Dwa lata temu, przy okazji Celebration V zamykano starą i wysłużoną atrakcję Disneya poświęconą Gwiezdnym Wojnom, czyli Star Tours. Historię i relację z oryginalnego Star Tours znajdziecie tutaj. W roku 2011 otworzono następcę jednej z najbardziej obleganych disneyowskich atrakcji, Star Tours 3-D znany oficjalnie pod nazwą „Star Tours: The Adventures Continue”, czyli odświeżoną wersję starej zabawy.
Gdy uruchomiano oryginalny Star Tours plan był taki, by co dwa lata modyfikować tę atrakcję, zmieniać coś, poprawiać, tak by nie traciła na popularności. Ale okazało się, że Star Tours wciąż jest oblegany i nie wymagał żadnych prac poza sprzątaniem i potrzebną konserwacją. Dopiero w 1998 zaczęto myśleć o jakiś zmianach. Pierwszy Star Tours uruchomiono w 1987, więc przez jedenaście lat stara atrakcja działała i miała się dobrze. W dodatku na tyle dobrze, że pomysł w 1998 odłożono na półkę. Poważne prace nad nowym Star Tours ruszyły dopiero w 2005. Wszyscy wiedzieli już, że choć atrakcja nadal jest popularna to powoli trąci już trochę myszką. No i zmieniła się technologia, która dawała dużo więcej możliwości. Wtedy zapadła decyzja, że nie ma sensu lekko modyfikować tej atrakcji, ale trzeba ją poważnie przebudować. Najlepiej tak, by mogła przez wiele lat służyć i bawić, a przede wszystkim nie nudziła się ludziom.
Właśnie z 2005 pochodzi pomysł, by scenariusz Star Toursa rozpisać w sposób matrycowy, a nie liniowy. Chodziło o to, żeby podzielić przygodę na poszczególne elementy, które pojawiałyby się losowo, sprawiając, że widz nigdy nie będzie wiedział, co się zaraz wydarzy. Owszem może znać nawet wszystkie filmiki i sekwencje, jednak chodziło o płynne i losowe, a jednocześnie logiczne przejście między nimi. Oczywiście od roku 2005 całą matrycę scenariusza mocno przebudowano, wtedy to był zaledwie ograniczony zarys. Decyzja jednak zapadła i zaczęto pracę nad nową wersją.
Prace trwały w Disneyu aż do roku 2007, kiedy to przedstawiono projekt George’owi Lucasowi. Nowy projekt zawierał już mocno rozbudową matrycę scenariusza (bliską temu, co zostało wdrożone ostatecznie), wykorzystano planety zarówno z oryginalnej trylogii jak i prequeli, a co najważniejsze, szybko ustalono, że Star Tours zostanie przerobiony na 3-D. Trójwymiar miał być dodatkowym atrybutem nowej atrakcji. George’owi większość się spodobała, choć nie wszystko. Powiedział jasno i wyraźnie, że nie zamierza nawet oglądać storyboardów, przed przystąpieniem do prac chciał zobaczyć animatykę nowych scen. I dostał ją w lutym 2008. Dopiero wtedy dał właściwie zielone światło twórcom, a także przyłączył się częściowo do prac. Industrial Light & Magic od maja 2008 pomagało w tworzeniu ujęć do nowego Star Tours. Praktycznie wszystkie z nich są komputerowe, właściwie nakręcono tylko jedną scenę z C-3PO, resztę generowano.
Kolejnym etapem rozwoju były same symulatory. Okazało się, że w momencie wdrożenia ich do starego Star Tours tamta technologia pozwalała na bezpiecznie wykorzystanie jedynie 25 % ich możliwości. To znacznie zmniejszyło koszty. Wystarczyło tylko zmienić wyświetlacz na 3D.
Przy okazji odremontowano całą starą atrakcję, odświeżono wnętrze nie tylko symulatora, ale też wszystkiego, co jest wokół niego (wewnątrz budynku). Star Tours to teraz linia kosmiczna, kosmoport w którym odlatujemy na różne planety. Starano się dbać o szczegóły tak, by z jednej strony w różny żartobliwy sposób nawiązywać do sagi (widać to np. przechodząc przez „lotnisko”), z drugiej zaś strony, ci którzy dobrze znają starą atrakcje i wszystkie jej niuanse (np. droidy, które stworzył Disney), odnajdą je w nowej wersji. Natomiast zewnętrze otoczenie Star Toursa pozostało właściwie bez zmian. Zresztą ono i tak jest różne w różnych parkach.
W Orlando nowego Star Toursa otworzono dokładnie 21 maja 2011. Dziś nadal jest najbardziej obleganą atrakcją.
Nowy Star Tours (podobnie zresztą jak stary, budynek bowiem na zewnątrz pozostał bez zmian) już z daleka wyróżnia się dzięki gwiezdno-wojennym akcentom. Warto pamiętać, że obok Star Tours znajdują się inne atrakcje, choćby takie jak „Jedi Academy”, gdzie do zabawy wciągane są wszystkie dzieci. Mistrzowie Jedi uczą je walki na miecze świetlne, a one potem będą musiały zmierzyć się z Vaderem. Tak działa to już od wielu lat i najważniejsze, że wciąż się sprawdza.
Samo wnętrze atrakcji jest uchrakteryzowane na kosmoport, o czym wspominaliśmy. Można zatem zobaczyć jak wygląda kosmiczna tablica lotów, dostrzec interesujących pasażerów, czy zobaczyć jak pracują droidy bezpieczeństwa.
W środku zaś czeka nas kino 3D. Tuż przed wejściem rozdawane są okulary, a w środku zapinamy pasy. Będzie bujało.
Po wyjściu zaś czeka na nas sklep z zabawkami z Gwiezdnych Wojen. Swoją drogą nie jedyny. Kilka innych, wspaniałych gwiezdno-wojennych ciekawostek można znaleźć w innych sklepach rozsianych po całym Disney Worldzie.
Właśnie z 2005 pochodzi pomysł, by scenariusz Star Toursa rozpisać w sposób matrycowy, a nie liniowy. Chodziło o to, żeby podzielić przygodę na poszczególne elementy, które pojawiałyby się losowo, sprawiając, że widz nigdy nie będzie wiedział, co się zaraz wydarzy. Owszem może znać nawet wszystkie filmiki i sekwencje, jednak chodziło o płynne i losowe, a jednocześnie logiczne przejście między nimi. Oczywiście od roku 2005 całą matrycę scenariusza mocno przebudowano, wtedy to był zaledwie ograniczony zarys. Decyzja jednak zapadła i zaczęto pracę nad nową wersją.
Prace trwały w Disneyu aż do roku 2007, kiedy to przedstawiono projekt George’owi Lucasowi. Nowy projekt zawierał już mocno rozbudową matrycę scenariusza (bliską temu, co zostało wdrożone ostatecznie), wykorzystano planety zarówno z oryginalnej trylogii jak i prequeli, a co najważniejsze, szybko ustalono, że Star Tours zostanie przerobiony na 3-D. Trójwymiar miał być dodatkowym atrybutem nowej atrakcji. George’owi większość się spodobała, choć nie wszystko. Powiedział jasno i wyraźnie, że nie zamierza nawet oglądać storyboardów, przed przystąpieniem do prac chciał zobaczyć animatykę nowych scen. I dostał ją w lutym 2008. Dopiero wtedy dał właściwie zielone światło twórcom, a także przyłączył się częściowo do prac. Industrial Light & Magic od maja 2008 pomagało w tworzeniu ujęć do nowego Star Tours. Praktycznie wszystkie z nich są komputerowe, właściwie nakręcono tylko jedną scenę z C-3PO, resztę generowano.
Kolejnym etapem rozwoju były same symulatory. Okazało się, że w momencie wdrożenia ich do starego Star Tours tamta technologia pozwalała na bezpiecznie wykorzystanie jedynie 25 % ich możliwości. To znacznie zmniejszyło koszty. Wystarczyło tylko zmienić wyświetlacz na 3D.
Przy okazji odremontowano całą starą atrakcję, odświeżono wnętrze nie tylko symulatora, ale też wszystkiego, co jest wokół niego (wewnątrz budynku). Star Tours to teraz linia kosmiczna, kosmoport w którym odlatujemy na różne planety. Starano się dbać o szczegóły tak, by z jednej strony w różny żartobliwy sposób nawiązywać do sagi (widać to np. przechodząc przez „lotnisko”), z drugiej zaś strony, ci którzy dobrze znają starą atrakcje i wszystkie jej niuanse (np. droidy, które stworzył Disney), odnajdą je w nowej wersji. Natomiast zewnętrze otoczenie Star Toursa pozostało właściwie bez zmian. Zresztą ono i tak jest różne w różnych parkach.
W Orlando nowego Star Toursa otworzono dokładnie 21 maja 2011. Dziś nadal jest najbardziej obleganą atrakcją.