Spójność sagi to zawsze była bolączka fanów, zwłaszcza gdy saga jeszcze nie była skończona. Dziś taki przykład.
P: W Epizodzie II, C-3PO pracował na farmie wilgoci Larsów. A potem został sprzedany w „Nowej nadziei” Owenowi Larsowi. Dlaczego ani Threepio, ani wujek Owen nie przypomnieli sobie, że już kiedyś pracowali razem?
O: Niedawno George Lucas po części odpowiedział na to pytanie, mówiąc, że droidy zawsze były straszone usunięciem pamięci, w Epizodzie III zostanie wyjaśnione, co się stanie ze wspomnieniami Threepia z Tatooine.
Co do wujka Owena, i jego ignorancji C-3PO trzeba będzie poczekać. Być może wytłumaczeniem będzie tu fakt, że w XXI wieku dla nas roboty są czymś super nadzwyczajnym, podczas gdy w „Gwiezdnych Wojnach”, to najzwyklejszy przyrząd. Któż z nas pamięta jeszcze swoje stare czajniki czy ekspresy do kawy, zwłaszcza te sprzed 15 lat? Może w przypadku Owena zadziałało tak samo.
K: Zaś faktycznie okazało się, że C-3PO miał prawo zapomnieć Owena.
KOMENTARZE (18)
Dziś pytanie z czasów „Mrocznego widma”, na które odpowiada Doug Chiang, projektant.
P: Jak konkretny jest George Lucas, gdy wskazuje kierunek projektu postaci czy pojazdu. I jak dużą wolność pozostawia artystom?
O: Bywa różnie. Czasem George opisuje nam w najdrobniejszych szczegółach projekt, którego szuka. Innym razem, zwyczajnie nas pyta by pokazać mu coś nowego, coś innego, czego jeszcze nie widział. Te drugie prośby bywają dla nas dość trudne, bo projektanci tacy jak ja, lubią jasne reguły i parametry według których mają pracować. Bez tych obostrzeń, kierunki jakie możemy obrać onieśmielają mnie.
KOMENTARZE (7)
Po ostatniej premierze "Rebeliantów" na płytach w Sieci posypało się wywiadów. Zacznijmy jednak od najważniejszego: dziś ukazała się krótka reklama sezonu trzeciego, która zawiera nowe sceny, zwłaszcza z Thrawnem.
Oficjalna strona Disney XD doczekała się dzisiaj aktualizacji, niestety tylko dla internautów w USA; byli oni jednak tak mili, że porobili zrzuty ekranu. Opisy postaci zawierają kilka nowych informacji.
Ezra - Potęga Mocy Ezry rośnie, lecz tak się dzieje również z jego lekkomyślnością. Po konfrontacji z lordem Vaderem na Malachorze chłopak w tajemnicy obawia się, że nie jest dość silny, by pokonać ciemną stronę. Bridger, teraz siedemnastolatek, staje się odważniejszy, bo rebelianckie misje robią się niebezpieczniejsze. Pnie się w szeregach buntowników i jest odpowiedzialny za więcej rzeczy.
Maul - Uwolniony z mrocznych głębin Malachoru, Maul szaleje w galaktyce. Napędzany trwającą dekady żądzą zemsty, która grozi mu utratą poczytalności, nieugięty lord Sithów ma nadzieję wyleczyć stare rany dzięki wykonaniu zadania, które powinien był zrobić dawno temu. Choć Maul dowiaduje się, że galaktyka bardzo się zmieniła podczas jego wygnania, to mistyfikator ciemnej strony wie gdzie leży zakopanych parę sekretów.
Thrawn - Metodyczny, taktyczny geniusz. Wielki admirał Thrawn zostaje wezwany przez gubernator Pryce, aby zakończył rosnące zagrożenie ze strony rebeliantów. Jedyny oficer imperialnej floty chissańskiego pochodzenia, Thrawn zyskał swoje stanowisko dzięki zdecydowanym zwycięstwom, podczas których używał swego genialnego umysłu, aby w przemyślany sposób wymanewrować wroga.
Przejdźmy zatem do wywiadów i zacznijmy od tego na Oficjalnej, czyli pierwszej części rozmowy z Dave'em Filonim. Reżyser przyznaje, że wykreowanie Vadera było ciężkie, bo tyle lat "pracował" z Anakinem. Obaj mają różne sposoby mówienia, inaczej reagują na wydarzenia. Ekipa chciała pokazać Dartha jako pilota, bo dawniej był świetnym, a po "Nowej nadziei" praktycznie za sterami go nie widzimy. Dave zaprzeczył, jakoby słowa "Uczennica żyje" miałyby być aluzją do fanowskiego ruchu "Ahsoka żyje" ("Ahsoka lives"). Po prostu tak mu pasowało w dialogu. Jak już kiedyś wspominał, Tano po rozkazie 66 próbowała wyczuć w Mocy Anakina, lecz jej się nie powiodło, więc założyła, że mistrz nie żyje. Była w stanie go rozpoznać w "Oblężeniu Lothal", bo znajdowała się bliżej niego w sensie fizycznym (lecieli blisko siebie), ale nadal była otwarta na ideę, że to jednak nie on.
Okazuje się, że Filoni rozmawiał z Lucasem na temat rebelii i mistrz powiedział mu, że na przykład Rex brałby w niej udział. To właśnie George wpadł na pomysł, by Ahsoka przeżyła rozkaz 66, ale to Dave'owi zawdzięczamy pomysł uczynienia z niej rebelianckiej agentki. Początkowo miała być pasywniejsza, dopiero z czasem reżyser zdecydował się ukazać ją jako wojowniczkę. Podczas rozmyślań nad pojedynkiem Tano-Vader Filoni stworzył kilka zakończeń, ale to, które zobaczyliśmy w "Rebeliantach" nie było pierwotne.
Wracając do początku sezonu: Dave wcale nie chciał, by Rex wyglądał jak święty Mikołaj. To, że się zestarzał tak szybko, to naturalne dla klonów, a do tego reżyser lubi postacie z wielkimi brodami w stylu Miyazakiego, dlatego tak jakoś wyszło. Zapytany o to, czy żołnierze Republiki mają wyrzuty sumienia w związku ze swą służbą (i nie chodzi tu tylko o rozkaz 66), odparł, że każdy radzi sobie inaczej. Wolffe ma trochę problemy z odróżnieniem rzeczywistości od swych własnych wyobrażeń, dlatego wciąż czuję odrobinę przywiązania do Imperium; nie do końca pojmuje, że to już nie Republika. Część klonów awansowała po rozkazie 66, ale ostatecznie wszyscy zrozumieli, że był on czymś złym. Zresztą i tak sklonowanych żołnierzy ostatecznie zwolniono, bo byli za starzy. W finale "Wojen klonów" Rex pomagał Ahsoce uciec z Zakonu i od rozkazu 66, choć nadal był częścią wojsk Republiki. Filoni nie miałby nic przeciwko temu, gdyby w przyszłości dzieci, które wychowały się na TCW, zaczęły pracować w Lucasfilmie i dokończyły pozostałe odcinki.
Dave następnie skupia się na postaci Ezry: to nie wina nauk Kanana, że chłopak zaczyna flirtować z ciemną stroną, to naturalna kolej rzeczy. Jak dostanie się trochę władzy, to od razu chce się więcej. Bridger będzie postępował trochę jak Anakin, to znaczy będzie czynił straszne rzeczy w imię dobra. Chłopak jednocześnie stanie się bardziej typowym nastolatkiem: buntowniczym i kwestionującym autorytety.
Mówiąc o odcinkach "The Protector of Concord Dawn" i "The Honorable Ones" Filoni zaznaczył, że ekipa zauważyła, iż epizody z mniejszą ilością bohaterów są lepsze, bo ciekawiej ich przedstawiają. A w chwili, gdy Ahsoka ucieka z walącej się świątyni na Lothalu reżyser postanowił uczynić aluzję do "Indiany" i sprawić, by Yoda uniósł dłoń w geście pozdrowienia jak templariusz. Później dodał, że nie chce, by artyści tworzyli coś nowego dla samego tworzenia, dlatego sięga na przykład po okręty z West End Games, w ten sposób też "pożyczył" od J.J.-a projekt Piątego Brata.
Slashfilm z kolei zapytał go jak to się stało, że w "Łotrze" zobaczymy Sawa Gerrerę. Dave odarł z szczerością, że nie ma pojęcia. Sam lubi sięgać po takie czy inne wątki z TCW, ale uważa, że rebeliant z Onderonu nada się idealnie do nowego filmu. Jednocześnie zaznaczył, że nie chciałby pokazywać w serialu kogoś lub czegoś z "Łotra" zbyt wcześnie, jeszcze przed premierą spin-offa, bo nie chce wchodzić Edwardsowi z butami w film, choć spotykali się parę razy.
Rozgadała się też Ahsley Eckstein. Na Reddicie wyznała, że najbardziej lubi odcinki o Mortis, koniec sezonu piątego i akt o młodzikach. Chciałaby zobaczyć w "Rebeliantach" Barrissę. Wysłała swoją ofertę do nagrania audiobooka "Ahsoki", ale nie jest pewna czy ją przyjmą. Aktorka byłaby również zaszczycona, gdyby mogła się wcielić w swoją postać tym razem "na żywo", ale musiałaby być w podobnym wieku, co Tano.
W rozmowie z Legion of Leia wyznała, że Filoni wcale nie czynił z powrotu Ahsoki wielkiego ogłoszenia, po prostu wspomniał jej o tym podczas jednej z rozmów. Za to nie pofatygował się, by powiedzieć jej o tym, jak naprawdę kończy Tano, więc Ecksetein oglądała odcinek z przekonaniem, że Togrutanka umrze. Sama jest najbardziej przekonana do teorii o Córce, o której pisaliśmy tutaj, choć nie wie co dokładnie stało się z jej bohaterką. Ma nadzieję, że przeżyła. Rozmówca zapytał ją również o Nyksa z niewyświetlonych odcinków TCW. Aktorka uważa, że to ważny moment dla panny Tano, ale osobiście nie kibicowała jej związkowi z Okamim. Ich mały romans miał być krótkotrwały. Ashley dostała powieść o Ahsoce i w chwili udzielania wywiadu przeczytała tylko cztery rozdziały, ale już może powiedzieć, że książka rozpoczyna się od wielkiego "bum" i usatysfakcjonuje fanów. Dla Empire zdradziła, że nie ma pojęcia co Dave miał na myśli, gdy na Celebration mówił, że Ahsokę jeszcze w jakiejś formie zobaczymy. Będzie więc czekała wraz z resztą fanów.
Dash Star wstawił pełną wersję a class=sr href=/News/21079>poprzedniego wywiadu z Freddie'em; ponieważ większość była już omówiona, tu wstawiamy tylko nowe informacje. Co najważniejsze: Prinze praktycznie potwierdził sezon czwarty, bo wspomniał, że niedawno (to jest jeszcze w sierpniu) nagrywali drugi odcinek tejże serii. Mówiąc o Kananie powiedział, że gdy wcielał się w niego w chwili, gdy ten opowiada o rozkazie 66, musiał sobie przypomnieć najgorsze momenty życia. Doskonale wie jak zachowuje się weteran, bo jego wujek walczył w Wietnamie. Jako dziecko musiał budzić go ze snu, rzucając weń papierową kulką, bo gdy miał osiem lat i zrobił to, trącając go w ramię, to ten odruchowo powalił go na podłogę. Inspiracją dla Jarrusa były kultury Wschodu i Zachodu, obie bliskie Freddiemu. Chciałby dalszych części komiksu z Kananem, miało być ich 20, ale nie wyszło. Bardzo go ciekawi co się stało z Kasmirem, dawnym towarzyszem Caleba Dume'a. Nawiasem mówiąc, dzięki tej serii jego córka wciągnęła się w komiksy. Ezra z kolei bardzo dorośnie, choć będzie go motywował strach, między innymi o bliskich, czy też przed porażką. A jak wiadomo, lęk to pierwszy krok na drodze ku ciemnej stronie. Czy chłopak tego chce, czy nie, to jego wina, że Kanan został oślepiony, a Ahsoka "znalazła się w takim położeniu". Dla nastolatka to gigantyczne brzemię - a zwłaszcza takiego nastolatka, którego "Moc niedługo przekroczy Moc kananową". Tak jak Filoni, Prinze zauważył, że Bridger przypomina Anakina - bo czyż robienie wszystkiego, by uratować ukochane osoby, jest złe? Wedle niego czyni to z niego przeciwieństwo Batmana, bo cżłowiek-nietoperz nie zabija Jokera, bo to jest łatwe.
Powiedział też co nieco o czarnych charakterach. Przede wszystkim będą kompetentni, nie uświadczymy już "konkursu jak to by ośmieszyć Grievousa w tym tygodniu". Poruszył temat Thrawna i sztuki - tu wspomniał, że widział kiedyś obraz z dziewczynką, na widok którego się popłakał. I o to chodzi w wielkich dziełach - sztuka polityczna ma wkurzać, erotyczna podniecać, ale zawsze chodzi o emocje i to właśnie wykorzystuje admirał. Dowiemy się też czemu Vader porzucił pościg za załogą; podobno tą sprawą zajęła się Grupa Opowieści.
I na koniec wieść z naszego podwórka: druga seria "Rebeliantów" ma się ukazać u nas w październiku. Na razie brak szczegółów, ale na blu-raya nie ma co liczyć.
Na początek kilka kolejnych wieści z magazynu „Empire”.
Tytuł „Łotr 1” to efekt burzy mózgów. Ma wiele znaczeń, co ostatnio sugerował Gareth Edwards, dlatego wybierającym tak bardzo przypadł do gustu.
Gareth Edwards przyznał, że z Rianem Johnsonem robili sobie żarty na temat swoich filmów. Gareth nabijał się, że Epizod VIII będzie takim „Imperium kontratakuje”, za to Johnson uznał, że „Łotr 1” to nowa wersja „Przygody wśród Ewoków”. Gareth powiesił więc w swoim gabinecie plakat pierwszego filmu telewizyjnego o Ewokach, oczywiście dla żartu. Potem, gdy George Lucas niespodziewanie odwiedził go w pracy, Edwards robił wszystko, by Lucas nie odniósł wrażenia, że młody reżyser kpi sobie z tego filmu. Gareth wciąż nie jest pewien, czy udało mu się przekonać do tego George’a.
Tak swoją drogą to nie jedyny plakat filmowy, który powiesił sobie w biurze. Inny pochodzi z filmu „Czas Apokalipsy”. Zresztą Jiangowi Wenowi powiedział, że „Łotr 1” to taki „Czas Apokalipsy” w wersji „Star Wars”.
Gareth ponownie podzielił się z dziennikarzami anegdotką o Canary Wharf, o czym mówił także na Celebration.
Wizualne inspiracje czerpał z filmu „Babel” Alejandro G. Iñárritu. Ale starano się także nawiązywać wizualnie do klasycznej trylogii, zwłaszcza w scenach z imperialnymi. Tam jest wiele ująć bardzo podobnych do oryginalnych filmów. Dopilnowano także, by w scenach w których pojawia się Darth Vader nie było nikogo wyższego od Mrocznego Lorda, wszyscy aktorzy musieli być niżsi niż linia oczu Vadera, tak by zawsze był największy w każdym kadrze. To też element studiowania klasycznej trylogii.
Szturmowcy Śmierci bazują na konceptach Ralpha McQuarriego, ale o tym także było na Celebration.
Warwick Davis nie gra Bistana. Gra go Nick Kellington. Ale będzie to mała, niewiele znacząca rola. Twarz Bistana była kontrolowana zdalnie przez zespół Neala Scanlana.
Z innych wieści. Na początek fanowska teoria. Otóż analizując fragment dokumentu z Celebration, niektórzy fani dostrzegli tam dwie postaci z kantyny z „Nowej nadziei”. Doktora Evazana i Ponda Babę. Widać ich w tle na zdjęciu powyżej. Ale czy to faktycznie oni?
Ian McDiarmid przyznał, że nie pojawia się w „Łotrze 1”. Powiedział o tym podczas swojej wizyty w Holandii w rozmowie z fanami. McDiarmid wierzy, że obecność Vadera w „Łotrze 1” wystarczy.
Zdaniem Riza Ahmeda „Łotr 1” różni się od innych filmów z cyklu swoją intensywnością. Tu akcja jest scena za sceną, bez wytchnienia. Jest dużo więcej energii niż w poprzednich filmach.
Dave Filoni jest bardzo zadowolony, że „Łotr 1” nawiązuje do „Wojen klonów” i że wraca Saw Gerrara. Tamte odcinki to coś, co miało wpływ na Rebelię. Podobnie jak trening i wsparcie Jedi. To takie ziarna, które gdzieś kiełkują w Lucasfilmie, co bardzo cieszy Filoniego. Reżyser wierzy w to, że Forest Whitaker będzie wspaniałym Sawem Gerrerą, oraz to, że ciągłość zostanie zachowana, bo przecież pracowali nad tym rozmawiając ze sobą. Filoni zna bardzo dobrze Johna Knolla, spotkał się parę razy z Garethem Edwardsem, a także miał możliwość współpracy z Garym Whittą, więc wierzy w efekt ich pracy.
KOMENTARZE (16)
Ostatni tydzień to przede wszystkim cała masa rebelsowych wywiadów. IGN ma dla nas tym razem rozmowę z Samem Witwerem. Aktor mówi, że sytuacja z Ezrą i holokronem jest idealna dla Maula: chłopak nie jest jeszcze do końca wyszkolony, a do tego dostaje sprzeczne informacje od Kanana i Zabraka. Bridger będzie patrzył na Maula i pytał dlaczego nie można wykorzystać potęgi, którą dysponuje, przeciwko Imperium. Tym razem były Sith będzie ostrożniejszy w swoich działaniach, bo podczas wojen klonów przejął władzę nad całą planetą, co zwróciło uwagę Sidiousa. Sam zauważa, że Zabrak czuł żal po śmierci brata - i pozostawia fanom zgadywanie gdzie na skali pomiędzy dobrem a złem znajduje się jego bohater. Aktor chciałby zobaczyć pojedynek swej postaci z Imperatorem, bo wtedy dostałby obie role. Ale na poważnie, to Maul gdyby stanął naprzeciwko niego lub Vadera, to nie skończyłoby się to dobrze. Z drugiej strony, jeśli wpadłby na inkwizytorów, to oni mieliby kłopoty, bo Zabrak jest w tej chwili jedną z niewielu osób, która otrzymała klasyczne szkolenie użytkownika Mocy.
Slashfilm wziął się z kolei za Filoniego. W pierwszej rozmowie zapytano go czy w serialu takim jak "Rebelianci" możliwe byłoby zabicie głównego bohatera lub przeciągnięcie go na ciemną stronę. Reżyser odparł, że jak najbardziej, ale tylko wtedy, jeśli służy to historii i dzieciaki będą mogły to pojąć. Dave nie ma nic przeciwko nazywaniu jego serii programem dla dzieci, bo "Gwiezdne Wojny" to przecież kino familijne.
Druga dotyczy serialowych użytkowników ciemnej strony. Niestety, fani Vadera będą musieli obejść się smakiem, bo lord Sithów na razie do serii nie wróci. Filoni zaznaczył, że "nie chce zabierać zbyt wiele z jego czasu". I o ile walka z byłą uczennicą była jego zdaniem ważna i warta pokazania, o tyle ściganie załogi "Ghosta" przez Dartha nigdy nie było czymś, na czym reżyser chciał się skupiać. Teraz rolę głównego złego przejmie Thrawn, który jest nieco innym rodzajem złoczyńcy. Zapytano go też o inkwizytorów i odpowiedział niemal dokładnie tak, jak po finale sezonu drugiego. To znaczy nie chciał powiedzieć wprost czy jeszcze ich zobaczymy, czy nie, ale wyraźnie dał do zrozumienia, że w "Nowej nadziei" Tarkin mówi o użytkownikach Mocy, jakby pochodzili z dawnych czasów. Toteż w "Twilight of the Apprentice" reżyser pozbył się wielu z nich niemalże jednym ruchem. Teraz będzie wprowadzał więcej wojskowych "bardziej w stylu Pietta".
I, zgodnie z zapowiedzią, mamy długi, bo prawie godzinny wywiad Andi Gutierrez z Filonim. Przez większą część opowiada o sobie. Parę ciekawostek: wychował się na wielkich filmach z lat 80., "Godzillach", "Star Trekach" i filmach Kurosawy. Z animacji największe wrażenie robiły na nim "Dungeons and Dragons" i "Robotech", jak trochę podrósł, to obejrzał "Akirę". Lucas nauczył go, by podczas tworzenia TCW inspirować się właśnie innymi filmami, a nie Sagą. W okolicach premiery "Zemsty Sithów", gdy przechadzał się przed kinami z kolegą w swoim słynnym kostiumie Plo Koona, to rozdawał dzieciom swoje figurki, bo wiedział już, że zostanie reżyserem serialu i stwierdził, że nie będą mu więcej potrzebne.
Andi zapytała go też o Thrawna - reżyser stwierdził, że wprowadzenie jego postaci to żaden fanserwis, bo po prostu idealnie pasował do historii. Zaznaczył, że EU zawsze było wedle Lucasa niekanoniczne (co nie jest do końca prawdą), ale stamtąd brał sporo pomysłów i postaci, np. Aaylę Securę, i tak też było z admirałem. Strasznie ciężko było znaleźć dla niego głos, dopiero po jakimś czasie Filoni wpadł na Larsa Mikkelsena. Założenie przy wyborze aktora było takie, że nie może być on Brytyjczykiem, bo Thrawn to co prawda imperialny oficer, ale obcy. Gdy Lars gra Chissa, ma odpowiednio opanowany i zimny głos, nie ma potrzeby go podnosić. Co mocno kontrastuje z tym, jaki jest prywatnie - ciepły i radosny. Podobno postać wojskowego ma pokazywać się bardzo długo w serialu. A druga połowa sezonu ma być lepsza od pierwszej.
W końcu też uaktywnił się Freddie, który udzielił wywiadu dla youtubera Dash Stara, który co prawda z niewiadomych przyczyn usunął filmik (może go jeszcze wstawi, dlatego zostawiamy go poniżej). Rozpoczynają od Bendu - okazuje się, że jego wizualną inspiracją był smok Falkor z "Niekończącej się opowieści". Następnie rozmawiają o Mandalorianach - Dave opowiedział ekipie historię Sabine mniej więcej na początku sezonu pierwszego i ostrzegł Tiyę, że fani będą hejtować jej bohaterkę, podobnie jak było to w przypadku Ahsoki. Wyjaśnił jednak, że będzie to niezbędne, aby Wren stała się tym, kim się stanie. Dowiemy się więcej o historii i kulturze ludu z Mandalory. Będzie on jednak potrzebował przywódcy i Prinze porównał tę sytuację do "Gry o tron". Zasugerował też mocno, że Mandalorianie byliby w stanie zabić innych Mando, jeśli oznaczałoby to zdobycie mrocznego miecza. Co więcej, na zwiastunie widzimy, że to Sabine dzierży ostrze - co oznacza, że Kanan będzie miał swego rodzaju nową uczennicę, bo któż lepiej nauczy ją władania mieczem, niż Jedi. Ezra również będzie miał w tym swój udział. Sam Jarrus jednocześnie będzie się uczył, bo teraz jest oślepiony. Fenn Rau z kolei powie pannie Wren to i owo o Mandalorianach - jego rola będzie podobno wielka.
W temacie Kanana: Jedi będzie teraz używał Mocy do widzenia, skupi się również na emocjach swoich towarzyszy. Freddie polecił również obejrzeć "Zatoichiego", jeśli chce się lepiej zgłębić tę postać - wyjaśnił, że to jest bardziej prawdopodobna inspiracja, aniżeli Rahm Kota z "The Force Unleashed", co wielu ludzi sugerowało mu na Twitterze. Dash zapytał się także o inne postaci. Zaczynając od Ahsoki: jej historia została zaplanowana dawno, dawno temu i "jeśli wierzyliście, że był dla niej plan po «Wojnach klonów», to możecie uwierzyć, że jest dla niej plan po «Rebeliantach»". Co niekoniecznie oznacza, że przeżyła, może dowiemy się czegoś o niej w innym okresie jej życia; może miał na myśli powieściową "Ahsokę". Potem rozmowa zeszła na Vadera: Prinze właściwie potwierdził powyższe słowa Filoniego - ekipa nie chce go zbytnio wykorzystywać.
Pierwsze dwa sezony miały wprowadzić nowe pokolenie do świata SW, teraz będzie dojrzalej, bo i docelowi widzowie już podrośli. Aktor zauważył, że "Star Wars" czasem daje ciężkie lekcje ("Sorry, dzieci, Obi-Wan umiera"), ale wedle niego jest to ważne, bo współcześnie zbyt wielu rodziców skarży się twórcom filmów czy seriali, że "moje dziecko płakało" podczas seansu. Druga seria zrobiła się mroczniejsza, a trzecia będzie jeszcze gorsza.
Zapytany o holokron, Freddie przypomniał, że tylko jedna osoba pożąda go bardziej od Ezry - Maul. Zasugerował, że Yoda zdawałby sobie sprawę z informacji, jakie posiada to urządzenie - Prinze powiedział w tym momencie, że niech ta wieść pozwoli działać naszej wyobraźni. Dash zapytał się go o scenę z trailera, w której holokrony się łączą; wedle aktora to tylko "wizualna reprezentacja działającej Mocy". Jak obejrzymy odcinek, to te słowa nabiorą więcej sensu. Dowiemy się też, że rebelianci współpracują z Maulem, bo nie mają wyboru, ale to nie oznacza, że będą mu ufali, zwłaszcza po tym, co zrobił w finale drugiego sezonu.
Czy Kallus to Fulcrum 2.0? Freddie odparł, że bardzo by mu się to podobało i widział, że wielu ludzi snuje takie teorie. Ale równie dobrze mógłby to być Chewbacca czy Ahsoka, lecz nie o to chodzi. Fulcrum 2.0 ma mieć całą swoją historię. Tutaj dodał, że fani w tym roku dostaną Wedge'a oraz coś, na co bardzo długo czekali, a co sprawi, że "będą świrować ze szczęścia".
Zaczynamy od ciekawostki. Paramount zapowiedział nowy serial „Star Trek: Discovery”. Zdjęcia ruszą niebawem, premiera po nowym roku. A co to ma do „Gwiezdnych Wojen”? Ano Ralpha McQuarriego. Nowy okręt – „Discovery” będzie bazował na jego koncepcie „Enterprise”. Zanim ostatecznie zrobiono pierwszy kinowy „Star Trek” pracowano nad innym filmem w tym uniwersum. Ralph pomagał zrobić koncepty do tego. Producenci „Star Trek: Planet of Titans” próbowali do reżyserii zatrudnić kilka osób, rozmawiano między innymi z Francisem Fordem Coppolą, Georgem Lucasem, Steven Spielbergiem i Robertem Wisem. Powstały tylko projekty, które trafiły do archiwum, gdyż zdecydowano jednak zrobić serial. Potem serial anulowano, wrócił pomysł filmu pełnometrażowego (na podstawie opowiadania Alana Deana Fostera), reżyserem został Robert Wise. Teraz prawie 40 lat później użyto konceptów Ralpha.
Enterprise wg Ralpha McQuarriego.
USS Disocvery
Pozostając w temacie „Star Treka”. Kolejna część wciąż jest w planach, wypowiadał się o niej ostatnio J.J. Abrams, w kontekście śmierci Antona Yelchina. Abrams stwierdził, że na pewno nie będą szukać nowego odtwórcy roli Pavla Chekova. Albo postać zostanie uśmiercona, albo zniknie w inny sposób z historii. Abrams wszystko ma pod kontrolą.
Będąc blisko Paramountu, Bob Iger wypowiedział się na temat przyszłości serii „Indiana Jones”. Tu chcą iść inną ścieżką niż „Gwiezdne Wojny”. Na pewno nowe filmy nie będą powstawać co rok. Na pewno też na piątej części się nie skończy. Czy będzie reboot? Iger nie chciał odpowiedzieć wprost, ale zasugerował, że coś w tym stylu raczej się wydarzy. W pierwszym nowym filmie z pewnością wróci Harrison Ford. Kto go zastąpi później? Nie wiadomo. Niektórzy sugerują, że kontrakt Aldena Ehrenreicha na trzy filmy zawiera rolę nie tylko Hana Solo. Cóż, zobaczymy.
Z pewnością do pracy przy filmie wróci wiele osób ze starej ekipy. Reżyserem ma być Steven Spielberg, który zapewnił, że Indiana Jones nie zginie w piątej części. Ma też wrócić John Williams. On ostatnio potwierdził swoją gotowość, o ile nic nie stanie na przeszkodzie.
Skoro już przy Spielbergu jesteśmy, to on i Laura Dern będą zasiadać w radzie gubernatorów Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej. Tak więc, dwie osoby ze Starwarsówka będą decydować o regulaminie Oskarów i nie tylko.
Spielberg zaś kompletuje powoli obsadę „The Kidnapping of Edgardo Mortara”. Pisaliśmy już o tym filmie. U Stevena nigdy nie wiadomo, kiedy i co trafi do produkcji, ale na rolę w tym obrazie kontrakt podpisał Oscar Isaac.
Za to pozostając przy Fordzie, pojawiły się pierwsze szkice koncepcyjne nowego „Łowcy androidów”. Ford wraca jako Deckard. Wciąż nie wiadomo, która wersja filmu Scotta zostanie tą kanoniczną. Zdjęcia do filmu trwają.
Koncepty z nowego „Łowcy androidów”
Bardzo dobre recenzje zbiera nowy film Colina Trevorrowa „The Book of Henry”. Tak dobre, że na miesiąc przed oficjalną premierą (wcześniej pokazywano go na festiwalach), dystrybutor Focus Features zdecydowało się go nie wypuszczać w tym roku. Premiera planowana jest na 16 czerwca 2017. Podobno wtedy będzie mniejsza konkurencja w kinie i będą mieli więcej czasu na promocję. To opowieść o samotnej matce wychowującej dwóch synów, z których jeden jest geniuszem. Zapisuje on sposób na rozwiązanie trudnej sytuacji z sąsiedztwa, gdy matka go znajduje postanawia wprowadzić go w życie. Matkę gra Naomi Watts, syna Jacob Tremblay, który chciał bardzo wystąpić w „Gwiezdnych Wojnach”. Reżysera IX Epizodu zna.
Andy Serkis cały czas próbuje swoich sił jako reżyser. Mimo że jego filmy są na razie odkładane na półkę, ciągle znajduje nowe projekty. Tym razem jest to „Breathe”. Ma to być historia inspirowana autentycznymi wydarzeniami. Pewien młody mężczyzna wraz z żoną dzielił pasję do podróży i przygód. Zachorował jednak na polio. Potem, pomimo paraliżu, nie poddaje się, razem podróżują inaczej zmieniając życie innych ludzi. Wystąpią: Andrew Garfield, Miranda Raison, Claire Foy i Dean-Charles Chapman. No i najważniejsze, zdjęcia trwają, więc debiut reżyserski szykuje się na przyszły rok.
Gary Whitta, jeden ze scenarzystów „Łotra 1” zajmie się teraz ekranizacją komiksu o dzielnych myszach. „Mouse Guard” której autorem jest David Petersen opowiada historię myszy, który w średniowieczu zawiązują bractwo rycerskie i chronią zwykłych obywateli. Film ma powstać w technice motion-capture, za kamerą stanie Matt Reeves („Ewolucja planety małp”).
Joel Edgerton negocjuje rolę w filmie „It Comes At Night”. Miałby tam zagrać ojca, który chroni swoją żonę i syna przed kimś, kto będzie ich terroryzował. Niestety na razie niewiele wiadomo o tym projekcie.
Aktor negocjuje występ w thrillerze szpiegowskim „Red Sparrow”. Reżyserem jest Francis Lawrence, a główną rolę kobiecą ma grać Jennifer Lawrence („Igrzyska śmierci”). Film ma być adaptacją powieści Jasona Matthewsa. W posowieckiej Rosji młoda agentka wywiadu Dominika próbuje odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Jej szefostwo postanawia wykorzystać jej wdzięki, by uwodziła wskazanych mężczyzn i wyciągała od nich informację. Pewnego dnia spotyka na swej drodze młodego agenta CIA z którym wdaje się w romans. Wtedy postanawia zostać podwójną agentką.
John Boyega rozkręca się. Tuż po zakończeniu prac nad Epizodem VIII trafił na plan nowego filmu Kathryn Bigelow („Wróg numer jeden”). Będzie to opowieść o zamieszkach na tle rasowym w Detroit w 1967. Poza Boyegą występują Hannah Murray, Jack Reynor i Ben O’Toole. Zdjęcia już trwają.
Drugi projekt Boyegi to sequel „Pacific Rim” – „Pacific Rim: Maelstrom”. John zagra syna Stackera Pentecoata, którego w pierwszej części grał Idris Elba. Za scenariusz odpowiada między innymi Derek Connolly (współscenarzysta Epizodu IX), zaś nad całością czuwa Guillermo del Toro. Ciekawostką jest to, że Boyega ma być nie tylko aktorem, ale i koproducentem obrazu.
To już oficjalna wiadomość. 11 sierpnia, czyli w czwartek, zadebiutuje nowy zwiastun „Łotra 1”. Na razie nie znamy godzin, ale według twittera oficjalnej, będzie to gdzieś w trakcie transmisji Olimpiady. Zatem czekamy do czwartku. Nie wiadomo, czy będzie to nowy zwiastun, czy ten, który pokazywano podczas Celebration i nigdy nie trafił do sieci.
Niektórzy fani w filmiku zza kulis, pokazanym na Celebration dostrzegli Baila Organę. Jimmy Smits niedawno potwierdził, że właściwie nie ma wiele do roboty, więc mógł się pojawić na planie. O obecności aktora w projekcie spekulowano od dość dawna.
Pablo Hidalgo niedawno potwierdził, coś co umknęło chyba wszystkim na Celebration. „Łotr 1” to pierwszy i na razie jedyny rozwijany film, który nie bazuje w jakiś sposób na pomyśle George’a Lucasa.
Z łotrowych przecieków mamy też kolejny koncept, ale również jeszcze jedną nazwę planety. Eadu. Niestety na razie nie wiadomo o niej nic więcej.
Z wycieków jest też nowe zdjęcie, na którym widzimy Cassiana Andora (Diego Luna) a także Pao i Bistana.
W ostatnim The Star Wars Show pokazano U-Winga. A raczej Incom UT-60D, jak brzmi jego właściwa nazwa. Interesujące jest to, co potrafi on zrobić ze swoimi skrzydłami. Poniższe zdjęcia choć trochę to zobrazują.
Mads Mikkelsen po raz kolejny odsłania tajemnice „Łotra 1”. A raczej potwierdza to, czego się już spodziewaliśmy, bądź słyszeliśmy nieoficjalnie. Galen Erso jest nie tylko ojcem Jyn, ale też naukowcem. Niby nic nowego, ale jednak cieszy.
Wiemy, że Warwick Davis pojawił się na planie „Łotra 1” i zagrał jakąś rolę. Pewnie znów kogoś w tle. Niektóre źródła sugerowały, że może wcielił się w Bistana, czyli kosmiczną małpę. Tu jednak warto przypomnieć, że na Celebration powiedział wprost, że wszystkie postaci w jakie się wcielił w „Gwiezdnych Wojnach” zaczynają się na literę „W”. Więc chyba to nie Bistan.
Do sieci wypłynęło kolejne zdjęcie z wizyty Riana Johnsona i Rama Bergmana na planie „Łotra 1”. Oczywiście w towarzystwie Garetha.
Na koniec jeszcze kwestia dokrętek i aktualnego stanu „Łotra 1”. Po pierwsze Riz Ahmed potwierdził, że dokrętki się skończyły. Po drugie potwierdzają się doniesienia o tym, że Tony Gilroy pomaga Garethowi Edwardsowi w nadaniu ostatecznego szlifu filmowi. Nie jest tak, że Edwards został odsunięty. Obaj pracują razem.
KOMENTARZE (11)
Okazuje się, że George Lucas jest wielkim fanem nowej miniserii Marvela pt. Han Solo. A przynajmniej rysunków Marka Brooksa. Artysta komiksu kilka dni temu napisał na Facebooku, że dostał maila od Lucasfilmu, gdzie było napisane, że twórca gwiezdnej sagi chciałby kupić wszystkie oryginalnie narysowane strony z zeszytów Han Solo #1-2. Niektóre z nich można zobaczyć poniżej - Mark Brooks wystawiał je niedawno na swoim stoisku na tegorocznym Comic Conie w San Diego.
Mamy też złe wiadomości dla fanów seri Darth Vader. Ostatni zeszyt tego komiksu wejdzie na półki sklepów komiksowych z dużym opóźnieniem. Pierwotnie zaplanowany na 31. sierpnia, Darth Vader #25 teraz ma się ukazać dopiero 5. października. Niestety nie wiadomo czym to jest spowodowane. Na razie nie ma informacji dotyczących opóźnień wydań zbiorczych zawierających ten zeszyt. Więc Darth Vader Volume 4: End of Games TPB powinien się ukazać 1. listopada 2016, a Darth Vader Volume 2 HC 20. lutego przyszłego roku.
KOMENTARZE (0)
Niedawno w jednym z wywiadów prezes odpowiedzialny za rozrywkę stacji ABC (należy do Disneya), Channing Dungey wypowiedział się na temat serialu gwiezdno-wojennego. Niestety, jak to miało miejsce wiele razy, nie powiedział nic konkretnego, poza tym, że rozmowy z Lucasfilmem w jakiś sposób trwają. Ale na razie nic z nich nie wynika. Nie ma żadnych planów, żadnego harmonogramu, nic. On sam bardzo by chciał zobaczyć „Gwiezdne Wojny” w telewizji ABC, zarówno jako prezes, jak i jako fan. Jedyne, co mógł powiedzieć na temat Lucasfilmu, to fakt, że są bardzo tajemniczy. Marvel lubił trzymanie sekretów, ale Lucasfilm to ponoć następny poziom, w dodatku nie jeden.
Niedawno ujawnił się jeden z byłych scenarzystów serialu. Matthew Graham, odpowiedzialny choćby za „Życie na Marsie”. Po części do wspomnień skusiły go ostatnie wieści o serialu. Graham postanowił stanąć w obronie George’a Lucasa. Co prawda jak sam twierdzi, początki współpracy nie były zbyt różowe. Rick McCallum miał pomysł, by zebrać scenarzystów z kilku części świata, by nadać serialowi różne perspektywy. Rozmowy o pracę odbywały się z Lucasem, ale on nie należy do ludzi gadatliwych, jak nie mają niczego do powiedzenia. Scenarzyści zaś nie wiedzieli w ogóle czego się od nich oczekuje, więc było tam więcej milczenia niż rozmów. Matthew zdziwił się zatem, że wybrano go do projektu.
Potem zaczęto pracę nad serialem. W podobnym czasie dołączył do ekipy Roland D. Moore. Wówczas prace nas „Star Wars Underworld” trwały od pół roku. Lucas miał pomysł, by przygotować składający się z dwudziestu pięciu odcinków pierwszy sezon. Ale bardzo mu zależało, by mieć wpierw dwadzieścia pięć dobrych scenariuszy. Szybko uznał, że jak już zacznie kręcić to zrobi dwa sezony jednocześnie. W ogóle nie zastanawiał się nad sprzedażą tego, czy zyskami. Za to bardzo mocno angażował się w proces twórczy, wymagając od scenarzystów kreatywności i sięgania po różne tematy. Zachęcał ich do tego. Z punktu widzenia Grahama były to decyzje odważnie, nie zawsze dobre, no i czasem ryzykowne. Ale widząc zachowawcze „Przebudzenie Mocy”, które jest niesamowitą rozrywką, podziwia Lucasa, który był gotów inwestować własne pieniądze w coś mniej pewnego. Co jeszcze ważniejsze, decyzja o sprzedaży Lucasfilmu zdaniem Grahama zapadła dość szybko i dla niego niespodziewanie. Z ich punktu widzenia wyglądało to tak, jakby Lucas nagle się wycofał z wszystkiego. A obserwując go widać było, że poprawianie tych scenariuszy i obserwowanie ich rozwoju sprawia mu wielką radość. Zbiegło się to z zakończeniem procesu pisania 50 scenariuszy, więc pracy nie przerwano. Co prawda, zdaniem Grahama kilka z nich można było jeszcze podszlifować, bo to były pierwsze wersje, ale niektóre były naprawdę dopracowane.
Przy pracy ciągle był obecny Rick McCallum, który mocno kontrolował ten proces. Lucas zaś lubił zaciągnąć scenarzystów do sali kinowej, gdzie oglądali klasyki kina i inne stare filmy.
Graham był w Lucasfilmie już po zmianach, gdy szykowano Epizod VII. Wie, że przeczytano tamte scenariusze, ale nie ma pojęcia jakie są obecnie plany wobec nich. Czy w ogóle są.
Na razie wiemy tylko, że pewne pomysły, jak Sawa Gerrerę Lucas przemycał do innych projektów („Wojny klonów”).
KOMENTARZE (6)
Celebration już co prawda minęło, ale tak właściwie to teraz zacznie się cała kampania związana z "Rebeliantami", bo do jesieni nie zostało tak wiele czasu. I rzeczywiście sporo ruszyło, choć zostańmy jeszcze przy ostatniej imprezie. Na oficjalnym livestreamie w przerwach pomiędzy panelami pokazywano wywiady z osobami związanymi z "Gwiezdnymi Wojnami", między innymi z aktorami i twórcami "Rebeliantów".
W pierwszym z nich znowu pada pytanie o to, czy "Ahsoka żyje" - Filoni lubi dodawać na końcu tego zdania znak zapytania. Zdaniem Ashley kobieta żyje i odeszła do świątyni. Potem jest mowa co nieco o "Ahsoka Lives Day" - stosunkowo młodej tradycji na Celebration, zapoczątkowanej przez fanki Amy Radcliffe i Johnamarie Macias, która polega na przebieraniu się za Togrutankę lub noszeniu koszulek z nią i pozowanie do wspólnego zdjęcia.
Drugi wywiad z Filonim Andi przeprowadziła tuż przed panelem o "Rebeliantach". Reżyser wspomina w nim o chłopcu, który przebrał się za dyrektora Krennica z "Łotra Jeden". Przyznał, że fani potrafią skopiować wszystko, przed premierą "Rebeliantów" spotkał całą załogę "Ghosta", ale powiedział, że o Orsonie wie nieco więcej niż przeciętny fan w tej chwili i ma nadzieję, że ta postać w ostatecznym rozrachunku spodoba się chłopcu. Dodał też, że fani kochają nie tylko głównych bohaterów - wie to doskonale jako fan Plo Koona, który w filmach tylko "siedział na trzy różne sposoby".
Potem rozmowa schodzi na temat fonetyki - reżyser mówi to, o czym kiedyś wspominał Freddie: zachęca aktorów do wymawiania nazw w różny sposób, co reprezentuje niejako różne "dialekty". I tak AT-AT wymawiane jest jako [at-at] lub jako [ejti-ejti], albo jest to po prostu "maszyna krocząca". Lub mieszkańcy południowej półkuli Rylotha nazywają sami siebie [tłilekami], a na północy [tłajlekami]. A na koniec przyznał się, że nie oglądał ani jednego odcinka "The Star Wars Show", bo nie ma czasu, a zresztą i tak słyszy jak ekipa je produkuje.
Sam Witwer rozmawia nieco o "Łotrze" - żartuje, że teraz wśród szturmowców znajdą się "plażowi" z odrzutowymi deskami surfingowymi. Nagrywanie Maula w TCW było dla aktora trudniejsze, bo nie znał dość dobrze postaci i wychodził do łazienki, aby poćwiczyć. Sam nie wie co dokładnie planuje Zabrak, co jest dla niego całkiem zabawne. W uniwersum minęło 15 lat, Maul się zestarzał, może niekoniecznie zmądrzał, ale nadal jest zły, a to się przecież liczy. Możemy też zobaczyć nieco "zabawniejszą" stronę tego bohatera. Aktor nie chciał zdradzić czy usłyszymy go jeszcze jako Palpatine'a.
Matt Wood mówi głównie o "Freemakerach" i nowych filmach, ale zdradza, że dźwiękowcy już zajmują się dalszymi odcinkami sezonu trzeciego.
Po imprezie Filoni udzielił wywiadu IGN-owi. Zdradził w nim, że historia o Malachorze miała być nieco inna: miała się skupiać raczej na próbie wyeliminowania Maula przez Vadera, co ostatecznie doprowadziłoby do pojedynku, którego Zabrak by nie przeżył. W sezonie trzecim nadal będzie próbował przeciągnąć Ezrę na swoją stronę, ale to nie znaczy, że popiera Imperium - będzie reprezentantem raczej czystej potęgi i ciemnej strony. Gdyby imperialni go zobaczyli, to zapewne rzuciliby się za nim w pogoń. I, jak już reżyser kiedyś napomykał, na razie na pojedynek Maul vs Vader nie ma co liczyć. Jego zdaniem byłoby to nieco fanserwisowe.
Nieco więcej zdradził w wywiadzie filmowym dla tego samego serwisu. W premierowym odcinku pojawia się Thrawn i od razu widać, że jest świetnym taktykiem - w jaki sposób ekipa czyni z niego realne zagrożenie? Dave odpowiada, że przede wszystkim wzorowali się na książkach - a czytał je dość dawno temu, lecz pewne rzeczy mocno utkwiły mu w pamięci. Jedną z nich było zamiłowanie Chissa do sztuki, co załoga postanowiła zachować i nawet na zwiastunie widać, że ogląda dzieła w taki czy inny sposób powiązane z załogą "Ghosta". Ponadto Thrawn jest spokojny i opanowany - nigdy nie krzyczy - a załoga mu ufa. Najtrudniej było znaleźć odpowiedniego aktora, bo fani go uwielbiają, a tak naprawdę nigdy go nie słyszeli (co akurat nie jest prawdą). Ostatecznie wybór padł na Larsa Mikkelsena.
Kolejne pytanie dotyczy droidów bojowych, które również pojawiają się na trailerze. Okazuje się, że ich modele będą o wiele bardziej dopracowane niż w "The Clone Wars", ponieważ w starszym serialu ekipa tak naprawdę nigdy nie miała czasu ich zaktualizować. W "Rebeliantach" będą mniej stylizowane, w pewien sposób podobne do pierwotnych konceptów Douga Chianga. W serialu będzie tez coraz więcej aluzji do wojen klonów, a odcinek z droidami będzie nosił tytuł "The Last Battle of the Clone Wars". Dla Filoniego ważne jest łączenie elementów prequeli i oryginalnej trylogii.
Co z Vaderem? Dave nie chciał odpowiedzieć czy Darth ma jeszcze jakiś inkwizytorów, ale zdradził, że rozmawiał z Kinbergiem na temat tego w jaki sposób Ezra i Kanan przetrwali (przy czym nie do końca wiadomo czy chodzi mu pojedynek z Sithem, czy do czasów filmów) i chcą uczynić to bardzo wiarygodnym. Początkowo odkładali to nieco, twierdząc, że "coś się wymyśli", ale odcinki mijały i zdali sobie sprawę, że trzeba to wyjaśnić. Przekonamy się, że wzrok Vadera odwróci się od naszych rebeliantów, ale będzie ku temu powód. Poza tym bez Ahsoki Jedi z "Ghosta" byliby zgubieni, także w tym sezonie to Maul stanie się głównym przeciwnikiem reprezentującym ciemną stronę.
Jedno z ostatnich pytań dotyczy Wedge'a - tu reżyser zaznacza, że największym wyzwaniem było pogodzenie jego historii tak, by była zgodna z nowym kanonem. Nawiasem można wspomnieć, że w powieści "Koniec i początek" wspomina się, że Antillesa zwerbował(a?) Fulcrum, a teraz, gdy los Ahsoki jest niepewny, fani zaczynają się zastanawiać jak zostanie to pogodzone w serialu. Na koniec Dave mówi, że historia o mrocznym mieczu jest jedną z ważniejszych w sezonie, dowiemy się też jak istotna jest mandaloriańska kultura dla Sabine. Przekonamy się też co odciągnęło ją od akademii i rodziny na Mandalorze.
W rozmowie z Comicbook poruszył z kolei tematy dotyczące Mocy. Zaznaczył, że za każdym razem, gdy robi odcinki o niej w swoich serialach, to za każdym razem opiera się na swoich rozmowach z Lucasem. Reżyser jest nawet zdania, że najlepsi piloci w galaktyce używają Mocy, nawet jeśli nie są Jedi. Wykorzystywanie jej to "bycie w danej chwili". Dla większości potrzebne są trening i dyscyplina, ale stają się one mniej istotne, gdy osoba ma talent, tak jak Anakin. Wówczas może to prowadzić do lekceważenia tych, którzy muszą pracować ciężej, a w konsekwencji przejściu na ciemną stronę. Jeśli chodzi o Bendu, który pojawia się w premierowym odcinku, to jest on bardzo stary i najchętniej cały czas by spał.
Dwie ciekawostki od Stevena Melchinga. Po pierwsze, na trailerze kobietą stojącą obok Wedge'a jest Sabine, która najprawdopodobniej zinfiltruje akademię pilotów. Scenarzysta zapytał też swych obserwatorów kim jest drugi pilot, więc to pewnie ktoś, kogo znamy. Po drugie, wyjawił, że agent Kallus będzie miał bardzo istotną rolę w sezonie trzecim. W rozmowie pod tweetem fani zapytali się czy będzie on "Fulcrumem 2.0" (ta teoria stała się bardzo popularna w ostatnich dniach). Jedna osoba nawet pozmieniała tony klipu audio ze zwiastuna i faktycznie aktor brzmi jak wcielający się w Kallusa David Oyelowo. Melching powiedział jednak, że ekipa już doskonale wie, że fani będą rozkładać trailer na czynniki pierwsze, więc to prawdopodobnie jest zwyczajna zmyłka.
I na koniec: na pewno pamiętacie, że po sobotnim panelu odbyły się pokaz premierowego odcinka trzeciego sezonu. Nasi redaktorzy byli na nim i poniżej możecie przeczytać co takiego można było w nim zobaczyć. Nie trzeba oczywiście tłumaczyć, że spoilery są duże.
(Spoiler):Odcinek rozpoczyna się niemalże w momencie, który zaprezentował nam "The Star Wars Show" (klik) - na więziennej planecie rebelianci mają kogoś uwolnić, aby to zrobić, skradają się w budynku. Tym kimś okazują się Hondo i jego ugnaughcki przyjaciel. Ohnaka upiera się, by go zabrać, bo to jego parter w interesach, więc załoga ostatecznie się godzi. W czasie ucieczki Unaught wpada w panikę i zabijają go imperialni. Sytuację ratuje Ezra, który znacznie wzrósł w Mocy, co zaskakuje wszystkich, zwłaszcza, że Kanan nie przekazywał mu takiej wiedzy - chłopak, używając swojej potęgi, przejmuje sterowanie nad maszyną kroczącą i w ten sposób niszczy wrogów. Następnie posyła pojazd w przepaść.
W bazie rebeliantów gratulują Bridgerowi dobrze wykonanego zadania. Hera nawet awansuje go i Ezra ma poprowadzić następną misję. Z nią właśnie związany jest Hondo. Zna lokację planety, gdzie Gildia Górnicza niszczy stare okręty z wojen klonów, w tym Y-Wingi. Misja ma polegać na zwiadzie. Kanan nie za bardzo się tym wszystkim przejmuje, próbuje odnaleźć sam siebie i skupić się na medytacji. Ma kij do odpędzania pająków, które zasiedlają okolice bazy Chopper. Hera namawia go do porozmawiania z Ezrą.
Bridger tymczasem otwiera holokron Sithów. Gdy wchodzi Jarrus, chłopak próbuje to ukryć. Choć Jedi nie widzi, ostatecznie wyczuwa holokron i zabiera go. Próbuje przekonać ucznia, że ciemna strona jest zła, ale młodzieniec się z nim nie zgadza, wierzy w swoje nowe moce.
Ucieczka Hondo nie uszła uwadze Imperium. Na ekranie debiutuje gubernator Pryce - rozmawia z Takrinem i decydują się ściągnąć posiłki oraz nowo awansowanego Wielkiego Admirała Thrawna, który zasłynął niedawno z krwawego spacyfikowania pewnej planety. Thrawn, analizując dane, szybko odkrywa prawdziwy cel rebeliantów. Imperialni w śledztwie przeoczyli z kim siedział Hondo w celi, Thrawn nie. Postanawia zastawić na nich pułapkę, ale taką, by rebelianci wykończyli się sami nawzajem. Wciąga ich w grę.
Misja Ezry, gdzie prócz niego leci Hondo, Sabine, Chopper, Zeb oraz Rex, od razu spala na panewce. Wpadają na patrol Gildii, który zniszczyli, ale to sprawia, że wkrótce zostaną dostrzeżeni. Bridger wpada na pomysł, że w takim razie trzeba ukraść Y-Wingi, zwłaszcza, że zostało już ich tylko kilkanaście, więc nie ma szans na ocalenie ich, jeśli nie zrobią tego teraz. Planeta, na której się znajdują, jest bardzo podobna do Bespina - łatwo spaść przez chmury w dół.
Tymczasem Kanan słyszy głosy, więc rusza za nimi. Cały czas chodzą za nim pająki, ale odpędza je kijem. Dociera do olbrzymiego stwora, którzy przedstawia się jako Bendu. Reprezentuje Moc pośrednią, wyśmiewa doktryny zakonów jasnej i ciemnej strony. Potrafi otworzyć holokron Sithów i pomaga przebudzić się Kananowi. Niszczy jego kij do odganiania pająków. Ślepy Jarrus się ich bał, ale okazuje się, że one nic mu nie robią. Rozmowa z Bendu sprawia, że Jedi pomimo swoich ułomności decyduje się stanąć do walki. Zwłaszcza, że wyczuwa, iż Ezra wpadnie w tarapaty. Żegna się z Bendu i pozostawia mu holokron.
Tymczasem Ezra trochę wariuje, bo myśli, że dzięki Mocy może wszystko, więc Rex próbuje trochę go strofować. Hondo zaś dogaduje się z Ugnaughtami, którzy są tu przetrzymywani wbrew ich woli - zgadza się ich uwolnić w zamian za pomoc. Imperialni zorientowali się, że coś jest nie tak (myśleli, że zniszczyli rebeliantów). Pryce łączy się z nimi i mówi im o misji. Przełączają więc manualną kontrolę na zdalną i Ugnaughtowie nie mają już jak pomóc. W dodatku wysyłają latające droidy, z którymi walczą Sabine i Zeb. Rex i Ezra chcą wejść do centrum sterowania, ale ostatecznie klon idzie ratować przyjaciół, którzy nie dają rady. Hondo wraz z Ugnaughtami niby to idą z Bridgerem, ale ostatecznie jak tylko znajdują Lambdę, to tam wsiadają.
Ezra wpada do centrum. Dowodzi nim oficer, którego już raz spotkał (został on zdegradowany i zesłany tutaj). Okazuje się, że nie da się obejść zdalnej kontroli, więc trzeba zniszczyć cała stację. Ezra podejmuje decyzję - rozwala wszystko. Choper przejmuje kontrolę nad Y-wingami.
Kanan wraz z Herą prowadzą misję ratunkową. Ale gdy wypadają w przestrzeni nad planetą, pojawia się tam imperialny niszczyciel. Pani gubernator jest jednak poinstruowana przez Thranwa, by puścić buntowników z tą marną zdobyczą. Y-wingi zatem uciekają, sterują nimi Rex, Chopper, Sabine i Zeb, reszta leci zdalnie. "Phantom" został zniszczony, a Hondo też ucieka Lambdą. Ezrę w ostatniej chwili ratuje Kanan z Herą. Potem wszyscy uciekają i są smutni z powodu misji, która nie poszła dokładnie po ich myśli.(Koniec Spoilera)
Panel "Łotra 1" to bez wątpienia najważniejsze wydarzenie dzisiejszego dnia na Celebration. Od 6 rano można było dostać wejściówki na niego. Ilość miejsc oczywiście ograniczona, więc kolejki zaczęły formować się jeszcze wczoraj; wszystkie przepustki się rozeszły dziś rano. Ci, którzy się nie dostali, mogli skorzystać z retransmisji panelu w pozostałych salach.
Warto zauważyć, że na panelu nie powiedziano wiele nowego, spora część przekazanych informacji wyciekła wcześniej z innych źródeł. Tym samym uzyskaliśmy mnóstwo potwierdzeń, a dodatkowo zaprezentowano nowy plakat (uczestnicy panelu dostali go, wychodząc), filmik z produkcji, a także na sam koniec najbardziej wyczekiwany przez fanów zwiastun. Tyle, że nie trafił on legalną drogą do sieci. Na panelu pokazano go tylko raz.
Panel zaczął się w bardzo interesujący sposób. Na ekranie pojawiły się napisy początkowe z "Nowej nadziei". Gdy doszły do drugiego akapitu mówiącego o przejęciu planów Gwiazdy Śmierci usłyszeliśmy szumy i zaczęło przerywać "transmisję", a potem pojawiło się logo "Łotra 1".
Na scenę wyszła Gwendoline Christie, czyli kapitan Phasma, prowadząca panel. W pierwszej części gośćmi byli producenci i reżyser Kathleen Kennedy, Gareth Edwards, Kiri Hart i John Knoll.
Na początku Kathleen Kennedy powiedziała, że to będzie inny film niż pozostałe w cyklu. Antologie dają możliwości twórcze. W tym przypadku istotne jest także powiązanie z "Nową nadzieją", do której zdjęcia zakończyły się mniej więcej 40 lat temu w Londynie. Dodała także, że za wyborem Garetha stało to w jaki sposób kręci on filmy. Choćby fakt, że na planie potrafi dźwigać kamerę na swoich barkach, dosłownie, nie w przenośni.
Dla Edwardsa, który dorastał na "Nowej nadziei" sama możliwość stworzenia "Gwiezdnych Wojen" to coś nierealnego, w co trudno mu uwierzyć. Problemem jest też to, że nie zawsze może mówić o tym, co się dzieje w pracy swoim bliskim. Miał kilka takich anegdotek. W tym wizyta Marka Hamilla na planie, co oczywiście dla Garetha było olbrzymim wydarzeniem. Znów nie mógł się chwalić o tym nikomu, a w duchu liczył, by ktoś zrobił zdjęcie (i tak się stało). Wspominał też, jak poinformowano go o specjalnym gościu w poniedziałek. Reżyser poproszony o zgadnięcie żartem strzelił, że to będzie George Lucas. I faktycznie to był Lucas, a Gareth był przez cały weekend w nerwach. Jak się okazało niepotrzebnie, bo ten był pozytywnie nastawiony do nowego filmu.
John Knoll rozwinął historię początków "Łotra 1". Pomysł narodził się przy serialu aktorskim. Knoll chciał zrobić z tego taki "Mission: Impossible". Rick McCallum wysłuchał go, a potem powiedział, że serial pójdzie w innym kierunku. Pomysł wylądował w szufladzie. Gdy pojawiły się Antologie, za namową przyjaciela Knoll porozmawiał z Kennedy i tak oto narodził się "Łotr 1". Knoll pokazał też jeden z wczesnych konceptów drużyny. Tu były duże zmiany.
Kiri Hart powiedziała niewiele, właściwie innymi słowami powtórzyła myśl Kennedy o możliwościach Antologii.
Gareth mówił o lokacjach. W szczególności dwóch. Pierwsza to Malediwy, raj na ziemi, choć nie bez problemów. Zdjęcia szturmowców na plaży z chmurami burzowymi w tle nie są poprawiane komputerowo. Tak to wyglądało. Zaś szturmowców grali żołnierze armii Malediwów. Oni nie wiedzieli nic o "Gwiezdnych Wojnach", więc było to dla nich bardzo dziwne zadanie. Druga lokacja to stacja metra Canary Wharf w Londynie (jakieś 4 przystanki od ExCel, gdzie odbywa się Celebration). Garethowi bardzo się kojarzyła z filmami SF i stwierdził, że pewnego dnia coś tam nakręci. Przy "Łotrze 1" okazało się, że idealnie pasuje, bo można tam zrobić scenę pościgu. Zdjęcia nakręcono w nocy, gdy stacja była nieczynna. Trwało to cztery godziny i było ciekawym wyzwaniem logistycznym.
Potem zaczęły się potwierdzenia. Planeta nagrywana na Malediwach nazywa się Scarif. Dalej plakat, dokument i na scenie pojawia się obsada. Felicity Jones, Diego Luna, Riz Ahmed, Donnie Yen, Jiang Wen, Alan Tudyk, Mads Mikkelsen, Forest Whitaker i na końcu Ben Mendelsohn, który wszedł w stroju dyrektora Krennicka.
Sierżant Jyn Erso jest innym typem postaci niż Rey czy Luke. Ona wie, czego chce, jest ukształtowana i wiemy dużo o jej przeszłości.
Kapitan Cassian Andor jest drugim członkiem grupy. To on przeprogramował imperialnego droida K2-SO. Reszta ekipy dołącza w trakcie. Początkowo jest tylko Jyn i on. Luna zauważył też, że łotry będą mieć wzajemne animozje.
K2-SO to inny droid niż znamy. Przede wszystkim po przeprogramowaniu nie słucha poleceń. Robi co uważa za stosowne. Pokazano też fragment z filmu nagrany na pustyni w Jordanii (prawdopodobnie Wadi Rum), gdzie Erso i Andor dają tobołek K2, ale on zamiast go wziąć porzuca go. Przy okazji Tudyka okazało się także, że na Malediwach aktor, gdy zobaczył rekina wielorybiego (największa żyjąca ryba, żywi się planktonem, więc nie jest niebezpieczna), rozebrał się i wskoczył do wody. Oczywiście śmiano się z niego.
Bohdi to oficer Imperium, który nie popiera działań tej organizacji, stąd pomaga łotrom. Pochodzi z planety (ew. miasta) Jedha, która jest okupywana przez Imperium. Istnieje tam też kult Mocy i Jedi.
Chirrrut to mnich z Jedhy. Jest ślepy, ale wyćwiczony w sztukach walki. Wierzy w Moc. Jego przyjaciel Baze, udaje, że podziela tę wiarę, ale tak nie jest. Natomiast dla niego liczy się broń. Jian Weng zdradził, że po śmierci przyjaciela Baze uwierzy w Moc, więc prawdopodobnie powiedział za dużo.
Saw Gerrera, tu nie dowiedzieliśmy się niczego nowego. Poza tym, że Whitaker obejrzał sobie "Wojny klonów" z tą postacią.
Potem przyszłą pora na Galena Erso. Mads zdradził, że to naukowiec, który opracował coś, co zmieni oblicze galaktyki.
Na scenę wrócił też Mendelsohn, acz bez kostiumu. Przyznał, że Krennic to czarny charakter raczej z tych bystrzejszych. Z pewnością mądrzejszy od swoich poprzedników. No i cwańszy.
Następnie potwierdzono, że Darth Vader pojawi się w filmie. Gareth wspomniał, że poleciał do Nowego Jorku w grudniu, by James Earl Jones nagrał swoje kwestie. Znów w Edwardsie obudził się fan. Śmiał się, że bardzo trudno w sposób neutralny komplementować aktora, gdy ma się atak nergazmu.
Na koniec wszyscy pozowali do zdjęcia grupowego, a potem zobaczyliśmy zwiastun.
KOMENTARZE (6)
Nasz specjalista od hołdów filmowych, czyli Bryan Young tym razem zabrał się za THX 1138 i wpływ tego filmu, na sagę.
To raczej oczywiste, że filmy George’a Lucasa będą inspirowały George’a Lucasa i „Gwiezdne Wojny”, ale jednocześnie we wczesnych obrazach tego reżysera jest tak wiele ducha „Gwiezdnych Wojen”, że uznałem iż warto do nich wrócić.
„THX 1138”, pierwszy pełnometrażowy film George’a Lucasa z 1971, to hard-science fiction, które dzisiejsza publiczność może nazwać dystopijnym. Ukazuje on prawie obce społeczeństwo, opresyjną naturę, w której kontroluje się obywateli za pomocą narkotyków i religii. „THX 1138” to oznaczenie głównego bohatera granego przez Roberta Duvalla. Jego żona, LUH 3417, zaczyna celowo mieszać jego leki, by wyrwać go z otępienia jego rzeczywistości. Społeczeństwo jest tak opresyjne, że nie wiadomo komu można ufać, czy jak uciec, a nasz bohater wie, że musi się z niego wyrwać.
Film eksploruje tematy, które wydają się uniwersalnymi w twórczości George’a Lucasa. To, że bezimienna, pozbawiona twarzy automatyzacja zniewala ludzi i ograbia ich z ich indywidualności, co jest też widziane w „Gwiezdnych Wojnach”. Zaś konwencja nazewnicza w świecie THX, czyli litery a potem cyfry, odnajdujemy w strukturze nazewniczej klonów czy szturmowców. THX zmaga się ze swoim człowieczeństwem i buntuje przeciw systemowi, w ten sam sposób co każdy buntownik. Ma swoją drogę bohatera, walczy z wewnętrznymi demonami, by potem mógł walczyć z swoimi opresorami (w przypadku THX 1138 chodzi o ucieczkę).
Jest też wiele dźwiękowych i wizualnych motywów w „THX 1138”, które potem George Lucas wykorzystuje w swoich filmach. Choćby pokój kontrolny w THX w porównaniu z pokojem kontrolnym na Gwieździe Śmierci w „Nowej nadziei” i „Powrocie Jedi”.
Innym ważnym elementem wizualnym, który pojawił się w obu filmach, są zmniejszające się numery. W „THX 1138” użyto tego przy sekcjach w filmie jako nietypowy efekt przejścia między ujęciami i scenami. W „Gwiezdnych wojnach” technika ta się znacząco zmieniła. Gdy widzimy jak Gwiazda Śmierci zbliża się do księżyca Yavina a rebelianccy piloci są coraz bliżej szybu wentylacyjnego, numery zmieniają się w komputerach celowniczych, co pomaga nam w wizualny sposób zrozumieć jak niewiele czasu zostało do ostatecznego zniszczenia Sojuszu i zakończenia ich „nic nie wnoszącej” rebelii.
Przez wszystkie swoje filmy, George Lucas, zmaga się z sekwencją prędkości i niebezpieczeństwa. W „THX 1138”, THX ucieka na skradzionym motocyklu, robiąc wszystko, by uciec opresyjnym siłom, które mogłyby naszprycować go narkotykami i zmusiłyby do konsumpcji. Filmowano to w tunelach BART w San Francisco, tam Lucas nauczył się by jeszcze zwiększyć napięcie pościgu. Dzięki temu używał tuneli też później, w „Nowej nadziei” przy kanionie Gwiazdy Śmierci. Czasem dodaje drzewa, czego skrzyżowanie widać w „Powrocie Jedi”, widać to też w wyścigu podracerów w „Mrocznym widmie”, a jeszcze innym razem używa korków jak w „Ataku klonów”.
Jeśli chodzi o ścieżkę audio, Walter Murch, który był współscenarzystą tego filmu razem z Lucasem, był też odpowiedzialny za montaż dźwięków. Murch był w stanie zaprojektować dźwięki „THX 1138” w tym kontrole czy operatorów pozbawionych bez twarzy w filmie, co potem wykorzystano w wąwozie Gwiazdy Śmierci.
Murch osobiście jest jednym z kolejnych powiązań z „Gwiezdnymi Wojnami” a „THX 1138”. Walter wyreżyserował odcinek The General, pierwszy w z cyklu o Umbarze w serialu „Wojny klonów”.
Sposób w jaki ten film został zmontowany, dzieli w pewien sposób coś z innymi filmami „Gwiezdnych Wojen”. Lucas był w stanie pokazać historię ujęciami ludźmi wciskającymi przyciski i inne pokrętła, by opowiadać to wszystko bez jakiegokolwiek dialogu.
To przypomina moment z „Mrocznego widma”, gdzie podczas wyścigu podów Anakin próbuje ugasić ogień na swoich silnikach. To coś w czym się czuje sposób filmowania, który Lucas użył w „THX 1138”.
Inną techniką po raz pierwszy użytą przez Lucasa w „THX 1138”, a która potem trafiła do „Gwiezdnych Wojen”, to kilka ujęć z dialogami, kompletnie niepotrzebnymi w filmie. W scenie w której THX 1138 pokazano monitory na których jest obserwowany przez operatorów, których nie widzimy, odbywają oni rozmowę zupełnie niezwiązaną z historią. To taka typowa codzienna konwersacja, która ukazuje nam wiele na temat ich dnia i życia, sugerując rzeczy, których nie doświadczamy na ekranie. To pojawia się też w „Nowej nadziei” gdzie szturmowcy stojący na warcie rozmawiają sobie o nowym BT-16. Tak samo jak widzimy parę Gungan, którzy rozmawiają sobie w Otah Gunga w „Mrocznym widmie”, gdy pojawiają się tam nasi bohaterowie.
Dave Filoni, główny reżyser i producent „Wojen klonów” i „Rebeliantów” twierdzi, że „THX 1138” to klucz do zrozumienia „Gwiezdnych Wojen”. W wywiadzie, który przeprowadziłem podczas New York Comic Conu, Filoni wyjaśnił, że to opresyjny reżim który stał się Imperium, był zawsze gdzieś z tyłu głowy George’a Lucasa.
- Trzeba zobaczyć na społeczeństwo pokazane w THX jak na Imperium. Jest tu pewna korelacja, od ujęć, po tematy muzyczne…Moim celem jest, by im dalej podążamy naprzód, zachowywać to Dna które zostawił nam Lucas bo to jest bardzo ważne dla Gwiezdnych Wojen.
„Gwiezdne Wojny” są jedną z najważniejszych space oper i epickich filmów jakie stworzono. „THX 1138” moim zdaniem to jeden z najważniejszych filmów hard science fiction jakie powstały. Aktorstwo jest bez zarzutu. Duvall wprowadza zamieszanie do filmu, które jest wyczuwalne, a Donald Pleasance jako SEN dobrze oddaje zagrożenie, w które można uwierzyć. To pozycja obowiązkowa dla wszystkich, którzy chcą zrozumieć kino Geroge’a Lucasa i źródło jego filmowego słownictwa, które uczyniło „Gwiezdne Wojny” czymś wielkim. To bez wątpienia jeden z moich ulubionych filmów i wyobrażam sobie, że po obejrzeniu będzie także jednym z waszych.
„THX 1138” został oznaczony jako R ze względu na seksualność i nagość. To coś, co bym rozważył, by pokazać swojemu nastolatkowi, ale może to być nieodpowiednie dla młodszych dzieci.
W zeszłym tygodniu ujawniono, że postać w którą wcieli się Forest Whitaker w „Łotrze 1” to Saw Gerrera. Bohater ten pojawił się w „Wojnach klonów” w 2012. Warto sobie zadać pytanie, co właściwie o niej wiemy, nie licząc tego, iż będzie to pierwsza nowokanoniczną postać, która wpierw pojawiła się w kreskówce, a dopiero potem w filmie. Zresztą, co tu dużo mówić, dwie najbardziej znane wcześniejsze postaci, które przeszły podobną drogę, czyli Boba Fett i Grievous, pojawiły się w animacjach będących niejako wprowadzeniem do filmu. Tu wygląda to trochę inaczej.
Saw Gerrera pojawił się w sezonie piątym, w czterech odcinkach związanych z Onderonem. Są to : A War on Two Fronts, Front Runners, The Soft War i Tipping Points. Scenariusz do nich wszystkich napisał Chris Collins. Tam Saw prowadzi oddział partyzantów, no i jeszcze dochodzi sprawa wyrzutni rakiet od Hondo.
Saw został wspomniany także w serial „Rebelianci”, w odcinku The Honorable Ones. Agent Kallus wspomina o najemniku z rasy Lasatów, który pracował dla Sawa. Dodatkowo o Gerrerze wspomina Claudia Gray w powieści Bloodline. Tam Ransolm Casterfo mówi o kampanii partyzantów Gerrery w walce przeciw Imperium. Przewodnik „Ulitmate Star Wars” sugeruje, że Saw stał się potem kluczową osobą w rebelii przeciwko Imperium.
W odcinkach o Onderonie widzimy Sawa jako chętnego do walki przeciw opresji. Wraz z siostrą Steelą i innymi lojalistami walczy przeciwko uzurpatorowi, królowi Rashowi, który przeciągnął Onderon na stronę Separatystów. Mogliśmy obserwować Sawa, w chwili, gdy Anakin, Obi-Wan i Ahsoka trenują lojalistów do walki. Saw ukazał się nam raczej jako osoba, która rwie się do walki, zamiast planować. Nieco arogancki i niecierpliwy, ale dzielny i odważny. Jednocześnie strata siostry mogła zmienić trochę jego osobowość.
Ciekawe jest to, że choć Saw w oryginale pojawił się w „Wojnach klonów”, to powstał wcześniej. Według Pabla Hidalga twórcą tej postaci jest George Lucas, który chciał ją wykorzystać w serialu aktorskim. Ponieważ prace nad serialem przeciągały się (i na razie nadal tak to wygląda), Lucas uznał, że szkoda zmarnować tego bohatera i przeniósł go do „Wojen klonów”. O serialu pisaliśmy ostatnio tutaj.
Walki na Onderonie w pewien sposób wpłynęły na kształtowanie się Sojuszu Rebeliantów. Nie tylko ze względu na powiązanie symboli. Chodzi o zorganizowaną grupę, która walczy przeciw opresyjnemu porządkowi. W tym kontekście są oni protoplastami Rebelii. Andrew Kishino, który podkładał głos Sawowi w serialu, dokładnie w ten sposób widzi tę postać. Jako takiego walecznego ducha późniejszej Rebelii. Dave Filoni dodaje, że Lucas miał taki zamysł, by ukazać wiele walczących na swoją własną rękę grup, które potem dopiero jednoczy Mon Mothma i Bail Ograna, tworząc Sojusz Rebeliantów.
Zdaniem Kishino, Saw należy do tych osób, które nie boją się pobrudzić sobie rąk.
Saw mocno przeżył śmierć swojej siostry. To też coś, co pochodzi od George’a Lucasa. To jemu zależało, by mieć walczące rodzeństwo na Onderonie. Saw czuje się odpowiedzialny za śmierć Steeli, nie tylko ze względu na to, że razem walczyli we wspólnej sprawie, ale też, że pośrednio doprowadził do reakcji łańcuchowej, która zabiła jego siostrę.
Kim obecnie stał się Saw Gerrera, którego zobaczymy w „Łotrze 1”? Tego nie wiadomo. Kathleen Kennedy sugeruje, że znajduje się on na marginesie Sojuszu Rebeliantów. Do tego stopnia, że oni się zwyczajnie go obawiają. Prawdopodobnie nie boi się robić rzeczy, które Bail Organa czy Mon Mothma uznają za naganne.
KOMENTARZE (17)
Choć serial aktorski chyba szybko nie powstanie, to jednak od czasu do czasu wypływają pomysły ze scenariuszy. Niedawno jedną rewelacją podzielił się Cory Barlog, producent gier odpowiedzialny za serię „God of War”. Przyznał, że gdy jeszcze planowano serial, LucasArts chciało przygotować grę z nim związaną. Barlog był zaangażowany w ten projekt na tyle mocno, że miał możliwość pojechania na ranczo Lucasa, by przeczytać sobie w spokoju scenariusze do serialu.
To co go najbardziej uderzyło to postać imperatora. Serial między innymi miał nam ukazać zupełnie inne oblicze Palpatine’a, uczynić go bardziej sympatycznym. Co nie znaczy dobrym. Mieliśmy zrozumieć motywy, które doprowadziło go do tego kim się stał. Podobno za młodu Palpatine był całkiem sympatycznym, a w bezlitosnego typa zmieniła go bezduszna kobieta i związek z nią. Czyli nieszczęśliwa miłość zmieniła galaktykę.
George Lucas wymyślił postać Sawa Gerrery, w którego w „Łotrze 1” wcieli się Forest Whitaker. Zanim postać trafiła do „Wojen klonów” istniała już wcześniej. Teraz pojawi się w filmie. Powyżej projekty Sawa z „Wojen klonów” Dave'a Filoniego.
Przyszłość „Star Wars Underworld” nie rysuje się dobrze. Wygląda na to, że scenariusze serialu będą raczej bazą pomysłów. A czy kiedyś powstanie w końcu z dawna obiecywany serial aktorski? Zobaczymy.
KOMENTARZE (20)
„Akira” Katsuhiro Ôtomo to bez wątpienia jedna z najgłośniejszych anime z lat 80. Tym razem Bryan Young zabrał się za śledzenie powiązań tego obrazu i „Gwiezdnych Wojen”.
„Akira” może być jednym z najważniejszy animowanych pełnometrażowych filmów, który stworzono w Japonii. Został okrzyknięty jednym z największych filmów zarówno science fiction, jak i animowanych, wszechczasów, a Roger Ebert rekomendował go nie raz. Wypuszczony w 1988 rozpoczął zalew japońskiej animacji w Stanach Zjednoczonych w latach 90. i później.
Bazujący na mandze o tej samej nazwie film został wyreżyserowany i napisany przez Katsuhiro Otomo. „Akira” opowiada historię postapokaliptycznej, cyberpunkowej odległej przyszłości w sercu Neo-Tokio. Młody dzieciak z ulicznego gangu motocyklowego, nazywający się Tetsuo, krzyżuje swoją ścieżkę z osobami odpowiedzialnymi za rządowy, wojskowy eksperyment i odkrywa, że wojsko eksperymentuje na nim. Zmieniają go w niesamowicie niszczycielską siłę, a jedynie jego przyjaciele i inni psionicy z programu rządowego mogą go powstrzymać.
Estetyka filmu przywołuje w głowie inspiracje z wielu innych, w tym „Metropolis” czy „Łowcy androidów”, ale reżyser również powołuje się na „Gwiezdne Wojny” jako jedną z jego największych inspiracji. Gangi uliczne łatwo uznać za coś pomiędzy Sojuszem Rebeliantów a młodzieńcami ściągającymi się po ulicach drugiego filmu George’a Lucasa, czyli „American Graffiti”. Japoński rząd w tym filmie bardzo przypomina Imperium, a dodatkowo opór i rewolucjoniści starają się zwalczać nielegalne wojskowe eksperymenty.
Film uderza swoją warstwą wizualną, ale też intrygującymi pomysłami, często ma się wrażenie, że to film Kubrika, bo ma z nim wiele wspólnego z wyjątkiem tego, że jest animowany. Wiele sekwencji przywołujących „Gwiezdne Wojny” od pościgu w kanałach ściekowych przypominają trochę skrzyżowanie pościgu na Endorze z sekwencją w zgniatarce, zaś wszystkie sceny akcji na ulicach Neo-Tokio przypominają trochę pościg na Coruscant na początku „Ataku klonów”. Przez cały film Tetsuo może być trochę odbierany jako postać w stylu Dartha Vadera, zaś jego psioniczne umiejętności przypominają Moc. Jest omamiony władzą, którą otrzymał, a jednocześnie odpowiedzialny za los czegoś większego niż swój własny. Sam pomysł „Akiry”, że ta tajemnicza siła niczym Moc, która jest w ludziach, wciąż pozostawia im wybór w jaki sposób chcą jej używać.
Naukowcy w tym filmie nawet mierzą aurę psioniczną postaci tak jak Qui-Gon testował Anakina na liczbę midi-chlorianów w „Mrocznym widmie”.
Sama finałowa bitwa „Akiry” między Tetsuo i jego najlepszym przyjacielem Kanedą bardzo przypomina tę pomiędzy Anakinem i Obi-Wanem w „Zemście Sithów”. Tetsuo nawet traci ramię w tym konflikcie, co prawda nie mieczem świetlnym ale laserem. Jego ramię zostaje zastąpione robotycznym, które bardzo przypomina te Anakina z „Ataku klonów”.
Ale najbardziej bezpośrednim i oczywistym wpływem „Akiry” na „Gwiezdne Wojny” jest Durge w z serialu „Wojny klonów” Genndy’ego Tartakovsky’ego. Obecnie to co prawda legendy, ale Durge był łowcą nagród wynajętym przez Intergalaktyczny Klan Bankowy by walczyć z Jedi w wojnach klonów. Gdy został zaatakowany przez klony i Obi-Wana Kenobiego stracił wiele ze swojej zbroi ukazując ciało, co przypomina właśnie Tetsuo z punktu kulminacyjnego „Akiry”.
Wkrótce Durge pożera Obi-Wana w przedziwną strukturę swego ciała a Obi-Wan wysadza go od środka za pomocą Mocy. Podobna rzecz spotyka Kanedę skonsumowanego przez mutujące ciało przyjaciela. Jeśli ktoś zobaczy „Akirę” i „Wojny klonów” jedno po drugim, ten hołd dostrzeże bez błędu.
„Akira” był jednym z najbardziej istotnych czynników rozwoju zainteresowania anime i mangą w Stanach Zjednoczonych na początku lat 80. Zjawisko to osiągnęło punkt kulminacyjny w latach 90. A teraz się uspokoiło. Anime, w tym częściowo także „Akira” było jednym z kluczowych czynników, które George Lucas I jego ekipa użyła jako inspiracji przy projektowaniu „Wojen klonów” z 2008 zarówno w wersji filmowej, jak I telewizyjnej. Wiele ze stylu i sekwencji akcji w japońskiej animacji jest tym, co wniosła „Akira”, zaś to co widzimy w „Wojnach klonów” to druga lub trzecia generacja opowiadania historii w animacji.
Film Otomo jest jednym z wielu stworzonych w kraju kwitnącej wiśni, który ukazuje nam fikcyjne życie w Japonii po nuklearnym holokauście. Innym znanym przykładem jest choćby „Godzilla”, ale w obu przypadkach motyw japońskiego kina służy jako odskocznia do kolejnych odcinków „Wojen klonów”, w tym drugim przypadku choćby „The Zillo Beast”.
„Akira” ma rating R ze względu na przemoc i nagość. Co prawda w Wielkiej Brytanii czasem jest oznaczona jako od 12 a czasem od 15 lat. Mój 13-letni syn obejrzał „Akirę” ze mną, gdy zabrałem się za nią ponownie, przygotowując się do artykułu, to nie było dla niego zbyt ekstremalne przeżycie, ale uznał film za przyciężkawy. Publiczności przyzwyczajonej do bardziej nowoczesnego stylu animacji czy anime w tym przypadku, ten film może wydać się trochę przestarzały, ale który film cyberpuknowy o przyszłości z lat 80. nie jest?
Ale nawet przy tym tworzona ręcznie animacja jest wyśmienita, zwłaszcza gra światłami, technologia, wybuchy. To jeden z tych filmów, które powinno się obejrzeć ze względu na ich miejsce w historii kina animowanego. Poza tym jest to naprawdę dobry, piękny filmy science fiction, animowany i jest to niesamowita opowieść.
Warto dodać, że podobno George Lucas i Steven Spielberg wspominali, iż ten film nie był w obrocie w Stanach przez swoją premierą, ale nie znalazłem na to dowodów.
W trzecim odcinku "The Star Wars Show" ekipa ma dla nas kilka newsów, wywiad z najnowszą internetową osobowością i o wiele więcej. Zapraszamy do oglądania.
Na początek prowadzący ujawniają nam oficjalny plakat z nadchodzącego Celebration London - znajdują się na nim postaci z "Przebudzenia Mocy" i "Łotra Jeden", w tym nowe jednostki szturmowców, deathtrooperzy (szturmowcy śmierci) i shoretrooperzy (szturmowcy z wybrzeża). Do tego mamy potwierdzenie, że maszyna krocząca z filmu to AT-ACT, czyli All Terrain Armored Cargo Transport (o przeciekach z "Łotra" pisaliśmy tutaj). Dalej możemy spojrzeć jak wyglądają przykładowe panele z komiksowego "Przebudzenia Mocy", które trafi do sprzedaży 22 czerwca. A skoro o TFA mowa, to wkrótce muzyka z filmu zostanie wydana na płycie winylowej, na której - jeśli poświecimy na nią światłem - z jednej strony będzie wyświetlany "Sokół", a na drugiej TIE. Płyta będzie kosztowała niecałe 50 dolarów, a zamówienie wstępne można składać w tym miejscu; będzie również dostępna na Celebration. Liczba egzemplarzy ograniczona.
Ashley Eckstein, znana z roli Ahsoki, dołączyła do UNICEF-u i Force for Change, aby pomagać dzieciom z ubogich regionów. Następnie ekipa przenosi nad do San Francisco, aby przekonać się, czy tamtejsi mieszkańcy potrafią naśladować Chewbaccę. A czemu? Z powodu niejakiej Candace Payne, która w ciągu ostatnich kilku dni stała się znana jako "chewbaccowa mama". Kobieta kupiła sobie maskę Wookieego na urodziny i nagrała filmik, gdy przymierza ją po raz pierwszy. Zobaczcie sami jak jest szczęśliwa.
Candace opowiada Andi jak jej rodzina przebiera się za postacie z "Gwiezdnych Wojen" na Halloween i w jaki sposób została fanką; stała się nią dopiero po ślubie, gdy mąż pokazał jej filmy. Nie mogła uwierzyć, że wcześniej ich nie widziała, bo są takie dobre.
Na koniec możecie zobaczyć fanowskie ciasta, o które prowadzący prosili w zeszłym tygodniu. Sami też zrobili tort w kształcie Gwiazdy Śmierci, aby uczcić 39 lat "Gwiezdnych Wojen" oraz urodziny Franka Oza, Petera Mayhew i George'a Lucasa, którzy przyszli na świat w maju. A ciasto kroi Dennis Muren, specjalista of efektów specjalnych. I to właśnie jemu możemy przesłać swoje pytania - czy to w komentarzach na YouTubie, czy to dzięki hasztagowi #StarWarsShowAsks na Twitterze.
KOMENTARZE (7)