TWÓJ KOKPIT
0

„Gwiezdne Wojny: Nowa Nadzieja” - relacja z koncertu :: Muzyka

autor: Vergesso


Film z muzyką na żywo – relacja z koncertu w Gdańsku, który odbył się dnia 12 października 2018 r.

Muzyka filmowa – ciężko dzisiaj sobie wyobrazić filmy bez muzyki ilustrującej nam obraz, a już zwłaszcza w sytuacji, w której jest ona równie znakomita, jak oglądany przez nas film. Dokładnie to samo można powiedzieć o muzyce z „Gwiezdnych Wojen” napisanej do epizodów I-VIII przez Johna Williamsa – czymże byłaby saga bez przygrywającego nam Marsza Imperialnego w tle albo bez utworu „Battle of the Heroes” który słyszymy podczas pojedynku Obi-Wana i Anakina na Mustafar? Już sama możliwość odsłuchania ścieżki dźwiękowej do ulubionego filmu nagranej na płycie jest czystą rozkoszą, trudno więc się dziwić, że jeszcze większą frajdę daje odsłuchanie takiej muzyki na żywo w wykonaniu orkiestry symfonicznej.

W roku 2017 Lucasfilm ogłosiło całą serię koncertów odbywających się na całym świecie, na których można zarówno obejrzeć Epizod IV: Nowa Nadzieja, a także – albo raczej, „a przede wszystkim – w czasie seansu posłuchać całej muzyki z filmu zagranej przez orkiestrę symfoniczną. Po przeczytaniu tej wiadomości z niecierpliwością oczekiwałem jakichkolwiek informacji o takich koncertach w Polsce. Na szczęście w roku 2018 ogłoszono, że w naszym kraju odbędą się aż 4 takie koncerty: w Warszawie, w Krakowie, we Wrocławiu oraz w Gdańsku. Jako, że najbardziej zainteresował mnie właśnie koncert w Gdańsku, pozostało jedynie zakupić bilet i czekać do 12 października, kiedy to właśnie w gdańskiej ERGO Arenie koncert się odbywał.

Na koncert muzyki filmowej granej przez orkiestrę symfoniczną należy ubrać się – przynajmniej moim zdaniem – elegancko, a przynajmniej przyzwoicie. Pozostało jedynie pytanie, czy włożyć cały garnitur, czy samą marynarkę z jakimś gwiezdnowojennym akcentem, czy może jednak samą koszulę. Uznałem, że najlepiej się tutaj pokierować hierarchią ulubionych epizodów Star Wars od najlepszego do najsłabszego, czyli:
- Zemsta Sithów – jako, że jest to mój ulubiony epizod SW, to na koncert włożyłbym najlepszy garnitur;
- Powrót Jedi oraz Imperium Kontratakuje – jako, że są to moje odpowiednio drugi i trzeci ulubiony epizod SW, to na koncert włożyłbym drugi najlepszy garnitur;
- Nowa Nadzieja oraz Mroczne Widmo – jako, że są one w dalszej kolejności ulubionych epizodów SW, to założyłbym tutaj najlepszą marynarkę, ale bez garnituru;
- Ostatni Jedi oraz Atak Klonów – jako, że oceniam je jako jedne ze słabszych epizodów SW, to włożyłbym tutaj dopiero drugą najlepszą marynarkę (bez garnituru).
Kierując się więc powyższą listą, założyłem na koncert muzyki z „Nowej Nadziei” najlepszą marynarkę bez reszty garnituru. Pozostaje jedynie pytanie, czy skoro nie przepadam za VII epizodem „Przebudzenie Mocy”, to czy na koncert ścieżki dźwiękowej z tego filmu założyłbym jedynie samą koszulę bez jakiejkolwiek marynarki, ale takie dywagacje pozostawię do momentu, kiedy będzie okazja wziąć w takowym koncercie udział.

Po przybyciu do Ergo Areny zauważyłem, że najczęstszym ubiorem który dominował, było połączenie marynarka + gwiezdnowojenna koszulka z logiem Star Wars, motywami miecza świetlnego oraz postaciami ze Star Wars. Oczywiście były też osoby, które nie zawracały sobie głowy marynarkami i przyszły w samych koszulkach lub sweterkach. Na koncert w Gdańsku nie wykupiono wszystkich biletów, co można było zaobserwować na hali koncertowej, że pozostało całkiem sporo wolnych miejsc – prawdopodobnie wynikało to z dwóch kwestii. Pierwszą kwestią jest mała popularność takich wydarzeń w Polsce, a szkoda, bo osobiście mogę polecić takie koncerty każdemu. Drugą kwestią natomiast jest cena biletów, które nie należały do najdroższych, ale też nie były tanie – zauważyłem to w czasie szukania chętnych do wyjazdu na koncert wśród znajomych, gdzie jednym z czynników odstraszających od wyjazdu była właśnie cena. Największy problem z odstraszającymi cenami biletów zaobserwowałem w czasie koncertu Jamesa Newtona Howarda – znakomitego kompozytora muzyki filmowej, który napisał ścieżki do takich filmów, jak „Adwokat Diabła”, „Igrzyska Śmierci”, „Fantastyczne Zwierzęta i jak je znaleźć” czy „Atlantyda. Zaginiony Ląd”. Na koncercie tego kompozytora w Krakowie w 2017 r., który osobiście dyrygował orkiestrą symfoniczną, można było odnieść przykre wrażenie, że zaledwie połowa biletów na koncert została sprzedana – a przecież od ilości sprzedanych biletów zależy, czy takie wydarzenia będą się odbywać w naszej ojczyźnie w przyszłości. Dokładnie o to samo można spytać w przypadku koncertów muzyki z „Nowej Nadziei” – to właśnie od ilości sprzedanych biletów zależy, czy odbędą się w Polsce takie koncerty muzyki z kolejnych epizodów (zresztą to kwestia koncertów nie tylko w Polsce, ale i na świecie).

Nadszedł moment rozpoczęcia koncertu – wejście orkiestry symfonicznej, przywitanie brawami oraz rozpoczęcie filmu. W tej sytuacji chciałbym podkreślić, że nie tylko była możliwość posłuchania muzyki na żywo, ale też po raz pierwszy miałem okazję obejrzeć „Nową Nadzieję” na wielkim ekranie – mimo, że widziałem ten film tysiące razy, to zawsze na „małym ekranie”. Nie wiem jak to jest możliwe, ale mimo że obejrzałem ten film po raz tysięczny któryś, to cieszyłem się w czasie seansu, jak małe dziecko. Może to kwestia możliwości obejrzenia na wielkim ekranie, a może to prostu magia Gwiezdnych Wojen, gdzie niezależnie od ilości seansów zawsze jest ta sama „radocha” przy oglądaniu filmów? Pytanie pozostawiam każdemu do odpowiedzi.

W czasie koncertu byłem ciekaw, jak bardzo muzyka grana na żywo będzie odbiegać od słuchania jej w czasie filmu w domowym zaciszu. Okazało się, że orkiestra znakomicie się spisała – tylko w niektórych miejscach słyszałem pewne subtelne różnice w wykonaniu poszczególnych utworów, natomiast zdecydowania większość koncertu została znakomicie wykonana – chociaż trudno się dziwić, jako że muzyka była wykonywana przez Praską Orkiestrę Symfoniczną, a to jest klasa sama w sobie. Zdecydowana większość seansu to był film z dźwiękiem i dialogami, ale bez muzyki, jako że ta była grana przez orkiestrę. Film, który dobrze znamy, bez żadnych zmian – jak zawsze Luke Skywalker uratował Leię, jak zawsze Alderaan został zniszczony przez Gwiazdę Śmierci oraz jak zawsze Chewbacca nie otrzymał medalu. Zupełnie inaczej jednak było w czasie scen w kantynie w Mos Eisley – tutaj muzycy nie grali, a zamiast tego przyciszona muzyka leciała bezpośrednio z filmu, prawdopodobnie dlatego, że ciężko byłoby wykonać kropkę w kropkę kantynowe utwory.

W scenie schwytania Sokoła Millenium przez Gwiazdę Śmierci nastąpiła przerwa, w czasie której była okazja zakupić sobie kieliszek wina do wypicia przed drugą częścią koncertu, a nawet w czasie koncertu. I to był niestety problem – bo w czasie przerwy można było sobie kupić różne przekąski w stylu hot-dogów i burgerów, które można było wnieść ze sobą na koncert. Innymi słowy: orkiestra musiała grać przy akompaniamencie zapachów sosów z hot-dogów i innych kebabów.

Tutaj pojawia się pytanie – czy jest to zachowanie nieszkodliwe, czy jednak karygodne? Osobiście skłaniam się tutaj ku tej drugiej opcji, jako że przynoszenie buł z sosami na elegancki koncert świadczy moim zdaniem nie tylko o braku szacunku do orkiestry, ale też o słomie wyłażącej z butów – w starciu z kulturą, nazwijmy ją wysoką, powinny jednak obowiązywać pewne standardy. Ale wiele innych osób odpowie, że przecież kultura wysoka też powinna być „dla wszystkich”, a wszelkie wymogi w stylu garnitur + brak jedzenia to niepotrzebny snobizm i elitaryzm. Jak więc widać – konflikt elitaryzmu z egalitaryzmem potrafi objawić się nawet w czasie gwiezdnowojennego koncertu.

Kiedy film zbliżał się do końca byłem ciekaw, czy ludzie zaczną wychodzić w trakcie napisów końcowych, czy jednak zostaną do końca koncertu, w tym i na napisy końcowe filmu. Słyszałem o sytuacji koncertu-seansu Matrixa z muzyką na żywo sprzed kilku lat w Krakowie, gdzie orkiestra była dyrygowana osobiście przez Dona Davisa, kompozytora muzyki do trylogii Matrix – ludzie zaczęli wychodzić z seansu w trakcie napisów końcowych filmu. Na szczęście, w Gdańsku nic takiego nie miało miejsca – wszyscy zostali aż do końca koncertu.

Koncert został wykonany znakomicie i z przyjemnością mogę polecić udział w takim wydarzeniu każdemu, zarówno fanom Gwiezdnych Wojen jak i nie-fanom. Wrażenia z imprezy wyniosłem zdecydowanie pozytywne. Miejmy nadzieję, że taka okazja nadarzy się w czasie koncertu muzyki z „Imperium Kontratakuje” – o ile taki koncert odbędzie się w Polsce. Bo przez to, że nie wszystkie bilety zostały sprzedane pojawia się pytanie, czy koncerty z kolejnych filmów SW w Polsce będą miały miejsce. Wiele osób powie „niech obniżą ceny biletów” – na pewno niższa cena przyciągnęłaby więcej chętnych, aczkolwiek to zdublowałoby wydarzenia opisane powyżej, czyli przysłowiowych delikwentów w tureckim sweterku podjadających hot-dogi w czasie koncertu. Znów kwestia elitaryzmu lub egalitaryzmu takich wydarzeń.

Tak czy siak – jeśli chcemy więcej takich koncertów w Polsce i chcemy uniknąć sytuacji, w której na seansy-koncerty kolejnych epizodów musielibyśmy jechać do Niemiec lub Czech, gorąco zachęcam na wybranie się na kolejne „Gwiezdne Wojny – film z muzyką na żywo”, miejmy nadzieję, że już w 2019 roku.


TAGI: Koncert (4)

KOMENTARZE (2)

  • Mister S.2019-02-18 11:34:13

    Świetnie dobrany i wartko opisany temat <3

  • KiraSolo2019-02-18 08:17:19

    Fajny tekst. :)

ABY DODAWAĆ KOMENTARZE MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..