Autor: KOTORManiaK
Komentarz do przejęcia marki Star Wars przez firmę DisneyZawarty w tytule fragment znanej wypowiedzi Obi-Wana Kenobiego znakomicie oddaje nastroje panujące wśród części fanów po przejęciu marki Star Wars przez Disneya. Jest to reakcja w dużym stopniu zrozumiała, wszak nieznane w każdym z nas wzbudza choćby małe obawy. Czy sytuacja rzeczywiście wygląda tak źle?
Akcja. Kilka słów o filmach
Sądzę, że większość fanów z nowymi filmami wiąże więcej nadziei niż obaw. Disney to profesjonalna firma, postara się o utrzymanie należytego poziomu. Fakt zaangażowana Johna Williamsa oraz niektórych aktorów występujących w starych epizodach świadczy o tym, że korporacja chce zachować przynajmniej podstawowe elementy rozpoznawcze marki. Nie ukrywajmy też, że epizody I-III nie stanowiły przykładów wybitnego kina. Na pewno przewinęło się w nich trochę dobrych pomysłów oraz momentów, ale filmy niestety cierpiały na wiele wad. Wydaje się, że po Nowej Trylogii mamy wobec przyszłych epizodów zaniżone, relatywnie niskie oczekiwana. Disney posiada zatem dobrą pozycję wyjściową. Przyzwoity poziom niemal na pewno będzie zachowany, a z dalszymi komentarzami, opiniami, przewidywaniami w tej kwestii należałoby się wstrzymać do co najmniej wypuszczenia pierwszego zwiastuna, który da nam realny przedsmak wizji nowego właściciela.
Expanded Universe is dead. Jak to zdechł?
Najbardziej zajmującą mnie sprawą jest jednak los Expanded Universe, od którego zaczęła się moja prawdziwa przygoda z tym uniwersum (zgadnijcie po nicku autora, o jaką produkcję chodzi). Tutaj należy dokonać rozgraniczenia na EU przed filmami i EU po filmach. W przypadku tego pierwszego jestem spokojny. Disney przynajmniej przez najbliższe lata będzie zbyt zajęty generowaniem zysków z nowych filmów i produktów z nimi powiązanych, że ten segment nie będzie zwracał jego większej uwagi, a więc zmniejsza się ryzyko ingerencji, kasacji całego dorobku tego okresu. Inny ważny czynnik stanowi fakt funkcjonowania gry Star Wars: The Old Republic. Plany finansowe są układane z dużym wyprzedzeniem, zatem ewentualna duża ingerencja w ten okres skończyłaby się koniecznością wcześniejszego zerwania współpracy z Electronic Arts. Warto zauważyć, że „zespół ds. kanonu” (oficjalnie Lucasfilm Story Team) pojawia się w napisach końcowych Galactic Starfightera dodatku do TORa, co potwierdza przypuszczenia, że w ciągu najbliższych lat możemy być spokojni o zachowanie historii z czasów przedfilmowych, a przynajmniej ich rdzenia.
Sprawa zdecydowanie komplikuje się w przypadku czasów pofilmowych, które stanowią chyba najważniejszą część EU. Obawiam się najgorszego wariantu w tej sytuacji, a mianowicie kasacji kanonu w czasach pofilmowych jako całości. Twórcy nowych filmów mieliby się zatem ograniczyć do co najwyżej luźnych inspiracji oraz „przetworzenia” najbardziej charakterystycznych motywów, postaci pokroju admirała Thrawna, Mary Jade czy Talona Karrde. Wnoszę to na podstawie dwóch przesłanek. Pierwsze, nowa ekipa prawdopodobnie nie będzie chciała mieć związanych rąk przy tworzeniu filmów oraz produktów powiązanych. Oczywiście mogliby spróbować adaptacji np. Trylogii Thrawna, ale artyści mają to do siebie, że lubią swobodę i zwykle za wszelką cenę będą chcieli przepchnąć coś swojego. Druga kwestia dotyczy starych fanów śledzących dotychczasowy kanon. W biznesie nie ma miejsca na sentymenty i nawet, jakby sprawdziła się wizja kasacji, to jestem przekonany, że większość z nas chociażby z ciekawości będzie kupowało pozycje z nowej linii czasowej. Jeśli nawet dojdzie do rzeczywistego, dużego bojkotu, w co wątpię, to firma prawie tego nie odczuje pod względem finansowym. Nowa linia czasowa stanowi bowiem niezłe pole do osiągnięcia wysokich zysków. Disney będzie mógł wydać od groma książek, komiksów itd., które nowi (zazwyczaj młodzi) fani kupią bez większego zastanowienia i jednocześnie nie martwić się o stary kanon. Mam nadzieję, że się mylę, ale duże zmiany lub kasacja dotychczasowego pofilmowego EU stanowią wariant dość prawdopodobny.
Niektórzy z Was mogli zauważyć, że nie poruszyłem wątku uniwersum pomiędzy filmami. Było to w pewnym stopniu celowe. Ten okres jest bowiem tak napchany książkami, komiksami, grami i w sam w sobie mocno niespójny, że tutaj ciężko przewidzieć reakcję, plan Disneya. Raczej trudno w tej sytuacji o dobre wyjście. Można zaryzykować tezę, że uporządkowanie tamtego bałaganu przez definitywne „odkanonizowanie” danych pozycji lub swego rodzaju godzenie materiałów poprzez częściowe poprawki w kanonie (spójrzmy chociażby na sprawę pierwszego tomu Nocy Coruscant) ucieszyłoby wielu fanów. Sprawa pozostaje otwarta, a przed „zespółem ds. kanonu” stoi duża niewiadoma.
Dawno, dawno temu żył sobie admirał Thrawn – czyli o tym, jak będziemy rozmawiać za kilka lat
Jestem zdecydowanie przekonany, że niezależnie od poziomu, jakości post-lucasowskiego uniwersum Gwiezdnych Wojen będziemy z olbrzymim sentymentem wspominać stare dzieje. Z czasem zacierają się złe wspomnienia, a naprzód wychodzą te dobre. Zapomnimy zatem o badziewiach pokroju serii Młodzi Rycerze Jedi czy Star Wars: Kinect, a będziemy nawracać nowych fanów Trylogią Thrawna, Darthem Plageiusem, KotORem oraz innymi ponad przeciętnymi pozycjami mającymi świadczyć o wyższości starych dobrych czasów. Kto wie, może znajdą się na tyle odważni, a raczej nierozsądni, delikatnie ujmując, którzy podejmą się obrony Jar-Jara…
Istnieje też realne ryzyko głębokiego podziału pomiędzy miłośnikami starego SW, a nowego. Wszak grupy fanów mają często tendencję do tzw. syndromu oblężonej twierdzy. Niewątpliwie niektóre zmiany mogą się okazać dla nas bolesne. Znając życie, sam pewnie będę dzielił swoje zainteresowanie marką na okres przed i po premierze nowych epizodach, ale sądzę, że nie warto odcinać się od nowych pomysłów, realiów (oczywiście, o ile nie będą one totalnym przegięciem). W małym, ale zawsze jakimś, stopniu to najzagorzalsi miłośnicy, owe geeki wpływają na kształt uniwersum.
Co to będzie, co to będzie?
Jesteśmy świadkami ciekawych czasów, w których los, charakter uniwersum Gwiezdnych Wojen zostanie przemodelowany na najbliższe kilkanaście, może kilkadziesiąt lat. Należy jasno to powiedzieć: nastanie nowa epoka. Mam nadzieję, że Disney zachowa przynajmniej fundamenty marki, zachowa jej unikalną atmosferę, klimat, a jednocześnie usprawni w elementach, w których dotychczas nieco kulała. Jednak dopiero za dłuższy czas dowiemy się, jakie niespodzianki zgotowała nam Moc.
Przez pokolenia fani Gwiezdnych Wojen strzegli pokoju i prawa w starym kanonie, nim nastały…
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 8,33 Liczba: 3 |
|