Filmy z serii Gwiezdnych Wojen kręcone były w wielu miejscach rozsianych po całym świecie. Większość fanów jest w stanie bez problemu wskazać przynajmniej jedno takie miejsce – Tunezję, która w epizodach robiła za planetę Tatooine. Zwiedzenie wszystkich lokacji w Tunezji wymaga jednak przynajmniej tygodniowej wyprawy i sporych nakładów finansowych. Co zrobić zatem jeśli się nie posiada odpowiednio dużo wolnego czasu? Można się wybrać np. nad jezioro Como we Włoszech, gdzie kręcono część scen z „Ataku klonów”.
Przygotowania i dotarcie
Jezioro Como znajduje się w północnej części Włoch, planowanie podróży należy zacząć zatem od tego jak dotrzeć w tamte rejony. Można tego dokonać oczywiście samochodem, korzystając przez większą część podróży z niemieckich autostrad ale my proponowalibyśmy podróż samolotem. Do Mediolanu (który jest największym miastem w pobliżu) dolecieć można tanimi liniami lotniczymi (Ryanair, Wizzair) z kilku miast w Polsce np. Wrocławia, Warszawy, Gdańska, Katowic czy Poznania. Bilety w dwie strony nabyć można w cenach od 50 do 500 zł – w zależności od terminu i obowiązującej promocji. Średnio zapłacić jednak trzeba ok. 200 zł. Taką średnią cenę właśnie zapłaciliśmy od osoby lecąc z Wrocławia linią Ryanair i bilety kupując miesiąc przed wylotem.
Zarówno samoloty Ryanaira jak i Wizzaira lądują na lotnisku w Bergamo, oddalonego o prawie 50 km od centrum Mediolanu. Stąd już można w swoją dalszą podróż udać się dwojako. Albo korzystamy z autobusu bezpośrednio z lotniska nad jezioro Como i tam szukamy noclegu, albo jedziemy autobusem do Mediolanu, tam wynajmujemy pokój i poświęcamy jeden dzień pobytu w Mediolanie na wyjazd nad jezioro Como. Sami polecamy drugą opcję – czas potrzebny na zwiedzenie lokacji z „Ataku klonów” nad jeziorem Como to ok. 2 h, warto więc przez resztę pobytu móc zwiedzić coś jeszcze. Autobus z lotniska do centrum Mediolanu w dwie strony kosztuje 14,5 euro. W przypadku podróży większą grupą można skorzystać z promocji i zakupić 3 bilety w cenie dwóch. Autobus kursuje mniej więcej co pół godziny, a sam przejazd trwa niecałą godzinę.
Noclegi w Mediolanie nie należą do najtańszych – wydać należy minimum 35 euro za noc od osoby i to w przypadku pokoju przynajmniej 3 osobowego. Warto jednak rozejrzeć się chwilę nie tyle po stronach z hostelami, co stronach hoteli sieciowych (polecamy Best Western). Może się okazać, że nocleg w hotelu 3-gwiazdkowym wyjdzie w podobnej cenie co w hostelu, a w hotelu 4-gwiazdkowym niewiele drożej (ok. 60 euro od osoby za noc) – standard natomiast będzie nieporównywalnie wyższy. Tą ostatnią opcję wybraliśmy właśnie w trakcie naszej podróży.
Miejsce w którym kręcono „Atak klonów” znajduje się nad jeziorem Como, w miejscowości Lenno. Z Mediolanu dotrzeć do niego można albo samochodem – jeśli przylecieliśmy samolotem, to możemy wypożyczyć samochód w cenie od 75 euro wzwyż za dzień albo pociągiem i autobusem. Druga opcja jest o wiele tańsza, a sama podróż zajmuje ok. dwóch godzin, więc z niej właśnie skorzystaliśmy. Pociąg ze stacji Milano Nord do Como Nord Lago kosztuje 3,60 euro i jedzie niecałą godzinę. W samym Como przesiąść się należy na autobus jadący do miejscowości Lenno. Podróż trwa od 45 minut do godziny i kosztuje 2,55 euro. Trzeba jednak pamiętać, że o ile pociągi jeżdżą w miarę punktualnie to na rozkład jazdy autobusów należy patrzeć z przymrużeniem oka we Włoszech i o ile w samym Como – jako stacji początkowej – to nie jest ważne, o tyle można się zdziwić w drodze powrotnej – Lenno jest jedną z wielu stacji na jego trasie - czekając na autobus, który jeździ jak chce. W Lennie znajdują się trzy przystanki, wysiąść musimy na środkowym jeśli chcemy dojść do Villa del Balbianello, w której kręcono epizod drugi. Wstęp do ogrodów interesującego nas obiektu wynosi 6 euro, koszt zwiedzania środka wraz z przewodnikiem - dodatkowe 11 euro.
Villa del Balbianello
Villa del Balbianello jest znana fanom Gwiezdnych Wojen przede wszystkim dzięki "Atakowi klonów". To właśnie w ogrodach tego budynku nakręcono kilka scen do drugiego Epizodu sagi. Zresztą sama willa także znalazła się w filmie, przynajmniej częściowo. Pewne elementy zabudowy dodano komputerowo, lecz sam zarys budynku jak i malownicza okolica pozostały. Najistotniejszą różnicę jaką widzi się na miejscu to brak charakterystycznych dla Naboo kopuł i ich podwyższeń. Pozostałe elementy willi są doskonale widoczne na filmie, a przez to łatwe do zlokalizowania i rozpoznania.
Zdjęcia w willi, a raczej wokół niej, trwały cztery dni i miały miejsce w pierwszym tygodniu września 2000 roku. Ekipa przebywała jedynie na zewnątrz, nie nakręcono ani jednej sceny w środku budynku. Co ciekawe, rok wcześniej George Lucas trafił tutaj podczas swoich wakacji we Włoszech i uznał to miejsce za fantastyczne. Prawdopodobnie to on sam nalegał, by tu nakręcić tu kilka scen, acz o tym wszystkie źródła milczą. Swoją drogą przeglądając je (zwłaszcza zdjęcia) można zauważyć, że gdy ekipa filmowa dotarła do willi po raz pierwszy, padał deszcz. My mieliśmy podobnie, acz prawdopodobnie wystarczyłby jeszcze jeden dodatkowy dzień, by mieć lepszą pogodę. Ile przez te cztery dni zdjęciowe czekano na ładniejszą pogodę, nie wiadomo.
Villa del Balbianello znajduje się w Lenno, ale jest trochę wysunięta od reszty miasteczka, oczywiście najłatwiej tam dotrzeć idąc wzdłuż jeziora. Ulokowano ją na wysuniętym pokrytym lasem półwyspie. W pogodny dzień można tam dojść na piechotę lesistą drogą, drugą możliwością jest podpłynięcie tam taksówką wodną. I w tym przypadku przydaje się pogoda, gdyż wtedy można się wychylić przez dach i zrobić kilka fantastycznych zdjęć, no i samemu próbować znaleźć odpowiedni kąt, pod którym robiono ujęcia z willą. Okolica jest doprawdy malownicza, piękne jezioro, no i strome, zarośnięte lasem góry i mnóstwo porozrzucanych budynków przy brzegu. To robi wrażenie, no a przede wszystkim czuje się tam klimat Naboo, nawet gdy pogoda jest niesprzyjająca.
Willę zbudowano w roku 1787 dla kardynała Angelo Maria Duriniego. Stąd właśnie znajdują się tu choćby wieżyczki kościelne, tak zwane kampanile (charakterystyczne dzwonnice dla włoskiej architektury). Jednak budowano ją w czasach bliskich wojnom napoleońskim, stąd na życzenie kardynała wewnątrz znajdują się tajne przejścia umożliwiające mu ewentualną ucieczkę. Pozornie willa składa się z kilku budynków, acz okazuje się, że są one połączone ze sobą tworząc przedziwną sześciopoziomową zabudowę. Od środka wygląda to jeszcze bardziej okazale niż na zewnątrz.
Po śmierci Duriniego w 1796 willę zakupił Giuseppe Arconati Visconti, który mocno rozbudował tamtejsze ogrody. W XIX wieku willa zaś należała do rodziny Porro-Lambertenghi, lecz sprzedano ją amerykańskiemu wojskowemu Butlerowi Amesowi na początku XX wieku. Wtedy znów budynek przeszedł gruntowną renowację i przebudowę ogrodów. W roku 1974 willę zakupił Guido Monzino, włoski podróżnik i kolekcjoner, który nadał jej obecny kształt. Monzino odpowiada za wystrój w stylu francuskim i angielskim, wspaniałą bibliotekę oraz masę pamiątek, które poprzywoził ze swoich wypraw. Warto wspomnieć, że był szefem pierwszej włoskiej ekspedycji na Mount Everest, a także udało mu się dotrzeć na biegun północny. Monzino zmarł w 1988 roku, a willę zapisał Skarbowi Państwa Włoskiego, z poleceniem by stworzono tu muzeum. Zależało mu na tym, by jak najwięcej pomieszczeń pozostało w stanie takim, jakim je zostawił. By nie stało się to kolejnym zabytkiem pełnym eksponatów, ale czymś co sprawia wrażenie zamieszkałego domu. Co ciekawe, nie ma tu praktycznie pomieszczeń w typowym stylu włoskim, co jest oczywiście zasługą Monzino.
Obecnie willa jest otwarta na zwiedzających i można kupić wejściówki zarówno do samych ogrodów, jak i wnętrza. Trzeba jednak pamiętać, że choć wewnątrz nie kręcono żadnej sceny do filmu, to warto się zapoznać z tym, co tu zgromadzono. A także wyjrzeć przez okno, by spojrzeć na jezioro i okolice z różnych stron. Nam w samej willi poza masą pamiątek w postaci figurek Indian i Eskimosów, masek, kolekcji medali i mnóstwa innych przedmiotów, w pamięci utkwiła kuchnia z olbrzymią kolekcją niemieckich noży kuchennych. Biblioteka także robi wrażenie, zwłaszcza dzięki tajnym przejściom. Cześć rzeczy została przez Monzino przerobionych, choćby świeczniki z kłów morsa, czy lampy bazujące na wazach z dynastii Ming. Choć przyznajemy, że wnętrze willi jest ciekawe, to nie stanowiło dla nas sedna wyprawy.
Villa del Balbianello to także miejsce zdjęć innych filmów: „Miesiąc nad jeziorem” (A month by the lake) z 1995 roku z Umą Thurman i Vanessą Redgrave w rolach głównych, a także z końcowych scen „Casino Royale” z 2006 roku (cykl o Jamesie Bondzie). Co ciekawe przewodniczka wspomina tylko o tym drugim filmie, no i oczywiście „Ataku klonów”. Inną anegdotką, którą udało nam się usłyszeć jest to, że fani sagi często przybywają tu w kostiumach robiąc sobie zdjęcia na tle ogrodu willi.
Dla nas chyba jednak najważniejsze były ogrody i tarasy, gdzie bardzo łatwo rozpoznać miejsca, w których kręcono „Atak klonów”. Szkoda, że obecnie postawiono tam ławki, które trochę psują klimat, ale to fenomenalne i magiczne miejsce. I nawet pogoda rodem z Kamino nie przeszkadzała w jego podziwianiu. Trafiliśmy do tego miejsca prawie dokładnie w dziesiątą rocznicę, gdy znalazła się tu ekipa George’a Lucasa i wciąż wiele rzeczy wyglądało jak z filmu.
Widok od wewnątrz na miejsce w którym wysiadał Anakin z Padme
Najczęściej pokazywana w filmie część willi
Widok od zewnątrz na filary widoczne w filmie
Ujęcie drzwi przez które przechodziła Padme
A pamiętacie "Casino Royale"?
Więcej zdjęć znajduje się w tym miejscu.
Spisał: Rusis, Lord Sidious
Zdjęcia: Rusis, Lord Sidious
Przygotowania i dotarcie
Jezioro Como znajduje się w północnej części Włoch, planowanie podróży należy zacząć zatem od tego jak dotrzeć w tamte rejony. Można tego dokonać oczywiście samochodem, korzystając przez większą część podróży z niemieckich autostrad ale my proponowalibyśmy podróż samolotem. Do Mediolanu (który jest największym miastem w pobliżu) dolecieć można tanimi liniami lotniczymi (Ryanair, Wizzair) z kilku miast w Polsce np. Wrocławia, Warszawy, Gdańska, Katowic czy Poznania. Bilety w dwie strony nabyć można w cenach od 50 do 500 zł – w zależności od terminu i obowiązującej promocji. Średnio zapłacić jednak trzeba ok. 200 zł. Taką średnią cenę właśnie zapłaciliśmy od osoby lecąc z Wrocławia linią Ryanair i bilety kupując miesiąc przed wylotem.
Zarówno samoloty Ryanaira jak i Wizzaira lądują na lotnisku w Bergamo, oddalonego o prawie 50 km od centrum Mediolanu. Stąd już można w swoją dalszą podróż udać się dwojako. Albo korzystamy z autobusu bezpośrednio z lotniska nad jezioro Como i tam szukamy noclegu, albo jedziemy autobusem do Mediolanu, tam wynajmujemy pokój i poświęcamy jeden dzień pobytu w Mediolanie na wyjazd nad jezioro Como. Sami polecamy drugą opcję – czas potrzebny na zwiedzenie lokacji z „Ataku klonów” nad jeziorem Como to ok. 2 h, warto więc przez resztę pobytu móc zwiedzić coś jeszcze. Autobus z lotniska do centrum Mediolanu w dwie strony kosztuje 14,5 euro. W przypadku podróży większą grupą można skorzystać z promocji i zakupić 3 bilety w cenie dwóch. Autobus kursuje mniej więcej co pół godziny, a sam przejazd trwa niecałą godzinę.
Noclegi w Mediolanie nie należą do najtańszych – wydać należy minimum 35 euro za noc od osoby i to w przypadku pokoju przynajmniej 3 osobowego. Warto jednak rozejrzeć się chwilę nie tyle po stronach z hostelami, co stronach hoteli sieciowych (polecamy Best Western). Może się okazać, że nocleg w hotelu 3-gwiazdkowym wyjdzie w podobnej cenie co w hostelu, a w hotelu 4-gwiazdkowym niewiele drożej (ok. 60 euro od osoby za noc) – standard natomiast będzie nieporównywalnie wyższy. Tą ostatnią opcję wybraliśmy właśnie w trakcie naszej podróży.
Miejsce w którym kręcono „Atak klonów” znajduje się nad jeziorem Como, w miejscowości Lenno. Z Mediolanu dotrzeć do niego można albo samochodem – jeśli przylecieliśmy samolotem, to możemy wypożyczyć samochód w cenie od 75 euro wzwyż za dzień albo pociągiem i autobusem. Druga opcja jest o wiele tańsza, a sama podróż zajmuje ok. dwóch godzin, więc z niej właśnie skorzystaliśmy. Pociąg ze stacji Milano Nord do Como Nord Lago kosztuje 3,60 euro i jedzie niecałą godzinę. W samym Como przesiąść się należy na autobus jadący do miejscowości Lenno. Podróż trwa od 45 minut do godziny i kosztuje 2,55 euro. Trzeba jednak pamiętać, że o ile pociągi jeżdżą w miarę punktualnie to na rozkład jazdy autobusów należy patrzeć z przymrużeniem oka we Włoszech i o ile w samym Como – jako stacji początkowej – to nie jest ważne, o tyle można się zdziwić w drodze powrotnej – Lenno jest jedną z wielu stacji na jego trasie - czekając na autobus, który jeździ jak chce. W Lennie znajdują się trzy przystanki, wysiąść musimy na środkowym jeśli chcemy dojść do Villa del Balbianello, w której kręcono epizod drugi. Wstęp do ogrodów interesującego nas obiektu wynosi 6 euro, koszt zwiedzania środka wraz z przewodnikiem - dodatkowe 11 euro.
Villa del Balbianello
Villa del Balbianello jest znana fanom Gwiezdnych Wojen przede wszystkim dzięki "Atakowi klonów". To właśnie w ogrodach tego budynku nakręcono kilka scen do drugiego Epizodu sagi. Zresztą sama willa także znalazła się w filmie, przynajmniej częściowo. Pewne elementy zabudowy dodano komputerowo, lecz sam zarys budynku jak i malownicza okolica pozostały. Najistotniejszą różnicę jaką widzi się na miejscu to brak charakterystycznych dla Naboo kopuł i ich podwyższeń. Pozostałe elementy willi są doskonale widoczne na filmie, a przez to łatwe do zlokalizowania i rozpoznania.
Zdjęcia w willi, a raczej wokół niej, trwały cztery dni i miały miejsce w pierwszym tygodniu września 2000 roku. Ekipa przebywała jedynie na zewnątrz, nie nakręcono ani jednej sceny w środku budynku. Co ciekawe, rok wcześniej George Lucas trafił tutaj podczas swoich wakacji we Włoszech i uznał to miejsce za fantastyczne. Prawdopodobnie to on sam nalegał, by tu nakręcić tu kilka scen, acz o tym wszystkie źródła milczą. Swoją drogą przeglądając je (zwłaszcza zdjęcia) można zauważyć, że gdy ekipa filmowa dotarła do willi po raz pierwszy, padał deszcz. My mieliśmy podobnie, acz prawdopodobnie wystarczyłby jeszcze jeden dodatkowy dzień, by mieć lepszą pogodę. Ile przez te cztery dni zdjęciowe czekano na ładniejszą pogodę, nie wiadomo.
Villa del Balbianello znajduje się w Lenno, ale jest trochę wysunięta od reszty miasteczka, oczywiście najłatwiej tam dotrzeć idąc wzdłuż jeziora. Ulokowano ją na wysuniętym pokrytym lasem półwyspie. W pogodny dzień można tam dojść na piechotę lesistą drogą, drugą możliwością jest podpłynięcie tam taksówką wodną. I w tym przypadku przydaje się pogoda, gdyż wtedy można się wychylić przez dach i zrobić kilka fantastycznych zdjęć, no i samemu próbować znaleźć odpowiedni kąt, pod którym robiono ujęcia z willą. Okolica jest doprawdy malownicza, piękne jezioro, no i strome, zarośnięte lasem góry i mnóstwo porozrzucanych budynków przy brzegu. To robi wrażenie, no a przede wszystkim czuje się tam klimat Naboo, nawet gdy pogoda jest niesprzyjająca.
Willę zbudowano w roku 1787 dla kardynała Angelo Maria Duriniego. Stąd właśnie znajdują się tu choćby wieżyczki kościelne, tak zwane kampanile (charakterystyczne dzwonnice dla włoskiej architektury). Jednak budowano ją w czasach bliskich wojnom napoleońskim, stąd na życzenie kardynała wewnątrz znajdują się tajne przejścia umożliwiające mu ewentualną ucieczkę. Pozornie willa składa się z kilku budynków, acz okazuje się, że są one połączone ze sobą tworząc przedziwną sześciopoziomową zabudowę. Od środka wygląda to jeszcze bardziej okazale niż na zewnątrz.
Po śmierci Duriniego w 1796 willę zakupił Giuseppe Arconati Visconti, który mocno rozbudował tamtejsze ogrody. W XIX wieku willa zaś należała do rodziny Porro-Lambertenghi, lecz sprzedano ją amerykańskiemu wojskowemu Butlerowi Amesowi na początku XX wieku. Wtedy znów budynek przeszedł gruntowną renowację i przebudowę ogrodów. W roku 1974 willę zakupił Guido Monzino, włoski podróżnik i kolekcjoner, który nadał jej obecny kształt. Monzino odpowiada za wystrój w stylu francuskim i angielskim, wspaniałą bibliotekę oraz masę pamiątek, które poprzywoził ze swoich wypraw. Warto wspomnieć, że był szefem pierwszej włoskiej ekspedycji na Mount Everest, a także udało mu się dotrzeć na biegun północny. Monzino zmarł w 1988 roku, a willę zapisał Skarbowi Państwa Włoskiego, z poleceniem by stworzono tu muzeum. Zależało mu na tym, by jak najwięcej pomieszczeń pozostało w stanie takim, jakim je zostawił. By nie stało się to kolejnym zabytkiem pełnym eksponatów, ale czymś co sprawia wrażenie zamieszkałego domu. Co ciekawe, nie ma tu praktycznie pomieszczeń w typowym stylu włoskim, co jest oczywiście zasługą Monzino.
Obecnie willa jest otwarta na zwiedzających i można kupić wejściówki zarówno do samych ogrodów, jak i wnętrza. Trzeba jednak pamiętać, że choć wewnątrz nie kręcono żadnej sceny do filmu, to warto się zapoznać z tym, co tu zgromadzono. A także wyjrzeć przez okno, by spojrzeć na jezioro i okolice z różnych stron. Nam w samej willi poza masą pamiątek w postaci figurek Indian i Eskimosów, masek, kolekcji medali i mnóstwa innych przedmiotów, w pamięci utkwiła kuchnia z olbrzymią kolekcją niemieckich noży kuchennych. Biblioteka także robi wrażenie, zwłaszcza dzięki tajnym przejściom. Cześć rzeczy została przez Monzino przerobionych, choćby świeczniki z kłów morsa, czy lampy bazujące na wazach z dynastii Ming. Choć przyznajemy, że wnętrze willi jest ciekawe, to nie stanowiło dla nas sedna wyprawy.
Villa del Balbianello to także miejsce zdjęć innych filmów: „Miesiąc nad jeziorem” (A month by the lake) z 1995 roku z Umą Thurman i Vanessą Redgrave w rolach głównych, a także z końcowych scen „Casino Royale” z 2006 roku (cykl o Jamesie Bondzie). Co ciekawe przewodniczka wspomina tylko o tym drugim filmie, no i oczywiście „Ataku klonów”. Inną anegdotką, którą udało nam się usłyszeć jest to, że fani sagi często przybywają tu w kostiumach robiąc sobie zdjęcia na tle ogrodu willi.
Dla nas chyba jednak najważniejsze były ogrody i tarasy, gdzie bardzo łatwo rozpoznać miejsca, w których kręcono „Atak klonów”. Szkoda, że obecnie postawiono tam ławki, które trochę psują klimat, ale to fenomenalne i magiczne miejsce. I nawet pogoda rodem z Kamino nie przeszkadzała w jego podziwianiu. Trafiliśmy do tego miejsca prawie dokładnie w dziesiątą rocznicę, gdy znalazła się tu ekipa George’a Lucasa i wciąż wiele rzeczy wyglądało jak z filmu.
Widok od wewnątrz na miejsce w którym wysiadał Anakin z Padme
Najczęściej pokazywana w filmie część willi
Widok od zewnątrz na filary widoczne w filmie
Ujęcie drzwi przez które przechodziła Padme
A pamiętacie "Casino Royale"?
Więcej zdjęć znajduje się w tym miejscu.
Spisał: Rusis, Lord Sidious
Zdjęcia: Rusis, Lord Sidious