Przemówiłby wcześniej, ale układał podziękowania za Dagobah 2007
Zaczniemy może od tego, co jest chyba największym nieporozumieniem w tym pomyśle, czyli do analogii do Klubu Millenium. A ściślej do formy, jaką ma przybierać ta analogia. Otóż nie bez powodu na Forum Bastionu nie ma rang, a ilość postów podawana jest wyłącznie w profilach (w przeciwieństwie do for opartych o phpB. Chodzi o to, żeby właśnie nie wywoływać niepotrzebnych podziałów na fanów lepszych i gorszych. Klub Millenium był inicjatywą oddolną, będącą odpowiedzią na pewne społeczne zapotrzebowanie, i w zasadzie nic więcej. Osobiście wątpię, żeby każdy z tych 60 milleniaków budził się rano i pierwszą jego myślą było, jaki jest szczęśliwy, bo ma na Bastionie ponad 1000 postów. Tym bardziej, że wśród tych ludzi są tacy, którzy mają różne (często osobliwe) opinie, ale nie ma ani jednego przypadkowego buca (i wiem w tej chwili, co mówię; nawet taki Otas, który urósł w siłę na offtopach, wniósł bardzo dużo w to Forum). A bariera 1000 postów dla kogoś, kto pisze regularnie, a sensownie, nie jest żadną przeszkodą, tym bardziej, że jest wielu userów powyżej 5000. Także de facto KM nikogo nie faworyzuje.
Abstrahując zupełnie od pomysłu zrzeszania się w opozycji do nielubianego przez siebie usera i na tym budowania jakichś podziałów, bo to, nawet - a właściwie zwłaszcza - jako argumentacja za powstaniem czegokolwiek, jest chybione z definicji, co jednakowoż już dobitnie podkreślił Gufi.
Kolejna rzecz związana z Klubem Millenium to to, że w zasadzie nie wychodzi on na Forum poza poświęcony mu temat, a i na spotkaniach w realu wątek ten podnoszą z reguły Ci, których jeszcze tam nie ma (ale to na zupełnym marginesie). Właśnie po to, żeby nie robić bezsensownych podziałów, bo zaiste (o czym za chwilę) wielu fanów z różnych przyczyn nie może spotykać się z sobie podobnymi. Dlatego jeśli KK miałby zadziałać, to nie powinien wychodzić poza ten wątek. Fani, którzy czują się lepsi, i tak będą się czuć lepsi, czy piją Pepsi, czy nie piją Pepsi, ale nikogo (bez względu na prywatne preferencje) nie można gnoić, bo to Forum jest dla wszystkich.
Teraz kilka słów na temat wartościowania fanów właśnie. Rzecz w tym, że wbrew pozorom nie wszędzie w Polsce są spotkania fanów. Warmińsko-Mazurskie to konwentowa czarna dziura, chociaż fani tam są. Kraków też nie jest zmobilizowany, nikt nic nie robi w Łodzi, we wschodniej Polsce w zasadzie nie ma już spotkań. Rzeszów - chociaż prężny - ma daleko wszędzie, zaś często jest tak, że inicjatywy spotkań po prostu nie wypalają (vide Podlasie czy Jelenia Góra). O zbyt młodych fanach nie wspominam, bo to oczywiste. Dlatego też ci ludzie, którzy po prostu nie mają warunków, by przybyć na spotkania, konwenty itp. nie mogą czuć na Forum presji kolesiów z realu. No i zabawa powinna być dobrowolna, rzecz jasna (tzn. żeby nikt nie liczył punktów LS-owi, jeśli on sam tego nie zechce).
Wreszcie kwestie techniczne, a więc punktowe. Na początek kwestia Hala, czyli: czy ma on liczyć spotkania poznańskie jako lokalne czy pozalokalne? Co zrobić ze spotkaniami niemającymi stricte fanowskiego charakteru, jak występy fanów na WOŚP, gorzowskie flashmoby itp.? Chociaż flashmoby jeszcze można podpiąć pod spotkania lokalne, ale co z takimi akcjami, jak promocja SW w Szczecinie? Niby to samo, co we Wrocku, ale przecież poza regionem. Od któego roku Pilcho jest Endorem? Czy wreszcie najważniejsze, jak liczyć takie akcje, jak działalność S.W.A.T. czy nawet Legionów, która jest fanowska, jak diabli, ale nastawiona na promocję SW na zewnątrz? Olać ich nie można, więc ile dać im punktów? Dywagacje po części czysto teoretyczne, ale takie kwestie mogą się pojawić, wypadałoby je więc zawczasu rozpatrzeć.
No, to tyle wątpliwości związanych z tym pomysłem. Teraz powiem Wam, dlaczego jestem na tak i (po ich uwzględnieniu) będę bronił Klubu konwentowicza jak własnego miodu.
Pierwszy powód to to, o czym już powiedział Nestor, a co udowodniło Dagobah 2007; na Forum Bastionu pisują ludzie z całej Polski, sam Bastion ma najwięcej aktywnych użytkowników i generalnie prezentuje dużą otwartość na nową krew, ale w realu faktycznie, najbardziej zmobilizowane są fankluby z południowo-zachodniej Polski. A i tu się okazuje, że w porównaniu z innymi działami lokalnymi jest to mobilizacja niewielka. Zwłaszcza przy potencjalnie widocznych na spotkaniach lokalnych mocach przerobowych. A faktem jest - i to faktem bezsprzecznym, bo mającym podłoże psychologiczne - że jeśli cokolwiek ma być scementowane w fandomie, to może to być scementowane tylko w realu. To też udowodnił konwent Dagobah 2007 - ci fani, którzy działają aktywnie w realu, są brani bardziej poważnie (przede wszystkim dlatego, że znani osobiście) od nawet najaktywniejszych fanów z sieci. Na tym poziomie rozwoju polskiego fandomu jest tak, że znajomości i relacje już się potworzyły, głównie w oparciu o real, toteż jeśli coś ma się tam tworzyć dalej, to tylko poprzez real właśnie. Więc jeśli coś takiego, jak Klub konwentowicza, zmobilizuje szeregi, to będzie ekstra.
No i drugi powód, czysto już psychologiczny. Na Imperiadach tworzone są statystyki i są fani (jak chociażby Leo), których to mobilizuje do przychodzenia, wiec jeśli zrobić coś na kształt statystyk globalnych, efekt ten też winien być bardziej globalny. Z tego, co wiem, na tym mniej wiecej polega mobilizacja niektórych ośrodków fanowskich na północy. To może zadziałać. No i może byłoby więcej okazji do spotkań ze świetnymi i wartościowymi ludźmi, którzy normalnie są poza zasięgiem.
No, to chyba tyle. Myślałem, czy by nie podliczyć sobie jeszcze punktów, ale późno się zrobiło, więc idę w kimę. Dobranoc.