TWÓJ KOKPIT
0

Indiana Jones :: Newsy

NEWSY (363) TEKSTY (5)

<< POPRZEDNIA     NASTĘPNA >>

Klasyka kina: „Casablanca”

2014-10-15 16:59:24 oficjalna



„Casablanca” Michaela Curtiza to bez wątpienia jeden z najważniejszych obrazów, który powstał w czasach II wojny światowej. Film ten na stałe zagościł w światowej kinematografii, do dziś jest uznawany nie tylko za kultowy, lecz także wpływowy. Wielu twórców świadomie nawiązywało do tego dzieła, lub parodiowało je. Są wśród nich bracia Marx, Woody Allen, Steven Soderbergh, ale także i George Lucas. Część wpływów „Casablanki” w sadze próbuje wyśledzić Bryan Young.

Jeśli istnieje film, którego akcja dzieje się w całości w najohydniejszej przystani łajdactwa i występku, to z pewnością jest to „Casablanca”, obraz który całkowicie zasłużenie zgarnął nagrodę Amerykańskiej Akademii Filmowej w kategorii Najlepszy Film w 1942. [A także za scenariusz i reżyserię – przy. tłum.] Ten ponury, ale jakoś optymistyczny film został osadzony, jak i nakręcony w samym środku II wojny światowej, akcja dzieje się w marokańskim mieście, którego nazwa to tytuł filmu. Tu prawo jest tak elastyczne jak wysokość łapówki, którą jesteś w stanie dać władzą. Żołnierze Vichy pracujący pod rozkazami swojego skorumpowanego kapitana, regularnie przetrząsają ludzi, aresztują ich pod dowolnymi zarzutami, robią kpią sobie z prawa. To miasto, z którego nie można wyjechać bez odpowiedniej wizy, a w „Casablance” wyjechanie jest bardziej niebezpieczne niż pozostanie w niej.

Film jest o Ricku, granym przez Humphreya Bogarta, amerykańskim łajdaku, który myśli tylko o sobie, ale nawet nie zdaje sobie sprawy z tego jak bardzo jest sentymentalny. Jest właścicielem baru, który odwiedzają wszyscy, kiedy dziewczyna, Ilsa (Ingrid Bergman) wchodzi w jego życie, wnosi w nie coś co może być jego pewnym patriotyzmem.

Film jest arcydziełem, ale trudno zaprzeczać, że miał wpływ na „Gwiezdne Wojny”, podobnie jak wiele innych filmów wojennych. Po pierwsze Mos Eisley i Casablanca mogłyby się udawać wzajemnie. Oba są osadzone właściwie w Północnej Afryce, mają podobną architekturę. Casablanca to centrum półświatka, gdzie ludzie uciekają by zostać zapomnianymi, zupełnie jak Ben Kenobi opisuje Mos Eisley w „Nowej nadziei”.

„Rick’s Cafe Americain” to miejsce tego typu, w którym łotr jak Han Solo mógłby zastrzelić grożącego mu kolesia w stylu Greedo, a całe życie w barze ani by drgnęło po tym jak zadano w nim śmierć. „Rick’s” to także miejsce gdzie zdesperowani ludzie uciekają od Nazistów, płacą przemytnikom by ich zabrali tam gdzie mogą. Sprawia to, że zastanawiam się, czy Wuher nie jest przypadkiem dawno zagubionym romantykiem, który walczył po stronie Republiki w czasie Wojny klonów…

W takim miejscu kryminalnego półświatka potrzeba też czarnych charakterów. Sydney Greenstreet gra pomniejszy szwarccharakter w „Casablance” zwany Signor Ferrari, grubasa noszącego fez, który jest przywodzi wszystkim nielegalnym działanią w Casablance, przez co jest wpływowym i respektowanym człowiekiem. Czyż nie jest zastanawiające, że wczesne koncepty Jabby Hutta ukazywały go noszącego fez? Jabba okazał się jednak bardziej odrażający i zły niż Signor Ferrari, któremu urok przychodził z łatwością. Ale to nie jedyna postać Lucasfilmu zainspirowana Singor Ferarri. George Lucas i Steven Spielberg wiele o nim mówili jako inspiracji dla Belloqa, wroga Indy’ego w „Poszukiwaczach Zaginionej Arki”.

Ale chyba najbardziej istotną inspiracją „Casablanki” którą da się znaleźć w „Gwiezdnych Wojnach” jest lustrzane odbicie postaci Ricka i Hana Solo, dochodzącego do momentu, w którym nie jest pewny czy zamierza kogoś ocalić, czy nie. Rick prowadzi bar, nie ma długów, chce się trzymać z dala od konfliktów między dwoma frakcjami, znaleźć swoją drogę. Joseph Campbell powiedziałby, że on odmawia zewu przygody, wybierając drinka, ale siły które stara się ukryć, jego lepsza natura, której zaprzecza w końcu się ujawniają. Jego cynizm znika, zastąpiony heroizmem. Być może nie było lepszego wzoru na Hana Solo niż postać tak kompleksowa jak Richard Blaine.

„Casablanca” to film, który prawie jest obowiązkowy do obejrzenia w moim domu. To przepiękny obraz, jeden z najlepszych scenariuszy jaki powstał przypadkiem w starym systemie studiów. Bogart i Bergman lśnią na ekranie, a postaci drugoplanowe w szczególności Greenstreet, Peter Lorre i Claude Rains pozostają inspirujące. Oglądałem to z moimi dziećmi i wydawało mi się, że im się spodobało, ale spędziłem też dużo czasu z przyzwyczajeniem ich do mojego unikalnego, gustu filmowego. Od tego może zależeć, czy warto pokazać ten film dzieciom,ale jeśli obejrzycie ten film z pewnością znajdziecie powiązanie z wszechświatem „Star Wars”.

A jeśli interesuje was wgłębienie się jeszcze bardziej, nie mógłbym nie polecić komentarzy Rogera Eberta, który znajduje się na większości fizycznych kopii „Casablanki”.


Ale film ten inspirował nie tylko klasyczną trylogię, czy „Indianę Jonesa”. Inspirował tak Mos Espę jak i Mos Eisly, ale na prequelach odbił jeszcze jeden istotny ślad. „Casablanca” to także obok „Przeminęło z wiatrem” jeden z najbardziej znanych, klasycznych melodramatów. Wpływ innych czynników, w szczególności na „Nową nadzieję” jest oczywiście widoczny, ale to wątek melodramatyczny został w dużej mierze przejęty przez „Gwiezdne Wojny”. Gdy George Lucas i Jonathan Hales siadali do scenariusza „Ataku klonów” nie raz padały stwierdzenia, że będzie to „Casablanca” Lucasa. I poniekąd była. Część dialogów między Padme a Anakinem jest ewidentnie inspirowana tymi z „Casablanki”, próbuje utrzymywać ich styl, przenosząc go w klimaty SF. Tyle, że filmowi z 2002 trudno oddać ducha wojennego romantyzmu z lat 40., zwłaszcza gdy Hayden Christensen i Natalie Portman nie są w stanie wejść w role Bogarta i Bergman. Sam wątek miłosny jest też widoczny w relacjach Hana i Lei w klasycznej trylogii, tam jednak aktorzy potrafili zaprotestować, bądź znaleźć inny sposób, by wiarygodnie przedstawić niektóre, stylizowane dialogi, czego niestety nie udało się osiągnąć w Epizodzie II.
KOMENTARZE (0)

Saga na Blu-ray w 2015? A może na urządzeniach mobilnych?

2014-10-09 21:03:35

Wygląda na to, że 4K Blu-ray zostało oficjalnie przyjęte do realizacji. Według prezesa Blu-ray Disc Association Global Promotions Committee, specyfikacja nowego standardu będzie dostępna w pierwszej połowie 2015, a to znaczy, że komercyjnie filmy w nowych wydaniach powinny być dostępne z końcem roku 2015. 4K Blu-ray to nie tylko większa rozdzielczość (3840x2160), ale także większa ilość klatek (do 60), lepsza kompresja, no i najważniejsze zwiększenie pojemności dysków z 66 GB do 100 GB. To idealny moment by wejść wtedy na rynek z nowym wydaniem „Gwiezdnych Wojen” i okazuje się, że wcale nie jest to takie niemożliwe.

Otóż we Włoszech pojawiła się reklama na której Disney prezentował możliwości oglądania ich filmów na urządzeniach mobilnych. Cały nowy serwis z aplikacjami, grami, czy filmami, wszystko dostępne na tabletach, smartfonach czy PC. Wśród fragmentów różnych produkcji, które mają być dostępne na tej platformie pojawiły się także ujęcia z „Nowej nadziei”. Reklama była dostępna też w sieci, ale już została usunięta.

W każdym razie pojawia się tu jeszcze jedno istotne pytanie, co z prawami do filmów? Na razie prawa do dystrybucji wciąż pozostają w Foxie. Prawdopodobnie dlatego zamrożono też premiery kolejnych epizodów w 3D. Co gorsza dla Disneya prawa do „Nowej nadziei” powinny pozostać w 20th Century Fox także po 2020. Więc jeśli Disney reklamuje już dostępność klasycznej trylogii, to oznacza, że prawdopodobnie dogadali się z Foxem co do odkupienia lub przekazania praw. Podobną umowę mają już z Paramountem i „Indianą Jonesem”. Oficjalnie jednak nic nie potwierdzono.

W każdym razie coraz głośniej się robi na temat obu trylogii „Gwiezdnych Wojen” dostępnych na VOD jak i o nowej konwersji, także niezmienionej wersji. Tak więc jak widać Disney czeka na to kiedy będzie mógł zarabiać na sześciu klasycznych już filmach, więc kto wie, może jak uzyskają do nich prawa to doczekamy się w kinach wersji 3D „Ataku klonów”, „Zemsty Sithów”, „Nowej nadziei”, „Imperium kontratakuje” i „Powrotu Jedi”. Może nawet i jeszcze raz „Mrocznego widma”, a jeśli nie to z pewnością wszystkie te filmy będą na VOD i nowych BD.
KOMENTARZE (2)

P&O 85: Jak zmieniła się twoja praca

2014-08-24 09:00:28



Część pytań technicznych, jeszcze w ramach serii „Zapytaj Radę Jedi” była bezpośrednio kierowana do konkretnych osób w ekipie. Tym razem padło na głównego scenografa prequeli Gavina Bocqueta. Mało kto pamięta, że Bocquet pracował także przy „Powrocie Jedi”, ale rzemieślnik budujący już scenografię i przerysowujący projekty. Pracował także przy „Kronikach młodego Indiany Jonesa”.



P: Czy odkąd zacząłeś pracę przy Epizodzie I, pojawiły się jakieś nowe materiały budowlane lub rozwinięto procesy, które ułatwiają Ci pracę?

O: Przez te dziesięć lat nie mieliśmy żadnego wielkiego przełomu zarówno w technologii materiałów budowlanych, jak i procesach, ale z każdym rokiem pojawiają się drobne poprawki i zmiany we wszystkich dziedzinach. Zakres jest różny, ale pojawiły się lepsze materiały odlewnicze, mamy większe MDFy (płyty pilśniowe średniej gęstości, wykorzystywane np. w produkcji mebli), ale też obserwujemy rozwój w narzędziach czy technologii maszynowej.

Biznes filmowy z samej natury jest raczej produkcją niskiej jakości i niskich nakładów, więc nie możemy pozwolić sobie na wykorzystywanie technik, których normalnie używa przemysł. Gdybyśmy robili tysiąc sztuk tego samego obiektu, wtedy byłoby łatwiej, ale my zazwyczaj tworzymy elementy w sposób rzemieślniczy, unikając masowej produkcji, w końcu najczęściej potrzebujemy tylko kilku sztuk danej rzeczy. To zmienia perspektywę.

Za to w świecie rysunków CAD w Departamencie Projektów dokonał się prawdziwy postęp w ciągu ostatnich dziesięciu lat, i to ma bezpośredni wpływ na dział konstrukcji. Zwłaszcza, że często możemy przekazać informacje CAD bezpośrednio do danej maszyny, routera czy wycinarki, które wycinają nam kształty i elementy bezpośrednio z cyfrowej formy na różnej jakości materiałach.

K: Przez kolejne piętnaście lat, pomijając postęp komputerów, chyba największą innowacją są drukarki 3D, dzięki którym niektóre elementy można właściwie zaprojektować i wydrukować, nie potrzeba rzeźbiarza czy innego rzemieślnika, który je przygotuje. Ciekawe na ile są i będą one wykorzystywane przy produkcji kolejnych filmów.
KOMENTARZE (0)

Rebeliancka ekipa

2014-08-20 16:55:26

Serial „Rebelianci” rusza niebawem z kopyta, pierwsze książki pojawiły się już w sklepach, a premiera telewizyjna już niedługo. To dobry moment by przyjrzeć się sylwetkom twórców, których już nam przedstawiono.

Mózgiem serii jest Simon Kinberg, który też jest jej producentem i jednym ze scenarzystów. To Kinerg jest oficjalnie twórcą tego serialu, chwali się także tym, że jest autorem finału pierwszego sezonu. Więcej o Kinbergu pisaliśmy tutaj. Warto dodać, że obecnie jest jedną z ważniejszych osób zaangażowanych w przyszłość sagi, bowiem jest także konsultantem Epizodu VII, choć sam przyznaje, że nie ma z tym dużo do roboty, a także scenarzystą (i prawdopodobnie producentem) jednego ze spin-offów.

Producentów serialu jest jednak więcej. Jednym z nich jest oczywiście Kathleen Kennedy ale jej wkład w serial jest ograniczony, ona bardziej pełni rolę nadzorcy całego Lucasfilmu i osoby zatwierdzającej wydatki. Jej filmowy dorobek prezentowaliśmy tutaj.

Drugim filarem serialu jest Greg Weisman (właściwie to Gregory David Weisman urodzony 28 września 1963 w Los Angeles). Greg jeszcze od czasów szkolnych bardzo lubił historię, stąd nie raz wykorzystywał ją w swojej pracy. Po studiach przeniósł się do Nowego Jorku, ale nie udało mu się znaleźć pracy w zawodzie. Następnie wrócił do Los Angeles, gdzie dostał pracę w D.C. Comics nad „Capton Atom”. Pracował także nad serią komiksową „Black Canary”, która jednak nie ujrzała światłą dziennego. W 1991 został zauważony przez ludzi w Disneyu i zaczął u nich pracować. Początkowo robił drobne rzeczy, ale potem przyszedł czas na serial „Gargoyles” którego był współtwórcą (choć nieoficjalnie), a także „The Spectacular Spider-Man”, którego był producentem. Znany jest też z seriali „Young Justice” oraz scenariusza dla „DC Showcase: green Arrow” oraz filmu na DVD „Superman/Batman: Apocalypse”. W grudniu 2013 zadebiutował jako pisarz powieścią „Rain of the Ghosts”, jej sequel „Spirits of Ash and Foam” się ukazał w Stanach w wakacje. Tworzył także komiksy będące dodatkami do jego seriali („Gargoyles” i „Young Justice”), a nawet próbował swoich sił z parodią swoich dzieł.
Weisman znany jest z tego, że lubi posiedzieć na forach i online rozmawiać z fanami o serialach nad którymi pracuje. Jest też wielkim miłośnikiem dzieł Williama Szekspira, do którego często nawiązuje. Właściwie wszystkie postacie „Gargoyles” w sposób luźny bazują na bohaterach szekspirowskich. Swoją drogą zauważono, że lubi także w swoich dziełach obsadzać aktorów ze „Star Treka” (Nichelle Nichols, Jonathan Frakes, Marina Sirtis, Brent Spiner czy Bruce Greenwood). W 1991 ożenił się z Beth z którą ma dwoje dzieci, córkę Erin (1995) i syna Bennyego (1997).

Trzeci filar serialu to znany fanom Dave Filoni, twórca „Wojen klonów”. Również będzie tym razem bardziej producentem, choć pewnie napisze parę scenariuszy i wyreżyseruje czasem jakiś odcinek. Producentami wykonawczymi pozostaną Cary Silver i Athena Yvette Portillo (producentka liniowa), także weterani „Wojen klonów”.

Na razie nie znamy za bardzo reżyserów poszczególnych odcinków, póki co zdradzono dwóch. Są to Steward Lee, Steven G. Lee. Steven zadebiutuje w „Rebeliantach” jako reżyser, ale od lat jest związany z Lucasfilm (i Industrial Light and Magic). Jako animator i spec od efektów pracował przy „Mrocznym widmie”, „Raporcie mniejszości” Stevena Spielberga, „Mission: Impossible II: czy „Sky Kapitan i świat jutra”. Miał też swój wkład w obie części „The Force Unleashed”. Steward Lee natomiast pracował już przy „Wojnach klonów” jako animator, ale też i reżyser. Ma też na koncie udziały w kilku innych serialach animowanych w tym „Batmanie” z lat 2005-2006, czy „Powrocie do przyszłości”.

Scenarzyści o których wiemy to Kinberg, Filoni oraz Katie Lucas, która debiutowała w tej roli w „Wojnach klonów”. Krążą plotki, że jeszcze jednym ze scenarzystów będzie Kevin Hopps, twórca komiksów, który kiedyś współpracował z Weismanem.

Za koncept strony wizualnej odpowiada cały zespół, któremu przewodniczy Kilian Plunkett, który odpowiadał między innymi za koncepcje podstawowe „Wojen klonów”. Poza filmami znamy go przede wszystkim jako rysownika komiksowego (w tym z Cieni Imperium). Wśród osób w jego zespole znajdziemy Amy Beth Christenson, która również od lat współpracuje z Lucasfilmem, zarówno przy grach („The Force Unleashed”) jak i „Wojnach klonów”. Z ekipy „Wojen klonów” ponadto powrócą Chris Glenn, Andre Kirk i Phattrapun C. Presley. Wspomagać ich będzie Darren Marshall, który wykona także rzeźby postaci. Oczywiście wspierać ich będzie także Dave Filoni, oraz podobno Chris Henderson (który także pracuje przy Epizodzie VII – info nie zweryfikowane). Wielkim nieobecnym natomiast jest Ralph McQuarrie, który choć nie żyje wciąż będzie miał wielki wpływ na serial.

Za animację odpowiada zespół, któremu przewodzi kolejny weteran nie tylko „Wojen klonów” ale i ILM - Joel Aron. Zadebiutował on jeszcze w 1991 przy filmie „Hook” Stevena Spielberga. Pracował przy wielu filmach takich jak „Park jurajski”, „Lista Schindlera”, „Star Trek: Pokolenia”, „Jumanji” Joe Johnstona, „Zemsta Sithów”, „Piraci z Karaibów” (2 i 3 część) czy „Indiana Jones i królestwo kryształowej czaszki”. Pomagać mu będą Keith Kellogg („Wojny klonów”, „Patriota”, „Opowieści z Narnii: Lew, Czarownica i stara szafa”, „Matrix” (2 i 3)) i Paul Zinnes ( Star Wars Racer”, „Wojny klonów”, „Pajęczyna Charlotty”), obaj związani też z ILM.

Za dźwięk będzie odpowiadał Matthew Wood, który pracuje przy Epizodzie VII, ale na swoim koncie ma „Wojny klonów”, „Zemstę Sithów” (dodatkowo podkładał głos generałowi Grievousowi), „Super 8” czy „W ciemność. Star Trek” J.J. Abramsa, „Red Tails” czy „Kroniki Młodego Indiany Jonesa”. Od lat związany z Lucasfilmem.

Muzykę skomponuje ponownie Kevin Kinner, czyli kolejny weteran „Wojen klonów”, choć z pewnością usłyszymy też wariacje utworów Johna Williamsa, co już zresztą zapowiadają pierwsze fragmenty.

Ze strony Lucasfilm Story Group za serial odpowiada na pewno Pablo Hidalgo. Reszta na razie się nie ujawniła.
KOMENTARZE (5)

Pracowite lato w Hollywood

2014-07-08 00:01:54

Zaczynamy od nowych osób w Starwarsówku. Lupita Nyong’o zagra główną rolę i wyprodukuje film „Americanah”. Będzie to adaptacja powieści Chimamandy Ngozi Adichie (wydanej w Polsce pod tytułem „Amerykaana”). To historia miłosna z dyktaturą i uprzedzeniami rasowymi w tle. Film podobnie jak „Zniewolonego” współwyprodukuje także Brad Pitt. Na razie nie wiadomo kiedy w ogóle miałyby ruszyć pracę nad filmem. Na razie za to wiemy, że Lupita będzie podkładać głosu wilczycy w nowej wersji „Księgi dżungli” Jona Favreau (projekt konkurencyjny wobec „Księgi dżungli” Andy’ego Serkisa). Lupita także pojawi się w filmie „Southpaw”, dramacie sportowym o bokserze, który zaczynał swoją karierę od walk w barach, by utrzymać rodzinę. Lupita miałaby zagrać pracownicę opieki społecznej. Film reżyseruje Antoine Fuqua, a występują w nim także Rachel McAdams, Jake Gyllenhaal i Forest Whitaker.

Crystal Clarke zagrała natomiast epizod w filmie „Woman In Gold” Simona Curtisa z Helen Mirren, Charlesem Dancem i Katie Holmes. Film opowiada o osiemdziesięcioletniej Żydówce próbującej odzyskać majątek (dzieło sztuki), który wierzy, że należał do jej rodziny. Niestety Crystal gra tu tylko małą rólkę, kasjerki. Film będzie mieć premierę w przyszłym roku.

Gareth Edwards prawdopodobnie wyreżyseruje sequel „Godzilli”. Film, który kosztował 160 milionów USD a w USA zarobił prawie 200 milionów, sequel ma raczej gwarantowany. Producenci bardzo chętnie widzieliby Edwardsa na fotelu reżyserskim, ale w związku z „Gwiezdnymi Wojnami” może się to trochę przesunąć w czasie. Póki co pewne są dwie rzeczy. Edwards pozostanie zaangażowany w tworzeniu sequela i prawdopodobnie sam zdecyduje, czy będzie miał czas go wyreżyserować. Producenci zachęcają go do tego, by wpierw zrobił inny film (spin-off), a dopiero potem wróciło „Godzilli”. To oznacza tylko tyle, że Gareth szybko nie zrealizuje innego projektu, który miał w głowie. Miał to być film SF w którym dziecko wraz z robotem podróżując po galaktyce odkrywają tajemnicę początków ludzkości.

Skoro zahaczyliśmy już o Andy’ego Serkisa to u niego na razie niewiele nowego słychać, z wyjątkiem „Planety małp”. Otóż 20th Centruy Fox już zaczyna planować trzecią część nowej serii. Nawet jeśli nie będzie w niej Cezara, to trudno sobie wyobrazić ten film bez Serkisa.

Harrisona Forda obecnie znamy głównie z wypadku. O dalszych planach aktora niewiele wiadomo, nie licząc tego, że w tle pojawiały się kolejne części „Indiany Jonesa”, ale jeszcze zanim aktor został kontuzjowany głośno spekulowano, że jednak ktoś w tej roli mógłby go zastąpić. Póki co zdementowano te wieści. Za to na razie nie ma opcji, by ktoś zastąpił go w roli Ricka Deckarda. Otóż producenci sequela „Łowcy androidów” już oficjalnie zaproponowali Fordowi udział w tym przedsięwzięciu. Na razie jednak nie znamy odpowiedzi aktora.

Ruszyły zdjęcia do „Black Mass” z Joelem Edgertonem. Premiera filmu spodziewana jest we wrześniu 2015. Oprócz odtwórcy roli Owena Larsa w filmie występują Johnny Depp, Benedict Cumberbatch, Dakota Johnson i Kevin Bacon. O filmie pisaliśmy wcześniej.

Steven Spielberg chyba w końcu wybrał projekt na swój kolejny film. Oczywiście to się może zmienić, ale już zaczęło się dziać coś w temacie. Będzie to historia prawnika Jamesa Donovana, o której pisaliśmy ostatnio, a w którego ma się wcielić Tom Hanks. Na razie wiadomo za to, że scenariusz będą poprawiać bracia Coen, zdjęcia mają ruszyć jesienią a powoli zaczął się casting. Steven tymczasem zakupił prawa do sztuki „All the Way”, za którą niedawno twórcy dostali nagrodę Tony. Sztuka zostanie przerobiona na mini serial, a Spielberg zajmie się jedynie produkcją.

Ewana McGregora zobaczymy w filmie muzycznym. „Miles Ahead” to biografia Milesa Davisa, słynnego trębacza i jazzmana. Reżyseruje Don Cheadle, który także zagra główną rolę. McGregor ma się wcielić w Dave’a Brilla. Być może Ewan wystąpi także w filmie „American pastoral”, historii o prowincji amerykańskiej w czasie wojny w Wietnamie. Ewan z projektem związany jest od 2010 i sam aktor już dawno zwątpił, czy ten film w ogóle powstanie. Reżyser Phillip Noyce, który od dziesięciu lat nad nim pracuje, stwierdził niedawno, że teraz w końcu ten film zrealizuje. Zobaczymy.

Pisaliśmy o występie Jamesa Earla Jonesa w „Teorii wielkiego podrywu”. Za gościnny występ aktor dostał nominację do Critics Choice Television Award.

Rose Byrne tymczasem święci tryumfy po „Sąsiadach”. Film ten, kosztujący 16 milionów USD, w USA zarobił 135 milionów, więc jego twórca Seth Rogen już mówi o sequelu. Natomiast producenci tego hitu szykują film „The Something” opowiadający historię zagubionych astronautów. Byrne prawdopodobnie w nim wystąpi.

David Fincher (były pracownik ILM i asystent operatora w „Powrócie Jedi”) kończy już pracę nad filmem „Zaginiona dziewczyna” (Gone Girl), który wejdzie do kin w październiku 2014. Fabuła opowiada o kobiecie, która znika w piątą rocznicę swojego ślubu. Wygląda na to, że zabił ją mąż. Występują w nim Ben Affleck, Rosamund Pike, Tyler Perry i Neil Patrick Harris. Wszystko wskazuje na to, że w najbliższym czasie nie zabierze się ani za sequel „Dziewczyny z tatuażem”, ani za nową wersje „20 tysięcy mil podmorskiej żeglugi”, ani za biografię Jobsa (były takie plotki), a za kolejny thriller. Będzie to „Red Sparrow” wg powieści Jasona Matthewsa. Za scenariusz miałby odpowiadać Eric Warren Singer (dostał Oskara za „American Hustle”), a w roli głównej miałaby zagrać Rooney Mara. Mara zagra agentkę rosyjskiego wywiadu Dominikę Egorovą, która ma zostać agentką łóżkową, uwodzić, sypiać i wyciągać informację. Akcja dzieje się w postsowieckiej Rosji, kiedy choć ZSRR upadło, wciąż Zachód jest postrzegany jako wróg. Dominika zaś wdaje się w romans z agentem CIA.

Na koniec smutna wiadomość. Zmarł Terry Richards, kaskader z „Imperium kontratakuje”, którego chyba wszyscy najlepiej kojarzą z jego roli w „Poszukiwaczach Zaginionej Arki”. Richards był związany z całą trylogią „Indiany Jonesa” z lat 80. a także z produkcją filmu „Willow”. Zdarzyło mu się także dublować Christophera Lee. Dla szerokiej publiczności na zawsze pozostanie wymachującym mieczem typkiem z kairskiego bazaru.
KOMENTARZE (2)

Niestety Pattinson nie zagra Hana Solo

2014-06-21 11:43:05

Robert Pattinson, znany wszystkim głównie z sagi „Zmierzch” zdementował pogłoski jakoby miałby zostać nowym Hanem Solo lub Indianą Jonesem. Pewnie i tak temat będzie wracał do momentu, aż zostanie do tych ról wybrany inny aktor, ale część antyfanów Pattinsona z pewnością się ucieszy.

Druga sprawa dotyczy spin-offu, który ma wyreżyserować Josh Trank. Otóż pojawiły się pierwsze plotki, że będzie to film ze stajni Disneya, który wróci do tradycji premier majowych. Podobno planowany jest na maj 2018, jednakże tu warto poczekać na oficjalne potwierdzenie daty. Swoją drogą po wczorajszych rewelacjach o Epizodzie VIII też pojawiła się sugestia o majowej premierze.

W Lucasfilmie oglądają „Grę o tron”, podobno 9 odcinek czwartego sezonu pt. „The Watchers on the Wall” spodobał im się tak bardzo, że zaproszono na ranczo reżysera Neila Marshalla. Od razu nasuwa się tylko jedna spekulacja, wiadomo, że będą szukać kogoś do reżyserii trzeciego spin-offa, więc czemu nie Marshall. W swoim czasie pewnie wszystko się wyjaśni.
KOMENTARZE (27)

Aktor ze „Zmierzchu” w roli Hana Solo

2014-06-11 17:35:44

Zaczynamy od właściwie oficjalnej wieści. Otóż na planie Epizodu VII pojawił się George Osborne, zrobił sobie zdjęcie z J.J. Abramsem, Katlheen Kenedy i R2-D2 i wrzucił na Twittera.



Samo zdjęcie właściwie nic nie wnosi do Epizodu VII, ale dalsze wypowiedzi Osborne’a owszem, w dodatku dotyczą pierwszego spin-offa. Po pierwsze warto dodać, że George Osborne to brytyjski kanclerz skarbu, czyli właściwie odpowiednik naszego ministra finansów. Przejechał się na plan filmowy, gdyż Lucasfilm podobnie jak w Emiratach tak i w Wielkiej Brytanii dostaje zniżki podatkowe, jednak najciekawsze są wypowiedzi kanclerza po wizycie na planie. Otóż potwierdził on, że w przyszłym roku rozpoczną się zdjęcia do kolejnego filmu z sagi, czyli pierwszego spin-offa w reżyserii Garetha Edwardsa na podstawie scenariusza Gary’ego Whitty. Według niego kolejny film powinien również być kręcony w Pinewood Studios, czyli dokładnie w tym samym miejscu, gdzie obecnie trwają zdjęcia. Można przypuszczać, że rozpoczną się mniej więcej za rok.



To jednak nie koniec wieści około-spin-offowych. Otóż pojawiła się plotka, że Robert Pattinson dołączy do obsady Gwiezdnych Wojen. Cześć mediów pisała o tym, że będzie to Epizod VII, ale te same informacje mówią, że aktor miałby wcielić się w rolę Hana Solo. Rozwijając plotkę warto przypomnieć informację sprzed kilku dni, gdzie część serwisów podała, iż znany z sagi „Zmierzch” aktor zastąpi Harrisona Forda w roli Indiany Jonesa. Teraz piszą, że raczej chodziło o Hana Solo. Więc mamy sytuację bardzo podobną do tej sprzed roku, gdzie mieliśmy mnóstwo spekulacji co do obsady. Czy Pattison faktycznie będzie kapitanem Solo w pierwszym spin-offie, za jakiś czas się na pewno dowiemy.
KOMENTARZE (61)

Intrygujące plotki i wieści o sadze

2014-06-07 19:06:01

Sześcioczęściowa saga jest właściwie skończona, ale czasem nawet tu dzieją się ciekawe rzeczy. Pierwsza z nich dotyczy „Imperium kontratakuje”. Otóż piąty epizod został uznany za najlepszy film wszechczasów w zorganizowanym przez magazyn Empire plebiscycie. Zrobiono listę 301 filmów, a w głosowaniu wzięło udział 250 tysięcy osób.

To nie jedyny film wart zauważenia na liście. Nas jednak interesują przede wszystkim „Zemsta Sithów” (224 miejsce), „Star Trek” J.J. Abramsa (188), „Indiana Jones i światynia przeznaczenia” (179), „Powrót Jedi” (120), „Indiana Jones i ostatnia krucjata” (100), „Poszukiwacze Zaginionej Arki” (9), „Nowa nadzieja” (6). Na drugim miejscu znalazł się „Ojciec chrzestny”. Całą listę można przejrzeć tutaj.

Swoją drogą ciekawe wieści na temat sagi pochodzą z serwisu Bleeding Cool. Otóż twierdzą oni, że Disney planuje kolejne wydanie klasycznej trylogii. Tym razem jednak miałoby ono być w wersji VOD (lub innej dostępnej sieci, może Netflix), a także DVD/Blu-ray. Szczegółów nie ma, natomiast są dwie dość interesujące wieści. Po pierwsze klasyczna trylogia miałaby zostać wydana w wersji oryginalnej, czyli sprzed przeróbek Lucasa. Nie wesja specjalna, nie wersja Blu-ray i nie wersja DVD, tylko wydanie podobne do tego, które było wydane na LaserDiscach czy w 2006. Sama informacja dotycząca disneyowego wydania VOD jest dość podobna do tego, o czym w marcu donosił JediNews.Co.Uk. Jedyny znak zapytania w tej wersji to pytanie kiedy to wydanie miałoby się pojawić.

Jeszcze ciekawsza jest druga informacja pochodząca z Bleeding Cool. Otóż podobno w Disneyu uważają, że za dużo rzeczy ostało się w kanonie i jeszcze kilka z nich powinno trafić do legend, by nie blokować nowych filmów. Według tych plotek niekanoniczne mogłyby się okazać prequele, a w ich miejsce mogłyby się pojawić nowe filmy z Yodą, Vaderem i resztą ferajny.
KOMENTARZE (26)

Obsada Epizodu VII: Max Carl Adolf von Sydow

2014-05-05 18:11:03

Wygląda na to, że także nowe „Gwiezdne Wojny” będą miały swoją legendarną gwiazdę w obsadzie. W dodatku wygląda na to, że urodzony 10 kwietnia 1929 roku Max Carl Adolf von Sydow będzie najstarszym aktorem, który dołączy do sagi. Christopher Lee, gdy pojawił się po raz pierwszy na planie miał sagi miał 78 lat, a Sebastian Shaw 77. Max von Sydowa ma 86 lat, tym trudniej będzie go pobić.

Choć jego matka (Grety Rappe) była baronową, a i ojciec, profesor etnologii, Carl Wilhelm von Sydow nosił szlacheckie nazwisko, to oboje należeli do klasy średniej. Mieszkali w Lund w Szwecji, tam też urodził się ich syn. Młody Max aktorstwem zainteresował się już w szkole średniej, gdzie założył wraz z kolegami klub teatralny. To jedynie przekonało go do tego, co chce robić w życiu. Choć kojarzymy go dziś głównie z roli filmowych, to jednak von Sydow nie raz powtarzał, że teatr daje mu więcej swobody twórczej i jest lepszym medium dla aktora.

W 1948 został przyjęty do Królewskiej Akademii Teatralnej w Sztokholmie, od tego czasu też rozpoczęła się jego kariera, wówczas teatralna. Studia skończył w 1951, wtedy też przeniósł się ze stolicy Szwecji do Norrköping i Malmö, gdzie dalej rozwijał się jako aktor sceniczny. W czasie studiów rozpoczął się także jego romans z kinem. Zadebiutował drugoplanową rolą Nilsa w „Tylko matka” (Bara en mor, 1949) Alfa Sjöberga. Jednakże przez następne lata to nie filmy były jego głównym źródłem utrzymania. Grywał w nich raczej okazyjnie, aż do 1957, kiedy jego drogi skrzyżowały się z Ingmarem Bergmanem jednym z najważniejszych reżyserów szwedzkiej kinematografii. Zresztą ich pierwszy wspólny film „Siódma pieczęć” (Det sjunde inseglet) uchodzi za jeden z najważniejszych w dorobku Bergmana, dostał za niego Złotą palmę, ale też film ten bardzo często jest wymieniany na różnych listach najważniejszych filmów w dorobku ludzkości. Dla von Sydowa to ważny zwrot w karierze, bo w „Siódmej pieczęci” zagrał jedną z głównych ról, a następnie przez jakiś czas związał się z twórczością Bergmana. Wystąpił między innymi w takich filmach jak „Tam, gdzie rosną poziomki” (Smultronstället, 1957) czy „Źródło” (Jungfrukällan, 1960). W sumie wystąpił w 12 filmach Bergmana oraz jednym, który się nie doczekał premiery. Filmy te sprawiły, że jako aktor stał się rozpoznawalny także za granicą. Na kolejny przełom nie musiał czekać długo. Była nim epopeja filmowa „Największa historia, jaką kiedykolwiek opowiedziano” (The Greatest Story Ever Told, 1965, znana także u nas pod tytułem „Opowieść wszechczasów”) George’a Stevensa. Ten film to adaptacja ewangelii zrobiona z wielkim rozmachem z udziałem największych gwiazd tamtych czasów (jak John Wayne, Sidney Poitier, Chartlton Heston, Martin Landau czy Telly Savalas). Max zagrał tam Jezusa, a to szybko przyniosło mu międzynarodową sławę. Sam film ma też pewne powiązania z sagą. Muzykę skomponował w nim Alfred Newman (autor fanfar Foxa), a część scen wyreżyserował David Lean, który jak wiemy miał wpływ na sagę. Film sprawił, że nie raz osadzono go w filmach związanych z tematyką biblijną. Nie bał się też produkcji telewizyjnych. Wcielił się między innymi w Sidka w „Samsonie i Dalili” z 1984, apostoła Piotra w „Quo vadis?” z 1985 czy króla Dawida w „Salomonie” (1997). Sławę przyniosła mu także rola ojca Lankestera Merrina w „Egzorcyście” z 1973.

Ale nie dał się zamknąć w jednego typu rolach. Z powodzeniem grywał zarówno w dramatach jak „Hawaje” (1966), „Wilk stepowy” (1974), czy „Hanna i jej siostry” (1986) Woody’ego Allena (w filmie wystąpiła też Carrie Fisher), „Aż na koniec świata” (1990) Wima Wendersa. Filmach sensacyjnych jak „Trzy dni Kondora” (1975) Sidneya Pollacka, „Godziny szczytu 3” (2007), „Wyspa tajemnic” (2010) Martina Scorsese z Leonardo DiCaprio (niedoszły Anakin) czy też „Nigdy nie mów nigdy” (1984) Irvina Kershnera z nieoficjalnego bondowskiego cyklu. Tam wcielił się w rolę Ernsta Stavro Blofelda. Zresztą jeśli chodzi o Bonda, był jednym z kandydatów do roli doktora No (jak wiemy, innym był Christopher Lee). Były też filmy wojenne – „Celuj do generała” (1978), jak i kostiumowe - „Krzysztof Kolumb” (1985), „Robin Hood” (2010) Ridleya Scotta (w tym filmie gra Oscar Isaac). Wcielił się także w rolę kardynała von Waldburga w serialu „Dynastia Tudorów”, oraz Zygmunta Freuda w „Kronikach młodego Indiany Jonesa”.

Nie zabrakło też SF i fantasy. „Ostatni wojownik” (1975) Roberta Clouse, „Flash Gordon” (1980), gdzie wcielił się w rolę imperatora Minga (w filmie występuje między innymi Brian Blessed (boss Nass) i William Hootkins (Porkins), a sam Flash Gordon był jedną z najważniejszych inspiracji Lucasa), no i oczywiście „Conanie Barbarzyńcy” (1982) Johna Miliusa z Arnoldem Schwarzeneggerem i Jamesem Earlem Jonesem, gdzie wcielił się w rolę króla Osrica oraz „Diunie” (1984) Davida Lyncha (niedoszły reżyser „Powrotu Jedi”) jako doktor Kynes, „Sędzia Dredd” (1995) czy „Raport mniejszości” 2002) Stevena Spielberga, gdzie zagrał dyrektora Lamara Burgessa. Miał też epizod z podkładaniem głosu w „Pogromcach duchów II” (1989) czy „Wilkołaku” (2010) Joe Johnstona.

Jego głos mogą też kojarzyć fani gry „The Elder Scrolls V: Skyrim” gdzie wcielił się w Esberna.

Dwukrotnie nominowano go do Oskara. Pierwszy raz w 1989 za film „Pelle zwycięzca” (Pelle erobreren , 1987) za pierwszoplanową rolę męską, przegrał z Dustinem Hoffmanem („Rain man”). Tu warto dodać, że tę nominację dostał za film nie-angielskojęzyczny. Drugi raz miało to miejsce w 2012 za film „Strasznie głośno, niesamowicie blisko” ( Extremely Loud & Incredibly Close, 2011), tym razem w kategorii aktor drugoplanowy. Przegrał z innym weteranem kina – Christopherem Plummerem za film „Debiutanci”.

Próbował swoich sił jako reżyser, ale nie licząc filmu „Ved vejen” z 1988 nie udało mu się zaistnieć w tym zawodzie.

1 sierpnia 1951 ożenił się z Christiną Olin, z którą ma dwóch synów (Claesa S. i Henrika). Małżeństwo rozpadło się w 1996, ale aktor długo nie pozostał samotny. 30 kwietnia 1997 ożenił się z francuską reżyserką Catherine Brelet, z którą ma dwóch kolejnych synów Cédrica i Yvana. Obecnie mieszkają w Paryżu. Od 2002 ma francuskie obywatelstwo. Biegle włada szwedzkim, angielskim, włoskim i francuskim. Przez pewien czas mieszkał w Los Angeles i Rzymie.

Na koniec kilka twarzy postaci von Sydowa:



Jako Jezus



Jako cesarz Ming w „Flashu Gordonie”



w „Egzorcyście”



w „Siódmej pieczęci”



W „Diunie”



Jako Ernst Starvo Blofeld


W ramach poznawania nowej ekipy prezentowaliśmy już sylwetki:
Kathleen Kennedy (producentka)
Bryana Burka (producent i wspólnik Abramsa)
Michaela Arndta (scenarzysta)
Simona Kinberga (konsultant i współtwórca serialu „Rebels” i twórca spin-offa)
J.J. Abrams (reżyser, scenarzysta, producent)
KOMENTARZE (14)

„Indiana Jones” i szósty sezon „Wojen klonów”

2014-05-03 01:13:39 Oficjalny blog



Bryan Young po raz kolejny postanowił rozliczyć się z bezwstydnikiem Davem Filonim, który nie przejmuje się tym, by „Wojny klonów” były oryginalnym serialem, a podkrada pomysły z czego tylko zobaczy. Tym razem „okradł” Lucasa i wmontował sceny z „Indiany Jonesa” w szóstym sezonie.



Jak większość osób czytających te słowa, spędziłem całą sobotę na oglądaniu na Netfliksie premiery „Lost Missions” z „Wojen klonów”. Nasza cierpliwość została nagrodzona 13 odcinkami serialu, który kochamy, które mogą być także 13 z najlepszych spośród wyprodukowanych. Były przepełnione akcją, pięknie zaanimowane, porywające, i czasami łamiące serce.

Ale z jakiś powodów, po tych odcinkach zachciałem obejrzeć filmy z cyklu „Indiana Jones”. Nie powinno być dla nikogo niespodzianką, że filmy z serii „Indiana Jones” mają swój wpływ na projekty „Star Wars”, także dlatego, że ich cechą wspólną jest George Luca. Jednak trzy odcinki z „The Lost Mission” złożyły dość krzykliwy hołd naszemu ulubionemu archeologowi.

Pierwszy odcinek, na który zwróciłem uwagę to właściwie trzeci odcinek Fugitive. Klon ARC Fives próbuje uciec z placówki medycznej Kaminoan, z pomocą trzęsącego się, lewitującego droida imieniem AZ-3. Dynamika tej sceny przypomina ucieczkę Indy’ego i jego ojca z austriackiego zamku w filmie „Indiana Jones i Ostatnia Krucjata”. Krąg się zamyka, gdy Fives powala grupę klonów starających się ich powstrzymać, a AZ-3 ma kamienny wyraz twarzy Henry’ego Jonesa seniora, gdy mówi:
- Zobacz, co zrobiłeś... Nie mogę uwierzyć, co zrobiłeś...

To był niesamowicie śmieszny moment, w odcinku wypełnionym pewnym zwątpieniem, balansującym delikatnie wokół linii, którą twórcy „Wojen klonów” starają się podążać.

Ten moment delikatnie połechtał moją miłość do filmów o „Indianie Jonesie”, sprowadzając uśmiech na moją twarz, ale to nie było nic poważnego aż do odcinków ósmego i dziewiątego. „The Disappeared” jest to dwuczęściowa opowieść z Jar Jarem Binksem i groźnym Macem Windu, którzy odkrywają akcję niczym z „Świątyni Zagłady” z przywróceniem kultu Thugeeich.

Jar Jar odgrywa niezdarną wersję Indiany Jonesa w tym odcinku, a królowa Julia z Bardotty jest kimś w stylu Willie Scott, gdy znika (jak Willie) zostaje pojmana przez wyznawców kultu, którzy chcą wyssać z niej energię życiową. Sceny wyglądają jak gwiezdno-wojenna wersja „Świątyni Zagłady”. Kiedy mistrz Windu i Jar Jar znajdują tropy prowadzące do królowej Julii, pościg bardzo przypomina porwanie Marion Ravenwood w koszyku na ulicach Kairu.

Reszta odcinka odgrywa ceremonię, którą przeprowadzał Moleram w podziemiach Świątyni Zagłady, pełną lawy i wiszących klatek.

Cały „The Disappeared” wprawił mnie w nastrój, by obejrzeć ponownie „Świątynię Zagłady”, która otwiera się od scen w klubie Obi-Wan.

Świetnie jest widzieć więcej nawiązań do „Indiany Jonesa” w uniwersum „Star Wars”. Prawdę mówiąc, w najnowszej książce Jamesa S.A. Coreya – „Honor Among Thieves” Han Solo zostaje rzucony w sam środek przygody w stylu Indiany Jonesa, której kulminacja ma miejsce w starożytnej świątyni wypełnionej pułapkami i sekretami.

Cykl „Indiana Jones” to filmy, które są dobrym sposobem na spędzenie czasu w gronie rodziny. Polecam obejrzeć wszystkie cztery filmy z dziećmi, a potem od razu przejść do „Kronik Młodego Indiany Jonesa”.



Jeśli chodzi o nawiązania do słynnego archeologa i „Wojny klonów”, warto wspomnieć o jeszcze innym odcinku. W The Gungan General znajdziemy bardzo czytelne nawiązanie do „Poszukiwaczy zaginionej arki”.
KOMENTARZE (4)

Indiana Jones 6 i zaginiony film Rogera Christiana

2014-03-24 17:13:24

Zaczynamy od najbardziej gorącej wieści, o której zresztą już wspominaliśmy. Otóż wygląda na to, że Harrison Ford, negocjując swoją rolę w Epizodzie VII, wynegocjował powrót do roli Indiany Jonesa, ale nie raz a dwukrotnie. Zatem czekają nas jeszcze dwie odsłony przygód sławnego archeologa. Swoją drogą, obecnie są zbierane fundusze na fanowski remake filmu „Poszukiwacze zaginionej arki”, który ma być w stu procentach wierny oryginałowi. Tymczasem Ford podobno negocjuje także rolę w serialu „Texas Ranger”, do którego zdjęcia zaczynają się w marcu. Nie wiadomo jaka miałaby być jego rola i jak pogodzi grę z Epizodem VII.

Kolejna ciekawostka jest związana z „Imperium kontratakuje”. Przed V Epizodem w kinach, między innymi w Wielkiej Brytanii wyświetlano film krótkometrażowy „Black Angel” w reżyserii Rogera Christiana (scenografia „Nowej nadziei”, reżyser drugiego zespołu „Mrocznego widma”). Teraz film trafi do internetowej dystrybucji i będzie można go oglądać na Netfliksie. Film ten powstał niejako przy okazji produkcji „Imperium kontratakuje” i był debiutem reżyserskim Christiana. Inicjatorem pomysłu po części był sam George Lucas. W tamtych czasach zdarzało się, że przed właściwym filmem w kinie puszczano jakąś dziwną formę krótkometrażową, która zdaniem Lucasa czasem bardziej drażniła publiczność niż pomagała w czymkolwiek. Z drugiej strony, Christian, który ukończył już pracę nad „Żywotem Briana” i „Obcym”, bardzo chciał też spróbować swoich sił jako reżyser. Christian dodatkowo zaczął pisać swój scenariusz, który zainteresował szefa Foxa w Londynie niejakiego Sandy’ego Liebersona. On odesłał Rogera do Lucasa, a ten po kilku sugestiach zaakceptował scenariusz pod dwoma warunkami. Pierwszy był taki, by to George mógł jako pierwszy obejrzeć finalną wersję filmu, a drugi by nikt od Foxa nie miał wpływu na produkcję. Na film dostali jakieś 50 tysięcy dolarów grantu rządowego, a Roger wraz z grupą jedenastu osób jeździli po Szkocji i kręcili. Okazało się jednak, że nie nakręcili tyle materiału, by zmontować z tego 25 film. Do tego wykorzystali efekty specjalne, w tym zdjęcia poklatkowe. Efekt, zdaniem Rogera Christiana, wyglądał zdumiewająco, a sam film fantasy podobno odcisnął swój ślad na takich produkcjach jak „Excalibur” Johna Boormana czy „Legenda” Ridleya Scotta. Film podobał się także choćby Stevenowi Spielbergowi. Negatywy zostały złożone w Boss Film Studios w Londynie, acz niestety firma ta zbankrutowała na początku lat 90. Wydawało się, że film zaginął, bo nawet w Lucasfilmie nie znaleziono kopii. Znaleziono ją dopiero w grudniu 2011 w archiwach Universal Studios. Od tego momentu film został bardzo starannie odnowiony i przygotowany do cyfrowej dystrybucji. Nie jest wykluczone, że pojawi się także na DVD.



Pamiętacie jak Liam Neeson mówił o „Uprowadzonej 3”, że nie chce grać, no bo kogo mieliby tym razem porywać? Gdy garża wzrosła do 20 milionów, uległ, ale negocjacje trwały. Teraz potwierdzono, że w „Uprowadzonej 3” nikt nie zostanie uprowadzony, więc Neeson postawił na swoim. Premiera planowana jest na styczeń 2015. Warto dodać, że trwają już pracę nad filmem „LEGO: Przygoda 2”. W pierwszej części Liam podkładał głos jednej z postaci, jak będzie w drugiej, zobaczymy. Tymczasem Neesona przyłapano na planie filmowej wersji „Ekipy”, prawdopodobnie pojawi się tam w roli samego siebie.

Dalej nie wiadomo jaki będzie następny reżyserski projekt Stevena Spielberga, póki co pojawiły się dwie pogłoski. Pierwsza mówi, że Steven rozważa przeproszenie się z „Robokalipsą”, którą odstawił na półkę. Druga to remake musicalu „West Side Story” Roberta Wise’a z 1961. Podobno Steven jest wciąż na liście kandydatów do reżyserii piątego Indiany Jonesa, ale póki co w tej kwestii także nie ma wiarygodnych wieści. Za to tygodnik „Forbes” uznał Spielberga za najbardziej wpływową osobę świata rozrywki. Drugie miejsce w tym zestawieniu zajęła Oprah Winfrey, a trzecie George Lucas.

Joel Edgerton czyli Owen Lars z prequeli spróbuje swoich sił jako reżyser. Zajmie się filmem pod tytułem „Weirdo”, który opowiadać ma historię mężczyzny, który musi zmierzyć się z przeszłością i starym przyjacielem ze szkoły. To będzie dość prosty film, ma w nim być koło sześciu postaci i mniej więcej tyle samo lokacji. Edgerton także napisał scenariusz i ma zagrać którąś z drugoplanowych ról. Tymczasem Joel dołączył do obsady filmu „Life”, historii Jamesa Deana. Zdjęcia już trwają, Edgarton wcieli się w rolę Johna Morrisa, który miał istotny wpływ na zawarcie umowy między Deanem a magazynem „Life”.

Sofia Copola ma swój nowy reżyserski projekt. Tym razem będzie to adaptacja klasycznej baśni Hansa Christian Andersena „Małej syrenki”. Scenariusz pisze Caroline Thompson („Gnijąca panna młoda”). Póki co niewiele więcej wiadomo o tym projekcie.

W BBC natomiast został nadany historyczny serial „37 Days”, w którym główną rolę zagrał Ian McDiarmid. Jest to opowieść która dzieje się na kilka tygodni przed wybuchem I wojny światowej. McDiarmid wcielił się w rolę lorda Edwarda Greya, który swego czasu był ministrem spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii. Serial składał się z trzech odcinków.



Ewan McGregor natomiast zagra główną rolę w filmie „Last Days In the Desert” Rodrigo Garicii (który także jest scenarzystą tego filmu). Ewan zagra dwie rolę, świętego oraz demona, z którym święty się będzie mierzyć. W pozostałych rolach występują Ciarán Hinds, Tye Sheridan oraz Ayelet Zurer. Premiera planowana jest jeszcze na ten rok.
KOMENTARZE (5)

Kolejna garść plotek

2014-02-26 22:01:14

W październiku 2009 serwis MarketSaw podał informację, że George Lucas zamierza nakręcić trzecią trylogię w 3D i szuka reżysera. Oczywiście wtedy szybko to zdementowano, ale jak wiemy z jednego z wywiadów z Jettem Lucasem, George nosił się z tymi filmami dość długo. Obecnie MarketSaw szczyci się tym, że wcześniej podali taką wiadomość i publikuje kolejne, podobno z tego samego zaufanego źródła.

Według nich w Epizodzie VII zagrają Harrison Ford (dodatkowo wynegocjował 2 filmy o Indym), Carrie Fisher, Mark Hamill, Billy Dee Williams, Ian McDiarmid, Anthony Daniels, Warwick Davies, a także Benedict Cumberbatch i Gary Oldman. Ci dwaj ostatni początkowo byli rozważani do tej samej roli, ale w związku ze zmianami w scenariuszu obaj są zaangażowani.

Źródło dodatkowo potwierdza, że produkcja jest dość trudna, stykają się różne wizje. Początkowo film miał być o bliźniętach, które skierują swe kroki ku Ciemnej Stronie i które pójdą w ślady swoich przodków. Natomiast teraz, gdy postanowiono wykorzystać oryginalną obsadę może to trochę się zmieniło, więc bardziej należy oczekiwać wprowadzenia kolejnego pokolenia Skywalkerów.

Inne źródła, prawdopodobnie bazujące na MarketSaw, trochę rozszerzają tę listę o prawdopodobnie własne spekulacje. Według nich, te bliźnięta to byliby Jacen i Jaina Solo (lub coś pochodnego). Oboje byliby szkoleni przez Luke’a Skywalkera i Jacen przeszedłby na Ciemną Stronę, a Jaina nie.

Wygląda na to, że wraca kolejna osoba z ekipy. Tym razem chodzi o Andy’ego Nelsona, który zajmował sie miksowaniem dźwięków np. w „Zemście Sithów”, ale też w „Super 8”, „Avatarze” czy w „W ciemność. Star Trek”.

Swoją drogą ekipa rozrasta się do tego stopnia, że ILM otwiera swoje studio w Londynie (więcej). Natomiast w Pinewood trwają nalegania, aby jedną ze scen nazwać imieniem Richarda Marquanda. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.

Przez bardzo krótki okres wydawało się, że może znamy już głównego męskiego odtwórcę podróbki Bena, miał nim być Jack Reynor, o którym pisaliśmy niedawno, ale okazało się to bujdą na resorach. Rzecznik aktora stwierdził, że on nawet nie ubiegał się o tę rolę.

Na koniec jeszcze jedna ciekawostka. Już kiedyś pisaliśmy, że nie tylko my niewiele wiemy, aktorzy również. W jednym z wywiadów Alex Pettyfer, o którym kiedyś pisaliśmy jako o kandydacie do roli syna Luke’a Skywalkera, przyznał, że na razie nikt z nim nie rozmawiał w sprawie angażu. O roli rozmawiano, ale póki co właściwie nikt nie wie, kogo J.J. i spółka sobie upatrzyli, nie ma kontraktów ani niczego.
KOMENTARZE (13)

„Indiana Jones” w rękach Disneya

2013-12-09 17:19:23

Gdy ponad rok temu Disney wykupił Lucasfilm ogłoszono, że zajmą się produkcją nowych „Gwiezdnych Wojen”. Marka „Indiany Jonesa” została odłożona na półkę, gdyż prawa do niej, choć w większości należą do Lucasfilmu, są współdzielone także z Paramountem. Disney wcześniej nie był zainteresowany koprodukcją, czy ich wykupieniem, to jednak się zmieniło. Jeśli wierzyć plotkom, Harrison Ford, negocjując swą rolę w Gwiezdnych Wojnach 7, wspomniał, że jeden z warunków dotyczył powrotu do roli archeologa. Disney się zgodził i zabrali się za działanie. Efektem jest umowa z Paramountem, na mocy której prawa do produkcji sequeli i eksplorowania marki w całości przechodzą do Lucasfilmu/Disneya. Paramount zadowoli się procentem od tych zysków, a także dystrybucją czterech już istniejących filmów. Piąty, podobnie jak nowe „Gwiezdne Wojny” zacznie się pewnie już logiem Disneya.

Na razie oficjalnie nie zapowiedziano piątego filmu, ale prawdopodobnie to już tylko i wyłącznie kwestia czasu. Poza Fordem, wrócić mogliby Steven Spielberg, który wyrażał takie zainteresowanie, w zależności od scenariusza, oraz George Lucas, który wcześniej twierdził, że dla tego filmu mógłby wrócić z emerytury. Jak to wyjdzie w praktyce, pokaże czas.

Pojawiły się też już pierwsze plotki na temat nowych filmów. Podobno pierwszy z nich, a zarazem piąty w serii będzie ostatnim z Harrisonem Fordem. Chcą zdążyć przed 2017, kiedy Ford będzie obchodził 75 urodziny. Dalej seria miałaby pójść śladem Jamesa Bonda i w roli Indiego pojawialiby się inni aktorzy. Kolejne filmy miałyby bazować na historycznych wydarzeniach, trochę w stylu serialu o młodym Jonesie, który trafił do telewizji ABC, gdy rządził nią Bob Iger (fan tego serialu). Piąta odsłona cyklu może powstać jednak bez Lucasa i Spielberga. Jeśli plotki o kontrakcie Forda są prawdziwe, do końca przyszłego roku będzie gotowy scenariusz, a film trafi na ekrany w 2015.

A tymczasem w Polsce pojawiły się trzy płyty Blu-ray z klasycznymi częściami przygód słynnego archeologa. Są to wydania pojedyncze, kosztują koło 59,99 PLN. Dystrybutorem jest Imperial Cinepix.



Temat o Indym 5 na Forum
KOMENTARZE (6)

Ciężka praca w fabryce snów

2013-11-12 17:24:09

W Starwarsówku intensywnie pracują, tak intensywnie, że niektórzy wracają z emerytury. John Williams napisał muzykę do filmu „Złodziejka książek” (The Book Thief), który niedawno miał swoją premierę w USA, w Polsce zobaczymy go 28 marca 2014. Film jest adaptacją powieści Markusa Zusaka. Reżyseruje Brian Percival, w obsadzie zaś zobaczymy między innymi Geoffreya Rusha czy Emily Watson. Sam Williams nie potrzebował wracać z emerytury, w tym wypadku mówił o tym, że zachwyciła go sama opowieść, tak książka jak i film i ma nadzieję, że muzycznie sprosta oczekiwaniom. Od kilku lat Williams komponował jedynie muzykę do filmów Stevena Spielberga. Ostatnimi filmami nie wyreżyserowanymi przez Stevena, do których John napisał muzykę, były „Harry Potter i więzień Azkabanu” z 2004, oraz „Wyznania gejszy” z 2005. W tym drugim przypadku warto pamiętać o tym, że Williams podpisał kontrakt w momencie, gdy Steven jeszcze miał być reżyserem „Wyznań gejszy”, ostatecznie został jedynie producentem. Następny film Williamsa to Gwiezdne Wojny 7.

Odpoczywa za to Natalie Portman, która nie zagra Lady Makbet jak donosiliśmy wcześniej. W nowej wersji sztuki Szekspira ta rola przypadnie Marion Cotillard. Portman jednak z powinna narzekać na brak ról, zwłaszcza, że jest w dobrych komitywach z Marvelem, a drugi „Thor” miał bardzo dobre otwarcie.

Harrison Ford natomiast negocjuje swoje role w sequelach. O tym, że w zamian za powrót do roli Hana Solo chce dostać scenariusz do Indiany Jonesa 5 już pisaliśmy. Zresztą Ford parę razy w różnych wywiadach wracał do Indiego i przyznaje, że chciałby zagrać jego starszą wersję. W międzyczasie natomiast Ford spotkał się także z Ridleyem Scottem i po rozmowie wyraził chęć powrotu do roli Ricka Deckarda w sequelu „Łowcy androidów”. Na razi jednak nie wiadomo kiedy film mógłby powstać, Scott ma kilka otwartych projektów, więc nie wiadomo na który się zdecyduje. „Gra Endera”, w której ostatnio wystąpił Ford nie miała rewelacyjnego otwarcia, więc potencjalny sequel na razie raczej nie wchodzi w grę (brak decyzji), zresztą nawet gdyby wchodził, niekoniecznie Ford znalazłby się w obsadzie.

U Scotta natomiast rolę dostał Joel Edgerton i to w dodatku w filmie, który jest aktualnie kręcony. „Exodus” to nowa wersja opowieści o Mojżeszu, Edgerton zagra tam faraona. Film pojawi się na ekranach w 2014.

Samuel L. Jackson wystąpi jako prezydent Stanów Zjednoczonych w filmie „Big Game”. Pojawiły się już pierwsze zdjęcia z filmu, który opowiada o tym jak Air Force One zostaje zestrzelony przez terrorystów, jedynym ratunkiem dla prezydenta jest 13-latek (w tej roli Onni Tommila. Premiera przewidziana jest na rok 2014. SLJ coraz częściej pojawia się także jako Nick Fury, gościnnie wystąpił w odcinku „Agents of S.H.I.E.L.D.” i wciąż nie może się doczekać filmu o Nicku. Ten był rozważany, ale na razie nie zdradzono konkretnych planów.



Steven Spielberg jest równie zdecydowany jeśli chodzi o najnowsze projekty co Ridley Scott. Razem z Dreamworks zakupił prawa do książki “The Bully Pulpit: Theodore Roosvelt, William Woard Taft, and the Golden Age of Journalism” autorstwa Doris Kearns Goodwin. To opowieść o prezydentach USA, ich przyjaźni i rywalizacji. Na razie nie wiadomo czy Steven Spielberg zajmie się tylko produkcją obrazu, czy może samodzielnie weźmie go na warsztat. Na razie Spielberg nie ma żadnych konkretnych reżyserskich planów filmowych.

Ewan McGregor natomiast zamierza trochę zmienić repertuar. Wystąpi w „Prawdziwym Rycerzu” Toma Stopparda („Rosenkrantz i Guildenstern nie żyją”), tyle że tym razem będzie to sztuka wystawiana na Broadwayu, a nie film. W repertuarze ma się pojawić jesienią 2014. Jakby ktoś był w tym czasie w Nowym Joruku, warto zarezerwować bilety.

J.J. Abrams nie wyreżyseruje „Star Treka 3”. To już pewne, choć głośno o tym było od dawna, no i były jeszcze pewne naciski. Nowym reżyserem zostanie prawdopodobnie Joe Cornish, chyba najlepiej kojarzony jako współautor scenariusza „Przygód Tintina”. Abrams, pozostanie producentem.

Terence Stamp wystąpi u Tima Burtona w filmie „Big Eyes”. Tym razem jednak będzie to oparty na faktach dramat, o relacjach malarki Margaret Keane (w tej roli Amy Adams) i jej męża Waltera (Christopher Waltz). Stamp zagra tam krytyka sztuki. Film pojawi się w 2014.

Tymczasem trwają zdjęcia do „Run All Night” z Liamem Neesonem. Reżyseruje Jaume Collet-Serra („Tożsamość”). Jimmy Conlon (Neeson) to zabójca z długim stażem, który musi wyrównać rachunki ze swoim szefem (Ed Harris), a jednocześnie ma ciągłe problemy z mafią i policją, więc musi chronić żonę i syna.

Natomiast Rose Byrne dołączyła do obsady „Brother’s Keeper” Rossa Katza. Będzie to historia młodego, zadufanego w sobie przedsiębiorcy, który ulega wypadkowi w przeddzień otwarcia swojej firmy. Po wypadku musi przeprowadzić się do swojej siostry, która mieszka z mężem i trzyletnim synkiem.
KOMENTARZE (3)

P&O 42: Różnice między Sagą i „Indianą Jonesem” wg kaskadera

2013-10-27 14:15:56



Część pytań z cyklu „Zapytaj Radę Jedi” nie dotyczyło filmów wprost, czasem wchodzono w tematykę tworzenia filmów. Na część z tych pytań odpowiadał Nick Gillard, autor choreografii walk w prequelach i koordynator kaskaderów.



P: Jaka jest różnica w pracy kaskadera między „Indianą Jonesem” a „Gwiezdnymi Wojnami”?

O: „Indiana Jones” to najwyższa liga. Ciężkie maszyny, szarpanina, azot, rozbijanie samolotów, pościgi samochodowe, akrobacje i cała masa zabawy kaskaderskiej.

Z drugiej strony „Gwiezdne Wojny” powstają bardziej w komputerze, są bardziej eleganckie, nie ma tu miejsca na błędy. Praca kaskadera jest dokładna, perfekcyjna i ekonomiczna.

Obie są bardzo różne, ale obie są też satysfakcjonujące.

K: Tak dla przypomnienia Nick Gillard był związany z Lucasfilmem jeszcze od czasów „Labiryntu”. Pracował nad „Indianą Jonesem i Ostatnią Krucjatą”, gdzie zagrał nawet małą rolę, ale o tym innym razem.
KOMENTARZE (1)

Lato w Starwarsówku

2013-08-10 21:31:08

Niby sezon ogórkowy, ale jednak w Hollywood cały czas pracują w pocie czoła. Także ci nasi, czyli starwarsowcy.

Samuel L. Jackson znów będzie czarnym charakterem. Zagra taką rolę w „The Secret Service”, filmie bazującym na komiksie Marka Millara i Dave’a Gibbonsa. Scenariusz i reżyseria – Matthew Vaughn, choć w tym pierwszym pomagała mu Jane Goldman. Film będzie opowiadał o młodym chłopaku (w tej roli Taron Egerton), którego wuj (Colin Firth) rekrutuje do szkoły dla brytyjskich szpiegów. Trwają poszukiwania kogoś do głównej roli kobiecej. Zdjęcia ruszają jesienią, premiera w listopadzie 2014. Na razie SLJ zobaczymy w „Oldboyu”, „RoboCopie” oraz „Captain America: Winter Soldier”.

Skoro już jesteśmy przy tematach Marvelowych, to warto wspomnieć o „Guardians of the Galaxy”. Peter Serafinowicz, czyli głos Dartha Maula zagra tam jednego z oficerów Korpusu Nova. Film będzie miał swoją premierę 1 sierpnia 2014.

Natomiast Steven Spielberg jak zwykle ma problem z nowymi filmami, a raczej ich doborem. Podobnie jest i tym razem. Niedawno pisaliśmy o tym, że najbliższym filmem tego reżysera będzie „American Sniper”. Niestety Steven zrezygnował i to nie tylko z reżyserii, ale ani on, ani Dreamworks nie będą produkować tego filmu, wszelkie prawa pozostały w ręku Warner Bros. i to od nich zależy dalszy los projektu. Za to Steven zdecydował się, że wyprodukuje nową wersję „Gron gniewu”, która jest adaptacją książki Johna Steinbecka. Wersję z 1940 wyreżyserował John Ford. Film opowiada o rodzinie farmerów podczas wielkiego kryzysu. Niestety na razie nie wiadomo jaki będzie kolejny reżyserski projekt Stevena.

Skoro jeden nie chce reżyserować, ktoś inny wchodzi na jego stołek. Co prawda może nie w tym filmie, ale Natalie Portman spróbuje swoich sił jako reżyserka. Już w styczniu ruszą pracę nad filmem „A Tale of Love and Darkness”, który będzie adaptacją wspomnień Amosa Oza, koncentrującą się na historii jego ojca, który miał psychicznie chorą żonę i próbował ją chronić w latach 40. Film zostanie wyprodukowany przez Jerusalem Film Fund. Natalie Portman nie tylko wyreżyseruje, ale też zagra, no i napisze scenariusz.
Ale to nie jest jej jedyny projekt na tapecie. Natalie wystąpi w głównej roli w filmie „Dare Me”, adaptacji powieści Megan Abbott, która jak wierzyć blurbom ma być połączeniem „Heathers” i „Podziemnego kręgu”, ale w środowisku cheerleaderek. Za scenariusz odpowiada autorka książki, produkuje Studio Fox 2000. Film opowiada historię dwóch cheerleaderek, które mogą uważać się za królowe, ale gdy pojawia się nowa trenerka, wszystko się zmienia. Zwłaszcza, że niebawem do akcji wkracza też policja.
Chyba najgłośniejszy obecnie film na tapecie Portmanowej to „Thor: Mroczny świat”. Właśnie ukazał się jego zwiastun, sam film do kin wejdzie 8 listopada.



Co powiecie na piątą cześć „Indiany Jonesa”? Wydawać by się mogło, że temat pogrzebany, bo George’owi filmy już nie w głowie, ale Harrison Ford nadal chciałby wrócić do tej roli, jest na to gotowy o ile oczywiście będzie dobry scenariusz. Ale na razie Ford ma w tej sprawie niewiele do powiedzenia. Choć sugerował, by tym razem było mniej kopania tyłków, no cóż Indiana miałby przecież z 70 lat. Za to Harrison nie może narzekać na brak ciekawych propozycji dla aktorów akcji w wieku emerytalnym. Zagra w trzeciej części „Niezniszczalnych”. Już wcześniej pojawiały się takie pogłoski, ale dopiero wywalenie Bruce’a Willisa z obsady przypieczętowało rolę Forda. Partnerują Sly Stallone i Arnold Schwarzenegger. Tymczasem ukazał się drugi zwiastun do „Gry Endera” z Fordem, którą będziemy mogli oglądać od 1 listopada.



Na brak pracy nie narzeka Joel Edgerton, czyli młody Owen. Tym razem dostał rolę w filmie Jeffa Nicholsa, do którego zdjęcia ruszą w przyszłym roku. Na razie wiemy tylko, że to projekt SF z pościgiem w tle.

Kto by nie chciał zagrać z Johnym Deppem, który powoli rozważa możliwość zakończenia swojej kariery, ale jednocześnie wciąż dostaje ciekawe propozycje (finansowo). Wśród chętnych by zagrać z Deppem są Ewan McGregor i Gwyneth Paltrow, którzy negocjują swój występ w filmie „Mortdecai”. Depp gra tytułową rolę. Reżyseruje David Koepp.

Choć Liam Neeson żartował sobie, kogo tym razem mieliby mu uprowadzić i wcześniej nie był otwarty na trzecią część serii, jednak pieniądze go przekonały. Za „Uprowadzoną 3” dostanie 20 milionów USD zgodził się, by znów kogoś uprowadzono. Na razie trwają pracę nad scenariuszem – piszą go Luc Besson oraz Robert Mark Kamen, twórcy poprzednich części. Dużo mniej dostanie za podkładanie głosu w „The Prophet”, adaptacji powieści „Prorok” Khalila Gibrana, libańskiego pisarza, poety i malarza. Powieść powstała w 1923 i jest uznawana za klasykę. Ekranizacja będzie gotowa w 2014.

Cały czas nie jest znany los trzeciego „Star Treka”. Podobno zdjęcia mają ruszyć już w przyszłym roku, być może nawet równolegle do „Gwiezdnych Wojen”. Niekoniecznie będą to zdjęcia, gdyż film ma mieć premierę w 2016, kiedy to gwiezdna włóczęga będzie mieć już 50 lat. Nadal jednak nie wiadomo jaki będzie udział J.J. Abramsa w tym projekcie. Oficjalnie informacji o rozpoczęciu zdjęć także nie ma, tylko potwierdzono, że produkcja ruszyła, więc być może reżyser będzie pracować nad dwoma kosmicznymi SF w tym samym momencie. Jednocześnie trwają też przymiarki do znalezienia innych osób na reżyserki stołek. Na razie wiadomo tylko, że Abrams (i Bryan Burk) ponownie wyprodukują obraz, a dwaj główni scenarzyści (Alex Kurtzman i Roberto Orci) pracują nad scenariuszem.
KOMENTARZE (0)
Loading..