Szykując się do napisania tej relacji, obiecałem sobie że poczekam chwilę, by kurz opadł i może przypomnę sobie coś dobrego, gdyż w przeciwnym razie relacja będzie całkowicie negatywna. Myślę, że była to dobra decyzja.
Do Poznania zawitałem już w czwartek, by odebrać zawczasu moją wejściówkę. Już na początku zostałem zaskoczony kolejką. Na szczęście miałem priorytet dzięki wejściówce dla mediów. Nie spodziewałem się, że to początek kolejek, jakich nie było jeszcze na Pyrkonie. Następnego dnia w piątek już około 9 rano byłem pod targami, by odebrać dziewczynę. Tam to dopiero była kolejka! Staliśmy niemal dwie godziny, nim udało mi się wyłapać w tłumie znajomego, który zabrał wejściówkę dla mej lubej. Kolejka w tym czasie praktycznie się nie ruszyła. Co więcej gdy udało się nam w końcu wejść, okazało się że i tak nam się poszczęściło. Znajomi przez kilka godzin stali w kolejce by odebrać wejściówkę zamówioną w przedsprzedaży. Kolejka po odebranie identyfikatorów w pewnym momencie się zakręcała, co było wręcz komiczne. Wcześniej na stronie obiecano, że jeśli chcemy uniknąć kolejek, to najlepszą opcją jest przedsprzedaż. Okazało się jednak, że osoby kupujące wejściówki na miejscu szybciej weszły na teren targów niż osoby z przedsprzedażą. Rzut okiem na budki na początku kolejki wystarczył, by spojrzeć, że jak na taką ilość osób jest bardzo mało okienek z akredytacją. Już na miejscu zacząłem się zastanawiać, że co to za problem, by wziąć paru gżdaczy, dać im identyfikatory, oraz kilka informatorów i rozdawać je ludziom po drodze jak ulotki. Pyrkon przyzwyczaił mnie już, do kolejek, ale ten rok nawet mnie zaskoczył. Organizacja od samego początku utykała i nie zmieniła negatywnego wrażenia aż do końca konwentu.
Sale prelekcyjne w budynku nr. 15 były tak daleko od noclegowni, gastronomii i wystawców, że trzeba było wychodzić o wiele wcześniej, by dostać się na upragnioną prelekcję. A czy się zawsze udało? Niekoniecznie. Miałem problem, by wejść na kilka punktów programu. Wejściówka medialna wcześniej była bardzo często przydatna. Mogłem chociażby wejść na zaplecze maskarady, by zrobić sobie fotki z przebierańcami. Teraz przydała się tylko raz, by wejść na prelekcję o Legendach w Sali Ziemi, która była zamawiana. Tylko wspomnę, że rezerwacje na punkty programu to wciąż dla mnie dziwny pomysł. Często niewiele dawała. Sprawdzanie odpowiednich naklejek na poszczególne prelekcje dodatkowo wydłużało oczekiwanie na wejście na sale, a i tak nie zawsze było gwarantem, iż osoba z rezerwacją wejdzie do środka.
Wracając jednak do prelekcji na które nie dotarłem, to zapamiętałem jedną denerwującą sytuację. Chcieliśmy wejść na 14 w sobotę na prelekcję o komiksach Star Wars. Byliśmy pięć minut po wyznaczonej godzinie. Młodziak, który chyba za bardzo poczuł władzę z uśmiechem odpowiada, że nie wejdziemy. Grzecznie zapytałem dlaczego. Ten, że jest sala przepełniona. Wszystko rozumiem: bezpieczeństwo itd. Jednak przy nas wychodzi grupka ludzi. Pytamy czy w takim razie możemy wejść. On, że przecież już mówił, że sala jest pełna. W nerwach już chciałem coś powiedzieć, jednak zostałem odciągnięty przez dziewczynę. Nie wytrzymałem jednak, gdy zauważyłem jak chłopak wpuszcza dwie dziewczyny. Gdy podszedłem do niego, usłyszałem znów ten sam tekst, że sala jest pełna. Czy ktoś sprawdza tych ludzi nim zgłoszą się na gżdaczy? Na Pyrkonie spędziłem więcej czasu w kolejkach, niż na punktach programu. Na całych byłem tylko dwóch „There’s been an awakening”, oraz konkurs obrazkowy, który bardzo mi się spodobał w zeszłym roku. Z innych musiałem wychodzić nawet pół godziny wcześniej, by stanąć w kolejce do następnego. Bardzo spodobało mi się rozwiązanie Lorda Sidiousa, z naszego forum Bastionowego. Dlaczego nie powtarzać niektórych prelekcji jak na comicconach, na których wyraźnie wzoruje się Pyrkon? Tak by, każdy miał szansę je zobaczyć. Zauważyłem, że niektóre prelekcje możemy znaleźć na YouTube i obejrzeć je w Internecie, jak "najlepsze piosenki z kreskówek", czy podobieństwa między bohaterami DC oraz Marvel. Dlaczego nie zrobić livestream niektórych punktów programu, tak by zainteresowani mogli sobie je oglądać na telefonach, stojąc w kolejkach do punktów programu, które ich interesują? Jest tyle rzeczy które można naprawić. Mam wrażenie, że konwent był robiony na szybko, tak by oddano byle co. W końcu większość z nas i tak wróci za rok. Może z biegiem czasu w Internecie znajdziemy więcej nagrań z różnych prelekcji.
BOLEK + KOMISARZ SEV
ZDJĘCIA:
Joemonster
Ogór
Głos Wielkopolski