Tym razem trochę o kulturze najwyższych lotów. A wszystko za sprawą artykułu (niestety po angielsku), który porównuje te dwie rzeczy. Artykuł możecie przeczytać
tutaj. Artykuł niestety jest po angielsku, ale mimo to bardzo polecam by go przeczytać. Oczywiście proszę o to, by nie czepiać się autora, że gdzieś tam pomylił pisownię, albo czegoś o Star Wars nie wiedział. To nie jest artykuł napisany negatywnie na Lucasa, że niby zwalił coś od Wagnera, wręcz przeciwnie, ukazuje pewne ważne podobieństwa, a także źródła kulturowe. Czasami te podobieństwa są trochę naciągane, ale mimo wszystko jednak jakieś są. Artykuł ten składa się z dwóch części, podobieństw dotyczących treści, oraz tych, które dotyczą muzyki. I jeszcze jedno, sam artykuł był napisany krótko po premierze “Mrocznego Widma”, więc tak na prawdę tyczy się głównie trylogii. Może to i lepiej, gdyż w tym przypadku nie ma wątpliwości ile w tym komercji, a ile zamierzonego efektu.
„Pierścień Nibelungów” (
Der Ring des Nibelungen, czasami można znaleźć też tłumaczenie “Pierścień Nibelunga”, np. w inscenizacji Opery Dolnośląskiej we Wrocławiu) to bez wątpienia najbardziej znana opera Ryszarda Wagnera. Opera, to trochę mało powiedziane, gdyż tak na prawdę jest to tetralogia, czyli cztery części (“Złoto Renu” 1854, “Walkiria” 1856, “Zygfryd” 1869, “Zmierzch bogów”“1874). Całość, treściowo, nawiązuje do wielu germańskich mitów, a sam średniowieczny poemat “Pieśń o Nibelungach” często jest zwana germańską “Iliadą”. Ale to nie koniec, bo należy tu jeszcze wspomnieć o jeszcze kilku podobieństwach. Zarówno Wagner, jak i Lucas zreformowali media, w których tworzyli. Wagner, zmienił oblicze opery, założył nawet własny teatr, by móc pokazać swe dzieło światu, w takiej formie jaka była najbliższa jego wizji. Podobnie uczynił Lucas, który nie tylko założył ILM by móc rozwinąć efekty specjalne, ale i wypromował standard THX, dzięki któremu również dźwięk filmu mógł mieć kształt bliski wyobrażeniu twórcy. Fakt, istnieje pewna różnica, dziś nikt nie powie, że dzieło Wagnera to komercja, choć w jego czasach, gdy nie było kina, telewizji, to opera zajmowała inne miejsce. W przypadku Gwiezdnych Wojen, trzeba to jasno powiedzieć, jest to cykl kinowy, który przyniósł największy dochód w historii (sumarycznie, a jak się jeszcze doda licencje itp. to Titanic zatonął, a Harry Potter czy Władca mogą się schować). No i oba dzieła przedstawiają historię dobra i zła, mając w nadziei, że pomogą stać się odbiorcy lepszym człowiekiem. Z tym, że Gwiezdne Wojny robią to w sposób bardziej prosty. Pierścień to prawie 16 godzin wspaniałej muzyki.
Pierwsza część artykułu to porównanie wielu wątków Sagi, z analogicznymi, żeby nie powiedzieć prawie takimi samymi w “Pierścieniu”. Zatem, mamy w obu przypadkach, historię grzechu (o grzechu, a raczej upadku Anakina, opowiadają prequele, choć chyba najbardziej będzie o tym mówić E3). Podobieństwa są też w postaciach, Luke bardzo przypomina Zygfryda, a konflikt między nim a Vaderem również ma swoje odzwierciedlenie w “Pierścieniu”. Ważny jest też motyw bliźniaków. Tych podobieństw jest więcej, zachęcam do przeanalizowania artykułu.
Ale to nie wszystko, o ile w przypadku treści można mieć jeszcze jakieś wątpliwości, okazuje się, że są też podobieństwa w muzyce. I tu trzeba wspomnieć o jednej rzeczy. O motywie przewodnim. Nie jest to może wynalazek Wagnera, ale to właśnie on go spopularyzował na tyle, że często nazywa się go ojcem motywu przewodniego. Większość postaci ma napisane krótki, własny utwór muzyczny, który powtarzany w różnych częściach opery/filmu, gdy ta postać się pojawia. Odgrywany w różnych intonacjach, ukazuje wielokrotnie także to co bohater czuje, co się z nim dzieje. Motyw przewodni praktycznie nie istniał w muzyce filmowej lat 70. To John Williams, zainspirowany twórczością Wagnera, go wprowadził na nowo (wspomogło go też kilku innych kompozytorów w innych filmach, ale przyjęło się mówić, że to “dzieło” Williamsa”). Jednak Williams poszedł dalej, zainspirował się także właśnie tą operą Wagnera, przy tworzeniu wielu tematów. Fakt, Lucas przez pewien czas, rozmawiając z Williamsem o tym jak ma wyglądać muzyka w filmie, podłożył też kilka utworów klasycznych pod obraz, w tym też i chyba Wagnera, ale to już zupełnie inna historia. A na koniec jeden z przykładów porównawczych z wspomnianego artykułu.
Fragment Marszu Imperialnego – tematu Vadera
Motyw Hundinga – też nikczemnik
Porównanie obu utworów.
W częsci [a] oba motywy zaczynają się bardzo podobnie. Widać też podobieństwo, wznoszenia się dźwięków w częsi [b]. W części [c] można zauważyć podobną charmonię. Niestety moje wykształcenie muzyczne trochę mi przeszkadza w dokładnym zanalizowaniu tych podobieństw.
Pozostaje mi tylko zachęcić wszystkich do przeczytania tego artykułu, oraz do dyskusji na jego temat na
Forum.
KOMENTARZE (1)