muszą mnie zaakczeptować takim jakim jestem choć niektórzy mają do mnie wąty, z takimi się zazwyczaj nie zadaję. W skrócie lubię to co robię i nie mam zamiaru przestać tego robić!
ja też czesto słyszę złe oceny na temat mojego hobby, ale ja się tym nie przejmuję
-Ja jestem traktowana jak nienormalna. Noszę koszulki SW, a na lekcjach sklejam sobie (i innym) miecze świetlne z papieru. Każę na siebie mówić Jedi.
Rodzina hmm... Mama twierdzi, że to głupoty, ojciec oglądał, ale nie jest przekonany co do faktu, że kobiety też mogą być Jedi, bracia... Można powiedzieć, że lubią sw. W klasie oczywiście śmiech, jednak koleżanka, z którą siedzę w ławce zaczęła to tolerować, a nawet twierdzi, że jeśli czytanie sprawia mi taką przyjemność, to na niektórych lekcjach mogę sobie czytać. ;p Czasem idąc korytarzem słyszę słowa typu "Niech moc będzie z tobą" i wiem, że mówi to ktoś, kto toleruje moje hobby. Nie wstydzę się bycia fanką. Czasem na głupie komentarze rzucam komentarz w stylu "ja przynajmniej potrafię czytać i rozumiem to, co przeczytałam".
ze mnie śmieje że "ja tylko Star Warsy", "Won, dziecko Gwiezdnych Wojen" a ja mam ich głęboko w tyle. Rodzina szanuję moje zainteresowania, co więcej to tata mnie przekonał żebym obejrzał SW i od tego pasja zaczęła.
W szkole starsi się ze mnie nabijają że niby jestem rycerzem jedi ale
po prostu trzeba ich ignorować bo będzie jeszcze gorzej.
Jest klasa dzieci TCW które gdy tylko mnie widzą mówią "Niech moc będzie z tobą" z czego czasami się śmieję. Może to dlatego że podczas otrzęsin
wystąpiłem w hełmie vadera.
Co do rodziny to rodzice nie mają problemów, źle jest tylko gdy chcem kupić droższy gadżet. Pies cieszy się gdy wieczorem wychodzę przed dom
by trochę pomachać moim FX. Babcia gdy tylko widzi mój miecz mówi, cytat: "Po co ci te diabelstwo?" No ale nie dziwie jej się, ma już swój wiek i nie zrozumie mojego zamiłowania do SW.
ma problem to... wpie*dol
Rodzina się pogodziła. Brata właściwie wciągłem za sobą, mama jak najbardziej akceptuje, jedynie ojciec czasami nie rozumie jak można wydawać pieniądze na takie "coś". W gimnazjum mieli mnie przez to za psychola, ale gdy trafiłem do Liceum i ludzi na wyższym poziomie to moja sytuacjo się poprawiła. Wszyscy gadają na mnie "dżedaj" (nawet nauczyciele, a pan profesor historii, sam mi się przyznał do tego, że lubi SW. Nadal mają mnie za nieco pokręconego, ale myślę, że jestem akceptowany. Wśród kumpli to mam nawet kilku co też to lubią, a reszta przynajmniej toleruje, a moja dziewczyna (której jeszcze nie mam) będzie musiała się pogodzić z moim zainteresowaniem, a najlepiej sama się w tym odnaleźć.
Mama mówi że jej nie przeszkadzam póki nie marudzę o Star Wars, tata i wujek ogólnie lubią s-f, babcia lubi Star Wars ,a kuzyn to świata bez Gwiezdnych Wojen nie widzi(ale to przejdzie ma narazie 8 lat.Na szczęście nie jest dzieckiem TCW i zna się trochę na EU.(Moja zasługa)) Mam dwóch przyjaciół którzy mnie rozumieją i też lubią moje zainteresowanie. W gimnazjum obróciłem na moją korzyść moje hobby. Takiego mądrale z mojej klasy zaczeliśmy Yoda nazywać. Tak jak napisał trochę wyżej Ray Solar nie ma się co podniecać jak Palpi razi Lucka błyskawicami, a jak wyluzujecie w szkole mówię wam będzie lepiej.
Nie stresujcie sie. Ja jestem kibicem piłki nożnej chodze na mecze mojego klubu w oczach starszego spoleczeństwa zostałem chuliganem ,choć nikomu nie wadzę.Wniosek:
NIe ma co zwracać uwage na ludzi a robić to co sie kocha.
tata, nie czuje star wars, oglądnie, ale nie będzie fanem, mama uznaje tylko starą trylogie, kuzyn ( 20 lat ) kiedyś bardzo lubił star wars, moje kuzynki, koleżanki uważają że star wars to nuuuuda, a kiedy ktoś mi mówi że star wars to dziecinada i taka bajeczka to mu odpowiadam - Ugryź się w dupe, i to zawsze pomaga xD
Nienawidzę tego... moi znajomi, moja mama (która nienawidzi SW)... i wszyscy inni.
Tak. Parę razy spotkałem się z opiniami, że jestem nienormalny. Że jest to po prostu dziecinne. Na szczęście moi rodzice szanują to, że to mi się podoba. Mój tata sam to lubi, a mama nie bardzo, ale nie mówi tak jak przykładowo moi "koledzy", którzy uważają mnie za psychola. Jest to smutne, że tak niektórzy ludzie postrzegają naszą wspólną pasję, ale szczerze to mnie to nie obchodzi. Ważne jest to, że mi się to po prostu podoba. Niech Moc będzie z Wami.
Heh, ja ostatnimi czasy co najmniej dwa razy słyszałam za plecami określenie "Vader". xD Szkoda, że nie wprost i jawnie, bo nie powiem, żeby mnie to w jakkolwiek sposób uraziło. Wręcz przeciwnie, rzekłabym. ;D