TWÓJ KOKPIT
0

The Mandalorian :: Newsy

NEWSY (635) TEKSTY (72)

<< POPRZEDNIA     NASTĘPNA >>

Nowe zdjęcie i plotki o „Skeleton Crew”

2022-12-20 19:26:23

Wczoraj pisaliśmy o zapowiedzi Disney+ na 2023, w której poza „The Mandalorian” znalazł się fragment „Ahsoki”, dziś kolejne wieści z tego cyklu. Tym razem dotyczą „Skeleton Crew”. Co prawda wspomniana reklama nie zawierała nic związanego z tym serialem, ale pojawiła się inna, tym razem na Facebooku, skąd pochodzi ujęcie niżej. Widzimy na nim Jude’a Lawa. Premiera serialu nastąpi gdzieś w 2023.



Ale mamy nowe plotki z MSW. Twierdzą oni, że wiedzą jak się rozpocznie serial. Law ma grać nauczyciela, który zabierze dzieci na wycieczkę. Wylądują oni w wykwintnym hotelu, gdzie są goście pokroju bogaczy, których widzieliśmy w Canto Bight. Ma być to największa lokacja kręcona na potrzeby serialu (lub przynajmniej pierwszego sezonu). I tyle.

Oczywiście MSW poza przeciekiem ma też spekulacje. Twierdzą, że na hotel napadną piraci, więc nauczyciel i dzieci uciekając wyruszą w swoją przygodę. Inna teoria mówi, że hotel może być miejscem gdzie skończą serial. Zobaczymy.

W każdym razie na „Skeleton Crew” jeszcze poczekamy. Serial pojawi się gdzieś w drugiej połowie 2023 na Disney+.
KOMENTARZE (5)

Czekając na trzeci sezon „The Mandalorian”

2022-12-19 20:34:40

Na serwisie Cheddar znalazła się rozmowa z Bryce Dallas Howard. Niewiele ona wniosła, z wyjątkiem jednego. Aktorka potwierdziła, że wyreżyserowała jeden z odcinków trzeciego sezonu „The Mandalorian”. To bardziej potwierdzenie już takie wprost. Wcześniej wiedzieliśmy, że była na planie, zaś Jon Favreau zapowiedział powroty twórców z poprzednich sezonów.

Giancarlo Esposito w rozmowie dla Collidera przyznał, że z sezonu na sezon „The Mandalorian” się rozszerza i jest coraz większy, mniej kameralny. Mówił też, że jest wiele elementów historii, mitologii, które zaczynają w tym wszystkim odgrywać większą rolę. Jego zdaniem każdy z odcinków trzeciego sezonu coraz bardziej przypomina nowy film. Twierdzi, że sezon trzeci jakby zerwał się z łańcuchów.



Premiera trzeciego sezonu już 1 marca na Disney+. Powoli zaczynamy czekać na większą promocję serialu. Zgodnie z plotkami mieliśmy mieć już plakat i zaraz zwiastun. Na razie mamy jedynie reklamę Disney+ na 2023. Są fragmenty z „The Mandalorian” oraz krótki fragment z „Ahsoki”.


KOMENTARZE (0)

Zła atmosfera na planie „Skeleton Crew”

2022-12-15 21:21:43



MSW opublikowało ciekawy news na temat serialu „Skeleton Crew”. Ale poza wątkami fabularnymi piszą o produkcji serialu, która ich zdaniem jest... problematyczna. Cóż, ostatnio w Lucasfilmie było jakoś spokojniej, ale chyba wracamy do normy.

Powołują się na anonimowe źródło, które pracowało w produkcji. Dobra strona tych wieści jest taka, że źródło uważa, iż atmosfera i problemy, raczej nie wpłyną na samo dzieło. Natomiast opisuje produkcję jako trudną i bardziej problematyczną niż większość innych. Harmonogram prac był wyczerpujący, zaś ludzie nie czuli się nagradzani i nieszanowani. Zmieniło się kierownictwo, ale morale pracowników jest niskie. Podobno wiele osób rzucało papierami, mówiąc, że nie wrócą już do prac nad „Gwiezdnymi Wojnami”. Jest zauważalna rotacja.

Źródło zdradziło też kilka rzeczy fabularnych. Po pierwsze Jude Law gra rolę nauczyciela. Ale samo „Skeleton Crew” jest trochę jak skrzyżowanie filmu „Goonies” z „Gwiezdnymi Wojnami”, więc jego rola po części to rola Brana (straszy brat w „Goonies”). Akcja dzieje się w nieznanych zakątkach kosmosu, a bohaterowie zmagają się z piratami.

Będzie sporo obcych, w tym starych ras, które znamy z oryginalnych sześciu filmów jak Weequayowie, Klatooinian (określanych jako Baradowie), Mon Calamarich czy Rodian. Jeden z piratów wygląda jak Hondo Ohnaka, ale źródło nie było pewne czy to on. Tu warto dodać, że plotki o Hondo pojawiły się wcześniej, acz w kontekście „The Mandalorian”.

Podobno będą nawiązania do „Ahsoki”, ale również poznamy Siostry Nocy, które nie pochodzą z Dathomiry.

„Skeleton Crew” zobaczymy na Disney+ w przyszłym roku.
KOMENTARZE (5)

Beskar dla każdego

2022-12-13 22:28:06

Jeśli ktoś z Was chciałby się przed znajomymi w szkole lub w pracy pochwalić, względnie na imprezie rodzinnej sztabkami beskaru, to jest ku temu możliwość. Co prawda, beskar jako taki nie istnieje, ale sztabki, które wyglądają jak z „The Mandalorian” można sobie kupić. To produkt rzemieślniczy, czyli dostępny na Etsy. Cena to ponad 170 PLN, ale czego się nie robi dla kultury Mando. Gadżet w sam raz do nabycia przed trzecim sezonem.


KOMENTARZE (5)

Trzeci sezon „The Mandalorian” będzie epicki

2022-12-10 05:23:03

Najpierw zaczniemy od oficjalnej wiadomości. Dzięki Gildii Scenarzystów wiemy, kto napisał scenariusze do trzeciego sezonu „The Mandalorian”. Niespodzianek dużych nie ma. Każdy odcinek to dzieło Jona Favreau. Odcinek trzeci pomagał mu pisać Noah Kloor, zaś czwarty i siódmy Dave Filoni.

Noah Kloor pomagał pisać scenariusze w „Księdze Boby Fetta”, ale nie jako pełnoprawny scenarzysta, tym razem zadebiutuje w tej roli. Twórczość Filoniego zaś jest szeroko znana.

W sieci ponadto pojawiły się komentarze o zwiastunie pokazanym w Brazylii. Są tam dwa ciekawe potwierdzenia. Pierwsze to Boba Fett, pojawi się w serialu. Spodziewaliśmy się tego, plotki o tym mówiły, można zatem traktować to jako potwierdzenie. Drugie ujęcie to raczej pole do spekulacji, pokazano coś co wygląda jak planeta miasto. Czyżby Coruscant, a może jeszcze coś innego?



Na wspomnianym brazylijskim CCXP wypowiadał się także Favreau. Mówił, że w obu sezonach udało się dotychczas zachować tajemnicę, jak Grogu czy Luke Skywalker, przed widzami. Tak też widzą strukturę tego serialu, by każdy odcinek miał coś, może nie tego kalibru, ale by była tam jakaś tajemnica. Trzeci sezon zdaniem Favreau to będzie coś większego, z fajnymi bitwami gwiezdnymi, mnóstwem Mandalorian. Będzie też więcej o ich kulturze. Powróci też wielu aktorów, których widzieliśmy we wcześniejszych sezonach. Mają też wrócić znani reżyserzy. Jon ma nadzieję, że trzeci sezon się spodoba, a każdy odcinek będzie jak odpakowywanie świątecznego prezentu.

Pedro Pascal potwierdził, że jego zdaniem jedną z najlepszych rzeczy w tym serialu były właśnie te dwie wspomniane tajemnice. I mówi, że sezon trzeci to na razie kolejne rzeczy, które trzymają w tajemnicy. Jego zdaniem ten sezon będzie „epicki”.

Trzeci sezon zadebiutuje na Disney+ 1 marca. Potem czeka nas „Ahsoka” i „Skeleton Crew”, a dopiero po nich czwarty sezon.
KOMENTARZE (10)

Powiązanie „Skeleton Crew” i „Ahsoki”

2022-12-07 16:22:54

W momencie, gdy kilka produkcji powstaje na raz, przy tajemniczości Lucasfilmu jest to często problem dla osób relacjonujących przypisać właściwy projekt. Tak było z „Andorem” i „Obi-Wanem Kenobim”, gdzie źródła przecieków często myliły projekty. Pisano o „Obi-Wanie” powstającym w Wielkiej Brytanii, mimo, że bardziej zorientowani wiedzieli, że to musi być „Andor”. Sytuacja jest jeszcze bardziej skomplikowana z dwoma kręconymi serialami – „Ahsoka” i „Skeleton Crew”. Nie dość, że są one powiązane, powstają w tym samym czasie to jeszcze zdarza się, że są nagrywane w tych samych miejscach. Więc nawet zorientowane źródła jak MSW mają tu duży problem by rozróżnić te seriale. Warto to zaznaczyć, gdyż poniższe plotki prawdopodobnie bardziej dotyczą „Skeleton Crew”, ale MSW samo nie jest w stanie tego zagwarantować.

To co najważniejsze, seriale będą powiązane. To akurat nie dziwi, one dalej będą uzupełnieniem do „The Mandalorian”. Natomiast „Ahsoka” wprowadzi pewne elementy, które później będą rozwinięte w „Skeleton Crew” i mają mieć wpływ na czwarty sezon „The Mandalorian”. Podobno Ahsoka Tano ma się gościnnie pojawić w „Skeleton Crew”, ale MSW nie jest tego do końca pewne (z powodu wspomnianych wyżej problemów).

Gdy pojawiły się pierwsze plotki o „Skeleton Crew” od razu spekulowano, że akcja będzie się dziać w nowej erze (np. Wielka Republika). Wygląda na to, że będzie to raczej nowa przestrzeń, której wcześniej nie eksplorowano w „Gwiezdnych Wojnach”. Mają tu żyć istoty posługujące się Mocą w zupełnie inny sposób, ale ma on mieć jakieś powiązanie z bardzo starymi i zapomnianymi dziś opowieściami z uniwersum (pewnie wygrzebią coś z EU). Wyglądać będzie bardziej jak jakaś magia. Aktorki Diana Lee Inosanto (czyli Morgan Elsbeth) oraz Ivanna Sakhno mają być w pewien sposób powiązane właśnie ze „Skeleton Crew”. Ivanna podobno może zagrać Siostrę Nocy.

Dalej MSW przechodzi do spekulacji. Nowa przestrzeń to nowe zagrożenie, ale raczej nie Gryskowie. MSW bardziej skłania się ku temu, że Thrawn powróci z tego miejsca i będzie zagrożeniem dla Nowej Republiki. Dalej już popuszczają wodzę fantazji, czy to będzie nowa flota katańska może z jakąś nieumarłą załogą sterowaną przez jakiś czarodziei Mocy, czy coś innego, tego nikt nie wie. Chyba ważniejsze jest to, że ta nowa przestrzeń zostanie wprowadzona w „Ahsoce” szukającej Thrawna, a potem będzie eksplorowana w kolejnym serialu.

Natomiast w podcaście wspominają, że jedno z dzieci w „Skeleton Crew” ma być ortolaninem, czyli przedstawicielem rasy Maxa Rebo. Zaskoczenia nie ma, tak mniej więcej wyglądał jeden z bohaterów na grafice koncepcyjnej.



Premiery „Skeleton Crew” na Disney+ oczekujemy w przyszłym roku.
KOMENTARZE (7)

Trzeci sezon „The Mandalorian” zadebiutuje w marcu

2022-12-01 21:56:44



Promocja trzeciego sezonu „The Mandalorian” rozkręca się. Najpierw pokazano nowy zwiastun na azjatyckim APAC Disney’s Showcase (zwiastun nie trafił do sieci). Trwa promocja na brazylijskim CCXP, można zobaczyć choćby dekoracje z tronem z Mandalory.



Ale najważniejsza informacja jest taka, że fanpage oficjalnej potwierdził, iż trzeci sezon zadebiutuje na Disney+ 1 marca 2023, czyli tydzień później niż pierwotnie zapowiadano.

Pozostaje czekać na kolejne informacje. Zobaczymy, czy przecieki a propos plakatu i zwiastuna były prawdziwe.
KOMENTARZE (5)

Kiedy ostateczny zwiastun i premiera trzeciego sezonu „The Mandalorian”?

2022-11-19 11:39:10



Zaczynamy od najważniejszych rzeczy, czyli kiedy zwiastun i premiera trzeciego sezonu. Tu pomaga sporo MakingStarWars. Ich źródła sugerują, że obecny plan (o ile się nie zmieni) zakłada pokazanie plakatu trzeciego sezonu „The Mandalorian” 14 grudnia, oraz puszczenie ostatecznego zwiastuna 25 grudnia (w Boże Narodzenie). Zwiastun podobno ma sugerować, starcie między Dinem a Bo-Katan (choć MSW twierdzi, że przez większość sezonu będą oni sojusznikami). Mamy też zobaczyć Christophera Lloyda jako jednego z przywódców Mandalorian, oraz zobaczyć mandaloriański hełm z rogami. Zwiastun będzie trwał mniej niż 2 minuty.

Ponadto MSW twierdzi, że premiera drugiego sezonu będzie 22 lutego 2023. Wygląda na to, że serial może nałożyć się z emisją drugiego sezonu „Parszywej zgrai”. Co więcej patrząc na liczbę odcinków, oba powinny mieć finał sezonu 12 kwietnia 2023. Zobaczymy na ile tym razem źródła MSW są wiarygodne.

Wracając do wspomnianego hełmu. Star Wars News Net sugeruje, że będzie to hełm moffa Gideona. Gideon dostanie nową zbroję i nowy hełm. Czarny, z czerwonymi oczyma i sześcioma rogami, bardzo podobnymi do rogów Maula. Ma on przypominać hełm mandaloriański, ale tylko trochę. Będzie inny od pozostałych i większy. Gideon ma też mieć czarny strój i czerwony jetpack.

Jon Favreau pracuje już nad scenariuszami do czwartego sezonu. Wspomniał, że możemy się tam spodziewać gościnnych występów bohaterów z innych seriali, jak choćby „Skeleton Crew”. Pracując nad czwartym sezonem, Favreau nie tylko tworzy nowe postaci, ale wykorzystuje także, te, które już powstały w grupie tych zazębiających się ze sobą produkcji.
KOMENTARZE (7)

Seks i przemoc w „Andorze” ograniczone przez Lucasfilm

2022-11-18 18:44:53

Twórców „Obi-Wana Kenobiego” w pracy nad serialem ograniczał kanon (więcej), ale okazuje się, że twórcy „Andora” także mieli pod górę. Tyle, że nawet bardziej bo na drodze stał im Lucasfilm. Tony Gilroy stwierdził wprost, że Lucasfilm wprowadził ograniczenia na seks i przemoc. Tak przynajmniej wynika z rozmowy z Variety.

Rozmowa zaczęła się od związku z bohaterkami Vel Sartha i Cinta Kaz i gestem między nimi. Gilroy twierdzi, że nie miała to być żadna kontrowersja, polityka, ani próba wciskania czegokolwiek. Raczej otwarta furtka. Dostał od Lucasfilmu listę, czego nie może pokazywać. Tam nie było słowa o relacjach bohaterów tej samej płci. Z drugiej strony Lucasfilm do niczego takiego nie zachęcał. Zrobili ten związek jako jeden w tle. W dodatku mniej skomplikowany, zwłaszcza jak się porówna związki Dedry i Syrila, Syrila i Eedy, czy Perrina i Mon Mothmy.

Jednocześnie przyznał, że Lucasfilm bardzo wyraźnie powiedział, że seksu nie chcą. Przemoc także została sprowadzona do poziomu niżej, niż życzyliby sobie twórcy. Ale już jak się pogodzili z ograniczeniami, to Gilroy twierdzi, że byli z tym bardzo zadowoleni, patrząc na to, co mogą zrobić.

Niemniej jednak Tony się tak łatwo nie poddał. Rzucił Lucasfilmowi wyzwanie. Tworząc historię na Ferrix wykorzystał scenę otwierającą w burdelu, oraz scenę po stosunku płciowym. Było to testowanie Disneya, a te fragmenty napisano zanim zatrudnił pozostałych scenarzystów. Wysłał to do Lucasfilmu i Disneya i czekał, czy to przełkną. Czyli dało się zrobić materiał bardziej dla dorosłych, bez scen z kategorii X.

Tymczasem pojawiły się nowe dane na temat oglądalności. Na początek rating Nielsena za okres 17 – 23 października. „Andor” zgarnął 418 milionów obejrzanych minut, przy siedmiu odcinkach. Jeśli chodzi o produkcje oryginalne znalazł się na 9 pozycji.

Parrot Analtytics, która z kolei zajmuje się monitorowaniem sieci pod kątem trendów, przedstawiła dane za okres 29 października – 4 listopada. „Andor” utrzymuje się na stałym poziomie 33,8x. Nieznacznie wyprzedził „The Mandalorian” (z którym aktualnie niewiele się dzieje), ale został pokonany przez „Opowieści Jedi”. Acz nieznacznie. Niemniej jednak w świat idzie informacja, że fani wolą Ahsokę...



Warto zauważyć, że „Andorowi” zainteresowanie nie spada. Niektórzy sugerują nawet, że powoli rośnie. Podobno widać to już w Trendach Google’a, gdzie okazało się, iż serialowi pomaga występ Andy’ego Serkisa. Cóż, na razie czekamy na bardziej aktualne dane. No i na finał pierwszego sezonu, który będzie już w środę.

A na koniec jeszcze kilka szkiców koncepcyjnych z serialu.




KOMENTARZE (43)

Corey Burton o potencjalnym powrocie Cada Bane’a

2022-11-16 19:03:29

Pod koniec serialu „Księga Boby Fetta” byliśmy świadkami pojedynku Cada Bane’a i Boby Fetta, łowców nagród i wieloletnich przeciwników. Jeden z nich poległ w finale, rozczarowując wielu fanów, którzy liczyli na więcej Bane’a na Disney+.



Aktor podkładający głos pod Cada Bane’a - Corey Burton w rozmowie z ComicBook wyraził jednak nadzieję, że jego postać jeszcze wróci. Wspomniał przy tym swoje rozmowy z Davem Filonim, które prowadzili przy okazji „Wojen klonów”. Wówczas Corey mówił, że Bane zawsze jest w niebezpieczeństwie, ale dobry czarny charakter nigdy nie umiera. Nauczył go tego Frankenstein, który w TV ginął w wybuchu, tonął, ale zawsze jakoś wracał.

Corey ma nadzieję na powrót, ale jak zdradza, Dave Filoni nic mu na ten temat nie mówił. Zawsze jest szansa na jakiś występ w serialu dziejącym się wcześniej, albo jakaś kombinacja. Może w „Ahsoce”, a może w drugim sezonie „Księgi” (nie został zapowiedziany), albo w „The Mandalorian”.

Natomiast wracając do „Księgi”, tak na marginesie, podczas gdy Dave Filoni jest zajęty „Ahsoką”, Jon Favreau i Robert Rodriguez mają w miarę wolne przeroby. Przynajmniej między trzecim a czwartym sezonem „The Mandalorian”, więc kto wie. Póki, co serial o Fetcie można oglądać na Disney+.
KOMENTARZE (4)

10 lat z Disneyem: Seriale aktorskie

2022-11-02 15:01:19

Przejęcie marki Star Wars przez firmę Disney przyniosło nam nie tylko powrót Gwiezdnych Wojen do kin, ale również pierwsze w historii marki seriale aktorskie. Disney w sierpniu 2017 roku zapowiedział, że stworzy własną platformę streamingową, a niewiele później bo 09.11.2017 zapowiedział, że stworzy na nią pierwszy serial aktorski Star Wars.



Wspomniany powyżej pierwszy serial aktorski to „Mandalorianin”. Jego tytuł poznaliśmy 04.10.2018 roku, a premiera pierwszego sezonu nastąpiła wraz z premierą platformy Disney+, czyli 12.11.2019. Od tego czasu otrzymaliśmy już dwa sezony, po 8 odcinków, a trzeci sezon jest w produkcji. Spis wszystkich odcinków znajdziecie w tym miejscu, a ich średnia ocen na Bastionie to 7,58.



Wraz z ostatnim odcinkiem drugiego sezonu „Mandalorianina” otrzymaliśmy zapowiedź kolejnego serialu Star Wars, który pojawił się na platformie Disney+ - „Księgi Boby Fetta”. Serial wyszedł 29.12.2021 i składał się z siedmiu odcinków. Spis wszystkich odcinków znajdziecie w tym miejscu, a ich średnia ocen na Bastionie to 6,50.



Trzeci z seriali aktorskich, które pojawiły się na Disney+ został zapowiedziany już w 2019 roku podczas D23. Na premierę „Obi-Wana Kenobiego” przyszło nam czekać jednak aż do 27.05.2022. Otrzymaliśmy jeden sezon składający się sześciu odcinkow. Spis wszystkich odcinków znajdziecie w tym miejscu, a ich średnia ocen na Bastionie to 6,00.



Aktualnie na Disney+ pojawiają się odcinki najnowszego serialu aktorskiego ze świata Star Wars - „Andora”. Został on zapowiedziany prawie równo z Mandalorianinem, bowiem 08.11.2018 roku, ale na premierę przyszło nam poczekać do 21.09.2022. Pierwszy sezon składa się z dwunastu odcinków, zapowiedziany jest już drugi sezon, który również będzie miał 12 odcinków. Spis wszystkich odcinków znajdziecie w tym miejscu, a ich średnia ocen na Bastionie to 8,51.

Poza wspomnianymi serialami, które miały już swoje premiery Disney+ zapowiedział jeszcze cztery produkcje. Miało to miejsce podczas spotkania dla inwestorów Disneya w grudniu 2020 roku.



Pierwszą z tych zapowiedzianych produkcji jest „The Acolyte”, thriller osadzony w czasach Wielkiej Republiki. Za serial odpowiada Leslye Headland, a zdjęcia do niego są obecnie prowadzone. Na premierę przyjdzie nam poczekać do drugiej połowy 2023 roku.



Kolejnym z tych seriali, które obecnie są już produkowane jest „Ahsoka”. Za serial odpowiada Dave Filoni i Jon Favreau, czyli dwójka, która tworzy swoiste miniuniwersum serialowe (jak na razie w skład niego wchodził Mandalorianin i Księga Boby Fetta). Serial zobaczymy najprawdopodobniej w przyszłym roku.



Trzecią z zapowiedzianych wówczas produkcji było „Rangers of the New Republic”. Serial miał krążyć wokół postaci Cary Dune, ale rozstanie się z aktorką, która ją grała utrudniło sytuację. Jak przyznała jakiś czas temu Kathleen Kennedy nie zdążyli nawet napisać do niego żadnych scenariuszy, mieli tylko pomysły, które włączą do Mandalorianina. Serial więc oficjalnie porzucono.



Czwartą pozycją miał być „Lando”. Tu niestety od zapowiedzi niewiele się zdarzyło, a sama Kathleen Kennedy powtarza, że wszystko zależy od Dannego Glovera, który jest bardzo zajętym człowiekiem. Nie wiadomo więc kiedy i czy w ogóle serial powstanie.



Najnowszy z oficjalnie ogłoszonych seriali zapowiedziany został niedawno, bowiem 26.05 tego roku, a już trwają do niego zdjęcia. Za „Skeleton Crew odpowiada Jon Watts i Christopher Ford, a zobaczymy go na Disney+ prawdopodobnie w przyszłym roku.

Powyższe to tylko oficjalnie ogłoszone produkcje, ale cały czas pojawiają się plotki na temat innych seriali, które mogłyby się pojawić. Niezależnie od tego czy okażą się one prawdziwe to w ciągu najbliższych lat na brak produkcji telewizyjnych nie będziemy mogli narzekać.
KOMENTARZE (55)

10 lat z Disneyem: Technologiczny przełom

2022-11-02 04:38:10

Choć „Gwiezdne Wojny” George’a Lucasa, przynajmniej kinowe, zawsze wiązały się z mniejszym bądź większym pchnięciem technologii do przodu, zmiany sposobu robienia filmów (jak cyfrowy montaż), czy nawet działania biznesu (jak ogólnoświatowe premiery), to jest to jeden z tych aspektów, których obecnemu Lucasfilmowi brakuje. Palmę pierwszeństwa dziś w tej dziedzinie dzierży James Cameron, który potrafi czekać, ze swoimi sequelami „Avatara”, aż dopracuje technologię, której będzie chciał użyć.

Tymczasem „Gwiezdne Wojny” i Lucasfilm poszły drogą nostalgii. J.J. Abrams kręcąc „Przebudzenie Mocy” postawił na praktyczne efekty i taśmę filmową. Nie jest to zła droga, ale dotychczas „Gwiezdne Wojny” raczej były bardziej do przodu, wyznaczały nowe standardy, zamiast trzymać się bezpiecznie sprawdzonych ścieżek. Natomiast nawet przy tym, można powiedzieć, iż przynajmniej w dwóch aspektach, przez te 10 lat, także dzięki „Gwiezdnym Wojnom”, udało się zmienić świat filmu.

StageCraft

Oczywiście najważniejsza zmiana to StageCraft, czyli Volume. Technologicznie nie jest to, aż tak przełomowe dzieło. Kino od dziesięcioleci używało dorysówek i obrazów tła, by zakryć to czego na planie nie było. Wiele starych filmów kręcono na namalowanym tle, zupełnie jak to miało miejsce w teatrze. Wyświetlanie obrazu i nagrywanie go ponownie drugą kamerą, dodając do niego jeszcze jedną warstwę, to także trik doskonale znany przez choćby twórców efektów specjalnych.

Pod tym względem StageCraft to tylko kwestia zmiany skali. Ale dla filmowców, to naprawdę duży postęp. Po raz pierwszy użyto go w sposób produkcyjny na planie „The Mandalorian”, pod czujnym okiem Jona Favreau. W skrócie, zamiast kręcić wszystko na niebieskim czy zielonym ekranie, aktorzy znajdują się przed ekranem, który wyświetla tło. Oczywiście technologia jest bardziej skomplikowana, dzięki komputerom tło jest generowane pod ułożenie kamery, można zarządzać wieloma aspektami. A przede wszystkim zarówno aktorzy widzą od razu wszystko i nie muszą sobie tego wyobrażać, podobnie z pozostałymi filmowcami. Nagrany materiał można natychmiast przeglądać i właściwie nadaje się on już do montażu. Jak pamiętamy, to jest coś, co marzyło się George’owi Lucasowi przy prequelach. On używając Video Village, był w stanie oglądać materiał, który nagrał i wykorzystać go do przygotowania dubli. Tu twórcy nie muszą zastanawiać się nad tłem i efektami. Po nagraniu sceny, mają praktycznie gotowy produkt. Owszem, trochę pewnie się poprawia komputerowo, dodając dodatkową animację. Ale oszczędność czasu, pieniędzy i wygoda jest zauważalna.

StageCraft nie wziął się jednak z powietrza. Przy okazji „Łotra 1” używano już ekranów na których znajdował się wyświetlany obraz (choćby ujęć Jedhy widzianej z góry), a Gareth Edwards i Greig Fraser mogli eksperymentować z ujęciami. Szukać tego, co najlepsze, właściwie dostając gotowy efekt od razu. StageCraft daje podobną swobodę. Fraser eksperymentował także z ekranami LEDowymi, które miały wspomóc, zastąpić dekorację. I właśnie to, sprawiło, że ILM postanowił pochylić się nad tymi rozwiązaniami, co skończyło się powstaniem Volume.

Oczywiście ILM nie przygotował wszystkiego. Używali silnika Unreal Engine firmy Epic Games, posiłkowali się też oprogramowaniem FuseFX, Lux Machina, Profile Studios, Nvidia, czy ARRI.

Deepfake i Respeecher

To nie jest technologia stworzona przez Lucasfilm, czy ILM, ale wykorzystana przez nich. Początkowo na potrzeby „Łotra 1”, gdzie postanowiono stworzyć komputerowego Tarkina i młodą Leię, starając się wykorzystać zapis twarzy oryginalnych aktorów - Petera Cushinga i Carrie Fisher. Oczywiście na planie, bohaterów tych grały inne osoby, odpowiednio Guy Henry i Ingvild Deila, wykorzystano klasyczne podejście, jakie stosuje się w animacji, czujniki, które rejestrowały ruch. Na to nałożono twarze oryginalnych aktorów. Choć „Łotr 1” nie był pierwszym filmem, w którym coś takiego wykorzystano (odmładzanie cyfrowe, czyli deaging robi się modne), o tyle było o tym głośno za sprawą ożywiania zmarłych aktorów. Carrie Fisher odeszła krótko przed premierą pierwszego spin-offa, więc jej odmłodzona wersja wywołała wiele emocji.

Dziś można dyskutować na ile ta technologia wtedy się sprawdziła. Ale ważne jest to, że Deepfake się rozwinął. Choć trzeba pamiętać, że lata 2017 – 2019 to bardziej było narzędzie wykorzystywane choćby do tworzenia pornografii internetowej z niekoniecznie zaangażowanymi w nią ludźmi. Ofiarą takich fake’ów stała się choćby Daisy Ridley.

Technologia była potem użyta, choćby w „Skywalker. Odrodzenie”, gdzie znów widzieliśmy odmłodzoną Leię i Luke’a, ale też w „The Mandalorian” i „Księdze Boby Fetta”. Jon Favreau chciał pokazać młodego Marka Hamilla, więc komputerowy deaging był jedyną opcją (pomijając recasting). Jak pamiętamy, to co zaprezentowano w drugim sezonie wciąż było dalekie od doskonałości, do tego stopnia, że fanowski depefake wypadł lepiej. Lucasfilm zadziałał i zatrudnił artystę, twórcę fanowskiego deepfake’a, by pomógł im przy kolejnych produkcjach.

Cała technologia polega na nałożeniu obrazów na siebie z wykorzystaniem sieci neuronowej. Dzięki czemu całość ma wyglądać w miarę naturalnie, a praca nie jest żmudna. W podobny sposób działa inna technologia, czyli oprogramowanie firmy Respeecher, które potrafi odtworzyć głos. Ostatnio słyszeliśmy w ten sposób Jamesa Earla Jonesa w „Obi-Wanie Kenobim”, a wcześniej Marka Hamilla w „Księdze Boby Fetta”. W obu przypadkach wykorzystano oryginalne nagrania, na podstawie których oprogramowanie odtworzyło głos bliski oryginałowi.

Disney+

Ostatnią ważną zmianą, jest coś, za co nie odpowiada Lucasfilm, a Disney. Co więcej pomysł wcale nie był nowy. Gdy w 2007 Netflix założył serwis streamingowy, wprowadzając możliwość oglądania filmów na życzenie w Internecie, musieli wymyślić cały biznes i przekonać do tego ludzi na całym świecie. Z czasem znaleźli naśladowców.

Biznes okazał się być intratny, więc zainteresowali się nim duzi gracze, w tym Disney. Swoje pierwsze próby z platformą streamingową Disney zaczął w 2015, ale realne plany, czyli platforma Disney+ została ogłoszona dopiero w 2018. Zadebiutowała rok później (12 lat po Netflixie). Faktem jest, że mieli też udziały w Hulu, która działała zdecydowanie dłużej i była jednym z pierwszych konkurentów Netflixa, ale właściwie do drugiej połowy poprzedniej dekady Disney niespecjalnie był zainteresowany tą technologią.

Dziś żyjemy w świecie, gdzie Disney+ jest już powszechne. Od kilku miesięcy także i w Polsce. A podstawowa zmiana dotyczy zawartości i kontentu, którą doskonale widzimy. Miejsce filmów kinowych, z różnych powodów, COVID-19 także ma tu swoje zasługi, zajęły seriale. Zmienił się dostęp do treści, ale też sposób w jaki się ją produkuje. Kolejne odcinki mają globalny zasięg, a dyskusje i nich, czy spoilery błyskawicznie rozchodzą się w Internecie. Jednocześnie nikt nie wie, jaka będzie żywotność tych produkcji. Niemniej jednak Disney+ to kolejna zmiana oblicza naszego świata, mimo, że z wszystkich wymienionych najbardziej odtwórcza, to jednocześnie dotykająca nas, czyli odbiorców i widzów.
KOMENTARZE (6)

Odeszli w ciągu roku...

2022-11-02 00:07:05



Czasy wciąż mamy niespokojne. Dziś w naszej tradycji obchodzimy dzień zaduszny, to dobry moment by przypomnieć sobie o tych, których straciliśmy w ciągu roku.



Doug Robinson (1930-02-08 – 2021-12-16). Aktor głosowy i kaskader, który grał szturmowca w “Imperium kontratakuje”.



Anthony May (1946-05-23 – 2021-12-24). Aktor głosowy, brał udział przy nagrywaniu dodatkowych głosów w grze Knights of the Old Republic II: The Sith Lords.



Dave Wolverton (1957-05-15 – 2022-01-14). Pisarz, autor między innymi “Ślubu księżniczki Lei”.



Kenneth Wannberg (1930-06-28 – 2022-01-26). Edytor muzyczny, wspomagał Johna Williamsa.



Robert Blalack (1948-12-09 – 2022-02-02). Twórca efektów specjalnych z ILM.



Tom Veitch (1941-09-26 – 2022-02-18). Twórca komksów, w tym serii „Mroczne Imperium” oraz pierwszych zeszytów „Opowieści Jedi”, a także współautor historii Greedo w Opowieściach z kantyny Mos Eisley.



Alan Ladd Jr. (1937-10-22 – 2022-03-02). Producent i osoba zarządzająca w Fox.



John Korty (1936-06-22 – 2022-03-09). Reżyser “Przygody wśród Ewoków”.



Christopher Muncke (1942-07-24 – 2022-04-06). Aktor, czyli kapitan Edmos Khurgee w “Nowej nadziei” (szef ekipy skanującej).



Rio Hackford (1970-06-28 – 2022-04-14). Aktor. W „The Mandalorian” wystąpił jako Riot Mar, a także pomagał przy motion-capture dla IG-11.



David Birney (1939-04-23 – 2022-04-27). Aktor. Podkładał głos Anakina Skywalkera w radiowej adaptacji „Powrotu Jedi”.



Neal Adams (1941-06-15 – 2022-04-28). Twórca komiksów.



George Peréz (1954-06-09 – 2022-05-06). Artysta, ilustrator. Stworzył obrazy obcych w „The Essential Guide to Star Wars Aliens” z 1995.



David Hattersly Warner (1941-07-29 – 2022-07-24). Aktor, Wielki Generał Malcor Brashin (głos) w grze Force Commander.



Tom Palmer (1943-07-13 – 2022-08-08). Twórca komiksów, w tym „Luke Skywalker, Last Hope for Galaxy”.

Martha Veich (zm. 2022-09-11). Żona Toma Veicha, współautorka opowiadania o Greedo.



Jan Rabson (1954-06-14 – 2022-10-14). Aktor głosowy. Brał udział w grze „Star Wars: Bounty Hunters”.
KOMENTARZE (2)

10 lat z Disneyem: 10 najciekawszych nowych postaci

2022-11-01 03:05:58

W ramach podsumowania dekady „Gwiezdnych Wojen” z Disneyem, przygotowaliśmy ranking 10 nowych najlepszych i najciekawszych postaci, wprowadzonych w naszym uniwersum. Oczywiście lista jest subiektywna i jest wynikiem naszych wewnętrznych kompromisów.

1. Tobias Beckett


Lord Sidious: Mentor Hana Solo to zupełnie nowa postać, doskonale zagrana i wykreowana przez Woody’ego Harrelsona. To łotr w stylu Solo, ale jednocześnie mimo wielu podobieństw udało się uzyskać unikalność tej postaci, nadać jej życia, humoru i naznaczyć tragedią.
Rusis: Bardzo mi się podobało to, że Tobias był postacią niejednoznaczną. Idealnie pasował do młodości Hana Solo, pozwalając uzyskać postać od której Han mógł się uczyć i od której mógł się odróżnić.
Mossar: Bardzo fajna i dobrze zagrana postać. Uwielbiam „Solo”, a Tobias jest jedną z ciekawszych postaci tego filmu. Szkoda, że jego postać dostała tak słaby komiks.

2. Dryden Vos


Lord Sidious: W wersji Paula Bettany’ego to właściwie dość późny dodatek do filmu. Jednocześnie niesamowicie zaskoczył, świetnie zagrany i napisany. Przerysowany, ale nie w sposób karykaturalny. Bardzo chętnie zobaczyłbym jego i Becketta jeszcze raz na ekranie w prequelu „Hana Solo”.
Ponda: Na myśl o Drydenie Vosie przychodzą mi do głowy filmowi mafiosi z międzywojnia. Postać Paula Bettany’ego świetnie sprawdziła się jako główny antagonista filmu i chętnie ponownie zobaczyłbym aktora w tej roli – może znajdzie się dla niego miejsce w „Andorze”?

3. Qi’ra


Lord Sidious: I obiektem westchnień Hana Solo została sama Khaleesi. Dobrze obsadzona Emilia Clarke, a rola też ciekawie napisana. Stworzyli mocno stąpającą po Ziemi, zdecydowaną, czasem wręcz niebezpieczną kobietę, która jest piękną przeciwwagą dla niepoprawnego marzyciela i optymisty jakim jest Han Solo.
Rusis: Świetnie rozpisana postać, która doświadczona życiem potrafiła dążyć do własnych celów. Qi’ra bardzo dużo zyskiwała również dzięki temu co LS powyżej napisał, byciu swoistą przeciwwagą dla Hana Solo. Obie postacie dzięki temu się lepiej oglądało.

4. Orson Krennic


Mossar: Dla mnie jeden z najjaśniejszych punktów „Łotra 1”. Świetnie zagrany przez Mendelsohna i fabularnie będący idealną kontrą dla statecznego i zrównoważonego Tarkina.
Lord Sidious: Też bardzo lubię dyrektora Krennica, ale właśnie za to, że wykreował maniaka technologicznego, mającego świra na punkcie swojej broni. Te komentarze o tym jak pięknie niszczona jest Jedha doskonale ukazują tę postać. A przy tym nie jest to wariat, to bardzo kompetentny imperialny, próbujący piąć się po szczeblach drabiny. Dobrze obrazuje to biurokratyczny charakter Imperium.
Rusis: Jak zobaczyłem pierwszy raz Krennica to pomyślałem o Tarkinie i bardzo mi pasowało, podobnie jak Mossarowi, że okazał się swoistą kontrą do niego. Jest to jak dla mnie chyba najlepiej wykreowany nowy czarny charakter ze wszystkich filmów od Disneya.

5. Din Djarin


Lord Sidious: Din to przede wszystkim nowokanoniczne wyobrażenie o starokanonicznym Bobie Fetcie. Bezwzględny łowca nagród, przyszły Mandalor (przynajmniej tak to wygląda), a jednocześnie bohater pełen odcieni szarości, czyli taki, których się lubi.

6. Poe Dameron


Lord Sidious: Narwany, zbyt pewny siebie, wręcz kłótliwy i problemowy, a przy tym mający w sobie jakąś magię Oscara Isaaca. W IX Epizodzie przechodzi fajną przemianę, gdzie tak naprawdę zaczyna rozumieć, że siła jego przywództwa nie polega na tym, co zrobi, a w tym co zrobią razem z przyjaciółmi. No i ma świetne interakcje z Finnem czy Rey, nie mówiąc już o niezdrowym zainteresowaniu BB-8.
Rusis: Postać niezwykle energetyczna, narwana, posiadająca poczucie humoru ale i olbrzymie serce dla przyjaciół. Jak dla mnie najlepiej rozpisany nowy pozytywny bohater z filmów Disneya.

7. Kylo Ren/Ben Solo


Lord Sidious: O ile Kylo Ren jest postacią nietypową, zwracającą na siebie uwagę, o tyle… te kilka minut z Benem Solo to zdecydowanie najlepszy występ w całej nowej trylogii. Adam Driver w tej roli jest fenomenalny, świetnie imituje tam gdzie trzeba Harrisona Forda. Dopiero w roli Bena zrozumiałem jak trafną decyzją było obsadzenie go w tej roli.
Mossar: Adam Driver i jego Kylo Ren to mój ulubiony element całej trylogii sequeli. Wiem, że wielu fanów było oburzonych już na etapie pierwszego filmu, z powodu jego płaczliwej natury i niezrównoważenia. Dla mnie to właśnie powodowało, że był ciekawszym rozwiązaniem niż klasyczny Sithowy villain rodem z „The Old Republic”.
Rusis: Kolejna postać niedwuznaczna, rozdarta wewnętrznie i miotająca się w wielu miejscach. Bardzo dużo dobrego zrobił tu Adam Driver, który świetnie był w stanie to wszystko zagrać.

8. BB-8


Lord Sidious: Pierwszy z nabytków gadżetowych w Disney Star Wars. Tam gdzie jest to kukiełka, czyli przede wszystkim w VII i IX Epizodzie, udało się stworzyć miłego, droida z charakterem, ale świadomego swoich ograniczeń. Te sceny, gdy BB-8 chowa się przed rathtarem i trzęsie ze strachu są świetne. Co tu dużo mówić, w niejednym filmie żywi aktorzy wypadli gorzej.
Rusis: Uwielbiam to, że dzięki BB-8 można było do filmu wprowadzić sporo niewymuszonego humoru. Wiadomym było, że nowe Gwiezdne Wojny muszą mieć swoje droidy, ale bałem się czy to wyjdzie dobrze. Może to co powiem nie będzie zbyt popularne, ale jak dla mnie BB-8 wypadł nawet lepiej niż R2-D2, on był swoistym połączeniem najlepszych cech R2-D2 i C-3PO.

9. Babu Frik


Lord Sidious: Babu Frik to istny fenomen. O bohaterze niewiele wiadomo, mało go w filmie, a jednocześnie potrafił stać się ulubieńcem fanów. Jego pojawienie się na Exagol zawsze bardzo mnie raduje, widząc, że uniknął losu Kijimi.

10. Grogu


Lord Sidious: To bohater, który zdobył internet, który stał się ikoną, memem, rozbudził zainteresowanie, nawet wśród osób ledwo kojarzących „The Mandalorian”. Brzdąc niby sam w sobie mało ciekawy, ale jednocześnie potrafił zaistnieć jako bohater.
Rusis: A mnie Grogu nie kupił. Może dlatego, że miałem w pewnym momencie poczucie, że gdy otworzę lodówkę to on z niej wyskoczy. Byłem nim po prostu w pewnym momencie zmęczony.
Mossar: Mnie kupił w pełni. Ale muszę przyznać, że jak go zobaczyłem ostatnim razem przy okazji innego serialu niż „The Mandalorian” to zacząłem sądzić, że Grogu może się stać elementem blokującym dalszy rozwój tego serialu. Na podobnej zasadzie jak Ahsoka w produkcjach Filoniego, ale na dużo większą skalę.
I jak zwykle w podsumowaniach pytanie do Was. Który nowi bohaterowie Wam najbardziej podpasowali?
KOMENTARZE (24)

10 lat z Disneyem: 10 największych plusów Disneya

2022-10-31 02:41:13

Czas na małe, pozytywne podsumowanie. Dziesięć najlepszych rzeczy, które wydarzyło się na przestrzeni dekady z Disneyem.

1. Nowe filmy

Mossar: Właściwie poza ostatnim epizodem byłem i jestem zadowolony, więc generalnie dla mnie nowe filmy SW uznaje za jednoznaczny plus. Tym bardziej szkoda mi tego, że z jakiegoś powodu przerwa się wydłuża.
Lord Sidious: „Gwiezdne Wojny” zawsze stały filmami, inne media nigdy nie miały aż takiej siły oddziaływania. I to był fenomen, bo przecież przez 35 lat od premiery IV Epizodu do kupna Lucasfilmu powstało zaledwie 6 aktorskich filmów. Disney przez 10 lat zbliżył się do tej liczby, pewnie gdyby nie niekorzystne okoliczności, udałoby im się dorównać, albo nawet ją przebić. Myślę, że ocena tych filmów, nie jest tu najważniejsza, jak Mossar też mam swojego kandydata in minus (środkowy epizod), ale sam fakt, że te filmy powstały i trafiły do kin to już jest coś wielkiego. A „Han Solo” chyba sprawił mi najwięcej radości.
Rusis: Gwiezdne Wojny zawsze mi sprawiały wiele radości kolejnymi pozycjami wychodzącymi z Expanded Universe, ale to firmy były najważniejszymi wydarzeniami z nimi powiązanymi. Na nie najbardziej czekałem i się nimi bawiłem. Po premierze Zemsty Sithów nie byłem pewien czy jeszcze będę miał okazję kiedykolwiek zobaczyć nowe aktorskie Gwiezdne Wojny w kinie, więc przejęcie przez Disneya pod tym kątem mnie bardzo ucieszyło. Pewne było bowiem, że będziemy mogli kolejny raz celebrować kinowe premiery. I niezależnie od tego czy mi się podobały bardziej czy mniej to każda premiera była dla mnie olbrzymim wydarzeniem.
Ponda: O ile sequele nie były najlepiej zaplanowanym i zrealizowanym projektem (choć pierwsze dwie części były w większości lepsze niż gorsze) o tyle absolutnie uwielbiam oba spin-offy. Mam głęboką nadzieję że nowe filmy nad którymi (nie?) pracują będą na poziomie „Łotra” i „Solo”.
Kasis: Filmy kinowe to, jak piszą panowie powyżej, serce Gwiezdnych Wojen. Dlatego cieszę się, że mogłam przeżyć kolejne kinowe premiery. Miło było otrzymać choć namiastkę tego co dawniej, tego oczekiwania i ekscytacji. Zwłaszcza na początku. To spin-offy cieszą mnie najbardziej, ale z każdej nowej produkcji potrafię wyciągnąć coś, co mi się podoba. Nawet jeśli wolałabym, żeby miejscami epizody wyglądały inaczej.
Mister S.: Nie ukrywam, że filmy spod znaku Disneya nie są dla mnie łatwe w ocenie. O ile spin-offy (zwłaszcza Solo) sprawiają mi masę radości przy każdym seansie, to nie mogę tego samego powiedzieć o sequelach, na które wciąż patrzę przez pryzmat Epizodu IX. Ostatecznie jednak sam fakt powstania kinowych produkcji oceniam bardzo na plus – z premierami nowych filmów wiązało się pełne podekscytowania wyczekiwanie, śledzenie wycieków, czytanie wywiadów, spekulacje i teorie. To były moje pierwsze Gwiezdne Wojny na dużym ekranie. Chodziłem na nie z rodzicami, przyjaciółmi oraz poznanymi tu fanami i wspomnienia te pozostaną ze mną na długi czas. Nie będę zdziwiony, jeśli za jakieś 10 lat wrócę do sequeli i z sentymentu wybaczę im największe przewinienia.

2. Seriale aktorskie

Lord Sidious: Odkąd pamiętam, to był święty Graal dla fanów. Patrzyliśmy na „Star Trek”, „Battlestara” i byliśmy karmieni plotkami o „Underworld”. W końcu się udało, zobaczyć „Gwiezdne Wojny” na małym, domowym ekranie. I czego by nie mówić „The Mandalorian” zaskoczył tam, gdzie poległy filmy. Chyba obecnie jesteśmy w takim momencie, że filmy są odległe, rozmyte wręcz, a w przypadku seriali mamy na co czekać. Mnie póki co, Mandoverse kupiło.
Rusis: Na aktorski serial filmowy czekałem od wielu lat. To oczekiwanie szczególnie było potęgowane przez oglądanie tego jak się branża rozwija i jak kolejne seriale stają się coraz bardziej widowiskowe, a ich historia ciekawsza. Niestety przez długie lata jedyne co otrzymywaliśmy to kolejne wywiady z ludźmi pokroju Ricka McCalluma zapewniających, że temat cały czas jest rozwojowy. Fakt, że w końcu Gwiezdne Wojny trafiły pod strzechy w formie serialu aktorskiego podoba mi się niezmiernie. I nawet to, że pierwsze seriale niekoniecznie mi odpowiadały jakościowo to cieszę się, że mamy wybór i możemy czekać na więcej produkcji.
Kasis: Święty Graal to dobre określenie. Plotki krążyły, ale latami był to produkt ze sfery marzeń. I choć znowu, jak w przypadku filmów, efekty są nierówne, to jednak w końcu otrzymaliśmy coś, na co wielu z nas dłuuugo czekało. Do tego chyba nikt nie spodziewał się tak wielu tytułów, w tak krótkim czasie.
Mister S.: Odkąd pochłonęły mnie studia nie mam już czasu na książki czy komiksy więc seriale to jedyne Gwiezdne Wojny, z którymi jestem na bieżąco. Zawsze miło jest po długim dniu wrócić do domu i odpalić coś znajomego. Nie wszystkie dotychczasowe seriale uważam za udane, ale każdy rewelacyjnie robi jedną rzecz: w jakiś sposób klei się z innymi pozycjami z Kanonu czy z Legend. Camea znanych postaci, stare rasy, easter eggi – to wszystko sprawia, że uniwersum nabiera spójności a na twarzy (na ogół) pojawia się uśmiech. „Andor” jest tego najlepszym przykładem.

3. Rozwinięcie seriali animowanych

Lord Sidious: „Rebelianci”, „Parszywa zgraja”, zaraz „Opowieści Jedi”, a do tego „Wizje” czy „Ruch Oporu”. Nie wspominając o całej masie krótszych form. Było w czym wybierać i znów, część z tych produkcji znalazła swojego odbiorcę dając mu mnóstwo frajdy.
Rusis: Wydaje się, że seriale animowane stanowią obecnie największe pole do popisu dla Lucasfilmu jeśli chodzi o zabawę formą czy konwencją. Szczególnie podoba mi się pod tym względem co zrobili z serialem „Wizje”, zarówno pierwszym sezonem jak i zapowiedzianym kolejnym.
Mossar: Ja jestem wielkim fanem „Rebeliantów”. Zdaję sobie sprawę z wad tego serialu, ale z jakiegoś powodu akurat w tym przypadku widzę tylko zalety. Mam poczucie, że ten serial na dobre przykuł mnie do Bastionu, do fandomu i generalnie do tej marki.
Mister S.: Dla mnie nowe seriale są w najlepszym wypadku ciekawym dodatkiem. O ile „Rebeliantów” nie wspominam za dobrze, to bardzo doceniam projekty takie jak „Wizje” czy „Opowieści Jedi”. Tematyka obydwu seriali była w jakiś sposób świeża i pokazuje tylko jak duży potencjał tkwi w Gwiezdnych Wojnach.

4. Dokończenie „Wojen klonów”

Lord Sidious: To znów wpis z cyklu zrealizowane marzenie. Co prawda jeszcze coś tam nie zostało dokończone i można by dodać, ale sam powrót „Wojen klonów” z finałowym sezonem, to chyba coś co bardziej zaskoczyło pozytywnie. Owszem na Celebration słychać głosy ludzi domagających się kontynuacji czy to „Wojen klonów” czy „Rebeliantów”, tym razem zostały wysłuchane.
Ponda: Uważałem, że ucięcie szóstego sezonu serialu w połowie było nieprzemyślaną decyzją i to samo myślałem o dokończeniu serialu kilka lat po jego anulowaniu. Chyba nikt nie miał wątpliwości że zrobili to żeby rozreklamować Disney+, ale mimo wszystko czułem podekscytowanie. I słusznie – pierwsze osiem odcinków było przyzwoitych, ale finałowe cztery były absolutnie fantastyczne. Pojedynek Ahsoki z MAulem i Rozkaz 66 to jedne z moich ulubionych momentów w serialu.
Kasis: Zdecydowanie pozytywne zaskoczenie, które wielu fanów potraktowało jako zwycięstwo. Cieszy kiedy niedokończony projekt dostaje zwieńczenie. Po tylu latach ujrzeliśmy w końcu na ekranie odpowiedź na pytanie zadawane przez fanów od 2008 roku - gdzie była Ahsoka podczas wydarzeń z "Zemsty Sithów"? I dobrze się tą odpowiedź oglądało.
Mister S.: TAK!!! Siódmy Sezon „Wojen Klonów” to jak dotąd highlight nowych Gwiezdnych Wojen. Zgadzam się z Pondą – ostatni arc zwyczajnie zapada w pamięć. Za sprawą super akcji, prześlicznej animacji i umieszczenia akcji podczas Zemsty Sithów całość oglądało się rewelacyjnie. W ogóle Rozkaz 66 został ostatnio w wielu produkcjach świetnie rozbudowany, za co Lucasfilmowi należą się gratulacje.

5. Powroty lubianych aktorów do ról

Lord Sidious: O ile Mark Hamill, Harrison Ford czy Carrie Fisher byli spodziewani od samego początku, to jednak Disneyowi udało się ściągnąć jeszcze Ewana McGregora, Haydena Christensena, Iana McDiarmida, Temuerę Morrisona, Billy’ego Dee Williamsa i kilka innych nazwisk. Tak w serialach jak filmach. Z jednej strony sprawia to wrażenie ciągłości, z drugiej ulubieńcy wracają do swoich ról. Czego chcieć więcej?
Rusis: Po tylu latach od premiery oryginalnej trylogii była to ostatnia szansa, aby zobaczyć jeszcze raz znanych aktorów w swoich kultowych rolach. Jak pokazał przypadek Carrie Fisher, rzeczywiście ostatnia… Dlatego cieszy fakt, że udało się ich jeszcze raz zaangażować, ale również cieszy mnie to, że powrócono do historii z prequeli i aktorów, którzy tam wystąpili.
Kasis: To faktycznie duży plus, który wywołał wiele uśmiechów, a nawet łzy wzruszenia. I tak jak pisze LS daje poczucie ciągłości. Każdy z tych powrotów cieszy, nawet jeśli człowiek chciałby coś w warstwie fabularnej zmienić.

6. Rozkręcenie marki nowymi produktami

Lord Sidious: Jak każda marka „Gwiezdne Wojny” potrzebują nowości i obecności na rynku. Nawet jeśli gdzieś tam dla włodarzy poziom sprzedaży jest niesatysfakcjonujący, to faktem pozostaje to, że „Gwiezdne Wojny” znów są obecne wszędzie. Nie jako wspomnienie przeszłości, ale żywa marka, z pełną gamą zabawek, czy innych produktów. W dużym stopniu nowe filmy i seriale pomogły zainteresować publikę. Zaś obecnie chyba Lucasfilm i inni producenci czują jak wypełnić rynek, by go nie przesycić.
Rusis: Gwiezdne Wojny zawsze były bardzo silne na rynku i marka przyzwyczaiła nas do tego, że potrafi licencjonować wydawanie prawie każdego rodzaju gadżetów. Niemniej jednak wyjście nowych filmów i seriali tchnęło nowe życie w świat kolekcjonariów, a niektóre z postaci (jak BB-8 czy Grogu) przebiły się do dosyć mocno i były rozpoznawalne nie tylko wśród fanów.
Mossar: Ja jako fotograf ślubny mogę powiedzieć, że już dobre kilka razy widziałem w mieszkaniach par młodych Grogu na kanapie lub w szafce. Generalnie Grogu znany szerzej jako Baby Yoda to chyba największa wygrana Disneya pod kątem casualowych produktów takich jak pluszaki czy plecaki.

7. Gwiezdno-wojenny park tematyczny

Lord Sidious: To chyba kolejne z marzeń odhaczone z listy. Niestety nie miałem okazji zobaczyć „Galaxy’s Edge” na żywo, ale bardzo dobrze wspominam „Star Tours” - obie wersje. To był trochę inny sposób doświadczania sagi, bardziej namacalny i cieszę się, że to rozwinięto. Osobiście czekam na „Galaxy’s Edge” pod Paryżem.
Ponda: Bardzo podoba mi się pomysł, niestety odstrasza cena i odległość. Jeśli zaproszą kiedyś naszą redakcję zaklepuję miejsce.
Kasis: Dla nas daleko, ale i tak świetnie, że coś takiego powstało. Lata temu doświadczyłam starej wersji "Star Tours" pod Paryżem i bardzo dobrze wspominam to do dziś. Dlatego też liczę na to, że kiedyś będzie można skorzystać z nowych atrakcji w Europie.

8. Znalezienie dobrych partnerów do publikacji w Polsce

Lord Sidious: Chyba w końcu jest tak jak powinno być. Pierwsze skrzypce grają Egmont i Olesiejuk, a publikacje znalazły swój dom.
Mossar: Egmont to stary wyjadacz na rynku SW, więc skupię się na książkach. Olesiejuk to absolutna niespodzianka. Zupełnie nie spodziewałem się, że ktoś może tchnąć tak wiele życia i dobrej energii w ten specyficzny rynek. Mam też wrażenie, że „dwóch ich jest. Nie mniej, nie więcej”. Mam na myśli, że to wszystko działa dopiero jak wydawca książkowy i komiksowy ze sobą współpracują. A Olesiejuk i Egmont właśnie to robią i to jak!
Ponda: Bardzo podoba mi się zaangażowanie Olesiejuka – od ilości, jakości i doboru pozycji po takie szczegóły jak wymiary okładek pasujące do pozycji wydanych przez Uroborosa. Widać też że ich tłumacze współpracują z Egmontem przy tłumaczeniach dzięki czemu język w książkach i komiksach jest spójny.

9. Grogu, Reylo i inne pozakanoniczne życie nowych bohaterów

Lord Sidious: Jednym z elementów siły marki jest bez wątpienia to, że istnieje ona, czy jej bohaterowie w umysłach fanów i sieci. Można mówić wiele o „Gwiezdnych Wojnach” Disneya, ale w kilku miejscach się to udało. „Przebudzenie Mocy” dość mocno rozgrzało atmosferę stawiając pytania o Snoke’a, ale też ludzie rozważali o Reylo, czy nawet kocie Huxa. To nie kończyło się na rozmowach, powstawały fanarty, samo się to nakręcało. Podobnie zresztą było z Grogu, czyli Baby Yodą, który przebił się do mainstreamu jeszcze bardziej, właśnie jako symbol.
Rusis: To jest jedna z tych rzeczy, które się Disneyowi bardzo udały. Wypromowali kilka postaci lub konceptów, które na tyle rozgrzały serce i zainteresowanie fanów, że dalej, po latach są mega popularne. A w czasach gdy dane produkcje wychodziły można było się wszędzie w internecie natknąć na wzmianki, artykuły, zdjęcia czy twórczość powiązaną z nimi.
Kasis: Twórczość fanów i szalone teorie zawsze na plus :] Czuć wtedy, że fandom żyje.

10. Próba stworzenia czegoś nowego - Wielka Republika

Lord Sidious: To chyba jest najambitniejszy projekt nie filmowy/serialowy. Stworzenie nowej ery, nowej historii, nowych bohaterów i nowych reguł. Myślę, że gdybym jeszcze interesował się książkami około gwiezdno-wojennymi, byłbym wniebowzięty. Więc tu czekam spokojnie na „The Acolyte”, który ten setting ruszy. Zaś filmów i seriali jest tyle, że póki co nie trzeba sięgać po substytuty.
Rusis: Jeśli skasowano już kanon i dano olbrzymie pole do popisu nowym twórcom to właśnie czegoś takiego jak „Wielka Republika” bym się spodziewał. Ambitny projekt, rozpisany na wiele pozycji książkowo-komiksowych wokół których można w dalszym etapie również kręcić filmy/seriale. Mamy całą galaktykę, użyjmy ją! Trochę mi to przypomina czasy Wojen Klonów, choć mam wrażenie, że jest lepiej zarządzane.
Mossar: Jestem mocno nieobiektywny w kwestii tego projektu, więc powiem tylko, że od samego początku czekałem na tak duży, tak mocno powiązany projekt. Poza tym uwielbiam w SW tematykę Mocy, a tutaj jest jej o wiele więcej niż w czymkolwiek co wyszło za czasów Disneya.
Mister S.: Z Legend najlepiej wspominam książki wprowadzające do Epizodu I – „Maskę Kłamstw”, „Łowcę z Mroku” i „Dartha Plagueisa”. Dlatego bardzo ucieszyłem się, gdy ogłoszono serię poprzedzających prequele o całe 200 lat. Nadzieją napawa fakt, że twórcy ściśle ze sobą współpracują i planują kluczowe elementy fabuły. Sequele na tym polu poległy i wszystko wskazuje na to, że „Wielka Republika” tego błędu nie powtórzy.
To nasza lista, powstała w wyniku pewnych wewnętrznych dyskusji. Chętnie przeczytamy komentarze z Waszym spojrzeniem na to co było najlepsze w tej dekadzie z Disneyem.
KOMENTARZE (18)

Premiera „Opowieści Jedi”

2022-10-25 21:30:00 Różne

Już jutro (a właściwie za kilka godzin) będzie miała miejsce premiera „Opowieści Jedi” - krótkiej, bo sześcioodcinkowej serii przedstawiającej historie o Dooku i Ahsoce. Jeśli zastanawiacie się nad pytaniem spod tytułu, to wiedzcie, że może być ono poważne, bo pojawią się jutro wszystkie epizody (i pewnie trzeba będzie coś wybrać). Ich czas trwania ma wynosić od jedenastu do siedemnastu minut. Serial i odcinki można już oceniać w bazie Bastionu.

A tymczasem Oficjalna wstawiła krótką zapowiedź i grafikę.





Wiemy też już kto przemówi za Yaddle - będzie to Bryce Dallas Howard. Jest córką Rona Howarda („Solo”) i reżyserowała „Mandalorianina” oraz „Księgę Boby Fetta”. Tutaj po raz pierwszy usłyszymy ją w mówionej roli.



Zapraszamy do dyskusji na forum.
KOMENTARZE (25)
Loading..