TWÓJ KOKPIT
0

Leland Chee :: Newsy

NEWSY (62) TEKSTY (2)

<< POPRZEDNIA     NASTĘPNA >>

Specjalny odcinek „The Star Wars Show” o „Łotrze 1”

2017-01-21 20:36:45

Z nowym rokiem wraca „The Star Wars Show”. Tym razem mamy dłuższy i dedykowany odcinek. Gośćmi są Leland Chee, Pablo Hidalgo i Matt Martin ze Story Group Lucasfilmu. Tematem oczywiście są sekrety „Łotra 1”.


KOMENTARZE (5)

Nowy serial "LEGO Star Wars: The Freemaker Adventures"

2016-02-15 19:08:39 Różne



Kilka dni temu świat obiegła wieść o kolejnej produkcji LEGO Star Wars. Tym razem nie będzie to jednak jeszcze jedna wariacja na temat filmowej Sagi, a serial z własnymi bohaterami i fabułą. Mowa o "The Freemaker Adventures". Jego akcja będzie się działa pomiędzy Epizodami V a VI i będzie on opowiadał o tytułowej rodzinie Freemakerów. Żyją oni ze zbierania złomu i tworzenia z nich statków kosmicznych. Ich życie jednakże stanie do góry nogami, gdy najmłodszy członek familii odkryje w sobie wrażliwość na Moc dzięki starożytnemu artefaktowi - mieczowi kyber. Wówczas wszyscy będą musieli włączyć się w walkę z Imperium. W serialu zobaczymy zarówno nowych, jak i starych bohaterów.

Z produkcją związanych jest kilka ciekawych osobistości, między innymi priducenci Bill Motz i Bob Roth ("Pingwiny z Madagaskaru"), Torsten Jacobson ("Opowieści droidów"), Jill Wilfert ("LEGO Przygoda") i Carrie Beck ("Rebelianci"). Jeśli jesteście ciekawi jak będzie wyglądał status kanoniczny "Freemakerów" - Motz wyjaśnił, że fabuła jest oparta na nowym kanonie, ale sam serial kanoniczny nie będzie - prawdopodobnie ze względu na komediowy charakter oraz fakt, że to produkcja spod znaku LEGO. Leeland na Twitterze dodał, że nazywa takie źródła L-canonem, czyli kanonem LEGO, choć obecnie Strażnik Holokronu zrezygnował z oznaczeń literowych, bo poziomów kanonu już nie ma.

Tyle można było się dowiedzieć z pierwotnej zapowiedzi, a teraz przejdźmy do tego, co ujawniono na New York Toy Fair. Zaprezentowano tam dwa modele okrętów, które pojawią się w serialu, oraz oczywiście minifigurki. Po pierwsze, statek tytułowej rodziny będzie się nazywał "Star Scavenger". Dołączone do niego figurki to Zander (ojciec), Kordi (matka), Rowan (dziecko) i RO-GR (czyli "Roger" - poskładany z części droid bojowy). Po drugie, czarne charaktery będą latały pojazdem o nazwie "Eclipse Fighter". W zestawie będzie można znaleźć znanego wszystkim łowcę nagród Dengara oraz postać o imieniu Naare, która dzierży czerwony miecz świetlny.



Serial ma wystartować latem na amerykańskim Disney XD (w Polsce zapewne też się pojawi). I podobno - jak twierdzi Star Wars Union - już powstało zamówienie na sezon drugi, który ma się ukazać w wakacje 2017. Nie jest to jednak informacja potwierdzona oficjalnie.

Zapraszamy do dyskusji na forum.
KOMENTARZE (9)

Tydzień „Zemsty Sithów”: Epizod III a "The Clone Wars"

2015-05-24 10:33:27


Najpierw był „Atak klonów”, czyli początek konfliktu zbrojnego pomiędzy Republiką i Separatystami, potem „Zemsta Sithów”, czyli jego zakończenie. Pośrodku mamy zaś wojny klonów i jedyne w chwili obecnej kanoniczne źródło traktujące o tych walkach – serial „The Clone Wars” i część materiałów z nim powiązanych. Logiczne jest zatem, że w animacji znajdziemy bardzo dużo odwołań do Epizodu III – czy to bohaterów, czy miejsc, czy wreszcie aluzji do bitew. Wymienienie ich wszystkich chyba nie jest możliwe, dlatego w tym artykule postanowiliśmy spojrzeć na inny aspekt łączący TCW i „Zemstę” – to, w jaki sposób serial zmienił jej postrzeganie, innymi słowy – jak ją zretconował.

Retcon jest pojęciem wprowadzonym przez Elgina Tuppera i pochodzi od wyrażenia retroactive continuity, czyli „retroaktywna ciągłość”. Oznacza on zmianę postrzegania wydarzeń ze źródła, które powstało wcześniej, przez źródło późniejsze. Tupper pisał: „(...) retcon oznacza, że ostatecznie historia przepływa zasadniczo z przyszłości w przeszłość, że przyszłość nie jest już produktem przeszłości”. Jednymi z bardziej znanych retconów z „Gwiezdnych Wojen” są zmiany w biografii Boby Fetta – w Oryginalnej Trylogii nie wiemy o nim za wiele, ale mamy go za zwykłego człowieka. W „Ataku klonów” okazało się, że jest klonem.

Gdy „The Clone Wars” było emitowane w telewizji, wzbudzało wiele emocji nie tylko z powodu zmian w dawnym kanonie, lecz także dlatego, że zmieniało perspektywę, z jaką postrzegamy filmy. Jednym z pierwszych takich problemów, który zaistniał wśród fanów nieomal tuż po ogłoszeniu wstępnych wiadomości o serialu, był fakt, że Anakin miał uczennicę, Ahsokę. Która nie dość, że nie występowała w żadnym komiksie czy powieści, to jeszcze nie pojawiała się w „Zemście Sithów”, więc wiele osób założyło, że dziewczyna musi zginąć. Tak się nie stało i teraz będziemy mogli obserwować jej losy w „Rebeliantach”. W jej wątku dostaliśmy więc odpowiedź, ale tak niestety nie było w każdym przypadku i serial pozostawił po sobie wiele pytań bez odpowiedzi, które postaramy się zebrać. Retcony pogrupowaliśmy wedle kilku kategorii. W paru miejscach odnosimy się do już niekanonicznego Expanded Universe, który wielokrotnie tłumaczył szczegóły fabuły filmu.

I. Bohaterowie



1. Anakin Skywalker

Bez wątpienia główny bohater “Zemsty Sithów”. Osobowość Anakina znacznie się różni pomiędzy Epizodami II i III – w tym pierwszym jest zbuntowany i nieposłuszny wobec mistrza, a pomiędzy filmami zmienia się w obdarzonego większym poczuciem humoru mężczyznę, a przede wszystkim niezwykle przywiązanego do Obi-Wana. Jedynym z problemów „The Clone Wars” jest rozpoczęcie konfliktu in medias res - chronologicznie pierwsza w serialu jest bitwa o Christophsis znana z filmu pełnometrażowego, lecz nawet i tam znajdują się aluzje, że to nie początek wojny (na przykład znajomość Jedi z Ventres). Twórcy jednak nie zdecydowali się na ukazanie przemiany młodzieńca i od początku widzimy go bliżej takim, jakim jest w „Zemście”.

Co się zatem zmieniło? Jak wspomnieliśmy wyżej, jest to przede wszystkim postać Ahsoki, o której nie ma ani jednego słowa w filmie. Początkowo to Obi-Wan miał otrzymać nową uczennicę, lecz okazało się, że plany Yody były inne: Anakin miał otrzymać padawankę nie tylko, by ją wyszkolić, lecz przede wszystkim, aby dać jej ostatecznie odejść, uwolnić się od przywiązania. Można sądzić, że mistrz w pewnym stopniu domyślał się jego związku z Padme. I w istocie, Skywalker chyba pogodził się z odejściem Togrutanki (wspomina o niej tylko raz w niedokończonym akcie o Utapau, więc to w pewien sposób tłumaczy brak wzmianki w Epizodzie III), ale jak wiemy, w żaden sposób nie wpłynęło to na jego uczucia wobec Amidali. I jeszcze ciekawostka: okazuje się, że słowa młodzieńca z bitwy o Coruscant: „No to zaczynamy zabawę” („This is where the fun begins”) wcale nie są oryginalne: powiedziała je do niego Tano podczas potyczki o Teth. Takie „pożyczanie cytatów” to zabieg w TCW często stosowany. Kolejną rzeczą pośrednio związaną z Ahsoką jest sprawa przyjęcia Anakina do Rady. W filmie kłóci się z jej członkami, ponieważ pragną przyjąć go w swoje szeregi, ale nie chcą nadać tytułu mistrza (w nowelizacji Stovera było wyjaśnione, że zależało mu na tym, ponieważ chciał uzyskać dostęp do holokronów Sithów, dzięki którym mógłby ocalić Padme). W Legends jednym z głównych sposobów na zostanie mistrzem było wyszkolenie ucznia (lub uczniów) do poziomu rycerza, teraz jest to niejasne. Tak czy siak, choć na decyzji Rady z całą pewnością zaważyła bliskość młodzieńca z Kanclerzem, to być może miała na nią również wpływ porażka w treningu uczennicy.

Inną ważną kwestią dotyczącą Anakina jest jego tożsamość Wybrańca. Przepowiednia o tym, który przywróci równowagę Mocy, zawsze była tajemnicza i pogmatwana, więc zasługiwałaby na oddzielny artykuł, a TCW dodało jeszcze wiele nowych pytań. Ale po kolei: choć sam koncept ma kilkadziesiąt lat, to pierwsza wzmianka o Wybrańcu w filmach znajduje się w „Mrocznym widmie”, gdzie Qui-Gon jest przekonany, że młody niewolnik z Tatooine jest tym, o którym mówiły legendy. Przywrócenie równowagi Mocy interpretowano jako pozbycie się z galaktyki Sithów i ciemnej strony. Ma to związek ze słowami Lucasa, który mówił, że jasna strona jest jak symbioza, korzystna dla obu stron, natomiast ciemna niczym rak, który stopniowo niszczy i doprowadza do śmierci obu stron. Jednakże w „Zemście” Yoda mówi, że przepowiednia mogła być źle zinterpretowana. I tak chyba rzeczywiście jest, bo TCW rzuciło zupełnie nowe światło na tę kwestię. Anakin, Ahsoka i Obi-Wan w trzecim sezonie trafili na planetę (?) o znaczącej nazwie Mortis (łaciński dopełniacz rzeczownika „mors”, czyli „śmierć”), na której napotkali trzy istoty: Córkę, która związała się z jasną stroną, Syna, sługę ciemnej, oraz Ojca, utrzymującego równowagę pomiędzy nimi. Ten ostatni mówi Skywalkerowi, że robi się coraz starszy i prosi młodzieńca, aby zastąpił go w jego pracy. Jedi, choć jest w stanie zapanować nad rodzeństwem, nie wierzy w przepowiednię i nie wypełnia woli starca. Ostatecznie przywraca równowagę na Mortis, lecz w inny sposób, niż spodziewał się Ojciec: w wyniku jego działań ginie najpierw Córka (przez co Syn rośnie w siłę – aluzja do przyszłego upadku młodego rycerza?), następnie jej brat (odkupienie w „Powrocie Jedi”?), a na koniec rodzic. W całej trylogii wspomina się wielokrotnie, że równowaga nie polega na zniszczeniu Sithów, lecz na balansowaniu w dosłownym znaczeniu tego słowa, nie pozwalaniu, aby jedna czy druga strona przeważyła. Te odcinki raczej stawiają pytania, aniżeli na nie odpowiadają, więc z całą pewnością będziemy musieli zmienić trochę nasze myślenie o Wybrańcu. Tym bardziej, że istniała jeszcze inna przepowiednia, mówiąca o „Synu Słońc”. Choć wzmianka o niej pojawia się bardzo wcześnie w pomysłach Lucasa i pierwotnie dotyczyła Luke’a, to w EU odnosiła się do jego ojca. W TCW również się pojawia, lecz owym „Synem Słońc” jest przywódca plemienia Talzów, Thi-Sen. Nigdy jednak nie pokuszono się o dokładniejsze wyjaśnienie co to właściwie znaczy.

Pytania bez odpowiedzi: prawe oko Anakina w Epizodzie III jest naznaczone blizną, którą zdobył podczas wojny. Komiksy Dark Horse’a wyjaśniały, że była ona efektem walki z Ventress, ale niestety nie zostało wzięte to pod uwagę przez twórców serialu. Nigdy nie podali żadnego wyjaśnienia in-universe, mówiąc jedynie, że „taki Skywalker nam pasował”. Powstające w latach 2008-2011 opowiadanie „SkyeWalkers: A Clone Wars Story” Abela G. Peny, o którym pisaliśmy tutaj, starało się pogodzić EU i TCW. Jego akcja dzieje się niemalże na samym początku konfliktu, gdy Anakin nie ma jeszcze padawanki i zostaje wysłany na misję na planetę Skye, gdzie zostaje ranny w walce z wojownikami S’kytri, znanymi z dawnych komiksów Marvela. Prawdopodobnie jako ukłon w stronę Dark Horse’a, młody Jedi mówi po tym fakcie: „Dzięki czemu jestem podwójnie wdzięczny, że Ventress nie ma w pobliżu“. Niestety opowiadanie to w chwili obecnej zalicza się do Legends, dlatego będziemy musieli poczekać na jeszcze jedną wersję tej historii.



2. Obi-Wan Kenobi

Podobnie jak Anakin, Obi-Wan zmienił się podczas wojny: w „Ataku klonów“ jest o wiele poważniejszy niż w kolejnym filmie, gdzie charakteryzuje go specyficzne poczucie humoru i dystans do świata. I podobnie jak w przypadku ucznia, nie pokazano jego przemiany, tylko od razu mamy do czynienia z „tym drugim“ Kenobim. Choć z całą pewnością jest wiele aspektów, które zmieniają nasze postrzeganie postaci (na przykład jego związek z Satine), to bezpośrednie nawiązanie do „Zemsty Sithów“ jest jedno: przed pojedynkiem z Dooku mistrz uspokaja Kanclerza, mówiąc: „Lordowie Sithów to nasza specjalność“. Jeśli przyjąć EU za wyjaśnienie, to zdanie to może się odnosić na przykład do mrocznych akolitów Dooku, ale TCW znowu zmieniło sposób postrzegania: tak naprawdę jedynym „prawdziwym” lordem Sithów, z którym walczył Kenobi, był Maul, który w serialu powrócił zza grobu. Oczywiście zawsze można policzyć innych wyznawców ciemnej strony, jak Savage czy Ventress. Swoją drogą, w „Crisis on Naboo” mężczyzna wypowiada nieco zmodyfikowaną wersję powyższego cytatu – „Heroizm to nasza specjalność” („We specialize in heroics”).

Niewątpliwie jedną z ważniejszych ról Kenobiego w „Zemście Sithów” jest walka z generałem Grievousem. Wydaje się, że sposób powitania mistrza przez cyborga („Generale Kenobi! Czekaliśmy na pana!”) od początku sugerował, że to nie ich pierwsze spotkanie. I rzeczywiście, twórcy dość mocno wykorzystali fakt, że żaden z nich nie może pokonać drugiego w pojedynku i w ciągu wszystkich sezonów doszło do pięciu (lub sześciu, zależy jaką metodę liczenia przyjmiemy) starć. Wyniki tych walk były różne – raz uciekał jeden, raz drugi; być może ekipa chciała w pewien sposób pokazać, że byli równi sobie. Żeby było jednak ciekawiej, nawet w pierwszej chronologicznie walce w trylogii o „Malevolence” obaj rozmawiają, jakby się znali. Kto wie, może doszło do spotkania jeszcze przed wojną?



3. Dooku

Hrabia niestety nie ma wielkiej roli w “Zemście”, ponieważ bardzo szybko ginie, zgładzony przez Anakina. Podczas spotkania w generalskiej kwaterze na pokładzie „Niewidzialnej ręki” młodzieniec mówi: „Moja potęga się podwoiła od naszego ostatniego spotkania, hrabio”. Wszyscy fani zapewne myśleli, że chodzi o dość poważne w skutkach starcie w „Ataku klonów”... ale tutaj znowu pojawia się ta sama kwestia, co przy Obi-Wanie i Grievousie: wiadomo, że żaden z przeciwników nie może zginąć, więc ilość starć pomiędzy nimi może być nieskończona i twórcy chętnie to wykorzystali. Jedi i hrabia potykali się sześć razy i były to pojedynki przeróżne – od miecza świetlnego, poprzez bicz, a na samej Mocy skończywszy. Można nawet policzyć siódmy raz, który miał miejsce w ostatnim odcinku, lecz tylko w wizji Yody, więc de facto nie powinien się liczyć. Nie wiadomo ile jeszcze takich walk zaplanowali twórcy, więc kto wie, co to był za „ostatni raz”.



4. Grievous

Przy okazji Kenobiego pisaliśmy o ich wspólnych walkach i o rozmowie na mostku „Niewidzialnej ręki”. Tam też generał spotyka się z Anakinem – i po ich wzajemnej wymianie uprzejmości jest jasne, że obaj widzą się po raz pierwszy. Niestety „Wojny klonów” mocno naciągnęły ten fakt – owszem, obaj nigdy nie rozmawiali ze sobą, ale znajdowali się bardzo blisko siebie. Pierwsza taka sytuacja następuje w „Shadow Warrior”, gdzie obie strony konfliktu dokonują wymiany jeńców. Podczas niej Skywalker jest ledwo przytomny, więc nie dostrzega Grievousa, lecz cyborg widzi go doskonale. Druga podobna sytuacja zachodzi w akcie o kryształach na Utapau, gdzie dzieli ich tylko długość korytarza.

„Zemsta Sithów” rozpoczyna się bitwą o Coruscant, gdzie siłami Konfederacji dowodzi właśnie Grievous. W całym TCW są rozsiane drobne aluzje do tego wydarzenia: w „Shadow Warrior” Sidious wspomina, że generał jest „ważną częścią planu”, co może sugerować właśnie tę bitwę; w akcie o Cytadeli Jedi zdobywają współrzędne drogi Nexus, która prowadzi z terenów Separatystów na Coruscant, a które przekazują Kanclerzowi (w EU właśnie wykorzystaniem tajnej drogi tłumaczono niespodziewany atak na stolicę); wreszcie, w „Heroes on Both Sides” okazuje się, że Grievous dokonał już wcześniej ataku na planetę, choć niebezpośrednio – na jego rozkaz specjalne droidy wysadziły generator mocy, przez co przerwano negocjacje pomiędzy obiema stronami konfliktu.

Pytania bez odpowiedzi: Sprawą, która od dziesięciu lat nurtuje fanów cyborga, jest jego charakterystyczny kaszel. Cały problem polega na tym, że Grievous (całkiem zdrowy) pojawił się w mediach jeszcze przed tym, jak Lucas przyszedł do pracy z zapaleniem oskrzeli i uznał, że pokasływanie będzie w przypadku Kaleeshanina dobrą aluzją do Vadera i jego świszczącego oddechu. W EU wyjaśniono to w serialu „Clone Wars”: przed samą fabułą filmu mistrz Windu używa Mocy, aby zgnieść pancerz przeciwnika, tym samym uszkadzając jego płuca (pozostaje jednak pragmatyczne pytanie czemu nie ma śladu po zniszczeniach w filmie). „The Clone Wars” to zmieniło, gdyż Grievous jest chory w serialu, lecz nie podano tego przyczyny. Co prawda kaszle znacznie rzadziej niż w „Zemście”, więc można domniemywać, że schorzenie postępowało, lecz nadal to nie tłumaczy skąd się wzięło. Sam Lucas zwykł mawiać, że „technologia w tamtych czasach nie była zbyt dobra”, lecz nigdy nie podał przyczyny in-universe.

Druga, drobniejsza sprawa: w „Lair of Grievous” ukazano, że – co jest całkiem logiczne – generał posiadał części zapasowe, na wypadek gdyby coś się stało poszczególnym częściom jego egzoszkieletu. Dokonuje na przykład wymiany przypalonej maski. Zastanawiające jest jednak, że w filmie ma ona mnóstwo mikrouszkodzeń, spory ubytek w lewym oczodole i dwa podłużne ślady na prawym, jakby znaki po szponach. Czyżby coś się stało z magazynem części? A może Grievous wolał zatrzymać te „blizny”?



5. Palpatine

Kanclerz nie różni się za bardzo w swojej wersji z TCW i „Zemsty” – w serialu widzimy jak powoli przeciąga Anakina na swoją stronę i zasiewa ziarna wątpliwości w jego sercu. Wiemy, że przed samą akcją filmu przywódca Republiki został porwany przez Grievousa. Oczywiście wszystko było dokładnie wyreżyserowanym planem, mającym na celu przekonanie się czy Anakin będzie w stanie pokonać Dooku, a tym samym być godnym uczniem Sitha. Okazuje się jednak, że takich sytuacji było więcej – jedno z uprowadzeń zaplanował Moralo Eval, instruowany przez Dooku. Jego celem było oficjalnie zmuszenie Kanclerza do uwolnienie porwanych przywódców Separatystów, lecz tylko sam Sheev wiedział, że ma to być test dla Skywalkera. Tym razem młodzieńcowi nie udało się zgładzić hrabiego, więc Palpatine wiedział, że jeszcze nie nadeszła pora. Co ciekawe, Filoni w komentarzu w wydaniu na blu-ray powiedział, że porwań było więcej i za każdym razem miały ten sam cel. Nie uświadczyliśmy żadnego innego w serialu, więc zapewne planowano je na przyszłe sezony.

I jeszcze jedna ciekawostka: pamiętamy z filmu, że zarówno w pojedynku z mistrzami, jak i z Yodą, Sheev używa jednego miecza. Tymczasem w TCW podczas walki z zabrackimi braćmi ma ich dwa. Wyjaśnienie przyszło wraz z oficjalnym przewodnikiem: Kanclerz faktycznie walczył dwiema broniami; gdy mierzy się z Windu, traci jedną z nich i podczas walki z Yodą używa drugiego.



6. Yoda

W „Zemście Sithów” dzieje się sporo, co ma później wielki wpływ na Oryginalną Trylogię, na przykład pojawiające się w niej duchy Mocy. TCW z kolei wyjaśniło skąd się biorą w nowym kanonie. Otóż okazuje się, że sprawa nie była taka prosta, gdyż zachować swą świadomość po śmierci mogli tylko nieliczni. Jednym z nich był Qui-Gon, który pod koniec serialu zaczął odzywać się do mistrza Yody, mówiąc mu, że został wybrany (aż nasuwa się pytanie: przez kogo*?), aby odbył specjalny trening, którego sam Jinn nie miał, a który pomoże mu zrozumieć jak stać się duchem. Rada Jedi, zwłaszcza racjonalnie myślący Ki-Adi Mundi, nie wierzyła, że mistrz słyszy głos zmarłego i zaczęła podejrzewać, że zaczyna na starość tracić władze umysłowe. Nie zważając na ich słowa, Yoda uciekł i wybrał się w podróż będącą jednocześnie wieloznaczną, duchową próbą.

Jego pierwszym przystankiem była Dagobah i dzięki serialowi wiemy, że po walce z Sidiousem nie wybrał pierwszej lepszej planety. Po przejściu wszystkich prób na trzech globach (Dagobah, „planecie Mocy” i Morabandzie/Korribanie) prowadzące go tajemnicze Kapłanki Mocy oznajmiły, że od tej pory Qui-Gon będzie mógł go szkolić. Pod sam koniec Epizodu III mistrz dzieli się swoją wiedzą z Obi-Wanem. Pozostaje więc pytanie skąd Anakin wiedział jak wrócić jako duch w „Powrocie Jedi” – na to pytanie Filoni odpowiedział częściowo, nie chcąc się dzielić tym, co powiedział mu Lucas. Zaznaczył tylko, że ważne jest to, że kanonicznie Anakin powraca jako młodzieniec, gdyż wtedy był jeszcze dobry. Na pewno istotna jest chwila w TCW, w której również Skywalker słyszy głos Jinna, a z dziejącej się chwilę później jego rozmowy z Yodą dowiadujemy się, że Obi-Wan nie do końca wierzy, że na Mortis spotkał dawnego mistrza; może to sugerować, że Skywalker, tak jak Qui-Gon, został wybrany i mógł zostać duchem bez specjalnego szkolenia.

*Istnieje pewna ciekawostka, nie do końca w tej chwili wyjaśniona. W scenariuszu „Zemsty” pojawiała się informacja, że Jinn dowiedział się jak pokonać śmierć od „Szamana Whillów” – istot (?), które towarzyszą Lucasowi w jego notatkach i pomysłach od bardzo dawna. W świetle TCW można by uznać tę informację po prostu za niekanoniczną, ale pada ona również w oficjalnym Databanku, który jak najbardziej jest źródłem kanonicznym. Nie wiadomo więc czy to ktoś układający życiorysy na stronie się pomylił, czy może tak jest faktycznie – może to Kapłanki są tajemniczymi Whillami? A może to ten ktoś, kto „wybrał” Qui-Gona?


7. Mace Windu

Tutaj właściwie mamy tylko pytanie bez odpowiedzi – co było przyczyną tak wielkiego braku zaufania mistrza do Anakina w filmie? W „The Clone Wars” owszem, zdarzają im się drobne nieporozumienia (na przykład w kwestii potraktowania bestii zillo czy zemsty na Bobie), lecz wynikają one raczej z chłodnego usposobienia Windu i innego sposobu postrzegania pewnych rzeczy, aniżeli ze złej woli, bo dwójce Jedi dobrze się współpracuje. Z pewnością Mace niepokoił się zbytnią bliskością młodzieńca i Kanclerza, któremu ewidentnie nie ufał, czego przykład możemy znaleźć choćby w akcie o Obi-Wanie działającym pod przykrywką z sezonu czwartego. Ze słów twórców wiemy, że ten wątek miał być podjęty, ale serial niestety nie zdążył tego rozwinąć.



8. Klony

Jedno jest pewne – TCW zmieniło bardzo dużo w postrzeganiu żołnierzy Republiki. Po pierwsze, ukazało ich nie jako, nomen omen, klony, ale indywidualne osoby. Lecz kwestią, która najbardziej się zmieniła, jest ich zdolność do wykonywania poleceń. W „Ataku klonów” Lama Su mówi, że „wykonują każdy rozkaz bez pytania”, lecz serial pokazał, że mężczyźni ci nie byli jak bezmyślne droidy. Pierwszy taki przypadek, w osobie Slicka, pokazał się niemal na samym początku, gdy klon zdradził plany Republiki dla Venteress, lecz uzasadnił to sprzeciwem wobec wykorzystywania swoich braci w wojnie. W drugim sezonie poznaliśmy Cuta Lawquane’a, którego oddział zginął, a on sam nigdy nie wrócił do służby – zamieszkał na Saleucami i założył rodzinę. Kwestia wolnej woli jest też bardzo szeroko podejmowana w akcie o Umbarze w czwartym sezonie, gdzie już jest jasno powiedziane, że żołnierze są w stanie sprzeciwić się dowódcy – generał Krell, który poddał się ciemnej stronie, ginie z ich ręki.

Aluzje do najważniejszej roli klonów w „Zemście Sithów” – wykonania rozkazu 66 – pojawiły się już w drugim sezonie. W „Brain Invaders” zainfekowani przez robaki mózgowe żołnierze mówią, że jeśli jest rzecz, którą dobrze potrafią wykonać, jest to powstrzymanie Jedi. Ale prawdziwą przyczynę dlaczego lojalni wojownicy – a czasem i przyjaciele – bez cienia wahania zwrócili się przeciwko rycerzom, możemy zobaczyć na początku sezonu szóstego. Tam okazuje się, że żołnierz Tup wykonał rozkaz trochę za wcześnie i zabił swoją generał. Śledztwo prowadzone przez Fivesa doprowadziło go do odkrycia prawdy: każdy klon na dość wczesnym etapie rozwoju miał wszczepiany organiczny czip, dzięki któremu w istocie nie zadawał żadnych pytań. We wcześniejszych źródłach, zwłaszcza w powieściach Karen Traviss, rozkazy (również o innych numerach), były po prostu wyuczone. Z „Rebeliantów” jeszcze się dowiemy, że były klony, które nie usłuchały Palpatine’a – bo usunęły sobie czipy z głowy.

Pytania bez odpowiedzi: To jest chyba właściwie kwestia odpowiedniej interpretacji, ale jest pewien fakt, który wymaga wyjaśnienia. W „Zemście” miała zostać wyjaśniona historia Sifo-Dyasa - tak się nie stało, zamiast tego dostaliśmy ją w szóstym sezonie serialu. Sporo faktów w mniejszym lub większym stopniu pokrywa się z EU, ale pozostaje jedno pytanie: podczas walki z Anakinem i Obi-Wanem Dooku mówi, że Sifo-Dyas „zrozumiał i dlatego mi pomógł” – w domyśle w zamówieniu armii klonów. W EU na decyzję Jedi miał drobny wpływ niejaki Darth Plagueis, lecz tutaj zależy jak rozumieć słowa hrabiego: czy tak było naprawdę? Czy może Sith kłamał, aby złamać ducha przeciwników? Jakakolwiek jest prawda, pod koniec odcinka Rada Jedi nie podważa wiarygodności jego słów, mówiąc, że to ich przeciwnicy mieli wpływ na stworzenie armii; jej członkowie wspólnie uzgadniają, że opinia publiczna nie może się o tym dowiedzieć.



9. Barrissa Offee

Barrissa jest jednym z wielu przykładów tego, jak bardzo twórcy wykorzystywali czyjąś (nie)obecność w filmie. Rzeczywiście, dziewczyny nie ma w „Zemście”, ale miała być – w scenach usuniętych z Felucji widać jak zostaje zabita strzałem z republikańskiego czołgu. Taką wersję jej śmierci przedstawiono w towarzyszącym filmowi komiksie. Pierwsza zmiana, jaką wprowadził serial, było umniejszenie jej rangi – w EU w czasie wojny szybko została pasowana i nawet dostała własnego ucznia, lecz w TCW nigdy się to nie stało i cały czas była padawanką, mimo że Anakin, będący wówczas już rycerzem, był niewiele starszy od niej. Lecz poważniejsza zmiana pojawiła się pod koniec sezonu piątego, gdy Barrissa zdecydowała się dokonać zamachu w Świątyni na Coruscant, tłumacząc to niechęcią do zakonu, który wedle niej stał się „armią walczącą dla ciemnej strony” (mimo że de facto sama na nią przeszła). Tłumacząc dlaczego wybrano do tej roli właśnie ją, Filoni wyjaśnił, że potrzebowali kogoś znanego - ale jeśli spojrzeć na sprawę uczciwie, to Barrissa nie miała większej roli... od sezonu drugiego i tak naprawdę odzywała się jedynie w trzech wcześniejszych odcinkach. Pierwotnie planem reżysera było, aby kobieta wysadziła się w swojej celi, lecz z serialu nigdy się nie dowiedzieliśmy co się z nią dalej stało. Teraz chodzą słuchy, jakoby miała powrócić w „Rebeliantach”. Skoro o tym mowa, to właśnie drugi serial również zmienił zakończenie historii jej mistrzyni – Luminara również pojawia się w scenie usuniętej, lecz teraz wiemy, że w nowym kanonie przetrwała rozkaz 66 tylko po to, by dać się zabić Inkwizytorowi.



10. Droidy

„Moje oczy, moje oczy!” czy „Ty głupi, mały astrodroidzie” – to słowa, które wypowiadają droidy B2 na pokładzie „Niewidzialnej ręki”. Choć roboty zazwyczaj bywały w „Gwiezdnych Wojnach” elementem komicznym, to z całą pewnością inaczej słucha się powyższych zdań, mając w pamięci TCW. Fani serialu z pewnością pamiętają, że zwłaszcza sezon pierwszy obfitował w coś, co nazwano „humorem droidów”. „Chudziaki” bez przerwy na coś wpadały, sypały kiepskimi żartami („Co za okropny strzał!” „No cóż, takie mam oprogramowanie”), wzywały imię boskie nadaremno (powtarzane dziesiątki razy „Oh my God!”) czy w ogólności miały dość powolny zaskok. Jednak mało osób uznało to za śmieszne i prawdopodobnie w związku z falą krytyki widzów tego typu humor został mocno ograniczony w przyszłych sezonach, choć niestety nigdy nie wyeliminowany całkowicie i nawet w niedokończonych odcinkach możemy ujrzeć scenę, w której B1 błaga swoje obcięte nogi, by nie odchodziły.

Dość ciekawym przypadkiem są MagnaGuardy, przy których twórcy chyba „przypomnieli” sobie sporo faktów raczej później. I tak, choć nie słyszymy jak mówią w „Zemście”, to w innych źródłach związanych z filmem wyraźnie się zaznacza, że potrafiły tworzyć dość skomplikowane zdania. Na początku serialu jednak posługiwały się jedynie mową droidów i dopiero w czwartym sezonie słyszymy pierwszego mówiącego w basicu. Dopiero też w niedokończonych odcinkach widać, że zasłużyły sobie na reputację zabójców Jedi – w akcie o Utapau to prawdopodobnie jeden z nich był odpowiedzialny za śmierć mistrzyni Tu-Anh. Wcześniej padali niemalże równie często, co zwykłe maszyny.

Pytania bez odpowiedzi: Jedną z bardziej charakterystycznych cech MagnaGuardów była możliwość walki nawet z obciętą głową, gdyż miały dodatkowy fotoreceptor w piersi. Nie jest więc jasne czemu tak się nie dzieje, gdy na początku sezonu pierwszego Anakin dekapituje jednego z nich. Druga kwestia dotyczy elektropałek. Choć nie jesteśmy tego świadkami w „Zemście”, to w publikacjach jej towarzyszących, na przykład w „ROTS Visual Dictionary” jest mowa, że broń ta była wykonana z phriku, materiału, który mógł wytrzymać cios miecza świetlnego. Tu chyba znowu twórcy sobie przypomnieli o tym fakcie, gdyż początkowo pałki były z łatwością przecinane i dopiero w akcie o Utapau MagnaGuard blokuje cios Obi-Wana środkiem broni, a nie naelektryzowaną końcówką.

W przypadku Threepio mamy podobny przypadek, jak z Anakinem: skąd u niego złota powłoka? W "Clone Wars" Tartakovsky'ego zafundowała mu ją Amidala, ponieważ droid w jej służbie musiał się godnie prezentować, ale w TCW brak tej historii. Jeszcze jedna, drobna sprawa: w bitwie o Corusant widzimy, że pozbycie się buzz droidów – maszyn zaprojektowanych do uszkadzania myśliwców wroga – było dość trudnym zadaniem dla Anakina i Obi-Wana. Tymczasem w ostatnim akcie sezonu piątego okazuje się, że wystarczyło proste pchnięcie Mocą, aby zrzucić je z kadłuba. Nie wiadomo więc skąd „amnezja” Skywalkera.



11. Inni

Tutaj zbieramy tych bohaterów, którzy zmienili się tylko w niewielkim stopniu. Jednymi z nich są na pewno grany przez Lucasa baron Papanoida oraz Chi Eekway, w którą wcieliła się jego córka Katie. Oboje byli niebieskoskórzy, więc początkowo przypisano im pasujące rasy z EU: Wroonanina i Twi’lekankę. W pierwszym sezonie TCW pojawiła się nowa rasa o takim odcieniu skóry, Pantoranie, i to właśnie Pantoranami (a do tego członkami rodziny) ich uczyniono w trzeciej serii. Jeszcze inna sprawa dotyczy królowych Naboo. W „Ataku klonów” jest nią Jamillia, w „Zemście SIthów” Apailana, lecz okazuje się, że pomiędzy nimi rządziła jeszcze jedna władczyni – Neeyutnee. Okoliczności jej odejścia od władzy jak na razie pozostają nieznane.

Shaak Ti, jako ofiara wielu retconów, zasługuje na oddzielny akapit. Togrutańska mistrzyni miała początkowo zginąć z rąk generała Grievousa i usuniętą scenę jej śmierci można zobaczyć na DVD. Potem zmieniła się koncepcja i kobietę zabijał Anakin w Świątyni Jedi, ale to również nie znalazło się w ostatecznej wersji (scena dostępna na blu-ray). Wreszcie jej los ostatecznie wyznaczyła gra „The Force Unleashed”, gdzie ginęła podczas pojedynku z Galenem Markiem... ale TCW znowu to odwróciło. W swojej wizji na Dagobah Yoda widzi mistrzynię przebijaną niebieskim mieczem od tyłu. W ten sposób traciła życie w obu wyżej wspomnianych scenach wyciętych – ponieważ jednak ta z generałem nie może być kanoniczna, bo powtarza się w niej spora część dialogu z mostka „Niewidzialnej ręki”, to jedyna możliwa to ta ze Skywalkerem.

II. Organizacje



1. Jedi

Jedi, a zwłaszcza sprawa Rady, to jedna z dwóch najbardziej pokomplikowanych spraw w „Wojnach klonów”. Niestety, tutaj wielu członków tego zgromadzenia padło ofiarą z jednej strony „wykorzystywania nieobecności”, o którym pisaliśmy wyżej, a z drugiej ograniczeń technicznych. Nigdy, nawet w ostatnich odcinkach, nie widzieliśmy Rady w pełnym składzie, co można prawdopodobnie wytłumaczyć brakiem czasu czy pieniędzy na nowe modele.

W zrozumieniu zmian, jakie wprowadził serial, z całą pewnością pomoże ten artykuł na Oficjalnej. Wiemy, że członków było dwunastu i najpierw ustalmy „stały skład” pomiędzy Epizodami II a III. Byli to: Yoda, Mace Windu, Plo Konn, Ki-Adi Mudi, Shaak Ti i Saesee Tiin – w sumie sześcioro. Zajmijmy się teraz pozostałą połową.

Na początek prosta sprawa: członek Rady z „Ataku klonów”, Coleman Trebor, ginie na arenie na Geonosis, zastrzelony przez Janga. Jego miejsce przypuszczalnie zajął Kit Fisto i rzeczywiście w serialu widzimy Nautolanina od samego początku uczestniczącego w zebraniach. Adi Gallia to dziwny przypadek – w „Mrocznym widmie” grała ją Gin Clarke i jej postać pojawia się również w Epizodzie II. Problem w tym, że zastąpiła ją tam Lily Nyamwasa i dopiero później uznano, że kobiety różnią się zbyt bardzo, by mogły być tą samą postacią. Ostatecznie wyszło na to, że podczas posiedzenia Rady widzimy Gallię, ale na arenie walczy nowa postać – Stass Allie, która należy do dwunastki w „Zemście”. Stało się więc jasne, że podczas wojny Adi musiała zginąć, aby Stass mogła zająć jej miejsce. W EU życia pozbawił ją generał Grievous niemalże pod koniec konfliktu na Boz Pity, lecz TCW to zmieniło – kobieta poniosła śmierć na Florrum, przebita przez rogi Savage’a Opressa. Ekipa serialu miała nawet przygotowany model Stass, ale nigdy nie udało się go pokazać.

Identyczny przypadek dotyczy Eetha Kotha (grany przez Hassana Shapiego w TPM) i Agena Kolara (Tux Akindoyeni w AOTC) – początkowo była to jedna postać. Lecz o ile wyżej wymienione aktorki różniły się dość nieznacznie (Nyamwasa jest odrobinę pulchniejsza na twarzy), o tyle ci dwaj wyglądają zupełnie inaczej, ponieważ mają różne kolory skóry. Uznano więc, że ciemnoskóry Zabrak w Epizodzie II to nowy bohater, Kolar; w EU Koth zginął na pokładzie kanonierki. Problem w tym, że Filoni postanowił wskrzesić Eetha, mimo że Chee i Hidalgo powiedzieli mu, że bohater nie żyje; uzyskawszy pozwolenie od Lucasa, reżyser dał postaci nowe życie i miejsce w Radzie. W ten sposób Agen tajemniczo zniknął i nigdy nie pojawił się w serialu; nawet w chwili, gdy Yoda ma wizję jego śmierci z rąk Palpatine’a, widzimy Kotha. Gdybyście się jednak zastanawiali – całe szczęście drugi Zabrak jest kanoniczny i nie został nagle ciemnoskórym Eethem, pojawia się choćby w najnowszych przewodnikach. Nie wiadomo więc jak wytłumaczyć jego obecność w Radzie w „Ataku” – może Jedi byli przekonani, że nie żyje, więc dali tymczasowo miejsce Kolarowi, który potem odzyskał pozycję?

Jednym z niedokończonych wątków jest kwestia Oppo Rancisisa – widzimy go jeszcze w „Ataku”, lecz później już nie. Mistrz pojawił się w TCW, ale dopiero w szóstym sezonie, prawdopodobnie ze względu na trudność wykonania jego modelu. Miał się pojawić jeszcze później, tym razem z mieczem, więc może byśmy się dowiedzieli jak zginął. Dokończono za to wątek Evena Piella – Lannika nie ma w ROTS, co twórcy wykorzystali i zabili go w trzecim sezonie w akcie o Cytadeli. Wzbudziło to wówczas wiele kontrowersji wśród fanów, ponieważ w EU mężczyzna ginął, ale dopiero po zakończeniu wojny. Jego nieobecność w Radzie tłumaczono podeszłym wiekiem i dobrowolnym jej opuszczeniem (są takie potwierdzone przypadki w nowym kanonie, na przykład z Jocastą Nu); to właśnie jego miejsce miał zająć Anakin. Za to całkiem jasna jest sprawa Colemana Kcaja, który w filmie siedzi w fotelu obok Skywalkera i pojawia się w piątym sezonie serialu.

Pozostaje jednak problem: kto po kim dziedziczy miejsca? Kolar zajął fotel Kotha, a Allie Galii, ale reszta nie jest jasna. Prostą metodą wykreślanki można dojść, że Kcaj zastąpił Evena, ponieważ był obecny razem z Rancisisem podczas posiedzeń w „The Clone Wars”. Wniosek z tego taki, że Oppo musiał zginąć bardzo późno, ponieważ tylko jego miejsce pozostaje dla Anakina.

Z ostatnią dwójką – Obi-Wanem i Depą – jest jeszcze większy problem. W EU kobieta udała się na planetę Haruun Kal, lecz tam – niczym niejaki Kurtz z „Jądra ciemności” – poddała się mrokowi, a ostatecznie zapadła w śpiączkę po pojedynku ze swoim mistrzem, Macem Widnu. I w Legends jej historia kończy się w tym miejscu – nigdy się nie wybudziła, a jej miejsce zajął właśnie Obi-Wan. Lecz tu twórcy TCW znowu postanowili zmienić historię – Billaba miała się pojawić w niedokończonym akcie o Utapau, lecz tak się ostatecznie nie stało, więc wszystko mogło pójść w niebyt. Problem w tym, że jej wątek podchwycili „Rebelianci” i uczynili z niej mistrzynię Kanana. Jakby tego było mało, w komiksie „The Last Padawan” określa się ją jako członkinię Rady. I choć pierwszy zeszyt czyni drobną aluzję do „Punktu przełomu” („Kilka miesięcy temu mistrzyni Depa wyłoniła się... skądkolwiek się wyłoniła”), to okazuje się, że kobieta zasiadała w Radzie już w czasie „Zemsty Sithów”, mimo że jej tam nie ma. Może niekoniecznie oznacza to, że nagle zrobiło się trzynastu członków (stała szóstka plus Obi-Wan, Anakin, Kit, Kcaj, Allie, Kolar, Depa) – jest to raczej błąd Grupy Opowieści, prawdopodobnie wywołany zamieszaniem, jakie wprowadziło TCW.



2. Separartyści

Jeśli jest coś, co TCW zmieniło, to na pewno jest to struktura Konfederacji. Przed serialem sprawa wyglądała całkiem prosto: na czele stoi hrabia Dooku, generał Grievous ma władzę wojskową, a poszczególne firmy reprezentują istoty zgromadzone w Radzie Separatystów. Pierwsza, drobna zmiana zaczęła się już w filmie, gdzie widzimy droidy należące do nowej korporacji, Klanu Detalicznego. Nie dowiedzieliśmy się o niej niestety zbyt wiele. W samym serialu tak naprawdę ważną rolę odgrywają tylko trzy organizacje: Federacja Handlowa, Unia Technokratyczna i Klan Bankowy. Sojusz Korporacyjny i Gildia Kupiecka są jedynie wspomniane (choć Passel Argente pojawia się w komiksach, które kiedyś były dostępne na Oficjalnej). Przed bardzo długi czas (właściwie cały serial) pozostawała nierozwiązana kwestia kilku pojmanych przywódców Rady, między innymi Wata Tambora i Poggle’a Mniejszego. Paru fanów liczyło nawet na odcinek opowiadający o ich uwolnieniu (niektórzy teoretyzowali czy mogłoby się to stać podczas napaści Grievousa na Coruscant), lecz nic takiego się nie stało. Tu niestety trzeba powiedzieć, że sprawę rozwikłano przy użyciu deus ex machina - oto w niedawno wydanym akcie „The Bad Batch” Tambor jest wolny i nie ma ani słowa wyjaśnienia czemu. Wyjaśnienie padło, ale na Celebration: otóż wymiana więźniów dokonała się z inicjatywy Palpatine’a (który oczywiście pociąga za wszystkie sznurki), lecz „poza odcinkami”.

Separatyści padli ofiarą „zmiany koncepcji” twórców, zwłaszcza Lucasa, co doprowadziło do wielu konfuzji wśród fanów. Tak więc wspomniana wyżej Rada Separatystów wymieniona jest w serialu tylko raz, w odcinku „Dooku Captured” z pierwszego sezonu, gdzie Hondo mówi Kanclerzowi, że zapłaciłaby ona okup za hrabiego. Dziwnie zaczyna robić się od sezonu drugiego, gdzie poznajemy bliżej Federację. Gunray schodzi jednak na dalszy plan (właściwie w ogóle po drugiej serii się nie pojawia), a pałeczkę przejmuje Lott Dod, reprezentant korporacji w Senacie. Publicznie nazywa Nute’a „ekstremistą” i mówi, że Federację z Separatystami łączą wyłącznie interesy. Podczas rozmowy z Rushem Clovisem Padme oznajmia dodatkowo, że robi interesy z Neimoidianami i chciałaby zacząć z nimi od nowa. Oczywiście widz wie, że to tylko oficjalna przykrywka – większość członków Federacji jest po stronie Separatystów, a Dod celowo głosuje na ustawy niekorzystne dla Republiki.

Podobnie, choć chyba mniej zgrabnie, wygląda sprawa Unii. Pod koniec pierwszego sezonu Wat Tambor otwarcie wspiera Separatystów i wszyscy członkowie oddziałów mistrza Windu i twi’lekańskich bojowników widzą doskonale, że dowodzi on robotami bojowymi. Skakoanin trafił do więzienia na bardzo długo i pojawił się dopiero w ostatnich odcinkach, gdzie, mówiąc brzydko, pali głupa, gdy Anakin oskarża go o wspieranie Konfederacji. Wat twierdzi, że jego organizacja jest neutralna, choć młodzieniec nie wierzy w ani jedno jego słowo. Tak jak Federacja, Unia ma reprezentację w Senacie Republiki.

Lecz największe zmiany dosięgły Klanu Bankowego. Przede wszystkim zniknął gdzieś San Hill – w serialu nie jest nawet wspominany. O samej organizacji zaczęliśmy się dowiadywać więcej w drugim sezonie wraz z odcinkiem „Senate Spy”, gdzie poznaliśmy Rusha Clovisa – reprezentanta Klanu w Senacie, a do tego dawnego ukochanego Amidali. Już wówczas zaczęły podnosić się głosy fanów, że coś jest nie tak – powoływali się oni na słowa Hilla z „Ataku klonów”: „Klan Bankowy podpisze twój traktat”, które jasno świadczyły o tym, gdzie leżały sympatie bankierów. Sprawy zaszły jeszcze dalej w sezonie trzecim, gdzie Muunowie otwarcie przyznali się do wspierania obu stron konfliktu. Trzeba było poczekać na szóstą serię, by dowiedzieć się dlaczego; w akcie o Padme i Clovisie dowiadujemy się, że Klan był kompletnie spłukany, dlatego jego zarząd oszukiwał każdą ze stron, aby wyjść z całości z twarzą. Senatorowie odkryli jednak, że w systemie istnieją konta, na które co jakiś czas przelewane są małe sumy – przypuszczalnie chodzi o Muunów wspierających Konfederację. Odkrycie tej prawdy pozwoliło Clovisowi dostać posadę prezesa banku (jego awans musiały akceptować Senaty obu stron, co dowodzi jak bardzo neutralny był Klan w TCW). Rush chciał początkowo nie wspierać żadnej ze stron, lecz szantaż ze strony hrabiego sprawił, że mężczyzna opowiedział się po stronie Konfederacji, a w wyniku powstałych w skutek tego zawirowań stracił życie. Ostatecznie władza nad korporacją została przekazana Kanclerzowi – pozostaje więc pytanie czemu zabicie Hilla i całej reszty Rady było tak istotne w „Zemście”.

Częściowo na to pytanie może odpowiedzieć komentarz do aktu o Umbarze w czwartym sezonie TCW na blu-ray. Filoni mówi tam, że cały pomysł neutralności korporacji należał oczywiście do George’a, lecz zaznacza, że pod koniec wojny zaczęły one bardziej wychylać się w stronę popierania Separatystów. Niestety nigdy tego nie zobaczyliśmy.

Innym ciekawym, choć tak naprawdę mało wyeksplorowanym aspektem serialu, jest Senat Separatystów. Pojawił się po raz pierwszy w sezonie trzecim i zasiadali w nim „cywilni” przedstawiciele poszczególnych planet, które dobrowolnie popierały secesję. Odcinek „Heroes on Both Sides”, notabene swoim tytułem nawiązujący do napisów początkowych Epizodu III, stanowi swego rodzaju zwrot w serialu: oto bowiem po raz pierwszy pokazano, że Konfederacja to nie tylko zbiór droidów, Sithów, szalonych naukowców czy chciwych kupców, lecz także zwykłe istoty wierzące w słuszność sprawy. W serialu pokazywano, że członkowie tego rządu podziwiali Dooku, lecz często nie byli świadomi co tak naprawdę nim kieruje i czego jest w stanie dokonać. Gdy przywódca Senatu, Bec Lawise, zobaczył prawdziwą twarz hrabiego, został po prostu zamordowany. Niestety, jak wspomnieliśmy wyżej, jest to potencjalnie interesujący wątek, lecz którego nie ukazano w pełni. Sam Senat, prócz drobnych wzmianek, pojawia się tylko raz w pełnym składzie (gdzie jego członkowie są skopiowani), a wszystkich znanych senatorów jest... dziesięciu. Mieli wystąpić w kolejnych odcinkach, ale nigdy tak się nie stało.

Pytania bez odpowiedzi: Pozostaje to, o czym już wspominaliśmy wyżej – po pierwsze jaka była rola Rady i czemu był tak istotna. Po drugie, jaka była jej relacja z Senatem. Podręczniki z Legends próbowały odpowiedzieć na to pytanie, mówiąc, że rząd był bardzo nieefektywny, ponieważ korporacje i tak robiły, co chciały, lecz część z senatorów dała później zalążek rebelii. Kto wie, może zobaczymy to jeszcze w „Rebeliantach”.

III. Miejsca i bitwy



Z planet znanych z Epizodu III pojawiają się niemal wszystkie, prócz Kashyyyka (ale wiemy, że miał być), Mygeeto i Polis Massy. „The Clone Wars” zmieniło przede wszystkim sposób postrzegania bitew, które miały miejsce na tych globach. I tak wiemy, że potyczki o Felucję i Saleucami nie były pierwszymi, gdyż wcześniej odbywały się tam inne walki, ale nie wydaje się, aby była to dłuższa kampania, a raczej dość przygodne bitwy. Inaczej też należy spojrzeć na Mustafar – wulkaniczna planeta była w TCW odrobinę bardziej zatłoczona, niż do tej pory myśleliśmy: w drugim sezonie okazało się, że mieściły się tam tajne ośrodki lorda Sidiousa, w których trzymał wrażliwe na Moc dzieci (może część jego wychowanków wyrosła na inkwizytorów z „Rebeliantów”), a w piątym doszła siedziba Czarnego Słońca.

Pytania bez odpowiedzi: Z pewnością dziwaczna sytuacja wytworzyła się w ostatnim akcie piątego sezonu: oto bowiem Republika broni Cato Neimoidii przed Separatystami... na prośbę Federacji. Ma to związek z wyżej wspomnianą „neutralnością” korporacji, ale i tak pozostaje pytanie w jaki sposób doszło do potyczki o ten glob w „Zemście”. Jest jeszcze sprawa Utapau: w Legends generał Grievous po prostu znalazł odpowiednio odległą planetę, siłą podporządkował sobie jej mieszkańców, a następnie umieścił na niej Radę Separatystów. Tę informację wzięto zapewne ze scenariusza "Zemsty", gdzie mamy dodatkową scenę, w której jeden z droidów informuje generała, że populacja znajduje się pod kontrolą. Teraz okazuje się, że rząd Pau City dobrowolnie z nim współpracował, pośrednicząc w umowie o dostawę ogromnego kryształu Kyber (tego typu minerał znajdzie się w Gwieździe Śmierci). Nie wiadomo więc jak ma się gubernator Torul Blom (zabity przez generała) ze swoimi poglądami do zarządcy portu Tiona Medona, który po cichu wspierał przybyłego na planetę Kenobiego.

IV. Wizje



W „Wojnach klonów” jest wiele aluzji i kryptocytatów z „Zemsty”, ale wyraźnych zapowiedzi przyszłych wydarzeń mamy trzy. Pierwsza, która swego czasu wzbudziła trochę kontrowersji, pojawia się na Mortis. Pod wpływem Syna Anakin widzi wszystko, czego dokona później – przejście na ciemną stronę, morderstwo młodzików, zabicie żony i pojedynek z mistrzem. Najważniejsze jest oczywiście widzenie zbroi, którą będzie nosił przez sporą część swojego życia. Młodzieniec, przerażony tymi okropieństwami... przyłącza się do istoty z Mortis i tymczasowo przechodzi na ciemną stronę, aby temu zapobiec. Aby wszystko było w swoim porządku, interweniuje Ojciec, który wymazuje to wspomnienie z Anakina. Niektórzy uznali to rozwiązanie za wyjątkowo sztuczne.

Przepowiednię upadku Republiki i przegranej Jedi wypowiada też Pong Krell, tłumacząc swoje motywy przejścia na ciemną stronę. Wedle besaliskańskiego generała, w przyszłości powstanie nowy porządek, w którym miał zająć odpowiednio wysokie miejsce. Choć żaden z towarzyszących mu klonów nie uwierzyć w jego słowa, to wiemy, że tutaj mroczny Jedi się nie mylił. Wizja upadku rycerzy – a konkretnie rozkazu 66 i nieudanego morderstwa Palpatine’a – nawiedziła też Yodę na Dagobah. Zapytany o to, kiedy to się stanie, Qui-Gon odpowiedział enigmatycznie: „To dzieje się już teraz. To zawsze się działo”. W obliczu tej wiedzy inaczej patrzy się na chwilę, w której mistrz wyczuwa śmierć innych członków zakonu.

Zakończenie

To na pewno nie wszystko, co można dostrzec, badając wpływ „Wojen klonów” na „Zemstę Sithów” i nie wszystko, co wiemy. Z ostatniego Celebration dowiedzieliśmy się, że serial właściwie miał wyjść poza linię czasu filmu i opowiedzieć co się działo w tym czasie z bohaterami takimi jak Ahsoka czy Rex. Za miesiąc z kawałkiem na półki sklepowe trafi powieść "Dark Disciple", bazująca na niewyświetlonych odcinkach i kto wie, jak jeszcze zmieni nasze postrzeganie filmu. Może jeszcze kiedyś w jakiejś formie dowiemy się co innego planowali twórcy – a jeśli tak, to będziemy musieli znowu „oduczyć się tego, czego się nauczyliśmy”.

Wszystkie atrakcje tygodnia „Zemsty Sithów” będą dostępne w tym miejscu.
KOMENTARZE (10)

P&O 112: Czy Aurra Sing i Asajj Ventress należą do tego samego gatunku?

2015-03-01 09:06:07



Tym razem mamy pytanie inspirowane „Wojnami klonów” Gendy’ego Tartakovsky’ego, powiązanego z podobieństwem pewnych postaci. Dziś nadal ważne, choć trochę zmieniła się odpowiedź.

P: Czy Mroczna Wojowniczka Asajj Ventress jest z tego samego gatunku, co łowczyni nagród Aurra Sing?

O: Przez ostatnie kilka lat, twórcy „Gwiezdnych Wojen” stworzyli trzy kobiety obcych ras, które mają kredowo-białą skórę, głowę pozbawioną włosów i tajemniczą przeszłość. Ale z pewnością żadna z nich nie dzieli z inną gatunku pochodzenia.

W Epizodzie I pojawia się przez chwile łowczyni nagród Aurra Sing, widziana podczas wyścigu podracerów. Jej gatunek musi być jeszcze doprecyzowany, ale z pewnością charakterystyczne dla niego są wydłużone palce. I choć Aurra ma prawie całkowicie łysą głowę (z wyjątkiem koka na czubku głowy), jej matka ma długie rude włosy (wg komiksów), co sugeruje, że łysość Sing nie jest genetyczna.

W 2003 pojawiła się Asajj Ventress, przede wszystkim w źródłach związanych z „Wojnami Klonów”. Należy ona do rasy obcych pochodzącej z planety Rattatak. Inni pochodzący z jej rasy, podobnie jak ona mają białą skórę i łyse głowy, choć co ciekawe u mężczyzn występuje zarost na twarzy (tak przynajmniej wynika z komiksów). A więc Asajj za żadne skarby nie mogłaby sobie zapuścić włosów i zrobić koka na głowie, czyli teoria o tym samym gatunku jest nie prawdziwa.

W Epizodzie II i III pojawia się jeszcze Sly Moore. Łysa głowa? Tak. Biała skóra? Tak. Ale ona należy do gatunku Umbaran, który jest znany z silnego potencjału umysłowego. Ciekawostką natomiast są jej ręce, których nie widzieliśmy w Epizodzie II. Hasbro tworząc figurkę próbowało przedstawić je jak ptasie szpony, aczkolwiek projekt został wycofany w obawie, że jej ręce będą widoczne w Epizodzie III. Na planie, aktorka Sandi Finlay, która grała Sly, miała ręce jak najbardziej normalne, jedynie pomalowane na biało.

K: Tylko z czasem pewne fakty się zmieniły. W „Wojnach klonów” Filoniego Asajj Ventress stała się Dathomiranką, przez co mogły jej rosnąć włosy na głowie. I w takiej wersji widzimy ją na okładce Dark Disciple, nowokanonicznej powieści Christie Golden, która ukaże się w USA w lipcu. Więc tłumaczenie, że nie mogła sobie zrobić koka na głowie jest nieprawdziwe. Leland Chee, opiekun Holokronu, swego czasu napisał, że gdy Asajj przebywała wśród Rattataki goliła swoją głowę, przez co można było mylnie przypisać ją do tego gatunku.
KOMENTARZE (13)

Daniel Craig i indonezyjscy mistrzowie walki w TFA

2015-01-07 00:07:16

Powoli poznajemy coraz więcej osób z obsady „Przebudzenia Mocy”. Według najnowszych plotek w filmie występuje też trio Indonezyjczyków, aktorów i kaskaderów, a przede wszystkim mistrzów sztuk walk wszelakich. Są to Iko Uwalis (z lewej), Yayan Ruhian (w środku) i Cerep Arif Rahman (z prawej).



Wszyscy występowali w indonezyjsko-amerykańskich filmach „Raid” (2011) i „The Raid 2: Berandal” (2014) Garetha Evansa. Iko grał głównego protagonistę, Yayan wcielił się w pierwszym filmie w Mad Doga a w drugim w Prakaso, natomiast Cerep pojawił się jako zabójca jedynie w drugim filmie. Wszyscy trzej są bardzo utalentowani w walce zarówno wręcz jak i wszelkiego typu ostrzami czy pałkami, no i są wysportowani. Nie wiadomo jakie dokładnie role mieliby grać w „Przebudzeniu Mocy”, ale z pewnością J.J. Abrams wykorzysta ich umiejętności, jeśli plotka zostanie potwierdzona. Walki w filmie na pewno na tym by zyskały. Niektóre źródła sugerują, że to nie koniec. Podobno jest jeszcze jeden z członków ekipy filmu „Raid”, kaskader, który także brał udział w pracach nad Epizodem VII, ale na razie nie chciał zdradzać swoich personaliów. W każdym razie wygląda na to, że to w ich rękach będzie przynajmniej część choreografii.

Z innych plotek, nie wszystkim udało się do TFA dostać. Eddie Redmayne, aktor, który obecnie jest na ustach krytyków za rolę w biografii Stephena Hawkinga, przyznał, że brał udział w castingu. Ale poszło mu źle. Podobno scenę powtarzał siedem razy i na tym jego marzenie się skończyło.

Do filmu chciał dołączyć także koszykarz Brook Lopez, który podobno od kilku miesięcy starał się o małą rolę statysty (na przykład Wookieego ze względu na wzrost). Podobno nawet udało mu się skontaktować z producentami, niewiele jednak z tego wynikło, choć niedawno sportowiec przyznał, że jego przyjaciel pracuje na planie i choć nie chce zaprzeczać, ale wszystko idzie w dobrym kierunku. Może jak mu się nie uda z Epizodem VII, to wyląduje w spin-offach?

Z ciekawych pojawień się w filmie, warto wspomnieć jeszcze o kilku. Pierwszy to Daniel Craig, czyli James Bond. Wiemy, że był na planie. Podobno w filmie ma zagrać szturmowca. Choć słowo zagrać jest tu oczywiście mocno na wyrost. Ot, w jednej ze scen Craig będzie statystą w stroju szturmowca. Nie powinien mieć żadnej kwestii mówionej.

Za to wszystko wskazuje, że większą rolę będzie mieć Simon Pegg, który według najnowszych plotek miałby się pojawić jako jakiś kosmita w kantynie. Twarzy Pegga nie zobaczymy, ale być może usłyszymy jego głos. Zgadzałoby się to ze starszymi doniesieniami.

O filmie natomiast wypowiedział się Andy Serkis, który wierzy ,że „Przebudzenie Mocy” będzie fenomenalne. Aktor nie chciał nic mówić o swojej roli czy samym filmie, ale twierdzi, że J.J. Abrams robi wspaniałą robotę. Mówi, że Abrams jest wielkim fanem oryginalnych filmów, a sam scenariusz jest bardzo, bardzo dobry. Serkis cieszy się, że mógł wziąć udział w przedsięwzięciu.

Leland Chee także przyznał, że jego zdaniem (a pracuje w Lucasfilmie 18 lat), rok 2015 będzie fenomenalny.

Prace nad filmem powinny się zamknąć w ciągu 9-10 miesięcy.
KOMENTARZE (11)

TCW: "The Lost Missions" - Tajemnice Dagobah

2014-12-24 10:44:01 Różne

Na oficjalnym kanale Star Wars na YouTubie ukazał się jeszcze jeden filmik powiązany z szóstym sezonem "The Clone Wars" (poprzednie: Darth Bane, zbuntowany Yoda, kapłanki Mocy, duchy Mocy, zły Yoda, wizje Yody, Sifo-Dyas, planeta Mocy). Tym razem opowieść dotyczy planety Dagobah - Leland zaznacza, że nikt się nie spodziewał, że Yoda był tam wcześniej, podobnie zresztą jak Artoo. Filoni dodaje, że choć mieli dostęp do archiwów Lucasfilmu, to nie chcieli za bardzo odsłaniać rąbka tajemnicy - acz mistrz przechodzi na przykład koło wejścia do jaskini, do której później wysłał Luke'a. Tom Kane dodaje, że widoczne są tam schody, więc zapewne na planecie ktoś wcześniej był, lecz Dave odpowiada, że być może Yoda widzi je w swoim umyśle (nie chce podać konkretnej odpowiedzi).



Przy okazji, skoro przy temacie "Wojen klonów" jesteśmy, to pojawiła się ciekawa poszlaka. Matt Lanter, odtwórca roli Anakina, napisał na swoim Twitterze, że ponownie wcielił się w tę rolę; użył też hasztagu #clonewars. Co ciekawe, Ahsley Eckstein, czyli Ahsoka, również była tego samego dnia w Lucasfilmie. Czyżby szykowały nam się nowe niedokończone odcinki, jak to było w przypadku aktu o Utapau? A może chodzi o coś innego? Zapewne przekonamy się za jakiś czas.

Zapraszamy do dyskusji na forum.
KOMENTARZE (8)

TCW: "The Lost Missions" - Sifo-Dyas i Sithowie

2014-12-13 16:49:48 YouTube

Oficjalna wstawiła kolejny filmik z licznej już rodziny klipów promujących szósty sezon "The Clone Wars" (poprzednie: Darth Bane, zbunotwany Yoda, kapłanki Mocy, duchy Mocy, zły Yoda, wizje Yody). Tym razem dyskusja dotyczy jednej z najbardziej tajemniczych postaci z "Ataku klonów" - Sifo-Dyasa. Na pytanie Lelanda Filoni odpowiada, że nie wie czy Lucas miał w głowie historię tej postaci przy tworzeniu Epizodu II, ale prawdopodobne jest to, że owa historia zmieniła się w trakcie. Reżyser dodaje też, że George zapewne chciał zamknąć ten wątek zanim odszedł. Potem przechodzi do wątku Sithów i mówi, że trzeba zdać sobie sprawę, że Dooku już działał z ramienia Sidiousa w czasie "Mrocznego widma", gdy Maul jeszcze miał prawdziwe nogi.

Warto dodać, że ostateczny los Sifo-Dyasa został już przedstawiony w EU - najpełniej w tomie "Visionaries" (który Filoni od początku uważał za niekanoniczny), potem jeszcze w innych źródłach. Odcinki serialu były jednak na tyle niekonkretne, że przy małej gimnastyce umysłowej udało się pogodzić je z EU - oczywiście do czasu dekanonizacji.



Zapraszamy do dyskusji na forum.
KOMENTARZE (7)

TCW: "The Lost Missions" - Duchy Mocy

2014-12-05 20:58:08 YouTube

Przed nami kolejny filmik mający na celu promocję szóstego sezonu "The Clone Wars" na płytach DVD i blu-ray. Poprzednie części są dostępne tu, tu i tutaj.

Tym razem pada pytanie o kwestię, która nigdy nie została wyjaśniona w odcinkach: podczas swojej podróży Yoda uczy się od Kapłanek Mocy (czy raczej dostaje wskazówki) jak powrócić jako duch. Filoni wyjaśnia, że oczywiście musiał się jeszcze podszkolić u Qui-Gona, po czym sam przekazał tę wiedzę Obi-Wanowi. Co zatem z Vaderem, który wraca w takiej formie w "Powrocie Jedi"? Reżyser mówi, że sam zadał to pytanie Lucasowi, który mu na nie odpowiedział... ale nie ma zamiaru zdradzać jego słów. Wskazał wszakże, że kluczową sprawą tutaj jest fakt, że w kanonicznej wersji filmu (czyli w edycji specjalnej) Skywalker powraca jako młody człowiek. Wedle niego duch "stary" nie ma sensu, ponieważ Anakin jako Vader nigdy nie był dobry. Pod koniec serialu Yoda pyta młodzieńca czy rozmawiał z Qui-Gonem na Mortis, a ten odpowiada, że owszem, ale Kenobi mu nie dowierza; mistrz kieruje się w znacznie większym stopniu rozumem, aniżeli wiarą. Pod koniec filmiku wtrąca się Leland i mówi, że w tej rozmowie Yoda "zasiewa w Anakinie ziarna", a Filoni odpowiada: "Rozwiązałeś to".



Zapraszamy do dyskusji na forum.
KOMENTARZE (7)

O tytule, zwiastunie i kolejne zdjęcia

2014-11-12 08:45:52

Zaczynamy od plotek od tytułu. Otóż jak twierdzi Bob Iger z tytułem „The Force Awakens” przyszli do niego J.J. Abrams i Kathleen Kennedy. Niestety nie wiadomo, kto dokładnie go wymyślił, ale z pewnością zgodził się na to cały zespół decyzyjny. Iger jest bardzo mocno optymistycznie nastawiony do tego widowiska, wierzy, że film będzie takim samym przeżyciem jakim dla jego pokolenia była „Nowa nadzieja”.

Pewne kontrowersje budzi nazewnictwo nowego filmu, gdyż oficjalnie ma on tytuł „Star Wars: The Force Awakens” a nie „Star Wars Episode VII: The Force Awakens”. Prawdopodobnie tak też będzie promowany, bez numeru części, ale ona z pewnością pojawi się w napisach. Zresztą Leland Chee i Pablo Hidalgo sugerują, że w przypadku poprzednich epizodów także numer nie jest częścią tytułu i w przypadku wszystkich filmów w języku angielskim należałoby je zapisywać tak: Star Wars Episode VII The Force Awakens.

Po świecie krążą zaś różne ploty dotyczące zwiastuna, albo raczej zajawki. Podobno jest już ona ukończona, nie licząc nowej muzyki i podobno ma się ukazać szybciej niż się spodziewamy. Na razie wszyscy spodziewają się, że zwiastun pojawi się przy filmie „Tajemnice lasu” (Into the Woods), bo będzie to ostatnia duża premiera Disneya w tym roku (i przed świętami). Jednak niektórzy sugerują, że skoro Disney potrafił wrzucić zwiastun nowych „Avegnersów” tak w sieć, bez okazji, to może i tu być podobnie. Tymczasem mamy wieści z Wielkiej Brytanii i Pinewood. Otóż powoli pewne rzeczy związane z produkcją AVCO wychodzą na światło dzienne i tak pojawiły się zdjęcia z zewnętrznego zbiornika wody w Pinewood, na którym kręcono „Gwiezdne Wojny”. Warto zauważyć, że zdjęcia kręcono tu na niebieskim ekranie. Ostatni raz zbiornik z wodą używano podczas zdjęć do „Zemsty Sithów”, tam jednak sceny w nim zrealizowane w większości nie znalazły się w finalnym filmie.



Andy Serkis znów znalazł się pod obstrzałem dziennikarzy, którzy tym razem próbowali go wypytać o zarówno nowych „Avengersów” jak i „The Force Awakens”. Zadano mu pytanie który z tych filmów był dla niego bardziej ekscytujący. Aktor przyznał, że oba. Stwierdził, że przyjemnie się na nich pracowało mu nie tylko jako aktorowi, ale także przy pomocy w motion-capture w jego Imaginarium.

Na sam koniec jeszcze jeden filmik od Johna Boyegi. Oto jak według niego skończono pracę na planie „The Force Awakens”. Opublikowany już po ujawnieniu tytułu.


KOMENTARZE (5)

"Star Wars: Rebels" #4 w USA

2014-11-03 08:50:46 Różne

Dziś wieczorem czasu amerykańskiego na stacji Disney XD zostanie wyemitowany kolejny odcinek serialu "Rebelianci", zatytułowany "Breaking Ranks". Można go oglądać już od tygodnia w aplikacji WATCH Disney XD, a jutro naszego czasu prawdopodobnie zostanie udostępniony kolejny epizod, "Out of Darkness". Poniżej można przeczytać opis i zobaczyć fragment odcinka.

Ezra zostaje wysłany do Akademii Imperialnej na Lothalu, aby wykraść dekoder. Do pomocy werbuje dwójkę kadetów.



Ponadto, w Internecie zaczęło krążyć poniższe zdjęcie przedstawiające Inkwizytora w TIE - podobno pochodzi z klipu pokazanego podczas halloweenowego odcinka na ESPN, ale ów filmik jeszcze nie trafił do sieci. Pozostaje nam więc czekać na oficjalną premierę.

Co ciekawe, Leland zapowiedział, że w najbliższy piątek zostanie wyemitowana powtórka pierwszego odcinka, lecz nie na standardowym kanale, tylko na Disney Channel. Być może potwierdza to plotki mówiące o tym, że Disney szuka lepszego sposobu dystrybucji niż słabo dostępny XD. Wreszcie na koniec, tutaj możecie zobaczyć scenę z Vaderem w lepszej jakości (ale po hiszpańsku).



Zapraszamy do dyskusji na forum.
KOMENTARZE (5)

Premiera 6 sezonu "The Clone Wars" w USA

2014-03-07 09:51:08 Różne

Już dziś - czyli prawie rok od ogłoszenia zakończenia prac nad "The Clone Wars", nowe odcinki w języku angielskim wreszcie trafią do widzów - przynajmniej tych zza oceanu, bowiem wszystkie 13 epizodów można już oglądać na Netfliksie w Stanach i Kanadzie. Dodatkowo dostępny jest film pełnometrażowy oraz pozostałe pięć sezonów. O reszcie świata (poza Niemcami) na razie nic nie wiadomo, ale według SWAT-u mamy wkrótce dowiedzieć się więcej o polskiej premierze.

Na Oficjalnej można już czytać przewodniki po odcinku - ponieważ pojawiły się wszystkie naraz, ciekawostki będziemy dodawać stopniowo. Wszystkie nowe epizody znajdują się już w bastionowym spisie, tam też znajdziecie linki do odpowiednich tematów na forum. Tymczasem zapraszamy do przypomnienia sobie wszystkich materiałów filmowych (w lepszej i gorszej jakości), które przez ostatni rok wypuszczono - zwiastuna, fragmentów odcinków i niemieckich reklam (ostatnia z nich jest nowa).

Fani języka niemieckiego będą mogli za to obejrzeć dwa ostatnie odcinki - "Destiny" i "Sacrifice" jutro o godznie 20:15 na SuperRTL.

Przy okazji, wyjaśniła się już kontrowersyjna sprawa z planetą Moraband - kwestia ta została poruszona podczas pokazu odcinków o mistrzu Yodzie między innymi dla Rebel Legionu i 501st. Otóż, okazuje się, że (Spoiler):za zmianą nazwy stoi George Lucas, który stwierdził, że... brzmi ona zbyt podobnie do "Coruscant". Filoni podobno nie mógł nic z tym zrobić, ale Leland Chee zaproponował rozwiązanie: to ta sama planeta, tylko w różnych okresach historycznych miała różne nazwy.(Koniec Spoilera)

Zwiastun



Fragmenty odcinków














Niemieckie reklamy






Poniżej zaś możemy zobaczyć krótki filmik, który nagrał Matt Lanter, aktor wcielający się w Anakina Skywalkera. Opowiada on o pokazie TCW w San Francisco i zapewnia, że nadchodzące odcinki są fantastyczne. Choć serial się skończył, to, wedle aktora, "nigdy nic nie wiadomo".



W ten sposób żegnamy się z serialem - przez ponad pięć lat mieliśmy dokładnie 121 odcinków, mnóstwo dyskusji, debat, emocji (tych dobrych i złych) oraz zabawy. Teraz trzeba spojrzeć w przyszłość - na "Rebeliantów", nową trylogię i wszystko to, co jeszcze na nas czeka.

Zapraszamy do dyskusji na forum.
KOMENTARZE (81)

Pierwsze efekty działań grupy trzymającej władzę

2014-01-28 17:33:07

Sprawa kanonu, oraz tajemniczej grupy nim się zajmującej ostatnio przewija się przez różne media. Chyba jednym z częściej powtarzanych stwierdzeń jest to, że dotychczas kanonem było to co pojawiło się w filmach, a reszta nie. Teraz ma się to zmienić, ma być jeden kanon, a co nim jest zadecyduje Grupa Trzymająca Kanon, dalej zwana Grupą Opowieści (w oryginale Story Group lub oficjalnie Lucasfilm Story Team). Niestety, poza tym, że grupa istnieje i współpracuje z filmowcami, wciąż niewiele o niej wiemy. Słyszeliśmy tylko, że nowy kanon będzie jeden, źródła będą się dużo bardziej powiązywać, natomiast co będzie ze starym, na razie dokładnie nie wiadomo.

W tych różnych pogłoskach, oczywiście najczęściej pomijając poziomy kanoniczności, jedne rzeczy ustawił George, inne telewizja jeszcze inne powstały w pozostałych mediach. Dla przypomnienia, Holokron, czyli oficjalna baza danych, zawierała wszelkie informacje, jakie udało się twórcom wpisać, a poziom kanoniczności ustalał ich ważność. Jeśli wyższe źródło (lub nowsze), było sprzeczne z poprzednim, to poprzednia wersja pozostawała niekanoniczna. W innych przypadkach właściwie mieliśmy jeden kanon, pomimo różnej jakości źródeł.

Teraz media wypisują o nowej jakości i nowym kanonie, który ma być respektowany (nawet jeśli jego ustanowienie wiążę się z pocięciem istniejącego). Różne media wypisują o tym jak kanon obecnie jest oceniany, a grupa trzymająca władze ustala, co jest prawdziwe a co nie. Jak to ma wyglądać w praktyce, niestety nie wiadomo. Jest w tym ziarnko prawdy, co widać choćby po doniesieniach na Twitterze Pablo Hidalgo czy Lelanda Chee. Ale o samej grupie wiemy coraz więcej.

Po pierwsze wiemy, że powstała już jakiś czas temu. Po raz pierwszy usłyszeliśmy o niej przy okazji Star Wars Celebration Europe II. Tam dowiedzieliśmy się, że Grupa Opowieści jest zaangażowana w powstawanie scenariusza do nowego filmu i ma tym razem więcej do powiedzenia niż to miało wcześniej. Czy ma decydującą rolę? Tego jeszcze nie wiemy. Wiemy na pewno, że grupa powstała z inicjatywy Kathleen Kennedy, która chce mieć jeden spójny kanon, by filmy, książki, gry, komiksy i inne media były ze sobą równoważne.

Od lipca 2013 o grupie usłyszeliśmy już parę razy. W grudniu 2013 ukazała się pierwsza produkcja, pod którą grupa się podpisała. Chodzi o dodatek do gry „The Old Republic” czyli „Galactic Starfighter”. Jeśli obejrzy się napisy końcowe do tego dodatku, to znajdzie się tam wspomnienie Lucasfilm Story Team w składzie Carrie Beck, dyrektor odpowiedzialna za strategię kreatywnej zawartości, Diana Williams, producentka odpowiedzialna za synergię wewnątrz franczyzy (innymi słowy nawiązania) no i oczywiście Leland Che i Pablo Hidalgo. Zatem mamy pierwsze źródło, które oficjalnie potwierdza nam działanie grupy opowieści, ale jednocześnie świat ujrzało ich pierwsze dzieło. W ramach dodatku „Galactic Starfighter”, który został rozbity na dwa patche – 2.5 i 2.6 (w lutym), w grze pojawią się Bothanie oraz planeta Kuat (przy okazji nowego flashpointa). Jak widać rozwój jest i to w dodatku gra zostanie wzbogacona o rzeczy, które już od dawna istnieją w Expanded Universe, a nigdy nie pojawiły się w filmach. To jest pierwszy oficjalny produkt sygnowany przez grupę, przez jego pryzmat najlepiej oceniać ich dotychczasową działalność.

Na razie grupa mają przed sobą dużo do zrobienia z uporządkowaniem obecnego EU. Jeśli wierzyć ćwierkaniom Christie Golden, to jej trylogia „Sword of the Jedi” została wstrzymana do czasu, aż Grupa Trzymająca Kanon ustali jak naprawdę wyglądają wydarzenia po bitwie o Endor. Jeśli to będzie wyglądać tak jak w przypadku dodatku do TORa, to chyba nie ma co się martwić. Niestety podobnie jak w przypadku nowych produkcji Lucasfilmu, tak i tutaj wszystkich boli przede wszystkim brak konkretnych informacji.

O samej grupie pisaliśmy w sierpniu, w październiku, a także wspominaliśmy całkiem niedawno.
KOMENTARZE (50)

Polka na castingu do Ep7 i inne ploty

2014-01-09 21:01:55

Nowy rok, nowe plotki. Zaczniemy od tych z „naszego podwórka”. Otóż jak wiemy, prawie każdy aktor chce być w „Gwiezdnych Wojnach”, także ci polscy. Samuel L. Jackson rozważał nawet by pójść na casting, a zrobiła to polska aktorka, Agnieszka Więdłocha („M jak Miłość”, „Czas honoru”, „Lekarze”, „Syberiada polska”). W wywiadzie dla serwisu iWoman przyznała, że niedawno zrobiła coś szalonego. Pod wpływem impulsu wsiadła w samolot, poleciała do Londynu i poszła na casting do „Gwiezdnych Wojen”. Sama nie wierzyła w swoje szanse, ale namówił ją do tego znajomy. Niestety nie udało się, ale jak twierdzi nie żałuje tej decyzji, bowiem podobno w tłumie tysięcy osób ją dostrzeżono.

Tak gwoli przypomnienia, jedna Polka - Magdalena Kusowska roli w nowych „Gwiezdnych Wojnach” co prawda nie dostała, ale zajmuje się projektowaniem kostiumów i jest to informacja potwierdzona.

Skoro już przy informacjach z castingu jesteśmy, to jeden mieszkaniec Birtolu na Twitterze twierdził, że siedział obok szczęśliwej mamy chłopaka, który miał już trzy telefony w sprawie Ep7. Podobno też dostał częściowo scenariusz. Na razie jednak nie załatwiono dokumentów, więc wszystko jest w toku. Niestety nie zdradzono tożsamości tegoż chłopaka, a tym samym trudno potwierdzić tą wiadomość. Na Twitterze pisał też ostatnio Dominic Monghan. O tym, że chce mieć rolę w „Gwiezdnych Wojnach” pisaliśmy już wcześniej, tym razem pozuje na osobę o wiele bardziej napaloną na rolę niż Samuel L. Jackson. Twierdzi, że w sprawie swojego angażu wykonał już mniej niż 4000 telefonów do J.J. Abramsa. Nie napisał tylko ile mniej. Na koniec jeszcze jedna aktorska informacja z Twittera, tym razem od Katee Sackhoff. Jak pamiętamy zarzekała się ona jakiś czas temu, że nie chce grać w Ep7 i prosiła by o to ją nie pytać. Jednak to spowodowało odwrotny efekt, więc aktorka uległa i przyznała, że jeśli J.J. Ambrams będzie miał dla niej jakąś ciekawą rolę, np. kamienia, to chętnie się w nią wcieli.

Znów robi się głośno o Grupie Opowieści (Story Group) w której są Pablo Hidalgo i Leland Chee. Tym razem pisał o niej Leland, oczywiście na Twitterze, sugerując że celem grupy jest to by stworzyć jeden kanon, bez poziomów. Tak by w przyszłości książki, komiksy i gry, były w równym stopniu kanoniczne co seriale czy filmy. Na razie wciąż jednak brakuje odpowiedzi co z dotychczasowym EU, czy zostanie w całości zachowane, czy jakoś retroaktywnie włączane w kanon. O samej grupie pisaliśmy już w październiku i sierpniu.

Na koniec jeszcze jedna informacja. Scenariusz prawdopodobnie jest na ukończeniu, tak jak oczekuje tego Disney. Mają oni niebawem otrzymać wszystkie informacje, które pozwolą im przebudować jeden z parków Disneya (dokładnie Tomorrowland) na atrakcję bazującą na Epizodzie VII. Co prawda otwarcie jest planowane na 18 miesięcy po premierze filmu, ale prace pewnie ruszą niebawem. To znaczy tyle, że ogólny zarys i postaci już prawdopodobnie są dość dobrze znane w Lucasfilmie.

Przy okazji warto uzupełnić informację nt. domniemanej daty rozpoczęcia zdjęć do Ep7. Po pierwsze Ali Arkin już raz dowiódł swojej wartości, lub raczej niewartości, jako źródło informacji. Był jednym ze źródeł, które w październiku 2013 mówiły o rychłych planach informacyjnych Disneya. To on podpisał się pod informacją, że w ciągu tygodnia zostanie podany tytuł Epizodu VII oraz zostanie ogłoszona obsada. Było to mniej więcej w połowie października. Pod koniec października ogłoszono zmianę scenarzysty oraz ekipę, ale ani o tytule, ani tym bardziej o obsadzie nawet nie wspomniano. Tak więc warto podejść do dat podanych przez Arkina dość sceptycznie, ale nie można ich wykluczyć. Początkowo nieoficjalnie mówiono, że zdjęcia do Epizodu VII będą miały miejsce w styczniu, ale na razie nie wchodzi to w grę. Początek zdjęć wciąż jest spodziewany na pierwszą połowę 2014, różne plotki sugerują daty od lutego do maja, ale bez podania konkretnego dnia. Na prawdziwą informację przyjdzie nam jeszcze poczekać.
KOMENTARZE (8)

Wieści, plotki i zapowiedzi książkowe

2013-11-18 17:00:20

Niestety, wciąż niewiele wiemy na temat dalszych planów Del Reya na rok 2014. Część fanów już zaczęła się niepokoić, brakiem jakichkolwiek wieści. Jennifer Heddle przyznała ostatnio, że znaleźliśmy się w jakiejś informacyjnej otchłani, ale by się nie martwić. W 2014 będzie więcej nowych książek niż dotychczas zapowiedziano, po prostu na razie nie są w stanie o nich mówić.





Zresztą Shelly Shapiro znów niedawno pojechała do San Francisco, by dyskutować o przyszłości w najbardziej istotnym dla EU gronie – Leland Chee, Jen Heddle, Pablo Hidalgo oraz wspomniana Shelly. Jak zwykle jednak nie ujawniono nad czym rozmawiano.

Póki co mamy dwa ochłapy, pierwszy to przesunięcie powieści Darth Maul: Lockdown Joe Shreibera na 28 stycznia 2014. Drugi to data wydania Crucible Troya Denninga w miękkiej okładce – 27 maja 2014.

Ucieszą się też fani „William Shakespeare’s Star Wars” Iana Doeschera. Zapowiedziano już dwa kolejne tomy tej serii. „William Shakespeare’s The Empire Striketh Back” ukaże się 25 marca 2014, a „William Shakespeare’s The Jedi Doth Return” 1 lipca. Obie ponownie napisze Doescher. Obie pozycje także zostaną wydane przez Del Rey.



Ucieszą się też fani albumów Jonathana W. Rinzlera. Po fenomenalnym Star Wars Storyboards: The Prequel Trilogy autor zabrał się za drugi tom. „Star Wars Storyboards: The Original Trilogy” ukaże się 13 maja 2014. Według Amazonu cena tego albumu będzie wynosić 40 USD, będzie on miał 352 strony i zostanie wydany przez Abrams. W środku znajdzie się między innymi klika nigdzie nie prezentowanych wcześniej scenopisów Ralpha McQuarriego.



Na koniec warto wspomnieć o dwóch wydarzeniach. Pierwsze to Star Wars Reads Day II, czyli druga edycja promocji książek z cyklu „Gwiezdne Wojny” w Stanach. Co prawa już się skończyła ale warto odnotować, że tym razem była zdecydowanie większa niż ostatnio. Pełną listę miejsc w których odbywały się imprezy znajdziecie tutaj. Tymczasem w tym roku wydawcy z Del Rey zaczęli też świętować jeszcze jedną rzecz, rocznicę telefonu do Timothy’ego Zahna. Otóż 6 listopada 1989 Tim dostał telefon z Lucasfilmu, w którym potwierdzono że został wynajęty by napisać książkę i tym samym zainicjował trwający aż do dziś cykl wydawniczy, który tak rozbudował nam wszechświat sagi. Jakby ktoś nie pamiętał, ta książka to oczywiście Dziedzic Imperium.
KOMENTARZE (10)

Plotki o konkretach

2013-10-12 11:20:08

Disney nie karmi nas konkretami, więc ostatnio to właśnie plotki na temat tego, kiedy pojawią się konkrety rozbrzmiewają najgłośniej. Ale tym razem mamy też bardziej konkretną wiadomość. Co prawda nie jest ona podana oficjalnie, ale prawdopodobnie nigdy nie będzie. Otóż po Celebration Europe II pisaliśmy o grupie, która ma odpowiadać za zgodność z kanonem. Nie oznacza to, że kanon pozostanie niezmieniony, czy nowe filmy będą bazować lub w jakiś sposób opierać się na Expanded Universe, jak próbowały sugerować niektóre serwisy, ale tylko tyle, że wszystkie nowe projekty będą ze sobą dużo bardziej powiązane. A ludzie, którzy w są w tej grupie mają być uważnie słuchani, co nie znaczy, że zmian w kanonie nie będzie. W jednym z ostatnich ForceCastów pojawili się Pablo Hidalgo i Leland Chee ponownie wypowiedzieli się na ten temat, nazywając ten twór grupą odpowiedzialną za opowiadanie historii. Sam pomysł utworzenia tej grupy to inicjatywa Kathleen Kennedy. Wszystkie nowe książki, filmy, gry, komiksy, seriale i inne pozycje mają być ze sobą powiązane i to zdecydowanie bardziej niż widzieliśmy to w przeszłości. Czyli będzie więcej nawiązań, ale może będą mieć też inną formułę. Na razie nie wiadomo, kto poza Pablo i Lelandem znajduje się w tej grupie, niektórych osób podobno możemy jeszcze nie kojarzyć. Swoją drogą Leland dodał także, że fani chyba za dużo uwagi przywiązują nie tylko do kanonu, ale też do poziomów kanoniczności.

Tymczasem wracamy na Ziemię. Od pewnego czasu słychać informacje, że Disney niebawem zacznie zdradzać jakieś istotne informacje na temat Epizodu VII. Według niektórych źródeł miały to być dni, ale gdyby tak było, to newsy mielibyśmy już w mijającym tygodniu. Inne źródła sugerują koniec miesiąca, bo będzie to pierwsza rocznica ogłoszenia nowej trylogii. Tylko, że wtedy informacje te będą niepotrzebnie konkurować z promocją nowego „Thora”, czego pewnie Disney by nie chciał. Jeszcze inne źródła sugerują, że wysyp newsów może się pojawić po 22 października. Podobno do tego czasu Harrison Ford jest zajęty promocją „Gry Endera” i nie chciał, by mu przeszkadzano. Zresztą na razie Ford dość często pojawia się w mediach, ale skrzętnie unika tematu nowych filmów, do czego jeszcze wrócimy. Dalej robi się jeszcze ciekawiej, bo niektóre źródła sugerują, że poza informacjami o tym, kto gra, niebawem poznamy także tytuł Ep7. Natomiast 4 kwietnia wraz z premierą nowego „Kapitana Ameryki” miałby się pojawić teaser, w którym oficjalnie podano by datę premiery - 2015.11.11. Wtedy powinny już trwać zdjęcia, więc przygotowanie teasera nie powinno być problemowe. Ostatnio zaprezentowano taki krótki teaser serialu Rebels, należałoby się spodziewać czegoś w tym stylu. Znów jednak przypominamy, że to wszystko są tylko i wyłącznie plotki. Zatem musimy uzbroić się w cierpliwość i czekać na konkretne informacje, w końcu zaczną się pojawiać, choć nie wiemy jeszcze kiedy.

Latino Review nie przejmuje się brakiem konkretów, ostatnio jest nad wyraz aktywne. W tym tygodniu podali, że tytuły robocze Ep7 to „Rise of the Jedi” i „Return of the Sith”. Według nich oba te tytuły pochodzą jeszcze z czasów, gdy George Lucas myślał nad nową trylogią, więc nie ma pewności czy Disney w ogóle ich używa.

O nowych filmach wypowiedział się też Jett Lucas, czyli adoptowany syn George’a Lucasa. Po pierwsze przyznał, że J.J. Abrams jest wybrańcem jego ojca i że George w jakiś sposób nieustannie mówi do J.Ja. Jest gotów wskazać mu drogę i mu pomóc, gdyby zaszła taka konieczność, bo jednocześnie chce, by to był film nowego pokolenia. Zdaniem Jetta, którzy podkreśla, że to jego własny pogląd, nowe filmy będą o nowym pokoleniu, nowych bohaterach i nowych złoczyńcach, tak jak było to z prequelami i klasyczną trylogią.

Przechodzimy do aktorów. Ben Kingsley potwierdził, że nie brał udziału w castingu, a informacja o tym to plotka. Za to Michael B. Jordan przyznał, że brał udział. Nie miał miecza świetlnego, nie miał też pojęcia kogo miałby grać, dodał też że biorą pod uwagę bardzo dużo ludzi. Przynajmniej wiemy, że czasem informacje Latino Review się sprawdzają. Natomiast inne źródła sugerują, że brak konkretów może jeszcze bardziej irytować aktorów, niż nas. Ci po castingach dostają tylko formułkę „odezwiemy się” i cisza. Lucasfilm podobno nawet nie odzywa się, gdy kogoś nie chce, chyba, że jeszcze nie wiedzą kogo chcą.

Dawno nie było nic o tym, kto by chciał zagrać w Ep7. James McAvoy („X-Men: Pierwsza klasa”, „Dzieci Diuny”, „Opowieści z Narnii: Lew, czarownica i stara szafa”, „Pokuta”) przyznał, że chciałby zagrać, ale nie zaproszono go na żadne przesłuchania.

Za to Harrison Ford promując „Grę Endera” ciągle musi odpowiadać na pytania o „Gwiezdne Wojny”. Nie padają oczywiście żadne jednoznaczne odpowiedzi. Podobno jeszcze nie zdecydował się, czy wystąpi. Stwierdził też, że wolałby zagrać jeszcze raz Indianę Jonesa i dalej już sobie żartował, że to może być Indy w podeszłym wieku. Zresztą Ford ponownie stara się unikać tematu jak tylko może. W programie Grahama Nortona w BBC Harrison Ford spotkał się z Benedictem Cumberbatchem i obaj byli pytani o nowe filmy. Ten fragment warto zobaczyć, choćby dla min Harrisona. Oczywiście żadnych konkretów.


KOMENTARZE (12)

Celebration Europe II: Garść informacji o Epizodzie VII

2013-07-27 22:38:05

Drugi dzień Star Wars Celebration Europe II potencjalnie był dniem, w którym mogliśmy się najwięcej dowiedzieć o Epizodzie VII. Wszystko to z uwagi na zaplanowane spotkanie z Kathleen Kennedy, obecną prezes Lucasfilmu. Kathlyn, jak się okazało, nie chciała jednak zdradzać zbyt wielu szczegółów, nie oznacza to jednak, że nie dowiedzieliśmy się niczego.



Informacją, która najszybciej chyba obiegła internet, była wiadomość, o której już pisaliśmy – John Williams podjął się stworzenia muzyki nie tylko do siódmej części Gwiezdnych Wojen, ale i dwóch kolejnych.

Kathleen, zanim jeszcze to ogłosiła, poopowiadała trochę o pracach nad Epizodem VII, czy raczej Ep7. Tak go bowiem roboczo nazywają, nie posiada jeszcze tytułu. Połowę każdego tygodnia spędza w Lucasfilmie na spotkaniach, na których starają się wypracować szczegóły dotyczące produkcji filmu, drugą połowę poświęca pracom z Abramsem w związku z rozwojem scenariusza. Duży nacisk chcą położyć na scenariusz i postacie, tak aby opowiadał on historię która zarówno zainspiruje, jak i będzie zabawna. Dopiero wokół tej historii budować będą efekty, które zadowolą widzów.

Samo tworzenie efektów specjalnych będzie przypominało to, co widzieliśmy w poprzednich filmach. Zdjęcia wykonywane będą w rzeczywistych lokacjach, które wciąż są wybierane, ale te podobno mają być fajne. I dopiero do nich dorabiane będą efekty. Do tworzenia filmu wykorzystane zostaną również makiety, modele i rzeczywiste roboty oraz rekwizyty i dekoracje. Wszystko po to, aby efekty w filmie wydawały się jak najbardziej naturalne. Podobnie jak trwają dyskusję na temat scenariusza, tak też trwają dyskusję na temat proporcji CGI i klasycznych efektów.

Wspomniane powyżej spotkania w Lucasfilmie są też mocno różne od tych, które były przy okazji produkcji poprzednich filmów. Ludzie zajmujący się w firmie różnymi projektami tworzą jeden duży zespół, który ma się uzupełniać i wymieniać informacjami czy pomysłami. Wszystko po to, aby tworzone projekty uzupełniały się, tak jak to było w przypadku poprzednich dużych multimedialnych projektów (Shadows of the Empire, The Force Unleashed). Z informacji uzyskanych ze spotkania z Lelandem Chee i Pablo Hidalgo wynika, że zostali oni wciągnięci do tego zespołu i we dwójkę odpowiadają za zgodność produkcji z kanonem Star Wars. Wspominali, że o ile w przeszłości gdy się z nimi konsultowano i mówili, że czegoś nie powinno się robić to zazwyczaj byli zbywani, o tyle obecnie nowy zespół chce z nimi współpracować i uważnie słucha tego co mają do powiedzenia w sprawie kanonu.

W podobnym tonie wypowiedzieli się także Doug Chiang i Iain McCaig. Okazuje się, że prace nad Ep7 są konsultowane z innymi artystami. Obecnie artyści w Lucasfilm, choć pracują nad różnymi projektami, pracują wspólnie, stąd dokładnie wiedzą, co robi choćby Killian Plunkett dla „Rebels”. Przy konceptach używają wszystkiego, czego się da, szkiców Ralpha McQuarriego, ale także zdarza im się sięgnąć po to, co stworzyli inni artyści dla potrzeb EU. Podstawa to jednak ewolucja. Wychodzą z założenia, że punktem odniesienia musi być klasyczna trylogia, a oni idą o krok dalej, więc projekty będą nawiązywać do poprzednich, ale będą inne. W prequelach przyjęto styl art nouveau, by pokazać galaktykę kilkadziesiąt lat wcześniej. Na razie nie ma jeszcze stylu sequeli, są jedynie koncepcję. Podstawą jest jednak reinterpretacja ludzkiej historii, tam szukają największych inspiracji. Raczej tego nie potwierdzili, jedynie zasugerowali, że w historii ludzkości zdarzyły się etapy regresu (choćby po upadku Cesarstwa Rzymskiego), gdzie cześć osiągnięć zanikła, więc niekoniecznie należy się spodziewać nowocześniejszego uniwersum. McCaig nie raz przyznawał, że lubi dodawać kobiety do Gwiezdnych Wojen, ale zapytany o to czy chciałby narysować kobietę z mieczem świetlnym do nowych filmów, zrobił głupią minę i nie chciał odpowiedzieć. Potem porozmawiano chwilę o sposobie pracy z J.J.Abramsem. Obaj artyści współpracowali wcześniej z Lucasem, ale najdobitniej określił to McCaig. Stwierdził on, że praca z Georgem jest jak praca z dinozaurem, który żyje po swojemu, jest silny, kształtuje swój świat. Abrams jest archeologiem, który jest zafascynowany dinozaurami, ale jedynie może zgadywać, jak one się zachowywały. Zresztą Abrams ostatecznie ma też odpowiadać za powiązania z EU. Plan jest taki, by na bazie klasycznej trylogii (stąd konsultacje z Lawrencem Kasdanem), stworzyć coś nowego, a dopiero potem osadzić to w EU.
KOMENTARZE (38)
Loading..