...się do kompa dorwałam.
Było zaje... fajnie. Naprawdę warto było poświęcić 12 godzin na jazdę pociągiem (w sumie) żeby tam być. Dzięki wszystkim.
Przede wszystkim orgom oczywiście. Lordzie, Rusis, bez was ten spęd nie byłby możliwy. Rozumiem przyczyny, z powodu których druga połowa imprezy to było disco i, choć to nie moje klimaty, nie zamierzam nikomu z tego powodu robić wyrzutów. Zwłaszcza, że pewne rzeczy są niezapomniane (Zax wymiatający na parkiecie, szalejący Bydgoszczanie itp.).
Oczywiście dziękuję Miśkowi za przechowanie nas i ciąg dalszy imprezy. Tu również zapewniam, że niektóre odzywki niepredko zapomnę ("ugryź go w ucho i nazwij szmatą", choć to oczywiście nie Misiek, tylko już nie pamietam który z "panów" towarzyszących). Przy okazji chcę podziękować wszystkim, którzy wyrazili chęć przekimania "przybyszów z daleka", a było takich wielu: Lord, Rusis, Urthona, Sky, Ulv (co prawda na przyszłość, ale też się liczy). Mam nadzieję, że nikogo nie pominęłam, bo już mi się miesza
Całej reszcie dziękuję zbiorowo, choć pewnie powinnam zrobić inaczej, ale nie chcę nikogo pominąć. Dziękuję wam za stworzenie tego niepowtarzalnego klimatu, dla którego warto jechać taki, kawał drogi, za to, że byliście, nawet jeśli nie pogadałam (cóż, to nie do końca był mój dzień). Tych, z którymi nie pogadałam i się nawet nie przywitałam (wiem, że są tacy) serdecznie przepraszam i obiecuję, ze się poprawię następnym razem.
No i dwie małe dygresje:
po pierwsze Hal-W-Czapce i Hal-Bez-Czapki to dwie różne osoby i tylko mnie udało się to zauważyć
a po drugie Korelianie rządzą; kto jeszcze o tym nie wie (albo nie wierzy), ten się niedługo przekona