TWÓJ KOKPIT
0
FORUM Warszawskie spotkania

XXXII Spotkanie Outlandera okiem outsidera

Darth Doomsday 2007-10-29 11:22:00

Darth Doomsday

avek

Rejestracja: 2007-02-01

Ostatnia wizyta: 2013-06-28

Skąd: Augustów

Pojawiłem się. Po rozmowie z Wedgem, zobowiązałem sie napisać krótkie sprawozdanie z tego spotkania. Oczywiście nie chce mi się, ale biorąc pod uwagę rozwój środowiska fanowskiego, wymianę poglądów i informacji oraz aktywne angażowanie się w życie środowiska (nie tylko branie - jak powiedział droid we wrześniowym wywiadzie dla podcastu), piszę. Pomijając już kwestię, że "pacta sunt servanta".

Długo zastanawiałem się, jak zaprezentować temat. W konsekwencji, postanowiłem spojrzeć na to od innej strony, w nieco szerszym kontekście, poruszyć inny problem.

Sprawozdanie to kieruję więc głównie do osób nowych, rozpoczynających swoją przygodę ze światem SW, a także nieco starszych, którzy nie bardzo jeszcze wiedzą co z tym swoim zainteresowaniem zrobić.

Zacznę więc od początku.

Jak większość zapewne wie, nie byłem na żadnym konwencie, na żadnym spotkaniu. Udzielam się na forum i tyle. Moje zainteresowanie SW nie wykracza poza cztery ściany pokoju. Przyczyn jest wiele. Dojazdy, wolny czas, chęci, sens takich spotkań, finanse (wybrałem to, analizując sensowność wyjazdu na Falkon 2007 do Lublina).

Będąc w Warszawie postanowiłem zajrzeć na spotkanie tutejszych fanów. W miarę, jak zbliżał się termin spotkania, chęci oczywiście malały. Wytrwałem jednak w postanowieniu.

Mówiąc szczerze, spełniły się moje wszystkie oczekiwania. Było kilka osób, głównie "starzy wyjadacze", pograli, porozmawiali o pierdołach i poszli na colę.

Ale jest drugie dno. Nie trudno je odnaleźć. Te "kilka osób" przerodziło się w 25, gdyż ludzie pojawiali się i znikali w zależności , ile mieli czasu. Niektórzy przyszli tylko po to, żeby się przywitać i wychodzili. Inni zostawali na trochę dłużej. Tak więc jeśli organizowane jest jakieś spotkanie, nie rezygnujmy z niego tylko dlatego, że nie mamy czasu, że trwa trochę dłużej. Można wstąpić na chwilę, pokazać się, przywitać, przedstawić, rozejrzeć się i wyjść. Gdy przyszedłem, nie znałem nikogo, jednak szybko "wtopiłem się" w otoczenie. Przecież wszyscy mamy TAKIE SAME zainteresowania. Nie jest więc tak, że gadka się nie klei. Zawsze znajdzie się jakiś temat.

To, że na takich spotkaniach są "starzy wyjadacze" i każdy zna każdego, jest konsekwencją uczestnictwa w takich spotkaniach. Oczywiste jest, że jeśli na takie spotkania nie chodzę, to nikogo nie znam. Ludzie są jednak serdeczni, otwarci i pozytywnie nastawieni. Nie będzie więc tak, że staniecie w kącie, wyłączeni z rozmowy. Od razu traktowani jesteście, jak "kumpel".

Każde spotkanie odbywa się według swoistego harmonogramu. Zależy on głównie od członków. Są prezentacje (zaprezentowano pierwsze elementy zbroi szturmowca), dyskusje i wykłady. Przeważnie skupia się on jednak na grach. To może być bolączka, bo czym mogą zajmować się osoby, które ciągle spotykają się w tym samym gronie? Jako osoba, która nie interesuje się grami, mogłem jedynie pooglądać rozgrywki. Ale powodem tego jest brak napływu "świeżej krwi". Im więcej osób się pojawi, tym bardziej rozbudowany będzie harmonogram. To chyba oczywiste.

Gadanie o pierdołach. O, tutaj mógłbym pisać i pisać. Założę jednak, że moje stanowisko w tej sprawie jest znane. Wszystko jest jednak do przeskoczenia i zależy od podejścia. Przychodząc na spotkanie, przyjąłem (co jest oczywiste, że będę rozmawiał o SW, nie o polityce lub pogodzie). I poszło. Porozmawiałem trochę z Yako o książkach, sklepach w Warszawie z tematyką SW, przyszłością SW i komiksach. W przypadku tych ostatnich, spotkaliśmy się nawet z zainteresowaniem i reakcją pozostałych osób.

Dalszą część spotkania, ... przemilczę.

Ponieważ wcześniej napisałem o Falkonie 2007, tutaj dopiszę, że spora grupa z Outlandera (ok. 10 osób) przymierza się do inwazji na Lublin. Jeśli więc ktoś przymierza się do przyjazdu lub przyjścia, można to potraktować jako dodatkową zachętę.

Podsumowując. Zachęcam wszystkich do pojawiania się na takich spotkaniach. Nie tylko w Warszawie. Organizowane są one przecież w większości wielkich miast Polski. Można naprawdę miło spędzić czas, poznać nowych ludzi, dowiedzieć się kilku ciekawych rzeczy, rozwinąć swoje zainteresowanie. Wystarczy odrobina chęci i konsekwencji. Zawieść się nie powinniście.

LINK
  • Re: XXXII Spotkanie Outlandera okiem outsidera

    Hego Damask 2007-10-29 13:05:00

    Hego Damask

    avek

    Rejestracja: 2005-05-28

    Ostatnia wizyta: 2024-11-21

    Skąd: Wrocław

    Darth Doomsday napisał:
    Przeważnie skupia się on jednak na grach. To może być bolączka, bo czym mogą zajmować się osoby, które ciągle spotykają się w tym samym gronie? Jako osoba, która nie interesuje się grami, mogłem jedynie pooglądać rozgrywki.
    ________
    Hm... Nie wiem, jak jest w Warszawie, ale u nas we Wrocławiu często się gry zmieniają - są np. kalambury, konkursy wycinkowe itp. - i każdy, kto ma ochotę gra, a kto nie ma, nie gra, tylko rozmawia na przykład z tymi, którzy też nie grają. Owszem, są też ostatnio miniaturki, ale tym się zajmuje wąskie grono osób.
    Cóż, zdarza się, że się gry powtarzają, ale cóż, to jest w pewnym momencie nieuniknione wg mnie.

    Nowi - jest parę osób, które przychodzą od niedawna ale już się wciągnęły i traktowane są jak starzy bywalcy (Appo, Rav - do was mówię na przykład )

    Może powiem jak wyglądają w większości wrocławskie spotkania. Otóż najpierw realizujemy program czyli to, co Lord Sidious ma na kartce rozpisane (czyli dyskusje o SW, gry), a później spotkanie jest już
    luźniejsze, tzn. zamawiamy coś do jedzenia w knajpce, w której aktualnie jesteśmy, gadamy o SW ale też o innych sprawach i wychodzimy.

    Przepraszam za trochę chaotyczny wywód, ale jestem w pracy

    Może ktoś jeszcze z Wrocka będzie chciał coś dodać

    LINK
    • Nie zrozumieliśmy się

      Darth Doomsday 2007-10-29 13:30:00

      Darth Doomsday

      avek

      Rejestracja: 2007-02-01

      Ostatnia wizyta: 2013-06-28

      Skąd: Augustów

      "Przeważnie skupia się na grach". Nie ma znaczenia jakich. Miniaturki, RPG, czy wycinanki/kalambury (przedszkole lub świetlicę dla dzieci prowadzicie? ). Nie wnikam.

      Bardziej chodziło mi o zajęcia wymagające zaangażowania wszystkich, czynnego lub biernego. Nie tak, że część gra w RPG, część w miniaturki, a część kolorowanki maluje. W takim gronie oczywiście są osoby, które nie grają i rozmawiają pomiędzy sobą. Miałem na myśli uporządkowanie tego wszystkiego, zebranie w całość. Np. Na następnym spotkaniu porozmawiamy sobie o tym i owym. Potem odbędzie się turniej pomiędzy tym i tym. Ech. Jak to zilustrować. SPOTKANIE fanów, nie miejska świetlica.

      LINK
      • Re: Nie zrozumieliśmy się

        Hego Damask 2007-10-29 14:06:00

        Hego Damask

        avek

        Rejestracja: 2005-05-28

        Ostatnia wizyta: 2024-11-21

        Skąd: Wrocław

        Darth Doomsday napisał:
        Bardziej chodziło mi o zajęcia wymagające zaangażowania wszystkich, czynnego lub biernego. Nie tak, że część gra w RPG, część w miniaturki, a część kolorowanki maluje. W takim gronie oczywiście są osoby, które nie grają i rozmawiają pomiędzy sobą. Miałem na myśli uporządkowanie tego wszystkiego, zebranie w całość. Np. Na następnym spotkaniu porozmawiamy sobie o tym i owym. Potem odbędzie się turniej pomiędzy tym i tym. Ech. Jak to zilustrować. SPOTKANIE fanów, nie miejska świetlica.
        ________
        Plan spotkania jest. Jak przeglądniesz wątki o wrocławskich spotkaniach, to zawsze Lord Sidious lub Rusis pisze, co będzie na następnym spotkaniu - o czym rozmowa, jakie gry itp.

        Twoja wizja, żeby wszyscy uczestniczyli w spotkaniu czynnie lub biernie, jest całkiem sympatyczna, ale czy realna? Wątpię. Jak kogoś nie interesuje uczestnictwo w grze, to przecież go nie zmusisz. Jeśli kogoś nie interesuje to, co się dzieje w grze, to jego sprawa Może akurat na następnym trafi się jakiś punkt programu czy gra, w której będzie uczestniczyć

        LINK
        • Re: Re: Nie zrozumieliśmy się

          Hego Damask 2007-10-29 14:12:00

          Hego Damask

          avek

          Rejestracja: 2005-05-28

          Ostatnia wizyta: 2024-11-21

          Skąd: Wrocław

          Urthona napisał:
          Jeśli kogoś nie interesuje to, co się dzieje w grze, to jego sprawa
          ________
          to znaczy w tym zdaniu chodziło mi o kibicowanie drużynie, żeby nie było że się powtarzam

          LINK
    • Re: Re: XXXII Spotkanie Outlandera okiem outsidera

      Taraissu 2007-10-29 20:03:00

      Taraissu

      avek

      Rejestracja: 2005-12-29

      Ostatnia wizyta: 2017-03-31

      Skąd: Wrocław

      Kraina miodem i mlekiem płynąca? A to dobre To może najpierw sprostuję:

      Urthona napisał(a):

      Hm... Nie wiem, jak jest w Warszawie, ale u nas we Wrocławiu często się gry zmieniają - są np. kalambury, konkursy wycinkowe itp. - i każdy, kto ma ochotę gra, a kto nie ma, nie gra, tylko rozmawia na przykład z tymi, którzy też nie grają.


      Nie chciałabym sie czepiać, ale parę miesięcy temu gdy zapytałam w imieniu Jenth : "Co jeśli ktoś nie ma ochoty brać udziału w konkursie?" zostałam obdarzona bardzo chłodnym spojrzeniem prowadzących i poczęstowana komentarzem: " To po co przychodził"

      Nowi - jest parę osób, które przychodzą od niedawna ale już się wciągnęły i traktowane są jak starzy bywalcy (Appo, Rav - do was mówię na przykład )

      Ale też jest wielu takich, którzy już nie wrócili, bo grupa była zbyt hermetyczna.


      Może ktoś jeszcze z Wrocka będzie chciał coś dodać

      A i owszem Doomsday ma rację, warto przyjść na takie spotkanko, choćby na chwilkę, żeby zamienić kilka słów, wymienić pozdrowienia. To ważne dla istnienia takich grup, ale i samych fanów. Poczucie przynależności wpływa budująco i motywująco na jednostkę, a także pozytywnie na spoistość grupy. I przychylam się do Doomsday`owej teorii, że im więcej osób/punktów widzenia, tym bogatszy program...fajnie gdyby tak było w rzeczywistości, jednak elastyczność to chyba najsłabszy punkt takich spotkań, a szkoda

      LINK
      • I o to właśnie chodzi

        Darth Doomsday 2007-10-30 08:48:00

        Darth Doomsday

        avek

        Rejestracja: 2007-02-01

        Ostatnia wizyta: 2013-06-28

        Skąd: Augustów

        Nie zamierzałem się tutaj spierać, jakie spotkania są ciekawsze i lepiej zorganizowane. Gdzie jest różowo i kolorowo, gdzie tak nie jest. Wyszedłem z założenia, że tak jest wszędzie i bardzo się nie pomyliłem. Taka tendencja, czy proces i jest to nieuniknione.

        Organizatorzy mogą mieć najlepsze chęci, mogą zaplanować najlepszy program, ale nie są w stanie pewnych rzeczy przeskoczyć. Najważniejsze jest podejście samych członków. Bo tutaj również zakładam, że organizatorzy starają się zainteresować, zachęcić, pobudzić osoby, które na takie spotkanie przyszły. Zakładam, że Lord Sidious przygotowując program, ma na celu rozbudowę i rozwijanie fandomu, nie zgranie sobie od Miśka najnowszej płyty Dody. Ale jeśli zaczynają tworzyć się małe kliki (4 osoby zaczynają przymierzać się do gry, 2 osoby dyskutują o ostatnio obejrzanym filmie, 3 osoby gdzieś znikają, 6 wymienia się doświadczeniami, a 2 biorą udział w programie) - to jak postrzega to ktoś nowy? Co widzi i jak na to reaguje? Nikogo nie zna, gdzie się podpiąć, z kim zagadać? Można sobie postać, popatrzeć, poudawać głupa i cichutko wymknąć się w jakimś momencie. Issu, dobrze to ujęłaś. Statystyki. Ile osób nie przyszło na kolejne spotkanie? Jeśli przyjmiemy politykę, olewamy każdego, tylko najbardziej uparci (pojawili się 3x) są godni naszej uwagi - oczywiście ma to sens. Tylko czy tak powinno to działać?

        Tutaj drobne sprostowanie, dla zainteresowanych, którzy to czytają. W powyższym tekście oczywiście trochę wyolbrzymiłem (nie bardzo jednak). Na każdym spotkaniu spotkacie się z zainteresowaniem. Zawsze ktoś do was podejdzie i z wami porozmawia. "Ktoś", kto będzie starał się was wprowadzić, zachęcić (bo zniechęcić się można bardzo szybko). Teraz to już do was zależy kolejny krok. Albo górę weźmie rozczarowanie i na następne spotkanie już nie przyjdziecie. Albo (do czego gorąco zachęcam) pojawicie się na kolejnym spotkaniu. "A wpadnę się tylko przywitam z Ktosiem". Bo wówczas nie podejdą do was dwie osoby, ale cztery. Na kolejnym 8 itd. A wtedy .... I im was więcej będzie.


        Postaram się to zilustrować, bo na przykładzie lepiej będzie to zrozumieć. Posłużę się Nickami tylko dla przykładu, więc się nie bulwersujcie. To tylko w celach ilustracyjnych.

        Sidious przygotowuje plan spotkania. Na spotkanie przychodzi Sidious, Wedge, Issu i Urthona. Co robimy? Gramy, o czymś tam porozmawiamy. Przychodzi taki Doomsday, Ricky, Shadeo, Nestor i Otas. Postoją, popatrzą i na następne spotkanie nie przyjdą. Jak wygląda to drugie spotkanie? Tak samo jak pierwsze.

        Załóżmy jednak, że te pięć nowych osób przyjdzie na to drugie spotkanie. Jesteśmy już jako tako rozpoznawalni. Ricky coś tam pogadał z Sidiousem. Nestor zbiera figurki i porozmawiał z Wedgem, bo to zapalony gracz. No powiedzmy, że to drugie spotkanie było takie same, ale tym razem więcej czasu poświęcono na rozmowę. Umówiono się na trzecie spotkanie.

        Jak będzie ono wyglądało? Sidious układając harmonogram pomyśli: "Ricky nie wie nic o Thrawnie. Już dwa razy o tym rozmawialiśmy. A zrobię prezentację, Urthona mi pomoże". Na trzecim spotkaniu jest więc omawiana trylogia Thrawna. Ricky go poznaje, Shadeo przypomina, Doomsday pogłębia wiedzę. Jest dyskusja, jest super. Więc Wedge pomyśli wtedy: "coś zrobię też dla Nestora. Powiedzmy, reguły gry, nowości, ciekawostki. Gdzie może znaleźć miniaturki. Na czwartym spotkaniu to przedstawię". Na tym czwartym spotkaniu Nestor pozna podstawy, ale i Otas pomyśli: "O coś takiego jest super, to coś dla mnie".

        Nie byłoby to możliwe, gdyby te pięć osób na spotkania nie przychodziły. O ileż ciekawsze stają się takie spotkania. Więc tak. Im więcej osób/punktów widzenia, tym bogatszy program. Elastyczność jednak nie jest obecnie najsłabszym punktem spotkań, tylko frekwencja. To frekwencja wymusza elastyczność. Jeśli spotyka się stałe grono, nie ma potrzeby elastyczności.

        Recepta jest tylko jedna.
        PRZYCHODZCIE NA SPOTKANIA.

        Niezależnie od płci, wieku, wyznania, wykształcenia. PRZYCHODZCIE NA SPOTKANIA. A bądźcie uparci. PRZYCHODZCIE NA SPOTKANIA. A trujcie, że wam się nie podoba. PRZYCHODZCIE NA SPOTKANIA. A namawiajcie do wysiłku. PRZYCHODZCIE NA SPOTKANIA. Przede wszystkim jednak, sami wychodźcie z inicjatywą. Proście o pomoc, a będzie wam dana. W podanym przykładzie: czy Sidious lub Wedge będą chętni do przygotowania nowego harmonogramu? Naiwnie zakładam, że tak. Szczerze? Nie. Nigdy nie uwierzę. Oni są zadowoleni, że mogą sobie pograć. W domu pooglądam sobie telewizję, a nie będę przygotowywał głupi wykład o Thrawnie, od którego mnie już mdli. WASZA OBECNOSC tą zmianę jednak WYMUSI. Niechętnie, bo niechętnie przygotują jednak te prezentacje. I na koniec dnia będą jednak zadowoleni, że to zrobili.

        LINK
        • Zgadzam się

          Kasis 2007-11-08 16:31:00

          Kasis

          avek

          Rejestracja: 2005-09-08

          Ostatnia wizyta: 2024-11-21

          Skąd: Rzeszów

          z tym co napisałeś w tym temacie. Ważne jest by ludzie przychodzili na spotkania, bo przecież od tego one zależą i to pozwala się im rozwijać, ale... Jest coś jeszcze.
          Rozumiem, że gdy nie zna się na początku nikogo czy jest się z natury nieśmiałym to można czuć się onieśmielonym na spotkaniu. Jednak bywa tak, że niektórzy są wyjątkowo "oporni" jeśli chodzi o współpracę. Bo nawet gdy próbuje się z nimi porozmawiać to ciężko jest coś z nich wyciągnąć. Czasami rozmowa kończy się na zdawkowych "tak", "nie". I kiedy rozmawiają np. 3 osoby a reszta tylko słucha to zawsze się zastanawiam: interesuje ich to? nudzą się? głupio im tak po prostu wyjść? a może po prostu nic o tym nie wiedzą i chcą się dowiedzieć? ale dlaczego w takim wypadku o nic nie spytają? Wiem, że niektórzy potrzebują czasu żeby się rozkręcić, poczuć swobodniej w nowym towarzystwie, ale jak długo to może trwać??
          Przychodzenie na spotkanie to jedno, ale bardzo ważne jest pomaganie w rozwoju tych spotkań. Bo jak długo dwie-cztery osoby są w stanie wymyślać kolejne programy? Skąd mają wiedzieć na ile tematyka będzie trafiona, gdy często na różne pytania odpowiada im cisza? Oprócz samej obecności na spotkaniu potrzebna jest też inicjatywa, choćby najmniejsza.

          Gdy czytałam ten temat to postanowiłam wykorzystać pewien stary pomysł w celu "rozkręcenia" spotkań. Zrobię to na najbliższym spotkaniu i podzielę się potem spostrzeżeniami Może wtedy inni też zechcą go wykorzystać.

          LINK
  • ...

    TheMichal 2007-11-08 16:46:00

    TheMichal

    avek

    Rejestracja: 2004-05-12

    Ostatnia wizyta: 2019-12-09

    Skąd: Warszawa

    w sumie może i ja się pojawię na takim spotkaniu w niedalekiej przyszłości...

    LINK

ABY DODAĆ POST MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..