TWÓJ KOKPIT
0

Między planszą a pionkiem :: Różne

Autor: Marcin "Vua Rapuung" Waniek

Między planszą a pionkiem

Krótka historia gier

Od zarania dziejów gry stolikowe (określane przez Anglosasów terminem tabletop games, który to termin po przetłumaczeniu na polski brzmi wyjątkowo kretyńsko) były jedną z ulubionych rozrywek ludzkości. Ćwiczące umysł i umiejętność logicznego myślenia, stanowiące źródło zarobku zawodowych hazardzistów, lub będące po prostu okazją do towarzyskiego spotkania, towarzyszą nam od wieków.

Już w późnym plejstocenie Neandertalczycy grywali w rozświetlonych ogniskami jaskiniach w prymitywną wersję Monopolu… No dobra, tego tak naprawdę nie wiemy. Tym niemniej gry planszowe mają naprawdę starożytny rodowód. Przedstawienia osób grających w egipską grę senet widnieją na malunkach datowanych na czwarte tysiąclecie przed naszą erą, a plansza wraz z kompletem pionków wchodziła często w skład wyposażenia grobowego. Wciąż popularna jest niemal równie starożytna chińska gra go, konsekwentnie opierająca się próbom stworzenia sztucznej inteligencji prowadzącej rozrywkę na sensownym poziomie. Na nordyckich kamieniach runicznych odszukać można wojowników spędzających czas nad partyjką tafl. Szachy, niekwestionowany król gier (choć go nazywane bywa ich cesarzem) wywodzą się z Indii lub Persji i zajmują poczesne miejsce w ziemskiej kulturze. Karty trafiły do Europy około XIV wieku i dały wspaniałą okazję do zdobywania i tracenia fortun przy zielonym stoliku. Mimo pojawienia się powszechnie dostępnych komputerów i Internetu, gry wciąż żyją i mają się dobrze.

W futurystycznym (pomimo long time ago) świecie Gwiezdnych Wojen w mesie „Sokoła Millenium” widzimy stół do dejarika – holograficzną szachownicę, a partie sabacca wciąż wywołują dreszcz emocji i decydują nieraz o losach całych planet. Jakie zatem są te gry odległej galaktyki? I czym różnią się od tych, którymi bawimy się my?

Dejarik

Dla większości ludzi (tj. dla tych, którym słowo sabacc kojarzy się raczej z rosyjskim wyzwiskiem) pierwszym skojarzeniem z grami w świecie Gwiezdnych Wojen będzie dejarik (czy raczej „te śmieszne szachy z potworkami”).

Rozgrywka dejarika toczy się na okrągłej planszy podzielonej na czarne i białe pola. Po planszy tej przemieszczają się figury, wyobrażające prawdziwe lub mityczne stworzenia, o tak dźwięcznych nazwach, jak choćby Ghhhk, Ng'ok, czy Houjix. Początkowo stanowiąca dla Jedi formę medytacji, z czasem gra zyskała popularność w całej galaktyce. Pomimo typowo yuuzhańskiej nienawiści do wszelkiej technologii, mistrz wojenny Tsavong Lah stał się entuzjastą dejarika. Nakazał nawet swoim mistrzom przemian wyhodowanie biologicznej wersji holoszachów.

Inspiracją dla dejarika były niewątpliwie szachy, gra (czy może sport) znana w swojej obecnej formie już od setek lat. Szachy zawsze uważane były za sprawdzian taktycznego i strategicznego myślenia, grę umysłów, a mecze największych mistrzów przyciągały (i bywa, że wciąż przyciągają) uwagę tłumów. Szachy poznano tak dogłębnie, że liczne zagrania czy sytuacje na planszy doczekały się swoich nazw (czego przykład – gambit kintańskiego biegacza – mamy też zresztą w dejariku). Komputer grający w szachy był jednym z pierwszych celów postawionych przed sobą przez specjalistów od sztucznej inteligencji. Udało się zresztą całkiem nieźle, jako że od lat programy komputerowe skutecznie rywalizują z ludzkimi arcymistrzami.

Choć szachy czy dejarik mają formę raczej intelektualnej rozrywki, niż gry hazardowej, bywały w dziejach świata partie o najwyższą stawkę. W roku 1944 przed oblicze gestapo w Budapeszcie trafił Roman Frydman-Mirski, żołnierz wojska polskiego i warszawski Żyd. Traf chciał, że nazistowski oficer, który go przesłuchiwał, słyszał o bracie Frydmana, jednym z szachowych mistrzów i zaproponował pojmanemu grę o życie. Frydmanowi udało się powtórzyć jedną z partii brata i ocalić skórę, po zakończeniu wojny wrócił do Warszawy.

Dejarik nigdy nie doczekał się oficjalnych zasad, w Internecie krążą jednak liczne zestawy reguł przygotowane przez fanów. Jeżeli ktoś poszukuje wysokiej jakości pionków do gry, to w swoim ostatnim dodatku do Star Wars Miniaturek firma Wizards of the Coast wypuściła figurki przedstawiające wszystkie dejarikowe monstra. Sabacc

O ile szachy pozostają grą dżentelmenów, o tyle wielkie pieniądze zawsze kręciły się wokół kart. Tak jest również w świecie Gwiezdnych Wojen. W wypełnionych dymem i fetorem potu mordowniach, czy w lśniących złotem i chromem kasynach, emocje towarzyszące zmaganiom przy zielonym stoliku zawsze burzą krew w żyłach.

Niewątpliwie najpopularniejszą spośród gwiezdnowojennych gier karcianych jest sabacc. Wynaleziony przez Rynów (tak przynajmniej twierdzą Rynowie), w najróżniejszych wariantach obecny jest wszędzie tam, gdzie jedne dżentelistoty pragną pozbawić inne ich ciężko zarobionych kredytów. Sabacc rozgrywany jest przy pomocy talii liczącej zwykle siedemdziesiąt sześć kart. Po piętnaście kart w każdym z czterech kolorów ma wartości dodatnie, oprócz nich w talii znaleźć można atuty mające wartość ujemną oraz Idiotę, kartę o wartości równej zeru. Celem gry jest zebranie kart o sumie wartości jak najbliższej liczby 23 bądź -23, ale ich nieprzekraczającej. Smaku całej rozgrywce dodaje fakt, że wartości wyświetlane na kartach mogą się zmieniać w sposób losowy, wprowadzając dodatkowe zamieszanie.

Pośród najlepszych graczy panuje jednak przekonanie, że sabacc jest tak naprawdę grą charakterów, i zdolność wczucia się w sposób myślenia przeciwnika jest o wiele ważniejsza od karcianych umiejętności. Podczas zażartych potyczek w sabacca z rąk do rąk przechodziły nie tylko całe fortuny w kredytach, ale także statki, tytuły i dobra o doprawdy nieocenionej wartości. „Sokół Millenium” wielokrotnie zmieniał właściciela w wyniku partii sabacca. Lando Calrissian, zajmujący się sabacciem w zasadzie zawodowo, zyskał w ten sposób posadę barona-administratora bespińskiego Miasta w Chmurach, a Han Solo wygrał w karty całą planetę.

Sabacca cechuje podobieństwo do kilku ziemskich karcianych gier. Sam przebieg rozgrywki i sposób naliczania punktów przypomina blackjacka (gdzie jednak gra nie toczy się przeciw innym graczom, a przeciw bankowi) oraz bakarata, znanego z filmów z Jamesem Bondem. Współzawodnictwo z innymi oraz licytacja i ogromne znaczenie umiejętnego blefowania przywodzi z kolei na myśl pokera, który w ostatnich latach jest coraz chętniej oglądany przez telewidzów, a główne nagrody w największych turniejach sięgają dziesiątek milionów dolarów.

No i nie można nie wspomnieć, że sabacc jest de facto rozgrywany przy użyciu lekko zmodyfikowanej talii do tarota. Stąd właśnie te nieco dziwne dla nas kolory kart (monety, manierki, miecze i klepki), z kart tarota pochodzą też takie atauty, jak choćby Idiota, Gwiazda, Zły, czy Śmierć. Warto jeszcze zauważyć, że Królowa Powietrza i Ciemności wydaje się być nawiązaniem do mitu arturiańskiego. Tak jak tarot wreszcie, sabacc bywał używany do wróżenia. Seanse takie przeprowadzał między innymi Lando Calrissian.

Jeżeli ktoś odczuwa chęć wypróbowania swego szczęścia i umiejętności, zasady sabacca były częścią jednego z dodatków do Star Wars RPG. Znaleźć też można oczywiście wiele zestawów reguł przygotowanych przez fanów. Do gry w sabacca można wykorzystać odpowiednią talię tarota.

Pazaak i cała reszta

Te dwie gry, choć oczywiście najbardziej znane, nie były jedynymi, jakie odsłonili przed nami twórcy uniwersum Star Wars.

Wprowadzony jako minigierka w serii „Knights of the Old Republic” pazaak zyskał tak dużą popularność, że fani stworzyli osobne desktopowe aplikacje, skupiające się wyłącznie na nim. W skrócie pazaaka można by opisać jak dwuosobowego blackjacka z elementami kart kolekcjonerskich. Celem gracza jest zbliżenie się do 20 punktów bardziej niż przeciwnik, korzystając z kart odsłanianych przez krupiera oraz tych wylosowanych z własnej kolekcji. Brak zależności pomiędzy ruchami obu graczy pozbawia jednak tą grę pewnych istotnych aspektów psychologicznego zmagania.

Interesującą grą planszową jest ścieżka ognia (ang. firepath). Rozgrywana jest pomiędzy dwoma graczami na upstrzonej okrągłymi polami planszy, przy użyciu dwóch zestawów różnorodnych figur. Najbardziej nietypową cechą gry był fakt, że każdy z graczy mógł w określonych okolicznościach uruchomić urządzenie generujące na danym polu kolumnę ognia, spopielając figurę przeciwnika (lub ewentualnie swoją własną). Darth Vader był znany jako zapalony gracz ścieżki ognia.

We wszechświecie Gwiezdnych Wojen nie mogło oczywiście zabraknąć również kości (które początkowo faktycznie wykonywane były z małych zwierzęcych kostek), kojarzących się raczej z rozrywką gminu, niż szlachetnym zmaganiem. Lando Calrissian toczył niegdyś grę zwaną divot, korzystając przy tym z zestawu kostek, które wydałyby się bardzo znajome fanom ziemskich gier fabularnych.

Dlaczego wciąż gramy?

Dla wielu mieszkańców odległej galaktyki granie w gry stało się sensem życia. Nieważne, czy mówimy tu o dejarikowych arcymistrzach stale opracowujących nowe strategie, czy o zawodowych graczach w sabacca, zarabiających grą na kromkę chleba z kosmicznym kawiorem.

Co powoduje, że zarówno my, jak i oni tak cenimy sobie chwile spędzone nad planszą czy talią kart? Umiłowanie rywalizacji? Potrzeba triumfowania nad innymi? Chęć zysku i poklasku? Cokolwiek to jest, sprawia, że gry przetrwają, w takiej, czy innej formie. W końcu już dziś możemy rozegrać szachową partię z osobą z drugiego końca globu, albo przepuścić prawdziwe oszczędności na jednym z licznych portali pokerowych…

OCENY UŻYTKOWNIKÓW:
Aby wystawić ocenę musisz się zalogować
Wszystkie oceny
Średnia: 8,89
Liczba: 9

Użytkownik Ocena Data
kris23023 10 2012-05-27 12:42:00
Caedus 10 2011-05-17 13:56:55
Master of the Force 9 2012-03-19 14:36:29
Adakus 9 2011-05-17 17:57:57
Rycu 9 2011-05-17 14:41:03
Ephant Mon 9 2011-05-17 12:44:21
RedValdez 9 2011-05-17 12:06:27
BJK 8 2011-05-17 12:02:28
Radek 7 2011-05-17 20:14:34


TAGI: Gry / zabawy (5) Publicystyka (79)

KOMENTARZE (2)

  • Adakus2011-05-17 17:57:51

    Miły artykulik, sam ostatnio grywałem tylko w pazaaka, a w realu to tylko w pokera bardzo dawno temu.

  • Rycu2011-05-17 14:47:38

    Gry planszowe i hazardowe po prostu są starszą wersją rozrywki która zapewniamy sobie siedząc (nieraz godzinami ) przed komputerem. Możliwe że za kilka lat możliwe że coś zastąpi rozrywkę na komputerze (szczerze wątpię w to ale zawsze co może się zmienić) bo rozrywka to bardzo szybko rozwijająca się gałąź biznesu.

ABY DODAWAĆ KOMENTARZE MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..