Poniższa recenzja dotyczy kolekcjonerskiej edycji drona T-65 X-Wing firmy Propel. Przed lekturą warto zapoznać się z naszym newsem zawierającym informacje uzupełniające. Znajdziecie go tutaj.
Recenzja Mastera
Propel zadbał, by piloci zaznali emocji już otwieraniu pudełka. Po usunięciu górnej pokrywy widzimy pięknie wyeksponowanego drona z rozbrzmiewającą do tego muzyką z gwiezdnowojennych filmów. Co ciekawe, w każdym pudełku zostały zainstalowane 4 utwory różniące się z modelu na model. Dzięki temu za każdym razem jak otwieramy pudełko, usłyszymy inny klasyczny utwór autorstwa Johna Williamsa (oczywiście po 4 razach zaczną się powtarzać). Samo opakowanie zostało wykonane z wysokiej jakości tektury i plastików. To jedno z tych opakowań, które samo z siebie będzie świetnie wyglądać na półce w pokoju.
Co znajdziemy w środku? Po wyjęciu górnej części przechowującej nasz statek, znajdziemy kilka mniejszych kartoników zabezpieczających wszystko inne, co nam się przyda do latania:
ładowarkę, europejski i brytyjski adapter do prądu, kabel do ładowania
Klatkę ochronną do latania
3 zestawy śmigiełek, 4 zapasowe działka X-Winga, gdyby nasze się połamały (oczywiście w innych modelach będzie coś innego), zapasowe śrubki i urządzenie pomagające zakładać śmigiełka
Dwie baterie do drona
kontroler
Handbook pilota, gdzie znajdziemy instrukcje i wskazówki jak się dronem posługiwać
Sam dron, podobnie jak opakowanie, prezentuje się bardzo dobrze. Widać, że Propel zadbał o szczegóły plastikowego modelu i malowanie. Nawet gdy się nim nie lata, statek pięknie prezentuje się na półce. Dron został wyposażony w dwie pary diod - dwie białe z przodu i dwie czerwone z tyłu, które wyglądają wyjątkowo dobrze w trakcie wieczornych lotów. Na początku obawiałem się trochę o wytrzymałość X-Winga. Przecież to tylko plastik, a znajduje się tam wiele cienkich części (w szczególności działka). Jednak tutaj Propel miło mnie zaskoczył. Nie raz wpadłem na jakąś przeszkodę i z każdej sytuacji X-Wing wychodził cało.
Dwie baterie z opakowania to chyba jedyne rzeczy, do których można się przyczepić. Pojedyncze ładowanie starcza na 6-10 minut latania w zależności od intensywności naszych akrobacji. Naładowanie baterii od zera do poziomu około 90% zajmuje 20-30 minut. To niestety dość długo przy tym ile dostajemy czystego latania. Ale z drugiej strony trzeba być trochę wyrozumiałym i pamiętać, że ten dron musi być zarówno lekki, jak i dość chudy, żeby wyglądał jak X-Wing. Jestem przekonany, że Propel wybrał optymalne rozwiązanie między wyglądem, a rozmiarem baterii. Nie jest idealnie, ale przy dobrze zaplanowanym ładowaniu, da radę przeżyć.
Natomiast na pewno cieszy liczba elementów zapasowych. Oczywiście zawsze można skorzystać z oferty gwarancyjnej, ale jeśli ktoś lata ostrożnie, trzy zestawy śmigiełek z pudełka powinny starczyć na bardzo długo. Po około miesiącu latania nadal używam pierwszego zestawu. Ze śmigiełkami jest ten problem, że są przezroczyste i często zamiast połamania bardziej prawdopodobne jest zgubienie, gdy odpadną w trakcie zderzenia z np. drzewem. Znalezienie ich w takiej sytuacji może graniczyć z cudem.
Najważniejszym elementem zestawu, jaki dostajemy oprócz drona, jest bez wątpienia kontroler. W zależności od modelu, będzie biały (T-65 X-Wing) lub czarny (TIE Advanced X1 i 74-Z Speeder Bike). Nie jest ciężki, nie zdarzyło mi się, by nadgarstki narzekały na jego wagę nawet przy dłuższym lataniu. Jednak mimo to, znajduje się na nim oczko, do którego można przyczepić smycz, lub coś na ten kształt, żeby całkowicie odciążyć ręce. Kontroler jest zasilany czterema bateriami paluszkami, których niestety nie ma w zestawie, więc trzeba je dokupić oddzielnie. Bardzo spodobało mi się, że kontroler ma z boku wbudowany śrubokręcik, który jest zawsze na miejscu i można nim otworzyć miejsce na baterie. Kontroler jest wyposażony w Bluetooth, dzięki któremu łączy się z dronem. Od spodu znajdziemu jeszcze Headphone Jacka na słuchawki, by latać z soundtrackiem Johna Williamsa. To świetny pomysł, który dużo dodaje doświadczeniu latania.
Po zbadaniu zawartości pudełka nadszedł czas na latanie. Tutaj chciałbym zaznaczyć, że poniższe spostrzeżenia są od osoby, która wcześniej dronami nie latała. Na samym początku nauki niesamowicie wygodna okazuje się być aplikacja Propela. Może nie jest idealnym symulatorem, bo prezentuje całkowicie bezwietrzne i sterylne warunki, ale dość dokładnie reaguje na każdy najmniejszy ruch kontrolera. Na pewno można na nim się dobrze nauczyć podstaw latania, które umożliwiają bezpieczne korzystanie z drona bez obawy o jego uszkodzenie.
Dla osób obawiających się o bezpieczeństwo drona istnieją jeszcze dwie możliwości dodatkowego zabezpieczenia. Jedna fizyczna - plastikowa klatka chroniąca drona i śmigiełka w takcie startowania, lotu i lądowania - i druga zaprogramowana wewnątrz drona. Można włączyć funkcję, która stworzy niewidoczny prostopadłościan-klatkę dookoła drona, który będzie ograniczał przestrzeń, po której statek może się poruszać. Jeśli będzie się chciało wylecieć dalej, dron się zatrzyma. O ile z fizycznej klatki korzystałem na początku bardzo dużo i gorąco ją polecam, ani razu nie odczułem potrzeby włączania software'owej klatki. Przy odpowiedniej ilości treningu w aplikacji naprawdę szybko i łatwo można nauczyć się latać.
Gdy już zabierzemy się za drona, istnieją trzy tryby prędkości i na początek warto się ograniczyć do pierwszego. Przy wyższych, a szczególnie przy trzecim, potrzebne jest nieporównywalnie lepsze wyczucie drona i kontrolera, gdyż statek zachowuje się o wiele dynamiczniej. Przy nieuwadze nawet przy łatwych manewrach można stracić kontrolę. Jednak jeśli tylko to się opanuje, przyjemność z latania jest bardzo wysoka. Dron ma dodatkowo wgrane obroty o 360 stopni wokół osi lotu (takie obroty przez skrzydło), które można wykonywać za pomocą specjalnych przycisków na kontrolerze, i które wyglądają naprawdę świetnie! Właśnie przy takich manewrach wychodzi na pierwszy plan zwrotność i mała waga drona. Właśnie dlatego jestem gotów wybaczyć nienajwiększą baterię.
Dron oferuje dodatkową warstwę rozrywki w bitwach, gdy spotyka się z innymi pilotami. To właśnie wtedy można wykazać się swoją zwinnością, opanowaniem i nauczonymi trikami. A przy okazji to niesamowita zabawa dająca mnóstwo przyjemności.
Komu poleciłbym najnowsze drony Propela? Tak naprawdę, każdemu fanowi Gwiezdnych Wojen. Dostajemy naprawdę solidnie wykonany wysokiej jakości model, który będzie bawił przez długie godziny zarówno w pojedynkę, jak i w drużynie. Jeśli jeszcze nigdy nie latałeś(aś) dronem, to świetny moment, by zacząć. Jeśli masz już wiele dronów i zastanawiasz się czy Propel oferuje cokolwiek nowego, czego jeszcze nie widziałeś, zaczekaj aż poderwiesz w powietrze X-Winga z Johnem Williamsem w tle :) X-Wing Propela otrzymuje ode mnie ogromne wyrazy uznania i mam nadzieję, że w przyszłości zobaczymy coraz więcej nowych statków od tej firmy.
Bardzo dziękujemy firmie Propel za udostępnienie drona recenzenckiego do testów.
SW-Yogurt2017-08-31 23:12:05
Jeśli to faktycznie korzysta z Bluetooth, to teoretycznie max. 100m.
vonpiter2017-08-31 20:22:55
a jaki ma to maksymalny zasięg?