Witajcie! Chciałbym przedstawić wam fragment mojego opowiadania. Wiem, że nie nie jest ono idealne i dlatego je tu wstawiam. Chciałbym uzyskac od doświadczonych pisarzy kilku porad, bo chcę napisac coś większego. Prosze tylko żebyście nie byli zbytnio krytyczni, bo to źle na mnie wpływa Pokażcie mi gdzie robię błędy i jak je mogę poprawić! Będę wdzięczny.
Vraten Ra’gha- Mistrz Jedi rasy Bothan stał z założonymi rękami na mostku olbrzymiego krążownika Republiki typy Venator. On, kilku innych Jedi oraz spory oddział żołnierzy-klonów zostali wysłani z misją rozgromienia ukrywającej się dużej armii Separatystów. Zwiadowcy Republiki odkryli, że ukrywają, się na pewnej nieznanej i niezbadanej planecie w Odległych Rubieżach. Mając tam swoją bazę, mogli łatwo przeprowadzić atak na pobliskie planety. Zadaniem Vratena było zlokalizowanie i zniszczenie tej armii zanim zdążą przeprowadzić kolejne ataki.
-To tutaj.-powiedział Vraten do pilotów.
Wyciągnął rękę przed siebie pokazując małą zieloną plamkę na tle czarnej przestrzeni kosmicznej.
-Współrzędne, które podali zwiadowcy pasują.- odpowiedział klon.
-Świetnie. Musimy się teraz dostać na powierzchnię planety niezauważeni.
-Tak jest sir!
Lecieli w stronę planety tak długo, aż zakryła ona całe pole widzenia osób przebywających na mostku.
-Niebawem wejdziemy w atmosferę.- poinformował jeden z klonów.
Mistrz kiwnął głową.
-Sir! Na radarze pojawił się obcy obiekt!
-Separatyści?!
-Tak. To ciężki krążownik typu Providence w otoczeniu chmary myśliwców Tri.
Flota Separatystów wyszła właśnie z nadprzestrzeni. Vraten i jego żołnierze zostali wykryci. Spełnił się najczarniejszy scenariusz.
-Jakie rozkazy generale? Stajemy do walki?
-Nie!- zaprzeczył Vraten- Leć dalej! Zgubimy ich na powierzchni planety.
-Tak jest sir!
Separatyści rozpoczęli ostrzał. Pociski rozbijające się o krążownik Republiki powodowały kołysanie się statku. Atak zaczął się nasilać.
-Nie wytrzymamy długo takiego silnego ataku!- oznajmił pilot.
Nagle potężna eksplozja spowodowała duży wstrząs. Statek niepokojąco przechylił się.
-Straciliśmy silnik!- krzyknął pilot.
Statkiem wstrząsnęła kolejna, podobna eksplozja.
-Straciliśmy kontrolę! Spadamy bezwładnie w stronę planety! Generale Ra’gha!
Vraten wiedział co robić.
-Komandorze Anarban!- zawoła do klona w pancerzu ozdobionym niebieskimi elementami.- Wszyscy mają udać się do hangaru! Weźcie wszystkie myśliwce i kanonierki! Ewakuować wszystkich! Nie wdawajcie się w walkę! Musicie ich zgubić! Spotkamy się w miejscu, gdzie spadnie wrak! Przekaż tą informację każdemu!
-Tak jest sir!
-Niech Moc będzie z nami! Ruszać się!
Mostek opustoszał. Wszyscy wybiegli na korytarz i skierowali się ku hangarowi. Wszędzie było słychać przenikliwy dźwięk syren alarmowych. Vraten mijał wielu biegnących żołnierzy-klonów. Panował straszny harmider. Kolejne wstrząsy zatrzęsły statkiem. Vraten był już nie daleko. Gdy wybiegł zza kolejnego zakrętu, ujrzał duże prostokątne drzwi. Otworzyły się natychmiast gdy tylko się do nich zbliżył.
Był już w hangarze. Do jego uszu dotarł wielki hałas towarzyszący odlatywaniu dziesiątek myśliwców ARC-170 oraz kanonierek typu LAAT. W przechylonym pomieszczeniu manewr odlotu był znacznie utrudniony. Jeden z ARC-170 wybuchł po zderzeniu ze sklepieniem hangaru. Vraten zasłonił ręką twarz, aby nie zostać uderzonym odłamkiem stali.
Rozejrzał się i dostrzegł swój biało-niebieski myśliwiec Eta-2 Actis. Zerwał się do biegu w jego stronę. Robiło się coraz niebezpieczniej. Ewakuację utrudniały otaczające krążownik myśliwce Tri. Mistrz Ra’gha miał nadzieję, że nie zginęło wielu żołnierzy, ani Jedi.
Gdy Vraten dotarł do swojego myśliwca, wskoczył na jego skrzydło. Chciał otworzyć kabinę, ale kolejny potężny wstrząs uniemożliwił mu to. Krążownik przechylił się w lewą stronę. Vraten spadł ze swojego myśliwca. Upadł na podłoże, które powoli stawało w pionie. Zaczął zsuwać się w stronę ściany.
W hangarze pozostało już niewiele statków. Wszystkie kanonierki LAAT opuściły już krążownik. Pojedyncze, ostatnie ARC-170 startowały obijając się skrzydłami o różne przeszkody. Myśliwiec Vratena- ostatnia szansa jego ratunku, zaczął zsuwać się w jego stronę.
„Tylko nie to!”- pomyślał Bothanin.
Ostatkami sił, użył Mocy i odskoczył unikając zderzenia z Eta-2. Następny wstrząs zarzucił Vratenem. Upadając mocno uderzył się w głowę. Stracił przytomność.