TWÓJ KOKPIT
0
FORUM Opowiadania

Moja Twórczość

Drascko 2007-11-17 21:33:00

Drascko

avek

Rejestracja: 2007-11-17

Ostatnia wizyta: 2007-12-05

Skąd:

Chciałbym, żebyście jakoś skomentowali część mojego opowiadania/książki . Napisałem to z miłości do SW, więc proszę o łaskę... No to oceniajcie, mówcie co źle - tylko prawdę pisać . Nie wstydźcie się mnie trochę wyprzezywać, ale to tylko odrobina tekstu. Wiem że krótkie, ale muszę sprawdzić czy coś takiego się nadaje. Myślę że błędów ortograficznych dużo nie będzie, ale patrzcie pod względem SW.

Sorry za dziwne niekiedy ułożenie, ale to prawie świeżo z Worda.
No, dość tej "czczej pisaniny".



Info: Akcja toczy się w Starej Republice dużo przed filmami SW (KotOR dalej imponuje )

STAR WARS









ROZDZIAŁ
1
Hałasy zwyczajnego wieczora na Coruscant rozdarł huk eksplozji. To znów te generatory, pomyślał Creep, alderaański senator mieszkający od niedawna na północ od gmachów administracji Coruscant. Ale szybko zorientował się, jak bardzo się mylił.
Oprócz widoku jakiegoś opancerzonego transportowca nieznanego mu typu lecącego w stronę jego posiadłości i widoku płomieni przy jednym z budynków obok, tylko przeczucie kazało mu w minucie wstukać kod i wskoczyć do kokpitu Tropiciela stojącego w hangarze. W paru sekundach już unosił się w powietrzu na napędzanym dwoma jonowymi silnikami myśliwcu.
W momencie gdy z dysz buchnęły płomienie, zobaczył jak jego posiadłość staje się kupą walących się gruzów, z racji zrzuconych tuż obok niej ładunków. To już koniec, pomyślał, ale i tym razem nie miał racji. Coś przewróciło jego maszynę i stracił panowanie nad myśliwcem. Nagle jego ciało przeszył dreszcz. Ale nie był on spowodowany strachem, lecz porażeniem prądem.
Zrozumiał, że został trafiony – prosto w generatory energii układów sterowania. Następnie, runąc w dół, zauważył torpedę pędzącą w jego kierunku. Pożegnał się z maszyną, po czym wcisnął przycisk ewakuacyjny. Ale poprzednie trafienie wyssało moc i sprawność z pojazdu.
W tej chwili jego myśliwiec był tylko przysmażoną kupą gruzów spadających w stronę niechybnej śmierci. Gdybym tylko mógł wyważyć ten właz – pomyślał. Ale i na myśli, i na czyny było już za późno. Torpeda najwyraźniej nie zamierzała odpuścić sobie takiego łatwego celu. Przynajmniej umrę szybciej – powiedział sobie w duchu Creep…
- Nie zdąża, sir. Radziłbym zająć się rozstawieniem zasadzki w sektorach od dwudziestego trzeciego do dwudziestego szóstego. Szesnastka nie potwierdziła jeszcze…
Nagle uaktywnił się ekran transmisji, ukazując przekaz oczekujący.
- Aktywuj transmisję – rozkazał pułkownik.
Ekran mignął, po czym ukazał twarz jakiegoś mężczyzny o krótkich, ciemnobrązowych włosach na pokładzie transportera nieznanej dowódcy klasy.
- Dzień dobry, dowódco. Tu Vermillion. Zgłaszam, że zidentyfikowałem blokadę Centralnej Obrony Planetarnej i szanownie proszę o jej rozwiązanie.
- Nie liczcie na nas! Najpierw detonujecie ładunki w pomocniczych generatorach mocy Coruscant, a teraz macie nam zamiar powiedzieć…
- Że w lukach bombowych naszych okrętów znajduje się pięć dwu-tonowych fuzyjnych ładunków bombowych, i że nie mamy ochoty spuszczać ich na tych mieszkańców… Coś jeszcze?
- Zniszczymy was zanim cokolwiek odpalicie! – uznał dowódca Centralnej Obrony Planetarnej.
- Skoro nasze zdania nie są w tej kwestii jednoznaczne… - skomentował Vermillion. – Tresh, załaduj i odbezpiecz nasze paczki z prezentami.
- Przyjąłem – dał się słyszeć stłumiony głos dochodzący z oddali. – Wykonano – odezwał się ten sam głos po chwili.
Pułkownik COP miał przez chwilę w oczach wizję dymiącej części miasta leżącej w gruzach i obraz ulic usłanych trupami.
- Dobrze… Drenage, odwołaj blokadę. Każ im rozwiązać szyk i wrócić na pozycje – zarządził oficer.
- Bardzo dobrze. Teraz jeszcze tylko osłony i skanery – wolałbym mieć odrobinę prywatności – zaśmiał się drugi rozmówca.
- Wykonaj, Drenage. Calisto, odblokuj i dezaktywuj skanery.
Młoda kobieta nazwana Calisto, najwyraźniej nie miała najmniejszej ochoty współpracować z agresorami, ale spojrzenie pułkownika Jake’a wyjaśniło jej wszystko.
- Dziękuję za rozmowę i spełnienie moich oczekiwań. Życzę dalszych sukcesów w pracy. Aha, a te bomby, to nie było oszustwo. Mamy tu ładunki tego typu, ale to nawet dobrze, że nie musieliśmy ich używać – zostaną na inną okazję. Nawet pana polubiłem. Mam nadzieję, że to nie nasze ostatnie spotkanie – pożegnał się Vermillion.
Zadbam o to, żebyś nie był w błędzie. Następne będzie twoim ostatnim – przysiągł sobie trzydziestoparoletni oficer COP.
Trandoshanin biegł najszybciej jak mógł, słysząc za sobą odgłosy stóp. Kamienno-durastalowy tunel nie był najlepszym miejscem na bicie rekordów w sprincie. W biegu nierzadko wpadał w półmetrowe dziury i potykał się. Til był zwinnym obcym, ale nawet dla niego napotkana przed sobą dwumetrowa permabetonowa ściana była nie lada wyzwaniem w biegu. W momencie, gdy się na nią podciągał usłyszał za sobą:
- Stać!
Po chwili poczuł na nodze blasterową błyskawicę, ale zignorował to i zeskoczył na ziemię po przeciwnej stronie przeszkody. Tam znalazł tylko zamknięte drzwi. Ledwie zdążył zauważyć, że czyjaś głowa wystaje znad jego wcześniejszej przeszkody. Wyrzucił z kabury blaster, złapał go w powietrzu kciukiem i wskazującym palcem za spust, docisnął do siebie. Rzadko pudłował, a tym razem po trafieniu z boku w okolicy skroni było po sprawie. Ciało z głośnym plaśnięciem opadło na posadzkę za murkiem. Usłyszał, że Obrońcy naradzają się, po czym paru z nich pobiegło po zgubionych po drodze kolegów. Trochę im to zajmie – uznał. Co za archaiczna nazwa, pomyślał - Obrońcy.
Oni wiedzieli, że nie ma gdzie uciec. Ale warto było spróbować jeszcze raz. Podchodząc do drzwi, nagle na czymś się potknął. Zobaczył łańcuszek z pięcioma granatami plazmowymi, parę solidnie wyglądających karabinków blasterowych, a obok nich kupkę równo ułożonych kości. Dostrzegł między nimi coś matowo pobłyskującego. Rozkopał je i odnalazł smukły metalowy srebrzystoczarny cylinder. Wszystko co znalazł, za wyjątkiem niepotrzebnych mu broni przypiął sobie do pasa. Sam nie wiedząc po co zgarnął ten podejrzanie wyglądający kawałek metalu. Nie zastanawiając się dłużej nacisnął pomarańczowo-czerwoną kulkę i przerzucił ponad permabetonową przeszkodą. Odwrócił się do ściany i przykucnął. Eksplozja nie dała chudej ścianie litości i zostawiła z niej jedynie kawałki, które permabetonowym zwyczajem jednak nadal mocno trzymały się kupy.
- Horda, odbiór – szepnął do komunikatora.
- Słyszymy cię, wracasz już do nas?
- No, mam już przynajmniej cele – mówiąc to troskliwie przetarł niebieską kartę i starannie umieścił ją w futerale przypiętym do pasa. – Otwierajcie drzwi 244-B – wyczytał z zakurzonego paska informacyjnego obok drzwi.
- Otwarte – usłyszał, po czym drzwi z wysiłkiem schowały się w panelu u góry. Przechodząc przez nie zobaczył otwarte lądowisko, ale nie stał tam jego frachtowiec, tylko kilka myśliwców.
- Nie ma was tu? - rzucił do komunikatora.
- Hm, jak drzwi 244-B, to by oznaczało, że jesteś dokładnie po przeciwnej stronie budynku na drugim lądowisku.
-Przylecicie po mnie? – mówiąc to zobaczył rozsuwające się odległe drzwi po jego lewej stronie. Wyłoniła się z nich wysoka postać odziana w czerń – Albo nie. Sam przylecę jednym z myśliwców. Czekajcie. Bez odbioru.

LINK
  • Błędzik

    Drascko 2007-11-17 21:35:00

    Drascko

    avek

    Rejestracja: 2007-11-17

    Ostatnia wizyta: 2007-12-05

    Skąd:

    Na przykład przed "Trandoshanin..." miała być przerwa - zmiana czasu i mniejsca akcji.

    LINK
  • Piszcie!

    Drascko 2007-11-22 20:14:00

    Drascko

    avek

    Rejestracja: 2007-11-17

    Ostatnia wizyta: 2007-12-05

    Skąd:

    Hmm... Przeczytało 58 osób i nikt nie miał klawiatury? Można się przecież poświęcić i od biedy napisać coś ekranówką. Pliz, napiszcie coś!

    LINK
  • No to pa

    Drascko 2007-11-23 22:05:00

    Drascko

    avek

    Rejestracja: 2007-11-17

    Ostatnia wizyta: 2007-12-05

    Skąd:

    Nikomu nie chce się pisać, to trudno. :/ Chyba sobie odpuszczę... :?

    LINK
  • No wreszcie

    Drascko 2007-11-24 11:48:00

    Drascko

    avek

    Rejestracja: 2007-11-17

    Ostatnia wizyta: 2007-12-05

    Skąd:

    Nareszcie jakiś gość sięzlitował. Pewnie Jedi po JSM .

    LINK
  • :D

    Nestor 2007-11-24 19:36:00

    Nestor

    avek

    Rejestracja: 2004-10-28

    Ostatnia wizyta: 2024-11-22

    Skąd: Lasocice

    Powiem szczerze, ja nie wiem o czym to bylo. Trudno tutaj cokolwiek oceniac. Ktos sobie leci i rozmawia o bombach, ktore de facto sa ciekawym pomyslem. Ktos sobie biegnie. I tak w kolko. Ten rozdzial czyta sie jak ksiazke telefoniczna, duzo bohaterow, zero akcji. Nie napisales jakie to realia, co to za wojna, kto jest nazejzdzca. Poza Caslito stworzyles calkiem oryginalne imiona. Popracuj nad tym tekstem, bo na razie wyglada jakby go pisalo kilka osob bez jakiego kolwiek uzgodnienia/porozumienia. : - )

    LINK
  • Dzięki

    Drascko 2007-11-30 17:58:00

    Drascko

    avek

    Rejestracja: 2007-11-17

    Ostatnia wizyta: 2007-12-05

    Skąd:

    Dzięki za koment. Przeczytałem dawno, ale nie miałem czasu odpisać (nie żebym nie docenił ). Bo to miał być naprawdę początek książki i stąd te niejasności z czasami/akcją. A Calisto gdzieś już występowała, czy jak? OK, jak napiszę coś dłuższego i lepszego (na razie brak czasu ;( ) to dam znać i ocenisz. Może być?

    LINK

ABY DODAĆ POST MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..