Kolejny wywiad książkowy, tym razem z współautorką „Shadow Games”, Mayą, zamieszczono na stronie:
http//roqoodepot.com. Jest w nim kilka ciekawych informacji na temat nowej jak i nadchodzących pozycji.
P: Na jakiej postaci z Gwiezdnych Wojen chciałabyś się bardziej skupić?
O: Na C-3PO. Kocham droidy i wspaniale się pisało dwa z nich. Pomocnika Dasha - Leebo, oraz najlepszego przyjaciela Jaxa Pavana - I-5YQ. Chciałabym zobaczyć droidy w czymś więcej niż tylko komediowym ujęciu. C-3PO może mieć zawadiacką stronę, lub być komikiem czy aktorem kostiumowym.
P: Michael ma poważne problemy ze zdrowiem. Jak on się trzyma? I czy fani mogą coś dla niego zrobić, by go wesprzeć?
O: Ma swoje lepsze i gorsze dni. I mam nadzieję, że nastąpi medyczny przełom i uda się go wyleczyć. To co w nim najbardziej podziwiam, to właśnie to, że nie chce się poddać. Jest pełny wspaniałych pomysłów na opowieści i książki, a jednocześnie potrafi zaadaptować się technologicznie, pomimo choroby. Choćby dużo pracuje na swoim iPadzie.
A co mogą fani zrobić? Każdy pisarz chcę, by czytać jego książki. A jeśli się spodobały, powiedzcie o tym znajomym, każąc im je przeczytać. Poświęćcie chwile na napisanie dobrych recenzji na Amazonie czy GoodReads. I proście wydawcę o więcej.
On pisze ponieważ to kocha. Nie potrafię czytać dzieł Michaela nie dostrzegając jak bardzo kocha on słowa, postaci i czytelnika. To więcej niż świat dla pisarza, gdy fani odwzajemniają tę miłość. I to pomaga dalej pisać. A Michael, bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, potrzebuje pisania.
Więc warto zainteresować się jego wcześniejszymi dziełami „Mr. Twilight”, „Street Magic”, „Voodoo Child”. No i oczywiście tymi z Gwiezdnych Wojen: „Darth Maul”, seria Medstar, seria Nocy Coruscant (która została wydana w omnibusie przez Sience Fiction Book Club).
P: Kiedy piszecie z Michaelem powieść, jak się do tego zabieracie. Dzielicie się pracą? Wymieniacie postaciami lub rozdziałami?
O: Różnie, najczęściej urządzamy burzę mózgów na temat fabuły, i rozwijamy pomysły, aż będziemy zadowoleni z uzyskanego rezultatu. Kocham to, to ekscytujące. Mnóstwo tam „oo, a co jeśli...?”. Potem rozmawiamy o pierwszym rozdziale, pierwszej scenie i tworzę pierwszy draft.
Po trzech do sześciu rozdziałach, wysyłam co mam Michaelowi i razem poprawiamy wszystko, dialogi, postaci itp. Potem kończę draft, wysyłam kilka rozdziałów Michealowi, a on dodaje swoje rzeczy. Jest bardziej doświadczony w pisaniu w Odległej Galaktyce, wie jak działają prawa wszechświata, poprawia elementy fabuły, dopisuje historię w tle i szczegóły. Czasem nawet zaznaczam mu komentarz: „Tu przydałoby się więcej tła” albo „Dla mnie to trochę słabe, czego mi tu brakuje?”.
Potem, gdy już mamy draft z którego jesteśmy zadowoleni, rozpoczynamy proces redakcji, on robi pierwszą wersję, a potem przechodzimy to parę razy, aż uznamy, że całość jest gotowa dla naszych redaktorów.
Razem z Michaelem napisaliśmy już cztery książki. Pierwsza to „Mr. Twilight”, gdzie on napisał kilkanaście rozdziałów zanim mnie w to wciągnął, razem to skończyliśmy. Dodawaliśmy sceny tu i tam. Gdy skończyliśmy, nie potrafiłam stwierdzić, które elementy napisał on, a które ja, tak zgodne są nasze style.
P: Piszesz w kolejności chronologicznej, czy nie?
O: To zależy, od opowieści ale też tego ile z niej mam w głowię. Zazwyczaj piszę relatywnie chronologicznie, ale zaznaczam sobie miejsca, do których muszę wrócić za jakiś czas, jak historia się rozwinie. Pozwalam sobie też na odskoczenie od ciągłości, gdy jakaś scena jest mocno wyraźna w mojej głowie i przepisuję ją na papier. Tak zrobiłam przy książce, przy której teraz pracujemy. Miałam scenę w głowie, napisałam jakieś zastępcze przejście, a dopiero potem tą scenę.
P: Na swoim blogu wspomniałaś, że Michael wpadł na jakiś pomysł przy „Shawdow Games”, który cię ucieszył i wykonałaś taniec Snoopiego w jego biurze. Mogłabyś powiedzieć o co chodziło?
O: Tak, już mogę. Nawet nie muszę za dużo zdradzać. Redaktor poprosił nas, byśmy użyli rozpoznawalnej postaci, aby na chwilę się pojawiła w powieści. Michael rzekł: „Weźmy Hana Solo, on jest idealny do tego zadania. On i Dash będą brać udział w Bitwie o Hoth”. Ucieszyłam się i zapytałam czy chodzi mu o to, by Han wszedł do kantyny. Michael odpowiedział, że nie chce by tylko przechodził, on chce mu dać rolę drugoplanową. Zapytałam, czy możemy to zrobić, bo kto by nie chciał pisać o Hanie Solo.
Skonsultowaliśmy się z Wyrocznią (Sue Rostoni i Leland Chee) i dowiedzieliśmy, się, że możemy.
Wtedy wykonałam taniec Snoopy'ego, który normalnie jest zarezerwowany dla nominacji do nagród czy hinduskiego jedzenia.
P: Co wspólnego a co różni Dasha Rendara od Hana Solo?
O: Ci dwaj są w sumie bardzo podobni. Dlatego działają sobie na nerwy. Obaj lubią ekstremalne konkurowanie, są zarozumiali i podejmują bezsensowne ryzyko. Ale Dash ma serce na dłoni. Pomimo swej tragicznej przeszłości nie nauczył się maskować swych myśli i uczuć. Wiele można o nim się dowiedzieć, spoglądając na niego, wiemy co go denerwuje, a co krępuje. Przyznaje, że przywiązałam się do Dasha.
P: Jak ważną rolę odgrywają Han Solo i ksiażę Xizor w „Shadow Games”?
O: Han z pewnością pojawia się na trochę dłużej niż tylko przejście się. Gwarantuję. A Xizor powiedzmy sobie, że wywiera silny wpływ na wydarzenia.
P: Czy Syal Antilles Fel (znana też jako Wynessa Starflare) była rozważana do roli gwiazdy holonetu?
O: Nie. Chcieliśmy postaci, która nie ma swojej historii ustalonej w EU, a czytelnik nie jest z nią związany. Już samo dołączenie Hana Solo wymagało nakładu pracy w przygotowaniu się, no i trzeba było sprostać wysokim oczekiwaniom. Tu chcieliśmy mieć pełną swobodę.
P: A możesz nam opowiedzieć więcej o tej gwieździe holonetu?
O: Nazywa się Javul Charn i jest naprawdę utalentowana, a nie jakąś piękną acz pustą babą. Śpiewa (włożyłam w jej przedstawienie słowa „Midichlorian Rhapsody”), gra, tańczy, wykonuje powietrzne kombinacje. Gdy pojawia się publicznie, używa prawdziwej scenerii i kostiumów, by publiczność miała prawdzie doświadczenie, a nie tylko laser i hologramy. I tu mamy ironię, bo wpakowuje się po uszy w coś, co nie jest na jej poziomie.
P: A co sądzisz o okładce „Shadow Games” oraz jej blurbie?
O: Kocham, kocham, kocham tę okładkę. Jest uderzająca i dramatyczna, ma moje ulubione kolory. Ilustruje zdecydowanie więcej niż tylko scenę z książki. Ukazuje dom luster, przez który Dash musi przebrnąć. Dziwne, ale pasowałaby także do naszej nowej książki z serii Noce Coruscant, acz z zupełnie innych powodów. I tak miało być, tajemniczo.
A blurb też mi się bardzo podoba, nie koncentruje się na akcji, tylko uczciwie przedstawia książkę. Sprawia, że chcę ją przeczytać. Raczej wskazuje czego można się spodziewać po niej. I to jest dobre.
P: Dalej pracujecie nad czwartą książką z serii Noce Coruscant? Jaki cel sobie postawiliście z Michaelem przy tej powieści.
O: Chcieliśmy, by czuło się, że to logiczny krok w osobistej sadze Jaxa. Jeśli ma to być ostatnia książka Noce Coruscant, chcieliśmy by to było właściwe zakończenie. Jeśli nie, chcieliśmy by prowadziło do czegoś interesującego i fajnego. Ale przede wszystkim chcieliśmy wywrzeć emocjonalny wpływ na czytelników. Osobiście mam nadzieję, że czytelnicy po skończeniu tej książki będą mieć ją długo w pamięci. Może nawet będą nią zauroczeni.
Ironicznie, jest taki komediowy kawałek Stevena Wrighta, który dobrze oddaje to uczucie. Wright pyta się: „Znasz to uczucie, kiedy opierasz się plecami o krzesło i zaraz masz się przewrócić? Ja mam to cały czas.” To uczucie, które chcę by towarzyszyło czytelnikom następnych Nocy Coruscant, ponieważ ja je miałam, gdy to pisałam. Chciałabym też, by się czuli jak na naprawdę dobrym diabelskim młynie z tymi wszystkimi zawrotami w żołądku.
P: Książki z serii Noce Coruscant urzekły mnie tym, że były pełne przygody, ale jednocześnie posiadały interesujące intelektualnie wątki. Czy czwarta część pójdzie tym tropem?
O: Mam nadzieję, że czytelnicy tak to odbiorą. Próbowaliśmy eksplorować to jak nie być Jedi, przynajmniej w kontekście ufania jasnej stronie Mocy. Osobiście fascynują mnie ci użytkownicy Mocy, którzy nie są ani Jedi, ani Sithami. Właściwie to razem z Michaelem jesteśmy zafascynowani jak Moc wchodzi w interakcję ze wszystkim, nie tylko tymi, którzy jej używają. Jest wielu adeptów na różnych stadiach odnalezienia swojej relacji z tą łączącą energią. Chcieliśmy spojrzeć na całą naturę światła i mroku, i zadać pytanie jak długo można być Jedi bez wchodzenia w ciemną stronę, lub przynajmniej tę szarą.
P: Czy w IV Nocach pojawia się Inkwizytorzy?
O: Nieuchronnie.
P: Kto stworzył postać Kajin Savorosa? Na swoim blogu wspomniałaś, że Kajin pojawi się Nocach Coruscant IV. Możesz nam coś powiedzieć o tej postaci?
O: Michael go stworzył i naszkicował też scenę w której go spotykamy w „Ścieżkach Mocy”. Będziemy się do niego odnosić w następnej książce, ale on się nie pojawi wprost. A przynajmniej na razie się nie pojawił.
P: Even Piell był postacią marginalną w Nocach Coruscant. W ostatnim sezonie Wojen Klonów, Even Piell zginął. Jak się czujesz w związku z jego śmiercią? Czy w Nocach Coruscant IV zajmiecie się jego śmiercią?
O: Ehem. Zauważyłeś to, prawda? Początkowo rzucaliśmy sobie mnóstwo pomysłów, wraz z redaktorami, jak odpowiedzieć na to nierozważne zajście w Wojnach Klonów. Hm. Doszliśmy tylko do tego, że w następnych Nocach Coruscant, Jax nigdy nie wspomni swego mistrza z imienia. To rozwiązanie, nawet jeśli władni zdecydują go użyć w potencjalnych dodrukach wcześniejszych powieści, nie dotknie czwartej książki.
KOMENTARZE (4)