Witam wszystkich. Na początek wyjaśnienie - poruszony ostatnią rozmową z Nestorem, a konkretnie tym, że ostatnio nie ma na forum żadnych tematów Star Wars pozwoliłem sobie podjąć próbę zmiany tego stanu rzeczy Na pierwszy ogień zapraszam do dyskusji na temat samego Dartha Krayta, a także idei Nowego Zakonu Sithów, sposobu jego stworzenia, ewolucji, roli i sensu w galaktyce. Od razu wyjaśnię, że specjalnie stworzyłem nowy temat w takim a nie innym dziale, ażeby zrobić pewnego rodzaju nowe otwarcie i obudzić zastygłe serca i umysły
Temat Dartha Krayta jest o tyle sensowny, że po Legacy #18 znamy już w zasadzie całą jego przeszłość, a także ścieżkę jaką musiał przejść. Na początek może mały historyczny background dla tych, którzy nie mieli okazji zapoznać się z komiksem (UWAGA, MOCNE SPOILERY W CAŁYM TEKŚCIE):
A więc na początek tożsamość samego Krayta. Urodził się i był znany w uniwersum jako A`Sharad Hett, syn znanego Rycerza Jedi Sharada Hetta, który przeszedł na Ciemną Stronę i opuścił Zakon. Udał się na Tatooine i zamieszkał wśród Tuskenów, gdzie wychował się także jego syn. Zaczątek tej historii znajdziecie w miniserii "Outlander" cyklu "Republic" (zeszyty 7-12). A`Sharad zabrany jako nastolatek z Tatooine i przygarnięty przez Jedi przeszedł przez długą ścieżkę od Padawana do bardzo uzdolnionego Mistrza Jedi (przygody te opisane są w niektórych kolejnych zeszytach serii "Republic", a Hett pojawia się także w wydanej w Polsce "Obsesji"). W okolicach Rozkazu 66 udało mu się ujść z życiem i powrócić na Tatooine, gdzie pogrążony w mroku oddał się Ciemnej Stronie i jako Ciemny Jedi przewodził Tuskenom tak jak kiedyś jego ojciec. Wtedy to spotkał się z Obi-Wanem Kenobim, który broniąc farmy Larsów pokonał Hetta, odcinając mu rękę i zmuszając do wygnania. Pracując jako łowca nagród A`Sharad trafił pewnego razu na planetę Sithów, Korriban, gdzie ukazał mu się duch jednego z pierwszych Sithów, upadłej Jedi Xoxaan. Przez następne niemal trzydzieści lat szkoliła go w tajnikach Sithów, przekazując mu całą, pierwotną i starożytną wiedzę. Opuściwszy Korriban Hett natknął się jednak na przygotowujących inwazję Yuuzhan Vongów, którzy pojmali go i oddali w ręce Vergere. Ta zaś, podobnie jak w przypadku Jacena Solo, próbowała go przekabacić na Ciemną Stronę, jednak Hett - chociaż potężny - miał inną wizję wykorzystania potęgi Sithów niż zrobił to później Jacen. Vergere opuściła go więc, a sam Hett uciekł i, zmodyfikowany przez Yuuzhan, powrócił na Korriban gdzie jako Darth Krayt rozpoczął kształtowanie własnego, Nowego Zakonu Sithów, co zajęło mu niemal 100 lat. W tym czasie przebywał w hibernacji, komunikując się z podwładnymi za pomocą Ciemnej Strony. Następnie zaś jego Zakon ujawnił się i zawierając czasowy sojusz z Imperium pokonał Galaktyczny Sojusz oraz Zakon Jedi, po czym objął władzę nad galaktyką.
Zastanówmy się więc. Muszę przyznać, że na początku nie bardzo uznawałem sam pomysł odnowienia się Sithów w starym, potężnym kształcie i powrotu do starych scenariuszy. Jednak pojawienie się Dartha Caedusa (czyli Jacena Solo) przetarło szlaki do powrotu Ciemnej Strony, dlatego też Darth Krayt nie jest jakby nagłym filipem z konopii. Warto jednak zauważyć, że sam Caedus kontynuował ścieżkę Dartha Vectivusa, który postrzegał Sithów nie tyle jako okrutnych i mrocznych ciemiężców, ale coś w rodzaju kontrolującej wszechświat loży masońskiej, wpływającej na zdarzenia, ale niepełniącej roli tyrana. Sam muszę przyznać, że taka wizja bardzo mi odpowiada - w sensie czegoś takiego do tej pory brakowało, ale o tym może innym razem.
Zaś wracając do samego Dartha Krayta. Jest on bezpośrednim kontynuatorem mrocznej wiedzy z początków historii, tak jak kiedyś Exar Kun czy Freedon Nadd. To wskrzeszenie starej potęgi, pełnej amuletów, czarnej magii i mistycyzmu, a także umiejętności ponad wyobrażenie. Moim zdaniem odnowienie się tego wzorca było wręcz nieuniknione - przecież dopóki istnieje Korriban i zgromadzona tam wiedza, dopóty zbłąkane dusze raz za razem będą popadać w jej sidła. W tym sensie kompletnym kretynizmem wydaje mi się niezniszczenie całej planety przez Zakon Jedi. Może uznali, że to nie w ich stylu? W każdym jednak razie Nowy Zakon Sithów jest jakby powrotem do czasów Marki Ragnosa i jednego Lorda władającego pozostałymi. Czy to dobrze? Cóż, jak dla mnie zawsze lepiej wrócić w stare buty, niż tworzyć nowe, ale złe
Tyle ode mnie, teraz pora na Wasze zdanie