Tytuł oryginaly: Star Wars Magazyn #4/2011 Wydanie PL: Galaxy Publishing 2011 Cena: 10,99 PLN Stron: 42 |
Recenzja Lorda Sidiousa
Pierwszy tydzień listopada i dostaliśmy kolejny numer magazynu. Czas oczekiwania się trochę skrócił, ale tym razem nie dostaliśmy 4 dodatkowych stron. Zatrzymało się na 42, oby nie na długo.
Muszę przyznać, że z pewną dozą zaciekawienia czekałem na czwarty numer Star Wars Magazynu, głównie dzięki tematowi numeru, czyli wydaniu kompletnej sagi na Blu-ray. Wiadomo, sprawa jest o tyle kontrowersyjna, że dobrze wiemy, jakie wady, względem oryginału ma polskie wydanie. No i jak tu pozostać lojalnym wobec czytelników i jednocześnie licencjonodawcy? Redakcja użyła bardzo ciekawego rozwiązania, zrobiła przedruk artykułu z Insidera i nie ma tu w ogóle mowy o polskim wydaniu. Sprytny unik, ale nie tylko. Nie dostajemy recenzji tylko krótki wywiad z Kayleen Walters, dyrektor do spraw marketingu w Lucasfilm, w którym mówi ona o przygotowaniu tego wydania. Rzecz całkiem ciekawa, choć mało odkrywcza. Dodatkowo dostaliśmy aż trzy krótkie wywiady z aktorami ze scen wyciętych – Garrickiem Hagonem (Biggs), Anthonym Forrestem (Fixer) oraz Jenny Cresswell (Jenny z kantyny Mos Eisley).
Ale Blu-ray to nie koniec atrakcji. Dalej mamy wywiad z Timothym Zahnem z okazji 20-lecia Dziedzica Imperium. Oczywiście dalej jest to tłumaczenie tekstu Jonathana Wilkinsa. I niestety tylko to. O ile wywiad z Zahnem można uznać za ciekawy, choć w sumie niewiele nowego powiedział, powtarza się w wywiadach. O tyle brakuje tu zdecydowanie jednej rzeczy, choćby krótkiej notki o polskich wydaniach. I nie mówię tu o wszystkich książkach Zahna, ale samym, już historycznym wydaniu trylogii Thrawna. Od niej u nas się wszystko zaczęło, także u nas. W magazynie nie ma o tym ani słowa i brakuje nawet polskich okładek, ba nawet tytuły są podawane często w oryginale i dopiero w nawiasie polski odpowiednik, odwrotnie niż jest to przyjęte.
Trzeci filar numeru jest chyba jeszcze bardziej ciekawy. To fragment powieści Revan Drew Karpyshyna. Chyba najbardziej oczekiwanej powieści tego roku! Tu jeszcze przed światową premierą dostajemy przetłumaczony jej urywek. To oczywiście ewenement i wydarzenie historyczne w naszym fandomie, ale prawdę mówiąc chyba wolałbym dostać jakieś opowiadanie, które jeszcze nie ujrzało u nas światła dziennego, niż fragment powieści, która pewnie będzie dostępna w Polsce za jakiś czas. Ale nie można odmówić redakcji wyczucia i w sumie chyba należy pogratulować takiego wyboru. To jest coś, coś co wielu starszych fanów chce przeczytać, teraz mogą dostać próbkę.
Znajdziemy też teksty polskie, o fandomie autorstwa ogóra (choć podpisany został błędnie Nestor, a nie ogór), relację ze Star Force 2011, wywiad z kolekcjonerem – Krzysztofem Pistelokiem z zespołu KAT, recenzje nowości Egmontu, Hasbro i LEGO, dział Holonet, konkurs, humor, no i oczywiście plakat. Są też rebusy dla najmłodszych. A i wrócił klasyczny moment.
Ten numer ma jednak jeszcze jeden problem, który chyba jest tu bardziej widoczny niż w poprzednich dwóch numerach. Makaronizmy i problemy z redakcją tekstu. Nie ma tu już problemów z odmianą, ale często nawet znane nazwy z filmów zostawiane są w oryginale, jakby ktoś nie wiedział jak to przetłumaczyć. Zaś w tłumaczeniach pojawiają się kalki językowe, gubiące znaczenie słów. To że słowo po polsku i angielsku wygląda prawie tak samo, nie zawsze oznacza, że ich znaczenie jest tożsame. No i jeszcze dochodzą literówki, niektóre jak Conderous i Canderous, dość denerwujące, ale trudne do wyłapania przez nie fana.
Ten numer wypadł trochę gorzej niż poprzednio, ale nadal zawiera kilka artykułów, które powinny zainteresować starszych odbiorców. Choć ja nadal będę też powtarzał, że chciałbym by magazyn był wydawany po polsku, a nie w języku polskopodobnym. Błagam o solidniejszego redaktora.
Ocena końcowa
|
Ogólna ocena: 7/10 Wydanie: 9/10 Dobór treści: 8/10 Redakcja: 6/10 |
OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować Wszystkie oceny Średnia: 7,30 Liczba: 10 |
|