...efektów specjalnych - to nieprawda, że Polacy nie nauczyli się niczego od czasów Wiedźmina. Powiedziałbym nawet, że już wtedy byli na o wiele większym poziomie, a problem tkwi gdzie indziej - nie w braku grafików i speców od efektów, a w mentalności twórców polskich. Nie wiem kto reżyserował i zajmował się ogólnie (produkcja etc.) Twierdzą Szyfrów, ale widać po niej chore założenia polskiego kina - zróbmy film (serial, nieważne, tyczy się do całej kinematografii) jak najmniejszym nakładem kosztów, ale żeby też nie wyglądał strasznie źle. Myślenie w stylu "po co mam przeznaczać XXXXX pieniędzy na kilka kolejnych ujęć z rozbudowanymi efektami specjalnymi, skoro mogę je wydać na zatrudnienie kilku kolejnych statystów i dokupienie paru mundurów, albo w ogóle zaoszczędzić i nic nie robić, bo i tak nikt nie zauważy". Ameryka i reszta świata myśli jednak zupełnie inaczej, przeznaczają ogromne sumy (producenci, studia) na efekty, ich opracowywanie, nowe technologie itp. Bywa też, że wynajmują polskich speców - tak, Polacy pracowali nad wieloma filmami amerykańskimi i często nawet nie byli wymienieni w napisach. Już od dość dawna w polskim światku filmowym krążą ploty, jak to zespół Polaków robił część efektów do filmu amerykańskiego pokroju co najmniej Bonda, lecz wszystko było top secret - nie zostali wymienieni w napisach końcowych, zabroniono im też o tym mówić komukolwiek pod groźbą kar pieniężnych (podpisywali specjalne umowy), ale i tak ktoś wypaplał... czy to prawda to nie wiem, nie wiem też dokładnie dlaczego niby to wszystko było takie ściśle tajne, ale wracając z (prawdopodobnie) mocno ubarwionych faktów do realnego świata to i tak widać, że mamy duży wkład na całym świecie Tylko nie w Polsce i to jest smutne Ja czekam aż wymrą te wszystkie Wajdy () i inne stare dziady, wejdą na ich miejsce nowi, młodzi ludzie pełni pomysłów i zrobią wreszcie coś z tym fantem