TWÓJ KOKPIT
0
FORUM Ogólnie o Star Wars

Darth Krayt - analiza Nowego Zakonu Sithów

Wedge 2008-01-04 16:28:00

Wedge

avek

Rejestracja: 2005-01-07

Ostatnia wizyta: 2019-05-26

Skąd: Wrocław/Psary

Witam wszystkich. Na początek wyjaśnienie - poruszony ostatnią rozmową z Nestorem, a konkretnie tym, że ostatnio nie ma na forum żadnych tematów Star Wars pozwoliłem sobie podjąć próbę zmiany tego stanu rzeczy Na pierwszy ogień zapraszam do dyskusji na temat samego Dartha Krayta, a także idei Nowego Zakonu Sithów, sposobu jego stworzenia, ewolucji, roli i sensu w galaktyce. Od razu wyjaśnię, że specjalnie stworzyłem nowy temat w takim a nie innym dziale, ażeby zrobić pewnego rodzaju nowe otwarcie i obudzić zastygłe serca i umysły

Temat Dartha Krayta jest o tyle sensowny, że po Legacy #18 znamy już w zasadzie całą jego przeszłość, a także ścieżkę jaką musiał przejść. Na początek może mały historyczny background dla tych, którzy nie mieli okazji zapoznać się z komiksem (UWAGA, MOCNE SPOILERY W CAŁYM TEKŚCIE):

A więc na początek tożsamość samego Krayta. Urodził się i był znany w uniwersum jako A`Sharad Hett, syn znanego Rycerza Jedi Sharada Hetta, który przeszedł na Ciemną Stronę i opuścił Zakon. Udał się na Tatooine i zamieszkał wśród Tuskenów, gdzie wychował się także jego syn. Zaczątek tej historii znajdziecie w miniserii "Outlander" cyklu "Republic" (zeszyty 7-12). A`Sharad zabrany jako nastolatek z Tatooine i przygarnięty przez Jedi przeszedł przez długą ścieżkę od Padawana do bardzo uzdolnionego Mistrza Jedi (przygody te opisane są w niektórych kolejnych zeszytach serii "Republic", a Hett pojawia się także w wydanej w Polsce "Obsesji"). W okolicach Rozkazu 66 udało mu się ujść z życiem i powrócić na Tatooine, gdzie pogrążony w mroku oddał się Ciemnej Stronie i jako Ciemny Jedi przewodził Tuskenom tak jak kiedyś jego ojciec. Wtedy to spotkał się z Obi-Wanem Kenobim, który broniąc farmy Larsów pokonał Hetta, odcinając mu rękę i zmuszając do wygnania. Pracując jako łowca nagród A`Sharad trafił pewnego razu na planetę Sithów, Korriban, gdzie ukazał mu się duch jednego z pierwszych Sithów, upadłej Jedi Xoxaan. Przez następne niemal trzydzieści lat szkoliła go w tajnikach Sithów, przekazując mu całą, pierwotną i starożytną wiedzę. Opuściwszy Korriban Hett natknął się jednak na przygotowujących inwazję Yuuzhan Vongów, którzy pojmali go i oddali w ręce Vergere. Ta zaś, podobnie jak w przypadku Jacena Solo, próbowała go przekabacić na Ciemną Stronę, jednak Hett - chociaż potężny - miał inną wizję wykorzystania potęgi Sithów niż zrobił to później Jacen. Vergere opuściła go więc, a sam Hett uciekł i, zmodyfikowany przez Yuuzhan, powrócił na Korriban gdzie jako Darth Krayt rozpoczął kształtowanie własnego, Nowego Zakonu Sithów, co zajęło mu niemal 100 lat. W tym czasie przebywał w hibernacji, komunikując się z podwładnymi za pomocą Ciemnej Strony. Następnie zaś jego Zakon ujawnił się i zawierając czasowy sojusz z Imperium pokonał Galaktyczny Sojusz oraz Zakon Jedi, po czym objął władzę nad galaktyką.

Zastanówmy się więc. Muszę przyznać, że na początku nie bardzo uznawałem sam pomysł odnowienia się Sithów w starym, potężnym kształcie i powrotu do starych scenariuszy. Jednak pojawienie się Dartha Caedusa (czyli Jacena Solo) przetarło szlaki do powrotu Ciemnej Strony, dlatego też Darth Krayt nie jest jakby nagłym filipem z konopii. Warto jednak zauważyć, że sam Caedus kontynuował ścieżkę Dartha Vectivusa, który postrzegał Sithów nie tyle jako okrutnych i mrocznych ciemiężców, ale coś w rodzaju kontrolującej wszechświat loży masońskiej, wpływającej na zdarzenia, ale niepełniącej roli tyrana. Sam muszę przyznać, że taka wizja bardzo mi odpowiada - w sensie czegoś takiego do tej pory brakowało, ale o tym może innym razem.

Zaś wracając do samego Dartha Krayta. Jest on bezpośrednim kontynuatorem mrocznej wiedzy z początków historii, tak jak kiedyś Exar Kun czy Freedon Nadd. To wskrzeszenie starej potęgi, pełnej amuletów, czarnej magii i mistycyzmu, a także umiejętności ponad wyobrażenie. Moim zdaniem odnowienie się tego wzorca było wręcz nieuniknione - przecież dopóki istnieje Korriban i zgromadzona tam wiedza, dopóty zbłąkane dusze raz za razem będą popadać w jej sidła. W tym sensie kompletnym kretynizmem wydaje mi się niezniszczenie całej planety przez Zakon Jedi. Może uznali, że to nie w ich stylu? W każdym jednak razie Nowy Zakon Sithów jest jakby powrotem do czasów Marki Ragnosa i jednego Lorda władającego pozostałymi. Czy to dobrze? Cóż, jak dla mnie zawsze lepiej wrócić w stare buty, niż tworzyć nowe, ale złe

Tyle ode mnie, teraz pora na Wasze zdanie

LINK
  • ...

    Apophis_ 2008-01-04 16:40:00

    Apophis_

    avek

    Rejestracja: 2005-12-25

    Ostatnia wizyta: 2021-04-26

    Skąd: Łódź

    Generalnie tworzenie tak dalekiej historii - kilkadziesiąt lat ABY czy w przypadku Legacy nawet ponad sto - nie przypadło mi do gustu. Lepiej było by rozwijać czasy Starej Republiki, Wielkich Wojen Sithów, Bezkresnego Imperium Rakatanów, utworzenia Zakonu Jedi etc. Czasy ABY powinny się skończyć na NEJ, lub nawet Legacy of the Force które mogłoby w pewien sposób zamykać przyszłość powiedzmy robiąc z Jacena wybrańca (???). Gdyby komiks dział się dawniej, pewnie by mi się podobał. Ale takie na siłę wpychanie Sithów, potomka Skywalkerów, Imperium itd. itp. to działanie pod masówkę, pod publikę, pod kulturę amerykańską. Troche to nie ten klimat, to nie to co było.

    A Zakon... na cóż, powiedzmy, że popieram Bane`a i jego Zasadę Dwóch To wszystko raczej wyjaśnia.

    LINK
    • :P

      Horus 2008-01-04 17:02:00

      Horus

      avek

      Rejestracja: 2006-04-15

      Ostatnia wizyta: 2024-08-10

      Skąd: Zabrze

      To wyjaśnia mniej więcej tyle, że nielubisz być fanem SW i chcesz to jak najszybciej zakończyć.

      LINK
    • W sumie

      Wedge 2008-01-05 00:30:00

      Wedge

      avek

      Rejestracja: 2005-01-07

      Ostatnia wizyta: 2019-05-26

      Skąd: Wrocław/Psary

      to generalnie mam podobną opinię To znaczy również jestem ogromnym fanem retconingu i dałbym sobie odciąć rękę i pół ucha za historie z początku galaktyki, takie jak wspomniałeś. Ale kiedyś ktoś mi powiedział coś ważnego - że siła SW leży w rozszerzającym się wszechświecie. I jakby zaprzestanie rozwijania "do przodu" będzie gwoździem do trumny, bo tak naprawdę te kolejne nowe przygody są tak przyciągające Bo tylko tam nie wiemy, jak to się skończy Poza tym historia nigdy się nie skończy i zawsze będziemy chcieli wiedzieć co było dalej, tak to już mamy w genotypie

      LINK
      • Re: W sumie

        Burzol 2008-01-05 21:00:00

        Burzol

        avek

        Rejestracja: 2003-10-14

        Ostatnia wizyta: 2025-09-12

        Skąd: Poznań

        Wedge napisał(a):
        Ale kiedyś ktoś mi powiedział coś ważnego - że siła SW leży w rozszerzającym się wszechświecie. I jakby zaprzestanie rozwijania "do przodu" będzie gwoździem do trumny, bo tak naprawdę te kolejne nowe przygody są tak przyciągające
        ________
        To nie do końca tak z tym rozwijaniem do przodu – rozwijanie "do tyłu" bywa czasem znacznie ciekawsze i milsze fanom, czego dowodem jest nieskończone uwielbienie dla Exara Kuna, oraz przeolbrzymia miłość do gier KOTOR.

        LINK
        • :D

          Nestor 2008-01-05 21:21:00

          Nestor

          avek

          Rejestracja: 2004-10-28

          Ostatnia wizyta: 2025-09-13

          Skąd: Lasocice

          Burzol napisał(a):
          To nie do końca tak z tym rozwijaniem do przodu – rozwijanie "do tyłu" bywa czasem znacznie ciekawsze i milsze fanom, czego dowodem jest nieskończone uwielbienie dla Exara Kuna, oraz przeolbrzymia miłość do gier KOTOR.
          ________
          A ja sie tutaj nie zgodze z kolega. Wiekszosc patrzy na problem rozwijania swiata SW troche liniowo. Do tylu mozna, bo wtedy cos bylo tylko trzeba o tym opowiedziec. A do przodu niekoniecznie, bo SW powinno sie konczyc na Epizodzie VI (tutaj chodzi mi glownie o watek Sithow). Wg mnie tajemnica okresu KotORa polega na tym, ze jest odpowiednio dawkowana. TotJ stworzyly swietne podwaliny, a gry i komiksy kontynuowaly jej prace. Ludzie cieplo przyjeli TotJ, bo byla to nowosc. Ja osobiscie tak samo cieplo przyjalem Legacy, nie tylko jako serie komiksowa, ale tez cala ere. Tej starozytnowsci jeszcze bedzie tyle, ze bedziemy miec jej wszyscy dosyc. Wychodzenie w przod, nie jest w niczym gorsze od wychodzenia w tyl. Przynajmniej w mojej opini : - ).

          LINK
        • Raczej

          Wedge 2008-01-06 13:16:00

          Wedge

          avek

          Rejestracja: 2005-01-07

          Ostatnia wizyta: 2019-05-26

          Skąd: Wrocław/Psary

          chodzi mi o to, że dla czytelników nowych, a nie starych weteranów jak my mniej interesujący wydają się Żona Exara Kuna czy KOTOR, bo oni nic o tym nie wiedzą Ale jeśli mają na tacy bezpośrednie dziedzictwo z filmów (nawet jak już nie ma Trójcy, no ale są dalej Skywalkerowie) to chętniej po to sięgną. Tak wyjaśniałbym znakomite wyniki sprzedaży "Legacy"

          LINK
    • Re: ...

      Lankar 2008-01-05 16:27:00

      Lankar

      avek

      Rejestracja: 2006-06-17

      Ostatnia wizyta: 2014-06-24

      Skąd: Świdnik

      Apophis_ napisał(a):
      [cytat]GLepiej było by rozwijać czasy Starej Republiki, Wielkich Wojen Sithów, Bezkresnego Imperium Rakatanów, utworzenia Zakonu Jedi etc.

      Tak te realia są godne rozszerzenia, tu szczególnie mam na mysli imperium rakatan i wojny sith. Chodz (moge sie mylic) ale w mrocznym gnieździe było nawiązanie ze to kilikowie stwrzyli Otchłań za dawnych czasów. Jesli to prawda to temat zasługuje choby na lekkie rozwinięcie.

      LINK
  • Buraki

    Horus 2008-01-04 17:00:00

    Horus

    avek

    Rejestracja: 2006-04-15

    Ostatnia wizyta: 2024-08-10

    Skąd: Zabrze

    czyli co za jełp wymyślił by wszyscy sithowie byli pomalowani jak debile? Ogólnie myśle, że dobrym pomysłem jest odnowienie zakonu Sithów, ale znacznie lepiej byłoby gdyby Sithowie byli potężni "WYSZKOLENI NA MAXA!" i wszyscy w zbrojach podobnych do tej Krayta.

    LINK
    • Re: Buraki

      Iron 2008-01-04 17:12:00

      Iron

      avek

      Rejestracja: 2006-12-29

      Ostatnia wizyta: 2010-06-23

      Skąd:

      Horus napisał(a):
      czyli co za jełp wymyślił by wszyscy sithowie byli pomalowani jak debile? Ogólnie myśle, że dobrym pomysłem jest odnowienie zakonu Sithów, ale znacznie lepiej byłoby gdyby Sithowie byli potężni "WYSZKOLENI NA MAXA!" i wszyscy w zbrojach podobnych do tej Krayta.
      ________
      Co do ubioru Sith`ów mi się najbardziej podoba strój Sidiousa taki mroczny i w ogóle.Sith`owie w podobnym stroju a raczej w zbroi jaką miał Krayt wyglądali by jak osiłki jak dla mnie oczywiście.

      Odnowienie Zakonu Sith`ów samo z siebie złe nie jest.Tylko jak zginie ich przywódca zacznie się wojna o "tron"tak jak to było z Imperium po śmierci Sidiousa.

      LINK
      • O to chodzi

        Horus 2008-01-04 18:05:00

        Horus

        avek

        Rejestracja: 2006-04-15

        Ostatnia wizyta: 2024-08-10

        Skąd: Zabrze

        Wyobraź sobie Pudziana ubranego w zbroję z mieczem świetlnym w grabie co byś sobie pomysłał? Najprawdopodobniej, że ofiara losu mieczem nie machnie pożądnie, a on okazuje się znacznie szybszy, lepiej wtajemniczony w moc, no i naturalnie znacznie silniejszy od takiego Cade`a, taki pojedynek mógłby być bardzo interesujący, gdyż obaj byliby równie zwinni, ale taki Darth Pudzian byłby znacznie silniejszy od przeciwnika.

        LINK
  • ...

    X-Yuri 2008-01-04 17:25:00

    X-Yuri

    avek

    Rejestracja: 2004-12-22

    Ostatnia wizyta: 2025-09-13

    Skąd:

    Nie widzialem w czasach Krtayta zadnych Mando, a wiec ta seria mnie jakos nie kreci zbyt.. ale do rzeczy -.-
    Krayt.. wielki, zly, w zbroi.. No fajnie, fajnie, ale ja sie "wychowalem" na Sidiousie, i Sith mi sie jakos kojarzy z dzialaniem zakulisowym, intrygami, zdradami, walce "sam przeciw wszystkim, ale oni o tym nie wiedza", a Krayt.. Coz, moze i powraca tym samym to starej tradycji, ale mowie, przywyklem do czegos innego, i srednio mi to pasuje
    O tej jego bandzie wymalowanych Sithow nie wspomne..

    Tyle odemnie.. Krayt to nie Mando, nie mam co gadac o nim

    LINK
  • Re: Darth Krayt - analiza Nowego Zakonu Sithów

    Hego Damask 2008-01-04 17:31:00

    Hego Damask

    avek

    Rejestracja: 2005-05-28

    Ostatnia wizyta: 2025-09-13

    Skąd: Wrocław

    Wedge napisała:
    W tym sensie kompletnym kretynizmem wydaje mi się niezniszczenie całej planety przez Zakon Jedi. Może uznali, że to nie w ich stylu?

    --------------
    A może czeka na unicestwienie w "Legacy" komiksowym

    Możliwe, że uznali, iż nie ma sensu tracić czasu na planetę, na której znajdują się tylko groby i ruiny. Wszak nie wiedzieli, że po latach Sithowie przejmą kontrolę nad galaktyką. Kto wie też, czy ci, których skusiła Ciemna Strona podróżowali akurat tam w poszukiwaniu wiedzy. Zaś Palpatine i Vader nie byli chyba zainteresowani niszczeniem dziedzictwa swoich "duchowych przodków". Gdyby były plany jej "zniszczenia" przez jakiegoś autora komiksu lub powieści, to myślę, że to już by nastąpiło

    LINK
    • aj,

      Hego Damask 2008-01-04 17:32:00

      Hego Damask

      avek

      Rejestracja: 2005-05-28

      Ostatnia wizyta: 2025-09-13

      Skąd: Wrocław

      powinno byc "napisał", wybacz Łedż

      LINK
    • Z tego

      Wedge 2008-01-05 00:33:00

      Wedge

      avek

      Rejestracja: 2005-01-07

      Ostatnia wizyta: 2019-05-26

      Skąd: Wrocław/Psary

      co pamiętam to chociażby kłopoty z kultem Marki Ragnosa z udziałem Jadena Korra i Kyle`a Katarna miały miejsce właśnie na Korriban. Tylko głupiec nie wiedziałby, jakie zagrożenie niesie ta planeta... Naprawdę dziwię się Luke`owi, że tak to zostawił, ale nie on pierwszy i nie ostatni...

      LINK
  • Hmmm...

    Shadow 2008-01-04 17:47:00

    Shadow

    avek

    Rejestracja: 2006-07-04

    Ostatnia wizyta: 2023-06-10

    Skąd: Starogard Gdański

    Powiem na samym początku, że nie przepadam za komiksowym Legacy. Historia tam przedstawiona nie przemawia do mnie, wizja nowego, potężnego (?) Zakonu Sith również nie. Tak samo jak nie trawię tego, że każdy Sith jest wytatuowany... Z lekka obciach, jak dla mnie Sithyjski stylista się nie spisał.
    Wrócę na chwilę do tezy o potędze Zakonu Krayta i stwierdzeniu Wedge`a, że nowi Sithowie nawiązują do tradycji swych ziomków z czasów Imperium Sith i do takich potęg jak Exar Kun czy Freedon Nadd. Ja na prawdę przepraszam, ale wątpię, by tą tradycję mogła przekazać mu osoba, którą ledwo co wydalono z Zakonu Jedi, i która nieopatrznie wylądowała z resztą Wygnańców na Ziost. Jaka to tradycja, jeśli Imperium i Zakon Sith dopiero co zaczęły się tworzyć? Jedyne do czego mogę się przychylić to to, że XoXaan mogła przekazać Kraytowi sporą wiedzę o przeróżnych zastosowaniach Mocy. Bądź co bądź w zamierzchłych czasach jakby bardziej zdawano sobie sprawę z potęgi Mocy W każdym bądź razie Krayt nie jest dla mnie w żadnym razem następcą starożytnych Sithów, i nie przebije się do grona moich ulubieńców, a jego Zakon to taka mała parodia.
    Najbardziej rozbawiła mnie scena nadania Talon tytułu Darth i związana z tym egzekucja byłego mistrza. Dialog po morderstwie wyglądający mniej więcej tak: " - Dlaczego to zrobiłaś? - Bo mi kazałeś." , według mnie pokazuje, że dziewczyna nawet nie wiedziała czemu to robi... Sithowie kojarzą mi się ze swobodą działania, knuciem spisków, bratobójczymi walkami, ale nie z uległością wobec pana i władcy. A co z pożądaniem władzy? Została odrzucona przez resztę Sithów wraz z Zasadą Dwóch? Czy może wystarczało im, że szef jest Imperatorem? Chyba, że coś przeoczyłem?;P
    A jak pokazała historia (Imperium Sith, Bractwo Sith)i jak to klarownie wytłumaczył Darth Bane, większa ilość Sithów jest po prostu niezdrowa dla Galaktyki.
    Nawiązując jeszcze do Dartha Vectivusa, to "masona" zrobiła z niego Lumiya, na swój użytek i dla uszu Jacena. I tyle ode mnie

    LINK
    • To jedynie

      Wedge 2008-01-05 00:39:00

      Wedge

      avek

      Rejestracja: 2005-01-07

      Ostatnia wizyta: 2019-05-26

      Skąd: Wrocław/Psary

      możemy zadać sobie pytanie, na ile "rozwój" Sithów w ramach tworzonego przez nich Imperium wypaczył stare ideały i uczynił z nich bardziej czarnoksiężników, a mniej idących pod prąd buntowników. I w końcu co to znaczy być prawdziwym Sithem Może to co spowodowało Drugą Schizmę, to co było jej powodem jest prawdziwym źródłem Ciemnej Strony? Albo więcej, może Sithowie mieli rację? Patrząc na skutki Krayta, który trzyma wszystko za mordę i zrobił to w zasadzie bez wysiłku, może to on jednak ma rację? Bo chyba nie frakcja Vectivusa, widzimy jak działania Caedusa bardziej szkodzą niż pomagają.

      I co do Talonki. Zauważ, że Krayt u Vergere miał doskonałą zdolność nauczenia się prania mózgu. Jak dla mnie wszyscy Sithowie są właśnie tak wyprani, przez co nie mogą i nie mają własnej osobowości (z wyjątkiem Nihla, ale on miał wcześniejsze, własne życie). Tym bardzo różnią się od podlegających onegdaj Ragnosowi bandy ambitnych watażków. I czy dzięki temu jest lepiej? Na pewno, bo Sadow czy Kun galaktyki nie podbili I może właśnie tacy byli ci pierwsi Sithowie, tacy jak Krayt?

      A cały Vectivus oczywiście że może być ściemą, ale wierzmy że nie jest, bo masoni są fajni

      LINK
  • Nowa era Sithów

    Hialv Rabos 2008-01-04 18:04:00

    Hialv Rabos

    avek

    Rejestracja: 2005-10-30

    Ostatnia wizyta: 2025-07-15

    Skąd:

    Mamy więc jakby trzy szlaki, które wiodły Sithów do zwycięstw, jak i klęsk. Pierwszy, to ten związany z Ragnosem, Kunem, czy w końcu z samym Kraytem - jeden Mroczny Lord i liczni Lordowie Sithów. Drugi nurt to Caedus i jego wizja Sithów, a raczej próba odtworzenia wersji Zakonu zapoczątkowanego przez Vectivusa. Wydaje się, że ten pomysł nie zdał finalnie egzaminu, skoro potem pojawia się Darth Krayt. Trzecia droga, to Bane i jego zasada dwóch. Jest jeszcze Bractwo Kaana, jednakże w końcowym rozrachunku wydaje się ono czystą herezją, albowiem odrzucanie nauk starożytnych Sithów, jak i klęska wyraźnie świadczą, iż ta forma najmniej się sprawdziła.

    Naga Sadow był bliski zwycięstwa, jednakże brak bezgranicznego zaufania, zdrajca Gav i obecność rywala pokroju Ludo Kressha nie pozwoliły odnieść zwycięstwa. Exar Kun był jeszcze bliżej pokonania SR, lecz i on nie ustrzegł się klęski poniesionej tak na prawdę w wyniku zdrady, podobnie jak to było z Sadowem. Za wątek Vectivusa nie zabieram się, ponieważ ta sprawa jest wciąż rozwojowa. Na tym tle najlepiej wypada zasada dwóch. W finale jej istnienia, Sith zniszczył struktury Zakonu Jedi i dobił gnijącą SR. Kto wie, może rządy Palpatina trwały by dłużej, jednak jego taktyka przegrała z więzami krwi, jak to widzieliśmy w RotJ . Wszystkie trzy drogi w mniejszym lub większym stopniu okazały się skuteczne.

    Myślę, że Sith czasów późniejszych powinien być bardzej elastyczny, zmienny i nie przywiązywać się do żadnych reguł . Skuteczność - to jedyne kryterium jakim powinien kierować się Sith przy zakładaniu Zakonu. Jak widać w komiksowym Legacy, Krayt miał rację z odtworzeniem Zakonu Sithów, jaki znamy z czasów starożytnych. Pokonał on Galaktyczny Sojusz, wymanewrował Imperatora i rozproszył Jedi. Czas pokazał, że miał rację, jednak to przyszłość da odpowiedź czy nie należy zreorganizować Zakonu. Tylko od tego zależy, czy Sithowie będą zaczynać wszystko od zera, czy ich panowanie będzie dłuższe niż to miało w zwyczaju .

    Najbardziej odpowiada mi zasada Rule of Two . Zwiększenie skuteczności widziałbym w połączeniu z wizją Vectivusa. Zresztą kto wie, może ten Zakon aż do czasów Sidiousa tak wyglądał. Z ukrycia powoli podkopywali fundamenty SR, aby potem z cienia, na ruinach zbudować nowy twór?...Ale...Przyjdzie czas to pokaże .

    LINK
    • Problem

      Wedge 2008-01-05 00:44:00

      Wedge

      avek

      Rejestracja: 2005-01-07

      Ostatnia wizyta: 2019-05-26

      Skąd: Wrocław/Psary

      z Zasadą Dwóch może być taki, że w momencie swojej kulminacji kończy się i nie ma prawa powrócić. Sidious doszedł na sam szczyt i jakby napotkał na szklany sufit. Pytanie czy można to było zmienić? Albo inaczej: siłą napędzającą Zasadę Dwóch jest pragnienie potęgi. Czego ma pragnąć Imperator, gdy ma już wszystko? Tego właśnie mi brakuje, bo dla Krayta i Vectivusa najważniejsze były pokój i stabilizacja. Dla Bane`a zaś nie. I tu widzę podstawową wadę Zasady Dwóch przy całej jej ogromnej skuteczności oczywiście

      LINK
      • szklany sufit

        Sida 2008-01-05 12:22:00

        Sida

        avek

        Rejestracja: 2006-11-15

        Ostatnia wizyta: 2016-07-27

        Skąd:

        nie istniał. Sidious nie przestrzegał i nie zamierzał przestrzegać Rule of Two, choć stwarzał pozory przestrzegającego. Darth Vader przywrócił (swoiście pojmowaną) równowagę wśród sithów: wrócił do Rule of Two, bo, jako uczeń, pokonał mistrza i zajął jego miejsce.

        LINK
        • Hę?

          Wedge 2008-01-05 13:40:00

          Wedge

          avek

          Rejestracja: 2005-01-07

          Ostatnia wizyta: 2019-05-26

          Skąd: Wrocław/Psary

          Jak to Vader pokonał Sidiousa i zajął jego miejsce? :> Gdzie Ty zajmowanie miejsca przez Vadera widziałeś? :>

          LINK
          • no

            Sida 2008-01-05 13:52:00

            Sida

            avek

            Rejestracja: 2006-11-15

            Ostatnia wizyta: 2016-07-27

            Skąd:

            raczej nie podam w której klatce filmu, bo go nie mam

            Rule of Two nie zakładała, że uczeń zajmujący miejsce mistrza musi żyć długo i szczęśliwie. Sidious wolał rządzić sam, a więc za ucznia brał kiepskich sithów. (Kiepskość nie oznaczała kiepskości w walce, ale samooceny i ambicji: Maul był zbyt służalczy. Dooku miał przebłyski lightsidowe. Vader był rozchwierutany emocjonalnie że hejhejtuhajbej.) Rule of Two w wydaniu Sidiousa to dla mnie Rule of One + Przystawki.

            Wrzuta piorunującego Palpiego w szyb to odpowiedź na to: jak może się kończyć Rule of Two, gdy mistrz i uczeń zadają wzajem śmiertelne rany.

            LINK
            • OK

              Wedge 2008-01-05 14:11:00

              Wedge

              avek

              Rejestracja: 2005-01-07

              Ostatnia wizyta: 2019-05-26

              Skąd: Wrocław/Psary

              zgadzam się z opinią, że Sidious zrobił de facto Rule of One + bonusy. Choć werbując Luke`a prawie na pewno chciał sobie wyhodować uczciwego następcę bo, jak wiemy, Vader się do tego nie nadawał. Co do kiepskości: Maul był narzędziem, ale był młody, więc nie wiemy jakie plany miał wobec niego Sidious na przyszłość. Może chciał z niego uczynić takiego Krayta, tyle że wcześniej? A Tyranus był jedynie przystankiem w drodze po Anakina, który zdecydowanie zostałby pełnoprawnym następcą gdyby się trochę nie przypiekł...

              A wrzuta w szyb to raczej odpowiedź na to, co się dzieje gdy niewystarczająco dobrze zwiąże się mistrza z uczniem A konkretnie o to, że Vader zabił Sidiousa nie w żądzy władzy, ale w obronie syna. Czyli totalna klapa wyszkolenia na Sitha I nie zajął jego miejsca nawet przez sekundę właśnie z powodu tych pobudek

              LINK
              • czy Anakin

                Sida 2008-01-05 14:24:00

                Sida

                avek

                Rejestracja: 2006-11-15

                Ostatnia wizyta: 2016-07-27

                Skąd:

                był sithem, tego nie wiadomo. Ja tam mam wariację na każdy dzień tygodnia.

                Para wyjściowa:
                1. Anakin nigdy nie przestał być jedi - a Vader to tylko trademark. [Hint: twarz Shawa w trójce Force-ghostów]
                2. Anakin stał się Vaderem - a potem wrócił do Anakina [Hint: twarz Haydena w trójce Force-ghostów]

                I dodatki: czy Vader był sithem czy darksiderem. Czy jak wrzucał Palpiego to był sithem z uczuciami ojcowskimi czy jedi z uczuciami ojcowskimi? Czy Palpi wiedział, że Anakin jest / nie jest / będzie / nie będzie / może, ale nie chce / chce, ale nie może być sithem. Czy chciał zwalczać, czy raczej wspierać to, że Anakin jest jaki jest.

                Co do Luke`a, też Przystawka. Dla mnie zasadniczym dowodem tego, że Palpi zdecydował się trwać jako the One jest to, że się klonował.

                LINK
                • Tu mnie masz

                  Wedge 2008-01-05 14:30:00

                  Wedge

                  avek

                  Rejestracja: 2005-01-07

                  Ostatnia wizyta: 2019-05-26

                  Skąd: Wrocław/Psary

                  faktycznie, Luke to przystawka, z tym klonowaniem mamy na to niezbity dowód

                  A ja wybieram bramkę numer 2 - Anaki-Vader-Anakin. Nie tylko dlatego, że mimo wszystko wolę mordę Haydena Ale wszystkie działania, reakcje, uczucia i zachowanie jakie przejawiał Vader przez te około 20 lat swojego istnienia pasowały jak najbardziej do schematu działań Sitha. A że Vader nie był pierwszym Sithem, który się nawrócił (Ulic, Revan), nie ma w tym zbytniego problemu. I jak dla mnie w momencie, gdy chwycił Sidiousa za bioderko na powrót stał się Jedi, i to Mistrzem Jedi (jako że kanonicznie zniknął po śmierci, a Luke spalił pustą zbroję).

                  LINK
                  • Vader to dziecko

                    Sida 2008-01-05 14:57:00

                    Sida

                    avek

                    Rejestracja: 2006-11-15

                    Ostatnia wizyta: 2016-07-27

                    Skąd:

                    w ciele mężczyzny: dąsał się, że nie uratował matki, dąsał się, że nie uratował żony, dąsał się, że Obi go ogranicza, dąsał się, że Rada nie dała tytułu mistrza i tyty z cukierkami. Widział, że tylko jedno mu się udaje: walka. Ale Obi pokazał mu, że nawet w te klocki dzidzia-Ani jest cienki (tzn. że są grubsi od niego). Stąd to dziecinne "I hate you". Palpiego wybrał, bo ten dawał mu zabawki, zbroje, oddziały trooperów, pielęgnował w nim dzidzię. Toż to żadne psychologiczne odkrycia. No a po latach przyszedł czas, że raz-dwa Ani dojrzał do ojcostwa.

                    Moja bramka [na sobotę]: Anakin nie był ani jedi, ani sithem, bo (mentalne) dzieci nie były ani jedi, ani sithami.

                    (Pytanie o kanon: czy Force-ghost musi być jedi / sithem, czy może być greysiderem, darksiderem, neutralnym Force-userem?)

                    LINK
                  • Oj ryzykowna teza...

                    Wedge 2008-01-05 15:13:00

                    Wedge

                    avek

                    Rejestracja: 2005-01-07

                    Ostatnia wizyta: 2019-05-26

                    Skąd: Wrocław/Psary

                    ...twierdzić, że Vader (jako Vader zapuszkowany) dalej miał w sobie coś z dziecka. Anakin-maruda jako Rycerz Jedi, zgoda. Ale nie znam ani jednego przypadku (prócz akcji na Kessel, ale to były pierwsze dni użytkowania i ledwo parę tygodni po Mustafar, więc to wybaczmy), gdzie Vader okazałby dziecinność. Wręcz przeciwnie. Mógł wprawdzie czasami robić się melancholijny... ale nigdy infantylny, co to to nie Więc sobotnia bramka dla mnie odpada

                    (Kanon: z tego co wiem, pojawianie się jako duch jest wymagane tylko w ogromnej wprawie w posługiwaniu się Mocą. Doświadczenie dowodzi zaś, że grey/dark/neutral-userzy nie są w stanie do takiej potęgi dojść na własną rękę nie idąc którąś z tych ścieżek, bo nawet jeśli sami tego nie przyznają, to są dokładnie tacy jak Jedi/Sithowie).

                    LINK
                  • Oj masz

                    Sida 2008-01-05 15:25:00

                    Sida

                    avek

                    Rejestracja: 2006-11-15

                    Ostatnia wizyta: 2016-07-27

                    Skąd:

                    nade mną przewagę lektur. Ale dobra, weźmy film:

                    IMO: popisowe choki Vadera [na kapitanie Needzie i jemu podobnych] to objaw dzidziowatości. Wkurzył dzidzię kolega z piaskownicy, to dzidzia się wkurzył. Oczywiście, na silniejszego kolegę (Impa) się nie obrazi, bo jeszcze zbierze bęcki. Biorę pod uwagę, że czasem chciał zrobić wrażenie na obserwatorach, ale 0) czy zawsze byli obserwatorzy? 1) można wywrzeć lepiej, 2) co to za sith, który musi co rusz udowadniać jakimś kapitanom, admirałom, że jest sithem? (Odpowiedź: żaden sith.)

                    Dzięki za odpowiedź o ghostach: rozumiem, że Mocny samouk mógłby.

                    LINK
                  • Zaczniemy od końca...

                    Wedge 2008-01-05 15:38:00

                    Wedge

                    avek

                    Rejestracja: 2005-01-07

                    Ostatnia wizyta: 2019-05-26

                    Skąd: Wrocław/Psary

                    ...tak, mocny samouk mógłby, ale musiałby być cholernie mocny i de facto nawet by się nie zorientował gdy nagle stałby się Jedi albo Sithem.

                    A moim zdaniem duszone potrawy z Needy czy Ozzela (a także wiele wcześniejszych) to objaw bardzo szeroko zakrojonej akcji propagandowej. Otóż po pierwsze nie zapominaj, że właśnie wyrosło nowe pokolenie, które nigdy na oczy żadnego Jedi nie widziało (vel Han Solo, który uważał to za bajki dla dzieci), więc trudno im było wierzyć w jakąś tam Moc. A jeśli facet dusi kogoś na odległość to już jest coś... Nadto Vader mógł robić oczywiście różne rzeczy (kiedyś jednego oficera zmanipulował by się przespacerował do śluzy bez skafandra), ale duszenie było najbardziej efektowne dla obserwatorów, a o to chodziło, żeby wiedzieli czym grozi nieudolność. Taka metoda motywacyjna I kierowana praktycyzmem, a nie jak mówisz zachcianką chwili

                    LINK
                • Re: czy Anakin

                  Burzol 2008-01-05 20:59:00

                  Burzol

                  avek

                  Rejestracja: 2003-10-14

                  Ostatnia wizyta: 2025-09-12

                  Skąd: Poznań

                  Sida napisał(a):
                  Para wyjściowa:
                  1. Anakin nigdy nie przestał być jedi - a Vader to tylko trademark. [Hint: twarz Shawa w trójce Force-ghostów]
                  2. Anakin stał się Vaderem - a potem wrócił do Anakina [Hint: twarz Haydena w trójce Force-ghostów]

                  ________

                  Ale zaraz, zaraz. Jeśli Anakin stał się Vaderem, a potem znów powrócił do bycia Jedi, to jak najbardziej jako ducha powinniśmy widzieć twarz Shawa - przecież dla Anakina ostatnia chwila życia jako Jedi to wesoły staruszek patrzący na swojego syna. Swoją drogą jak dla mnie właśnie ta bramka jest najtrafniejsza – pamiętając dodatkowo, że wręcz przełomowym momentem w historii galaktyki (patrząc pod względem filmów, czyli przede wszystkim opinii Kenobiego i Yody) jest powrót z Ciemnej Strony Mocy - to dla starych Mistrzów Jedi było niewyobrażalne.

                  Co do klonów Palpatine`a - myślę jednak, że Palpi był zbyt szczwany i zwyczajnie musiał zawsze mieć setkę planów awaryjnych, ale potencjał młodego Skywalkera był zbyt potężny, żeby go odpuścić. Luke miał być tym, czym zaczynał być Vader, zanim się zapalił.

                  LINK
                  • no tak

                    Sida 2008-01-06 12:01:00

                    Sida

                    avek

                    Rejestracja: 2006-11-15

                    Ostatnia wizyta: 2016-07-27

                    Skąd:

                    Z 1) myślę tak: Anakin to Anakin, od którejś sceny inaczej się nazywa, ale nie tytuł czyni sitha, w środku to wciąż Anakin mroczny Force-user w służbie Sidiousa, starzejący się pod zbroją, nabierający rysów Shawa, wybierający życie syna, zabijający Sidiousa, umierający jak jakiś Jacek Soplica, odkupiony.

                    Uwaga I: Albo i nieodkupiony. Ocalenie syna to żaden nadzwyczajny wyczyn. To obowiązek. Anakin stał się Force-ghostem, co nie znaczy, że został LS jedi. Tytuł to nie "Return of the Lightside Jedi" [no i FGhostami mogli być nie-jedi]. IMO, Kenobi i Yoda [=wierchuszka zakonu] przyjęli towarzystwo Anakina obok własnych Force-ghostów w uznaniu tego, że Anakin pozbył się ich konkurencji.

                    Uwaga II: Mrocznemu jedi łatwiej wrócić do LS jediowatości niż sithowi. Sith Vader nigdy nie istniał. (Moja wersja na dziś.)

                    LINK
            • Sidious nauczał wielu

              Horus 2008-01-05 21:17:00

              Horus

              avek

              Rejestracja: 2006-04-15

              Ostatnia wizyta: 2024-08-10

              Skąd: Zabrze

              ale nikogo naprawdę, tak jak mówił Bane w Drodze Zagłady można mieć wielu uczniów, ale tylko jeden może przejąć prawdziwą potęgę, Maul był tym który przyjmował potęgę, ale okazał się zbyt... ograniczony, potem był Tyranus ze względu na to, że był starcem myślę, że był "planem awaryjnym", czyli w razie gdyby coś stało się Sidiousowi on, albo pociągnie zasadę dwóch dalej, albo pomoże mu wrócić do świata żywych. Potem Vader, czyli kolejny młody-gniewny (tak przyglądając się dokładniej to Anakin mordując młodzików bardzo przypominał Khameira), któremu można dać potęgę, a potem zrobić z niego takiego Dooku o spokojnym, poważnym usposobieniu, ale stracił swojego genialnego ucznia i otrzymal kukiełkę podobną do Tyranusa i wtedy, jak mi się wydaje zmienił zdanie uznał, że chodźby wychodził z siebie każdy uczeń go zawiedzie i niespełni oczekiwań, więc postanowił przedłużyć swoje życie.

              LINK
              • Re: Sidious nauczał wielu

                Burzol 2008-01-05 21:27:00

                Burzol

                avek

                Rejestracja: 2003-10-14

                Ostatnia wizyta: 2025-09-12

                Skąd: Poznań

                Horus napisał(a):
                (tak przyglądając się dokładniej to Anakin mordując młodzików bardzo przypominał Khameira)
                ________
                Jedna uwaga - nie ma nikogo takiego jak Khameir. Na dzień dzisiejszy to tylko imię wymyślone przez fanów.

                LINK
              • słabizna

                Sida 2008-01-06 12:11:00

                Sida

                avek

                Rejestracja: 2006-11-15

                Ostatnia wizyta: 2016-07-27

                Skąd:

                Rule of Two polega m.in. na tym, że mistrz musi obmyślać "plany awaryjne" a w oczekiwaniu na prawdziwy talent - brać na ucznia tego, kto mu się akurat z kosmosu nawinie. Organizowanie sithów w akademię było lepszym rozwiązaniem - kto chce zostać sithem, leci na Korriban - a mistrz akademii ma potencjalnych uczniów pod bokiem.

                Kogo mógłby Sidious brać pod uwagę [to corrupt to DS]: potencjał Yody schowany na Dagobah. Potencjał Lei schowany w niewiedzy. Luke odkryty przez przypadek jak już ma lat hoho i zniszczył mu jedną Death Star. Kiepsko. (Chyba że Sidious specjalnie chciał uczniów byle jakich - to nawet dość prawdopodobne.)

                LINK
      • Re: Problem

        Hialv Rabos 2008-01-05 21:48:00

        Hialv Rabos

        avek

        Rejestracja: 2005-10-30

        Ostatnia wizyta: 2025-07-15

        Skąd:

        Wedge napisał:
        Sidious doszedł na sam szczyt i jakby napotkał na szklany sufit. Pytanie czy można to było zmienić? Albo inaczej: siłą napędzającą Zasadę Dwóch jest pragnienie potęgi. Czego ma pragnąć Imperator, gdy ma już wszystko?

        Czy aby na pewno? Faktycznie, Sithowie rządzili w Galaktyce, ale nowych celów nie zabrakło. Rebelia - którą nigdy nie traktował poważnie - stała się na tyle uciążliwa, iż na jej likwidację położono spory nacisk. Palpatine wiedział o YV i ewentualnym zagrożeniu z ich strony. No i moim zdaniem najważniejszy cel: zdobycie upragnionej nieśmiertelności. Jak widać szklany sufit nie był końcową barierą .

        Tego właśnie mi brakuje, bo dla Krayta i Vectivusa najważniejsze były pokój i stabilizacja. Dla Bane`a zaś nie. I tu widzę podstawową wadę Zasady Dwóch przy całej jej ogromnej skuteczności oczywiście

        Myślę, że Sithowie Bane`a traktowali pokój i wojnę jak narzędzia. Czy Bane nie doceniał pokoju i nie mógł się obejść bez szału bitewnego? Sądzę, iż po Ruusan niczego innego nie potrzebował, jak zacisznej atmosfery do realizacji swojej wizji Zakonu Sithów . Zdaje mi się też, że po części Palpatine kroczył drogą Vectivusa. Wojny Klonów były tylko niezbędnym przystankiem na drodze ku władzy. Na dobrą sprawę niewiele osób widziało, że jest Mrocznym Lordem. Na pewno nie wiedziało o tym społeczeństwo, ani Senat. Z tego co pamiętam, to nagranie z biur Kanclerza - utrwalającego próbę aresztowania przez czwórkę Jedi, było okrojone i widać było tylko, to co Wielki Kanclerz sobie życzył . Rządził jako Imperator Palpatine, a o Sidiousie wiedziała garstka . Natomiast ewidentną słabością Zasady Dwóch był "Uczeń". Sidious był elastyczny i tę regułę starał się zmienić. Jako, że przewidział, iż to za jego czasów dokona się realizacja planów Bane`owskich, nowym Sithem został Maul. Ten jednak pragnienia władzy jakoś nie przejawiał. Wyszkolony od maleńkiego, nieskażony herezjami Jedi, jak Dooku, czy Anakin, przypomina tu wyrobników Krayta. Wraz ze zdobyciem nieśmiertelności następca nie byłby potrzebny .

        LINK
        • Otóż to

          Wedge 2008-01-06 13:28:00

          Wedge

          avek

          Rejestracja: 2005-01-07

          Ostatnia wizyta: 2019-05-26

          Skąd: Wrocław/Psary

          nieśmiertelność łamie Zasadę Dwóch, a zatem trzeba było przeformować Sithów i Sidious tak naprawdę chciał zrobić coś takiego samego jak Krayt Trzymać kosmos w garści po wsze czasy, dobierając coraz to kolejnych pomocników, z założeniem że nigdy by go nie zastąpili No i po Zasadzie Dwóch tak po prawdzie

          Tak, Sidious z dawnych czasów miał w sobie coś z Vectivusa. Kto wie, może nawet się znali i uprzejmie nie wchodzili sobie w drogę? Byłoby przepięknie Co nie zmienia faktu, że Vectivusowi spokój wystarczał, Sidious zawsze chciał więcej, co na końcu musiało zgubić tak Zasadę Dwóch jak i ideę Zakonu Bane`a

          LINK
          • Vectivus or Bane

            Hialv Rabos 2008-01-06 16:52:00

            Hialv Rabos

            avek

            Rejestracja: 2005-10-30

            Ostatnia wizyta: 2025-07-15

            Skąd:

            Zgadzam się, że zdobycie nieśmiertelności + spełnienie Zemsty, która przypadła na czasy Palpatina, wymagało od niego reformy. Pierwszym odskokiem od tradycji jest Darth Maul. Mistrz nie udzielił mu lekcji mówiącej o koniecznym zepchnięciu nauczyciela na "boczny tor". To pierwsza modyfikacja. Potem mamy dobór kolejnych uczniów po śmierci pierwszego na Naboo. Sposób w jaki to się odbywało także jest jakimś odejściem od regulaminu. Natomiast już w czasach Imperium, mamy na dobrą sprawę wolną amerykankę . Inkwizytorzy, Ciemni Jedi, Ręki itd. To wszystko wskazuje, że tradycyjna forma Zakonu Bane`a została przez Sidiousa dość lekko potraktowana. Taki stan rzeczy był podyktowany różnymi względami, od wypełnienia Zemsty, poprzez przejęcie władzy, a na wypadkach losowych kończąc . Tak więc stało się. Sporo lat przed śmiercią Palpatina, Zakon Bane`a uległ dużemu przeobrażeniu. Jednak Zasada Dwóch w jakiś sposób wciąż obowiązywała, co pokazuje nam finał rozgrywki między Vaderem a Lukiem i słowa Imperatora, nawołującego do zakończenia żywota przegranego w tym pojedynku .

            Natomiast na teorię Sidiousa kroczącego ścieżkami Vectivusa mam osobną tezę . Przyjmijmy, że gdzieś na przestrzeni dziejów Zakonu Bane`a, pojawił się Vectivus. Od tej pory reguły ulegają zmianie i Sithowie przyjmują tezy Vectivusa. Tak to trwa, aż do czasu Plagueis`a. Ten ostatni szkoli Palpatina, aczkolwiek udziela mu lekcji z teorii czysto Bane`owskich. Plagueis przyznaje, że to za jego żywota dokona się upadek SR i ewentualne zgładzenie Jedi. Sidious jako oczytany, stwierdza, że bliżej mu do Zakonu Bane`a i likwiduje Mistrza. Sposób w jaki umarł Muun, sugeruje, że niespodziewał się on niczego złego. Może myślał, iż przyjdzie mu umrzeć jak Vectivus - a więc otoczony gronem tych, których kochał ? Oczywiście to tylko teoria .

            LINK
  • ***

    Włóczykij 2008-01-04 18:09:00

    Włóczykij

    avek

    Rejestracja: 2006-02-18

    Ostatnia wizyta: 2019-12-08

    Skąd: Las, trzecia gawra na lewo od starego dębu

    No cóż... Z jednej strony zawsze podobali mi się bardziej sithowie typu Exara Kuna, Nada, czy Revana, dlatego teoretycznie ten nowy zakon powinien mi się podobać. Jednakże... JAkby to powiedzieć... To nie jest to samo. Tak jakby odgrzewany kotlet, tyle że nowy i niesmaczny. Sithowie mieli swoje dni chwały, utracili je i tego już raczej nic nie zmieni.

    LINK
  • {=}

    Bakuś 2008-01-04 18:10:00

    Bakuś

    avek

    Rejestracja: 2006-06-26

    Ostatnia wizyta: 2025-09-12

    Skąd: Kazimierz Biskupi

    Mnie osobiście ta cała hitoria Krayta, przejście na Ciemną Stronę podoba się. A`Sharad miał zawsze w sobie wiele gniewu, tym bardziej po śmierci ojca, wielkiego rycerza. Hett ukrył nawet przed całym zakonem Jedi tajemnicę Anakina, który "wyrżnął" całą wioskę Tuskenów, a przecież sam A`Sharad był Tuskenem. I on zawsze miał w sobie dużo z tego Tuskena, czuł się nim w środku, ale jak mówił był przede wszystkim Jedi. Później nastąpiła czystka. Hett poleciał na Tatooine , swoją rodzinną planętę do której ciągnęło go serce, i został na niej hersztem wojennym, póki na jego drodze nie statnął Kenobi i nieco go "ukrucił". I w końcu nadszedł czas na Korriban i nauki Xoxaan. Krayt zaczął coraz głębiej wchodzić w ciemność. Przyszedł też czas na Vongów i pojawienie się w jego życiu Vergere która potrafiła dużo namieszać swoją filozofią. Wiemy przecież co zrobiła ona z Jacenem. U Hetta narodziła się wizja powstania nowego zakonu który łamał by zasadę Bane`a i udało mu się to. Bardzo zaciekawiło mnie też to że w swoim zakonie Krayt kierował się to samą nauką którą Lumiya wpoiła Jacenowi o zabiciu to kto jest bliski by stać się w pełni Sithem. I stosował tę zasadę w swoim zakonie. Więc jak dla mnie postać ciekawa i to że Kraytem został właśnie Hett jest bardzo dobrym wyjściem bo nadawałem się na tą postać.

    LINK
  • :D

    Nestor 2008-01-04 18:15:00

    Nestor

    avek

    Rejestracja: 2004-10-28

    Ostatnia wizyta: 2025-09-13

    Skąd: Lasocice

    Ponizej jest masa SPOILEROW, nie wszystko ukrywalem, a wiec czytacie to na wlasna odpowiedzialnosc.

    A ja w Legacy #18 widze pelnie polaczenia komiksu i ksiazki. Otoz krotka wymiana zdan z "Tempestu" wyjasnila by wam wiele. Bede to cytowal z pamieci wiec wybaczcie jezeli sie pomyle (wazne ze sens jest ten sam): początek spoilera Lumiya: sa jeszcze plany awaryjne gdy mi sie nie powiedzie; Alema: czyli sa jeszcze inni Sithowie?
    koniec spoilera. Dzisiaj dodoatkowo rozmawialem z Urthona na temat tego fragmentu i potwierdzil mi, ze początek spoilera w Inferno pojawiaja sie Stihowie, z pewnoscia chodzi o tych z Nowego Zakonu koniec spoilera. Jako fan tego okresu przezylem niesamowite chwile czytajac ten komiks.

    Teraz moze przejde do samej wizji Nowego Zakonu Sith. Jak Kryat mowi w komiksie, Caedus byl po to by odciagnac uwage Nowego Zakonu Jedi i pozwolic rosnac w sile Sithom. Wizja masonow jest ciekawa, moze pozniej ktos za nia chwyci. W kazdym razie Sithowie podczas okresu, w ktorym sie ukrywali moga byc samoistymi masonami, nic temu nie przeczy. Zarowno za Caedusa, jak i przed Sidiousem. Jezeli chodzi o Zasade Jednego, to jest ona (tak jak pisal Wedge) nawiazaniem do starozytnych Sithow. Chociaz tez nie do konca, w z jednej gatki z Legacy wynika, ze dostep do pelni tajemnic maja prawo tylko, ci ktorzy od urodzenia byli Sithami. Np taki Nihl nie moze wejsc do pokoju Kryata i poznac jego ex-tozsamosc. Licze ze to jeszcze kiedys wyjasnia, poprzez kolejne retrospekcje i dodatkowe informacje o Nowym Zakonie Sith.

    Jak mnie najda kolejne refeleksje to dam znac : - D ! Era Dziedzictwa to dla mnie ogien, ale z tego co widze to jestem w mniejszosci.

    LINK
    • {=}

      Bakuś 2008-01-04 18:30:00

      Bakuś

      avek

      Rejestracja: 2006-06-26

      Ostatnia wizyta: 2025-09-12

      Skąd: Kazimierz Biskupi

      Więc jesteśmy w tej mniejszości razem.

      Jeśli chodzi zaś o to co napisałeś w drugim spilerze to, faktycznie takie zdarzenie ma miejsce, ale nie bedę spoilerował. A co do książkowego Legacy to dopiero w Sacrifice się wszystko rozkręca i jeśli już teraz jesteś fanem tego okresu to po tej książce go pokochasz

      LINK
    • Powtórzę

      Wedge 2008-01-05 00:50:00

      Wedge

      avek

      Rejestracja: 2005-01-07

      Ostatnia wizyta: 2019-05-26

      Skąd: Wrocław/Psary

      więc to co mówiłem na gg -> ogień Mam też jakieś przeczucie, że jeszcze ktoś trafi na Korriban do Kraytowców w końcówce Legacy Skoro już w Inferno zaczęli... Bajer byłby

      I też wliczam się do tej mniejszości

      LINK
  • Jeśli założyć...

    Misiek 2008-01-04 21:48:00

    Misiek

    avek

    Rejestracja: 2003-01-12

    Ostatnia wizyta: 2022-05-16

    Skąd: Wrocław

    ...że komiksowe Legacy jest w ogóle cokolwiek warte, to...

    BĘDĄ SPOILERY.
    Zacznę od małej prywaty. Ha! Wiedziałem, że chodziło o zbroję! Jest to gdzieś nawet na Forum... Dobra, starczy.

    Ktoś wspomniał wyżej na święte słowa, jakoby Hett nie nawiązywał do tradycji Ragnosa i pozostałych. I z tym się zgadzam, bo ten Nowy Zakon Sithów bardziej przypomina mi bandę Hunów, niż cokolwiek innego. Dość mizerny poziom wyszkolenia i bandyckie hordy półmózgich wojowników nie nastrajają pozytywnie; Sithowie z okresu TOTJ byli chyba bardziej dystyngowani. Nie mówiąc już o kwestii magii Sithów, alchemii i tego typu cyrkach. Zakon Krayta nic z tego na oczy nie widział, a na poziomie filozofii nie różni się wcale od poprzednich wcieleń. Nawiasem mówiąc Caedus na moje oko zbyt jawnie ściąga władzę ku sobie, by mówić tu o loży masońskiej. Tym bardziej, że jest sam, jak palec, więc co to za loża?

    Co więc z tą ideą Krayta o reformie Sithów itp.? Na pewno źródła sprzeciwu wobec Jedi są związane z naukami Xoxaan, pewna dzikość i pierwotność tych obdartusów to rezultat dzikości Yuuzhan. Daleką drogę przeszedł Krayt od szlachetnego i solidnego mistrza Jedi, jakim był Hett. Zaś jeśli chodzi o poziom wyszkolenia, to tak naprawdę poza Kraytem i Nihlem niewielu tam prezentuje sobą cokolwiek. Może Stryfe i Wyyrlok, od biedy. Ale przede wszystkim wpaja im się posłuszeństwo, a to niewiele ma wspólnego z prawdziwą potęgą ciemnej strony. Czy w ogóle z potęgą Mocy, co zresztą widać również po imperialnych rycerzach...

    Reasumując, Zakon Krayta stanowi wychowywaną pod kloszem bandę barbarzyńców, których - gdyby nie było ich tak dużo - Jedi zamietliby pod dywan. Widzą to duchowie Sithów i ich holokrony, widzi to Cade (który sam jest ciamajdą, jak nie powiem kto...), widzę to ja... i na tym poprzestanę.

    A tak w ogóle to przejrzałem ten komiks tylko po to, by wypowiedzieć się w tym wątku. Period.

    LINK
    • Och

      Wedge 2008-01-05 00:57:00

      Wedge

      avek

      Rejestracja: 2005-01-07

      Ostatnia wizyta: 2019-05-26

      Skąd: Wrocław/Psary

      czytaj czytaj, bo do końca świata sam w StarCaście o Legacy gadać nie będę Zaś żeby działać jak mason nie trzeba mieć kumpli w loży i pomarańczowej kamizelki (albo rogów na głowie i szarfy jeśli patrzymy przez szkiełko Monty Pythona). Starczy po prostu chęć bycia szarą eminencją i działanie w tym kierunku. Nie wiem, jak rozwinął się Jacen po "Braterstwie", ale póki co jego pragnienia są właśnie takie, a on sam nie chce przecież żadnej władzy bezpośredniej. Czyl jakby wpasowuje się w ten model A czy nie zboczył z niego to inna kwestia...

      A Sith miał być jeden i w zasadzie na tym koniec. Reszta była jego narzędziami, a i sam Krayt jak się zdaje nie planował nigdy umrzeć. Może w tym był cały kruczek? Albo jeśli opuściłoby go ciało, wiecznie strzec wszystkich jako niepokonany duch tudzień skupisko energii na wzór Nihilusa? W takim wręcz przypadku horda fanatycznych wyznawców jest idealna. I jeśli przyjmiemy to założenie nie możemy negować istnienia Nowego Zakonu jako takiego. Dlaczego? Bo jeśli dwóch Sithów bane`owiskich może tworzyć Zakon, to jeden Krayt też może. O.

      A że jakby postawić naprzeciwko siebie bandę Jedi z "Dziedzictwa Mocy" i tych z "Legacy" to prawda, że bez przewagi liczebnej tych drugich nie zostałby po nich nawet jeden tatuaż...

      LINK
      • To już bardziej...

        Misiek 2008-01-05 13:43:00

        Misiek

        avek

        Rejestracja: 2003-01-12

        Ostatnia wizyta: 2022-05-16

        Skąd: Wrocław

        ...masońskie od działań Jacena były machinacje Palpatine`a, i to na tym tle raczej wypadałoby szukać analogii. Ale to ma się nijak do Zakonu Krayta, więc wrócę do tematu.

        Rzecz w tym, że cały czas mam wrażenie, iż Krayt sobie tą ideą zjednoczonego Zakonu, wymyśloną, gdy wisiał głową w dół, usiłuje wytrzeć gębę i usprawiedliwić dążenia iście palpatinowskie, a więc ein Folk, ein Reich, ein Fuhrer po wsze czasy. Palpatine - jak wiemy - rozwiązał to skuteczniej, niż zamierza to zrobić Krayt: koncepcja klonowania samego siebie była nieporównywalnie bardziej doskonała, niż leczenie przez Skywalkera (jak ten wątek został spierniczony, to już pominę milczeniem...) ze wpływu własnej zbroi.

        Dygresja: zakładając, że to, co wyrosło z Krayta vel Hetta vel Bacy, jest wciąż jego ciałem, to wychodzi na to, że biega on przez cały komiks jeno w slipkach i w hełmie. Nie dziwi więc, że i jego Talonka skąpo się ubiera, widać taki trend

        Konkludując, myślę, że Krayt się boi śmierci i wszystko, co czyni - a co nazywa wymuszaniem porządku itp. - podporządkowuje temu strachowi. Włącznie z wizją Zakonu, jak mniemam, tym bardziej, że po Kraycie nie ma w nim nikogo, kto by go zastąpił, wszystko to jest wataha zebrana pod jednego wodza. No i potęgą to oni nie grzeszą, nie czarujmy się. Za mała różnorodność genetyczna

        LINK
        • Co

          Wedge 2008-01-05 13:54:00

          Wedge

          avek

          Rejestracja: 2005-01-07

          Ostatnia wizyta: 2019-05-26

          Skąd: Wrocław/Psary

          nie zmienia faktu, że Baca jest Sithem i tworzy Zakon A że słabiutki to inna kwestia Ale zawsze Zakon

          LINK
          • To kwestia...

            Misiek 2008-01-05 14:28:00

            Misiek

            avek

            Rejestracja: 2003-01-12

            Ostatnia wizyta: 2022-05-16

            Skąd: Wrocław

            ...nazewnictwa. Każdy może powiedzieć: "Państwo (tudzież zakon) to ja". I do tego się sprowadza; koncepcja hordy orków, jakkolwiek w jakiś tam sposób nowatorska, nie zmienia faktu, że już nawet wyczyny Dartha Millenniala uznałbym za bardziej wyrafinowane...

            LINK
            • Czym jest Zakon?

              Wedge 2008-01-05 14:33:00

              Wedge

              avek

              Rejestracja: 2005-01-07

              Ostatnia wizyta: 2019-05-26

              Skąd: Wrocław/Psary

              Bo nie tylko słowem Ale też całym sposobem działa, pewnego rodzaju kręgami wtajemniczenia, kwestią inicjacji, metodyką działań, hierarchią i jednym słowem organizacją społeczną. Czy jeden człowiek go tworzy? Nie. Jeden człowiek sterujący innymi? Zdecydowanie

              LINK
              • Odwróćmy to...

                Misiek 2008-01-05 14:45:00

                Misiek

                avek

                Rejestracja: 2003-01-12

                Ostatnia wizyta: 2022-05-16

                Skąd: Wrocław

                ...skoro tworzy go jeden człowiek sterujący innymi, to czy tworzą go też inni? Zresztą ja nie o tym chciałem mówić. Cały Zakon, a więc struktura wypracowana przez Krayta jawi się w moich oczach nie jako idea własna czy nawet reforma innej idei, ale jako narzędzie (innymi słowy: w jednym rzędzie z Banem czy Trayą bym kolegi Krayta nie postawił). Krayt potrzebował bandy berserkerów, więc ją sobie stworzył. Nie będzie jej potrzebował, to ją wyrzuci. Tak widzę ten Nowy zakon.

                LINK
                • Odwróćmy raz jeszcze...

                  Wedge 2008-01-05 14:52:00

                  Wedge

                  avek

                  Rejestracja: 2005-01-07

                  Ostatnia wizyta: 2019-05-26

                  Skąd: Wrocław/Psary

                  ...a jeśli Sith bane`owski (jak chociażby ten koleś z komiksu "Apprentice" z Tales) uznaje swojego ucznia za nieprzydatnego i w trybie błyskawicznym wymienia go sobie na lepszy model, to czym innym to jest jak nie tym samym, co robi/może robić Krayt? Poza tym jakaś idea musiała być, Krayt nie działał bezrozumnie dla rozpętania jak największej imprezy, ale miał plan. Niczym Cyloni, ale lepszy. A czy każdy Zakon Sithów nie jest środkiem do realizacji planu?

                  LINK
                  • Różnica...

                    Misiek 2008-01-05 15:04:00

                    Misiek

                    avek

                    Rejestracja: 2003-01-12

                    Ostatnia wizyta: 2022-05-16

                    Skąd: Wrocław

                    ...polega li tylko na tym, że w zakonie Bane`owym czy innym podobnym u góry pryncypiów stał plan Zakonu, u góry pryncypiów Krayta stoi plan Krayta. A plan ten - chociaż zbieżny niemiłosiernie z planami Palpatine`a - zakładał przede wszystkim przetrwanie jego, Krayta, w roli władcy wszystkiego. Sithowie Bane`a działali w imię większej biby.

                    A w ogóle to ja mam teraz pracę do napisania, a wylewam się na temat Zakonu z komiksu, który mnie średnio interesuje...

                    LINK
                  • Otóż nie

                    Wedge 2008-01-05 15:09:00

                    Wedge

                    avek

                    Rejestracja: 2005-01-07

                    Ostatnia wizyta: 2019-05-26

                    Skąd: Wrocław/Psary

                    bo w Zakonie Bane`a najważniejszy był ten Sith (razy dwa), a jego celem było w efekcie wywindowanie Sithów na sam szczyt. Krayt chciał dokładnie tego samego. Gdyby Bane`a, Plaguiesa czy kogo tam jeszcze postawili w kapciach Sidiousa wcale dobrowolnie by się nie usunęli, ale robili to samo Także to była ta sama biba jak dla mnie - władza.

                    A ja powinienem się uczyć na kolokwium z prawa międzynarodowego, ale to poczeka

                    LINK
                  • Coś mi ta...

                    Misiek 2008-01-05 19:06:00

                    Misiek

                    avek

                    Rejestracja: 2003-01-12

                    Ostatnia wizyta: 2022-05-16

                    Skąd: Wrocław

                    ...praca nie idzie, więc dla higieny umysłowej odpowiem

                    A moim zdaniem guzik z pętelką. Tzn. zgoda, że w Zakonie Bane`a najważniejszym celem była Zemsta Sithów, ale tutaj chodziło jeszcze o co innego, mianowicie o przygotowanie gruntu pod Sitha, który byłby zdolny jej dokonać. Jak wiemy, po Zemście Sidious zaczął dość lekko traktować Regułę Dwóch i w ogóle dyrektywy Bane`a, za co go zresztą duchy z Korriban zbeształy. Ale ja nie o tym. Rzecz w tym, że do tego czasu istotne było przetrwanie Sithów jako takich, a więc przetrwanie Zakonu.

                    Z Kraytem mamy inną bajkę, bo dla niego istotne jest tylko jego przetrwanie. Zakon jest zaś bandą orków, mających ułatwić mu - dość banalne skądinąd - przejęcie władzy, a potem wypełnianie innych celów, będących jednak tylko i wyłącznie jego celami. To zresztą ładnie widać, jeśli porównać to, co mówili, gdy przejmowali władzę:
                    Palpieryna: "And once again the Sith shall rule the galaxy"
                    Smokozord: "I am the new Emperor".

                    Tyle ja. Chociaż to pewnie nie ostatnie moje zdanie na ten temat

                    LINK
                  • Jedyna

                    Wedge 2008-01-05 19:22:00

                    Wedge

                    avek

                    Rejestracja: 2005-01-07

                    Ostatnia wizyta: 2019-05-26

                    Skąd: Wrocław/Psary

                    rzecz, przy której będę się w tym momencie upierał, bo co do Krayta masz rację, to fakt, że tak samo Bane utożsamiał swój Zakon ze sobą samym (oraz robił to po nim każdy kolejny następca). Więc nie chodziło o przetrwanie Sithów jako takich, tylko za każdym kolejnym razem przetrwanie tego konkretnego Sitha. Ja mimo wszystko stawiam tu na partykularyzm i paskudny egoizm bo co jak co, ale nie widzę w Sithach bane`owskich filantropów i dobroczyńców (nawet dla takich jak oni).

                    LINK
                  • Siur fing...

                    Misiek 2008-01-05 19:59:00

                    Misiek

                    avek

                    Rejestracja: 2003-01-12

                    Ostatnia wizyta: 2022-05-16

                    Skąd: Wrocław

                    ...jednak pod tym egoizmem i partykularyzmem kryło się po mojemu trochę pokory. A przynajmniej realnego oceniania swoich sił i walorów. Dlatego - jak sądzę - nic nam nie wiadomo o tym, żeby jakiś Sith wyrwał się do walki z Jedi wcześniej, niż było to przygotowane.

                    I jeszcze słówko o Kraycie, nawiązujące do poniższej dyskusji z Rusisem: też myślę, że barbarzyńsko-upiorny wygląd Zakonu Smokozorda to wpływ Xoxaan i jej nieuformowanego podejścia do tradycji Sithów, ale bardziej stawiałbym na Yuuzhan. To oni wszak w tej galaktyce robią za podłych Hunów i dzikich Celtów z północy, więc pewne wzorce już są. Zresztą po wojnie z Yuzkami galaktyka w ogóle była dzikszym miejscem...

                    LINK
                  • Palpieryna

                    Sida 2008-01-07 19:28:00

                    Sida

                    avek

                    Rejestracja: 2006-11-15

                    Ostatnia wizyta: 2016-07-27

                    Skąd:

                    Nice. Dorzucę jednak: "I am the Senate."
                    A "the Sith shall rule..." może odnosić się do jednej osoby.

                    LINK
                  • Re: Palpieryna

                    Darth Tiglatpilesar 2008-01-07 19:44:00

                    Darth Tiglatpilesar

                    avek

                    Rejestracja: 2006-12-11

                    Ostatnia wizyta: 2016-02-26

                    Skąd:

                    Sida napisał(a):

                    A "the Sith shall rule..." może odnosić się do jednej osoby.

                    ________
                    Shall and its past looser tense form should denote the modal future in the second and third persons.
                    Will and its past tense form would denote the modal future in the first person.


                    Czyli Palpiszon miał na myśli Sithów jako grupę, a nie tylko siebie.

                    LINK
                  • no nie

                    Sida 2008-01-07 20:00:00

                    Sida

                    avek

                    Rejestracja: 2006-11-15

                    Ostatnia wizyta: 2016-07-27

                    Skąd:

                    żartuj. Spory o użycie plain future vs colored future już dawno zostały rozwiązane przez Jankesów w American English i Celtów w British English: mówta jak chceta. (Btw, etymologicznie will związane jest z wolą [chęcią], shall z powinnością. Że sith jest powinny (a nie: chętny) władać, to po mojemu, trafniejsze.) Prędzej bym się zadumał, dlaczego "once again". Sith kiedyś władał galaktyką? A sithowie?

                    LINK
  • generalnie

    Lord Bart 2008-01-04 22:06:00

    Lord Bart

    avek

    Rejestracja: 2004-01-20

    Ostatnia wizyta: 2021-09-13

    Skąd: Warszawa

    rzecz biorąc można przełknąć odejście z Zakonu, Tuskenów, szkolenie przez ducha (miałem to samo w rpgu ile lat temu ale to życie jest dziwne ), ale cały ten image Yuuzhan i DK, rządzenie Galaktyką... to gnój. Jak zresztą wszystko w NJO i Legacy.
    0 klimatu.
    0 sensu.
    Tylko cash na tłoczenie licencjonowanych.

    Moje zdanie jest chyba znane wszystkim.

    Co do porównywania z Exarem czy innymi... za takie świętokradztwo powinienem wyssać ci duszę Wedge

    LINK
  • Właściwie to...

    Ricky Skywalker 2008-01-04 22:14:00

    Ricky Skywalker

    avek

    Rejestracja: 2002-07-12

    Ostatnia wizyta: 2024-01-10

    Skąd: Bydgoszcz

    nie wiem od czego zacząć Może od tego że tu dużo SPOILERÓW, więc kto nie chce takowych, niech nie czyta.

    Zakon Sithów Krayta szczerze mówiąc bardzo mi pasuje. Sam Krayt, choć na początku wydawał się postacią "zbyt przepakowaną", obecnie, po tym, jak znamy jego przeszłość, jest taki jaki ma być. Jego życie, spotkanie z Vergere, pomysł przeobrażenia zakonu... wszystko to jest bardzo spójne. Sam Zakon, przekształcony na podobieństwo tego sprzed tysięcy lat, pełen mistycyzmu, pozbawiony tak sztywnych reguł jak "Zasada Dwóch" (genialna jak na czas po Ruusan, bezsensowna 1000 lat potem, gdy Sithowie rządzili wielkim Imperium ), jest może i pomysłem nie nowym, ale dobrze odgrzanym Sama zasada złamana zresztą już na swój sposób została przez Palpatine`a, który będąc Imperatorem stworzył piramidową strukturę Ciemnej Strony (na górze on sam, potem Vader, a następnie Mroczna Elita, Inkwizytorzy i Ręce). Tu mamy pójście o krok dalej; zakon sam w sobie jest podzielony, jedna jego odnoga (Vergere, Lumiya, Darth Caedus), ta "bardziej wyrafinowana" trwa przy Zasadzie Dwóch i w końcu (prawdopodobnie) ponosi klęskę, jednak pozostawia w galaktyce trwały ślad; druga, bardziej stawiająca na widoczną potęgę, liczniejsza i chyba lepiej przygotowana wychodzi z ukrycia po porażce Caedusa i zbiera żniwo jego działań.

    Jeśli chodzi o Korriban i brak zainteresowania się nim przez Luke`a, to tutaj ciekawe są przemyślenia Alemy z Inferno - pojawia się myśl, że początek spoilera Luke kazał wymazać wszelkie dane nawigacyjne Korriban z komputerów statków Jedi, ale także wymógł nieumieszczanie ich wśród oficjalnych danych nawigacyjnych Galaktycznego Sojuszu koniec spoilera. Co pokazuje niezbicie, że choć zdawał sobie sprawę, że może Korriban stanowić niebezpieczeństwo, zabrakło mu albo zdecydowania, albo argumentów w dyskusji z rządzącymi, by tę planetę zniszczyć. Co obróciło się, jak widać, na złe dla Jedi

    Generalnie wizja Sithów z Legacy podoba mi się bardzo i mam nadzieję, że tak łatwo nie dadzą się oni wykopać znów z galaktyki

    LINK
    • A właśnie...

      Misiek 2008-01-05 13:52:00

      Misiek

      avek

      Rejestracja: 2003-01-12

      Ostatnia wizyta: 2022-05-16

      Skąd: Wrocław

      ...miałem napisać w poście do Wedge`a, ale mi się zapomniało

      Luke nie mógł zniszczyć Korriban, bo to by się skończyło katastrofą. Już abstrahując od tego, czy to planeta, czy nie, jakie na niej poległyby gatunki i rasy, bo Korriban było w zasadzie wymarłe, decydowały o tym raczej względy praktyczne. Planeta ta roiła się wręcz od duchów Sithów, mniej lub bardziej starych, ale wciąż wrednych. O tym, jak trudno pozbyć się ducha ciemnej strony, wiemy z Empire`s End i trylogii KJA; Luke też to wiedział. Duchy ciemnej strony stają się duchami poprzez nexusa, jakiś przedmiot fizyczny, którego mogą się czepić, najczęściej miejsce śmierci, dlatego na Korriban jest ich pełno. Nexus ma bowiem tę wadę, że trzyma duchy w jednym miejscu. A co by było, gdyby go zabrakło? Duchy rozlazłyby się po galaktyce, uwolnione od tej kotwicy (jak Palpatine po zniszczeniu Gwiazdy Śmierci II); i jakich szkód mogły wyrządzić? Ile istot przeciągnąć na ciemną stronę? To by było istne pandemonium, z którym Zakon Jedi mógłby sobie nie poradzić. To ja już wolę koncepcję Luke`a.

      LINK
      • O_o

        Wedge 2008-01-05 13:56:00

        Wedge

        avek

        Rejestracja: 2005-01-07

        Ostatnia wizyta: 2019-05-26

        Skąd: Wrocław/Psary

        no proszę, oszczędź Serio uważasz, że Korriban to słoik z duchami, który po rozbiciu rozpuści je niczym w Pogromcach Duchów? Sam piszesz, że potrzebują materialnego miejsca zaczepienia, no to po jego zniszczeniu ducha trafia szlag, co już miało miejsce wielekroć. Przecież to nie kosmiczne ślimaki, żeby dryfowały przez próżnię, no litości...

        LINK
        • Otóż tu...

          Misiek 2008-01-05 14:23:00

          Misiek

          avek

          Rejestracja: 2003-01-12

          Ostatnia wizyta: 2022-05-16

          Skąd: Wrocław

          ...się mylisz, mon ami. Kiedy słoik z duchem pt. Gwiazda Śmierci II pękł, widmo Palpatine`a mogło sobie powędrować, gdzie chciało, i dość skwapliwie skorzystało z tej możliwości. To nie jest tak, że nexus jest potrzebny duchom, by istniały one jako duchy; on stanowi bramę, która tylko umożliwia ich zaistnienie. I kiedy miało miejsce to "wielokroć", gdy duchy trafiał szlag? Bo jakoś nie kojarzę, by ewentualne egzorcyzmy miały związek z nexusami...

          LINK
          • Prawie dobrze...

            Wedge 2008-01-05 14:38:00

            Wedge

            avek

            Rejestracja: 2005-01-07

            Ostatnia wizyta: 2019-05-26

            Skąd: Wrocław/Psary

            ...ale prawie robi wielką różnicę. Albowiem z Sidiousem mamy ten kruczek, że zawczasu mógł sobie przygotować na Byss tyle drogowskazów, ile tylko możliwe, czyli tyle artefaktów by jednak po omacku tam dotrzeć. Czy jest lepszy artefakt od własnego ciała? Cholera wie zresztą, co on tam nagromadził i powiem, że potwornie mnie to fascynuje...

            A ja myślałem konkretnie o Nihiliusie. Zniszcz zbroję, będzie po nim. Może też Andeddu? Zniszcz trupa, a będzie załatwione... Trochę też Kun i jego Świątynia, choć tu w mniejszym stopniu, ale na pewno Yavin IV.

            Poza tym po części duchy tkwią w holocronach. Starczy zniszczyć holocron, a po ptakach...

            LINK
            • Łedżusiu...

              Misiek 2008-01-05 14:59:00

              Misiek

              avek

              Rejestracja: 2003-01-12

              Ostatnia wizyta: 2022-05-16

              Skąd: Wrocław

              ...trochę za bardzo i nie bardzo ale po kolei:

              Sidious wiedział, gdzie ma dolecieć, jednak faktem jest, że gdyby Gwiazdy Śmierci II nie zniszczono, to by nie doleciał. I tak prawdziwym fartem udało mu się tak szybko dotrzeć na Byss, a to tylko dlatego, że znalazł Jenga Drogę, który go przetransportował. To swoją drogą był kolejny berserker na usługach Sithów...

              Artefakty swoją drogą, ale i tak pewnie 99% szlag trafił wraz z Galaktycznym Działem...

              Co do Nihilusa, to skończ wreszcie tego KotOR-a II Czort wie, co on z tą zbroja robił, ale Visas Marr po pokonaniu Nihilusa na pytanie, co widziała pod jego maską, mówi: "Nothing. Just a man", czy coś w tym rodzaju. Mam na swój użytek roboczą teorię na ten temat, ale muszę ją jeszcze dopracować.
              Andeddu bym zostawił w spokoju, bo nie wiemy, jak skończył i o co chodziło. To samo z Kunem, ducha unicestwiono, zanim ruszono świątynie, zresztą on miał wpływ na cały księżyc Yavina. Spory nexus, swoją drogą...

              Zaś co do holokronów, to one nie przechowują duchów (to by było nielogiczne), lecz projekcje świadomości. To samo zresztą holokrony Jedi, tyle, że holokrony Sithów są naładowane energią ciemnej strony jako takie, co przy drzemiącej w nich wiedzy doprowadzało niejednokrotnie do przekabaceń użytkowników. Ale w żadnym wypadku nie były to duchy, oj nie...

              LINK
              • A ja się nie poddam :P

                Wedge 2008-01-05 15:06:00

                Wedge

                avek

                Rejestracja: 2005-01-07

                Ostatnia wizyta: 2019-05-26

                Skąd: Wrocław/Psary

                więc do roboty Skąd wniosek, że bez zniszczenia Gwiazdy Śmierci by nie wyleciał? Znaczy, że musiałby straszyć na jej pokładzie? A nawet jeśli tak, to tylko w pewien sposób potwierdza to co mówiłem (choć bardziej co mówiła niżej Tarasia), że duch jest jednak przywiązany do miejsca. A że Sidious potrafił się przemieścić to wyjątek od reguły związany tylko z zoo na Byss...

                OK, Nihilusa i Andeddu pozostawiam, ale wrócimy kiedyś do tego

                A wiem, że w holocronach nie ma duchów, ale są jakby ich fragmenty Bo czym innym jest projekcja świadomości, jak nie cząstką duszy? Dusza wszak jest umysłem i tym co czyni człowieka ze zbitki masy organicznej

                Ale zajechało metafizyką...

                LINK
                • Hmmm...

                  Misiek 2008-01-05 19:49:00

                  Misiek

                  avek

                  Rejestracja: 2003-01-12

                  Ostatnia wizyta: 2022-05-16

                  Skąd: Wrocław

                  ...z kilkunastu źródeł i ich logicznego podsumowania. Ja oczywiście zdaję sobie sprawę, że ludowe postrzeganie duchów, upiorów i innych tego typu straszydeł automatycznie niejako sugeruje nam myślenie upiorno-cmentarne, jednak w SW - mam wrażenie - to nie tak działa. Przede wszystkim duch zachowuje tę świadomość, jaką miał za życia; rzecz u duchów ziemskich - jak wyczytałem u prof. le Coutoux`a - niedopuszczalna nigdzie. A więc jeśli tak to działa, to - teoretycznie - duszek ciemnej strony może świadomie wybrać przedmiot, za pomocą którego przylgnie pośmiertnie do rzeczywistości. Używam słowa "przedmiot" celowo, rozumiejąc przez to element świata, materię nieożywioną. Teraz przykłady:
                  - Exar Kun i Yavin IV;
                  - Freedon Nadd i jego grobowiec;
                  - Marka Ragnos i jego grobowiec;
                  - Callista i komputery celownicze "Oka";
                  - Ajunta Pall i jego miecz;
                  - Mroczny Jedi z Bpfassh i jaskinia na Dagobah;
                  - Nihilus i jego zbroja (cokolwiek to znaczy i o co chodzi);
                  - pozwalam sobie dodać do tego Palpatine`a i Gwiazdę Śmierci II.
                  Dlaczego? Z dwóch przyczyn: przede wszystkim do przejścia w stan duchowy ewidentnie potrzebne jest jakiś element materii nieożywionej, miejsce, przedmiot itp. O tym nawet Abel G. Pena pisał. Palpatine musiał więc z takiej kotwicy skorzystać, ale gdyby tak było i ta kotwica - to nie musiała być cała Gwiazda, chociaż jak zauważyłem, im potężniejszy Sith, tym większy nexus - zostałaby zniszczona, duch Palpiego poszedłby w cholerę. Tymczasem tak się nie stało; duch został uwolniony, odnalazł Jenga Drogę (który - przypominam - poleciał się zabić z rozpaczy system dalej) i dzięki niemu wrócił na Byss. Niemożliwe wydaje mi się również, by skorzystał z nexusa gdzieś dalej albo w ogóle z niego nie skorzystał; abstrahując już od tego, czy mógł być wystarczająco potężny, to Leia w trylogii Thrawna wyraźnie odczuwała nad Endorem miejsce jego śmierci, a więc miejsce, w którym powinien znajdować się nexus. Jedyną logiczną konsekwencją tych przesłanek jest fakt, że taki nexus nie był duchowi ciemnej strony potrzebny do egzystencji, stanowił jedynie ostatnią deskę ratunku, dzięki której mógł on jeszcze trochę powpływać na świat żywych. Tak to chyba też widzi ten nieszczęsny i wyklinany przeze mnie przewodnik JvS...

                  Przez "projekcję świadomości" rozumiałem nie przeniesienie jej do holokronu, a skopiowanie jej sygnatury w Mocy do napakowanego Mocą przedmiotu, jakim ewidentnie taki holokron (i to każdy holokron) był. W rezultacie faktycznie, przewodnicy holokronów zyskiwali wygląd i cechy charakteru swoich twórców, jednak w żadnym wypadku nie można mówić - przynajmniej moim zdaniem - o kopiowaniu ducha. Bo dusza jest jednak czymś więcej niż umysłem w tej uduchowionej mistycznej galaktyce

                  Metafizyka jak jasna pała...

                  LINK
                  • W porządku

                    Wedge 2008-01-06 13:34:00

                    Wedge

                    avek

                    Rejestracja: 2005-01-07

                    Ostatnia wizyta: 2019-05-26

                    Skąd: Wrocław/Psary

                    jestem przekonany w tym punkcie do Twoich racji, ale muszę zadać jeszcze jedno pytanie A konkretnie czy znany jest inny przypadek ducha wędrowniczka, który po utracie nexusa jakoś odnalazł się w innym miejscu? Bo wydaje mi się dziwne i podejrzane, że potrafił to tylko Sidious, zwłaszcza że miał setki swoich kopii zapasowych w tym czasie...

                    LINK
                  • Myślałem i myślałem...

                    Misiek 2008-01-06 22:27:00

                    Misiek

                    avek

                    Rejestracja: 2003-01-12

                    Ostatnia wizyta: 2022-05-16

                    Skąd: Wrocław

                    ...(a miałem pisać pracę, damn ) i wymyśliłem cztery osoby.
                    - Darth Malak - pięć lat po śmierci pojawia się przed Wygnaną Jedi na Korriban, ale nie daję głowy, na ile to był jego duch, a na ile wizja Mocy i w zasadzie zawsze obstawiałem to drugie, ale zaznaczam z kronikarskiego obowiązku.
                    - Qordis - pojawia się po śmierci przed Banem na Dxun, a zniszczenie nexusa wydaje się bardzo prawdopodobne; wszak po detonacji myślowej bomby wszystko na Ruusan zaczęło zdychać i się rozpadać.
                    - Kaan - to samo. Widać panowie byli cwansi, niż się wydawało, bo uciekli myślowej bombie. Stawiam na to, że duch Qordisa podążył za duchem Kaana.
                    - Vergere - nie czytałem, ale podobno objawiła się Jacenowi na chwilę. Poddaję pod rozwagę fanom NEJ.

                    Tyle ode mnie w tej chwili.

                    LINK
                  • kotwica Palpiego

                    NLoriel 2008-01-07 17:48:00

                    NLoriel

                    avek

                    Rejestracja: 2003-01-05

                    Ostatnia wizyta: 2024-03-24

                    Skąd: Sluis Van

                    A czy w przypadku Palpiego "kotwicą" nie był ten jak-mu-tam pilot jego jachtu? Czy wersja już się zmieniła?

                    LINK
                  • eee cooo? :P

                    Sky 2008-01-07 18:43:00

                    Sky

                    avek

                    Rejestracja: 2003-03-24

                    Ostatnia wizyta: 2021-02-11

                    Skąd: Wrocław

                    A propos "objawienia się" Malaka Wygnanej Jedi na Korriban, to przecież to jest oczywiste, że to była wizja No Misiek no...

                    Co do Kaana to nie byłbym taki pewien, podobno Rule of Two miało to ostatecznie sprostować. Ktoś już czytał?

                    Vergere natomiast nie pamiętam, może i tak... ale na pewno to nie ta sytuacja na Zonamie Sekot, tam to świadomość planety przybrała jej postać.

                    LINK
                  • Jeng Droga

                    Misiek 2008-01-07 22:39:00

                    Misiek

                    avek

                    Rejestracja: 2003-01-12

                    Ostatnia wizyta: 2022-05-16

                    Skąd: Wrocław

                    Nie, nie był kotwicą, a przynajmniej nie w tym sensie. Pozwolił on tylko Palpatine`owi na krótki okres czasu wejść w swoje ciało, żeby ten mógł szybciej i skuteczniej dotrzeć na Byss. To zresztą jeden z przykładów na "opętanie", popularne wśród duchów ciemnej strony...

                    LINK
                  • Re: Jeng Droga

                    Nestor 2008-01-07 23:02:00

                    Nestor

                    avek

                    Rejestracja: 2004-10-28

                    Ostatnia wizyta: 2025-09-13

                    Skąd: Lasocice

                    Misiek napisał(a):
                    To zresztą jeden z przykładów na "opętanie", popularne wśród duchów ciemnej strony...
                    ________
                    Czyli cos takiego co zrobil Exar Kun wchodzac w Gantorisa, a pozniej w Kypa Durrona? Czyli duch CSM slabnie jezeli nie przebywa w ciele? Tak przynajmniej rozumiem smierc Palpatina z Empire`s End i ducha Exara. Zawsze mnie to zastanawialo...

                    LINK
                  • To dość...

                    Misiek 2008-01-07 23:07:00

                    Misiek

                    avek

                    Rejestracja: 2003-01-12

                    Ostatnia wizyta: 2022-05-16

                    Skąd: Wrocław

                    ...skomplikowane, a mnie się chce spać Generalnie nie wiem, czy słabnie, i raczej by mi to nie grało; Exar przez bite 4000 lat nikogo nie opętywał, o XoXaan nie wspominając... a mieli się całkiem nieźle. Ale faktycznie, to ta sama zależność, co przy Gantorisie i Kypie...

                    LINK
                  • Re: Myślałem i myślałem...

                    Shedao Shai 2008-01-10 11:36:00

                    Shedao Shai

                    avek

                    Rejestracja: 2003-02-18

                    Ostatnia wizyta: 2025-09-12

                    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

                    -- Kaan - to samo. Widać panowie byli cwansi, niż się wydawało, bo uciekli myślowej bombie. Stawiam na to, że duch Qordisa podążył za duchem Kaana.

                    Bane zabił Qordisa jeszcze przed detonacją bomby myślowej, więc on się ani nie liczy, i mógł się mu pokazać. Z Kaanem natomiast mamy buraka, bo Kaan nie miał najmniejszego prawda się na Dxun pojawić; całe Bane of Sith wymaga jednego wielkiego retconowania niestety (chociażby fakt, czemu Bane tuż po kampanii ruusańskiej olał Zannah i sam poleciał na ten nieszczęsany księżyc, ale ponoć Rule of Two to naprawia - przekonam się za jakie dwa tygodnie ). Kaan sobie przez 1005 lat siedział w bombie, i to co widział Bane było co najwyżej efektem zjedzenia za dużej ilości halucynków.

                    LINK
                  • Jedno pytanie...

                    Misiek 2008-01-10 12:38:00

                    Misiek

                    avek

                    Rejestracja: 2003-01-12

                    Ostatnia wizyta: 2022-05-16

                    Skąd: Wrocław

                    ...które może zaważyć na Twojej teorii: gdzie masz powiedziane, że Kaan siedział w bombie do czasu wyzwolenia przez Katarna?

                    LINK
                  • otóż

                    Shedao Shai 2008-01-10 13:43:00

                    Shedao Shai

                    avek

                    Rejestracja: 2003-02-18

                    Ostatnia wizyta: 2025-09-12

                    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

                    nie słyszałem o takiej akcji, żeby ktoś się wyzwolił z bomby przed akcją Katarna. Zresztą, nawet skoczki utworzyły przpeowiednię, która jasno mówiła, że Katarn przyjdzie i uwolni Sithów; nie że kilka osób będzie wypuszczać dusze z bomby grupami, jak w kolejce za PRLu

                    po drugie, nawet jeśli Kaan nie siedział w bombie do końca (ale to bardzo duże jeśli, bo jak już pisałem, dla mnie to niemożliwe), to dość dziwne by było, gdyby z niej uciekł w przeciągu jakiegoś dnia, nieprawdaż?

                    Nie, Kaan siedział sobie grzecznie i spokojnie w bombie, a co widział Bane na Dxun, to chyba tylko on wie.

                    LINK
                  • Mogło też...

                    Misiek 2008-01-10 13:49:00

                    Misiek

                    avek

                    Rejestracja: 2003-01-12

                    Ostatnia wizyta: 2022-05-16

                    Skąd: Wrocław

                    ...być inaczej: Kaan nigdy się w bombie nie znalazł. Ale nie czytałem Bane`a, więc nie wiem. Pogadamy w połowie lutego, kiedy to nadrobię.

                    LINK
                  • Kaan

                    Shedao Shai 2008-01-10 13:53:00

                    Shedao Shai

                    avek

                    Rejestracja: 2003-02-18

                    Ostatnia wizyta: 2025-09-12

                    Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

                    znalazł się w bombie.

                    LINK
        • tak dumając

          Taraissu 2008-01-05 14:34:00

          Taraissu

          avek

          Rejestracja: 2005-12-29

          Ostatnia wizyta: 2017-03-31

          Skąd: Wrocław

          jeśli założymy, iż uniwersum SW jest analogiczne w wielu kwestiach do naszego to posłużę się przykładem. Zaznaczę, iż są to dywagacje czysto teoretyczne oparte na świadectwach ludzi, utartych przekonaniach i nie oceniam tu prawdziwości ich "prawd" i objawień.

          W przypadku np. miejsca wypadku, duch może pozostać w miejscu śmierci i jest związany z miejscem ale nie z konkretnym kamieniem czy drzewem i nawet jeśli drzewo zostanie ścięte, kamień wyniesiony, a w miejscu wypadku wybudują centrum handlowe to duch wciąż będzie przywiązany do miejsca. Drugim przypadkiem są cmentarze. Duch nie wyjdzie z obrębu cmentarza sam z siebie, ewentualnie może krążyć w jego bliskiej okolicy. Aby opuścić obręb cmentarza mu sie uczepić kogoś lub czegoś/to dlatego jest przekonanie, że nie wolno zabierać z grobów do domu kwiatów itp./
          Dlatego osobiście uważam, że idea duchów błąkających się po galaktycznej próżni jest MOCno naciągana. Jeśli duchy miałaby przetrwać zniszczenie wszelkich artefaktów, co jest wg mnie też lekkim naciągnięciem, to pozostałyby w miejscu gdzie planeta była, ewentualnie uczepione jej szczątków.

          Tu pojawia się jeszcze jeden aspekt, przy założeniu, że jednak artefakty trzymały je w jednym miejscu, zniszczenie ich powinno teoretycznie je uwolnić. Ale..Zmarli Jedi nie byli przywiązani do miejsca, co pozwalało im objawiać się w różnych zakątkach galaktyki i tu jest haczyk...skoro duchy Sithów od początku są przywiązane do czegoś /osoby,przedmiotu/ znaczy, że jest to ich jakby cecha przyrodzona ( ma to nawet sens: Jedi: pokora ubóstwa, brak chęci posiadania / Sithowie: chęć władzy, potęgi, a więc przywiązanie do rzeczy materialnych przyziemnych).

          LINK
  • cóż, zafascynowany Yuuzhanami przyznam...

    Sky 2008-01-04 22:49:00

    Sky

    avek

    Rejestracja: 2003-03-24

    Ostatnia wizyta: 2021-02-11

    Skąd: Wrocław

    ...że zapomniałem wspomnieć o sprawie Sithów, a rzeczywiście jest ona porażająca zawsze mnie zastanawiało, w jaki sposób Krayt i jego Maule byli powiązani z Lumiyą... było wiadomo tylko tyle, że Lady Sithów prawdopodobnie o nich wie, bo przecież "dziedzictwo Sithów przetrwa w innych". A teraz się dowiedzieliśmy, że oboje wiedzieli o sobie, a na dodatek o obu wiedziała Vergere Przepięknie łączy się wszystko z Dziedzictwem Mocy...

    Co do samej idei Nowego Zakonu - idea mi się podoba (mimo wszystko), zobaczymy jak to się dalej potoczy, nie będę się rozpisywał. A to że wyglądają jak banda wytatuowanych idiotów, to niestety inna przykra sprawa. Sprawa przypomina Revana i jego Imperium Sithów - idealna analogia - Krayt chciał zniszczyć Sojusz Galaktyczny aby zbudować na jego ruinach prawdziwą potęgę, z pomocą której zaprowadziłby pokój w Galaktyce, a gdyby zaczął wszystko wcześniej - być może odparł inwazję Yuuzhan Vongów (przypominam, że Revan chciał zniszczyć Republikę i przygotować swoje Imperium na atak Prawdziwych Sithów). Oboje w swoich zamierzeniach przypominali siebie, choc dziwnie się czuję, porównując Krayta z Jedi wszechczasów

    No i jeszcze co do Korriban - żaden Jedi nie podjąłby decyzji zniszczenia jakiejkolwiek planety, czyżbyście oszaleli? A już zwłaszcza taki Luke. Brałbym pod uwagę jakiegoś buntownika Jedi w stylu Kypa Durrona itp., ale takich mistrzów jak Skywalker i spółka - nigdy w życiu. Co jak co ale Jedi chronią życie, czyli Moc i wątpię czy ktokolwiek wziąłby na siebie odpowiedzialność zniszczenia całej planety. To że jest to skupisko ciemnej strony, to mało ważne. Jeśli mieliby przyjść kolejni Sithowie, to Korriban nie jest im potrzebny na gwałt, mogliby znaleźć starożytną wiedzę także w innych miejscach. Zresztą wszystko i tak to wola Mocy, więc co by nie było, musi być tak jak jest

    LINK
    • I tu się nie zgodzę

      Wedge 2008-01-05 01:02:00

      Wedge

      avek

      Rejestracja: 2005-01-07

      Ostatnia wizyta: 2019-05-26

      Skąd: Wrocław/Psary

      znaczy co do pierwszej części to witaj w klubie mój bracie Ale nie zgodzę się w kwestii zniszczenia planety Przede wszystkim dlatego, że Korriban nie była wtedy w ogóle zamieszkana. A jak widzieliśmy po Helsce IV zniszczenie pustej planety dla osiągnięcia wyższego celu jest jak najbardziej do pogodzenia ze stylem Nowego Zakonu Jedi I jasne, że starożytna wiedza była wszędzie, ale na Korriban było najwięcej i na wyciągnięcie ręki i tylko idiota nie zdawałby sobie z tego sprawy

      A może, kto wie, Luke`a mimo wszystko wciąż pociągała ta wiedza? Albo zrobił sobie back-up na wypadek większych problemów z Ciemną Stroną do czerpania informacji? Mara go wie

      LINK
  • Re: Darth Krayt - analiza Nowego Zakonu Sithów

    Rusis 2008-01-05 11:08:00

    Rusis

    avek

    Rejestracja: 2004-02-28

    Ostatnia wizyta: 2025-09-13

    Skąd: Wrocław

    -Muszę przyznać, że na początku nie bardzo uznawałem sam pomysł odnowienia się Sithów w starym, potężnym kształcie i powrotu do starych scenariuszy.

    Starym, potężnym kształcie? Jakoś tej potęgi nie dostrzegam. O ile jako cały Zakon mają dosyć dużą siłę, również z uwagi na liczebność. O tyle sami Sithowie wydają mi się popłuczynami z dawnej potęgi jaką reprezentowali. Gdyby nie liczebność to nie byłoby o czym mówić.

    Jednak pojawienie się Dartha Caedusa (czyli Jacena Solo) przetarło szlaki do powrotu Ciemnej Strony, dlatego też Darth Krayt nie jest jakby nagłym filipem z konopii.

    Oj, jest. Jak na razie nie mamy podstaw twierdzić, że ktokolwiek mógł przypuszczać, że Sith przetrwali. Z zakończeniem wątku Caedusa (pewnie przez śmierć) Jedi jak i cała galaktyka będą mogli kolejny raz założyć, że Sithowie wymarli na dobre.

    Zaś wracając do samego Dartha Krayta. Jest on bezpośrednim kontynuatorem mrocznej wiedzy z początków historii, tak jak kiedyś Exar Kun czy Freedon Nadd. To wskrzeszenie starej potęgi, pełnej amuletów, czarnej magii i mistycyzmu, a także umiejętności ponad wyobrażenie.

    Rozwaliło mnie porównanie Krayta do Exara Kuna czy chociażby Freedona Nadda. Nie ta liga IMO. Jeśli mówimy o starej potędze pełnej amuletów, czarnej magii... gdzie to jest? Bo z tradycyjną magią Sithów, amuletami, alchemią oni nie mają nic wspólnego. To, że wytworów Yuuzhan mogą używać to inna bajka ale nie jest to kontynuacja wiedzy z początków, tylko wytworzenie własnej ścieżki.
    Umiejętności ponad wyobrażenie? Za przeproszeniem ale Krayt sam w sobie jest żałosną istota starającą się zatrzymać proces prowadzący go niechybnie ku śmierci. Jeszcze nie widziałem nic co by świadczyło o potędze czy umiejętnościach dorównujących starożytnym Sithom. Duchy Lordów nawet się z niego wyśmiewają.

    W każdym jednak razie Nowy Zakon Sithów jest jakby powrotem do czasów Marki Ragnosa i jednego Lorda władającego pozostałymi.

    Tu przytoczę to co Misiek powiedział. Nowy Zakon bardziej przypomina bandę barbarzyńców niż powrót do czasów Marki Ragnosa. Przecież tu mamy bandę wytatuowanych, niemyślących władających CSM istot. Sithowie z czasów Marki Ragnosa myśleli, knuli intrygi, mieli własne plany. Tym wyprano mózgi. Czy to mają być Sithowie - bezmyślne marionetki? To ja podziękuję za taki obraz nędzy i rozpaczy i pozostanę przy wersji ze "starożytności".

    LINK
    • Hmm

      Wedge 2008-01-05 14:04:00

      Wedge

      avek

      Rejestracja: 2005-01-07

      Ostatnia wizyta: 2019-05-26

      Skąd: Wrocław/Psary

      co do tego, że styl Ragnosa i styl Krayta to dwie różne sprawy już mnie przekonano Ale dalej twierdzę, że Krayt mógł nawiązywać do jeszcze starszego stylu pierwotnych Sithów, więc jakby nie patrzeć to lepsza, bo starsza starożytność

      Co do ujawnienia Krayta, to skoro nagle z ukrycia wyszła frakcja Vectivusa to jaki jest problem zrobić to 100 lat później z frakcją Krayta? Widać Wybraniec miał za zadanie zniszczyć jedynie frakcję Bane`a i zrobił to...

      A umiejętnością, której jeszcze nie widziałem, było u Krayta hibernowanie i komunikowanie się za pomocą Ciemnej Strony Coś nowego, nie?

      LINK
      • Re: Hmm

        Rusis 2008-01-05 16:27:00

        Rusis

        avek

        Rejestracja: 2004-02-28

        Ostatnia wizyta: 2025-09-13

        Skąd: Wrocław

        Wedge napisał(a):
        Ale dalej twierdzę, że Krayt mógł nawiązywać do jeszcze starszego stylu pierwotnych Sithów, więc jakby nie patrzeć to lepsza, bo starsza starożytność

        Że coś jest starsze niekoniecznie znaczy lepsze Warte zastanowienia jest to od kiedy możemy mówić o tradycji Sith. Czy już od czasów XoXaan czy też później? W czasach XoXaan sithowie dopiero się formowali, pamiętajmy, że należała ona do grona tych, którzy byli pierwszymi Sithami. Moim zdaniem dopiero zaczynali wypracowywać swoją strukturę, reguły. Nie mówiąc już o tradycji której się nie tworzy od tak, a na której powstanie trzeba często wielu lat. Krayt swoją wiedzę czerpał właśnie od niej, osoby, która tak naprawdę widziała jak Sith dopiero zaczynali się formować i tworzyć swój styl. Stąd też uważam, że nie bardzo miał do czego nawiązywać. A nawet jeśli nawiązał do tego co usłyszał od niej, to była to jeszcze niedoskonała wersja Bractwa Sith, dosyć mocno barbarzyńska, która przesz wiele lat ewoluowała.

        Co do ujawnienia Krayta, to skoro nagle z ukrycia wyszła frakcja Vectivusa to jaki jest problem zrobić to 100 lat później z frakcją Krayta? Widać Wybraniec miał za zadanie zniszczyć jedynie frakcję Bane`a i zrobił to...

        Nie podoba mi się sam pomysł dzielenia Sithów na niezależne od siebie frakcje, bo dla mnie każda z nich jest kolejnym stopniem w ewolucji a nie osobnym tworem ale to temat na dyskusję kiedy indziej .
        W czasach kiedy Wybraniec niszczył "frakcję" Bane`a to gdzie była "frakcja" Vectivousa czy Krayta? podpowiedź: nie istniały. Stąd Wybraniec zniszczył Sithów a nie "frakcję".
        Ale wróćmy do Twojego pytania. Jaki problem? Dla czytelnika obecnie żaden, szczególnie, że obecnie wiemy już, że tacy Sithowie sobie tam egzystowali od wielu lat. Kiedy otrzymywaliśmy ten komiks, tego nie wiedzieliśmy jeszcze. Stąd i ich pojawienie się dla mnie było słabo umotywowane i do tego głównie pieję. Teraz to wygląda lepiej ale pozostał niesmak, że dorabia się historię po to aby wytłumaczyć wpadkę.
        Dla galaktyki problem duży, gdyż wszyscy myśleli, że już się tego problemu dawno pozbyli. Stąd ich wyskoczenie względem galaktyki wygląda jak w przytoczonym przez Ciebie przysłowiu o Filipie .

        A umiejętnością, której jeszcze nie widziałem, było u Krayta hibernowanie i komunikowanie się za pomocą Ciemnej Strony Coś nowego, nie?

        Ano, coś nowego Acz nie czyni go to wymiataczem jakimi bywali niektórzy Sithowie. Nie ta liga co wspomniani przez Ciebie wcześniej IMO

        LINK
        • Skracając...

          Wedge 2008-01-05 16:51:00

          Wedge

          avek

          Rejestracja: 2005-01-07

          Ostatnia wizyta: 2019-05-26

          Skąd: Wrocław/Psary

          ...to w takim razie zastanówmy się, czym jest Sith. Czy jest, jak sugerujesz, zbiorem tradycji, amuletów i wzorców poprzedników czy może samą ideą takiego a nie innego wykorzystania Mocy? Bo jak dla mnie to pierwsze I dlatego Sithowie pokroju Xoxaan są mi bliżsi, bo przekazują pewną ideę, która doprowadziła do rozłamu, a którą w bezpośredniej linii przejął Krayt.

          A problem z Vectivusem jest taki, że z tego co wiemy jego frakcja istniała równolegle z Plagueisem i Sidiousem Czyli Wybraniec nie zniszczył Sithów w ogóle w takim założeniu Ale to oczywiście dyskusyjne, choć lepiej IMO pasuje do Przepowiedni.

          Poza tym nie możemy narzekać, że wszystko pojawiło się nagle i teraz to łatają, bo to zafałszowanie z naszego punktu widzenia I nasze dzieci jak (daj Boże) będą czytać "Legacy" popatrzą na to całościowo i wyciągną inne wnioski

          A do wymiatania Krayta poczekajmy, mam przeczucie, że to dopiero początek

          LINK
          • :D

            Nestor 2008-01-05 20:59:00

            Nestor

            avek

            Rejestracja: 2004-10-28

            Ostatnia wizyta: 2025-09-13

            Skąd: Lasocice

            Wedge napisał(a):
            zastanówmy się, czym jest Sith
            ________
            Zacytuje moze porady z KotORa, ktore wyswietalaja sie miedzy poszczegolnymi etapami gry: "Sithowie to wyznawcy ideologi dawno wymarlej rasy". To spojrzenie raczej laczy wasze 2 tezy, otoz Sithowie sa wyznawcami danej kultury/wiedzy i jednoczesnie wykorzystuja Moc w dany sposob.

            LINK
          • {=}

            Bakuś 2008-01-05 21:17:00

            Bakuś

            avek

            Rejestracja: 2006-06-26

            Ostatnia wizyta: 2025-09-12

            Skąd: Kazimierz Biskupi

            Trzeba zauważyć że nie ma określonego kryterium Sithów bo przecież na przestrzeni wieków zmieniali się. Np wspominany wcześniej Marka Ragnos czy Exar Kun to zupełnie inna bajka niż np Palpatine czy Maul. W czasach starożytnych dużo było tej magii, alchemii i innych tym podobnych, póżniej Sithowie cały czas ewoluowali zmieniali się, a co za tym idzie swój światopogląd. Zobaczmy na takiego Caedusa był on zupełnie inny niż np Kun czy Palpatine bo nie robił niczego dla siebie ale dla równowagi, aczkolwiek był Sithem tak samo jak ci okrutni i bezmyślni z czasów Bane`a, choć byli zupełnie odmienni. Także moim zdaniem Krayt jest kolejnym etapem ewolucji tej liczącej tysiące lat kultury.

            LINK
          • Re: Skracając...

            Rusis 2008-01-05 21:44:00

            Rusis

            avek

            Rejestracja: 2004-02-28

            Ostatnia wizyta: 2025-09-13

            Skąd: Wrocław

            Wedge napisał(a):
            ...to w takim razie zastanówmy się, czym jest Sith. Czy jest, jak sugerujesz, zbiorem tradycji, amuletów i wzorców poprzedników czy może samą ideą takiego a nie innego wykorzystania Mocy? Bo jak dla mnie to pierwsze I dlatego Sithowie pokroju Xoxaan są mi bliżsi, bo przekazują pewną ideę, która doprowadziła do rozłamu, a którą w bezpośredniej linii przejął Krayt.

            Zakładam, że chciałeś napisać "to drugie", bo w przeciwnym wypadku przeczyłbyś sam sobie ale do rzeczy
            Nie chcę sugerować bynajmniej, że Sith jest tylko zbiorem tradycji, wzorców poprzedników czy amuletów. Wzorce ewoluują bowiem, tradycje się zmieniają, tak jak i reguły, a amulety można używać bądź nie. Zgadzam się z tym, że bardzo ważną rolę odgrywa sposób pojmowania Mocy i patrzenia na świat. Nie chciałbym jednak wszystkich o podobnych poglądach wrzucać do worka "Sith" - nie po to mamy worek "Dark Jedi" aby z niego nie korzystać Dla mnie Sith to oprócz specyficznego pojmowania Mocy i poglądu na świat również olbrzymia tradycja, kultura i wiedza gromadzona przez wieki z której mogą ale nie muszą czerpać, to również pewne reguły (różne w różnych okresach), którymi się mniej lub bardziej kierują a które odróżniają ich od reszty motłochu posługującego się CSM. Ale wracam do tematu, bo się znowu zapędziłem
            XoXaan i wzorce, które mogła mu przekazać tak bardzo kwestionuję, bo uważam, że tę ideę - jak to nazwałeś - byli w stanie mu przekazać równie dobrze inni. Natomiast ona nie miała zbytnio więcej rzeczy do zaoferowania poza ideą i wiedzą na temat użycia Mocy. Czepiam się faktu, że sposób stworzenia Zakonu jeśli opierał się na wzorcach przekazanych przez XoXaan to nie za bardzo miał się na czym opierać, bo oni nie zdążyli jeszcze skutecznych wzorców wypracować (zresztą, nigdy nie skończyli szukać "złotego środka" na funkcjonowanie jak widać).

            A problem z Vectivusem jest taki, że z tego co wiemy jego frakcja istniała równolegle z Plagueisem i Sidiousem Czyli Wybraniec nie zniszczył Sithów w ogóle w takim założeniu Ale to oczywiście dyskusyjne, choć lepiej IMO pasuje do Przepowiedni.

            Gdzie masz tą frakcję? Bo z tego co ja zapamiętałem, to Vectivus dokonał żywota otoczony przyjaciółmi i rodziną. A dopiero w czasach po Imperium Lumiya natknęła się na jego asteroidę i skorzystała z materiałów tam zgromadzonych i wiedzy. Nawet zakładając, że istnieli ludzie pamiętający jego historię, to jeszcze nie czyni z nich Sithów. Zatem Wybraniec zniszczył Sithów.

            Poza tym nie możemy narzekać, że wszystko pojawiło się nagle i teraz to łatają, bo to zafałszowanie z naszego punktu widzenia I nasze dzieci jak (daj Boże) będą czytać "Legacy" popatrzą na to całościowo i wyciągną inne wnioski

            Ależ narzekać mogę A to, że już za kilka lat to będzie inaczej odbierane to mnie średnio obchodzi Bo bardziej mnie obchodzi jak sam to odebrałem

            LINK
            • Ale

              Wedge 2008-01-06 13:40:00

              Wedge

              avek

              Rejestracja: 2005-01-07

              Ostatnia wizyta: 2019-05-26

              Skąd: Wrocław/Psary

              jeśli Xoxaan nie miała żadnej idei, to nie była w takim razie Sithem, opierając się na tym co napisałeś Czyli była jedynie Mroczną Jedi i nic poza tym, a w takim razie Krayt rzeczywiście byłby uzurpatorem i "przebierańcem", za co zresztą wyśmiały go duchy. Bo jeśli uznamy, że Xoxaan była Sithem to bądź co bądź jakaś tradycja i idea musiała w tym wszystkim być i Krayt jest prawowitym jej dziedzicem Co z tego, że tradycja wykształciła się krócej? Zresztą nie wiemy, jak długo pierwi Sithowie tworzyli swe poglądy zanim ich wygnano...

              Ale zaraz. Nie mamy podanej daty życia Vectivusa. Na pewno był martwy w czasach po Bitwie o Endor, jako że Lumiya odnalazła jego asteroidę. Ale też nioe wiemy, kiedy dokładnie to było Być może przeżył Sidiousa - wtedy by przetrwał. Poza tym przez frakcję rozumiem samą ideę. Zauważ, że Zakon Bane`a po Sidiousie póki co nigdy się nie odrodził, czyli Wybraniec spełnił swą rolę, a że zostały inne... Kto wie, może mniej groźne i niepotrzebujące Wybrańca do wykarczowania?

              LINK
              • Re: Ale

                Rusis 2008-01-06 16:06:00

                Rusis

                avek

                Rejestracja: 2004-02-28

                Ostatnia wizyta: 2025-09-13

                Skąd: Wrocław

                Wedge napisał(a):
                jeśli Xoxaan nie miała żadnej idei, to nie była w takim razie Sithem, opierając się na tym co napisałeś

                Tylko ja nie mówię, że XoXaan nie miała żadnej idei. Ja mówię, że ona nie miała do zaoferowania wiele więcej poza tą ideą. Stąd dosyć barbarzyński obraz jego Nowego Zakonu.

                Bo jeśli uznamy, że Xoxaan była Sithem to bądź co bądź jakaś tradycja i idea musiała w tym wszystkim być i Krayt jest prawowitym jej dziedzicem

                Tego, że Krayt jest Sithem nie kwestionuję, niezależnie od tego jak bardzo mi się on sam i jego Nowy Zakon nie podoba.

                Ale zaraz. Nie mamy podanej daty życia Vectivusa. Na pewno był martwy w czasach po Bitwie o Endor, jako że Lumiya odnalazła jego asteroidę. Ale też nioe wiemy, kiedy dokładnie to było Być może przeżył Sidiousa - wtedy by przetrwał.

                Nie, nie przeżył Sidiousa.
                "Betrayal", wyd. angielskie, hardcover, str. 345 "I died centuries ago." Darth Vectivus bowed his head..

                Poza tym przez frakcję rozumiem samą ideę.

                Tylko dla mnie idea, a nawet obecność sympatyków tej idei nie wystarcza do tego aby stwierdzić, że Sith byli w galaktyce.

                Zauważ, że Zakon Bane`a po Sidiousie póki co nigdy się nie odrodził, czyli Wybraniec spełnił swą rolę, a że zostały inne... Kto wie, może mniej groźne i niepotrzebujące Wybrańca do wykarczowania?

                Tylko, że w momencie kiedy Wybraniec spełniał swoją rolę nie było innych przedstawicieli Sithów. Stąd uważam, że wypełnił przepowiednię niszcząc Sithów. I innych w tym czasie nie było. A to, że potem powrócili w innej formie, rządząc się innymi zasadami? Trudno, ewolucja - jeden system się nie sprawdził próbują innego. Nie powróciła ta, czy inna frakcja. Powrócili Sithowie, tylko rządzący się innymi regułami niż Ci z linii Bane`a.

                LINK
  • po słowie

    Sida 2008-01-05 12:19:00

    Sida

    avek

    Rejestracja: 2006-11-15

    Ostatnia wizyta: 2016-07-27

    Skąd:

    "analiza" spodziewałem się czegoś więcej, Wedge, ale rozumiem, że to zaproszenie Sithowie chcą władzy. Czy sprawuje się władzę w stylu Sardanapala, Heliogabala, czy sprawuje się ją w stylu iluminatów, masonów, czy jeszcze inaczej - to są szczegóły techniczne. [Swoją drogą, masoni nie są tacy tajemniczy, opisują się gdzie www-popadnie, por. WLNP w Polsce.]

    Kluczowe jest pytanie: kiedy władza jest nieograniczona? Kiedy można robić, co się chce? Nie. Nawet thelemici z "czyń swoją wolę, będzie jedynym prawem" znają ograniczenia. U sithopodobnych satanistów ograniczeniem bywa uznawanie istnienia jakiegoś bóstwa (jak w Temple of Set), ale nawet sataniści "ateizujący" mają co najmniej jedno ograniczenie: samo istnienie przykazania "róbta co chceta" jest ograniczeniem. Władza nieograniczona nie zna przykazań. Sidious skrzecząc "power! unlimited power!" nie bardzo wiedział, o czym skrzeczy.

    W dodatku: "nowsi" sithowie / darksiderzy marzą o potędze "dawnych / prawdziwych / historycznych" sithów, co to, hoho, umieliby pushem planety wyrzucać z orbit. Jeśli Moc rzeczywiście traci na sile tyle, ile ważą traceni z niej sithowie, to znaczy, że kwantum Mocy nie jest constans.

    Bractwo, Rule of Two, Rule of One [Order], Rule of One [Sith], Triumwirat i in. to tylko różne próby organizacji zakonu tak, aby - po dotarciu w okolice szczytu władzy - Sithari mógł dokonać samozagłady. Tylko w ten sposób - niszcząc jedi, force-userów ORAZ samych siebie = sithow - w skrócie: niszcząc Moc, można doprowadzić do "unlimited power": potęga nie byłaby ograniczona istnieniem swego źródła i samej siebie. IMO najbardziej dojrzała - acz nie idealna - była myśl Krei.

    LINK
  • moja wersja poglądowa :)

    Asturas 2008-01-05 15:27:00

    Asturas

    avek

    Rejestracja: 2004-06-21

    Ostatnia wizyta: 2024-04-01

    Skąd: Rovaniemi

    Nowy Zakon Sithów Krayta jest wg mnie żałosny. Pytanie jakie mi się nasuwa to czy jest to zamierzone posunięcie autorów, czy też nieudolna próba naśladownictwa wielkiej historii stworzonej przez K.J. Andersona. Wydaje mi się jednak, że odpowiedź jest bardzo prosta. Otóż Duursema z Ostranderem zawsze tworzyli historie, zarówno wizualnie jak i fabularnie, "szpanerskie" tak więc i tym razem silili się na stworzenie wrażenia potęgi, powrotu do Złotej Ery Sithów. Powtórzę, że bardzo marnie to wyszło.
    Po raz kolejny w przypadku komiksowego Legacy zgadzam się całkowicie z Miśkiem. Pomijam juz to co nie raz i nie dwa powtarzałem, że dla mnie cała ta seria to jakiś makabryczny żart i kpina z fanów, ale co zrobić. To czego nie pominę, to żal jaki mam do twórców za to, że tak a nie inaczej ciągną Legacy, że to co tworzą pisarze w książkowym Legacy of the Force można sobie w... buty wsadzić.
    Zakon Krayta to banda barbarzyńców, których Palpatine rozdeptałby jednym butem, na który Bane czy Revan tylko by splunęli i poszli dalej, a nawet wiecznie nieudolny Zakon Jedi by sobie z nim poradził... gdyby nie, po raz kolejny głupota autorów, którzy uznali, że ich Zakon Krayta to sami wypasieni pogromcy Jedi. A wielcy Sithowie, alchemicy ze Złotego Okresu chyba by na zawał padli jak by ktoś ich przyrównał to tej zabawnej bandy czerwonych nieudaczników z Legacy.
    I pozwolę sobie też pomarudzic na Krayta. Ja nigdy już nie pogodzę się z takim wyborem. Jak ja bym wybrał Krayta? Nijak!!! Otóż mamy książkowe Legacy, mamy Ceadusa... i nagle mamy szanowanego Mistrza Jedi z lodówki, który stał się jednym z najżałośniejszych Sithów od czasów Lorda Kaana. I cały ten Zakon to taka jeszcze żałośniejsza parodia sithów niż ten Zakon, który został zniszczony przez Bana.
    Więc wracając do Krayta. Bez sensu, ale co by nie wybrać byłoby bez sensu.
    Przeczytam całe komiksowe Legacy, tom po tomie , z ciekawości, a nie dlatego, że mam coś dobrego do powiedzenia o tej serii. Żal und żenua.
    A gdyby jednak w pełni uznać komiksowe Legacy, tak jak je widzimy, bez zastanawiania się co kto chciał nam przedstawić to ja widzę kolejny słaby dzień Jedi i jeszcze gorszy Sithów. Stało się wszystko to do czego Revan i Bane nie chcieli dopuścić. I finał jest przewidywalny. Upadek sithów, którzy byli zbyt skłoceni, zbyt słabi, jeden sith zakonspirowany, a Jedi powoli się odrodzą. Ze Skywalkerem, który powróci na Janą Stronę, na czele.
    I o co tyle krzyku?

    LINK
    • Jedna uwaga

      Wedge 2008-01-05 15:42:00

      Wedge

      avek

      Rejestracja: 2005-01-07

      Ostatnia wizyta: 2019-05-26

      Skąd: Wrocław/Psary

      działania Bane`a też niosły w sobie ziarno zagłady mimo końcowego sukcesu Więc niekoniecznie Krayt robi coś o wiele gorszego, po prostu robi wszystko w 100 lat zamiast w 1000 Co do Revana to cholera wie, co by to było jakby mu dać dokończyć więc możemy tylko spekulować...

      A że Skywalker wróci to jest pewne, bo takie są Gwiezdne Wojny, a inaczej byśmy ich tak nie kochali

      LINK
      • kilka uwag

        Asturas 2008-01-05 16:05:00

        Asturas

        avek

        Rejestracja: 2004-06-21

        Ostatnia wizyta: 2024-04-01

        Skąd: Rovaniemi

        różnica między Banem i Revanem, a Kraytem jest olbrzymia. Bane i Revan dali przykład jak działać, co robić, jak szkolić, czego nie robić. To, że efektem końcowym działalności Bana (czyli w pewnym sensie też Revana) był upadek Sithów to nie jego wina, ale Palpatina. Przedobrzył. Tymczasem co ma Krayt do zauferowania? Bande czerwonych nieudaczników? I ani jednego prawdziwego następcy? Żadnego nowego pomysłu, nie uczy się od największych, powiela błędy najmniejszych.
        A Rule of Two jest genialne. To jedyny sposób by Sithowie rządzili galaktyką. Wersja Krayta ma tylko jedno zakończenie.

        LINK
        • Po raz kolejny zapytam...

          Wedge 2008-01-05 16:54:00

          Wedge

          avek

          Rejestracja: 2005-01-07

          Ostatnia wizyta: 2019-05-26

          Skąd: Wrocław/Psary

          ...czy można było uniknąć takiego a nie innego zakończenia historii Sithów, gdyby zamiast Sidiousa władzę nad galaktyką objął ktoś inny? Albo inaczej: czy był dla Sithów z linii Bane`a inny sposób na objęcie tej władzy? Bo jeśli nie, to Sidious zrobił jedyną możliwą rzecz i każdy by zrobił to samo, co w konsekwencji doprowadziłoby do takiego samego upadku. A Krayt nie potrzebuje następcy, bo nie zamierza umierać. Tak jak Leto II Atryda chce być Bogiem-Imperatorem Swoją drogą to kolejny dowód na moją tezę z czasów początku "Legacy", że zżynają z "Diuny" w sposób przepotworny I moim zdaniem wieczne rządy to zakończenie wizji Krayta

          LINK
          • ***

            Włóczykij 2008-01-05 16:59:00

            Włóczykij

            avek

            Rejestracja: 2006-02-18

            Ostatnia wizyta: 2019-12-08

            Skąd: Las, trzecia gawra na lewo od starego dębu

            Thhh... Diunę porównywać do czegoś takiego? Diuna to była historia rozłożona na tysiące lat, zresztą nie wiem co ta banda barbarzyńców ma wspólnego z ludem Muad Diba...

            LINK
            • Szczerze?

              Wedge 2008-01-05 17:06:00

              Wedge

              avek

              Rejestracja: 2005-01-07

              Ostatnia wizyta: 2019-05-26

              Skąd: Wrocław/Psary

              Wszystko Od Fremenów na Czczigodnych Macierzach kończąc Ale wybacz, innym razem przytoczę dokładniej bo póki co nie mam siły

              LINK
            • słowo klucz: analogia

              Taraissu 2008-01-05 17:44:00

              Taraissu

              avek

              Rejestracja: 2005-12-29

              Ostatnia wizyta: 2017-03-31

              Skąd: Wrocław

              To tak pokrótce. Nie tyle ważna jest długość trwania historii, a ogólna idea jej przyświecająca...poza tym dopiero Krayt zaczyna swoją zabawę z władzą, a sam okres trwania historii znanej z Diuny właściwej (czyli czasów Muad`Diba oraz jego rodzica i potomków), wliczając w to Prequele Rodowe, obejmuje młodość księcia Leto, działalność Paula aż do narodzin i młodości Atrydzkich bliźniaków kiedy to Leto II wybiera swoją ścieżkę w kolorze złota...czy jest to znowu dużo dłuższy okres niż owe 130 lat Krayta w Legacy?
              To tyle co do długości historii.

              A podążając dalej analogicznie: obaj wybierają swoją ścieżkę, by stworzyć (wszech)świat, który będzie wyglądał tak jak sami to sobie umyślili, obaj robią to w dobrej wierze, po to by świat, według ich mniemania stał się lepszy. Obaj wyrzekają się normalnego funkcjonowania jako ludzkie istoty, by w ten sposób ponieść cenę nieśmiertelności i obaj wreszcie są niejako przyrośnięci do swego nowego jestestwa, Krayt do pancerza, Leto do skóry czerwia /nota bene która też przypomina pancerz). Czy to mało analogii?

              LINK
          • tak

            Asturas 2008-01-05 17:05:00

            Asturas

            avek

            Rejestracja: 2004-06-21

            Ostatnia wizyta: 2024-04-01

            Skąd: Rovaniemi

            to odpowiedź na pierwsze pytanie. Traf chciał, że władzę ostatecznie udało się przejąć świrowi-Palpatinowi. Albo może dał się zdeprawować, czyli to co niepokoi Ceadusa. A ściągania z Diuny bym się nie doszukiwał, a już na pewno nie widzę związku pragnień Krayta i tego co osiągnął Leto II Wg mnie przypadek, o który nietrudno, bo jaki władca nie chciałby rządzić wiecznie? Chyba tylko Leto II

            A Kraytowi dupa wyjdzie z tej wieczności, bo sithowie z holocronów go olali, a Skywalker go zabije

            LINK
            • A dla mnie

              Wedge 2008-01-05 17:10:00

              Wedge

              avek

              Rejestracja: 2005-01-07

              Ostatnia wizyta: 2019-05-26

              Skąd: Wrocław/Psary

              Krayt i Leto II jadą na tym samym wózku - obydwaj chcieli przeformować galaktykę i społeczeństwo na swój własny sposób celem pokoju i stabilizacji. A kto powiedział, że Krayt tego chciał? Jak dla mnie - choć w mniejszym stopniu niż Leto II - czuł się do tego zmuszony sytuacją, tak jak Caedus. Celem Krayta nie była władza, ale władza z wisienką na końcu

              A że Skywalker go zabije to inna broszka Zawsze to lepsze niż spaść z mostu do rzeki

              LINK
  • Sithowie z Legacy

    Kasis 2008-01-05 21:22:00

    Kasis

    avek

    Rejestracja: 2005-09-08

    Ostatnia wizyta: 2025-09-13

    Skąd: Rzeszów

    W tym temacie mam poważne braki jeśli chodzi o literaturę, ale dorzucę dwa grosze (bo na trzy to za mało).
    Po pierwsze - sprawa debeściackich wytatuowanych sithów. Sama należę do osób, którym przeszkadza ten styl "na Maula". Oczywiste jasne jest, że autorzy zrobili to pod publikę (hamerykańską głównie), której te tatuaże przypadły do gustu. A jak widać wyznaje się tam zasadę więcej znaczy lepiej. Ale tak sobie pomyślałam, można spróbować tą "wpadkę" ratować. Mamy wielu sithów i ich przywódcę - Krayta. Jasne jest, że on rządzi, jest najważniejszy. Reszta jest masą, ich pragnienia nie mają znaczenia, muszą być posłuszni Kraytowi. To, że są do siebie podobni przez te tatuaże sprawia, że Krayt jeszcze bardziej się wyróżnia, jego "inność" (czyt. wyższość nad resztą) jest mocno podkreślona. Oni są bezimienną masą a on "błyszczy" na ich tle. Myślę, że można to uznać za swoiste pokazanie gdzie jest ich miejsce, drobiazg dodatkowo zapewniający zabezpieczenie władzy - "nie jesteście nikim wyjątkowym, szczególnym by sięgnąć po mój tron". Może jest to nadinterpretacja z mojej strony, ale zawsze wtedy łatwiej przełknąć te ich tatuaże
    Po drugie - sam zakon. Skoro istnieje Moc i jej użytkownicy, którzy ciągle zbaczają na mroczną ścieżkę, to logiczne jest, że ta "instytucja" trwa. Ale normalne jest też, że przekształca się, ewoluuje, cofa w rozwoju, znów sięga wyżyn itd. Przyszła kolej na następną próbę, nowy pomysł. Przecież nie musi być genialny.
    W tym zakonie nie podoba mi się zdecydowanie jedno. Zbytnie posłuszeństwo u sithów niższego stopnia. Z jednej strony jest to jak najbardziej zrozumiałe, Krayt nie potrzebuje dodatkowych kłopotów i w końcu w kupie siła. Razem, zjednoczeni mogą spuścić niezłe baty Jedi. Ale co potem? Według mnie powinno być tam więcej knowań, "dworskich intryg". Wtedy staliby się bardziej wiarygodni.

    LINK
  • Nowe Sitowie

    Burzol 2008-01-05 21:36:00

    Burzol

    avek

    Rejestracja: 2003-10-14

    Ostatnia wizyta: 2025-09-12

    Skąd: Poznań

    Po pierwsze Łedż-> :* :* :* za ten temat.

    Po drugie tyle tu fajnych i ciekawych wypowiedzi, że ciężko będzie mi napisać coś nowego, zwłaszcza, że chciałbym tylko skromnie, lecz ładnie zaargumentować dlaczego kraytowi sitowie ssią.

    Pewnym problemem - i to będzie argument naszego świata, a nie kanonu - jest fakt, że starwarsowi autorzy nie przyzwyczajeni są pisać sensownie o Ciemnej Stronie. Po latach nieustannego pokonywania, niszczenia złych, a wynoszenia na piedestał rebeliantów, ciężko jest teraz autorom pisać dobrze o złych - Krayt to samotny prostak, zaś Ceadus - ze spoilerów wnioskując - zapatrzony w siebie samolub. W dodatku wszyscy, prędzej czy później, koniecznie muszą upaść pokonani przez kolejnego Skywalkera. Wiadomo – konwencja.
    Dla mnie główny kłopot z Sithami Krayta jest taki, że są oni wizualnie i charakterowo skaszanieni. To bezkształtna i bezsensowna, czerwono-czarna masa, będąca tłem dla tego głównego złego. Główny zły nie jest dużo lepszy – wciąż nie przestanę twierdzić, że Hett był wielkim Jedi, i choć jego decyzja o powrocie na Tatooine ma sens, ale już zjednoczenie wszystkich Tuskenów i walka z ludźmi z całej planety jest stanowczo zbyt absurdalna – przecież to już w tym punkcie są to działania Ciemnej Strony. Jeżeli już pogodzić się z tym, oraz pogodzić się jakoś z NEJką, można jako tako przyjąć historię Krayta. Przejdźmy więc od wizerunku, do ideologii...jakiej ideologii? Najważniejsza jest władza – to akurat tradycja wszystkich Stihów – ale władzy tylko tego jedynego imperatora, jakim jest Hett. Kraytowi Sithowie to zwyczajna grupa wodzowska, więc żaden z jego poddanych nie stanie się nigdy równie silny, żaden uczeń nigdy nie przerośnie mistrza, nie będzie więc po potężnym Plaegiusie wielkiego Palpatine`a. Kiedy Krayt upadnie, umrze ze starości, lub zeżrą go yuzzhańskie korniki, nie będzie nikogo, kto nadawałby się na zastępcę.

    Więc co tu analizować?

    LINK
    • Re: Nowe Sitowie

      Włóczykij 2008-01-05 22:09:00

      Włóczykij

      avek

      Rejestracja: 2006-02-18

      Ostatnia wizyta: 2019-12-08

      Skąd: Las, trzecia gawra na lewo od starego dębu

      Burzol napisał(a):
      Po latach nieustannego pokonywania, niszczenia złych, a wynoszenia na piedestał rebeliantów, ciężko jest teraz autorom pisać dobrze o złych
      ________
      I to jest jedną z głównych rzeczy które mnie wpieprzają w EU. Każdy, absolutnie KAŻDY Sith musi zginąć jak pies/nawrócić się/zginąć. Bane też tak pewnie skończy. -_-

      LINK
    • prawie się zgadzam

      Asturas 2008-01-06 00:55:00

      Asturas

      avek

      Rejestracja: 2004-06-21

      Ostatnia wizyta: 2024-04-01

      Skąd: Rovaniemi

      Znaczy Krayt i jego szity... sithy znaczy się, ssą! To jest fakt

      Natomiast w kwestii pisania o Ciemnej Stronie, to rzeczywiście ciężka sprawa. Przez lata mieliśmy (poniekąd dlatego, że była tylko Stara Trylogia) jeden przykład Sitha - Palpatine. Czyli obłąkany starzec, zaślepiony władzą, nienawiścią i gniewem. Taki był w filmach, taki był w Dark Empire. Sith = zły, acz potężny prostak. Tak w dużym skrócie. W zasadzie tej konwencji trzymał się K.J. Anderson w Złotym Wieku i kolejnych tomach. I w książkach swoich również ten obraz Anderson utrzymał. I Zahn również.
      Ale! Ale Stover się pojawił. I Stover dał nam Veregere. I dał nam szkolenie Jacena po jej okiem. I był to piękny przykład jak subtelny może być sith. Nawet można się nie "kapnąć", że mamy do czynienia z sithem. Był też KotOR II i Darth Traya, ważna postać, przez którą uważam KotOR II za najlepszą grę SW. Majstersztyk jeśli chodzi o zakonspirowanego sitha. Bana nie wymieniam, bo książka o nim jest klasyczna, Bane jest zły i koniec kropka. Już Revan był subtelniejszy. Ceadusie też zbyt dobrze pisać nie mogę, bo im bardziej się w Legacy zagłębiam tym bardziej mam wrażenie, że historia ssie, a autorzy nie mają pomysłu. A już Lumiya to niestety kolejna schematyczna tandeta. Szkoda.
      Są więc jednak przyklady rozsądnego umiejętnego pisania o sithach. Tyle, że to wyjątki, a Legacy, zarówno książkowemu jak i komiksowemu, daleko do tego.

      LINK
      • (SPOILERY do Sacrifice)

        Shedao Shai 2008-01-06 01:20:00

        Shedao Shai

        avek

        Rejestracja: 2003-02-18

        Ostatnia wizyta: 2025-09-12

        Skąd: Wodzisław Śl. / Wrocław

        -A już Lumiya to niestety kolejna schematyczna tandeta.

        A bo ja wiem? Ja bym wcale nie powiedział, że Lumiya jest toporna jak Palpatine czy Sithowie Zahna i Andersona. Lumiya jest bardzo dobrą manipulantką; mydli oczy wręcz świetnie (chociaż nie jak Vergere, bo ona to taki przekręt, że sam nie wiem co o niej sądzić ) - pominąwszy już, że Jacen do końca nie kapnął się, o co jej chodziło, a Jacen to przecież po NEJ już nie byle pionas, to nawet sam Luke dał się nabrać. Pamiętasz walkę na Roqoo Depot w Exile? Miał szansę. Miał okazję. Nie zabił jej, tylko podotykał się z nią Lumiyi bardzo dobrze szło balansowanie na granicy dobra i zła; czytając Legacy przecież w pewnym momencie sądziłem nawet, że to Luke jest tym gorszym, uprzedzonym i z góry zakładającym, że Lumiya to zło i należy się go pozbyć. Mroczna Lady był bardzo ambiwalentny - popatrz chociazby na sposób w jaki zginęła. POŚWIĘCIŁA SIĘ! Sith, który oddał życie za kogoś? Wiem, można mówić że to dla większego planu, dla zachowania tajemnicy itd... ale prawda jest taka. Oddała życie, żeby nikt nie dowiedział się, że to Jacen zabił Marę. Wyobrażasz sobie Palpatine`a robiącego coś takiego? Dooku? Maula? Nagę Sadowa? Revana? Vadera chociażby? Bo ja nie. Przecież już Luke czy chociażby Jacen (jak jeszcze był po JSM) robili ambiwalentne etycznie rzeczy dla większego dobra. Załóżmy, że Lumiya rzeczywiście wierzyła, że Sithowie z jej i Vectivusa partii są najlepszym możliwym wyjściem dla Galaktyki. A wszystko przemawia za tym, że tak było: ona sama nie rwała się do władzy, ona chciała zaprowadzić w Galaktyce porządek jaki by popierała, jednak nie chciała stać na jego czele. Popchnęła Galaktykę ku wojnie, zręcznie manipulując dyplomatami co bardziej burzących się planet. I wszystko poszło po jej myśli: jej uczeń w końcu został Szefem Państwa i miał możliwość ukształtowania Galaktyki na lepsze. Dzięki Legacy 18 wiemy, że nie przyłączyła się do Krayta, któremu chodziło o władzę jako cel a nie środek.
        Nie uważam, żeby Lumiya była schematyczna. Uważam, że to jeden z ciekawszych Sithów w historii, na którą, podobnie jak na Vergere, można spojrzeć z dwóch stron: jako podłą manipulatorkę i morderczynię, ale również jako idealistkę. A idealizm to na pewno nie coś, co charakteryzuje sztampowego Sitha.

        LINK
        • przekonałeś mnie

          Asturas 2008-01-06 01:56:00

          Asturas

          avek

          Rejestracja: 2004-06-21

          Ostatnia wizyta: 2024-04-01

          Skąd: Rovaniemi

          ale przyznam, że jeszcze nie do końca wczułem się w ten klimat Legacy (książkowego), a i mam kilka zaległości. Natomiast jeśli chodzi o komiksowe Legacy to znam pierwszy TPB i kilka pojedynczych zeszytów. I nadrobie zaległosci dopiero jak wyjdzie vol. 2 Shards

          Ale tak, masz rację, Lumiya jest zręczną manipulatorką, kimś więcej niż toporni Sithowie początków EU. Szkoda,( bo spoilerów znam mnóstwo, rówież czytałem recencje Exile na ICO), że Ceadus kroczy utartą ścieżką. A może nie? Okaże się jak sam przeczytam i ocenie.
          Ale jeśli cała historia skończy się śmiercią Jacena z rąk Jainy, a potem znowy jakies robale/Yuuzki, albo inne Ssri-ruuki się pojawią to ja rzucam SW Zwłaszcza z perspektywą konieczności dostosaowania się do komiksowego Legacy

          LINK
        • Vergere...

          Sky 2008-01-06 02:45:00

          Sky

          avek

          Rejestracja: 2003-03-24

          Ostatnia wizyta: 2021-02-11

          Skąd: Wrocław

          ...jest postacią wręcz niesamowitą i im więcej o niej się dowiadujemy, tym bardziej ją lubię... również nie wiem co o niej do końca sądzić, powstrzymam się z ostateczną oceną jeszcze jakiś czas, bo coś czuję, że jeszcze ją zobaczymy - postać ma za dużo potencjał, by ją ot tak zostawili. Choć może to by było właśnie lepsze, niż jej zepsucie przez jakiegoś kulawego autora? W "Zdrajcy" była wspaniała i rzeczywiście podobnie jak Lumiya nie pasuje do obrazu stereotypowego Sitha - zniszczonego do szpiku kości i opętanego chorą manią przejęcia władzy w całej Galaktyce i zniszczeniem każdego Jedi. Mimo że generalnie uważa się ją za Sitha, to wcale nie znaczy, że wiele z jej mądrości i prawd ("Zdrajca") było jedynie praniem mózgu Jacena... choć niektóre owszem.

          Tym sposobem mamy obraz różnego rodzaju Sithów - tych "bardzo złych" których celem jest jedynie władza (Palpatine, Naga Sadow itd.) oraz idealistów (Vergere, Lumiya, Revan). Krayt natomiast plasuje się moim zdaniem gdzieś pośrodku, może trochę bliżej gromadki "bardzo złych", ale jednak w Legacy 18 wyraźnie mówił, że jego głównym celem był porządek i silna Galaktyka, nie rozdzierana bezsensownymi sporami skłóconych senatorów.

          LINK
          • {=}

            Bakuś 2008-01-06 10:35:00

            Bakuś

            avek

            Rejestracja: 2006-06-26

            Ostatnia wizyta: 2025-09-12

            Skąd: Kazimierz Biskupi

            Dokładnie, Vergere jest niesamowitą wręcz postacią. Najpierw życie jako Jedi, później to 50 lat u Yuuzhan, gdzie jej życie musiało zmienić się diametralnie. Jeszcze wcześniej nauki u Palpatine. Ta cała mieszanka stworzyła z niej postać bardzo głęboką. A później Stover zaprezentował nam majstersztyk jakim jest "Zdrajca". Tam mieliśmy te całe nauki , filozofie które wpajała Jacenowi i mieliśmy pokazany jej światopogląd.
            Mało jest takich postaci w świecie SW i dlatego Vergere jest unikalna, jedyna i oryginalna. A to co dały jej nauki , wraz z połączeniem nauk Lumiyi widzimy w książkowym Legacy.
            A teraz kiedy pojawiła się w komiksowym i wiemy że miała ona również jakiś wpływ na zakon Krayta to ja czuję że chce jej więcej.

            LINK
            • Tak się

              Wedge 2008-01-06 13:54:00

              Wedge

              avek

              Rejestracja: 2005-01-07

              Ostatnia wizyta: 2019-05-26

              Skąd: Wrocław/Psary

              zacząłem zastanawiać i szczerze przyznam, że nie pamiętam już ze "Zdrady" dokładnie. Vergere i Lumiya zdecydowanie są w tej samej "frakcji" Sithów. Czy Vergere znała Vectivusa, czy też zupełnie przypadkowo realizowała jego wizję?

              LINK
              • {=}

                Bakuś 2008-01-06 14:30:00

                Bakuś

                avek

                Rejestracja: 2006-06-26

                Ostatnia wizyta: 2025-09-12

                Skąd: Kazimierz Biskupi

                Samego Vectivusa prawdopodobnie nie znała, ale być może znała jego historie bo w końcu razem z Lumiyą knuły. Moim zdaniem Vergere miała swoją własną wizje, po swoich przejściach u Yuuzhan ta wizja też się zmieniała, a właściwie to cały czas formowała. Widzieliśmy przecież w jaki sposób kształciła ona Jacena, ona w pewny sposób chciała go wyzwolić z objęć swoich uczuć, tak żeby to on był nimi rządził , a nie na odwrót. Tak samo było z bólem on miał nad nim panować, a nie on na nim.
                Dlatego uważam że Vergere miała swoją własną wizje, ale formowała się ona przez nauki wielu osób, swój udział miał być może w tym Vectivus.

                LINK
          • Re: Vergere...

            Darth Tiglatpilesar 2008-01-06 11:17:00

            Darth Tiglatpilesar

            avek

            Rejestracja: 2006-12-11

            Ostatnia wizyta: 2016-02-26

            Skąd:

            Sky napisał(a):
            Krayt natomiast plasuje się moim zdaniem gdzieś pośrodku, może trochę bliżej gromadki "bardzo złych", ale jednak w Legacy 18 wyraźnie mówił, że jego głównym celem był porządek i silna Galaktyka, nie rozdzierana bezsensownymi sporami skłóconych senatorów.
            ________
            Hm, Palpiszon też chciał porządku i silnego Imperium, bez sporów skłóconych senatorów. I prawie mu się udało ten cel osiągnąć, gdyby nie ci nieodpowiedzialni buntownicy . Zresztą niektórzy uważają, że skoro wiedział o Yuuzhanach to cała jego dyktatura służyła właśnie ocaleniu galaktyki przed przyszłą inwazją. To Lumiya stara się go przedstawić jako krwiożerczego mordercę, bo wie, że próba stawania po jego stronie całkowicie by ją przekreśliło w oczach Jacena. Wszystko sprowadza się do stwierdzenia, że cel uświęca środki i to jest chyba dewiza wszystkich Sithów. A skoro należy się wyzwolić ze wszelkich ograniczeń, wobec tego można stosować dowolne środki - to tylko kwestia skali. Jeśli zabicie jednego Jedi ma zapobiec ogromnej tragedii milionów - należy to zrobić (vide Jacen pod koniec Zdrady), jeśli zabicie miliardów ma ocalić całą galaktykę - należy to zrobić (vide Alderaan). Tak ja to widzę.

            LINK
            • troszkę...

              Sky 2008-01-06 13:43:00

              Sky

              avek

              Rejestracja: 2003-03-24

              Ostatnia wizyta: 2021-02-11

              Skąd: Wrocław

              ...wybiegłem w przyszłość, przyznam. Bo rzeczywiście Palpatine chciał Nowy Lad przez tysiąc lat, spokój i porządek. Z tym, że obywatele Imperium niespecjalnie go obchodzili, czasem dochodziło do jakichś masakr no i ogólnie było niespecjalnie różowo. A Alderaan przegiął pałę definitywnie (z tym, że to raczej Tarkin, no ale dobra). A co do Imperium Krayta to założyłem, że ono jednak było trochę inne od tego Palpatine`a - a to dlatego, że przez osiemnaście numerów Legacy nic o nim nie słychać. Nie wiemy jak zareagowali na tą zmianę władzy obywatele, czy są ciemiężeni tak jak za rządów Sidiousa i czy w ogóle wiedzą, że u sterów Nowego Imperium stoją Sithowie. Gdyby było im źle, to pewnie by to jakoś autorzy zaznaczyli, zresztą wydaje mi się, że Krayt nie chciał popełnić błędu Palpatine`a i tworzyć sobie zawczasu podobnej rebelii (czy raczej umocnić tą, która już istnieje w postaci szczątków Sojuszu). I mimo wszystko jestem przekonany, że ani Krayt a więc i żaden z jego popleczników nie zniszczyłby zamieszkanej, pokojowo nastawionej planety. W końcu był kiedyś Jedi i wydaje mi się że jakieś szczątki ich ideałów w nim pozostały... A Palpatine był zdeprawowany i zniszczony do szpiku kości, ładnie to opisał Misiek na Ossusie (jego szkolenie).

              "Jeśli zabicie miliardów ma ocalić całą galaktykę - należy to zrobić (vide Alderaan)" - co? Nie rozumiem. W jakim sensie: że należało przetestować superbroń, żeby upewnić się że jest sprawna i będzie gotowa odeprzeć siły Yuuzhan? Okej, ale nie na Aldebaranie.

              LINK
              • Sytuacja

                Darth Tiglatpilesar 2008-01-06 15:08:00

                Darth Tiglatpilesar

                avek

                Rejestracja: 2006-12-11

                Ostatnia wizyta: 2016-02-26

                Skąd:

                Krayta jest nieco inna niż Palpatine`a. Przede wszystkim problem stanowi dawny, a dla niektórych prawowity imperator, czyli Fel. Poza tym Krayt jak na razie jest dopiero na początku budowania swojego nowego ładu, więc jest jeszcze za wcześnie, by pojawili się jacyś buntownicy - po prostu nikt nie wie jak ta nowa władza będzie wyglądać. W dodatku ma nieco inną robotę do zrobienia niż Palp - nie musi zmieniać całego systemu, nie musi użerać się z senatem, no i ma do dyspozycji całą masę mięsa armatniego z mieczami świetlnymi, czyli bandę usłużnych małp w czerwonym. Z drugiej strony jest obalony władca, knujący moffowie i grupka mimo wszystko zorganizowanych Jedi.
                No i jeszcze armia - jak zachowają się żołnierze w sytuacji wyboru między Felem a Kraytem? Niebezpieczna sytuacja. Poza tym jest jeszcze Sojusz Galaktyczny, któremu także niezbyt podobają się rządy Sithów. Ja tutaj widzę raczej zadatki na wojnę w galaktyce na dużą skalę, a nie długotrwały pokój.

                Co do Alderaana - nie chodziło mi tu o testowanie broni. Celem było zastraszenie potencjalnych buntowników oraz zniszczenie potencjalnego ośrodka Rebelii. Zdaję sobie sprawę, że to zbrodnicza logika - zabicie wielu miliardów dla osłabienia niewielkiej w zasadzie grupy kontestujących władzę. Ale z punktu widzenia Palpatine`a mogło to być dopuszczalne, inna sprawa czy odbyło się na jego wyraźny rozkaz itp. To miałem na myśli pisząc o uświęcaniu środków w przypadku Sithów, przy czym prawdopodobnie jedni ograniczali się bardziej, inni mniej, a inni wcale. Czy Krayt zniszczyłby pokojowo nastawioną planetę? Trudno powiedzieć - jeśli uznałby, że stanowi w jakikolwiek sposób zagrożenie dla jego władzy mógłby się na to zdecydować. Inna sprawa, czy w przypadku Palpatine`a istotnie takie zagrożenie istniało, czy były to złudzenia paranoika. Faktem jest jednak, że Bail Organa popierał Rebelię.

                LINK
    • Hehe :)

      Wedge 2008-01-06 13:45:00

      Wedge

      avek

      Rejestracja: 2005-01-07

      Ostatnia wizyta: 2019-05-26

      Skąd: Wrocław/Psary

      Ale właśnie chodzi o to, że Krayt nie miał zamiaru umierać. I a priori przyjmijmy ten scenariusz, więc jak najbardziej jest coś do analizy, przynajmniej póki co

      A zjednoczenie Tuskenów oczywiście jest działaniem Ciemnej Strony, ale czy to źle, że Mistrz Jedi po Rozkazie 66 na nią przeszedł? Nie on pierwszy i nie ostatni. De facto zrobił to nawet Dass Jennir... A nie wątpię, że i Jennir i Hett mieli dobre pobudki i troskę "o swoich". Co nie oznacza od razu, że są niewiarygodni, wręcz przeciwnie

      LINK
  • Parę spraw...

    Sky 2008-01-06 00:25:00

    Sky

    avek

    Rejestracja: 2003-03-24

    Ostatnia wizyta: 2021-02-11

    Skąd: Wrocław

    Wedge napisał(a):
    To znaczy również jestem ogromnym fanem retconingu
    ________
    Taka dygresja... słyszałeś pewnie o "rasie" droidów zwanej Abominor, right? Zamieszkiwała galaktykę Yuuzhan Vongów i częściowo była przyczyną ich "technofobii". Fajnie. Pradawna historia, cząstka historii Yuuzhan Vongów... dla mnie to zawsze było arcyciekawe. Po czym się dowiedziałem, że w Jednoczącej Mocy Abominor to był retcon. Czego? Tego:
    http://starwars.wikia.com/wiki/Abominor

    Patrząc na takie rzeczy to aż wstyd się przyznać, że jest się fanem SW... :/

    Lankar napisał(a):
    w mrocznym gnieździe było nawiązanie ze to kilikowie stwrzyli Otchłań za dawnych czasów. Jesli to prawda to temat zasługuje choby na lekkie rozwinięcie.
    ________
    Szczerze to raczej nie. Przyznali się Skywalkerom i Solo że stworzyli Otchłań oraz Centerpoint, ale oni mieli taką "zmienną" pamięć. I z racji tego, że Killikowie i Dwumyślni mieli kolektywny umysł, wspomnienia zbudowania tych rzeczy mogły pochodzić nie od Killików, a od którejś rasy "Dwumyślnej". Mamy tylu kandydatów:
    http://www.ossus.pl/biblioteka/Dwumy%C5%9Blni#Rasy_podatne_na_stanie_si.C4.99_Dwumy.C5.9Blnymi

    Wedge napisał(a):
    Co do ujawnienia Krayta, to skoro nagle z ukrycia wyszła frakcja Vectivusa to jaki jest problem zrobić to 100 lat później z frakcją Krayta? Widać Wybraniec miał za zadanie zniszczyć jedynie frakcję Bane`a i zrobił to...
    ________
    O nie, co do tego to się nie zgodzę. Historia o Przepowiedni, Wybrańcu (Anakinie) i tak dalej stanowi dla mnie kwintesencję Gwiezdnych Wojen i będę jej bronił Anakin Skywalker był Wybrańcem i zniszczył Sithów, czyli Palpatine`a. Idąc tokiem "gdybania": gdyby Anakin nie wrzucił Palpatine`a do szybu (bezpośrednie działanie Wybrańca, zabija największego Sitha) Luke by zginął, a sam Imperator ewakuował się z Death Star (jeśli rzeczywiście nie udałoby się mu powstrzymać szturmu rebeliantów). Jacen Solo i wydarzenia w Dziedzictwie to niejako skutek tego, że Skywalker przeżył na DS II, bo przecież w przypadku jego śmierci wszystko by się inaczej potoczyło... a tak Jacen kontynuuje linię Vectivusa i zostanie ostatecznie zniszczony przez swoją siostrę - kolejna linia Sithów zakończona. Krayt natomiast zostanie zgładzony przez Cade`a i wszystko się pięknie łączy: Wybrańcem był Anakin, który zniszczył Palpatine`a i pozwolił przeżyć Luke`owi, kontynuatorowi linii Skywalkerów, która to następnie rozprawiła się z popłuczynami Sithów (Lumiya i dalej, Krayt). No, więc dla mnie taka luźna interpretacja jest jak najbardziej okej Choć samo dzielenie Sithów na "frakcje" jest co najmniej dziwne.

    A jeszcze co do tej planety - Helska 4 była lodową kulą pozbawioną jakiegokolwiek życia. Tymczasem Korriban to świat zdatny do zamieszkania, fakt, żadna inteligentna rasa na nim nie mieszkała wtedy, ale było przecież trochę stworzeń, zwierząt... Zresztą po prostu niszczenie planety "żeby nie było więcej buby ze strony Sithów" wydaje mi się całkowicie sprzeczne z filozofią Jedi. Nie wiem, ciężko mi to wyjaśnić. Poza tym argumenty Miśka co do tych duchów Sithów są dość przekonywające, ale ja nie to miałem na myśli wtedy

    Sida napisał(a):
    Tylko w ten sposób - niszcząc jedi, force-userów ORAZ samych siebie = sithow - w skrócie: niszcząc Moc, można doprowadzić do "unlimited power": potęga nie byłaby ograniczona istnieniem swego źródła i samej siebie. IMO najbardziej dojrzała - acz nie idealna - była myśl Krei.
    ________
    To te rewelacje Krei, right? Śmierć Mocy... ale przecież nie wystarczy zabić Jedi, Sithów i wszystkich innych mniej lub bardziej wrażliwych na Moc (pomijam to że organizacji korzystających z Mocy było mnóstwo i wręcz niemożliwym zadaniem byłoby je wszystkie zniszczyć), bo Moc powstaje ze wszystkich żywych istot, nie? Dlatego trzeba by było zniszczyć całą Galaktykę... Więc nie wiem co do końca Kreia miała na myśli, niech mnie ktoś oświeci

    LINK
    • :D

      Nestor 2008-01-06 00:44:00

      Nestor

      avek

      Rejestracja: 2004-10-28

      Ostatnia wizyta: 2025-09-13

      Skąd: Lasocice

      Sky napisał(a):
      Taka dygresja... słyszałeś pewnie o "rasie" droidów zwanej Abominor, right? Zamieszkiwała galaktykę Yuuzhan Vongów i częściowo była przyczyną ich "technofobii". Fajnie. Pradawna historia, cząstka historii Yuuzhan Vongów... dla mnie to zawsze było arcyciekawe. Po czym się dowiedziałem, że w Jednoczącej Mocy Abominor to był retcon. Czego? Tego:
      http://starwars.wikia.com/wiki/Abominor

      Patrząc na takie rzeczy to aż wstyd się przyznać, że jest się fanem SW... :/

      ________
      Zabiles mnie teraz, jest mi wstyd : - / !

      LINK
    • frakcje

      Asturas 2008-01-06 01:11:00

      Asturas

      avek

      Rejestracja: 2004-06-21

      Ostatnia wizyta: 2024-04-01

      Skąd: Rovaniemi

      odnośnie frakcji, to zamieszanie się zrobi i to duże, a przynajmniej taką mam nadzieję, gdy już wreszcie zostanie gdzieś wyjaśnione czym są Prawidziwi Sithowie, na poszukiwanie których Revan wyruszył Już się tego doczekac nie mogę. Choć "frakcja" Krayta nijak się nie nadaje by wywodzić się od Prawdziwych Sithów, bo z niego taki Sith jak ze mnie święta Klementa

      LINK
    • Re: Parę spraw...

      Ricky Skywalker 2008-01-06 12:30:00

      Ricky Skywalker

      avek

      Rejestracja: 2002-07-12

      Ostatnia wizyta: 2024-01-10

      Skąd: Bydgoszcz

      Sky napisał(a):

      Taka dygresja... słyszałeś pewnie o "rasie" droidów zwanej Abominor, right? Zamieszkiwała galaktykę Yuuzhan Vongów i częściowo była przyczyną ich "technofobii". Fajnie. Pradawna historia, cząstka historii Yuuzhan Vongów... dla mnie to zawsze było arcyciekawe. Po czym się dowiedziałem, że w Jednoczącej Mocy Abominor to był retcon. Czego? Tego:
      http://starwars.wikia.com/wiki/Abominor

      Patrząc na takie rzeczy to aż wstyd się przyznać, że jest się fanem SW... :/


      Pomijając wygląd tych "stworów" z serialu Droids, to nie jest wcale taki zły retcon. Po prostu wykorzystano stare głupie pomysły zamiast tworzyć nowe, jeszcze głupsze lub bardziej wtórne, a sięgające poza SW (bo co mieli dać, terminatory jakieś? :>. Tym bardziej że drugą z wspomnianych jako przyczynę technofobii Yuuzhan "ras" droidów jest Silentium, znana nam z trylogii Landa i postaci Vuffiego Raa. A zatem wszystko się ładnie skleja, nawet najdziwniejsze pomysły sprzed lat są wplatane w historię tak, żeby choć sprawiać wrażenie sensownych. Nie ma na co narzekać

      LINK
      • czyżbyś zapomniał...

        Sky 2008-01-06 13:53:00

        Sky

        avek

        Rejestracja: 2003-03-24

        Ostatnia wizyta: 2021-02-11

        Skąd: Wrocław

        ...że w SW mamy już terminatory?

        http://starwars.wikia.com/wiki/YVH_1



        Do samej idei retconów nic nie mam, pluję się tylko do beznadziejnych retconów. Nie lepiej całe te "Droids" uznać za całkowicie niekanoniczne (nie wiem jaki teraz jest ich status, ale podejrzewam że tak pół na pół) i stworzyć cokolwiek innego? Nie każę nikomu wymyślać całej historii tej rasy, podziału ich "społeczeństwa" ani wyjaśniać budowę wewnętrzną a jedynie stworzyć coś, co wygląda choć odrobinę poważnie (proste - napisać w Jednoczącej Mocy że się potłukli z Silentium, wyglądali mniej więcej tak i tak, a potem w jakimś przewodniku strzelić grafikę i po bólu). Bo Silentium wymiata, bardzo spodobał mi się ten retcon, na dodatek w nowym przewodniku po droidach jest ich przecudna wręcz grafika A Abominor wyglądają jak jakieś wyjęte z dobranocki mechaniczne psy na kółkach. Z wielką latarką na czole. To już Transformersy przy nich to klasa sama w sobie

        No dobra, już skończyłem narzekać

        LINK
    • Re: Parę spraw...

      Sida 2008-01-06 12:36:00

      Sida

      avek

      Rejestracja: 2006-11-15

      Ostatnia wizyta: 2016-07-27

      Skąd:

      Sky napisał(a):
      Śmierć Mocy... ale przecież nie wystarczy zabić Jedi, Sithów i wszystkich innych mniej lub bardziej wrażliwych na Moc (pomijam to że organizacji korzystających z Mocy było mnóstwo i wręcz niemożliwym zadaniem byłoby je wszystkie zniszczyć), bo Moc powstaje ze wszystkich żywych istot, nie? Dlatego trzeba by było zniszczyć całą Galaktykę...

      1. Niszczenie Mocy wyobrażam sobie [np.] tak: silniejsze organizacje wybijają indywidualistów, wiedźmy, userów słabszych, szarych, burych, pstrokatych. Zostają ani chybi jedi vs sith, wygrywają - oczywiście - sithowie. Którzy walczą między sobą; Sithari ze szczytu kończy sprawę.

      2. To że Moc powstaje z żywych istot, to a) może być kłamstwo Obi-Wana (tzn. prawda z pewnego punktu widzenia), b) prawda. IMHO a). Ale nawet jeśli to prawda b) - przecież potencjał Mocy nie oznacza działanie Mocy. Tzn. Leia strzelała z blastera zanim odkryła potencjał a Han nigdy nie odkrył potencjału, choć [jako żyjący] jakiś [z definicji] ma.

      3. Były odcięcia się od Mocy, jak Katarna? Yuuzhanie poza Mocą a żyją? A teraz wyobraźmy sobie, że wszyscy odcinają się od Mocy. Co zostaje?
      Albo inaczej: Nie trzeba niszczyć Mocy, żeby jej nie było. Brak wpływu Mocy = nieistnienie Mocy.

      Wszystko bardzo ogólnie, bo robi się spory offtop. pzdr

      LINK
      • no nie no...

        Sky 2008-01-07 18:50:00

        Sky

        avek

        Rejestracja: 2003-03-24

        Ostatnia wizyta: 2021-02-11

        Skąd: Wrocław

        ...ludzie, to że Obi skłamał Luke`owi że Vader zabił jego ojca nie znaczy zaraz, że nie mamy wierzyć już we wszystko, co tylko mówił :/ Powiedział tak żeby ochronić go przed bolesną prawdą aż do czasu gdy stanie się na tyle silny by ją przyjąć... a wszyscy popadają w jakąś paranoję :/

        Według Jedi vs Sith Moc istniała od zawsze. Chociaż i to można sobie interpretować troszkę. Co do Yuuzhan - rzeczywiście jest to dziwne, ale zauważ fakt, że po odcięciu od Mocy doświadczyli oni tak ogromnego bólu i cierpienia, że potem sami zaczęli go sobie zadawać w nadziei, że jakoś pomoże im to wrócić z powrotem do niej. A potem o tym zapomnieli.

        Ale nie chcę się wdawać w dyskusję o Mocy, bo za mało o niej wiem. Poczytam co tam dokładnie w JvS i kilku podręcznikach do RPG powymyślali i wtedy pogadamy

        LINK
        • ja mam odchył

          Sida 2008-01-07 19:21:00

          Sida

          avek

          Rejestracja: 2006-11-15

          Ostatnia wizyta: 2016-07-27

          Skąd:

          w drugą stronę. To, że Obi skłamał każe mi wątpić we wszystko, co mówią jedi lub ich sojusznicy. (Np. jeśli Leia kłamała, że Alderaan był bezbronny, to...) Z wiedzą o SW jest znany problem, że nawet jeśli masz rację, to masz ją na pewien czas - do retconu, zmiany twarzy w filmie, lub - co gorsza - wzmianki w nudnej ale nowokanonicznej książce.

          PS Co to znaczy "od zawsze"? Czyjego zawsze? Zawsze Mocy, czy zawsze obserwatora / użytkownika Mocy? Nie odpowiadaj, ja też czekam na JvS

          LINK
    • Widziałem

      Wedge 2008-01-06 13:59:00

      Wedge

      avek

      Rejestracja: 2005-01-07

      Ostatnia wizyta: 2019-05-26

      Skąd: Wrocław/Psary

      tych Abominorów i tak wtedy jak i teraz stwierdzam, że ten artykuł i cały serial "Droids" nie istnieje i nigdy nie powstał i na tym zakończę tą kwestię :] A Yuuzhanie bali się Silentium. Kropka.

      A to, że Killikowie wchłonęli któregoś z Architektów to niemal pewne Choć raczej na pewno toczyli też z nimi wojnę i zostali zmuszeni do ucieczki. Sharowie z kolei się schowali... O mamo, ależ to musiały być cudowne czasy!

      Strasznie podoba mi się z kolei Twoja teoria Wybrańca pokoleniowego I może coś rzeczywiście w tym jest, skoro co raz to kolejni Skywalkerowie ratują kosmos? A wszystko z powodu genów Anakina Plus za to A frakcje Sithów fajne są, przynajmniej coś nowego

      I OK, z Korriban jestem prawie przekonany Prawie

      LINK
  • Nowy Zakon Sithów

    Louie 2008-01-06 13:23:00

    Louie

    avek

    Rejestracja: 2003-12-17

    Ostatnia wizyta: 2025-09-08

    Skąd:

    Jak dla mnie, to sama idea odtworzenia Zakonu Sithów była dobrym pomysłem. Zasada dwóch, według mnie była dobra, ale do zniszczenia Zakonu Jedi. Według mnie Zakon Jedi nigdy nie był już tak potężny, jak na kilka lat przed Rozkazem 66, a nie wiadomo też, jak wyglądał po "interwencji" Dartha Caedusa . Sprawa IMO wygląda więc tak:
    Skoro Zakon Jedi był w tym okresie słaby, to Krayt nie musiał kontynuować zasady Bane`a, bo mu się to po prostu nie opłacało. A stworzenie Zakonu Sithów, który był na tyle potężny, żeby pokonać Jedi w bardzo szybkim okresie to chyba dobry pomysł.
    Inną sprawą jest , że ci wszyscy Sithowie są żałośni (no, wyłączając parę przypadków, np. Dartha Nihla), ale sama inicjatywa jest dobra, bo inaczej wygląda trzymanie władzy przez dwóch Sithów, a co innego przez cały Zakon. Więcej Sithów=mniej problemów.
    I wydaje mi się też, że główny powód dla którego stworzono Zasadę Dwóch, tu nie istnieje. Ci wszyscy Sithowie są w większości wierni Kraytowi jakby to było jakieś bóstwo - na przykład patrząc na Talon - zabiła swojego mistrza, którego kochała i szanowała tylko dlatego, że Krayt jej tak rozkazał. Fanatyzm wręcz

    Mam nadzieję, że nie napisałem tego zbyt chaotycznie i wiadomo o co chodzi

    LINK
  • Słów kilka o Smoku

    Halcyon 2008-01-06 14:37:00

    Halcyon

    avek

    Rejestracja: 2004-09-07

    Ostatnia wizyta: 2025-09-12

    Skąd: Police

    Cóż przez wieki Sithowie zmieniali się. Ich zakony były różnie organizowane - w zależności od potrzeb. Cel zawsze był ten sam - zniszczyć Jedi i zawładnąć Galaktyką (to pierwsze jest potrzebne do drugiego). Zatem moim zdaniem nie można wybrać "najlepszego" zakonu Sithów, bo każdy był do czego innego stworzony. Co do zakonu, który stworzył Darth Krayt...cóż, moim zdaniem, póki ten zakon wciąz istnieje, nie ma co o nim dyskutować - ale o tym później.
    Sposób organizacji zakonu Krayta to jest IMMO połączeniem tego czym byli Sithowie za czasów Ragnosa i za czasów Palpatine`a. Za czasów Ragnosa ten swoisty "zakon" to była grupa Lordów, którymi przewodził jeden najpotężniejszy. Podobnie jest u Krayta. Powiecie, jednak, że w czasach Ragnosa Ci Lordowie knuli intrygi i byli o wiele potężniejsi. Macie racje, ale momencik....co się przyczyniło do upadku tamtych Sithów? Właśnie fakt właśnej woli, intryg i walki o władzę. Czyli jeśli Krayt pozbył się tego problemu to znaczy, że ulepszył ten zakon, czyż nie? A co do potęgi...To powiedzmy sobie wprost o wiele prościej i bezpieczniej jest kontrolować słabszych Sithów niż równych sobie. Poza tym taki równy Kraytowi Sith raczej by długo nie pozostał wierny Kraytowi. I tutaj właśnie widać te nawiązanie do Palpatine`a. Jeden najpotężniejszy, wieczny Imperator oraz rzesza jego pomocników. Tylko u Palpatine`a ci pomocnicy nie byli żadnym zakonem. Ręce, prorocy. Połowa nie wiedziała nic o reszcie, a druga była tak słaba, że aż żal. Co by nie powiedzieć Sithowie Krayta byli potężniejsi albo raczej byli lepszymi bersekerami niż "gromadka" Palpatine`a. W końcu Dream Team Krayta pokonał Jedi na Ossusie. Wątpie aby wszyscy force userzy Palpatine`a razem tego tak łatwo dokonali.
    A teraz ostatnia rzecz. Ta cała analiza jest bezsensu z jednego powodu. Póki co Krayt to looser. Nie pokazał nic co by mu pozwalało stanąc chocby obok takich Sithów jak Ragnos, Naga Sadow, Revan, Bane, Exar Kun czy Palpatine`a. Ale...(i tu jest to właśnie to chciałem powiedzieć)...zakon Sithów Krayta jeszcze nie upadł. Może potęga tego zakonu albo chociaż samego Krayta zostanie jeszcze ujawniona. Jeśli tak, to wtedy uznam Krayta za kolejnego wielkiego Sitha, który zreformował Sithów. Jeśli nie, to będzie znaczyło, że ostatni Sithowie wymarli 100 lat wcześniej.

    LINK
  • Bo prawdziwych Sithów już nie ma...

    Vua Rapuung 2008-01-06 19:41:00

    Vua Rapuung

    avek

    Rejestracja: 2005-03-29

    Ostatnia wizyta: 2024-04-11

    Skąd: Biała Podlaska

    Po pierwsze, już dawno nie widziałem na Bastionie tak sensownego nowego tematu . No, ale do rzeczy.
    Przyjrzyjmy się różnym formom organizacji Sithów poprzez stulecia:

    a) Zakon - Pierwszy spośród równych
    Czyli formuła, która tak dobrze sprawdziła sie przez tysiąclecia istnienia Zakonu Jedi. U Sithów wariant ten realizowały Pierwsze Imperium zakończone w czasach Nagi Sadowa, czy też Braterstwo Ciemności Kaana. Spośród uświadomionych użytkowników CSM rządzi najpotężniejszy, a reszta... Tu zaczyna się problem, bo reszta jak może stara się zająć jego miejsce, burząc poprzez to stabilność układu. Póki Pierwsze Imperium trwało w izolacji wszystko trzymało się w przysłowiowej kupie, ale wystarczyła dwójka dzieciaków, otwarty szlak nadprzestrzenny i wszystko się rypło. Bractwo zostało rozbite dzięki determinacji Bane`a i znów prywatnym gierkom między jego członkami. Zbyt wielu pretendentów do świecznika, zbyt wiele kombinacji, frakcji i zawiści. Więc może...

    b) Reguła Dwóch - Zawsze dwóch ich jest...
    Czyli mistrz i uczeń. W ten sposób ruch Sithów przetrwał przez całe Millenium. Póki co niewiele wiemy o jego przedstawicielach, a najbardziej znani to Palpatine oraz... Revan. Jakby nie patrzeć to Revan był prekursorem tej zasady, utrzymując przy sobie jedynie Malaka i posługując się pomniejszymi Dark Jedi tudzież śmiesznymi komandosami w rodzaju Attona. Tak samo Sidious - jeden uczeń i legiony wrażliwych na Moc pionków. Wyglada nieźle, ale też nie pozwala na osiągnięcie ostatecznego zwycięstwa. Revan stojący już niemal nad trupem Republiki dostał nóż (czy raczej turbolaserową błyskawicę ) w plecy od swego pupilka. Mając w szponach rebeliancką flotę Palpatine został wysłany na zwiedzanie szybu turbolasera. Znowu słabym ogniwem są konflikty wewnątrz organizacji. Zawsze zostaje co prawda potężny następca (na tyle przynajmniej potężny, by pokonać swego mistrza), ale Sith też człowiek (zazwyczaj). Co jeśli zginie przed wyszkoleniem następcy, albo (o zgrozo!) nawróci się? Aż dziw, że tak chwiejna struktura przetrwała tak długo. Mamy tedy...

    c) Zakon Krayta - Wiatr od wschodu
    "Zakon", który w gruncie rzeczy jest chyba okaleczoną Regułą Dwóch. Mamy bowiem Mistrza i hordę żołnierzy. Jedynie kilku Sithów wydaje się wykazywać jakąkolwiek inicjatywę czy wręcz osobowość, ale nawet oni zdają się być absolutnie posłuszni przywódcy. Wszystko pięknie, brak walk o władzę, ale jak już wspominałem nikt (oprócz K`Kruhka) nie jest wieczny. Co stanie się, gdy Krayta zabraknie? Zapewne to samo co w obozie sanacji po śmierci Piłsudskiego, czyli podział, nieuchronny podział. No, ale co kryje przyszłość - zobaczymy.

    Aby podsumować - historia pokazuje, że jakiekolwiek formy zorganizowanego działania Sithów skazane były na nieuchornną zagładę. Ich motywy można przyozdabiać różnymi pięknymi ramami vide pragnienie pokoju i stabilizacji, czy ochrona Galaktyki przed najeźdźcą, ale zło pozostaje złem. A w znacznej większości przypadków ze złem wiąże się chaos, nie dający się wtłoczyć w zasady jakiejkolwiek organizacji. Dlatego najbardziej skutecznym Sithem bedzie Sith samotny.
    I zakończmy tym optymistycznym wnioskiem .

    LINK
  • :D

    Nestor 2008-01-09 21:53:00

    Nestor

    avek

    Rejestracja: 2004-10-28

    Ostatnia wizyta: 2025-09-13

    Skąd: Lasocice

    Tak sobie mysalem i wymyslilem, ze: w swietle nowych informacji na temat Sithow, Vergree, Caeudsa teoria Jednoczacej Mocy jest tylko i wylacznie wymyslem Foshanki na potrzeby edukacji Jacena. Jakby na to nie patrzec, to wlasnie ta teoria byla podwalinami jego zmian jakie zaszly w mlodym Solo, oczywiscie plus wszelkie tortury. Teraz jej dzialalnosc nabiera wiekszego sensu. Najlepsze jest jednak to, ze Zakon Jedi probowal przyjac Jednoczaca Moc jako pewien wyznacznik, aspekt spojrzenia na Moc. To byl juz chyba szczyt w jaki uczniowie Sith (bo tak tylko sensownie wg mnie mozna tytulowac Vergree i Lumiye) wplynal na uzytkownikow JSM. Dark Siderzy narzucajacy Jedi filozofie, coz za upokorzenie! : - D

    Zastanawia mnie nadal jedno, o ile Lumiya mogla wiedziec o istnieniu Vergree, to jak doszlo do kontaktu miedzy nimi? W koncu Vergree przebywala caly czas wsrod Yuuzhan, no a przeciez jakos wiedza o Jacienie musialy sie wymienic. Am I right? Oo

    LINK
    • niestety

      Sky 2008-01-10 03:34:00

      Sky

      avek

      Rejestracja: 2003-03-24

      Ostatnia wizyta: 2021-02-11

      Skąd: Wrocław

      ...tak już jest z tą Jednoczącą Mocą i przyznam, że z jednej strony teraz wszystko - całe to NEJ, potem grzeszki Jacena z Dark Nest i wreszcie Dziedzictwo Mocy - zlewa się w jedną całość. Problem w tym, czy ta całość była od początku planowana i przemyślana, w co szczerze wątpię. Czytanie "Zdrajcy", czyli torturowanie Jacena, filozofie Vergere, nauka bólu, spotkanie z "duchem" brata w starym mieszkaniu... cała książka jest tak cudowna że mógłbym piać i piać, a tu nagle bach! Okazało się, że to wszystko było kolejną intrygą Sithów :/ Co prawda tych Sithów-idealistów, że tak powiem z moralnie wyższej półki, ale wciąż Sithów Chociaż może jakoś to przełknę jak się dokładniej zapoznam z całym Dziedzictwem Mocy... Bardzo mnie zastanawia, kto konkretnie wymyślił teorię Jednoczącej Mocy [chodzi mi o autora, redaktora/zespół redaktorów, bo tam się jakieś spotkania w kwestii NEJ odbywały co jakiś czas], by najpierw ją wprowadzić a potem zaprzeczyć że jest prawidłowa (nie miałbym pretensji gdyby zaprzeczyli w NEJ, no ale nie w Mrocznym Gnieździe...)...

      LINK
      • :D

        Nestor 2008-01-10 09:31:00

        Nestor

        avek

        Rejestracja: 2004-10-28

        Ostatnia wizyta: 2025-09-13

        Skąd: Lasocice

        Mnie teoria Jednoczacej Mocy nie przekonywala zbytnio, wiec plakac po niej nie bede specjalnie. Bo o ile we "Wladcy dwumyslnych" byla rozwijana i Luke probowal ja wprowadzic w zycie, o tyle w kojenych tomach w jego przemysleniach pojawiala sie teaz, ze nie do konca musi to byc wlasciwy sposob myslenia. Mozna powiedziec, ze od Jednoczacej Mocy odszedl sam Denning, zrobil to po cichu, oslabiajac jej wiarygodnosc. A nie poprzez mocne ciecie i to chyba zalagadza cala sprawe braku teorii w Dziedzictwie Mocy.

        LINK
  • :D

    Nestor 2008-01-29 18:13:00

    Nestor

    avek

    Rejestracja: 2004-10-28

    Ostatnia wizyta: 2025-09-13

    Skąd: Lasocice

    Z Inferno wynika, ze pierwszymi uczniami Kryata byli ocaleni z Akademi Ciemnej Storny Brakissa. Wychodzi na to, ze Kryat w ciagu pierwszych lat Inwazji pozbieral wszystkich Dark Siderow rozproszonych, lub tez oni sami do niego trafili. To wiele tlumaczy, zastanawialem sie ciagle skad on tych wszytskich uczniow wzial. A ze nie skonczylem jeszcze Mlodych Rycerzy Jedi to nie wiedzialem, ze moga oni jeszcze miec jakies znaczenie pozniej.

    LINK

ABY DODAĆ POST MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..