W dniach 9-11 października 2009 r. w Rzeszowie odbyła się trzecia edycja ogólno fantastycznego konwentu o nazwie Nawikon. Przez trzy dni ludzie z różnych zakątków kraju mogli bawić się i rozprawiać o tym co ich najbardziej kręci. To tyle przynajmniej jeśli chodzi o teorię, oceńmy jak było w praktyce.
Siedziba
Po raz trzeci Nawikon odbył się w tej samej co zwykle Szkole Podstawowej nr 16 i po raz trzeci można przyznać, że ta lokalizacja się sprawdziła. Na miejsce można było dotrzeć z dworca PKP/PKS bez większych problemów. Dziesięć minut autobusem lub dwadzieścia kilka piechotą. Na samym konwencie zjawiło się według informacji organizatorów około trzystu pięćdziesięciu osób i nie było mowy o tłoku. Wręcz przeciwnie, szkoła była w stanie pomieścić o wiele więcej. Warto tutaj zaznaczyć, że konwentowiczom udostępniono prysznic, co niestety często nie jest standardem na tego typu imprezach, gdzie wyrażenie „konwentowy dezodorant” nabiera całkiem nowego, niekoniecznie pozytywnego znaczenia. Pewnym minusem jeśli chodzi o lokalizację była odległość, czy droga jaką trzeba było pokonać do konwentowej knajpy. Spotkałem się z opiniami, że trudno do niej było trafić. Dla chcącego jednak nie ma nic trudnego i ten kto chciał pokonał ten problem.
Program
Ten oczywiście był podzielony na kilka bloków tematycznych trwających jeden, dwa lub trzy dni: ogólny, bajkowy, Star Wars, komiksowy, RPG i konkursowy. Jeśli ktoś chciał to na pewno znalazł coś dla siebie. Tegorocznym tematem przewodnim był świat bajek i baśni, nic więc dziwnego, że gdzieniegdzie można było dostrzec uroczą wróżkę, bosonogiego Flinstona czy zamaskowanych złoczyńców, a i spora część programu była poświęcona tym zagadnieniom. Oczywiście wszędzie nie można być więc opiszę pokrótce tylko kilka punktów, na które udało mi się dotrzeć.
Shonsu pod urokiem wróżki-orga.
Na prelekcji Jakuba Ćwieka.
Na pewno warto było zajrzeć na prelekcje lub spotkania z pisarzami, którzy nigdy nie zawodzą na konwentach czyli Andrzejem Pilipiukiem i Jakubem Ćwiekiem. Obaj panowie mają wielkie poczucie humoru i potrafią ciekawie opowiadać. To co w tegorocznym Nawikonie podobało mi się najbardziej, to możliwość powrotu do minionych lat kiedy to rodziły się moje zainteresowania. A okazji ku temu miałem wiele, za co jestem wdzięczny organizatorom. Jednym z takich przykładów była bardzo wciągająca prelekcja prowadzona przez Wojciecha Jamę dotycząca pasji kolekcjonerskich, które można podziwiać w jedynym w Polsce Muzeum Dobranocek. Okazuje się, że bajki PRLu po dzień dzisiejszy mają w sobie magię, której aktualne kreskówki mogą tylko pozazdrościć. Pięknie jest czasami oddać się takim wspomnieniom. Bardzo ciekawie były również poprowadzone punkty programu poświęcone komiksowemu Thorgalowi oraz bajkom Disneya. Chociaż tym razem jakoś omijałem salę konkursową, to udało mi się tam na chwilę trafić na małą rywalizację poświęconą właśnie bajkom Disneya. Zabawa była naprawdę przednia, a sam konkurs poprowadzony z pomysłem. Miłym widowiskiem był również fire show, który wieczorną porą przy akompaniamencie klimatycznej muzyki pozostawiał niesamowite wrażenia.
Fire show.
Jedynym niewypałem jeśli chodzi o program był chyba blok RPG. Cześć punktów się nie odbyła, gdy kilka razy zaglądnąłem do tej sali to widziałem tylko pustki. Choć w dużej mierze było to spowodowane tym, że kilku prelegentów nie zjawiło się niestety na konwencie i nie było możliwości przygotowania zastępstwa.
Star Wars
Gwiezdno-wojenny blok choć rozbity na dwa dni, tym razem był dosyć skromny. Jednak te kilka punktów programu, które zaplanowano pozwoliło mile spędzić czas fanom.
Prezentacja Rzeszowskiej Akademii Mocy.
Początek to krótka prezentacja Rzeszowskiego fandomu oraz spotkanie z Bastionem. Następny punkt był poświęcony „Największym niewiadomym świata Star Wars”. Prelekcja pełna domysłów i wielu ciekawostek. Przedstawiała nie tylko do tej pory nie poznane jeszcze tajemnice, ale także to jak fani dawniej postrzegali przyszłość świata Star Wars. Jakie snuli przypuszczenia odnośnie rozwiązania niektórych wątków i jakie były ich reakcje gdy już je poznali. W trakcie prelekcji pojawiło się również kilka interesujących informacji na temat zarzuconych projektów, które miały przybliżyć nam świat Gwiezdnych Wojen. Niektóre odwołano na rozkaz samego Lucasa, żeby zbyt wiele nie zdradzać i pozostawić fanom miejsce dla spekulacji. Z innych zrezygnowano aby po prostu nie psuć już stworzonego świata i możecie mi wierzyć, że za to powinniśmy być czasami wdzięczni. Projekt, w którym ludzie z Ziemi mieli być przodkami tych występujących w odległej galaktyce wzbudzał co najmniej niepokój. Piątkowy wieczór zakończyły zmagania w konkursie wiedzowym, gdzie każdy kto miał ochotę mógł się sprawdzić i przy odrobinie szczęścia wygrać ciekawą nagrodę.
Kasis opowiada o największych niewiadomych świata Star Wars.
Kilm prowadzi konkurs wiedzowy.
Sobota to niestety tylko jeden punkt programu ze znakiem Star Wars w tytule czyli Komiksy w Polsce. Prelekcja połączona z dyskusją głównie o tym co pojawia się na naszym rynku wydawniczym, przeznaczona raczej dla osób, którzy w świecie komiksowym się jeszcze do końca nie odnalazły. Szkoda tylko, że ten punkt programu umieszczono w bloku komiksowym, ale w sumie dużej różnicy dla zainteresowanych to nie sprawiło.
Chociaż niedziela to zawsze najbardziej dający się we znaki dzień konwentu, wytrwała grupa fanów pokonując zmęczenie stawiła się na przewidzianych tego dnia kolejnych atrakcjach. Najpierw odbył się turniej sabacca, ponieważ nie ma to jak trochę hazardu z rana. Po zgarnięciu całej puli lub przepuszczeniu wszystkich oszczędności przyszedł czas na prelekcję poświęconą imperialnej potędze czyli statkom, myśliwcom i bojowym stacjom, które tak widowiskowo są niszczone na ekranie. Prelekcja była na tyle interesująca, że przyciągnęła pokaźna grupkę fascynatów technologii z odległej galaktyki, bo przecież nie ma to jak porządny myśliwiec, którym można rozpylić w drobny mak maszyny wroga.
Sabacc.
Prelekcja Uriela o imperialnej potędze.
Podsumowanie
Nawikon to niewielki konwent, przyciągający stałą liczbę uczestników. Można mówić tu o plusach i minusach tej imprezy jednak jej najlepszą reklamą jest chyba fakt, że co roku przyciąga ona te sam osoby, dzięki którym te trzy dni spędza się w dobrze już znanej przyjacielskiej atmosferze. Przede wszystkim należy pamiętać, że chociaż organizatorzy tworzą konwent, to o jego klimacie decydują już przybyli na miejsce ludzie, a w tak doborowym towarzystwie zabawa nie może być zła. Warto więc czasami zastanowić się, czy nie lepiej wpaść na nieco mniejszy i spokojniejszy konwent, gdzie naprawdę można połączyć relaks z dobra zabawą.
Games Room.
Console Room.
I Bastion tam był!
promil
zdjęcia: Kasis, promil
Siedziba
Po raz trzeci Nawikon odbył się w tej samej co zwykle Szkole Podstawowej nr 16 i po raz trzeci można przyznać, że ta lokalizacja się sprawdziła. Na miejsce można było dotrzeć z dworca PKP/PKS bez większych problemów. Dziesięć minut autobusem lub dwadzieścia kilka piechotą. Na samym konwencie zjawiło się według informacji organizatorów około trzystu pięćdziesięciu osób i nie było mowy o tłoku. Wręcz przeciwnie, szkoła była w stanie pomieścić o wiele więcej. Warto tutaj zaznaczyć, że konwentowiczom udostępniono prysznic, co niestety często nie jest standardem na tego typu imprezach, gdzie wyrażenie „konwentowy dezodorant” nabiera całkiem nowego, niekoniecznie pozytywnego znaczenia. Pewnym minusem jeśli chodzi o lokalizację była odległość, czy droga jaką trzeba było pokonać do konwentowej knajpy. Spotkałem się z opiniami, że trudno do niej było trafić. Dla chcącego jednak nie ma nic trudnego i ten kto chciał pokonał ten problem.
Program
Ten oczywiście był podzielony na kilka bloków tematycznych trwających jeden, dwa lub trzy dni: ogólny, bajkowy, Star Wars, komiksowy, RPG i konkursowy. Jeśli ktoś chciał to na pewno znalazł coś dla siebie. Tegorocznym tematem przewodnim był świat bajek i baśni, nic więc dziwnego, że gdzieniegdzie można było dostrzec uroczą wróżkę, bosonogiego Flinstona czy zamaskowanych złoczyńców, a i spora część programu była poświęcona tym zagadnieniom. Oczywiście wszędzie nie można być więc opiszę pokrótce tylko kilka punktów, na które udało mi się dotrzeć.
Na pewno warto było zajrzeć na prelekcje lub spotkania z pisarzami, którzy nigdy nie zawodzą na konwentach czyli Andrzejem Pilipiukiem i Jakubem Ćwiekiem. Obaj panowie mają wielkie poczucie humoru i potrafią ciekawie opowiadać. To co w tegorocznym Nawikonie podobało mi się najbardziej, to możliwość powrotu do minionych lat kiedy to rodziły się moje zainteresowania. A okazji ku temu miałem wiele, za co jestem wdzięczny organizatorom. Jednym z takich przykładów była bardzo wciągająca prelekcja prowadzona przez Wojciecha Jamę dotycząca pasji kolekcjonerskich, które można podziwiać w jedynym w Polsce Muzeum Dobranocek. Okazuje się, że bajki PRLu po dzień dzisiejszy mają w sobie magię, której aktualne kreskówki mogą tylko pozazdrościć. Pięknie jest czasami oddać się takim wspomnieniom. Bardzo ciekawie były również poprowadzone punkty programu poświęcone komiksowemu Thorgalowi oraz bajkom Disneya. Chociaż tym razem jakoś omijałem salę konkursową, to udało mi się tam na chwilę trafić na małą rywalizację poświęconą właśnie bajkom Disneya. Zabawa była naprawdę przednia, a sam konkurs poprowadzony z pomysłem. Miłym widowiskiem był również fire show, który wieczorną porą przy akompaniamencie klimatycznej muzyki pozostawiał niesamowite wrażenia.
Jedynym niewypałem jeśli chodzi o program był chyba blok RPG. Cześć punktów się nie odbyła, gdy kilka razy zaglądnąłem do tej sali to widziałem tylko pustki. Choć w dużej mierze było to spowodowane tym, że kilku prelegentów nie zjawiło się niestety na konwencie i nie było możliwości przygotowania zastępstwa.
Star Wars
Gwiezdno-wojenny blok choć rozbity na dwa dni, tym razem był dosyć skromny. Jednak te kilka punktów programu, które zaplanowano pozwoliło mile spędzić czas fanom.
Początek to krótka prezentacja Rzeszowskiego fandomu oraz spotkanie z Bastionem. Następny punkt był poświęcony „Największym niewiadomym świata Star Wars”. Prelekcja pełna domysłów i wielu ciekawostek. Przedstawiała nie tylko do tej pory nie poznane jeszcze tajemnice, ale także to jak fani dawniej postrzegali przyszłość świata Star Wars. Jakie snuli przypuszczenia odnośnie rozwiązania niektórych wątków i jakie były ich reakcje gdy już je poznali. W trakcie prelekcji pojawiło się również kilka interesujących informacji na temat zarzuconych projektów, które miały przybliżyć nam świat Gwiezdnych Wojen. Niektóre odwołano na rozkaz samego Lucasa, żeby zbyt wiele nie zdradzać i pozostawić fanom miejsce dla spekulacji. Z innych zrezygnowano aby po prostu nie psuć już stworzonego świata i możecie mi wierzyć, że za to powinniśmy być czasami wdzięczni. Projekt, w którym ludzie z Ziemi mieli być przodkami tych występujących w odległej galaktyce wzbudzał co najmniej niepokój. Piątkowy wieczór zakończyły zmagania w konkursie wiedzowym, gdzie każdy kto miał ochotę mógł się sprawdzić i przy odrobinie szczęścia wygrać ciekawą nagrodę.
Sobota to niestety tylko jeden punkt programu ze znakiem Star Wars w tytule czyli Komiksy w Polsce. Prelekcja połączona z dyskusją głównie o tym co pojawia się na naszym rynku wydawniczym, przeznaczona raczej dla osób, którzy w świecie komiksowym się jeszcze do końca nie odnalazły. Szkoda tylko, że ten punkt programu umieszczono w bloku komiksowym, ale w sumie dużej różnicy dla zainteresowanych to nie sprawiło.
Chociaż niedziela to zawsze najbardziej dający się we znaki dzień konwentu, wytrwała grupa fanów pokonując zmęczenie stawiła się na przewidzianych tego dnia kolejnych atrakcjach. Najpierw odbył się turniej sabacca, ponieważ nie ma to jak trochę hazardu z rana. Po zgarnięciu całej puli lub przepuszczeniu wszystkich oszczędności przyszedł czas na prelekcję poświęconą imperialnej potędze czyli statkom, myśliwcom i bojowym stacjom, które tak widowiskowo są niszczone na ekranie. Prelekcja była na tyle interesująca, że przyciągnęła pokaźna grupkę fascynatów technologii z odległej galaktyki, bo przecież nie ma to jak porządny myśliwiec, którym można rozpylić w drobny mak maszyny wroga.
Podsumowanie
Nawikon to niewielki konwent, przyciągający stałą liczbę uczestników. Można mówić tu o plusach i minusach tej imprezy jednak jej najlepszą reklamą jest chyba fakt, że co roku przyciąga ona te sam osoby, dzięki którym te trzy dni spędza się w dobrze już znanej przyjacielskiej atmosferze. Przede wszystkim należy pamiętać, że chociaż organizatorzy tworzą konwent, to o jego klimacie decydują już przybyli na miejsce ludzie, a w tak doborowym towarzystwie zabawa nie może być zła. Warto więc czasami zastanowić się, czy nie lepiej wpaść na nieco mniejszy i spokojniejszy konwent, gdzie naprawdę można połączyć relaks z dobra zabawą.
promil
zdjęcia: Kasis, promil