Data: 12/09/2009
Tekst, zdjęcia: Lekt Ridan II
SWFSW stawiło się w Toruniu popołudniową piątkową porą, opuszczając owe ziemie po niedzielnym przyjęciu na ulicy Obi-Wan’a Kenobiego. Dumnie paradując w koszulkach z koziołkami, gdyż jak mogła nas tam zabraknąć?! Lecz każdy medal ma swą Z powodu mej absencji, relacja poniższa podejmuje jedynie bytność kronikarza SWFSW podczas sobotnich obchodów 30-lecia „Gwiezdnych Wojen” w Polsce. Co czyni, ku memu niezadowoleniu poniższych kilkanaście wersów niekompletnymi oraz pozbawionymi większego wielkopolskiego fandomowego wyrazu.
Zatem zasiądźcie i czytajcie…
Pióro płonie, na myśl o wciąż świeżych wrażeniach z wizyty w niedawnej polskiej stolicy Gwiezdnych Wojen. Pamiętnej daty – dwunastego września bieżącego roku – właśnie Toruń z woli Mocy, mianowany został pępkiem naszej fandomowej galaktyki. Zorganizowana przez BFSW i Toruńskie Imperium, wspartych marszałkowską wolą (i kredytami) władz państwowych impreza, stworzyła niezwykły klimat dla tysięcy torunian odwiedzających Centrum Sztuki Współczesnej „Znaki Czasu”. StarForce dodać należy, otrzymał oficjalne namaszczenie pisemne, drogą faksową, od samego stworzyciela ukochanej przez nas Sagi – konwent oficjalnie, po raz pierwszy w nadwiślańskim kraju patronowała pieczęć wytwórni LucasFilm.
Idea imprezy pomimo, iż mocno odbiegała do typowych konwentów. Przyciągała masą atrakcji dostosowanych do odbioru, zarówno przez starwarsowego nerda jak i rodzica przybyłego z dzieckiem hobbystycznie zajmujących się Gwiezdnym Uniwersum, po przyjściu ze szkoły. Wobec formuły, do której wielu fanów jest mocno przyzwyczajona dołożono koncepcję otwartego rozpropagowania, a co równie ważne ukazania żywota fana SW.
Wszak wszystkim od początku dopisywały humory…
Od godziny 11:00, miasto Kopernika przywitało promieniami złotej polskiej jesieni paradę takich organizacji jak 501st Polish Garnizon, Eagle Outpost, fanów ze wszystkich zakątków kraju przebranych za niezliczone postaci oraz żołnierzy, a także gości z Belgii w strojach podpadających pod zespół Max’a Rebo. Przemarsz uzupełnia orkiestra dęta, dumnie uderzająca dźwiękami Marszu Imperialnego w toruńskie kamienice.
Żwawiej, Jabba nie lubi czekać!
Znamienici i pozytywnie zauroczeni Sagą goście z krainy czekolady i frytek, przywieźli ze sobą (w całości!) replikę postaci przebrzydłego gangstera, którego kochają miliony – sam Jabba the Hutt przycupnął na postumencie imitującym jego rezydencję na Tatooine. Wykonanie pamiątkowej fotografii okazało się obowiązkowym punktem wizyty w CSW.
Prawie jak zdjęcie z misiem na Krupówkach!
W każdej części Centrum, znalazła się oddzielna atrakcja połączona zarówno z oficjalnym programem, a także dająca możliwość całodniowej zabawy dla najmłodszych, choć nie ukrywajmy i samych rodziców. Wszak wielu z nich pamięta przecież chwalebny rok 1977 i wejście do kin TNH.
Z racji wspomnianej znamienitej pogody, tytułowa „Scena 501st” umiejscowiona tuż na dziedzińcu Centrum wraz z nastaniem godziny 13:00 uroczyście zainaugurowała działalność polskiego garnizonu Pięści Vader’a, przedstawiono przybyłych gości oraz program, by zgrabnie przystąpić do realizacji przeładowanych starwarsowym funem niespodzianek naszych Kostiumowiczów. Widzów zachwycała między innymi: Akademia Jedi, Imperialny Patrol czy prezentacja Rebel Legion z polską komórką zwaną Eagle Outpost – czyli Szturmowcy i Rebelianci grający w jednej drużynie!
Podsumowaniem całodniowych starań o uwagę przybyłych torunian był konkurs strojów SW dla najmłodszych, przyznać należy obiektywnie acz z lekką nutką zazdrości, iż ówcześni mniejsi fani wychowani głownie na TCW rosną w siłę. Między wierszami szukajcie przykładów skatalogowanych kronikarskim cyfrowym okiem obiektów dowodowych potwierdzających teorię ducha pasji w młodych słowiańskich galaktycznych sercach!
Młodzi adepci silni Mocą!
Pośród bogatych i dużych wymiarowo zestawów klocków LEGO, kolorowanek w centrum między kawiarenką, salą kinową, Pałacem Jabby, w ferworze gwiezdnej gorączki znany wszystkim Sizar (raz jako Lord Vader, to zaś Dooku) dawał w akompaniamencie… popisy aktorskiego kunsztu – w przedstawieniu O czym piszczy R2-D2 dla młodszych stażem fanów oraz wieczorną sztukę ku uciesze trochę starszych odbiorców, zatytułowaną Pojedynek Lord Vader kontra Mistrz Twardowski odgrywaną przy Fontannie Cosmopolis, niedaleko CSW.
Zabawy nigdy dość!
Osobną salę ubogaciły wyłożone w gablotkach zbiory braci Kulesza, wraz z niesamowicie realistycznymi modelami Sokoła Millenium, ISD oraz dwóch myśliwców TIE. Skala wykonania płynąca z modeli, pomysłowość przy dodawaniu unikatowych elementów (przypalony kadłub Gwiezdnego Niszczyciela) zapierał dech.
Któż nie chciałby go w domu?!
Admirale, uszkodzenia kadłuba!
Na zwiedzających czekały również dwie E-11 (zdecydowanie ponadgabarytowych rozmiarów w odniesieniu do oryginalnych BlasTech’y używanych przez Szturmowców) oraz DC-15, podstawowy blaster używany z kolei przez Klony – równie ciężki co nieporęczny.
Ciężki, ale piękny!
Całość dopełniały przeróżne karty, figurki (większość unikatowa z czasów zapadłego PRL-u), pierwsze wydania polskich książek z serii SW.
Któż je pamięta?
Na tle gigantycznego bordera prezentującego Mos Eisley, znajdował się nie kto inny jak Watto – oddany również w skali 1:1 niczym wspomniany Jabba. Dodano do niego tak intrygujące szczegóły jak zapalarka do kuchenek gazowych schowana w kaburze na biodrze.
Męski zarost, goły tors! Bożyszcz Tatooine!
Stanisław M. znany wszystkim (miejmy nadzieje) lepiej jako Staszek „Szybki jest” Mąderek, poznański reżyser i scenarzysta, dorzucił swoje kilka cegiełek do konwentowych urozmaiceń programowych. W opanowanej przez charyzmatycznego filmowca sali kinowej ludzie owładnięci niesamowitą Mocą potęgi trików wypływających ze srebrnego ekranu, wsłuchiwali się w wykład o „Ewolucji efektów specjalnych”, prowadzonej na tle wyświetlanych przykładów z największy hitów przemysłu czarnej taśmy i pudru. Od samego zaś otwarcia progów CSW dla zwiedzających odbywał się pokaz fan-filmów, zakończony wieczorną projekcją Krypty.
Działalność sali kinowej zakończyło blisko dwu godzinne spotkanie z aktorami – admirałami I Imperium Galaktycznego - Richardem LeParmentierem (widzianego choćby w dwóch częściach Supermana czy Ośmiorniczce) i Kenem Colleyem (m.in. Żywot Briana, Firefox) – czyli Motti’m i Piett’em. Rolę konferansjera przyjął godnie na ręce i mikrofon Miagi.
Ogół uroku wystroju Centrum powiększała ogromna ilość plakatów, borderów oraz plansz, na których znaleźć można było wysokiej jakości kadry z filmów jak i prelekcji typowo klimatycznych, związanych z motywem przewodnim. Sala Coruscant emanowała mocą wiedzy i wywodów, np. o wpływie SW RPG na rozwój gwiezdnego świata, o językach i komunikacji między istotami niezmierzonej Galaktyki, także było o używanych alfabetach. Konwentowej konwencji dotrzymała kroku również Sala Tatooine z konkursem TCW, wykładem o rozwoju gier komputerowych z EU oraz godziną poświęconą Redaktorom Bastionu.
Na potrzeby StarForce przepastny podziemny parking przemienił się w przygotowaną przez żołnierzy z Bydgoskiej Grupy Uderzeniowej, uzbrojonych w blastery na plastikowe żółte kuleczki, którymi pruto prawie z prędkością światła do tarcz strzelniczych. W huku wystrzałów podziwiać można było przygotowane przez Toruńskie Imperium (tu: największe podziękowania dla Nero) standów z makietami do SW Miniatures. Imitacja Endoru z typowymi polskimi choinkami (czyt. Picea bies czyli świerk pospolity), ku zniesmaczeniu niezliczonej rzeszy zabrakło św. Mikołaja i sań. A na deser, co na poczerniałe kości Imperatora podczas bitwy na arenie na Geonosis, podwieszony żyłką robił VENATOR?
Tylko śniegu brak…
Podziw budził namalowany w rozmiarach rzeczywistych obraz prezentujący Padme, Aniego i Obiego z… wyciętymi głowami, aby każdy przechodzień mógł zadrzeć nosa i wcielić swą ziemską twarz w rolę gwiezdnej postaci. Pytanie tylko czy Padme było już/jeszcze widać brzuszek?
Naprzeciw pilnujących makiet orgów, umiejscowił się sklep koszulkowy, zaś po prawej od wejścia bazę rozlokował sklep z pamiątkami. Suwenirów sporo, dostatek ciekł miodem po ścianach, figurek, LEGO, modeli zeszło bez kozery rzeknę… wszystko. Rodziciele wpadli w amok zakupów, pozwalając pociechom wynosić pod pachami kartony przewyższające gabaryty przeciętnego przedszkolaka. Widok czterdziesto centymetrowej repliki AT-AT zapakowanej w wymuszający respekt karton, wywoływał ślinotok… lecz cena szybko studziła ewentualną żądzę zakupu.
Ku końcowi…
Wieczór nastał nader szybko. Z żalem i ciężkim bólem gadziego serca opuściłem CSW, gdy twarz skąpaną rumieńcem podniecanie i emocji owiał delikatny powiew jesiennego wiatru. Nadszedł czas by na spokojnie pośród ludzi złączonych pasją udać się na after party do pubu Lizard King, gdzie na lampkę wina przybili szacowni Admirałowie, którzy niestety szybko zniknęli, wychodząc jakby „po angielsku”. Imprezowanie przy wspominkach i długich polemik zakończyła wyjątkowy dzień życiu każdego fana SW, który miał okazję zawitać do Torunia z cichą nadzieją w sercu na przyszłoroczny powrót pod pomnik Mistrza Astronomii, jak rzekł zaś jeden z aktorów – praprzodka „Gwiezdnych Wojen”, który ukazał ludziom piękny świat gwiazd.
Wasz kronikarz
Lekt Ridan II
P.S. Ubóstwo materiału fotograficznego wynika wyłącznie z nadmiaru zdjęć w innych źródłach, sens ich kopiowania mija się znacząco z celem.
Tekst, zdjęcia: Lekt Ridan II
SWFSW stawiło się w Toruniu popołudniową piątkową porą, opuszczając owe ziemie po niedzielnym przyjęciu na ulicy Obi-Wan’a Kenobiego. Dumnie paradując w koszulkach z koziołkami, gdyż jak mogła nas tam zabraknąć?! Lecz każdy medal ma swą Z powodu mej absencji, relacja poniższa podejmuje jedynie bytność kronikarza SWFSW podczas sobotnich obchodów 30-lecia „Gwiezdnych Wojen” w Polsce. Co czyni, ku memu niezadowoleniu poniższych kilkanaście wersów niekompletnymi oraz pozbawionymi większego wielkopolskiego fandomowego wyrazu.
Zatem zasiądźcie i czytajcie…
Pióro płonie, na myśl o wciąż świeżych wrażeniach z wizyty w niedawnej polskiej stolicy Gwiezdnych Wojen. Pamiętnej daty – dwunastego września bieżącego roku – właśnie Toruń z woli Mocy, mianowany został pępkiem naszej fandomowej galaktyki. Zorganizowana przez BFSW i Toruńskie Imperium, wspartych marszałkowską wolą (i kredytami) władz państwowych impreza, stworzyła niezwykły klimat dla tysięcy torunian odwiedzających Centrum Sztuki Współczesnej „Znaki Czasu”. StarForce dodać należy, otrzymał oficjalne namaszczenie pisemne, drogą faksową, od samego stworzyciela ukochanej przez nas Sagi – konwent oficjalnie, po raz pierwszy w nadwiślańskim kraju patronowała pieczęć wytwórni LucasFilm.
Idea imprezy pomimo, iż mocno odbiegała do typowych konwentów. Przyciągała masą atrakcji dostosowanych do odbioru, zarówno przez starwarsowego nerda jak i rodzica przybyłego z dzieckiem hobbystycznie zajmujących się Gwiezdnym Uniwersum, po przyjściu ze szkoły. Wobec formuły, do której wielu fanów jest mocno przyzwyczajona dołożono koncepcję otwartego rozpropagowania, a co równie ważne ukazania żywota fana SW.
Wszak wszystkim od początku dopisywały humory…
Od godziny 11:00, miasto Kopernika przywitało promieniami złotej polskiej jesieni paradę takich organizacji jak 501st Polish Garnizon, Eagle Outpost, fanów ze wszystkich zakątków kraju przebranych za niezliczone postaci oraz żołnierzy, a także gości z Belgii w strojach podpadających pod zespół Max’a Rebo. Przemarsz uzupełnia orkiestra dęta, dumnie uderzająca dźwiękami Marszu Imperialnego w toruńskie kamienice.
Żwawiej, Jabba nie lubi czekać!
Znamienici i pozytywnie zauroczeni Sagą goście z krainy czekolady i frytek, przywieźli ze sobą (w całości!) replikę postaci przebrzydłego gangstera, którego kochają miliony – sam Jabba the Hutt przycupnął na postumencie imitującym jego rezydencję na Tatooine. Wykonanie pamiątkowej fotografii okazało się obowiązkowym punktem wizyty w CSW.
Prawie jak zdjęcie z misiem na Krupówkach!
W każdej części Centrum, znalazła się oddzielna atrakcja połączona zarówno z oficjalnym programem, a także dająca możliwość całodniowej zabawy dla najmłodszych, choć nie ukrywajmy i samych rodziców. Wszak wielu z nich pamięta przecież chwalebny rok 1977 i wejście do kin TNH.
Z racji wspomnianej znamienitej pogody, tytułowa „Scena 501st” umiejscowiona tuż na dziedzińcu Centrum wraz z nastaniem godziny 13:00 uroczyście zainaugurowała działalność polskiego garnizonu Pięści Vader’a, przedstawiono przybyłych gości oraz program, by zgrabnie przystąpić do realizacji przeładowanych starwarsowym funem niespodzianek naszych Kostiumowiczów. Widzów zachwycała między innymi: Akademia Jedi, Imperialny Patrol czy prezentacja Rebel Legion z polską komórką zwaną Eagle Outpost – czyli Szturmowcy i Rebelianci grający w jednej drużynie!
Podsumowaniem całodniowych starań o uwagę przybyłych torunian był konkurs strojów SW dla najmłodszych, przyznać należy obiektywnie acz z lekką nutką zazdrości, iż ówcześni mniejsi fani wychowani głownie na TCW rosną w siłę. Między wierszami szukajcie przykładów skatalogowanych kronikarskim cyfrowym okiem obiektów dowodowych potwierdzających teorię ducha pasji w młodych słowiańskich galaktycznych sercach!
Młodzi adepci silni Mocą!
Pośród bogatych i dużych wymiarowo zestawów klocków LEGO, kolorowanek w centrum między kawiarenką, salą kinową, Pałacem Jabby, w ferworze gwiezdnej gorączki znany wszystkim Sizar (raz jako Lord Vader, to zaś Dooku) dawał w akompaniamencie… popisy aktorskiego kunsztu – w przedstawieniu O czym piszczy R2-D2 dla młodszych stażem fanów oraz wieczorną sztukę ku uciesze trochę starszych odbiorców, zatytułowaną Pojedynek Lord Vader kontra Mistrz Twardowski odgrywaną przy Fontannie Cosmopolis, niedaleko CSW.
Zabawy nigdy dość!
Osobną salę ubogaciły wyłożone w gablotkach zbiory braci Kulesza, wraz z niesamowicie realistycznymi modelami Sokoła Millenium, ISD oraz dwóch myśliwców TIE. Skala wykonania płynąca z modeli, pomysłowość przy dodawaniu unikatowych elementów (przypalony kadłub Gwiezdnego Niszczyciela) zapierał dech.
Któż nie chciałby go w domu?!
Admirale, uszkodzenia kadłuba!
Na zwiedzających czekały również dwie E-11 (zdecydowanie ponadgabarytowych rozmiarów w odniesieniu do oryginalnych BlasTech’y używanych przez Szturmowców) oraz DC-15, podstawowy blaster używany z kolei przez Klony – równie ciężki co nieporęczny.
Ciężki, ale piękny!
Całość dopełniały przeróżne karty, figurki (większość unikatowa z czasów zapadłego PRL-u), pierwsze wydania polskich książek z serii SW.
Któż je pamięta?
Na tle gigantycznego bordera prezentującego Mos Eisley, znajdował się nie kto inny jak Watto – oddany również w skali 1:1 niczym wspomniany Jabba. Dodano do niego tak intrygujące szczegóły jak zapalarka do kuchenek gazowych schowana w kaburze na biodrze.
Męski zarost, goły tors! Bożyszcz Tatooine!
Stanisław M. znany wszystkim (miejmy nadzieje) lepiej jako Staszek „Szybki jest” Mąderek, poznański reżyser i scenarzysta, dorzucił swoje kilka cegiełek do konwentowych urozmaiceń programowych. W opanowanej przez charyzmatycznego filmowca sali kinowej ludzie owładnięci niesamowitą Mocą potęgi trików wypływających ze srebrnego ekranu, wsłuchiwali się w wykład o „Ewolucji efektów specjalnych”, prowadzonej na tle wyświetlanych przykładów z największy hitów przemysłu czarnej taśmy i pudru. Od samego zaś otwarcia progów CSW dla zwiedzających odbywał się pokaz fan-filmów, zakończony wieczorną projekcją Krypty.
Działalność sali kinowej zakończyło blisko dwu godzinne spotkanie z aktorami – admirałami I Imperium Galaktycznego - Richardem LeParmentierem (widzianego choćby w dwóch częściach Supermana czy Ośmiorniczce) i Kenem Colleyem (m.in. Żywot Briana, Firefox) – czyli Motti’m i Piett’em. Rolę konferansjera przyjął godnie na ręce i mikrofon Miagi.
Ogół uroku wystroju Centrum powiększała ogromna ilość plakatów, borderów oraz plansz, na których znaleźć można było wysokiej jakości kadry z filmów jak i prelekcji typowo klimatycznych, związanych z motywem przewodnim. Sala Coruscant emanowała mocą wiedzy i wywodów, np. o wpływie SW RPG na rozwój gwiezdnego świata, o językach i komunikacji między istotami niezmierzonej Galaktyki, także było o używanych alfabetach. Konwentowej konwencji dotrzymała kroku również Sala Tatooine z konkursem TCW, wykładem o rozwoju gier komputerowych z EU oraz godziną poświęconą Redaktorom Bastionu.
Na potrzeby StarForce przepastny podziemny parking przemienił się w przygotowaną przez żołnierzy z Bydgoskiej Grupy Uderzeniowej, uzbrojonych w blastery na plastikowe żółte kuleczki, którymi pruto prawie z prędkością światła do tarcz strzelniczych. W huku wystrzałów podziwiać można było przygotowane przez Toruńskie Imperium (tu: największe podziękowania dla Nero) standów z makietami do SW Miniatures. Imitacja Endoru z typowymi polskimi choinkami (czyt. Picea bies czyli świerk pospolity), ku zniesmaczeniu niezliczonej rzeszy zabrakło św. Mikołaja i sań. A na deser, co na poczerniałe kości Imperatora podczas bitwy na arenie na Geonosis, podwieszony żyłką robił VENATOR?
Tylko śniegu brak…
Podziw budził namalowany w rozmiarach rzeczywistych obraz prezentujący Padme, Aniego i Obiego z… wyciętymi głowami, aby każdy przechodzień mógł zadrzeć nosa i wcielić swą ziemską twarz w rolę gwiezdnej postaci. Pytanie tylko czy Padme było już/jeszcze widać brzuszek?
Naprzeciw pilnujących makiet orgów, umiejscowił się sklep koszulkowy, zaś po prawej od wejścia bazę rozlokował sklep z pamiątkami. Suwenirów sporo, dostatek ciekł miodem po ścianach, figurek, LEGO, modeli zeszło bez kozery rzeknę… wszystko. Rodziciele wpadli w amok zakupów, pozwalając pociechom wynosić pod pachami kartony przewyższające gabaryty przeciętnego przedszkolaka. Widok czterdziesto centymetrowej repliki AT-AT zapakowanej w wymuszający respekt karton, wywoływał ślinotok… lecz cena szybko studziła ewentualną żądzę zakupu.
Ku końcowi…
Wieczór nastał nader szybko. Z żalem i ciężkim bólem gadziego serca opuściłem CSW, gdy twarz skąpaną rumieńcem podniecanie i emocji owiał delikatny powiew jesiennego wiatru. Nadszedł czas by na spokojnie pośród ludzi złączonych pasją udać się na after party do pubu Lizard King, gdzie na lampkę wina przybili szacowni Admirałowie, którzy niestety szybko zniknęli, wychodząc jakby „po angielsku”. Imprezowanie przy wspominkach i długich polemik zakończyła wyjątkowy dzień życiu każdego fana SW, który miał okazję zawitać do Torunia z cichą nadzieją w sercu na przyszłoroczny powrót pod pomnik Mistrza Astronomii, jak rzekł zaś jeden z aktorów – praprzodka „Gwiezdnych Wojen”, który ukazał ludziom piękny świat gwiazd.
Wasz kronikarz
Lekt Ridan II
P.S. Ubóstwo materiału fotograficznego wynika wyłącznie z nadmiaru zdjęć w innych źródłach, sens ich kopiowania mija się znacząco z celem.