Dni Fantastyki to jeden największych konwentów w Polsce organizowany już od sześciu lat w Centrum Kultury Zamek we wrocławskiej Leśnicy. Tegoroczna edycja miała, tak jak i poprzednie, przyciągnąć wielu fanów bogactwem punktów programu w różnych blokach oraz zaproszonymi specjalnymi gośćmi. Czy konwent sprostał oczekiwaniom i swojej własnej legendzie?
Pierwsze punkty programu rozpoczęły się w piątek, o godzinie czternastej. Jak to zazwyczaj bywa na konwentach, niewiele osób o tej porze zdążyło dotrzeć na imprezę. Tak naprawdę jeszcze przez 3-4 kolejne godziny konwent raczej świecił pustkami, a napływający fani oddawali się powitaniom i towarzyskim pogawędkom zamiast uczestniczeniu w punktach programu, wraz ze zbliżaniem się wieczora ulegało to jednak zmianie i widać było, że fani (przynajmniej Gwiezdnych Wojen) również w tym roku dopisali. Nie ma tego złego jednak, co by na dobre nie wyszło i mniejsza liczba osób w pierwszych godzinach pozwoliła nam spokojnie zwiedzić teren imprezy.
Wejście do zamku.
Jedno ze stanowisk z gadżetami.
Widok na parter.
Pierwsze piętro.
Drugie piętro.
Niezależnie od tego co by się na imprezie nie działo, część osób zawsze przedkłada możliwość spotkania kilka razy do roku ze znajomymi nad punkty programu. Dlatego od pierwszego dnia stoliki w konwentowej knajpce były oblegane. Trzeba jednak powiedzieć, że w porównaniu do zeszłych lat ceny w niej się zmieniły dosyć mocno na niekorzyść fanów, szczególnie jeśli chodzi o pożywienie – malutka miseczka ryżu czy pierogów kosztująca 10 zł to było więcej niż można by za taką porcję zapłacić na środku rynku. Na szczęście w pobliżu konwentu nie zabrakło miejsc gdzie fani mogli się posilić.
Dragon, Rajourney i Ante Gregu
Zax, Burzol i Sizar.
Halcyon, Kika, Zax, Strid.
Jednym z ciekawszych punktów programu dla fanów Gwiezdnych Wojen, pierwszego dnia konwentu był LARP Kantyna.
LARP* Kantyna II Dla wielu fanów, piątkowy wieczór zakończył się wyjątkową okazją wcielenia się w jakąś postać z uniwersum Star Wars. W czasie gry, po sali w piwnicach zamku można było spotkać wszelkiej maści bohaterów i antybohaterów. Od piratów, przez antycznych Sithów, po Jedi. Rozrywka ta nie mogła by się odbyć, gdyby nie poświęcenie fana, o pseudonimie Ri. To jemu możemy podziękować za świetnie zorganizowaną grę, która przypadła do gustu chyba każdemu. Widać to było zwłaszcza po oklaskach pod koniec LARPa i żądań natychmiastowego wyjaśnienia pewnych tajemnic, które wynikły w trakcie. Jak krótko streścić grę? To chyba niemożliwe. Każda z postaci miała inne zadanie: Większość, niczym w klasycznym Pulp Fiction, zabijali się o pewną walizkę. Inni (antyczni Sithowie) szukali sojuszników, do odbicia akademii z rąk uzurpatorów. Pewien wojownik Sith musiał wykorzystać wszystkich, by osiągnąć swój cel, czyli zdobyć władzę. Jedna z pań szukała ojca dziecka. Był nawet pracownik stoczni Fondor. Po sali kręcił się również psychicznie chory włóczęga, który okazał się niezwykle ważny dla każdej z postaci biorącej udział w grze. Niestety szybko zginął... LAPR nie odbył się bez drobnego problemu. Gra musiała się przesunąć aż o dwie godziny. Nie było to jednak spowodowane winą któregoś z organizatorów, czy problemami z salą. Po prostu część graczy się nie wstawiła i trzeba było znaleźć szybko zastępstwo. Co tu więcej powiedzieć? Ten kto nie brał udziału w tej wspaniałej atrakcji, niech tylko żałuje. Ja sam wielce ubolewam nad tym, że nie było mi dane wziąć udziału w żadnej z wcześniejszych edycji gier organizowanych przez Ri. Nie popełnię jednak tego błędu następnym razem. Sam LARP jest dobrą okazją, by przebyć tyle kilometrów, ile dzieli Inowrocław i Wrocław. Wspominaliśmy o dużej ilości gości zaakredytowanych na konwencie. Warto wymienić spośród nich chociażby Jacka Ketchuma (autora Dziewczyny z sąsiedztwa), Stanisława Mąderka (pamiętne Stars In Black), czy polskich pisarzy: Andrzeja Pilipiuka, EuGeniusza Dębskiego czy Annę Brzezińską. Osoba, która jednak dla fanów Gwiezdnych Wojen powinna być najbardziej interesująca to Cathy Munro, grająca w Imperium kontratakuje Zuckussa.
Spotkanie z Cathy Munro
Podczas Dni Fantastyki, podobnie jak w tamtym roku, mieliśmy okazję spotkać się z aktorem, a raczej aktorką, która zagrała w Gwiezdnych Wojnach, a dokładniej Imperium kontratakuje. Według wielu danych udostępnionych w internecie, Cathy Munro wcieliła się w dwie role, Zuckussa, którego wszyscy kojarzą, oraz droida E-3PO. Swoją drogą, aktorka o tej drugiej postaci w ogóle nie mówi, za to pojawia się jeszcze inna postać, ale do tego wrócimy. Cathy poszła na casting do filmu nawet nie zdając sobie sprawy, co to będzie. Dopiero na planie dowiedziała się, że to sequel Gwiezdnych Wojen, zdawała sobie sprawę, co to znaczy. Wielki wspaniały film, acz początkowo miała obawy, czy dorówna on oryginałowi. Dopiero praca na planie przekonała ją, że to jednak będzie sukces. Aktorka spędziła tam prawie pięć tygodni, gdzie przez większość czasu przygotowywała się do roli Zuckussa. Tu przede wszystkim problem tkwił w dopasowaniu kostiumu, który należy na siebie włożyć. To jest dość proste, z wyjątkiem maski, która musiała być przykręcana jej na głowie jak w przypadku nurków głębinowych. Efekt był taki, że sama nie potrafiła się potem z tego wydostać. Wspominała też, że miast jakiejś gry, kazali jej dmuchać w rurki z wodą, dzięki temu, jak się uważnie przyglądamy Zuckussowi widać przy nim pewne bąbelki. Gdy Cathy skończyła swą rolę, zaproponowano jej kolejną. Określała ją jako Snaggletoth, czyli Zutton. Fajnie, tylko ta postać w ogóle nie pojawia się w Imperium kontratakuje. Za to pojawia się tam inny Snivvianin w tle w Mieście w Chmurach, niejaki Wiorkettle. Postać tła jeszcze większa niż Zutton, czy Zuckuss. Niestety, na spotkaniu mieliśmy wrażenie, że aktorka nie zdaje sobie dokładnie sprawy z tego, że Zutton vel Snaggletoth i Wiorkettle to zupełnie inne postaci. Sama mówiła o tym, że widziała figurki (Zuttona), w czerwonym stroju, a ona przecież nosiła niebieski. Za to tę drugą rolę wspominała o tyle dobrze, że łatwiej zdejmowało się maskę. Opowiedziała też, że gdy dostała dyplom aktorski, zaczęła pracę pod pseudonimem i wszystkie kolejne role właśnie nim są oznaczone, w tym w „Lśnieniu”, czy serialach „Eastenders” oraz kilku odcinkach „Doktora Who”. Za to bardzo ciekawie brzmi jej historia o powrocie do korzeni. Aktorka nie zdawała sobie sprawy z tego jak bardzo popularne są Gwiezdne Wojny po tych wszystkich latach. Dopiero w 2007 podczas rozmowy z przyjacielem pochwaliła się epizodem sprzed lat, czyli Zuckussem. Ten od razu jej wyjaśnił, że są konwenty, gdzie ludzie chętnie z nią porozmawiają. I tak faktycznie jest. Od tego czasu zaczęła na nowo interesować się tamtą przygodą, zbierać figurki Zuckussa, trochę się interesować, ale też i pojawiać się na konwentach. Jednym z nich są właśnie Dni Fantastyki.
Podczas pytań z sali, przyznała, że nie jest przekonana do nowej trylogii, podobnie też do książkowo-komiksowych losów Zuckussa. Powoli odnajduje się w tym wszechświecie i rozpoczęła kolekcjonowanie figurek ze swoją postacią. Czasem dziwią ją ceny, ale wciąż jest pod wrażeniem różnorodności wydań. Wspomniała także, że gdy była młoda, nie podobała się jej maska Zuckussa. Twierdziła, że jest brzydka, no a jako młoda kobieta, nie należała do zadowolonych z powodu grania takiego szkaradztwa, jednak po trzydziestu latach, które niewątpliwie zaznaczyły na niej swoje piętno, inaczej już patrzy na postać. I nie przeszkadza jej ta „brzydota”, wręcz jej już tak nie dostrzega.
Spotkanie z redakcją Bastionu
Również w sobotę odbyło się spotkanie z redakcją Bastionu, tym razem przeprowadzone w dosyć nietypowej formie. Po pierwszych piętnastu minutach opowiadania o tym czym jest Bastion oraz jak się będzie zmieniał przeszliśmy do zabawy zwanej Konstelacją. Jak to wyglądało? Zapraszamy do obejrzenia filmiku.
Dni Fantastyki to nie tylko punkty programu i spotkanie ze znajomymi z Internetu. Dla nas to także zakulisowe rozmowy, dzięki którym możemy zdradzić Wam kilka szczegółów związanych z przyszłymi wydarzeniami.
ESWU, StarShip Executor i SW.com.pl
O przyszłości i planach porozmawialiśmy z Vooyem, M@aską oraz trochę Areckinem, trzema fanami, którzy stoją za organizacją StarShip Executor, Interaktywnie z GwiezdneWojny.com.pl, serwisem GwiezdneWojny.com.pl oraz magazynem ESWU. Jeśli plany się powiodą, będzie się działo.
Zaczynamy od ESWU. Magazyn jest gotowy do druku i to właściwie nie pierwsze dwa numery a sześć. Trzy są już w pełni gotowe, trzy pozostałe wymagają dopracowania graficznego. Ostatni pierwotnie był planowany na luty. Pytaniem, które nasuwa się najbardziej brzmi, kiedy pojawi się ów magazyn w normalnym obiegu (czyli póki co sprzedaż na konwentach plus w Internecie). Niestety twórcy nie byli w stanie udzielić nam takiej informacji, ale chętnie podzielili się szczegółami na temat tego stanu rzeczy. Otóż obecnie magazyn znajduje się w rękach Mary Jane z Lucas Licensing. Dopiero gdy ona zatwierdzi treść i formę, będzie to można zacząć drukować i dystrybuować. Rozmowy z przedstawicielami Lucasfilmu odbywały się na przykład w Dűsseldorfie, gdzie twórcy mieli okazję spotkać się ze Stevem Sansweetem. To on wręcz zaproponował, by rozpoczęli od magazynu fanowskiego, a nie produktu w pełni licencjonowanego. Co nie znaczy, że produkt fanowski nie musi być zatwierdzany przez Lucasfilm. Kwestia licencji pozostaje sprawą otwartą, jeśli redakcja się uprze, dostanie ją, choć LFL podchodzi do tego ostrożnie, także chciałoby wpierw zbadać rynek. Nikomu nie zależy na wypuszczaniu oficjalnego produktu, który zniknie za jakiś czas z rynku, natomiast jeśli przetrwa, droga do stworzenia oficjalnego magazynu pozostanie otwarta. Zresztą tak się działo w Niemczech, gdzie pismo początkowo fanowskie stało się oficjalne. Niemcy nie bez powodu zostają tu przywołani, twórcy magazynu otwarcie przyznają się do pewnych inspiracji, nie tylko w sposobie działania, ale też i formie. To właśnie tam pojawiły się działy, które ukazywały się na przemian. Czegoś takiego należy się spodziewać, a co do działów, na razie pozostanie to słodką tajemnicą. Wiadomo jedynie, że czytelnikiem docelowym, na co przede wszystkim nalega Lucasfilm, powinny być dzieciaki, ale także osoby, które nie są w fandomie, a interesują się Gwiezdnymi Wojnami. To nie znaczy, że ESWU nie będzie pisać o fanach, wręcz przeciwnie. Ponieważ to pismo fanowskie i polskie, będzie też starało się działać jak pewna tuba fandomu. Pojawią się relację z imprez, być może też opisy stron i organizacji, i żeby było jasne, nie tylko StarShip Executor, ale też choćby 501 Legion czy Rebel Legion. Chodzi o prezentowanie różnych wydarzeń, ale też i różnych fanów, odchodząc trochę od konfliktów, raczej stawiając na to, gdzie jest zabawa. W myśl zasady wbijanej przez Lucasfilm – najważniejsze są dzieciaki, one powinny być zadowolone. Dlatego pisemko będzie bardzo kolorowe, i będzie w nim dużo o Wojnach Klonów (TCW). Choć oczywiście nie zabraknie też tematów, które mogą bardziej zainteresować starszych czytelników, czyli TOR, The Force Unleashed II czy trochę o aktorach.
Obecnie jest mowa o licencji dwuletniej. Jak często będzie ukazywał się magazyn, jeszcze nie do końca wiadomo. Były plany na miesięcznik, ale może skończy się podobnie jak to jest w Niemczech, na 2-3 miesięczniku. W każdym razie przedstawiciele Plus Licens (firma zajmująca się prawami Lucasfilmu w Polsce) byli bardzo zadowoleni widząc przygotowane materiały na pierwsze numery i potwierdzają, że pismo prezentuje poziom, poniżej którego nie warto schodzić.
Trochę też porozmawialiśmy o nowej organizacji kostiumowej czyli StarShip Executor. W przeciwieństwie do 501 Legionu czy Rebel Legionu, ta nie będzie zrzeszać ludzi, którzy mają stroje, niezależnie jakie. I dotyczy to zarówno wyboru postaci, jak i wykonania. Oczywiście ono jest też ważne, ale podstawą ma być wspólna zabawa, a nie oddanie jak najwierniej filmowego kostiumu. To właśnie w ramach wspólnych działań udało się ściągnac Cathy Munro do Wrocławia, a już za parę tygodni w Warszawie na Awangardzie pojawi się Alan Ruscoe, który w Mrocznym Widmie zagrał rolę Dofine’a, Plo Koona oraz Biba Fortuny.
Gratka też czeka widzów serwisu GwiezdneWojny.com.pl. Nie tylko czeka go zmiana designu, ale też gra online. Trochę podobna w zamierzeniach do tego, co obiecuje Star Wars Extreme, acz zdecydowanie bardziej skierowana do dzieciaków. I jeszcze jedno, pod koniec roku czeka nas kolejna niespodzianka. Poprzednia to ogłoszenie ESWU.
Maska, Lord Sidious, VooYoo, Rusis, Nestor
Star Force 2010
Podczas Dni Fantastyki dostaliśmy garść solidnych informacji na temat konwentu Star Froce 2010.
Po pierwsze termin. Rezerwujcie dni od 10 do 12 września.
Po drugie gość. Tym razem jeden. Będzie to David Prowse, czyli Darth Vader.
Po trzecie, program będzie wyglądał podobnie jak zeszłoroczny. Piątek to dzień dla fanów, z wynajętą salą, gdzie będzie można porozmawiać, pobawić się i potańczyć. Będzie grana muzyka filmowa w wersji... Tego już będzie można się dowiedzieć na miejscu. Może pojawi się także kabaret. Sobota to dzień otwarty, z paradą i atrakcjami na zewnątrz, a w niedzielę pojedziemy do Grabowca na ulicę Obi-Wana Kenobiego.
Z innych atrakcji czeka nas też pokaz laserów oraz blok naukowy, na którym zobaczymy walki robotów. Będzie też spotkanie z tłumaczami Amberu (prawdopodobnie Anną Hikiert oraz Błażejem Niedzieńskim.
Tym razem będzie też możliwość spania w szkole. A niebawem zaczną się pojawiać konkretne informacje.
Kończąc już relację chcieliśmy napisać, ze na konwencie bawiliśmy się bardzo dobrze. jest to zasługą fanów, którzy dopisali i potrafili stworzyć niesamowitą atmosferę. Sama impreza jednakże w porównaniu do poprzednich edycji wypadła trochę słabiej, zrobiona została z mniejszym rozmachem, a obecność trzech organizacji kostiumowych nie przełożyła się - jak mogłoby się wydawać - na olbrzymie panele dla dzieci. Nie zmienia to jednak faktu, że wracaliśmy z konwentu zadowoleni. Przypomnijmy również, że przez całą imprezę prowadziliśmy relację live, którą można zobaczyć w tym miejscu.
*LARP - Live Action Role Play. Gra podobna do klasycznego RPG (Role playing game), tyle że zamiast siedzenia przy biurku i rzucania kośćmi, gracze przebierają się za swoich bohaterów i wszystkie czynności wykonują sami, bez żadnych rzutów losowych. Grę można porównać do improwizowanego teatru.
Spisali: Rusis, Lord Sidious, Bolek
Zdjęcia: Rusis, Urthona
Pierwsze punkty programu rozpoczęły się w piątek, o godzinie czternastej. Jak to zazwyczaj bywa na konwentach, niewiele osób o tej porze zdążyło dotrzeć na imprezę. Tak naprawdę jeszcze przez 3-4 kolejne godziny konwent raczej świecił pustkami, a napływający fani oddawali się powitaniom i towarzyskim pogawędkom zamiast uczestniczeniu w punktach programu, wraz ze zbliżaniem się wieczora ulegało to jednak zmianie i widać było, że fani (przynajmniej Gwiezdnych Wojen) również w tym roku dopisali. Nie ma tego złego jednak, co by na dobre nie wyszło i mniejsza liczba osób w pierwszych godzinach pozwoliła nam spokojnie zwiedzić teren imprezy.
Wejście do zamku.
Jedno ze stanowisk z gadżetami.
Widok na parter.
Pierwsze piętro.
Drugie piętro.
Dragon, Rajourney i Ante Gregu
Zax, Burzol i Sizar.
Halcyon, Kika, Zax, Strid.
LARP* Kantyna II Dla wielu fanów, piątkowy wieczór zakończył się wyjątkową okazją wcielenia się w jakąś postać z uniwersum Star Wars. W czasie gry, po sali w piwnicach zamku można było spotkać wszelkiej maści bohaterów i antybohaterów. Od piratów, przez antycznych Sithów, po Jedi. Rozrywka ta nie mogła by się odbyć, gdyby nie poświęcenie fana, o pseudonimie Ri. To jemu możemy podziękować za świetnie zorganizowaną grę, która przypadła do gustu chyba każdemu. Widać to było zwłaszcza po oklaskach pod koniec LARPa i żądań natychmiastowego wyjaśnienia pewnych tajemnic, które wynikły w trakcie. Jak krótko streścić grę? To chyba niemożliwe. Każda z postaci miała inne zadanie: Większość, niczym w klasycznym Pulp Fiction, zabijali się o pewną walizkę. Inni (antyczni Sithowie) szukali sojuszników, do odbicia akademii z rąk uzurpatorów. Pewien wojownik Sith musiał wykorzystać wszystkich, by osiągnąć swój cel, czyli zdobyć władzę. Jedna z pań szukała ojca dziecka. Był nawet pracownik stoczni Fondor. Po sali kręcił się również psychicznie chory włóczęga, który okazał się niezwykle ważny dla każdej z postaci biorącej udział w grze. Niestety szybko zginął... LAPR nie odbył się bez drobnego problemu. Gra musiała się przesunąć aż o dwie godziny. Nie było to jednak spowodowane winą któregoś z organizatorów, czy problemami z salą. Po prostu część graczy się nie wstawiła i trzeba było znaleźć szybko zastępstwo. Co tu więcej powiedzieć? Ten kto nie brał udziału w tej wspaniałej atrakcji, niech tylko żałuje. Ja sam wielce ubolewam nad tym, że nie było mi dane wziąć udziału w żadnej z wcześniejszych edycji gier organizowanych przez Ri. Nie popełnię jednak tego błędu następnym razem. Sam LARP jest dobrą okazją, by przebyć tyle kilometrów, ile dzieli Inowrocław i Wrocław. Wspominaliśmy o dużej ilości gości zaakredytowanych na konwencie. Warto wymienić spośród nich chociażby Jacka Ketchuma (autora Dziewczyny z sąsiedztwa), Stanisława Mąderka (pamiętne Stars In Black), czy polskich pisarzy: Andrzeja Pilipiuka, EuGeniusza Dębskiego czy Annę Brzezińską. Osoba, która jednak dla fanów Gwiezdnych Wojen powinna być najbardziej interesująca to Cathy Munro, grająca w Imperium kontratakuje Zuckussa.
Spotkanie z Cathy Munro
Podczas Dni Fantastyki, podobnie jak w tamtym roku, mieliśmy okazję spotkać się z aktorem, a raczej aktorką, która zagrała w Gwiezdnych Wojnach, a dokładniej Imperium kontratakuje. Według wielu danych udostępnionych w internecie, Cathy Munro wcieliła się w dwie role, Zuckussa, którego wszyscy kojarzą, oraz droida E-3PO. Swoją drogą, aktorka o tej drugiej postaci w ogóle nie mówi, za to pojawia się jeszcze inna postać, ale do tego wrócimy. Cathy poszła na casting do filmu nawet nie zdając sobie sprawy, co to będzie. Dopiero na planie dowiedziała się, że to sequel Gwiezdnych Wojen, zdawała sobie sprawę, co to znaczy. Wielki wspaniały film, acz początkowo miała obawy, czy dorówna on oryginałowi. Dopiero praca na planie przekonała ją, że to jednak będzie sukces. Aktorka spędziła tam prawie pięć tygodni, gdzie przez większość czasu przygotowywała się do roli Zuckussa. Tu przede wszystkim problem tkwił w dopasowaniu kostiumu, który należy na siebie włożyć. To jest dość proste, z wyjątkiem maski, która musiała być przykręcana jej na głowie jak w przypadku nurków głębinowych. Efekt był taki, że sama nie potrafiła się potem z tego wydostać. Wspominała też, że miast jakiejś gry, kazali jej dmuchać w rurki z wodą, dzięki temu, jak się uważnie przyglądamy Zuckussowi widać przy nim pewne bąbelki. Gdy Cathy skończyła swą rolę, zaproponowano jej kolejną. Określała ją jako Snaggletoth, czyli Zutton. Fajnie, tylko ta postać w ogóle nie pojawia się w Imperium kontratakuje. Za to pojawia się tam inny Snivvianin w tle w Mieście w Chmurach, niejaki Wiorkettle. Postać tła jeszcze większa niż Zutton, czy Zuckuss. Niestety, na spotkaniu mieliśmy wrażenie, że aktorka nie zdaje sobie dokładnie sprawy z tego, że Zutton vel Snaggletoth i Wiorkettle to zupełnie inne postaci. Sama mówiła o tym, że widziała figurki (Zuttona), w czerwonym stroju, a ona przecież nosiła niebieski. Za to tę drugą rolę wspominała o tyle dobrze, że łatwiej zdejmowało się maskę. Opowiedziała też, że gdy dostała dyplom aktorski, zaczęła pracę pod pseudonimem i wszystkie kolejne role właśnie nim są oznaczone, w tym w „Lśnieniu”, czy serialach „Eastenders” oraz kilku odcinkach „Doktora Who”. Za to bardzo ciekawie brzmi jej historia o powrocie do korzeni. Aktorka nie zdawała sobie sprawy z tego jak bardzo popularne są Gwiezdne Wojny po tych wszystkich latach. Dopiero w 2007 podczas rozmowy z przyjacielem pochwaliła się epizodem sprzed lat, czyli Zuckussem. Ten od razu jej wyjaśnił, że są konwenty, gdzie ludzie chętnie z nią porozmawiają. I tak faktycznie jest. Od tego czasu zaczęła na nowo interesować się tamtą przygodą, zbierać figurki Zuckussa, trochę się interesować, ale też i pojawiać się na konwentach. Jednym z nich są właśnie Dni Fantastyki.
Podczas pytań z sali, przyznała, że nie jest przekonana do nowej trylogii, podobnie też do książkowo-komiksowych losów Zuckussa. Powoli odnajduje się w tym wszechświecie i rozpoczęła kolekcjonowanie figurek ze swoją postacią. Czasem dziwią ją ceny, ale wciąż jest pod wrażeniem różnorodności wydań. Wspomniała także, że gdy była młoda, nie podobała się jej maska Zuckussa. Twierdziła, że jest brzydka, no a jako młoda kobieta, nie należała do zadowolonych z powodu grania takiego szkaradztwa, jednak po trzydziestu latach, które niewątpliwie zaznaczyły na niej swoje piętno, inaczej już patrzy na postać. I nie przeszkadza jej ta „brzydota”, wręcz jej już tak nie dostrzega.
Spotkanie z redakcją Bastionu
Również w sobotę odbyło się spotkanie z redakcją Bastionu, tym razem przeprowadzone w dosyć nietypowej formie. Po pierwszych piętnastu minutach opowiadania o tym czym jest Bastion oraz jak się będzie zmieniał przeszliśmy do zabawy zwanej Konstelacją. Jak to wyglądało? Zapraszamy do obejrzenia filmiku.
Dni Fantastyki to nie tylko punkty programu i spotkanie ze znajomymi z Internetu. Dla nas to także zakulisowe rozmowy, dzięki którym możemy zdradzić Wam kilka szczegółów związanych z przyszłymi wydarzeniami.
ESWU, StarShip Executor i SW.com.pl
O przyszłości i planach porozmawialiśmy z Vooyem, M@aską oraz trochę Areckinem, trzema fanami, którzy stoją za organizacją StarShip Executor, Interaktywnie z GwiezdneWojny.com.pl, serwisem GwiezdneWojny.com.pl oraz magazynem ESWU. Jeśli plany się powiodą, będzie się działo.
Zaczynamy od ESWU. Magazyn jest gotowy do druku i to właściwie nie pierwsze dwa numery a sześć. Trzy są już w pełni gotowe, trzy pozostałe wymagają dopracowania graficznego. Ostatni pierwotnie był planowany na luty. Pytaniem, które nasuwa się najbardziej brzmi, kiedy pojawi się ów magazyn w normalnym obiegu (czyli póki co sprzedaż na konwentach plus w Internecie). Niestety twórcy nie byli w stanie udzielić nam takiej informacji, ale chętnie podzielili się szczegółami na temat tego stanu rzeczy. Otóż obecnie magazyn znajduje się w rękach Mary Jane z Lucas Licensing. Dopiero gdy ona zatwierdzi treść i formę, będzie to można zacząć drukować i dystrybuować. Rozmowy z przedstawicielami Lucasfilmu odbywały się na przykład w Dűsseldorfie, gdzie twórcy mieli okazję spotkać się ze Stevem Sansweetem. To on wręcz zaproponował, by rozpoczęli od magazynu fanowskiego, a nie produktu w pełni licencjonowanego. Co nie znaczy, że produkt fanowski nie musi być zatwierdzany przez Lucasfilm. Kwestia licencji pozostaje sprawą otwartą, jeśli redakcja się uprze, dostanie ją, choć LFL podchodzi do tego ostrożnie, także chciałoby wpierw zbadać rynek. Nikomu nie zależy na wypuszczaniu oficjalnego produktu, który zniknie za jakiś czas z rynku, natomiast jeśli przetrwa, droga do stworzenia oficjalnego magazynu pozostanie otwarta. Zresztą tak się działo w Niemczech, gdzie pismo początkowo fanowskie stało się oficjalne. Niemcy nie bez powodu zostają tu przywołani, twórcy magazynu otwarcie przyznają się do pewnych inspiracji, nie tylko w sposobie działania, ale też i formie. To właśnie tam pojawiły się działy, które ukazywały się na przemian. Czegoś takiego należy się spodziewać, a co do działów, na razie pozostanie to słodką tajemnicą. Wiadomo jedynie, że czytelnikiem docelowym, na co przede wszystkim nalega Lucasfilm, powinny być dzieciaki, ale także osoby, które nie są w fandomie, a interesują się Gwiezdnymi Wojnami. To nie znaczy, że ESWU nie będzie pisać o fanach, wręcz przeciwnie. Ponieważ to pismo fanowskie i polskie, będzie też starało się działać jak pewna tuba fandomu. Pojawią się relację z imprez, być może też opisy stron i organizacji, i żeby było jasne, nie tylko StarShip Executor, ale też choćby 501 Legion czy Rebel Legion. Chodzi o prezentowanie różnych wydarzeń, ale też i różnych fanów, odchodząc trochę od konfliktów, raczej stawiając na to, gdzie jest zabawa. W myśl zasady wbijanej przez Lucasfilm – najważniejsze są dzieciaki, one powinny być zadowolone. Dlatego pisemko będzie bardzo kolorowe, i będzie w nim dużo o Wojnach Klonów (TCW). Choć oczywiście nie zabraknie też tematów, które mogą bardziej zainteresować starszych czytelników, czyli TOR, The Force Unleashed II czy trochę o aktorach.
Obecnie jest mowa o licencji dwuletniej. Jak często będzie ukazywał się magazyn, jeszcze nie do końca wiadomo. Były plany na miesięcznik, ale może skończy się podobnie jak to jest w Niemczech, na 2-3 miesięczniku. W każdym razie przedstawiciele Plus Licens (firma zajmująca się prawami Lucasfilmu w Polsce) byli bardzo zadowoleni widząc przygotowane materiały na pierwsze numery i potwierdzają, że pismo prezentuje poziom, poniżej którego nie warto schodzić.
Trochę też porozmawialiśmy o nowej organizacji kostiumowej czyli StarShip Executor. W przeciwieństwie do 501 Legionu czy Rebel Legionu, ta nie będzie zrzeszać ludzi, którzy mają stroje, niezależnie jakie. I dotyczy to zarówno wyboru postaci, jak i wykonania. Oczywiście ono jest też ważne, ale podstawą ma być wspólna zabawa, a nie oddanie jak najwierniej filmowego kostiumu. To właśnie w ramach wspólnych działań udało się ściągnac Cathy Munro do Wrocławia, a już za parę tygodni w Warszawie na Awangardzie pojawi się Alan Ruscoe, który w Mrocznym Widmie zagrał rolę Dofine’a, Plo Koona oraz Biba Fortuny.
Gratka też czeka widzów serwisu GwiezdneWojny.com.pl. Nie tylko czeka go zmiana designu, ale też gra online. Trochę podobna w zamierzeniach do tego, co obiecuje Star Wars Extreme, acz zdecydowanie bardziej skierowana do dzieciaków. I jeszcze jedno, pod koniec roku czeka nas kolejna niespodzianka. Poprzednia to ogłoszenie ESWU.
Maska, Lord Sidious, VooYoo, Rusis, Nestor
Podczas Dni Fantastyki dostaliśmy garść solidnych informacji na temat konwentu Star Froce 2010.
Po pierwsze termin. Rezerwujcie dni od 10 do 12 września.
Po drugie gość. Tym razem jeden. Będzie to David Prowse, czyli Darth Vader.
Po trzecie, program będzie wyglądał podobnie jak zeszłoroczny. Piątek to dzień dla fanów, z wynajętą salą, gdzie będzie można porozmawiać, pobawić się i potańczyć. Będzie grana muzyka filmowa w wersji... Tego już będzie można się dowiedzieć na miejscu. Może pojawi się także kabaret. Sobota to dzień otwarty, z paradą i atrakcjami na zewnątrz, a w niedzielę pojedziemy do Grabowca na ulicę Obi-Wana Kenobiego.
Z innych atrakcji czeka nas też pokaz laserów oraz blok naukowy, na którym zobaczymy walki robotów. Będzie też spotkanie z tłumaczami Amberu (prawdopodobnie Anną Hikiert oraz Błażejem Niedzieńskim.
Tym razem będzie też możliwość spania w szkole. A niebawem zaczną się pojawiać konkretne informacje.
*LARP - Live Action Role Play. Gra podobna do klasycznego RPG (Role playing game), tyle że zamiast siedzenia przy biurku i rzucania kośćmi, gracze przebierają się za swoich bohaterów i wszystkie czynności wykonują sami, bez żadnych rzutów losowych. Grę można porównać do improwizowanego teatru.
Spisali: Rusis, Lord Sidious, Bolek
Zdjęcia: Rusis, Urthona