L
L
Skoro już zadajesz pytanie to pochwal się, której Ty nie lubisz.
Ja natomiast nie potrafię określić tej jednej, której nie lubię najbardziej. Mam dylemat pomiędzy "Nadchodzącą burzą" a Trylogią Koreliańską.
Asturas napisał(a):
Skoro już zadajesz pytanie to pochwal się, której Ty nie lubisz.
Ja nie lubię Poza galaktykę
________
Kompletnie Cię nie rozumiem... Poza Galaktykę, jak dla mnie jest jedną z ciekawszych książek SW. Ale o gustach się nie dyskutuje...
jakoś uzasadnić, dlaczego Ci się nie podoba? Oczywiście możesz mieć swoje zdanie, ale jak dla mnie twój wybór jest trochę... dziwny.
Mój typ to zdecydowanie "Zasadzka na Korelii". Być może są gorsze książki, być może są nudniejsze, bardziej pozbawione akcji i z gorszą fabułą... ale z tych, które czytałem, zdecydowanie ta wygrywa. Dodatkowym argumentem jest to, że po jej przeczytaniu zerwałem na kilka lat z książkami SW, bo bałem się, że jeszcze raz trafię na takiego gniota i wyrzucę pieniądze w błoto.
Spotkanie na Mimban (ale można tutaj wybaczyć autorowi - był jednym z pierwszych) z tym jak Leia walczy mieczem, a Luke odcina rękę Vaderowi. Swoją drogą było to trochę nowatorskie A jeszcze bardziej nie lubie twórczości pani B. Hambly. Myślę, że uzasadnienie nie jest potrzebne... na stos!
natomiast jestem 100% fanem SW , i wszystkie książki uwielbiam , o !!
Tak jak ja
Brak krytyki. Rozumiem, że lubisz też Młodych Rycerzy Jedi, Kryształową Gwiazdę i pierwszy lepszy tytuł, który się wypowie w twojej obecności (bo nie chciało misie dalej oblewć booków )
A jeśli chodzi o mnie, to nienawidzę Zemsty Isard (inastępna
oblana) bo jest bez klimatu, bez Zsinja i wogule wyszła parodia, w której imerialni instruktorzy uczą Łotry latać ( zamiast odwrotnie)
Wszystkie przeczytałeś?
Myślę, że nie powinno się oceniać swojego "fanowstwa" po tym, co się podoba, a co nie... Niemożliwym jest, aby komuś absolutnie wszystko w uniwersum SW się podobało. Zawsze znajdzie się coś, co nie pasuje, wkurza, albo po prostu jest nudne
HMM.. ja jeszcze na nudna pozycje nie trafilem, mi sie wszystko podoba z ksiazek... (Czytalem z tych "nieslawnych" Spotkanie na Mimban, Krysztalowa Gwiazde, 2 czesci Mlodych Rycerzy, Planete Zycia..)
Możliwe, że się myliłem, ale chodziło mi raczej o całość, nie tylko o ksiązki
Definitywnie "Kryształowa Gwiazda", kto czytał ten wie dlaczego, a kto nie to niech sie trzyma z daleka.
Kilka tematow o ulubiona ksiazke juz jest, sam kiedys jeden zalozylem i go przeniesiono (n00b! : - D).
Ale skoro juz pytasz, to zdecydowanie najwiekszy wplyw wywarla na mnie "Wojna o Bacte". Ostateczna rozprawa z Lusankyia mnie po prostu porwala. Ta ksiazka byla ostatnim gwozdziem do trumny z napisem: wieczny fan Star Wars.
Nie twierdzę że mi się nie podoba....bardzo mocno.....ale dosyć....jest fajna...ale nie za bardzo mi się podoba..wole ksiażki typu Czarny Lord, Darth Maul....powiem Wam ze poprostu...mam swoich ulubionych bohaterów i o nich fajnie mi się czyta...wole powieści z NEJ choć dopiero zaczynam je czytać
nie lubię Sue, za to, że anulowała trylogię Knightfall. kill that bitch!
Sky napisał:
trylogię Knightfall
A co to?
wróciłem z tej strony i dajesz mi do niej link, wiesz? Żal.pl, połowę tekstu zasłania jakaś durna reklama!
Uważam, że wszystkie książki SW są bardzo interesujące (oprócz tych pisanych przez kobiety- wyjątkiem jest Karen Traviss). Stawiam na Mroczną Podróż napisaną przez Elaine Cunningham.
-Dziedzic Imperium-nudna książka podobnie jak cała trylogia ale "Ciemna Strona Mocy" jeszcze przejdzie tak samo jak i "Ostatni Rozkaz".
Duologia Ręka Thrawna-Powielanie starego pomysłu. Niebieskiemu admirałowi w takiej formie mówimy papa.
Kryształowa Gwiazda-Kompletna paranoja, niewiadomo o co hodzi i to Waru.
Z tego co na razie przeczytałem (tu macie co przeczytałem http://www.ossus.pl/biblioteka/Archiwista:Mini) to najgorzej według mnie wypada trylogia "Mroczne Gniazdo" a na drugim miejscu "Nawałnica" bo zbytnio przypomina Mroczne Gniazdo
Nadchodząca burza. Ja nie mogę, co za szmelc nudny...
najnudniejszą pozycją był "punkt przełomu" ... pseudo psychologiczna paplanina ciągnąca się przez pół książki po prostu mnie zanudziła.
...najmniej podobało mi się "Poza Galaktykę". Książka przypomina inne dzieła Zahna (nie czytałem "Posłuszeństwa", jakby co), czyli:
-jest napisana dobrze: no, może końcówka jest słabsza, ale mniejsza z tym
-pojawia się w niej THRAWN, a ja go nienawidzę - po tej książce jeszcze bardziej - bo ile można pisać o Chissach, o poznawaniu mentalności po sztuce i tej niestrawnej po prostu nieomylności oraz głupocie przeciwników. Bitwa z flotą Federacji Handlowej to wg mnie było totalne przegięcie.
można pisać o Luke`u Skywalkerze, Hanie Solo, Leii, Jacenie, Jainie...
O ich nieomylności i głupocie ich przeciwników...
Thrawn (ten prawdziwy, nie klon)wystąpił w czterech książkach. Policz sobie w ilu wystąpiły powyższe postacie.
Lando Carrisian, Zemsta Sithów i Ryzyko Wedge`a - Tragedia
Payback napisał(a):
Lando Carrisian, Zemsta Sithów i Ryzyko Wedge`a - Tragedia
________
przerażasz mnie ... nie podobała ci się Zemsta Sithów to jest jedna z lepszych książek by nie powiedzieć genialna
Przerażę was jeszcze bardziej, Labirynt Zła i Czarny Lord też były beznadziejne... Nie wiem co wszyscy w tym widzą... Natomiast Planeta Zmierzchu była naprawdę niezła... I z góry proszę proszę uprzejmie mnie nie wyzywać z tego powodu, ani nie nazywać żadnym nowicjuszem... Sporo już przeczytałem i po prostu mam inne zdanie niż większość i tyle...
Ja nie lubię "Planety zmierzchu", nuda i bezsens.
Mój ranking "faworytów":
1. Posłuszeństwo - No to jest totalna porażka :/
2. Zemsta Isard - WTF?!
3. Myśliwce Adumaru - mało ciekawa, wtórna
4. Nawałnica - szkoda gadać
5. Wygnanie - nuda, prawie nic to nie wnosi, i wszechobecność `emerytów`...
Schować, zapomnieć...
Nie czytałem dużo, właściwie tylko Przygody Hana Solo 3 części, 3 pierwsze części RC, TFU, SOTE, RotJ, Mroczne Widmo i jeszcze parę książek które były tak nudne, że ich nie skończyłem lub ich nie pamiętam... Z tych co czytałem najsłabsze było Mroczne Widmo, jakieś takie wykastrowane w porównaniu do filmu :/ Jak ktoś czytał, to pewnie wie o co mi chodzi...
Luke S napisał(a):
[cytat Z tych co czytałem najsłabsze było Mroczne Widmo, jakieś takie wykastrowane w porównaniu do filmu :/ Jak ktoś czytał, to pewnie wie o co mi chodzi...[/cytat]
________
Wykastrowane powiadasz...a te 2 pierwsze rozdziały z książki, których nie ujrzeliśmy w filmie to również kastracja? książkę czytałem dawno temu ale pamiętam właśnie odczucie całkowicie odwrotne że to film był wykastrowany względem książki
w książce jest dużo więcej niż w filmie. Może Luke S nie czytał Mrocznego widmo, tylko mroczne widmo opowieść filmową, która jest pozycją dla dzieci i fabuła musiała zostac skrócona.
Trylogia Mroczne gniazdo. Jest to kolejny temat w którym o tym pisze i będę pisał bo większego gówna nie widziałem. Męczę się z tym już ze trzy lata i chyba nigdy nie przeczytam.
Ale Ty dziwny Elendil jesteś, tam chociaż jakaś akcja jest, fajne rzeczy się dzieją, a nie kurde jak u Traviss , poczytaj sobie o komandosach Republiki, jak męczysz latami Mroczne Gniazdo to na RC zejdą Ci dekady .
Natomiast w Mrocznym gnieździe nie ma nic ciekawego poza holo Anakina i Padme. W kółko tylko te same schematy. Luke, Han i Leia ratują galaktykę, uciekają, walczą, a wszystko to okraszone jakimiś tępymi robalami.
I to jest piękne, próba zastąpienia robotów i kolejnych armii przypominających Imperium, albo Rebleię, jakąś pojedyncza rasą która robi bajzel w jakimś małym, ale ważnym fragmencie Galaktyki, bo chyba mi nie powiesz że w Galaktyce były tylko konflikty na miarę Wojen klonów?
`Nie lubię` to może za dużo powiedziane, ale baaaardzo dużo czasu zajęło mi przebrnięcie przez Planetę Życia. Wynudziłam się jak nigdy.
"Zasada Dwóch". Moim zdaniem jest całkowitym przeciwieństwem "Drogi Zagłady". Mi się na przykład nie podoba to, że Bane`a którego w pierwszej części mamy jako zdeterminowane i dążącego do wiedzy na własną rękę pasjonata, tutaj przerobiono na sfrustrowanego zabijakę, który przez pół książki beczy nad tym, że mu holocron nie wychodzi. I moim zdaniem w książce brak takiej... plastyki obrazu. Mamy 1000 lat wstecz, a więc niektóre opisy budowli, statków, pomieszczeń, czy obcych planet mogłyby być ciut obszerniejsze, aby można było sobie nakreślić w głowie "wahadłowiec" albo "rzeźby i obrazy". No i ta książka ma w sobie za dużo tych wątków politycznych. Po NEJ i "Dziedzictwie Mocy" mam już dość tych spisków, obalaczy republiki, itp. W pierwszej części tego nie było, a nakreślany był dokładny obraz nowego Lorda Sithów, i to było naprawdę dobrze przedstawione. W drugiej części mamy nowych, ale moim zdaniem nudnych bohaterów. Farfalla mnie wkurzał bez przerwy już nawet w pierwszej części, więc nie będę się o nim wypowiadał. Zannah? za mało było w tej książce jak dla mnie interakcji między nią a jej mistrzem, przez co nie widzę jej jako Sitha, tylko raczej jędzowatą nastoletnią Kreię/Atris. Zachowuje się tak jakby miała kompletnie w nosie "wyższe idee" starożytnych Sithów, których Bane obrał jako swoje wzorce. Wydaje się być bardziej zachwycona tym, że pokaże jej parę nowych sztuczek i da za darmo 1 lvl błyskawic więcej. Najgorsze jest jednak to o czym już wspomniałem. Dużo treści, ale trochę słabe i mało celne opisy obiektów sprawiaja, że nie mam tego przed oczami, gdy to czytam.
lubię Planety Życia. Strasznie ssie i jest po prostu nudna
Prawie całej twórczości Karen Travis dotyczącej Mandalorian czyli dwóch ostatnich powieści z serii Komandosi Republiki oraz pierwszej powieści z serii Komandosi Imperium która okazała się zarazem ostatnią książką z tej serii co przyjąłem z zadowoleniem.
PS:
Za wielki plus animowanego serialu The Clone Wars uważam zupełnie różną wizję dotyczącej kultury Mandalore.
Planeta Życia (jak na razie). Książka jest krótka, ale i tak nudna, że hej. Prze pierwsze 100 stron jest nawet fajnie, ciekawy wątek Sienara i Tarkina. Później przez 120 stron jest opis Zonamy Sekot i proces tworzenia statku. Końcówka nawet ujdzie, ale ogólnie to książka jest warta jedynie 5/10 lub gorzej.
...to przeczytałem zbyt mało książek SW, by mój punkt odniesienia był szerszy. Jednak Hirurdzy polowi mi nie podeszli. Jakoś po prostu nie przemawia do mnie opisywanie wojny w galaktyce z perspektywy lekarzy. Wątpię, bym kiedykolwiek wrócił do tej pozycji.
Uh-oh, takim ortografem i opinią skopać jedną z moich ulubionych książek Star Wars - smutno mi...
Ups, mój błąd. Byłem pewny, że napisałem poprawnie, ale się poprawię. Chodziło mi o pozycję Chirurdzy polowi. A żeby nie było off-topu - to inna książka, która mi się średnio spodobała to Żadnych jeńców. Nie jest najgorsza, ale jakoś nie ciągnie mnie do ponownego jej przeczytania.
Przeczytałem już trochę książek w SW, nie aż tak dużo, ale trochę tak. Najbardziej znienawidzoną przeze mnie powieścią w SW jest oczywiście Planeta życia. Co to w ogóle było... To się w głowie nie mieści. Jak to możliwe, by można było napisać taki gniot?! Czytałem tę książkę chyba z pół roku. Jest naprawdę beznadziejna, i nawet jak przeczytam już wszystkie książki z SW, to wątpię, czy Planeta życia kiedykolwiek spadnie na niższą lokatę w moim prywatnym rankingu najgorszych powieści z SW. Niech Moc będzie z Wami.