Rzeczywiście wygląda na to, że bedzie to najciekawszy film pod tym względem w historii. Niestety dowodzi jednej rzeczy, świat jaki znamy powoli odchodzi do przeszłości. Jakby ktoś Johnowi Fordowi, powiedział, by wysłał kamerzystę na Prerię, nakręcił widoczki, a potem w studiu się domontuje to do filmu, to pewne zastrzeliłby producenta. Teraz to, że Lucas wysyła ludzi do Nowej Zelandii, Wyspy Kanaryjskie czy Etnę - to normalka, ale wszystko co jest kręcone poza studiem, to najwyżej sceny kręcone na zewnątrz studia. Mało tego, nawet lokacje nakręcone zostają potem komputerowo poprawiane, więc W żadnym wypadku nie jest to istota lokacji jakie znamy. Jak t ak dalej pójdzie to za kilkanaście lat takie wałki jak w "Wyspie przy ulicy Ptasiej" czy "Charakterze" nie będą w ogole możliwe. No bo banda dzieciaków, która w liceum szła na religię do kościoła, nie będzie Ci przechodzić przez plan i opóźniać realizację filmu. Taa, mowa o "Wyspie". Faktycznie kręcili to Rusisowi prawie pod domem, ale to ja (może też Żyto) przełaziliśmy im przez plan. A "Charakter"? Gdzie oglądając w filmie Amsterdam, można znaleźć fragmenty Wrocławia w dodatku znane? Ile to wymagało zachodu, by zdjąć banery reklamowe dla jednego ujęcia, szyldy, powstrzymać głupio ubranych ludzi (nie w stylu epoki). I jeszcze trzymać aktorów. Przecież taki Hayden, Ewan czy Keira (czy jakby to Ricky napisał Keirunia - chyba, że to o Marunię mu chodziło), Natalie mają nawet w Polsce fanów, ktorzy beda tylko przeszkadzać. A tak, kręcisz, co Ci się nie podoba, wycinasz komputerowo. Wybijasz szyby komputerowo, okna przenosisz, budynki powiększasz, anteny wycinasz, dzwiom zmieniasz kolor, samochody zaparkowane zamieniasz na krowy itp. A na koniec kręcisz scenę na niebieskim ekranie i podpinasz pod obraz. Ale to już nie są lokacje.